Dobry wynik psychotestów

Autor: Emilia, mama Laury Data: październik 23, 2012 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 61

Generalnie jest w porządku, a nawet lepiej, niż można by się było spodziewać – tym krótkim zdaniem mogę śmiało podsumować wynik testów psychologicznych, które niedawno wykonałam córeczce. Taka już jestem, że nie lubię zaniedbywać ważnych spraw, dlatego też zdecydowałam się przeprowadzić badania określające poziom rozwoju Laury. Jakiś czas temu, kiedy córka spotykała się w przedszkolu z innymi dziećmi, zauważyłam, że w pewnych kwestiach odstaje ona od swoich rówieśników. Zaniepokojona tym faktem zrobiłam jej badania u logopedy i fizjoterapeuty, aby wyłapać wszelkie anomalie i aby odpowiednio wcześniej zacząć pracować nad korygowaniem stwierdzonych nieprawidłowości. Teraz natomiast przyszedł czas na testy psychologiczne, które nie ukrywam, były dla mnie najważniejsze ze wszystkich badań. Wychodzę z założenia, że jeśli rozwój umysłowy dziecka jest na właściwym poziomie, to wtedy znacznie łatwiej jest pracować nad ułomnościami fizycznymi, dlatego też od dnia narodzin Laury to właśnie jej umysł stymuluję najmocniej.

Badanie odbyło się w najbardziej komfortowych warunkach, w jakich można było je zrobić – po pierwsze przeprowadzone zostało w naszym domu, czyli na bezpiecznym dla dziecka gruncie, a po drugie wykonała je moja przyjaciółka Patrycja, którą Laura zna i lubi. Patrycja jest psychologiem dziecięcym i w dodatku również mamą niepełnosprawnego dziecka, dlatego bez najmniejszych trudności dogadała się z moją Laurką. Patrycja przywiozła ze sobą szereg pomocy dydaktycznych i wykonała testy, które pozwoliły nam określić poziom rozwoju mojej córki i określić u niej ewentualne nieprawidłowości.

Wyniki testu zaskoczyły mnie bardzo, a to dlatego, że wyszły nadzwyczajnie dobrze. Co prawda Patrycja stwierdziła u Laury opóźnienie rozwoju, ale na szczęście niewielkie, to znaczy rzędu kilku miesięcy (wynik ogólny Laury wychodzi na poziomie 14 centyla, natomiast poziom przeciętny liczy się powyżej 25 centyla). Podsumowując, wyniki córeczki wyszły na poziomie dziecka w wieku od 1,11 do 2,0 lat (Laura w momencie wykonywania badań miała skończone 2 lata i 3 miesiące, czyli rozwija się o 3 miesiące wolniej, niż sugeruje to przyjęta dla dzieci w jej wieku norma).

Szczerze mówiąc to lepiej, niż się wszyscy spodziewaliśmy. Biorąc pod uwagę czas, który Laurka spędziła w szpitalu, ilość przebytych operacji, okresów sedacji lekami narkotycznymi, uporczywych antybiotykoterapii i poddawania dziecka narkozie, a także epizodu niedotlenienia, kiedy jeden z pielęgniarzy zapomniał ją podłączyć do respiratora, to dziś można śmiało uznać, że wyniki testów psychologicznych Laury to po prostu prawdziwy cud. Tak naprawdę analizując wszystko, co Laura w życiu przeszła, to „zgodnie z prawem” powinna ona być dużo bardziej opóźniona w rozwoju. No ale nie jest, a ja pękam z dumy i z radości przypominając sobie jednocześnie, jak wiele ciężkiej codziennej pracy, walki, stymulacji i rehabilitacji zostało włożone w to, aby Laura była w tym miejscu, w którym jest teraz…

Patrycja przysłała mi szczegółowy opis testów i wyszło z nich, że wszystkie niżej wymienione kwestie są u Laurki na normalnym, prawidłowym poziomie:

– manipulacja (inaczej motoryka mała, ruchy precyzyjne) – jest ok, czyli w normie;

– percepcja (m.in. dopasowywanie kształtów) – jest ok;

– porównywanie (podwaliny myślenia pojęciowego, porównywanie rysunków pod względem istoty, koloru, wielkości i kształtu) – jest ok;

– pamięć (konkretu i wzoru) – jest ok;

– zachowania społeczne (rozwój emocjonalny i społeczny) – jest ok.

Natomiast te trzy niżej wymienione kwestie są u Laury trochę zaburzone:

– grafomotoryka (bazgranie i rysowanie) – granica poziomu niskiego i normy;

– motoryka duża – poziom niski;

– klocki (koordynacja wzrokowo-ruchowa, zwłaszcza koordynacja ręka-oko) poziom niski.

