Trzeba jeść, aby żyć

Autor: Emilia, mama Laury Data: listopad 6, 2012 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 139

Nie jest łatwo sprawić, aby Laura zdrowo rosła, żeby prawidłowo się rozwijała i aby nie brakowało jej żadnych cennych składników odżywczych. Choroba Hirschsprunga z całkowitą resekcją jelita grubego to jest tak naprawdę potwornie trudna zagadka, którą każdego dnia usilnie próbujemy rozwikłać. Córeczka męczy się nie tylko z powodu bolesnych odparzeń na pupie, ale także boryka się z zaburzeniem wchłaniania pokarmu, co jest bardzo niebezpieczne dla jej zdrowia. Ze względu na brak jelita grubego jej układ pokarmowy nie nadąża z trawieniem, nie wchłania prawidłowo wody oraz odpowiedniej ilości substancji odżywczych, co oczywiście jest groźne dla tak małego dziecka, będącego w fazie intensywnego wzrostu i rozwoju. Dlatego każdy nasz dzień to skrupulatne zastanawianie się nad jadłospisem, eksperymentowanie i szukanie na własną rękę rozwiązań, które pomogą Laurze zachować „zdrowie” na przekór tej paskudnej chorobie.

Od czasu, kiedy Laura „zeszła” z kroplówek i od kiedy usunięto jej cewnik Broviaca, musimy szczególnie mocno dbać o żywienie, aby zapewnić jej wszystkie składniki odżywcze potrzebne do wzrostu. Do niedawna jakoś udawało nam się opracować Laurze na tyle skuteczną dietę, że miała ona wagę i wzrost odpowiednią do swojego wieku. Dobra kondycja Laury była przede wszystkim zasługą ciężkiej codziennej pracy – regularne karmienia o określonych godzinach, składniki odpowiednio dobrane pod kątem zagęszczania stolca, ekologiczne produkty bez chemikaliów, suplementy diety najwyższej jakości, probiotyki, tran w codziennych dawkach, tłuszcze w kilku rodzajach zwiększające kaloryczność, które dodajemy do każdego posiłku, leki zmniejszające kwasowość i wiele innych rzeczy, które codziennie robimy, aby pomóc naszemu dziecku. Ponadto setki godzin poświęconych na czytanie artykułów na temat żywienia, setki eksperymentów kulinarnych robionych u mnie w domu, skrupulatna kontrola wagi Laury, dopajanie jej Nutridrinkiem i wodą z miodem, uzupełnianie białka soją, soczewicą, delikatnym mięsem, jajami przepiórczymi i tak dalej… Tak naprawdę jest to codzienna żywieniowa walka, która czasami jest cholernie trudna, a ostatnio niestety również bezskuteczna :(.

Z przykrością muszę przyznać, że od dłuższego już czasu Laura nie przybiera na wadze, chociaż na szczęście rośnie wzwyż i dzięki Bogu ma bardzo dobre wyniki krwi. Córeczka waży 11,5 kg przy wzroście 87,5 cm i spadła nam ostatnio w siatkach centylowych poniżej średniej. Wprawdzie wzrost w tabelach nadal utrzymuje się na poziomie średniej rozwojowej (powyżej 25 centyla), ale już waga spadła niestety poniżej 25 centyla. Martwimy się tym faktem bardzo, dlatego też w najbliższym czasie wybieramy się z Laurą do szpitala do poradni żywieniowej – do tej samej, w której córeczka była leczona w okresie przyjmowania kroplówek. Mamy nadzieję, że lekarze doradzą nam, co robić, aby poprawić wchłanianie u Laury i zwiększyć masę jej ciała, tak, aby ze ślicznej dziewczynki nie zmieniła nam się nagle w chorowitego chudzielca. Wizyta w poradni żywieniowej najprawdopodobniej odbędzie się w najbliższy piątek, a ja już nie mogę się jej doczekać.

Jednak mam poważne obawy, iż lekarze nie będą potrafili nam za bardzo pomóc w kwestii żywienia Laury, a przynajmniej nie powiedzą nam nic ponadto, co już wiemy. Choroba Hirschsprunga to takie dziwne schorzenie, które u każdego pacjenta przebiega w totalnie różny sposób, więc nie można dla pacjentów opracować jednej cudownej diety. Siedziałam wiele godzin na forach i stronach poświęconych tej chorobie, aby uzyskać porady na temat żywienia córeczki. Niestety, porady były najczęściej ze sobą całkowicie sprzeczne, jedne wykluczały drugie i dowiedziałam się z nich jedynie tego, że każdy pacjent jest zupełnie inny i że w kwestii żywienia nie ma tu żadnej reguły. Następnie konsultowałam Laurę z różnymi dietetykami i lekarzami mając nadzieję, że ich doświadczenie i wiedza nam pomogą. Niestety, tu sytuacja była identyczna – różni dietetycy układali nam totalnie odmienny jadłospis i udzielali porad, które również się wzajemnie wykluczały nie przynosząc żadnych wymiernych efektów. Niektóre porady, wprowadzone przez nas w życie, skończyły się dla Laury katastrofą, wzmożonymi odparzeniami i niekończącym się bólem, którego przez wiele miesięcy nie potrafiłam zwalczyć. Laurę bolało ciało, a mnie dusza, ponieważ ani ja, ani lekarze nie potrafiliśmy jej pomóc.

Zdesperowana zaczęłam masowo czytać artykuły na temat rozmaitych cudownych diet, filozofii żywienia z różnych zakątków świata, a także poszukiwałam opracowań naukowych na temat tego, jak poszczególne produkty spożywcze działają na organizm człowieka. Szukałam, szukałam i czytałam, ale i tu ze zdziwieniem dochodziłam do wniosku, że tyle jest skrajnie różnych teorii żywienia i diet, co ziaren piasku na plaży… A poglądów naukowych w kwestii żywienia jest chyba więcej, niż samych naukowców… Reasumując – ile ludzi, tyle opinii… Złościła mnie bardzo ta różnorodność poglądów. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że jeden naukowiec pisze o zbawiennym działaniu aloesu, natomiast już następny pisze o jego rakotwórczych właściwościach; że jeden każe jeść ludziom wyłącznie tłuszcze roślinne, a inny tego zakazuje propagując w zamian jedzenie np. klarowanego masła; że jeden głosi szkodliwość picia czerwonego wina, a inny wręcz przeciwnie, zaleca je pić, ponieważ dobrze działa na serce… Sprzeczność goni sprzeczność, absurd goni absurd, a Ty człowieku siedzisz, myślisz i sam już nie wiesz, w co masz wierzyć… W końcu któregoś dnia natknęłam się na taki artykuł: klik. Przeczytałam go jednym tchem i zdębiałam, ponieważ artykuł uświadomił mi, że tak naprawdę niczego nie mogę być pewna, że nawet naukowcy i specjaliści z różnych dziedzin najzwyczajniej w świecie oszukują dla pieniędzy i sławy. Dla zysku i własnych awansów fałszują nawet bardzo potrzebne ludzkości badania naukowe, które później wciskają w głowy nic nieświadomego społeczeństwa. A skoro nawet naukowcy w dzisiejszym świecie oszukują, to jakim cudem ja, totalny laik, mam znaleźć wiarygodne źródła informacji na temat żywienia mojej córki?

W końcu przestałam wierzyć artykułom medycznym, opracowaniom naukowym i reklamom, a zaczęłam wierzyć głównie własnej intuicji i zdrowemu rozsądkowi. Zresztą, reklamom już od dawna nie wierzę, a już na pewno nie w kwestii żywienia mojej córki. Jeśli Droga Czytelniczko/Czytelniku masz chwilkę czasu, to przeczytaj proszę ten artykuł i obejrzyj następującą reklamę: klik. Jest to typowy przykład tak zwanej „zdrowej” ściemy, czyli wmawiania nam, rodzicom, że promowany batonik lub herbatnik jest wyjątkowo „zdrowy” dla naszego dziecka. A tymczasem nieświadomy rodzic, który uwierzy w taką bzdurną reklamę, podaje dziecku bezwartościowe śmieciowe jedzenie, o którym wszystko można powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest zdrowe…

Reklamy robią nam wodę z mózgu, a naukowcy oszukują dla sławy i pieniędzy… To zatrważające, ale niestety prawdziwe i chyba nie da się za bardzo z tym walczyć. Właśnie dlatego ja kilka razy się zastanawiam, zanim włożę w usta mojej córki kupioną w sklepie przekąskę lub zanim podam jej nowy lek, nową szczepionkę lub inny produkt o zadeklarowanym cudownym działaniu. Przerażające jest to, że zwykły człowiek nie może w dzisiejszych czasach wierzyć „autorytetom” ze świata nauki i medycyny, bo ci mogą nas po prostu z premedytacją okłamywać. Ja przecież nie mam studiów medycznych, więc nie czuję się wystarczająco kompetentna, aby wgłębiać się w tematy współczesnej medycyny, no ale niestety muszę to robić ze względu na chorobę mojej córki. A muszę to robić, bo jak wynika między innymi z artykułu o naukowcach oszustach, nie mogę mieć zaufania nawet do profesjonalistów. Smutne to wszystko, a właściwie dobijające… Jestem zmuszona do ciągłego poszukiwania informacji na własną rękę (choć wcale tego nie chcę i nie mam do tego odpowiedniego dyplomu), do zastanawiania się, zadawaniu trudnych pytań i samodzielnego szukania na nie odpowiedzi. A im więcej czytam o żywności, kosmetykach, lekarstwach i szczepionkach, tym bardziej jestem przerażona i zdołowana tym, co nieświadomy konsument pozwala sobie wcisnąć… Nic dziwnego, że po paru latach takiej bezkrytycznej konsumpcji opartej na chemicznym jedzeniu i nadmiernej ilości farmaceutyków, nagle ludzie zaczynają padać jak muchy na nowotwory lub na inne nieuleczalne choróbska… Oczywiście wygodniej byłoby nam wszystkim, gdybyśmy bezkrytycznie wierzyli naukowcom, lekarzom, reklamom firm medycznych i spożywczych. Ale czy na pewno byłoby wtedy zdrowiej?

Ja nie chcę być nieświadomym konsumentem, a właściwie, ze względu na chorobę Laury po prostu nie mogę nim być. Wolę, by żyło mi się trudniej, ale dla dobra dziecka przynajmniej bardziej świadomie. Chcę, czy nie chcę, muszę interesować się wszystkim, co wkładam do ust lub wszczepiam w ciało mojej córki, ponieważ chwila nieuwagi może mieć dla jej zdrowia olbrzymie konsekwencje. Przy chorobie Hirschsprunga każdy organizm reaguje indywidualnie, nie ma żadnej typowej diety ani typowych zaleceń, więc jedyną skuteczną metodą jest niestety metoda prób i błędów… Dlatego nad każdym kęsem jedzenia Laury muszę się pochylać niemalże z mikroskopem i pilnować, aby to, co połknie, zostało prawidłowo strawione i wchłonięte do organizmu. Cholernie trudna, codzienna walka, która czasami powoduje, że oboje z Kubą opadamy sił. Niekiedy brakuje nam już pomysłów, co dawać Laurze do jedzenia, aby zapewnić jej bezpieczny rozwój i dobre trawienie. Po prostu nie wiemy, bo wydaje nam się, że wypróbowaliśmy już wszystko, co można było wypróbować… Od czasu do czasu zdarzają się gorsze dni, kiedy to przewód pokarmowy Laury pracuje wyjątkowo źle. Wtedy znów wraca ona do tej nieszczęsnej diety „słoiczkowej”, od której niestety cały czas jest uzależniona.

Jak na razie metodą prób i błędów udało nam się wyeliminować z żywienia córki wiele produktów, które jej szkodziły, ale równocześnie udało nam się do jej jadłospisu wprowadzić dość sporo nowych rzeczy, w tym także świeże owoce i warzywa. Walczymy każdego dnia o to, by zbilansować dietę Laury w najlepszy możliwy sposób. Do tej pory zauważyłam jedną prawidłowość, a mianowicie to, że córka bardzo źle toleruje tak zwaną chemiczną żywność, czyli wszelkiego rodzaju konserwanty, zagęstniki, poprawiacze smaku, pestycydy zawarte w warzywach i tym podobne wynalazki. Z tego też względu ze wszystkich sił staram się jej zapewnić zdrowe produkty pozbawione całej tej chemii, jakże rozpowszechnionej we współczesnym świecie.

W dzisiejszych czasach zdobycie organicznych, zdrowych produktów może naprawdę graniczyć z cudem. Na szczęście przy pomocy przyjaciół, rodziny i okolicznych gospodarstw udało mi się jako tako zaopatrzyć spiżarnię na nadchodzącą zimę. W pogotowiu stoi cały kosz niepryskanych ziemniaków, a zamrażarka ugina się pod ciężarem 50 kilogramów dyni i 50 kilogramów marchewki :). Jest w niej też swojska gęś, patisony i worek świeżo złowionych ryb. Natomiast półki w spiżarni pełne są rozmaitych przetworów i mąki razowej do pieczenia chleba. Cóż, długa zima przed nami, a Laurze te rarytasy muszą starczyć aż do wiosny. Dodatkowym ratunkiem jest dla nas Internet, przez który zamawiam swojskie przetwory, nabiał, wędliny oraz naturalne suplementy diety. W Internecie jest całkiem spory wybór bio produktów, dlatego często robię zakupy w sieci. Kieruję się jednak przy tym zasadą ograniczonego zaufania i zamawiam eko żywność wyłącznie ze sprawdzonych, najczęściej lokalnych firm.