Najważniejsze w testach były punkty dotyczące porównywania, pamięci i zachowania społecznego, z takiej racji, że dwa pierwsze pokazują rozwój zdolności typowo poznawczych, a ostatni – rozwój zdolności emocjonalno-społecznych. Te sfery u córeczki na szczęście nie są zaburzone – są dokładnie na poziomie adekwatnym dla dzieci w jej wieku. Patrycja po wykonaniu badania powiedziała, że dzięki Bogu Laura nie ma żadnych zaburzeń w sferach zależnych od jej poziomu intelektualnego (to znaczy, że intelektualnie jest ok), natomiast ma zaburzenia wykonaniowe (manipulacja, grafomotoryka, układanie klocków), które są uzależnione od tego, jak długo i często w swoim życiu Laura je wykonywała. Chodzi o to, że te zaburzenia są mniej zależne od potencjału intelektualnego, a bardziej od treningu, czyli tego, od jak dawna i w jakiej mierze precyzyjnie dziecko dane czynności wykonuje. Są to sfery bardzo wrażliwe na wszelkiego rodzaju specyficzne trudności rozwojowe, takie właśnie jak długotrwały pobyt w szpitalu, operacje, oddzielenie w pierwszych miesiącach życia dziecka od matki itp. Z racji tego, że Laura przez pierwsze 5 miesięcy życia przebywała wyłącznie w szpitalu, to nie miała szansy być stymulowana w takim stopniu, jak zdrowe dzieci i jej obecne zaburzenia są właśnie konsekwencją tego długiego leczenia szpitalnego. Niemniej jednak Laura była w szpitalu 5 miesięcy po urodzeniu a potem jeszcze kilkakrotnie z powodu operacji i infekcji (łącznie jakieś 8 miesięcy), no a poziom zaburzeń wykonawczych jest u niej odchylony o zaledwie 3-4 miesiące – to oznacza, że do tej pory córka już naprawdę niezwykle dużo nadrobiła! Na szczęście sfery wykonawcze są stosunkowo łatwe do poprawienia, dlatego dzięki codziennej pracy i stymulacji mamy realną szansę te wszystkie zaburzenia zniwelować. Patrycja dała nam konkretne zalecenia, przykłady określonych kreatywnych zabaw, które mają nam pomóc w pokonaniu aktualnych problemów. A naszym zadaniem jest uważnie stosować się do rad psychologa i po prostu codziennie w określony sposób się z Laurą bawić. Nie bez znaczenia jest również terapia sensoryczna, którą Laurka ma prowadzoną zamiast standardowej rehabilitacji.

Testy wykazały jeszcze jedno ważne zaburzenie, o którym ja już od dawna wiedziałam i które spędza mi sen z powiek. Jest to oczywiście mowa, która według wyniku testów klaruje się u Laury na niskim poziomie:

– słownik (mowa bierna) – poziom niski;

– mowa czynna – poziom niski.

Nie ma się co dziwić, że Laura gorzej stoi z mową od swoich zdrowych rówieśników – w końcu ma tracheotomię, a wiadomo, że z plastikową rurką w gardle łatwo mówić nie jest. Mimo tego córeczka do tej pory nauczyła się mówić „mama”, „tata”, „baba”, „lala”, „pa-pa”, „am”, „daj” – więc chyba wcale nie jest tak tragicznie. Poza tym Patrycja stwierdziła, że wprawdzie mowa czynna i bierna wychodzi na poziomie niskim, ale do poziomu przeciętnego w obydwu sferach Laurce brakuje zaledwie po 1 punkcie. A skoro mając tracheotomię w sferze mowy Laurze brakuje tylko po 1 punkcie do standardowego poziomu, to chyba nie ma powodu, aby się tym zbytnio niepokoić. Patrycja w komentarzu do testów napisała do mnie taką opinię:

„Każdy rozwija się w różnym tempie i każdy ma mocne i słabe strony. W jednej dziedzinie rozwijamy się szybciej, w innej wolniej – i to jest naturalne. Bardzo rzadko zdarza się dziecko, które wszystkie sfery rozwojowe ma na tym samym poziomie. A już zupełnie niemożliwe jest uniknięcie opóźnień rozwojowych w sytuacji, gdy dziecko ma za sobą dobrych kilka miesięcy spędzonych w warunkach uniemożliwiających prawidłową stymulację, takich jak szpital. Ba, cóż tu w ogóle mówić o stymulacji, to był czas, kiedy Laura walczyła o życie, rozwój nie był w tym momencie priorytetem. Dlatego np. wcześniakom liczy się tzw. wiek korygowany (liczony od daty planowanego porodu), a nie wiek życia, ponieważ zakłada się, że czas pomiędzy faktycznymi a planowanymi narodzinami te dzieci poświęcają wyłącznie walce o przeżycie i nie może być wówczas mowy o rozwijaniu nowych umiejętności”.

Analizując powyższe wyniki testów a także osobistą opinię Patrycji chyba wypada mi przyznać, że Laura jest prawdziwą szczęściarą. Wykazane u niej zaburzenia są stosunkowo niewielkie, chociaż przeszłość córki jest przecież dramatyczna. Można powiedzieć, że jej tempo rozwoju to niemal cud, który mnie osobiście każdego dnia uskrzydla do dalszego działania. To cud przyprawiony codzienną bezkompromisową walką, bezgraniczną miłością oraz silną wiarą w to, że kiedyś w końcu będzie dobrze…

Przed nami jeszcze dużo pracy, musimy wprowadzić w życie zalecenia psychologa i tak ułożyć plan dnia, aby codziennie wykonywać zaproponowane przez Patrycję ćwiczenia i zabawy. Za jakieś trzy miesiące testy psychologiczne Laurki zostaną wykonane powtórnie – wtedy się okaże, jak dużo przeszkód w ciągu tych trzech miesięcy uda nam się pokonać…

PS.1

Do hucznego otwarcia mojego wymarzonego biznesu jeszcze trochę czasu musi upłynąć, niemniej jednak do tej pory już bardzo dużo zostało zrobione. A ponieważ robimy wszystko sami tak zwanymi przysłowiowymi „gołymi rękami”, to tym bardziej jesteśmy dumni z każdej rzeczy, którą uda nam się doprowadzić do końca. Przede wszystkim udało się postawić i wyposażyć magazyn pod naszą przyszłą działalność a także stworzyć logo naszej firmy, powstało oddzielne biuro do pracy, udało mi się nawiązać relacje ze wszystkimi przyszłymi partnerami handlowymi, a także udało się wybrać najlepszy asortyment dla potencjalnych przyszłych klientów. To, czego się nie zrobiliśmy, to budowa witryny internetowej, bez której niestety nie możemy ruszyć z miejsca. Aktualnie każdą wolną chwilę wykorzystujemy właśnie na tworzenie tej strony internetowej – ja zajmuję się szczegółowym wymyślaniem, jak ta witryna ma wyglądać oraz piszę wszystkie teksty na stronę, natomiast Kuba przerabia moje marzenia na informatyczny język html…

Bardzo chciałabym ruszyć z biznesem przed Świętami, ponieważ jest to chyba najlepszy okres na „wielkie otwarcie”. Nie wiem jednak, czy damy radę wyrobić się do tego czasu ze wszystkimi obowiązkami. Prawie każdą wolną chwilę wykorzystujemy na pracę – zwłaszcza wieczorami, niejednokrotnie siedzimy po nocach i niejednokrotnie przemęczenie oraz brak snu zwalają nas z nóg – są dni, kiedy naprawdę mamy wszystkiego dosyć. Kilka razy nawet zdarzyły się nam na tyle mocne chwile zwątpienia, że mieliśmy ochotę porzucić pomysł o własnym przedsiębiorstwie i po prostu raz na zawsze to sobie odpuścić. W takich kryzysowych momentach poważnie się zastanawiałam, czy nie lepiej dla zyskania spokoju, snu i wolnego czasu oddać się z pasją wychowywaniu córki, gotowaniu zdrowych potraw dla rodziny, pieczeniu chleba i sprzątaniu. Mam kilka koleżanek, które nie pracują zawodowo, natomiast w zamian za to zajmują się domem i dziećmi (co oczywiście też jest bardzo ciężką pracą) – i czasami chyba chciałabym być na ich miejscu…

Opieka nad Laurą wypełnia mi mnóstwo czasu i jest bardzo absorbująca, więc teoretycznie w wolnych chwilach powinnam legnąć na kanapie z dobrą książką w ręku, a nie dokładać sobie kolejnych obowiązków takich jak budowa firmy. Niemniej jednak po takich chwilach zwątpienia zawsze nadchodzi moment otrzeźwienia, kiedy to przestaję się nad sobą użalać i konkretnie biorę się w garść. Wtedy zdaję sobie sprawę, że poświęcenie się wyłącznie wychowaniu córki i prowadzeniu domu nie byłoby dla mnie dobre, ponieważ wtedy nie byłabym ani szczęśliwa ani spełniona. I choć trochę zazdroszczę koleżankom, które się na takie rozwiązanie zdecydowały, to wiem, że sama nie potrafiłabym tak żyć. Ja po prostu muszę robić coś więcej, muszę czymś się zajmować, do czegoś wiecznie dążyć i podnosić sobie poprzeczkę, chociaż w przypadku własnego biznesu wiąże się to z dużym ryzykiem i niestety z koniecznością kolejnego zapożyczenia się. Mimo ryzyka podejmuję się tego zadania, bo ja po prostu tak mam, że muszę… Muszę tworzyć nowe rzeczy i przyznaję się bez bicia, że nie potrafię z tym walczyć. Może ciągłe podnoszenie sobie poprzeczki jest jakąś chorobą psychiczną, której po prostu jeszcze nikt nie zdołał medycznie sklasyfikować. Jeśli tak jest, to z pewnością ja jestem osobą chorą, ponieważ bez pracy i nadmiaru obowiązków nie potrafię żyć. Nieustannie rodzą się w mojej głowie nowe marzenia, cele, które grzecznie ustawiają się w kolejce do realizacji… Dlatego też mimo ogromnych nakładów pracy, mimo braku wolnych chwil i ograniczenia snu do minimum, zdecydowałam się na ten biznes i modlę się intensywnie, aby on wreszcie wypalił. Zdecydowałam się na to również dlatego, aby w przyszłości nie być od nikogo zależna finansowo i aby również moja córka była całkowicie uniezależniona od ludzkiej pomocy. Chciałabym całą duszą, aby Laura kiedyś była zdrowa, ale póki nie jest, to przynajmniej chcę swoją własną pracą stworzyć dla niej najlepsze możliwe warunki, tak, aby nie trzeba było już nigdy nikogo prosić o wsparcie dla niej. Czy mi się to uda? – Tego nie wiem, czas pokaże i przyniesie mi wszystkie odpowiedzi. Niemniej jednak mam Laurę, która jest dla mojego przedsięwzięcia inspiracją, mam też ogromną motywację, a to już jest przecież połowa sukcesu :). A gdy dopada mnie zwątpienie lub też podcinająca skrzydła ludzka krytyka, to motywuję sama siebie powtarzając w duchu zdanie „Dziś zrób to, czego innym się nie chce, a jutro będziesz mieć to, czego inni pragną…”.