Nauczyłam się robić zakupy przez Internet kiedy zrozumiałam, że w zwykłych sklepach nie kupię dla córki odpowiednich produktów. Jeszcze kilka miesięcy temu zdobycie dla Laury zdrowej żywności w pobliskich supermarketach po prostu graniczyło z cudem. Wszystko było do bólu nafaszerowane chemią, więc ze sklepu wracałam zazwyczaj z pustymi rękami. Ale od jakiegoś czasu ze zdziwieniem i wielką radością w sercu obserwuję, że powoli zaczyna się to zmieniać. Nagle, w sklepach i lokalnych przedsiębiorstwach pojawiło się więcej nieprzetworzonych zdrowych produktów, które pozbawione są wszelkich dodatków chemicznych. Ostatnio na przykład w jednym z hipermarketów zobaczyłam całą linię wędlin wytworzonych w zgodzie z naturą, naturalne przyprawy, przekąski, ciastka, majonezy, ketchupy, jogurty i inne smakołyki bez konserwantów czy innych sztucznych dodatków. Natomiast w delikatesach w pobliskiej miejscowości pojawił się całkiem spory asortyment eko żywności, więc teraz kupuję tam dla Laury rozmaite przekąski i dodatki do pieczenia chleba. Z wielkim zdziwieniem również przyjęłam informację, że lokalna ekologiczna mleczarnia, w której do tej pory kupowałam cały nabiał, rozszerzyła swoją działalność. Od teraz można tam kupić również ekologiczne wędliny i chleby, a także klarowane masło, które do tej pory musiałam wytapiać sama. Dzięki temu zdrowe zakupy dla Laury powolutku robią się coraz łatwiejsze.

Wygląda na to, że my konsumenci, mamy naprawdę duży wpływ na firmy produkujące żywność. Propagowanie zdrowego odżywiania i przeciwstawianie się dodawaniu do żywności środków chemicznych powoli zaczyna przynosić dobre efekty. Ludzie stają się coraz bardziej świadomi i wybredni, coraz poważniej interesują się własną dietą i zdrowiem swoich bliskich, a w kwestii nawyków żywieniowych coraz częściej skłaniają się ku naturze. Coraz więcej jest w Internecie serwisów poświęconych zdrowemu stylowi życia i coraz więcej powstaje sklepów, gdzie można kupić nieprzetworzoną przemysłowo żywność. Dzięki temu siłą rzeczy powoli zmienia się również rynek. Producenci żywności muszą spełniać potrzeby swoich klientów, dlatego chcąc nie chcąc muszą zgodnie z zainteresowaniem konsumentów produkować więcej eko produktów. Cieszę się, że tak jest, że ludzie coraz bardziej pogłębiają swoją świadomość, zmuszając jednocześnie producentów żywności do większego wysiłku. Z przyjemnością dołączam do tego swoją cegiełkę, propagując na moim blogu zdrowy sposób żywienia (zwłaszcza dzieci) i mówiąc stanowcze „NIE” chemikaliom dodawanym do naszego jedzenia. Mam nadzieję, że za kilka lat będę mogła pójść do pobliskiego sklepu po zakupy dla córki i bezpiecznie wrzucać do koszyka dowolne produkty, bez konieczności szczegółowego czytania ich etykiet. Wierzę, że kiedyś tak będzie, ale tak naprawdę wszystko zależy od nas samych. Przede wszystkim od wymagań, jakie będziemy sobie stawiać i od nawyków, jakie będziemy w sobie pielęgnować… 🙂

PS.

Kiedy moja córeczka była noworodkiem, w szpitalu lekarze chcieli ją zaszczepić koreańską szczepionką Euvax przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Ja się na to stanowczo nie zgodziłam, ponieważ przed narodzinami córki czytałam o niebezpieczeństwach związanych z tą szczepionką, która zawiera w swoim składzie rtęć oraz inne toksyczne składniki. Także w szkole rodzenia położna przestrzegała mnie, abym pod żadnym pozorem nie pozwoliła zaszczepić dziecka tą podejrzaną szczepionką. Z tego względu w szpitalu odmówiłam podania Laurze tej szczepionki i poprosiłam o podanie innej – bezpieczniejszej, dzięki temu córeczka uniknęła kontaktu z Euvaxem. Ale wiele tysięcy innych noworodków już w pierwszej dobie życia zostało zaszczepionych właśnie tą szczepionką i chociaż niektórzy rodzice tak jak ja próbowali się temu przeciwstawiać, to często byli oni po prostu wyśmiewani i uważani za „nawiedzonych antyszczepionkowców”. Teraz się jednak okazuje, że być może rodzice wcale nie są tacy nawiedzeni, jak się powszechnie wydaje…

Dnia 18 lipca 2012 roku Główny Inspektorat Farmaceutyczny wycofał ze sprzedaży na terenie Polski szczepionkę Euvax, ponieważ uznał ją za niebezpieczną (stwierdzono niehomogeniczność niektórych jej fiolek: klik). Niestety, w naszym kraju wciąż nie widzi się problemu w tym, że szczepionka zawiera rtęć i inne niebezpieczne składniki, no ale to już inna historia. Na razie stwierdzono jedynie jej „niehomogeniczność” i to już o zgrozo nie pierwszy raz – w 2009 roku zauważono w tej szczepionce dziwne białe „kłaczki”, o czym napisał wówczas TVN 24: klik. Dodam tylko, że ta niebezpieczna szczepionka już kilkakrotnie była wycofywana z polskiego rynku, ale zawsze jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności ponownie wracała do obiegu, przez co jeszcze w bieżącym roku szczepiono nią w polskich szpitalach nowo narodzone dzieci.

Dnia 17 sierpnia 2012 roku Główny Inspektorat Farmaceutyczny wycofał ze sprzedaży na terenie Polski również inną szczepionkę, a mianowicie Prevenar 13 przeciwko pneumokokom, ponieważ również ona została uznana za niebezpieczną dla dzieci…

Dowiedziałam się o tych rewelacjach dopiero niedawno, ponieważ wcześniej jakoś się na to nie natknęłam… I zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego my o takich rzeczach nie słyszymy w mediach? Dlaczego telewizja i radio nie grzmią i nie informują społeczeństwa, że niektóre szczepionki wstrzyknięte naszym maluchom mogą być dla nich niebezpieczne, że przez to są wycofywane z obrotu? Dlaczego robi się to po cichu, w tajemnicy przed rodzicami, którzy bądź co bądź powinni być najbardziej zainteresowani bezpieczeństwem własnych dzieci? To oczywiście jest pytanie retoryczne i nie spodziewam się usłyszeć na nie odpowiedzi. Na szczęście mamy Internet, jedyne w miarę wolne medium, gdzie jak na razie można się swobodnie wymieniać informacjami…

Laura właśnie ujeżdża gigantyczną eko dynię, którą dostała w prezencie od Czytelniczki naszego bloga.

komentarzy 139

  1. Jak wyglada zycie naukowca od kuchni? Ano tak, ze badasz kazdy krok Twoich kolegow i porownujesz z wynikami swoich prac. Jak ich przylapiesz na nierzetelnosci, swiadomej czy nieswiadomej, zgarniasz splendor. I kase. Ale masz swiadomosc, ze oni robia to samo. I tak jest w kazdej dziedzinie – od „oderwanej od zycia” historii przez nauki techniczne, przyrodnicze po medycyne.
    I tak, oczywiscie, ze niektorzy probuja oszukiwac. Kazde oszustwo kiedys wyjdzie na jaw, predzej lub pozniej. Ale po to wlasnie sa porzadne czasopisma, gdzie kazdy artykul przechodzi anonimowo przez recenzenckie sito, zeby takich wypadkow bylo jak najmniej. Zdarza sie, ze komus sie uda przez to sito przecisnac, tak zrobil ten lekarz, ktory sfalszowal dowody, ze szczepionka MMR powoduje autyzm, ale jego wynikow nie dawalo sie odtworzyc (drugie sito odsiewania ziaren od plew), wiec dokladnie sprawdzono jego badania (trzecie sito) i okazalo sie, ze je falszowal. A ze nie da sie sfalszowac calej dokumentacji to wpadl.

    A najszybsza metoda, zeby wyrobic sobie opinie w jakiejs sprawie medycznej jest sprawdzenie PubMedu czyli anglojezycznej bazy danych zbierajacej teksty z calego swiata z porzadnych czasopism. Dla przecietnego zjadacza chleba dostepne sa glownie abstrakty, ale to zazwyczaj wystarczy, zeby ocenic, co w trawie piszczy.

  2. Emilko 🙂 Naturalnie musisz skonsultować wagę Laurki ze względu na jej specyficzne potrzeby. Wydaje mi się jednak, że tutaj akurat nie ma powodu do niepokoju – dopóki dziewczynka nie chudnie. Mój synek niebawem skończy 3 lata, ma 95cm wzrostu i waży 12-13kg. Laurka pączusiem raczej nie będzie, bo i mama szczuplutka 🙂 a mój synio się w tatę wdał, jada dużo i nie gotuję jemu osobno – jada też kotlety, zupy zabielane śmietaną czy domową pizzę na razowym cieście, a ziemniaki bez masełka zdaniem mojego dziecka nie mają racji bytu 😛 i mimo to nie tyje.

    Ja staram się nie demonizować szczepionek, ale tylko z jednego powodu. Nie jestem w stanie zrobić nic, żeby moje dziecko ich nie otrzymało. Nie cofnę czasu – zaszczepiono go tym cholernym Euvaxem po porodzie, nie zmienię tego. Chcę ufać lekarzom, że to tylko dla dobra naszych pociech, że to słuszne i jedyne wyjście. Być może to głupie, ale nie chcę wierzyć, że coś mogło wywołać trwałe, nieodwracalne uszkodzenia mózgu. Mój synuś nie rozwija się prawidłowo, ale już nie dochodzę przyczyn, tylko działam i wierzę, że wyjdziemy na prostą 🙂

    Zazdroszczę Ci tych ekologicznych warzyw. Pewna pani pedagog powiedziała mi kiedyś, że nieoficjalnie mówi się, że to pestycydy są przyczyną występowania (coraz częstszego) autyzmu u dzieci. Jeżeli chodzi o konserwanty i podawanie tylko ekologicznego jedzenia (nie mówimy oczywiście o Laurce, bo jak wiadomo ma specyficzne potrzeby żywieniowe, tylko tak ogólnie) – jestem za podaniem od czasu do czasu dziecku czegoś mniej zdrowego, z prostej przyczyny. Idąc do przedszkola, restauracji, nawet do kogoś na obiad my, rodzice, nie mamy wpływu na to co do jedzenia dostanie nasza pociecha. Organizm „wyjałowiony”, że tak to ujmę, który nie przywykł do minimalnej choćby dawki konserwantów zareaguje na nie dużo, dużo gorzej. To tak jak z egzotycznym jedzeniem 🙂 Naturalnie jeszcze raz powtarzam, że to akurat nie dotyczy Laurki, z oczywistych względów.

    Kończę mój elaborat 😉 Pozdrawiam Was dziewczyny, trzymajcie się ciepło :*

  3. Ze szczepionkami należy bardzo uważać.
    Koncerny farmaceutyczne nie postępują etycznie dla nich liczy się tylko zysk:(

  4. to jeszcze raz ja, jesli przeczytasz i uznasz , ze ci sie to przydalo, albo zainteresowalo to prosze odpisz co o tym myslisz, sama sie zastanawiam nad kupieniem na probe:) prosilam o niepublikowanie komentarza , ale ciekawi mnie co o tym myslisz 🙂

    • Wiesz co, jednak zdecydowałam się opublikować Twoje komentarze, ponieważ szczerze mówiąc sama jestem ciekawa opinii ludzi na temat Flavonu. Jakiś czas temu jedna z Czytelniczek bloga gorąco mi go polecała. Od dawna już noszę się z zamiarem jego zakupu, ale do tej pory jeszcze tego nie zrobiłam. Przeszkodą jest oczywiście wysoka cena. Zakup Flavonu to spory wydatek, ponieważ trzeba go brać co najmniej przez kilka miesięcy. Dlatego trzeba kupić kilka puszek, a jedna puszka kosztuje około 160 zł. Cały czas biję się z myślami na temat tego suplemetu diety.

      Jestem bardzo ciekawa opinii ludzi na temat Flavonu i dlatego będzie mi miło, jeśli wypowiedzą się tu osoby, które miały z nim styczność. Czy ktoś z Was stosował Flavon? I czy faktycznie ma on takie cudowne właściwości, jakie mu przypisuje producent?

      • Znam osobę z chorobą jeli, która flavon stosowała przez dłuższy czas i nie zauważyła, by jej to w czymś pomogło. Zarówno polepszył stan jelit, jak i odporność czy ogólny stan zdrowia. Poza tym oglądalam w Ekspresie Reporterów niedawno, z kilka tygodni temu reportaż o nieuczyciwym naganianiu ludzi do klubu tego specyfiku. Jedna z osób należących do klubu wywiesiła na ścianie jednej z warszawskich aptek kartke, że Flavon leczy raka. Ludzie przychodzili na spotkania wierząc, że to im pomoże. Oczywiście Flavon nie leczy raka…. Bardzo przykry to był reportaż lecz niestety prawdziwy. Może jest dostępny w Internecie (vod onet tv). Oczywiście nie posądzam Czytelniczki o złe zamiary. Sądzę, że chce pomóc i są one dobre, ale bardzo wątpie, by Flavon pomógł w czymkolwiek Laurze. Osobom podobnym do niej ze schorzeniami jelit NIE POMÓGŁ.

        • miało być: zarowno nie polepszył stanu jelit, jak i odporności czy ogólnyego stanu zdrowia. Przepraszam, pisałam za szybko i nie sprawdziłam.

          • Domyśliłam się znaczenia :). Dziękuję za opinię

      • Emilio, niestety nie mam info odnośnie spraw jelitowych, natomiast w kwestii odporności chyba działa. Było tak:
        Ubiegłej zimy Flavon zakupił dla naszego wiedcznie chorującego synka mój mąż. Jak poczytałąm na forach mase nagatywnych opinii (że to ściema, że nagabują nieetycznie do zakupu itp.) to tylko się zezłościłam za wydawało się, ze wyrzucone w błoto pieniądze. Ale, ze w samym składzie niczego złego się nie doszukałam a i tak już kupione było to zdecydowalismy sie jednak podać. I ku memu ogromnemu zdziwieniu Syn przestał wtedy na wieele miesięcy chorować (a wcześniej było już nantyle źle, ze diagnozowano go pod kątem zaburzen odporności). WIęc: mógł to być przypadek (tylko czy aż taki jest mozliwy?) a moze Flavon jednak wzmacnia odporność? wiem tylko, że rozważam powrót do tego specyfiku bo odkąd nastała jesien Syn znów w kółko chory i już naprawdę mi go żal.