PS.2

Imię Laury niedawno pojawiło się na Abbey Road w Londynie w pobliżu słynnego na cały świat studia nagraniowego, gdzie nagrywali swoje płyty między innymi zespoły The Beatles oraz Pink Floyd. Napis pamiątkowy dla Laury pozostawił na tamtejszym murze wujek Marek, który akurat tej jesieni podążał śladami Beatlesów po Londynie i Liverpoolu. Dziękujemy wujku!

Biuro naszej firmy zostało już urządzone, więc Pani Prezes Rady Nadzorczej zasiadła wygodnie w fotelu i zaklepała sobie przyszłe stanowisko…

komentarzy 61

  1. Ja tak trochę na inny temat i do komentujących 😉 Na onecie ruszył konkurs „Zwykły bohater”. Do wygrania są trzy nagrody po 200 tys. złotych. Jednak nie jestem pełnoletnia, nie mogę nikogo zgłosić. Podaję link ( http://www.zwyklybohater.pl/zglos-historie ). Myślę, że tu znajdzie się osoba, która wyśle zgłoszenie za mnie.

  2. Witam,

    starałam się prześledzić komentarze w poszukiwaniu informacji, o które chciałam zapytać, ale nie znalazłam. Więc może niedokładnie czytałam- bo w pośpiechu, a być może nikt nie pytał.
    Czy może się Pani podzielić ze mną informacjami na temat tych domowych zabaw wspomagających rozwój Laurki? Bardzo będę wdzięczna- mój email (bo chyba tą drogą byłoby łatiwej): mamaiggiego@wp.pl.

    PS. Szkoda, że u nas nie ma takiej smakowitej mleczarni z dostawą do domu:(:)

    Pozdrawiam i gratuluję samozaparcia i energii życiowej:)

    • napiszę w wolnej chwili

  3. Laura to zdolna dziewczynka, która ma ogromną chęć do poznawania świata, więc wyniki testów pokazują co jest do zrobienia w najbliższym czasie 🙂
    Emilio, jeśli chodzi o siedzenie w domu i nie pracowanie, to tak samo jak Ty nie dałabym rady. Aktualnie szukam nowej pracy i jako młodej matce nie jest mi łatwo, ale siedzenie w domu – to nie dla mnie!

  4. Każde dziecko jest inne i rozwija się w swoim tempie 🙂 Ja też długo porównywałam synka z innymi (szczególnie z „szybkimi” dziećmi, które mówiły od 1,5 roku)… mój synek powoli sie rozkręcał i zdań składać nie chciał przez 2,5 roku. Jednak jakiś czas temu nagle tak mu się język rozwiązał, że buzia mu się nie zamyka 🙂 dlatego przestałam czytać artykuły typu: „w tym wieku Twoje dziecko powinno już…”, bo wszystko przychodzi w swoim czasie. Oczywiście należy wyłapywać duże odchylenia od normy, ale myślę że akurat w przypadku Laurki wszystko jest na dobrej drodze i z pewnością rozwija się ona prawidłowo – trzy miesiące opóźnienia to naprawdę niewiele i nadrobicie to bardzo szybko 🙂 Całusy

  5. Emilko przepraszam że nie w temacie, ale chciałam się zapytać jaką maść poleciłabyś/sprawdziła się u Was na blizny pooperacyjne? Nam chirurg zapisał Contactubex i zastanawiam się czy ją kupić, czy też może jakaś inna jest lepsza….
    Ucałowania dla przepięknej Laurki :*

    • Nam też polecano Contractubex i po operacji długo go używałam. Był dobry, ale po jakimś czasie u Laury wystąpiła na niego silna reakcja uczuleniowa. Wtedy przerzuciłam się na Cepan i powiem Ci szczerze, że teraz żałuję, iż nie stosowałam Cepanu od początku. Jest świetny, łagodny dla skóry i przynosi o wiele lepsze efekty, niż Contractubex. Dlatego zdecydowanie polecam Cepan – do kupienia w każdej aptece (efekt uboczny – pachnie cebulą :)).

      • bardzo dziękuję za odpowiedź 🙂 Przed chwilą rozmawiałam ze znajomą farmaceutką i poleciła mi zamiast Contactubexu właśnie Cepan:) Ale dała mi tez próbkę No scar, którą miała w domu, więc najpierw spróbujemy No scar a potem bedziemy używać Cepanu.
        :*

      • Hej ja również polecam Cepan, jako 5 latka miałam operację serca i dziś jako 24latka mam malutką białą kreseczkę po bardzo poważnym przecież zabiegu.
        Od mamy wiem, że mnie tym od początku smarowała.
        Dlatego od gdy 5 lat temu miałam CC zainwestowałam w tą maść i też jestem zadowolona z wyglądu czy raczej braku blizny 🙂

    • A ja z kolei bardzo polecam Contratubex, pomógł mi naprawdę bardzo. Używałam go dość długo i naprawdę uważam, że efekty były rewelacyjne. U mnie z kolei Cepan okazał się niewypałem, więc widzę, że na to nie ma reguły 🙂

    • to ja się też wypowiem używałam i Contractubex i Capen to podobne maści na bazie wyciągu z cebuli i mnie obydwa uczuliły, a potem dowiedziałam się że róznią sie producentem i ceną i ninimalnie składem, to prawda że na początku widać było zmiany , ale właśnie to ale
      uczuliły, teraz stosuje veraderm to żel z silikonem, tych specyfików z silikonem jest wiele ale ten u mnie był najtanszy, a pani mgr z apteki powiedziała, że działanie mają takie same, więc nabyłam i stosuje i powoli widać zmiany

      POZDRAWIAM całą trójeczkę a Laurkę całuje w uszko 🙂

      • Obie masci cepan i contactubex mają podobny skład ale różna cena. Nam chirurg polecał cepan na blizny po przeszczepie skory i faktyczne działa a wyprobowalam: contactubex masc perlowa dermatix cepan. Najtańszy i najlepszy okazał się cepan pod warunkiem że naprawdę kilka razy sie go używa w ciągu dnia i wmasowuje przez parę minut.

  6. Dzień dobry.
    Czytam Wasze komentarze i przysłowiowy „nóż mi się w kieszeni otwiera”
    cyt:
    „agatas21
    Październik 24th, 2012 o 06:44

    Emilio u nas jedna z matek na chama przynosi ciągle butelkę dwulatce”
    i cyt, Milexici:
    ” Matki wyrządzają dzieciom krzywdę. Chociażby ta z tą butelką, o której pisze agatas21.

    Dziewczyny!1
    czy Wy macie przerost ambicji nad treścią ?

    Przecież 2 lata to jest 24 mc. życia !!
    Jedno dziecko zasypia z misiem, a inne z butelką i jaka tu krzywda ?

    Czy Wam się drogie Panie wydaje, że 2 letnie dziecko ma naprawiać komputery , znać 2 języki obce i skończyc kurs „gotowania na gazie „?

    • Paulina, ale ona NIE POTRZEBUJE jej do zasypiania. Jej mama tak uważa, ale dziecko nawet o nią nie prosi! Dlatego napisałam, że przynosi na chama. Nie uważam, ze to robienie krzywdy, ale robienie z dziewczynki Dla mnie jak dziecko pije z kubka to postęp w rozwoju, więc po co cofać się do butelki? Jak mała odczuwa pragnienie też prosi o kubeczek a nie o butelkę więc ona naprawdę jej nie potrzebuje. Po prostu czasem rodzice nie widzą pewnych rzeczy, ale nie dadzą sobie też wytłumaczyć, że mogli by to zmienić. Dodam, że jej brat ma 4 lata i nosi pampersy. W dodatku mama jest oburzona, bo przedszkole poprosiło o nauczenie korzystania z toalety chłopca. Nie uważam, ze powinno znać 2 języki obce, ale znam takie które znają… Cóż mieszkam w Niemczech. 😛 (oczywiście ogranicza się to do rozumienia, większość dzieci w mojej grupie zna pojedyncze słowa, albo krótkie zdania, tylko w/w dziewczynka potrafi mówić płynnie).

    • Tyle, że długotrwałe używanie butelki może naprawdę dziecku zaszkodzić. Próchnica, wady zgryzu, mało ruchliwy język (bo przy korzystaniu z butelki on cały czas leży) to wszystko wpływa na kształtującą się mowę dziecka mowę dziecka. Zasypianie z misiem nie wygeneruje tylu problemów a ssanie smoka od butli już owszem.

      • Wiecie co drogie panie,na to wszystko nie ma reguły.Nie piłam z butelki,nie miałam smoczka a próchnica dopadła mnie bardzo szybko a o wadzie zgryzu to już nie wspomnę.Z moją córeczką jest to samo.ma cztery latka a próchnica się już pojawia.To chyba jest uwarunkowane genetycznie.Nie znam się ale tak myślę.Moja siostra piła długo kakao przez butelkę,ze smoczkiem nie pamiętam jak było i ząbki ma ładne.Nie wiem od czego to zależy.Pozdrawiam i życzę dobrej nocki.