  5. Witam serdecznie Emilio 🙂 pozwol, ze wrzuce swoje 3 grosze, ostatnio dowiedzialam sie o preparacie FLAVON GREEN, fLAVON KIDS I 2 innych z tej serii, sa to skoncentrowane warzywa i owoce, tak w skrocie, nie mam pojecia czy sloiczki z ta substancja zawieraja konserwanty, przeczytalam wiele opinii, jedni sa zachwyceni i polecaja jako panaceum na wszelkie choroby inni sa sceptyczni twierdzac , ze to tylko warzywka, Podobno tak potrafi poprawic kondycje naszego organizmu , ze szybko zdrowiejemy, Rozumiem , ze to nie odbuduje Corce jelita, bo az w takie cuda nie wierze, ale moze akurat to jest cos co wam pomoze w przyswojeniu wiekszej ilosci witamin? Preparaty sa bardzo drogie moim zdaniem ok 160zl i wiecej , dodam tylko ze absolutnie nie jestem zadnym przedstawicielem ! Wiem, ze moderujesz komentarze i w zwiazku z tym prosze nie publikuj mojego, nie chce zeby rozpetala sie niepotrzebna dyskusja, ze chce ci wcisnac jakis drogi kit, byle sie dorobic. Jesli znasz juz flavon to przepraszam, ze zabieram czas i zawracam glowe, ale jesli nie to poczytaj http://flavonactiv.pl/indexFG.htm Pozdrowienia dla Waszej 3. Agnieszka.

  6. To normalne, że w którymś momencie dzieciaki gubią tłuszczyk dziecięcy bo na przykład zaczynają być bardziej aktywne ruchowo albo właśnie rosną:) Emilio, Ty raczej też nie stoisz wysoko w centylach wagi a przecież Laura ma Twoje geny 😉

  7. Emilko może powinnaść podawać Laurce jedzenie zgodne z jej grupą krwi. Nie wiem czy to kolejny wymysł uczonych skierowanych ku sławy. ale i tak eksperymentujesz z jedzeniem to moze by to pomogło. Pozdrawiam

  8. Gwoli ścisłości: wyraźnie jest napisane, że została wycofana jedna seria a nie produkt.

  9. Przyznam że trochę nie rozumiem oburzenia faktem iż szczepionka była masowo podawana a teraz została wycofana-przecież to powszechna praktyka. Każdego roku wycofywanych jest kilka,kilkanaście leków czy szczepionek a także praktyk lekarskich z przeróżnych powodów: bo wykryto zbyt dużo skutków ubocznych,bo są zbyt drogie,bo znaleźli coś lepszego itd. Jestem przekonana że chodzi dziś po świecie mnóstwo ludzi którzy w którymś momencie życia brali leki które dziś są wycofane.Sama takie leki przyjmowałam w dzieciństwie, dzięki nim żyję mam 36 lat i czuję się świetnie.

    • Szczepionka Euvax, z powodu której najbardziej się oburzam, powinna być już dawno wycofana i to we wszystkich jej seriach, ponieważ jest to bardzo niebezpieczna szczepionka. Są na rynku szczepionki lepszej jakości, które można by podawać zamiast niej.

  10. Emilio, skoro tak szczegolowo czytasz, to moze zauwazylas, ze w przypadku Prevenar 13 wycofana zostala jedynie podejzana seria, a nie caly product. Tak sie moze zdarzyc z kazdym produktem, nie tylko lekiem, ktore sa wypuszczane na rynek.
    Dzielisz sie na tym blogu wieloma informacjami waznymi dla Ciebie, niemniej jednak zanim powiesz, ze lek zostal wycofany, sprawdz te informacje dokladniej.

    Pozdrawiam

    • Tak zauważyłam, co nie zmienia faktu, że tą wadliwą serią szczepionki zostało zaszczepionych wiele poskich dzieci. Ciesz się, że nie padło na Twoje dzieci.

      • skoro wycofano, to pewnie nie rzucono do aptek. jak szczepiłam Żabona Prevenarem, było to samo. zero w aptekach plus informacja w punkcie szczepień, co się dzieje.
        zaszczepilismy dwa miesiace czy trzy póxniej i wszystko grało.

  11. Emilio nie jestem lekarzem i nie mam tak duzego doswiadczenia jak Ty, ale jesli chodzi o wage Laury- wydaje mi sie w porzadku. Moja corka ma skonczone 3 lata- 3 lata i 2 miesiace i wazy w tym momencie 12 kg.Ja jestem zapalona eko mama jak i staram sie uzywac eko kosmetykow, a wszystko zaczelo sie od tego ze moja przyjaciolka dietetyk z zamilowania i rowniez eko mama uswiadomila mi ze moge miec „to samo” ale zdrowsze bez zbednej chemii. Staram sie rowniez karmic corke wylacznie ekologicznym jedzeniem, ale czasem to graniczy z cudem -stwierdzilam ze najlepiej byloby miec swoje gospodarstwo kurki, swinki i ogrodek warzywny. Czytalam ze nawet niektore torebki z ryzem moga byc zanieczyszczone. Czasem mozna zwariowac od nadmiaru informacji.. Moja corka ma bardzo wrazliwy brzuszek, bardzo czesto robie jej zupke ryzowa- ryz zmarcheweczka ale jestem pewna ze wiesz jak sie to robi. Ja corke bardzo dlugo karmilam sloiczkami BIO Holle. Nie wiem czy znasz te sloiczki, ale ja uwazam ze byly rewelacyjne – nie zawieraly cukru glutenu soli itp. Maja tez fajne sucharki orkiszowe – mowie o tych ktore pewnie bylyby tez bardzo delikatne dla brzuszka Laury, a jesli lubicie dynie pamietam nasz hit dynia z BIO kurczaczkiem. Wiem ze chyba tez HIPP ma swoja linie BIO, ale niestety nie znam wiec nie moge sie wypowiedziec. Strasznie sie rozpisalam 🙂 Mam nadzieje ze lekarze doradza Wam cos konkretnego.

  12. Nikt tu tego nie napisał więc wtrącę swoje 3 grosze. Nie tylko ważnym jest co się je, ale też z czego się je.
    Dotyczy to głównie dzieci które w większości piją i jedzą z plastiku. Większość małych dzieci ma piękne kolorowe naczynia i sztućce z tworzywa. Plastik niestety nie jest zupełnie obojętny- część chemii w nim zawarta przechodzi do żywności. Ostatnio dostałam wyniki badań od znajomego, który oznaczał w próbkach moczu obecność kilku syntetycznych związków. Ja z mężem byliśmy „czyści” Jedynie w moczu mojej 4latki był obecny jeden z nich. Dało mi to do myślenia czy to nie właśnie przez stosowanie plastikowych kubków…

  13. Tak myślę, że lepiej jak jest szczuplejsza niż jakby miała nadwagę w wieku 2 lat… Mamy niestety taki przypadek w przedszkolu (nie wiem w sumie czy ma nadwagę, ale jest znacznie cięższa niż inne dzieci w grupie i bardziej „pulchna”, więc nawet jeśli nie teraz to jak rodzice się nie opamiętają będzie miała nadwagę podobnie jak jej brat). Jednak większość dzieci ok 2 r.ż jest chuda,nie wspominajac o naszym niejadku, chociaż i sprawa jego żywienia się trochę ostatnio poprawiła (może przestaje dostawać grysik w domu na śniadanie i potem po prostu jest głodny – śniadanie zjada całe, a obiad ląduje po części w koszu, ale my cieszymy się jak zje chociażby te kilkanaście łyżek bo mamy pewność że ma energię i wszystko co potrzebuje (zresztą jak nie jadł nic, nawet śniadania to też na nieszczęśliwego nie wygladał – widocznie od 7-16 nie odczuwał większego głodu, albo kilka kawałków banana czy innych owoców mu wystarczyła.

    Ja sama od zawsze mam niedowagę, ale chyba jest to uwarunkowane genetycznie, bo boje rodzice byli strasznie szczupli. Nie wiem czy wtedy były już siatki centylowe, ale według nich pewnie było zawsze mało (ja się urodziłam już szczupła i mała – miałam 50 cm i chyba ok. 2,500 nie pamiętam już teraz dokładnie co pisze w mojej książeczce). Laura też pewnie jest szczupła po Mamusi, a na zdjęciach wygląda całkiem normalnie i zdrowo. 🙂

    A patrząc na tą dynię, aż ślinka cieknie na myśl o zupie dyniowej. 😀

  14. nie wiem czy Laura mając chorobę Hirschprunga powinna ważyć więcej niż zdrowe dzieci w jej wieku ale: moje starsze dzieci ważyły na bilansie dwulatka 11 kg(syn dokładnie 10,8 co dla chłopca daje 3 centyl). w okresie intensywnego wzrostu i rozwoju motorycznego przestawały przybierać na wadze, co w przychodni uważają za normalne. od urodzenia do teraz (4 lata) synek jest na 3 centylu wagowym, zaś szybko rośnie na wzrost. je dużo, jest żywiołowy i ruchliwy, ma dobre wyniki badań i lekarka uważa że skoro tak, to wszystko jest w porządku. pamiętaj że siatki centylowe to nie przedstawienie normy tylko statystyka- 50 centyl to przeciętna co nie znaczy że niektóre dzieci są nieprzeciętnie małe albo duże na swój wiek, mają tez różną budowę, delikatniejsze kości itp. na pewno wizyta w poradni nie zaszkodzi, ale niekoniecznie szczupłe dziecko jest chore i zabiedzone- i często przybiera skokowo. pozdrawiam i życze sukcesów w trudnym żywieniu Laurki.

    • Bardzo mnie pocieszają te wszystkie Wasze komentarze 🙂

      • a pomyslcie o azjatyckich dzieciach w polskich centylach – hehe, te chyba zawsze sa poniżej norm. a też zdrowe.

      • Pani Emilio. Jakiś czas temu pisała Pani, że podaje Pani Laurce jedzenie w specjalnym gryzaczku. Mam pytanie czy był to taki gryzaczek silikonowy czy z siateczki? Zastanawiam sie nad zakupem dla mojej córeczki i nie wiem który jest lepszy, wygodniejszy dla dziecka. Może jakaś inna mama też uzywała któryś z tych gryzaczków i może coś na ten temat napisać. Z góry dziekuję za odpowiedz. Pozdrawiam Panią, Pana Kubę i Laurkę.

        • My używaliśmy gryzaczka z siateczki. Silikonowego nie miałam okazji testować.

  15. Powiem Wam jedno Kobietki. Fajnie ze sie troszczycie o swoje dzieci, wiem ze sa chore dlatego tym bardziej huhacie na nie i dmuchacie. I podziwiam Was za to. Ale…zmierzam do tego, ze moj calkiem zdrowy, nigdy nie chorujacy synek, ktory teraz ma 4,5 roku-wazy 12.5 kg!!! To chuherko, choc wzrostem miesci sie w normie. Synek jako roczne dziecko przystopowal z waga, pewnie dlatego ze karmilam go 100% piersia przez dwa lata (nie pytajcie sie ile nawyrtucalam sie obiadkow, sloiczkow, kaszek). Nie chcial jesc nic oprocz mojego mleka (tylko z piersi, z butli-nigdy). Gdy mial 2 lata powiedzialam „dosyc” i od tego czasu on prawie nic nie je. Ale jest zdrowy jak ryba, mial badana krew i wyszlo ze niczego mu nie brakuje. Choc ostatnio zauwazylam ze coraz wiecej i chetniej je, wiec moze on po prostu musial do tego dorosnac. Nigdy sie tym nie martwilam (oczywiscie w chwili gdy od lekarza uslyszalam ze taki jego urok), bo ja sama bylam niejadkiem a teraz mam sie swietnie. Wiem ze z chorymi dziecmi trzeba uwazac, ale to ze dziecko jest poza siatka centylowa to na prawde nie zadna tregedia!! Mysle ze warto badac krew i w tym badaniu widac czy dziecku czegos brakuje. Pozdrawiam

  16. Dzien dobry p.Emilio,czy czytala Pani o Miksturze oczyszczającej p. Józefa Słoneckiego ?
    Mikstura niby oczyszcza jelita ale z tego co przeczytalam leczy nadzerki i w ogole jelita..Trzymam kciuki za Laure odkad czytam bloga.Pozdrawiam

    • Tak czytałam i nawet sama ją stosowałam przez długi czas. Wyleczyłam sie dzięki temu z poważnych problemów jelitowych.

  17. Czekam i czeka, niemal codziennie zaglądam i… nie ma!Mowa oczywiście o zdjęciach Laury w zakładce zdjęcia. Fajnie było, jak były zamieszczane co miesiąc, a teraz już od kilku miesięcy brak zdjęć 🙁 Szkoda, bo na taką piękną panienkę zapewnie nie tylko ja bym popatrzyła 🙂

    • Oj, dobrze, że mi przypomniałaś! Faktycznie zapomniałam umieścić zaległych zdjęć w zakładce, no a mam ich sporo! Postaram się to zrobić do końca tego tygodnia. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za przypomnienie.