        • Moja corka pila kaszke z butelki w nocy do 4 roku zycia. Dawalo jej to widac pewne poczucie bezpieczenstwa. Nie oduczalam jej na sile, sama przestala. Zabki ma jak marzenie, zadnej wady zgryzu a jezyk czasami ruchliwy az nad to 🙂

    • Agatas 🙂
      Proszę, nie obraż się, ale po Twoich wpisach nie chciałabym, aby moje dzieci a teraz i wnuki trafiły do Twojego przedszkola.
      I piszę to nie tylko jako matka i babcia, ale również wykwalifikowana opiekunka dziecięca( szkoła srednia ) i nauczycielka ( studia)
      Pozdrawiam 🙂

      • Ale dlaczego byś nie chciała? Bo mówimy rodzicom, że ich córeczka nie potrzebuje już butelki ze smoczkiem bo pije z kubeczka? Ja się dopiero uczę (teraz praktyka, od marca studia) ale według mnie wydaje mi sie normalne, że jak umie pić z kubeczka to butli ze smoczkiem nie potrzebuje (tym bardziej, że nas o nią nie prosi, co innego jak naprawdę by jej potrzebowała np. do spania). Do spania ma lalkę, albo misia… Zależy co przyniesie, czasem nie ma nic do przytulania to dajemy jej sami maskotkę, aby miała się w co wtulić podczas poobiedniej drzemki.

        • Witam, ja chciałam tylko napisać, że tak na prawdę dzieci często zachowują się inaczej w domu a inaczej w żłobku, przedszkolu, czy nawet jeśli tylko rodzice znikną z zasięgu wzroku. Moja córka od września poszła do żłobka (ma 2 lata) i pewnego razu pani spytała, czy Nadia je sama. Wszyscy byliśmy zdziwieni, że w przedszkolu ją karmią, podczas gdy w domu nie daje nam dotknąć łyżeczki. Myślę, że ta dziewczynka od butelki może po prostu w domu jej chcieć.

      • A ja właśnie uważam, ze to dobrze gdy przedszkolanki/nauczycielki wskazują problem, podpowiadają.
        Dla każdej matki jej dziecko jest naj- i czasem po prostu nie jesteśmy obiektywne i popełniamy błędy które potem trzeba czasami miesiącami naprawiać.

  7. Pani Emilko, ze tak niebardzo nawiazujac do powyzszego postu, ale wracajac do tematu zdrowej zywnosci…. Polecam strone http://www.zmsniezka.pl, gdzie mozna zakupic zdrowy nabial czy wedline. Dowoza prosto do domku, do pani miejscowosci rowniez. Moze sie przyda, jesli nie Pani, to moze chociaz czytelnikom 🙂
    Pozdrawiam serdecznie i przesyłam buziaki dla Laurki 🙂

    • He he, już od dawna zaopatrujemy się w tej mleczarni 🙂

  8. przewodnicząca rady nadzorczej, prezes – zarządu może być.
    to mówiłam, ja, była prezeska byłej firmy 🙂

  9. Dzień dobry.
    Cudny blog, niesamowite dziecko!
    Chciałam dodać kilka uwag ad. rozwoju mowy. Moja córeczka (ur. pod koniec sierpnia 2010 roku) wychowuje się w rodzinie dwujęzycznej. Oboje z mężem uprawiamy wolny zawód, więc podzieliliśmy się opieką nad dzieckiem prawie po połowie (prawie – bo jak jest praca, to mąż musi pracować dłużej), czyli tato spędza z małą czas do obiadu, ja po, albo odwrotnie. Mała słyszy więc w równym stopniu oba języki. I jej rozwój jest oczywiście z tego tytułu oóźniony, co nie oznacza, że z czasem się niewyrówna. I tak też będzie w przypadku Laury – dziecko ma więcej do zrobienia (nauka mowy z rurką tracheotomiczną to nielada wyzwanie), więc ja bym się nie martwiła – do trzeciego roku życia Laurka sobie na pewno ze wszystkim poradzi i dogoni rówieśników (zwłaszcza, że prawidłową stymulację ma zapewnioną). Jeszcze raz gratuluję Laurze i Państwu – w końcu to Wasza praca!

  10. Sądzę,że Laurka nadrobi wszystkie „zaległości” i bedzie dobrze.
    U Laurki pewne kwestie wymagają więcej pracy i czasu ale są do osiągnięcia.
    Pozdrawiam:-)

  11. Bardzo piękne wyniki, a te małe „niedociągnięcia” nadrobicie. Dzieci nie rozwijają się harmonijnie i dlatego bywa, że to co dziś jest trudne za kilka dni, tygodni nie ma z tym problemu.
    Pozdrawiam

  12. Moja najmłodsza siostrzyczka do 3go roku życia mówiła dosłowni 3- 4 słowa a reszte pokazywała na migi i stękała y y y 🙂 Z była od urodzenia zdrowa jak rybka. Za to jak sie później rozgadała to gada jak najęta już dobrych pare lat :D.
    Zobaczysz Emilio że za te 3 miesiące kiedy zrobisz następne testy to Laurka już w każdej kategorii będzie w normie a za pół roku będzie ponad normę!!
    Wydaje mi się że Laurka rozwija się w tempie błyskawicy – już po oczkach i mimice widać że to inteligentny łobuziak i wesołek 🙂
    Ciągle Emilio podziwiam Cię za Twoją pomysłowość, energię i konsekwentne dążenie do celu.
    A Laurka na przekór wszystkim i wszystkiemu gra całemu światu na nosie i pokazuje że niemożliwe staje sie możliwe 🙂
    Pozdrawiam całą Rodzinkę