      • To super! Czekam (zapewnie nie tylko ja) 🙂

  18. Pani Emilio ,ja mam pytanie do Pani. Mam w rodzinie dziewczynkę, której wycięto jedną trzecią jelita grubego i ona ma strasznie nadmierny apetyt.Czy Laurka też non stop by jadła? Może to przez to ,że jelita są któtsze-co Pani myśli? Dodam, że miała robione badania tarczycy, próby wątrobowe, cukrzyce miała też sprawdzaną i wszystkie wyniki ma dobre, a zjada pełnowartosciowe posiłki tak myślę. Ma prawidłową wagę i wzrost.Minął rok od ostatniej operacji (też miała hiszprunga) i dopiero teraz się kupki unormowały i robi dwie na dzień, a wcześniej ciągle były kłopoty z tym. Także ja wierzę ,że u Laury też sie wszystko unormuje

    • Dziewczynka z wyciętą 1/3 jelita to zupełnie inna choroba niż wycięcie całego jelita, tak jak u Laury. Ale faktycznie jeśli chodzi o apetyt, to dziewczynki zachowują się podobnie. Przez to, że mają skrócony przewód pokarmowy, pokarm szybciej przez nie przelatuje i dlatego często czują się one głodne. Laura wypróżnia się około 8-10 razy dziennie, więc nic dziwnego, że ma wilczy apetyt. Moja córka właściwie mogłaby jeść non stop, gdybym jej na to pozwoliła. Ogólnie je 4 razy dziennie pełne i duże objętościowo posiłki, a jeszcze 2 razy między posiłkami dostaje przekąski w postaci rozmaitych świeżych warzyw, owoców, jagód, orzechów i własnoręcznie robionych soków, czasem też czarną czekoladę.

      Wilczy apetyt i szczupła sylwetka to jak widać znak rozpoznawczy tej choroby.

  19. Pani Emilko, z ciekawości popatrzyłam na siatki centylowe i wagę/wzrost Laurki i wychodzi na to,że jest wszystko jest w jak najlepszym porządku! Waga i wzrost są na sąsiadujących centylach, co oznacza, że proporcje są jak najbardziej w normie. Poniżej 50 centyla to po prostu poniżej średniej, nie poniżej normy. Niedowaga zaczyna się gdy dziecko jest poniżej 3 centyla albo jest duża dysproporcja między centylami (waga nisko, wzrost wysoko). Mój synek od urodzenia jest nisko w siatce, od dłuższego czasu jest na 10 centylu, ma 3 lata. jest szczupły, zdrowy i w życiu bym nie wpadła na to, żeby sie tym zamartwiać.
    A z lekarzami jest tez róznie, niektórzy się tych norm trzymają zbyt kurczowo. Mi lekarka rodzinna powiedziała, że powinnam sporo przytyć bo ważę ‚tylko’ 50kg przy 160cm i dośc drobnej budowie.

    • No właśnie u nas lekarze non stop patrzą na siatki cenylowe, ale to pewnie dlatego, że Laura musi być pod szczególnym nadzorem jeśli chodzi o wagę. Do tej pory wzrost i waga były na tym samym poziomie w centylach, a teraz waga spadła poziżej 25 centyla. Może faktycznie trochę panikujemy, ale wolimy dmuchać na zimne. Stąd też nasza decyzja o wizycie w poradni.

      • Są kraje, gdzie istnieją osobne siatki centylowe dla dzieci z dysfunkcjami. I to jest rozsadne. A u nas jeden worek.
        Ps. Emilko, napisałam do Ciebie przez NASZĄ KLASĘ. Chodzi o specyfiki na odparzenia.
        Mam nadzieję, że informacja dotrze.

      • Mój drugi syn był od urodzenia na 50 centylu z wagą, niedługo po tym jak zaczął więcej chodzić i biegać spadł na 25 i trzyma sie go do dziś

    • Zgadzam się z gabrielą 🙂 Mój zupełnie zdrowy synek też wagowo jest zawsze poniżej normy, mimo że wzrostem prawidłowo. Na początku panikowałam, że waży ciągle za mało i że coś mu jest. Jako niemowlak miał anemię i od tamtego czasu nie był w stanie „dogonić” rówieśników, tak więc na bilansie dwulatka miał 10 kilogramów.. jednak lekarze się nie przejmowali (rodzinnie u nas wszyscy byli zawsze chudzi), tym bardziej, że apetytu mu nie brakuje, a krew teraz jest wzorowa… od bilansu minęło 9 miesięcy, a on przytył prawie 2 kilo! Nadal jest szczupły, jednak dopiero teraz wiem, że dzieci mają swoje tempo- raz nie przybierają w ogóle, później nagle przyspieszają z wagą 🙂 wiem, że Laurka jest przez chorobę wyjątkowo „rozliczana” z wagi, jednak może ma teraz czas zatrzymania wagi i za kilka tygodni ruszy znowu 🙂 tym bardziej że wygląda bardzo ładnie, na pewno zdrowiej niż niejedno dziecko bez Hirszprunga 🙂 pozdrawiam

      • To wszystko prawda, co piszecie o swoich dzieciach. Tylko niestety w przypadku choroby Hirszprunga musimy patrzeć na wagę i wzrost Laury nieco inaczej. Oczywiście zatrzymanie się jej wagi może być zupełnie naturalnym, zdrowym procesem rozwojowym, który obserwujemy także u innych dwulatków. Ale w przypadku tej chororoby zatrzymanie się wagi może być również wynikiem niedożywienia, nieodpowiedniego wchłaniania substancji odżywczych, nieprawidłowej pracy narządów wewnętrznych. Ja dmucham na zimne po to, aby wyeliminować wszelkie tego typu ryzyko. Laura musi być rygorystycznie pilnowana pod względem wagi, aby nie przeoczyć niczego istotnego.

  20. Ja synka szczepilam prenevarem i neisVac-C mial 2.5 roku. Dostał po jednej dawce każdej ze szczepionek. A jeszcze chcialam dodać ze ”mówi się” ze przez szczepienia dzieci są bardziej nerwowe, agresywne chorują na ADHD… Poszlam z synem do pani alergolog która jest też pediatra i powiedziala mi że bardziej niż szczepienia wpływ na zachowanie dziecka ma jego dieta. Cukier robi to samo z mózgiem dziecka co alkohol u dorosłych. Zaleciła dla mojego dziecka dietę bezcukrowa i zmiana w zachowaniu 180 stopni. Dodam ze wcale nie jadł dużo slodyczy czasem ciastko ,trochę soku itd teraz zero slodyczy i tylko woda do picia. A synek znowu jest przeslodkim chlopczykiem.

  21. Mamy (Emilko Ty rowniez, chociaz mniej, bo Laura jest dzieckiem chorym), opanujcie sie z tym trzymaniem sie siatki centylowej! Sprawdzcie najpierw prosze, czym ta siatka jest, jak jest liczona, co oznaczaj krzywe i jak maja sie nakladac w stosunku do siebie!!!!!

    Ta polska mania tuczenia dzieci doprowadzila do tego, ze bardzo szybko, jesli nie najszybciej, wzrasta u nas ilosc dzieci z nadwaga i otyloscia. Juz ludzie wiedza, ze dorosly czlowiek z tluszczem jest niezdrowy, ale jeszcze zostala wszystkim mania tuczenia dzieci i obrony przed ich szczuploscia.

    Siatka centylowa odzwierciedla populacje. Bardziej znaczacy jest wzrost i stosunek jego do wagi niz same cantyle. Czyli jesli dziecko jest i ze wzrostem i waga na 25 centylu, to ma proporcje idealne. Najgrozniejszy jest niski wzrost, nie waga.

    Jeszcze raz prosze, poczytajcie same co to sa te centyle i o co w tym chodzi i nie meczcie tez lekarzy wypisywaniem suplementow zeby zwiekszyc mase dziecka. Poza tym lekarze czasami rowniez patrza tylko na siatke i na nic wiecej i sami nie wiedza o co w niej chodzi, wiec strasza rodzicow kiedy dziecko spada ponizej 50 centyla, a tak naprawde to nic nie znaczy, a czasami jest wlasnie dobre, bo oznacza, ze dziecko nie jest grube.

    Oczywiscie przy dzieciach chorych trzeba zachowac wieksza ostroznosc, ale wszystko z umiarem.

    Emilko, norma rozwojowa to pomiedzy 5 a 95 centylem. 50 centyl oznacza, ze 50% dzieci ma mniejsza wage czy wzrost, a 50% wieksza. Poczytaj prosze o tym, a na pewno sie uspokoisz.

    Moje dziecko, super zdrowe i odzywione, ma od niemowlectwa wage i wzrost na 25 centylu i pod tym wzgeldem jest uznawane za dziecko idealne:) Wyglada jak klasyczny bobas z tluszcykiem itd, teraz powoli sie wyciaga.

    Jeszcze raz mowie, niepokoic sie mozna, kiedy dysproporcja centylowa pomiedzy waga i wzrostem jest duza, a niepokic sie trzeba, kiedy wzrost spada ponizej 5 centyla.

  22. Emilko, jak podajesz Laurze spirulinę? Dosypujesz do jedzenia, do picia?

    • Ja rozgniatam tabletki spiruliny na miazgę i dosypuję je do jedzenia. Tak samo robię z ziarnami kakaowca.

      • Dzieki za odpowiedź !! 🙂

  23. Mieszkam w Niemczech, tutaj jest zupelnie inaczej ze szczepieniami. Moja corka pierwsza szczepionke dostala w wieku ok 7 miesiecy, bo ja mialam delikatna paranoje, a ona katar 🙂 albo rozwolnienie :), albo goraczki dostala:). Nikt nas nie wzywal, moglabym nie szczepic, ale powiklan po chorobach boje sie bardziej…
    Dziekuje mojemu lekarzowi (raczej jest to lekarz corki;)), bo mam do niego zaufanie, a do tego jest typem luzaka, co niektorych moze szokowac, a mnie sie szalenie podoba, bo potrafi uspokoic moje obawy. Odradzil mi np szczepionke na rotawirusa, to nic innego jak biegunka, a my zyjemy w cywilizowanym swiecie, gdzie zawsze szybko mozna dojechac do szpitala. Poza tym jest sporo wirusow, ktore to wywoluja, a szczepienie jak zwykle zapobiega tym najczesciej wystepowanym, wiec 100% pewosci w tym wypadku nie ma.
    Co mnie delikatnie poruszylo, to artykul o Prevenar 13. Ale to sie w Polsce wyjasnilo, a my mamy zupelnie inny numer serii…
    Teraz znowu mamy przerwe w szczepieniach, bo mala jest pociagajaca, a do tego wychodza jej znowu zeby i nikt mi z tego powodu na szczescie klopotow nie robi, bo ja umiem sie awanturowac, a moj maz to po prostu kocha:D
    Co do szczepieniu przeciwko WZW, to jest dla mnie ono bezsensem (tzn w pierwszej dobie zycia), tutaj szczepi sie tylko te dzieci z grupy ryzyka.
    Pozdrawiam Ciebie Emilio, czytalam bloga jak jeszcze z moja Laura w ciazy bylam, bo znalazlam go przypadkiem, jak szuklalam imienia Laury 🙂
    Wedlug mnie powinnas pisac jak najwiecej, bo poruszasz tematy, ktore sa rodzicom najwazniejsze. I to rodzicom wszystkich dzieci, i chorych, i zdrowych. Pozdrowienia

  24. Witam.

    Emilko czy Laura je banany? Może już gdzieś o tym pisałaś, ale niestety nie mam czasu szukać.
    Jedzone w większych ilościach powodują nawet zaparcia więc może Laurce by pomogły?

    • O tak, Laura je banany obowiązkowo. Każdego dnia na późną kolację dostaje 2 sztuki bananów. Faktycznie dość dobrze działają.

    • Podobnie działa kleik ryżowy,może i to warto dodawać do zupek np?

      • Kleik ryżowy również stosujemy od bardzo dawna.

  25. Jej, i znów ‚dopadł” mnie temat szczepień. Zorientowanych proszę o podpowiedź czym najlepiej zaszczepić przeciwko meningokokom bo juz jestem „cała głupia” co do szkodliwości konkretnych szczepionek:/ niestety po tym jak Młodego kuzyn zachorował na zapalenie opon móxgowych wiem, że zaszczepić chcę tylko teraz nie wiem czym :/ Z góry dziekuję za podpowiedzi!

  26. Hm, czy mnie się wydaje, czy po południu był tu o jeden wpis więcej? Znowu nie ogarniam, co się tutaj dzieje 😀

    • Tak był, ale zrezygnowałam z jego publikacji, ponieważ zaczynała się pod nim kolejna zbędna dyskusja, a ja jednak chcę mieć tu odrobinę spokoju. Pozdrawiam

  27. Emilko mam cały karton cewników do odsysania.Rozmiar 4 i 6.Może chcesz?

    • Oj nie, dziękuję. Tak maleńskie rozmiary są chyba dla noworodków – moja Laura używa cewników nr 10. Może znajdzie się tu jakieś inne potrzebujące dziecko?

  28. Pani Emilio, wysłałam Pani wiadomość na adres mailowy podany na koncie allegro. Proszę spojrzeć.

    • Przeczytam i odpiszę w wolnej chwili.

  29. Pani Emilio, pozwolę sobię napisać do Pani wiadomość na podany adres mailowy. Bardzo proszę spojrzeć w pocztę. Myślę, że to ważne.
    Pozdrawiam serdecznie,

  30. Ten świat wariuje….w temacie kampanii społecznych – mąż zmarłej niedawno Joanny Sałygi „Chustki” przymierza się do zorganizowania „czegoś” , co nagłośniłoby problem uśmierzania bólu w przypadku osob chorych na raka, ale podejrzewam ,że nie tylko takich. Na blogu Joasi zamieścił prośbę o pomoc w zorganizowaniu tego typu akcji, i tak pomyśłam,że tutaj jest tyle
    wspaniałaych osób – może ktoś dałby radę udzielić mu wsparcia….Cytat prośby Piotra „nie Męża” o pomoc : „Moja żona zmarła w wielkim cierpieniu. W Polsce leki są dostępne, a chorzy cierpią. Dlatego proszę Was, o poparcie dla akcji, która może to zmienić.
    Akcja jest w fazie tworzenia, szczegóły podam za kilka dni. Jeśli masz jakiś pomysł, wiedzę czy umiejętności, które mogą być przydatne, proszę o kontakt mailowy na wieloraki gmail.
    Nikt nie powinien tak cierpieć.” Link do bloga Chustki http://chustka.blogspot.com/. Nie wiem czy opublikuje Pani moj komentarz, ale myslę,że jest to sprawa ważna, bo nigdy nic nie wiadomo….Petycję oczywiście podpisałam.

  31. ja podaje moim domownikom sok z rokitnika oraz olej lniany tłoczony na zimno. POLECAM

  32. Emilko,
    ja miałam już strasznego chudzielca w domu (11,5 kg ważył przy wzroście 97 cm). Pomogło nam podawanie mleka dla dzieci, tzn. produkowanego przez kobietę, a dokładnie moją siostrę (urodziła wtedy swoją córeczkę i ściągała też pokarm dla nas). Wiem, że to może nieco dziwnie brzmieć, no bo niby skąd wytrzasnąć takie źródło pokarmu, ale to może być jakiś trop – może w Twojej rodzinie, może wśród znajomych jest jakaś młoda mama, która mogłaby się podzielić nadwyżkami? To naprawdę najłatwiej przyswajalne pożywienie dla dzieci. A po tym jak mi siostra dzicko podtuczyła, udaje nam się trzymać centyli przy pomocy pierzgi (wyrób z pyłku pszczelego, chociaż nam już wyschło jej źródło, sąsiad zlikwidował pasiekę, szukam w internecie godnego następcy), spiruliny, tranu i sporadycznie odżywek (fantomalt) i aloesu. Dobre (w sensie efektywne) były te masła z RAW, ale poza czekoladowo-migdałowym, dziecko nie chciało ich jeść.

  33. Moim zdaniem o szczepieniu powinien decydować rodzic i rzetelny pediatra który naprawdę dobrze zna dziecko. Moje dziecko ma akurat takiego pediatrę szczepienia były wykonywane w najlepszym dla synka czasie. Poza kalendarzem szczepień ma zrobione pneumokoki i meningokoki . Poszedl do przedszkola mając nie całe trzy latka , trafił do grupy 30 przedszkolaków i choruje najrzadziej z całej grupy.

  34. I jeszcze coś mi się przypomniało, apropo ruchów języka. Chodzę z córką do logopedy i dla ćwiczeń języka dostałam zwykły cewnik- gumową rurkę, którą mała ma zuć, gryźć, przeżuwać, robi się z tego taką jakby literkę „U” i końcówki trzyma w rączce a resztę gryzie, ma to stymulować prawidłowe układanie języka.

  35. Emilio, pisałaś kiedyś, że Laurze najbardziej służą dania słoiczkowe, nie ma po nich bardzo kwaśnego stolca i takich dużych odparzeń. Wtedy też nie miała chyba problemów z wagą. Skoro jej służyły, może warto do nich wrócić? Produkty HIPP są z upraw ekologicznyci i dlatego są najdroższe (bobovita, gerber, babydream i hamanek nie). Skoro Laura nie miała wtedy problemów z wagą a jej kupka była trochę lepsza, to znaczy że akurat dla niej było to pożywne jedzenie, dobrze wchłaniane. A przecież o to chodzi… A druga sprawa to taka, że zobacz – ty jestes bardzo szczupla – moze Laura nawet bez choroby Hirszprunga bylaby po prostu chudszą dziewczynką po tobie? Moze takie ma geny po mamie 🙂 Osobiscie znam wiele osob i dzieci, ktore maja taka przemiane materii, ze moga sie zajadac slodyczami i byc szczuplutkie. Moze i Laura jest w tym temacie szczesciara 🙂 Na zdjeciach Laurka na prawde nie wyglada na jakas chudzinkę, co więcej, po zdjęciach, buzi, raczkach, wogole nie pomyslalabym, ze ma niedowage 🙂 Jesli szczegolowe badania z krwi nie wskazuja anemii, to nie wiem, czy jest sens stosowac odzywki, no ale o tym na pewno zdecyduje lekarz, w koncu to on jest specjalista 🙂

    • Dokładnie, musimy najpierw poradzić się lekarza w sprawie wagi Laury oraz odżywek, no i musimy porobić dodatkowe badania. Zobaczymy, co powie lekarz, no a potem zdecydujemy.

      Faktycznie Laura najlepiej toleruje jedzenie ze słoiczków. Karmienie tym byłoby nawet wygodne: otwierasz słoiczek, podgrzewasz i masz cały problem z głowy. No ale nie o wygodę tu chodzi. Nie chciałabym przecież, aby Laura do końca życia jadła bezsmakowe papki. Uważam, że w wieku rozwojowym, w którym jest Laura, powinna ona jeść już świeże owoce i warzywa, aby zapewnić organizmowi właściwą ilość składników odżywczych potrzebnych do prawidłowego rozwoju. Poza tym powinna już w tym wieku poznawać nowe fascynujące smaki, a papki ze słoiczków niestety smakują prawie tak samo. Powinna też gryźć duże kawałki jedzenia, aby usprawniać pracę żuchwy i języka, atym samym usprawniać naukę mowy. Jedzenie to nie tylko trawienie – to także stymulacja dziecka do prawidłowego rozwoju. Dlatego też próbuję zapewnić córeczce optymalną zdrową dietę i każdego dnia.

      Poza tym, ze słoiczkami jest jeszcze jeden problem natury pragmatycznej. Otóż żywienie Laury wyłącznie słoiczkami kosztuje majątek – to wydatek grubo ponad 1000 zł miesięcznie. Również z tego względu chciałabym zminimalizować ilość spożywanego jedzenia ze słoiczków. Oczywiście jak mus to mus – kiedy Laura żle trawi, to zawsze wracamy do słoiczków i zawsze mamy w domu ich spory zapas. Ale jak jest lepiej, to zdecydowanie wolimy dawać jej normalne jedzenie, w tym świeże owoce i warzywa.

      • Emilko jakaś pani Ci tu kiedyś doradzała specjalną siatezke w której umieszcza sie kawałki jedzenia,owoców czy warzyw,i dziecko uczy się gryźć,przy czym dziecko nie ma możliwiści zakrztuszenia się.Wypróbowałaś to już? Pytam bo piszesz ” Powinna też gryźć duże kawałki jedzenia, aby usprawniać pracę żuchwy i języka, atym samym usprawniać naukę mowy.”

        • Tak, siateczka jest świetna (ja kupiłam taki gryzak z siateczką) i faktycznie pomaga ona w nauce gryzienia. Niestety okazało się, że Laura nie może tego gadżetu używać. Podczas jedzenia córka zasysała tą siateczkę w buzi i przez to przestawała nam oddychać, robiła się sina. Niestety Laura cierpi również na poważną chorobę oddechową, która utrudnia jej oddychanie między innymi podczas jedzenia. Gryzak z siateczką potęgował te problemy, więc trzeba było go odstawić. Ale założę się, że u zdrowych dzieci sprawdzi się on znakomicie.

  36. W mojej miejscowości bardzo ciężko dostać ekologiczną żywność i również muszę kupować w sieci. Podobnie mam pomrożone sezonowe owoce i warzywa z pewnego źródła czyli z działki mojej mamy 😀 Ostatnio hitem dla mojego dziecka i dla mnie są suszone (w suszarce do grzybów:D ) jabłka – pyszności i samo zdrowie. Tego typu „słodycze” są u mnie w domu i cieszą się dużym powodzeniem. Właśnie w słodyczach i sztucznych sokach jest chyba najwięcej szkodliwych substancji, a tak chętnie są one podawane dzieciom.

    Mnie przerażają reklamy kierowane do dzieci -np. wyśmiana babcia biegnąca z talerzykiem pełnym owoców za wnukiem a w zamian za to wychwalony pod niebiosa słynny Kubuś (jak dla mnie tablica Mendelejewa).
    U siostrzenicy w przedszkolu na przykład co drugi dzień jest na drugie śniadanie czekoladowy wafelek – nie wiem czy śmiać się czy płakać.
    No cóż ja nadal pozostanę przy moim talerzyku z owocami (nie z marketu;), nie wiem tylko jak poradzę sobie z siłą reklamy jak córka będzie już starsza 😉
    Niby ludzie są coraz bardziej świadomi, a jednak jeszcze dłuuuga droga przed nami.

    Zdjęcie Laury na dyni – świetne 😀 pozdrawiam

    • W żłobku, w którym pracuje dzieci każdego dnia na drugie śniadanie dostają owoce 🙂

      • U nas także do drugiego śniadania (dzieci przynoszą własne śniadanie w pudełkach) oraz na podwieczorek dzieci dostają warzywa lub owoce. Najsłodszą rzeczą jaką dostają to czasami jogurt waniliowy albo budyń. Czasem wkurzamy się jak dziecko przyniesie „mleczna kanapkę” albo inne smakołyki oprócz zwykłych kanapek – oczywiście smakołyk zostaje zapakowany do torby dziecka i nie ma mowy aby w przedszkolu zostało to podane (zresztą po takich „zdarzeniach” przypominamy rodzicom, że u nas dba sie o zdrowe żywienie dziecka, a pozatym są też inne dzieci, które w tym momencie także miały by ochotę na żelki czy czekoladowego batona).

  37. Chciałabym zapytać w jaki sposób rozpoznajesz, że dane warzywa czy wędliny nie są potraktowane chemią i są wyprodukowane w zdrowy, ekologiczny sposób. Czy tylko na podstawie deklaracji ich producentów / sprzedawców? To może być przecież tak jak z tymi naukowcami co różne rewelacje głoszą, niemające nic wspólnego z prawdą.
    Mam niepryskane warzywa z działki teściów, hodowane troskliwie dla wnuków i tylko takim wierzę. Bo to, że sklep wywiesi tabliczkę z napisem „zdrowe i ekologiczne” to chyba nie wystarcza, prawda?

    • Dokładnie masz rację. Nie jestem w stanie rozpoznać tych warzyw sama (chociaż trochę posiłkuję się programem „Wiem, co jem”). Ale prawda jest taka, że nigdy nie mam pewności i dlatego ja również staram się zdobywać jedzenie z zaufanych lokalnych źródeł, najczęściej przez znajomych i rodzinę, gdzie mam pewność, że produkty nie są pryskane chemią.

      No ale za to Laura potrafi rozpoznać takie pryskane warzywa. Jej przewód pokarmowy rozpoznaje je natychmiast, niemal bezbłędnie…

      Wiele eko godpodarstw niestety oszukuje i wciska nam kit za kilkakrotnie wyższą cenę. Dlatego nigdy nie można mieć do końca pewności, co się wkłada do ust. Smutne, ale prawdziwe 🙁

      • Tak, to prawda, że teraz nie można mieć pewności, co wkłada się do ust.
        Nie wiem, czy tak jest nadal, ale dawniej eko-gospodarstwa dostawały certyfikat jednorazowo i bezterminowo. To niestety powodowało, że niektóre firmy po pewnym czasie przestawały dbać o jakość produkowanej żywności. Były przeprowadzane nawet jakieś badania (źródła niestety nie jestem w stanie teraz podać), z których wynikało, że produkty z tych gospodarstw mogą być szkodliwe dla zdrowia 🙁

        • Ostatnio ktoś mi mówił, że aby dostać certyfikat „eko gospodarstwa”, wystarczy mieć zaledwie 30% ekologicznych upraw. A pozostałe 70% można mieć pryskane chemikaliami. No i oczywiście producenci takiej żywności często oszukują, sprzedając te 70% również jako żywność eko, posługując się nadanym wcześniej certyfikatem. Poza tym, nawet, gdyby nie oszukiwali, to spryskując 70% pola chemikaliami jakoś nie chce mi się wierzyć, że te szkodliwe substancje nie przedostaną się na pozostałe 30% pola.

          Nie wiem, czy ta informacja o zdobywaniu certyfikatu eko jest prawdziwa, ale taką informację otrzymałam.

    • jeżeli chodzi o ekologiczne uprawy, to wlaśnie mój były teśc ma takowe gospodarstwo”ekologiczne” i bierze przy tym pokażne dotacje na te cele, lecz niestety bardzo oszukuje, poniewaz wiem, ze sypie nawóz, następnie bardzo dokładnie czyści wszystkie sprzęty, tak żeby kontrola niczego nie wykazala. Jak dotąd mu się udaje, poniewaz kontlorerzy nie mają zastrzeżen, choć warzywa sa pryskane pestycydami. A my pózniej jemy takie niby eko produkty.

      • No właśnie…

  38. Apropo tej wycofanej szczepionki nasz Alanek był szczepiony tą szczepionką w szpitalu jak i w poradni..w szpitalu wpisali do książeczki numer serii i jest naszczęście inny ale w poradni już niestety tego nie wpisali 🙁 więc niedaj Boże były by skutki uboczne to nawet nie mamy dowodu że przez tą serie szczepionki Euvax.. 🙁 Alanek jest w tył ze szczepieniami bo nie mamy zamiaru go szczepić takimi niebezpiecznymi szczepionkami.. teraz był w szpitalu i za przeproszeniem lekarze i pielęgniarki zrobili nam z tego powodu niezłą awanturę.. a przecież to TYLKO sprawa rodziców czy zaszczepią swoje dziecko. Oczywiście było mówione że sami narażamy dziecko na choroby nie szczepiąc go.. ale jak tu zaszczepić dziecko gdy inni wywierają presję a po drugie dziecko co chwilę chore.. 🙁 Lekarze powiedzieli nam że jeśli okaże się że Alanek ma rotawirusa to tylko i wyłącznie nasza wina bo go nie zaszczepiliśmy.. :/ ale naszczęście to nie byłł rotawirus.. uff

    • monisias, w książeczce może nie być numeru serii…ale w karcie szczepień musi być. W ten sposób właśnie sprawdziłam, że moja córcia drugą dawkę szczepionki euvax również miała z wadliwej serii. Poprosiłam pediatrę i oczywiście sprawdziła

  39. prevenar został we wrześniu ponownie dopuszczony
    http://leki-informacje.pl/3,bezpieczenstwo,ponowne_dopuszczenie.html

    • Euvax prawdopodobnie też zostanie dopuszczony do obrotu, chociaż już kilka razy był wycofywany ze względu na nie spełnianie odpowiednich norm. A moim zdaniem powinien być wycofany, bo to jest niebezpieczna szczepionka – są na rynku lepsze.