  13. Emilko, ja podobnie jak ty, nie umiem siedzieć i nic nie robić. Ja mam dwójkę dzieci i od ponad 2 lat nie usiadłam spokojnie w fotelu i „nic nie robiłam”. Zawsze wymyślam sobie jakieś zajęcia w domu i o dziwo moje dzieci lubią mi w nich towarzyszyć 🙂 Ostatnio zaczęło mi doskwierać to, że „nic nie tworzę”. I choć wiem, że rola mamy jest baaardzo ważna i poniekąd jest to tworzenie od podstaw nowego człowieka jakim jest dziecko, to zapragnęłam stworzyć coś „nowego”, coś co zobaczy społeczeństwo i poczuję się potrzebna także poza domem. I jest. Funpage na facebooku. Nie mam z niego kasy i smieję się, że to na razie „non-profit” ale mam z tego ważniejszą rzecz niż pieniądze – poczucie wyjścia do społeczeństwa, poczucie bycia choć trochę potrzebną nie tylko w domu 🙂 Mam mały pomysł na to, jak to zmaterializować w pięniądze ale do tego jeszcze długa droga 😉 Może i Tobie się przyda – bo przecież kupujesz w dużych ilościach jedzenie słoiczkowe, pieluchy, chusteczeki. A to strona z najnowszymi promocjami na artykuły dziecięce http://www.facebook.com/PromocyjnyMaluch. Codziennie dodaję informacje o tym, gdzie można kupić coś dla małych dzieci w niższych cenach, z rabatami etc. Może w ten sposób mogłabym Ci jakoś pomóc 🙂 Domyślam się, że tworzysz jakiś sklep internetowy, dlatego jak już będzie gotowy, to z chęcią i twoje promocje będę umieszczać na swoim funpage’u. Jeśli uważasz, że ten post nie powinien z różnych względów pojawić się na stronie, to zachowaj jego treść po prostu dla siebie, nie obrażę się 🙂

  14. Witaj Emilko. Apropo mowy u Laurki, to ztego, co piszesz wynika, że nie jest chyba tak źle moim zdaniem. Laurka ma 2 latka i 3 miesiące, a mam wrażenie, że mówi podobnie do córki mojej koleżanki jak była w jej wieku, albo nawet więcej. Teraz córeczka moich znajomych jest starsza, bo jest ze stycznia 2010, więc naturalnie mówi więcej, ale jak była w wieku Twojej Laurki, to mam wrażenie, że więcej nie mówiła, a jest to całkowicie zdrowe dziecko. Ja jakoś zawsze miałam wrażenie, że ta dziewczynka zbyt mało mówi jak na zdrowe dziecko, ale się nie wtrącam. Myślę, że jak na przejścia Laurki i na fakt posiadania traechotomii, z mową radzi sobie świetnie. Myślę, że są starsze od niej dzieci, które mówią podobnie do Laurki, albo jeszcze mniej, także pełen szacun dla Was. Apropo dążenia do celów i stawiania sobie coraz większej poprzeczki, to moim zdaniem jest tak, że jeśli masz takie możliwości i nie szkodzi to twojemuzdrowiu, to jest wszystko ok. Ale troszkę zapaliło mi się czerwone światełko, bo znam taką postawę z własnego doświadczenia i wiem, że łatwo się na tym przejechać, więc proponuję Ci iść tą drogą, ale z zachowaniem środków ostrożności. Ja też lubię jak to, co sobie postanowię mi się udaje, ale wiem, że człowiek to nie maszyna i jego wszelkie możliwości są ograniczone. Wiem też, że Twoim motorem napędowym jest Laurka, więc wierzę, żedasz radę. Tylko tak Cię po ludzku proszę, żebyś dążyła tdo każdego swojego celu, ale tak, abyś się ni wykończyła. Ja tak jak ci kiedyś pisałam, mam wrażenie, że Ty masz jakieś niespożyte siły witalne, że co jakaś trudniejsza sytuacja, to Ty się podnosisz tak, jak dziecko po upadku i otrzepujesz kolana, ale wiem, że człowiek jest tylko człowiekiem. Wszystkiego dobrego Emilko i pozdrawiam.

  15. Ale Ty mnie inspirujesz!!! super przykłąd pracowitego i mega ambitnego człowieka 🙂 Laura – słodziak.

  16. `EMILKO starszy syn miał robione badania tak jak Laurka. Wynik był o wiele gorszy niż Twojej córki. Dziś ma 8 lat i jest najlepszym uczniem w klasie. A młodszy syn ( równolatek Laurki) mówi jedynie „mama” i nie ma tracheotomii. Już chodzimy do logopedy i mamy zaleconą integrację sensoryczną. W głębi serca wiem że będzie mówił i tak jak jego brat pokaże co potrafi. Nie piszę tego aby się przechwalać czy coś takiego tylko po to żeby pokazać, że ciężka praca rodziców daje zaskakujące efekty. Wierzę że podobnie będzie z Laurą. Pozdrawiam Was gorąco