      Nie wiedziałam, że Prevenar został ponownie dopuszczony do obrotu, a nie wiedziałam dlatego, że trudno natknąć się na te informacje. W mediach o tym raczej nie mówią…

      • Jak urodziła się moja córka – 2008 rok nikt mnie nie informował o tym, że będzie szczepiona, w szpitalu zaszczepiono ją euvaxem, potem pojawiły się informacje o tym, że zmarło dziecko po podaniu euvaxu, wycofano kilka serii, następnie przywrócono. Po wyjściu ze szpitala juz na moja wyrazną prośbę szczepiono Engerixem-szczepionki kupowałam sama, nie obyło się bez niepotrezbnych komentarzy w przychodni….Sprawa Euvaxu pojawia się co jakiś czas , niestety

        • Ja też na własne życzenie zaszczepiłam Engerixem, a nie Euvaxem, chociaż Engerix też ma w sobie rtęć i niebezpieczne związki, ale już w mniejszych dawkach. Również nikt mnie nie informował – sama się dowiadywałam na temat szczepień. Jeszcze przed porodem poszłam w szpitalu do oddziałowej, wręczyłam jej własnoręcznie zakupioną szczepionkę i powiedziałam, że moje dziecko po urodzeniu ma być tym zaszczepione.

          Jak byłam w CZD to chcieli zaszczepić mi dziecko drugi raz Euvaxem bez poinformowania mnie o tym fakcie. Na szczęście przeczytałam sobie kartę lekarską i dzięki temu dowiedziałam się, jakie były plany… Udało mi się zapobiec szczepieniu Euvaxem i po raz drugi zaszczepiłam dziecko Engerixem.

          Oczywiście w moim przypadku również nie obeszło się bez zbędnych komentarzy personelu medycznego. Ale szczerze mówiąc, mam to gdzieś. Mogą mnie nazywać nawiedzoną, ale dla mnie ważne jest tylko to, aby moje dziecko było bezpieczne.

          Swoją drogą, ciekawa jestem, ilu lekarzy zaszczepiło szczepionką Euvax własne dzieci… Podejrzewam, że niewielu. Ale nasze dzieci się tym szczepi, bo szczepionka jest tańsza od pozostałych (przynajmniej była tańsza w czasach, kiedy ja się interesowałam tym tematem).

        • Moja córka urodziła się w 2007 roku i było prawie identycznie jak u pani „ja”. Córkę zabrano „na badania”, ja byłam po cesarce raczej nie wstająca, a dziecko wróciło ze wpisem w książeczce zdrowia że została zaszczepiona Euvaxem. Na szczęście nic się jej nie stało, ale nie powinno tak być, że nikt nawet rodzica nie poinformuje…

          • Dokładnie. Ja nie jestem przeciwniczką szczepionek, a jedynie jestem przeciwniczką nadmiernych i niebezpiecznych szczepionek. Poza tym uważam, że nikt nie powinien mieć prawa wstrzykiwania do ciała dziecka jakichkolwiek substancji bez uprzedzenia o tym rodziców dziecka. Rodzice mają prawo do informacji oraz do wyboru dla swojego dziecka najlepszej jakościowo szczepionki. Dlatego też piszę o tych sprawach na blogu.

    • Ja na szczęście zostałam poinformowana o Euvaxie uczęszczając do przyszpitalnej szkoły rodzenia. Polożna prowadząca zajęcia otwarcie powiedziala czym Euvax jest i że mamy się zaopatrzyć w Engerix. Tak też zrobiłam. Podając drugą dawkę dziecku już w przychodni, pediatra i pielęgniarka również pochwaliły pomysł. Niestety, lrzywo się na mnie patrzono kiedy zrezygnowałam ze szczepionek skojarzonych twierdząc, że „męczę” dziecko tzrema ukłuciami na rzecz jednego. Ech.

  40. Rzeczywiście ludzie produkujący i dopuszczający do obiegu wszelkiego typu reklamy, banery itd. w sposób” legalny popełniają przestępstwo”.
    Świadome wprowadzanie w błąd jest karalne ale nie w tym przypadku niestety.
    Mam dżo młodsze od siebie dwie siostrzyczki- małe dziewczynki nad którymi trzeba było dużo pracować aby zrozumiały to co dla dorosłego jest ciężkie do zrozumienia czyli np.
    Reklama Kubuś Play ( soczki i napoje dla dzieci ).Kolorowa reklama w której występują zdrowe i silne dzieciaki z kolorowym misiem.Wszyscy są uśmichnięci , energiczni i wukrzykują hasła mówiące że każda wycieczka nie może obyć się bez wyżej wymienionego napoju gdyż jest on zdrowy , ma moc witamin i w ogóle jest on niezbedny do prawidłowego rozwoju i funkcjonowania dziecka.
    No i teraz zaczyna się jazda bz trzymanki.
    Każdy dzieciak chce to mieć bo to fajne , kolorowe i mają to koleżanki jeżdzące na rowerach pod domem.
    Większość rodziców uważa że dzieciak powinien to mieć bo to przecież takie zdrowe, ma tyle witamin i przecież zaewniaja nie byle gdzie tylko w telewizji że to jest niezbędne do prawidłowego rozwoju a każdy rodzic chce aby jego dziecko rozwijało się świetnie.
    I nie ganię rodziców za to że kupują takie produkty swoim pociechom bo oni maja dobrą wolę ale są po prostu nieświadomi bo już nigdzie w reklamie nie wspominają że taki napój ma w sobie np. benzoesan sodu.
    To jest przerażające jak do ” zdrowego ” soczku przeznaczonego dla dzieciaków można dodać substancje rakotwórczą i tak potwornie niezdrową!!
    U mnie w rodzinie długo trwało uczenie dziewczynek że takie produkty są niezdrowe i że zdecydowanie lepsza będzie woda z własnej studni głebinowej z soczkiem zrobionym przez babcie z owoców z włsnego sadu czy też sok z sokowirówki z własnych warzyw i owoców.
    Jednak ciężka praca czasem popłaca i teraz kiedy dziewczynki poczęstuje się takim napojem mówią że za słodki albo niedobry a najmłodsza Julka nawet niedawno stwierdziła że śmierdzi plastikiem i ona idzie napić się do dziadka ”lipy” czyli naparu z ziół który dziadek zootechnik sam komponuje i raczy nim wnusie 🙂

  41. Pani Emilio chyba nie doczytała Pani dokładnie tej informacji ze strony portalu farmaceutycznego. Te ogłoszenia dotyczą jednej konkretnej serii szczepionki a nie całości produktu. Więc po sprawdzeniu pewnie obydwie szczepionki wrócą na polski rynek 🙁

    Pozdrawiam

    Gosia

    • No tak, ale skoro nieprawidłowości zostały wykryte w jednej serii, to jest przecież prawdopodobieństwo, że mogą one wystąpić także w innych seriach. Przecież kontrolerzy nie są w stanie przebadać 100% fiolek. W końcu wszystkie serie są produkowane przez tego samego producenta w takich samych warunkach. Dlatego zdecydowałam się zamieścić tą informację na moim blogu.

      Dlatego ja osobiście, jako rodzic, wolałabym mieć dostęp do informacji o wycofywanych szczepionkach, aby móc świadomie, po konsultacji z lekarzem podejmować decyzje o wyborze odpowiedniej szczepionki dla dziecka. Myślę, że wielu innych rodziców także chciałoby mieć dostęp do takich informacji.

      • Zdazylam sama zamiescic osobny komentarz a propos Prevenar nie sprawdzajac, ze juz ktos zauwazyl, ze tu mowa o specyficznej serii.
        Z doswiadczenia powiem, ze kazda seria jakiegokolwiek leku jest zawsze sprawdzana.
        Emilio, troche wiary w firmy farmaceutyczne, owszem, nie wszystko zloto co sie swieci, ale gdyby nie biliony wydane na calym swiecie na research,to pewnie do tej pory zylibysmy nie wiecej niz 60 lat.

  42. Moja Mari ma 6 lat 105 cm wzrostu i waga 15 kg zawsze 3 centyl, a czase poniżej i do tego z jedzeniem raz lepiej raz gorzej. Kiedyś gastrolog przepisał jej fantomalt na przyrost masy ciała, ale nie zdał egzaminu problem to chore jelita, bakterie, pasożyty i Bóg wie co jeszcze

  43. Faktycznie, lekko nie macie, nie zazdroszczę. Mnóstwo pracy z Waszej strony, a potem okazuje się, że ktoś Was robi i tak w balona, zresztą jak i nas wszystkich. Artykuł ciekawy, choć wcale go ni trzeba czytać, aby wiedzieć, że żaden batonik nie jest jakimś dobrodziejstwem. Ja w reklamy nie wierzę już dawno, a każdy artykuł, każdą rewelację ze świata nauki dzielę na pół inaczej można by było zwariować.

    Emilio, media mają nas gdzieś, nie wiele zarobią na jakichś informacjach o np szczepionkach, oni wolą wałkować kolejny rok z rzędu bez sensu o katastrofie smoleńskiej i co i rusz wymyślają nową sensację, aby temat się nie kończył, a zmanipulowany naród się skłócił, chore, ale niektórzy nie potrafią się wyleczyć z nienawiści i dobro ludzkie jest im obojętne, stąd w takich sytuacjach zostajemy sami sobie.

  44. Emilko,przepraszam za pytanie,ale czy przy tej chorobie,gdy Laurcia będzie starsza ,to ciągle będzie skazana na pampersy? Czy może stomię? Pisałaś często,że właściwie to kupka leci non stop.:( Mam nadzieję,że już niedługo mała zacznie przybierać na wadze.Trzymam kciuki.

    • Mam nadzieję, że Laura nigdy nie będzie skazana na stomię i wierzę mocno, że również któregoś dnia wyjdzie z etapu pampersów. Myślę, że może to potrwać jeszcze kilka lat, ale z pewnością będzie kiedyś dobrze. Innej opcji nie przyjmuję i nawet nie chcę o tym myśleć.

      • No właśnie a nie planujecie w najbliższym czasie nauki korzystania z nocnika? Czy w jej przypadku nie jest to takie proste?

        • Od bardzo dawna już nocnikujemy Laurę. Ale w przypadku choroby Hirszprunga niestety nie jest to takie proste…

  45. Faktycznie zwariowac mozna z tym zywieniem. Moj Kasper z waga miewal rozne cyrki, przy wzroscie Laury (byl mlodszy) wazyl niecale 9kg i nie miescil sie w siatce. Dluuugo jechalismy na Fantmalcie i faktycznie w sytuacjach kryzysowych jest to u nas ostatnia deska rachunku. Rok temu syn w wieku niespelna 8 lat z 28kg zjechal na 23, sama skora i kosci. Mimo licznych badan nie udalo sie znalezc przyczyny, zeby dziecko w zasadzie w ciagu kilku tygodni tak strasznie schudlo. Musielismy wrocic do fantomaltu i po roku aktualnie mlody przekroczyl 27 kg i wyglada normanie a Fantomalt udalo sie juz niemal calkowicie odstawic. Gdy mial 6mcy-4 lata nie wiadomo dlaczego nie przybieral na wadze. Jadl niewiarygodne ilosci, a mimo to chudl (choc rosl w gore). Fantomalt to czyste kalorie (weglowodany), bardzo latwo przyswajalne i dziennie u 2-latka mozna w ten sposob uzupelnic 200-400kcal. Wyobrazasz sobie, ile Laura musialaby zjesc? Tym bardziej, jesli ma dosc okrojona diete ze wzgledu na nietolerancje pokarmow przez jelita, tym bardziej mysle, ze moze pomoc. a dopoki Laura nie traci naw wadze, to naprawde nie masz sie czym przejmowac. Powyzej 2 lat dzieci maja nawert polroczne zastoje, wyciagaja sie w gore i gubia niemowlecy tluszczyk. Laura na chudzielca nie wyglada i choc na pewno musisz trzymac reke na pulsie, powodu do paniki na razie raczej nie masz. dacie sobie rade. Jak zawsze;)

  46. Ale Laurce nie grozi powrót do kroplówek? Przepraszam, że pytam ale sie przestraszyłam.
    Cóż, powiem Ci Emilio, że ja do tej pory nie przykładałam wagi do tego co jem i skąd to pochodzi.
    Życie jednak mnie do tego zmusiło.
    Od kilku miesięcy byłam bez przerwy zmęczona, włosy sypały się garściami.. zrobiłam badania i okazuje się, że mam koszmarne wyniki.
    Zaczęłam również rewolucję w naszej kuchni, która trwa co prawda dopiero od 3 tygodni, a już wstaję bardziej wypoczęta i bez sińców pod oczami.

    • Nawet nie chcę myśleć o tym, aby Laura kiedykolwiek jeszcze miała wrócić do kroplówek. W każdym razie zrobię wszystko, aby tak się nie stało.

      A co do Ciebie, to bardzo się cieszę, że o siebie zadbałaś. Sposób, w jaki się odżywiamy ma fundamentalne znaczenie dla naszego zdrowia i jakości naszego życia. To tak, jakby budować dom: jak zbudujesz z dobrej cegły, to przetrwa wieki, ale jak zrobisz z papieru, to zdmuchnie go pierwszy silniejszy podmuch wiatru…

  47. Emilko a jak u Laury jest z wchłanianiem wit b12? jest ona niezbędna do rozwoju intelektualnego i nie tylko. Mój organizm nie wchłania tej witaminy więc muszę przyjmować ją do końca zycia w postaci injekcji raz na 12 tygodni. Fakt, choroba o której piszę, dotyczy przede wszystkim kobiet w wieku powyżej 45 r.ż ale Laurka ma bardzo zaburzoną gospodarke wewnętrzną więc może trzeba i to sprawdzic? hmmm widząc Twoją desperację pewnie i to tez zostało już załatwione ? Buziaki…:)

    • Tak naprawdę nie wiemy, w jakim stopniu są wchłaniane witaminy i inne ważne składniki. U Laury jest tak, że raz jest lepiej, a raz gorzej. Dzieci z zespołem zaburzonego wchłaniania, tak jak Laura, mają bardzo skomplikowany sposób trawienia i wchłaniania substancji odżywczych, co utrudnia prowadzenie diety.

      Jak na razie lekarze nie zlecili nam suplementowania tej witaminy, ale ja i tak uzupełniam ją córeczce. Właściwie przy pomocy składników pochodzenia naturalnego suplementuję jej większość witamin i ważnych mikroelementów. Jak na razie wyniki krwi są bardzo dobre, ale to kosztuje nas dużo zachodu. Zobaczymy, co powiedzą lekarze po wizycie w szpitalu tym tygodniu.

  48. Emilko, czy mozesz podać jakis link do sklepu gdzie kupujesz zywnosc dla Laury, nie mam kogo podpytac o sprawzone zródło, dziekuję z góry

    • Wiele rzeczy nie kupuję w sklepach internetowych, ale załatwiam na własną rękę. Niepryskaną marchewkę i jabłka załatwiła nam mama Kuby, dynię dostaliśmy od Czytelniczki bloga, patisony i kabaczki przyniosła nam sąsiadka, ziemniaki kupiliśmy od gospodarza przez naszą znajomą, gęś również kupiliśmy przez kolegę Kuby ze sprawdzonego źródła, a ryby kupiliśmy prosto od rybaków przy pomocy naszej znajomej, która akurat była w pobliżu kutrów morskich. Na co dzień radzimy sobie raczej w ten sposób, a warzywa i owoce uzupełniam w lokalnym warzywniaku, chociaż niestety nie jest on sklepem ekologicznym. Mamy też dwa sprawdzone gospodarstwa, które produkują zdrowe warzywa i owoce i w każdej chwili możemy u nich kupić jedzenie – chociaż one są oddalone od nas i wyjazd do nich jest dla nas bardzo problematyczny. Radzimy sobie w ten sposób, ponieważ nie stać nas na kupowanie eko żywności z typowych internetowych sklepów ekologicznych. Również będąc na zakupach z zwykłym markecie kupuję żywność dla rodziny, tylko że wybieram zawsze tą naturalną i uważnie czytam etykiety. Mięso natomiast kupuję w lokalnej masarni w Wejherowie. Resztę produktów, których nie uda mi się upolować normalnym sposobem, kupuję tutaj:

      – cały nabiał i wędliny w lokalnej ekologicznej przetwórni, która dowozi nam wszelkie produkty do domu raz w tygodniu: http://www.zmsniezka.pl/sklep

      – przetwory, dżemy i soki w pobliskich delikatesach z eko żywnością albo tutaj: http://www.skarbyprababuni.org.pl/

      – jagody goji, inne jagody i naturalne suplementy tutaj: http://gojishop.pl/

      – spirulinę kupuję tutaj: http://biospirulina.pl/?gclid=CMrQhfijurMCFYJP3godkHYAyg

      Pozdrawiam

      • jestem wdzieczna za odpowiedz, pozdrawiam

      • A czy delikatesy z eko żywnością znajdują się w pobliżu Nowej Wsi Lęborskiej?

        • To nie są typowe delikatesy eko, tylko normalne delikatesy, ale mają tam świetny wybór nietypowych produktów, także tych ekologicznych. Grzebiąc w półkach można znaleźć dużo ciekawych produktów. Ostatnio kupiłam tak olej kokosowy, eko ciasteczka zbożowe i kilka rodzajów otrębów. Delikatesy znajdują się w miejscowości Luzino.

  49. CO do lekow zmniejszajacych kwasowosc.
    Pamietam, ze -jak pisalas- wprowadzilas je dlatego, zeby zmniejszyc ilosc kwasow w kale.
    Mam nadzieje, ze decyzja ta jest skonsultowana z lekarzem, ale jesli nie, to wez pod rozwage kilka faktow, Emilio.
    Zbyt niskie PH powoduje szereg szkodliwych konsekwencji. Jes to wlasciwie krytyczny czynnik jesli chodzi o rozwoj bakterii: pozytecznych lub gnilnych. Pozyteczne bakterie wymagaja kwasnego srodowiska, w przeciwnym razie zostaja pokonane przez te wrogie, ktore produkuja m.in. trujace chemikalia.
    Po drugie, wlasciwe PH jest niezbedne do odpowiedniego trawienia pokarmu. Pokarm niestrawiony to pokarm niewchloniety, lub tez wchloniety w postaci zbyt duzych czasteczek (bialka!) ; zarzewie alergii. Mineraly nieorganiczne nie sa absorbowane podczas brakow kwasu zoladkowego.
    Po trzecie, produkcja kwasu zoladkowego to proces niezwykle energochlonny. Jesli Ty lekami ciagle obnizasz PH, to organizm na miare mozliwosci i tak bedzie sie staral to nadrobic, zuzywajac drogocenna energie.
    Disclaimer: ja oczywiscie w zaden sposob nie sugeruje, ze masz zaniechac leczenia zaleconego przez lekarza.

    • Faktycznie, przy niskiej kwasowosci baaaardzo latwo o grzybice w jelitach. Kandydoza to malo przyjemna sprawa, o czym mialam sie okazje przekonac na wlasnej skorze (a takze jelitach, plucach i watrobie). Przy candidzie kal sam w sobie jest mocno drazniacy, wiec mam nadzieje, ze robicie regularnie badania z posiewem.

      • Oczywiście, że robimy regularne badania. Również w tym tygodniu mamy zaplanowany kolejny wymaz z odbytu i dodatkowe badanie kału przeciwko jednej z bakterii. Czekamy z tym jednak na wizytę w szpitalu, ponieważ może uda nam się te badania załatwić właśnie przez szpital.

      • racja kandydoza powoduje wiele chorób, ale wystarczy tego grzyba zagłodzić, by wyleczyć się z tych dolegliwości. Nie wolno jeść słodyczy i innych zakwaszających organizm produktów( kawa, mięso, biała mąka , nabiał itd) Okazuje się, że łupież również wywołuje candida i wtedy zamiast kupować szampony przeciwłupieżowe to trzeba zmienić dietę! Polecam książkę Natalii Rose „oczyszczanie organizmu” tam pisze jak groźna jest kandydoza i jak w naturalny sposób można się jej pozbyć.

        • Organizm zakwasza prawie wszystko co ugotowane i przetworzone, a najbardziej nabiał ! Mi pewna lekarka powiedziała,że dziecko powinno pic mleko i jeść nabiał tylko do 3 roku życia. Człowiek jest jedynym dorosłym osobnikiem który pije mleko w dodatku innego ssaka! Widział ktoś dorosłą krowę pijącą mleko.Najlepiej spróbować podawać surowe warzywa i owoce np. w postaci szejków, one na pewno nie zakwaszają organizmu.A mają najwięcej wszystkich witamin, mikroelementów i enzymów, które giną po podgrzaniu czy ugotowaniu. Po zjedzeniu ugotowanego posiłu jest w organiźmie tak zwana leukocytoza pokarmowa- poziom białych krwinek się podnosi-organizm tak samo reaguje na truciznę. Ta leukocytoza powoduje,że jesteśmy słabi i senni po posiłku. Wystarczy tylko,żeby 60procent posiłku była surowa,a tej leukozytozy nie ma! I tym samym człowiek czuję się dobrze po jedzeniu. Organizm nie jest zasadowy. Niektórzy myślą ,że cytryna zakwasza organizm, bo ma kwaśny smak, a tymczasem jest ona bardzo zasadowa i powinno się zaczynać dzień od wody z sokiem z cytryny.

          • My właśnie tak jemy. Ja zaczynam dzień od wody z cytryną, całą rodziną pijemy wyciskane soki, jemy bardzo dużo świeżych owoców i warzyw. Staram się, aby przy każdym posiłku ponad połowa produktów była świeża i surowa.

            Nie rezygnujemy z nabiału i mięsa, ponieważ bardzo lubimy te produkty i trudno nam się bez nich obejść. Chociaż mleko używamy tylko do kawy.
            Żywienie Laury to niestety już inna bajka. Jej nie można podać ponad połowy świeżych produktów, ponieważ bardzo szybko to przez nią przelatuje i przewód pokarmowy nie nadąża z trawieniem. Również soki owocowe powodują rozmaite rewelacje. Oczywiście ja i tak daję córce zarówno świeżą zieleninę, jak i soki, ale niestety muszę jej to dozować w mniejszych ilościach. Nabiału Laura nie je wcale, mleko jest dla niej absolutnie zabronione. Wyjątkiem są jaja (najlepiej przepiórcze) oraz kozi twaróg – te dwa produkty ja jej czasami daję.

        • cytat:
          Organizm zakwasza prawie wszystko co ugotowane i przetworzone, a najbardziej nabiał !

          Organizm zakasza kazdy rodzaj jedzenia za wyjatkiem owocow i warzyw. Choc nawet nie wszystkich- na przyklad warzywa straczkowe rowniez zakwaszaja. Oprocz tego zakwaszeniu prganizmu sprzyja stres czy ekstremalny wysilek fizyczny. Nie da sie wiec przed zakwaszajacymi czynnikami uciec, jedyne wyjscie to neutralizacja zasadogennymi produktami.

    • Nigdy nie odważyłabym się podać dziecku leków bez konsultacji z lekarzem. Wszystkie leki podawane Laurze są albo z przepisu, albo z zalecenia lekarza.

      • P. Haniu może Pani ma rację co do nabiału i mleka ja się kompletnie na tym nie znam ale mam trochę inne zdanie na ten temat. Uważam, że nabiał i mleko jest bardzo ważne w diecie nawet dorosłego człowieka! Ja jestem na to żywym przykładem. Mam 28 lat i moja dieta połowe życia była bardzo uboga w mleko i nabiał. W wieku 24 lat dowiedziałam się, że mam zaawansowaną osteoporoze. Leżałam w Szczecinie w kliniece endokrynologicznej miałam robione przerozne badania, nie tylko badali mnie endokrynolodzy jezdzilam po roznych lekarzach szukajac przyczyny mojej choroby i oto przyczyna sie znalazla brak nabialu w diecie itd, Od lekarza prowadzacego moja chorobe uslyszalam ” jesli Pani nie zacznie pić mleka i jesc nabial za 5 lat bedzie Pani jezdzic na wozku” Po zmianie mojej diety i wprowadzeniu tych produktow moj stan kosci bardzo sie zmienil, moje kosci sie odbudowuja!!! mam szanse byc zdrowa. Wazne jest by zdrowo sie odzywiac i dostarczac odpowiednie skladniki organizmowi. Przeciez nabial czy mleko rowniez zawiera bardzo nam pozyteczne witaminy.

        • Zgadzam się z panią, że osteoporoza jest z powodu niewłaściwej diety. Mozna nie jeść nabiału ani nie pić mleka, ale w zamian trzeba jeść bardzo dużo surowych warzyw i owoców i tylko to jest w stanie zapobiec osteoporozie. Widocznie pani nie jadła wystarczającej ilości warzyw i owoców( warunek żeby być zdrowym to trzeba je jeść surowym) . Pozwolę sobie dać tutaj ciekawe filmiki które dają dowód na to,że nie trzeba jeść białka! Przykłądem jest pani Charlotte Gerson,która nigdy w swym życiu nie jadła mięsa , nabiału, ma 90 lat ponad i jest w pełni sprawna umysłowo i fizycznie( nie ma osteoporozy, jeździ samochodem bez okularów, nie ma sklerozy i nigdy nie chorowała!!!!!!!!).Proszę dla Pani dobra żeby Pani poczytała te linki które tu daję.Pozdrawim i życzę zdrowia . http://www.youtube.com/watch?v=Kuec2VrQ9qY , http://surowadieta.pl/mit-bialka-wg-tima-van-ordena/ , http://www.youtube.com/watch?v=xl4rUaU2YrA Coraz wiecej lekarzy zaczyna mowic o szkodliwosci mleka. Mleko powoduje cellulit, a na starość artretyzm, reumatyzm, skleroze!

        • Do mamy kochanego dzieciaczka. Radzę też Pani jeść dużo migdałów i mleko sezamowe (robi się je samemu, na stronach raw food znajdzie Pani przepisy). Mleko sezamowe jest bardzo dobrym źródłem wapnia, ma go bardzo dużo!

        • cd. do Mamy kochanego dzieciaczka. Źródłem łatwo przyswajalnego wapnia jest właśnie spirulina, którą nawet pani Emilia daje Laurce zapewne za zgodą lekarza!!!! Jagody goji też są źródłem pełnowartościowego białka. Podobno picie mleka wytrąca wapń z kości tak czytałam. Znalazłam bardzo ciekawe wykłady na temat zdrowego odżywiania , mechanizmów obronnych itd. Polecam- każdy powinien to obejżeć! http://www.youtube.com/watch?v=Dd5EnWqX-Qc&feature=player_embedded

          • Haniu, jestem w połowie oglądania wykładu (składa się on z kilkunastu części), ale już mogę potwierdzić, że masz rację – każdy powinien to zobaczyć!

            Oglądam też filmy na temat żywienia, które dostałam od Ciebie poza blogiem (część już widziałam wcześniej, ale niektóre widzę pierwszy raz i dziękuję za ich przysłanie). Wygląda na to, że na temat żywienia Ty i ja mamy identycznie zdanie 🙂

        • Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że dzieki temu blogowi więcej osób zwiększy swoją wiedzę na temat zdrowego odżywiania i leczenia chorób za pomocą diety! Znalazłam jeszcze jednego człowieka, który założył Klub Zdrowego Stylu Życia! Jest na diecie surowej kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt lat! I nie ma żadnych niedoborów, których tak bardzo obawiają się ludzie. Przecież w dzisiejszych czasach ludzie umierają z nadmiarów (otyłość, cukrzyca, miażdżyca, cholesterol itd.), a nie z niedoborów! http://piotrkiewra.pl/

  50. elziko moj syn ma 2 lata i 2 miesiace a wazy 12 kg przy wzroscie 88 cm,. takze z Laura nie jest najgorzej. dzieci juz pozniej tak nie przybierają na wadze jak w wieku niemowlecym./

  51. Nie chcę się absolutnie wypowiadać na temat szczepionek takich czy innych, bo swego czasu sporo czytałam i zdania są naprawdę mocno podzielone.
    Ale – fakt, iż jakiś lek jest wycofywany z obrotu, nie oznacza że jest on podejrzany czy wręcz niebezpieczny dla zdrowia. Każdego dnia wycofuje się leki – a w zasadzie dane partie leków z rynku. Jeśli producent zauważy że w danej partii trafiły się egzemplarze które nie odpowiadają przyjętym normom, to całą partię się wycofuje. Czasem są to przyczyny zupełnie niezwiązane z danym lekiem – np. błąd na opakowaniu, ulotce, błędna informacja o wadze tabletki.

    • Potwierdzam.
      Gdyby podawano te informacje do publicznej wiadomości poprzez media, utonęlibyśmy w zbędnych informacjach, które mogłyby narobić więcej złego niż dobrego. Wycofania leków zdarzają się najczęściej z błahych powodów lub nawet są wynikiem konkurencji między firmami farmaceutycznymi (konkurencja wyszukuje np. literowy błąd w ulotce itp.)
      Jeżeli jakiś lek jest wyofany z obrotu, to go nie kupisz bo apteki nie mają prawa go sprzedać.
      Pozdrawiam

  52. Naukowcy naukowcami, ale coś w tym jest, że osoby które są na diecie witariańskiej w ogóle nie chodzą do lekarzy. Ja mogę z czystym sumieniem napisać tutaj, że za pomocą surowej diety mój tata w ciagu 7 tygodni wyleczył nadciśnienie i cukrzycę typu 2! Odstawił wszelkie leki. Rzeczywiście reklamy telewizyjne wprowadzają nasd w błąd. Raz słyszymy „pij mleko będziesz wielki”, za chwilę czytamy „pij mleko będziesz kaleką” http://www.youtube.com/watch?v=eQAMMeHB4O4 . Najlepiej metodą prób i błędów samemu testować różne diety. Wiem jedno- dieta oparta na śmieciowym jedzeniu (fast foody i brak surowych warzyw i owoców) powoduje różne choroby cywilizacyjne i krótkie życie.Dane statystyczne są przerażające. W USA już prawie co drugi człowiek umiera na raka i choroby serca! W Europie już za chwilę będzie to samo. jak widzę rodziców któerzy podają swoim dzieciom słodycze to słabo mi się robi. Najbardziej przeraża mnie fakt,że w przedszkolu mojego synka na podwieczorek co drugi dzień są słodkie kołaczyki, wafelki itd. Zamiast dawać dzieciom jabłka , które są dużo zdrowsze i tańsze to takie „śmieci” są w przedszkolach. Znalazłam ciekawy filmik o tym,że człowiek wcale nie musi jeść mięsa pod warunkiem ,że je surowe warzywa i owoce http://surowadieta.pl/mit-bialka-wg-tima-van-ordena/ Surowa dieta leczy większośc cywilizacyjnych chorób, ale lekarze o tym nie mówią, bo straciliby wszyscy prace! Na surowej diecie można z łatwością wyleczyć wrzodziejące zapalenie jelit, stwardnienie rozsiane, reumatoidalne zapalenie stawów,cukrzyce typu 2, chorobe Leśniowskiego -Crohna, zapalenia stawów, bezpłodność,puchnące nogi itd. Jest kilka lekarzy w Polsce,którzy nie boją się mówić o tym głośnio-niżej podaję linki do ich wypowiedzi. http://www.youtube.com/watch?v=9-kafePoe4c&feature=player_embedded Polecam również ten artykul znanej lekarki http://surowadieta.pl/to-co-najprostsze-jest-najgenialniejsze/ oraz http://www.youtube.com/watch?v=Kuec2VrQ9qY Ten człowiek wyleczył chorobę Leśniowskiego-crohna na diecie surowej http://surowadieta.pl/surowa-dieta-paula-nisona/ . Można znaleźć mnóstwo ciekawych filmów na ten temat. Pozdrawiam

    • Dokładnie. Mój Syn ma 2,9 lata i nie zna smaku czekolady, cukierków itp niektórzy twierdzą, że krzywdzę tym dziecko, a nie zastanawiają się nad tym jaką krzywdę robi się dzieciom podając im takie rzeczy zbyt wcześnie. W przedszkolu jest to samo, na szczęście na każdy podwieczorek mają jakiś owoc, ale i zdarza się chałka z nutellą itp, ja po rozmowie z panią dyrektor, napisałam taką karteczkę do kuchni nakazów i zakazów dla mojego synka, bo jest też małym alergikiem na niektóre produkty (mąka pszenna, seler itp), a przy okazji dopisałam adnotację, że nie może jeść słodyczy i przedszkole bardzo to respektuje, co mnie bardzo cieszy. Inne dzieci jedzą kanapki z nutellą, a mój synek dostaje miseczkę pokrojonych owoców i zjada je wszystkie ze smakiem 🙂

      • Laura też nie dostaje słodyczy, ale za to dostaje czarną czekoladę i jagody goji zamiast cukierków (córeczka uwielbia obie te rzeczy). Kiedyś pewna starsza pani powiedziała mi, że jestem wyrodną matką, bo zabraniam dziecku przyjemności jedzenia słodyczy. I w ogóle że jak ja tak mogę głodzić własne dziecko i się nad nim znęcać :).

        Dla większego rozbawienia dodam tylko, że ta sama starsza pani swoje własne dzieci w wieku zaledwie 6 miesięcy karmiła ziemniakami smażonymi na boczku ze śmietaną twierdząc, że dziecko przecież musi się dobrze najeść… Dodatkowo non stop wpychała swoim dzieciom do buzi smoczek umoczony w cukrze. W rezultacie jej syn nie mógł przez wiele miesięcy nauczyć się chodzić, ponieważ miał zaawansowaną otyłość i był zbyt ciężki, aby utrzymać się na nogach…
        No cóż, pojęcie wyrodnej matki jest jak widać pojęciem względnym :).

        • ja też synkowi daję jagody goi ,ale tylko suszone, bonie mam pojęcia gdzie można i czy w ogóle mozna w Polsce kupić świeże. Mój syn codziennie mnie prosi,zebym mu dała „jakieś zdrowe słodycze” więc je troszkę rodzynek, fig, suszonych moreli, jagód goji, bardzo lubi też suszone śliwki i migdały. Kiedyś nie chciał tych rzeczy nawet spróbować, a teraz zajada ze smakiem. Trzeba dziecku tłumaczyć i edukować je od najmłodszych lat, bo czym skorupka nasiąknie….

        • hehe dobre:) też mam znajomą która swojej półrocznej córce serwowała na śniadanie białą kiełbase…dziewczynka kupe lat była bardzo otyła,dopiero teraz jako nastolatka jest smuklejsza.Ale jej dzieci nie znają np wogóle smaku i nazw zup,bo ich nigdy nie gotowała i nie gotuje.Główne ich posiłki to mączne,pierogi kopytka naleśniki kluchy i wszystko temu podobne,masakra jakaś jak niektórzy odżywiają się,mało tego do picia od maleńkości tylko pepsi cola,i to dla dzieci…

        • Z suszonymi owocami też trzeba uważać, mogą zawierać środki konserwujące, aflatoksyny. Wiele osób uważa za zdrowe płatki kukurydziane czy inne chrupki sniadaniowe nie patrząc na ich skład.
          Czytelniczko, na zupach przez miesiąc utyłam 6kg.

    • Boże, to dramat o czym piszesz Emilio.. to jest dopiero krzywda dziecka, nie pojmuję takiej „ślepoty” matek, czy babć. Ale wiem o czym piszesz, dokładnie ja tak samo jestem postrzegana przez niektórych, że jak tak można, żeby dziecko nie jadło słodyczy, ech. I ja też świetnie zastępuję mu słodycze np rodzynkami, suszonymi morelami, śliwkami, lubi też bardzo jeść jak chrupki, tak po prostu bez mleka róźne mussli zazwyczaj z suszonymi owocami no i surowe owoce, a do surowej obranej marchewki to aż się trzęsie i mnie to cieszy. Martwiłam się właśnie, że przedszkole zniweczy te moje starania, ale wyszło super z tą możliwością wskazania co można, a czego nie można podawać dziecku i oby więcej takich przedszkoli 🙂

    • Bardzo drogie są produkty w tego sklepu, nie każdego na nie stać. Ja raczej staram się kupować w lokalnych przetwórniach, gdzie ceny są nieco niższe. Ale i tak bardzo dziękuję za link, poczytam sobie o tych produktach.

    • Nie no, jestem zalamana. Kasz gryczana z Chin?? I to za 8 zl? http://sklep.rawfoods.pl/pl/p/Eko-kasza-gryczana-prazona-500g/419

  53. spróbuj RAW FOOD dla małej, zdrowe nieprzetworzone jedzenie ma wszystkie enzymy witaminy minerały potrzebne dla życia, spróbuj to najpierw na sobie – a przekonasz się że to nie ściema, tylko optymalna dieta dla każdego….

    • My już od dawna w domu jemy organicznie, staramy się przynajmniej jak najczęściej tak jeść. Pijemy też wyciskane soki z owoców. Niestety u Laury tak łatwo się nie da, ponieważ wiele surowych warzyw i owoców zbyt szybko przelatuje przez jej przewód pokarmowy, zanim zdąży się wchłonąć. Owoce i warzywa przelatują przez nią najszybciej, a kluczem do sukcesu jest właśnie zatrzymanie pożywienia w przewodzie pokarmowym jak najdłużej.

      PS. Osobiście jestem wielką fanką diety RAW i uważam, że to najlepszy dla człowieka sposób odżywiania. Odkąd jem organicznie, moje ciało odmłodniało o kilka lat – skóra, włosy, wszystko… O samopoczuciu też muszę wspomnieć, bo to bardzo ważne – czuję się wyśmienicie, mam mnóstwo energii i polecam każdemu taki sposób odżywiania. Niestety produkty RAW kupowane w sklepach ze zdrową żywnością są bardzo drogie, dlatego z nich nie korzystam. Raczej radzę sobie przy pomocy miejscowego warzywniaka i lokalnych gospodarstw 🙂

      Ale mięso też jemy, bo nie mam najmniejszych szans, aby przekonać Kubę do wegetarianizmu 🙂

  54. Niestety, jeśli chodzi o EVUVAX B, z wycofanej serii..niestety mamy z tym do czynienia..i w przypadku mojej córci mamy powikłania 🙁
    Korzystając z popularności bloga Laurki (Emilko, mam nadzieję że wybaczysz), bardzo proszę o kontakt osoby, których dzieci zostały zaszczepione EUVAX B, z serii UVA 10012 w roku 2011-2012( Moja córka była szczepiona we wrześniu i październiku 2011r) i mają jakiekolwiek powikłania, lub przypuszczenia powikłania z tej szczepionki (mogła uderzyć w układ nerwowy, immunologiczny). O kontakt proszę: kkasia_2005@wp.pl
    —–
    Pozdrawiam Was gorąco od moich 3 dzieciaczków- TA DYNIA JEST REWELACYJNA!!!

  55. Dzięki mojej siostrze, Kacper szybko nabierał sił. Ona dawała mu wszytskie warzywa i owoce, które maja dużo witamin, mimo, że miał 3 miesiące jak wyszedł ze szpitala. Nic mu się nie działo a hemoglobina , waga i wzrost siehały wymarzonym normom. Oczywiście obserwowała co się dzieje jak wypije sok ze świeżego buraczka. Więc tak naprawdę to metoda prób i błedów chyba się tu nadaje.

  56. Kochana Emilko, chociaż nasze córeczki borykają się z różnymi chorobami to mimo to wiele problemów jest podobnych. Zosia jako dziecko serduszkowe odwiecznie miała problem z przybieraniem na wadze… biorąc pod uwagę, że wypisując ją mi z OIOM jako pięciomiesięczne dziecko ważyła tyle co w dniu narodzin czyli 3.300 kg było naprawdę niewesoło. Gdy była w wieku Laurki ważyła już prawie 12 kg . To był cud , że udało się to nadgonić bo przecież ze względu na przełożenie narządów wewnętrznych, toksycznie uszkodzoną wątrobę i poważne kłopoty z trawieniem zadanie to nie było łatwe…. Ja z zalecenia gastroenterologa wspomagałam się odżywkami. Sinlak i Fantomalt. Ta pierwsza dosypywana była do kaszki, czasem nawet zagęszczałam nią zupkę, jest bezsmakowa więc nie psuła smaku potrawy. Ta druga była czdosypywana do jogurtów, równiez do zup, do serków, do mleka z tym, że z zupkami ostrożniej , ta odżywka dodawała słodkości potrawą . Zosi to pasowało bo uwielbiała słodki smak…do dziś zresztą wspomagam się czsem tą odżywką. Zosia jada niewiele słodyczy, prawie wogóle więc jak coś jest słodsze jest szczęśliwa. Większość jej posiłków też jest przygotowywana na parze , bez dodatków tłuszczu, lekkostrawna… koszmar z tymi posiłkami…. teraz Zosia mierzy 115 cm i waży 17, 5 kg więc jak na ten wzrost to nie ma rewelacji. Jest za wysoka a zbyt szczupła…. dlatego wspomagam się tymi odżywkami, bez nich byłoby pewnie dużo gorzej. Gdybyś miała jakieś pytania…jestem ! I jaszcze raz bardzo Ci dziękuję… ucałuj śliczną Laurkę od nas !
    http://nutriciamedyczna.pl/products,1,4,fantomalt.html?gclid=CNa39quvubMCFdExzQodtBIAMQ
    http://www.zdrowystartwprzyszlosc.pl/produkty/nasze-produkty/kleiki-i-kaszki/nestle-sinlac-pudelko-500g

    • Justynko, dziękuję. Ja również planuję wprowadzić do diety Laury jakieś odżywki. Dlatego właśnie wybieramy się do szpitala do poradni żywieniowej, ponieważ chciałabym, aby wybór odżywek dla Laury i sposób ich dawkowania odbył się pod kontrolą lekarza. Buziaki dla Zosi 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/