    • moj syn-3latka i 2 miesiace-ruchowo rozwijal sie duzo szybciej niz rowiesnicy,bardzo szybko uslyszalam tez mama,baba,papa,daj ,nie;jesnak to bylo wszystko.Pediatra caly czas mnie uspokajala,ze chlopcy pozno zaczynaja mowic i ze do 4 r.ż ma czas,nie dawalo mi to jednak spokoju i w maju poprosilam o wszystkie skierowania czyli logopeda,audiolog,neurolog,psycholog dzieciecy,wszystkie badania przebiegly pomyslnie,maly nie ma niedosluchu-co nam sugerowano’przed nami jeszcze badanie bera,ktore calkowicie ma potwierdzic brak jakichkolwiek zaburzen sluchu i czekamy na okuliste,Antos mial robione testy przez psychologa,mila pani z super podejsciem stwierdzila,ze nie ma odchylen od normy’jedynie to ze antos jest bardzo ciekawski,musi wszystko dotknac,poogladac i jest troche nadpobudliwy,logopeda tez stwierdzila,ze zrobil postepy-od maja praktycznie powtarza kazde slowo i zaczyna ukladac 2wyrazowe zdania,niepokoi ja jedynie to,ze dluzej nie potrafi sie skupic na danej rzeczy i nie patrzy w oczy ,gdy sie do niego mowi,zasugerowala ze byc moze to zaburzenie integracji sensorycznej,przerazilo mnie to,lecz weszlam w google i zaraz poczytalam o tym,za miesiac mamy kolejna wizyte u logopedy i zobaczymy co dalej bedzie.
      Bardzo sie przejelam,gdy przeczytalam przyczyny zaburzenia,czesc z nim pasuje w 100procentach czyli zagrozona ciaza,cala ciaze lezalam,cesarskie ciecie;infekcje w czasie ciazy’po trochu czuje sie winna i staram sie jakos to wynagrodzic mojemu malemu,cwiczymy paluszki,kleimy z plasteliny,masy solnej,tanczymy,masujemy raczki i nozki.W domu antos jest inny,spiewa sobie po polsko-chinsku:)czyli slowa ktore zna,a tych ktorych nie potrafi po swojemu,ma poczucie rytmu,wystarczy ze raz uslyszy piosenke zaraz tanczy w jej rytm,uwielbia ukladac wieze z klockow,bawic sie autkami,nie cierpi rysowac,ukladac puzzli,
      Mam tez wyrzuty sumienia,bo niestetty jak mial 1,5roku sytuacja finansowa zmusila mnie do powrotu do pracy,pracuje na 3 zmiany 4 dni na 5 tyg pracy mam wolne,wiekszosc czasu maz spedza z malym,ja wszystkie ranki i gdy mnie wita czasem o 22 jak wroce z pracy”ciesc mamusia,kupila mi?”zeby mu to wynagrodzzic rozpieszzczzam go,sama ubieram karmie,sprzattam po nim zzabawki,wiem zzze zzzle robie,ale chce w ten sposoob chociaz tttroche wynagrodzic zze nie ma mnie w domu
      Dlaczego to pisze?jestem z Wami od poczatku,podziwiam Cie za wszystko,ja dopiero od pol roku mam gonitwe po przychodniach i czasem mam dosc tych terminow biegania od pokoju do pokoju,jednak zrobie wszystko zeby moj synek zaczal mowic
      Dziekuje Ci Emilio za przeczytanie mojego postu,nie musisz go publikowac,chyba potrzebowalam kogos ktto mnie po trochu zrozumie i wyslucha,gdyz w moim otoczeniu–procz rodziny–uwazaja ze histeryzuje,pozdrawiam serdecznie

      p..s… przzepraszam zza bledy i podwojjne littery,ale dzis wlasnie maly wylam soczek na klawiatureeeee i ciezzko sie piszze mimo wyczyszczenia:)

      • Z przyjemnością publikuję Twój komentarz, ponieważ może on być cennym źródłem wiedzy dla mam innych dzieci, które mają podobne problemy, jak Twój synek. Nie poddawaj się – na pewno wszystkie odchylenia od normy uda się wyprowadzić na prostą. Codzienna stymulacja dziecka naprawdę potrafi zdziałać cuda!

        Ostatnio obserwowałam w prywatnym gronie pewną 4-letnią dziewczynkę i porównywałam jej zachowanie do zachowania Laury. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że moja Laura zachowuje się tak, jakby była od tej dziewczynki starsza… Laura chciała się z nią bawić, próbowała się z nią porozumieć słownie, dawała jej zabawki i robiła wiele różnych rzeczy, aby zachęcić ją do kontaktu.

        Natomiast tamta 4-latka siedziała jak słup soli trzymając się cały czas nogi swojej mamy. Przez 2 godziny nie odezwała się ani jednym słowem, nie nawiązała żadnych relacji z Laurą, nie potrafiła też bawić się zabawkami i książeczkami. Była wycofana i właściwie jakby otępiała, mimo, że jest zdrowym dzieckiem. Może to brzydko zabrzmi, ale Laurka na jej tle po prostu błyszczała.

        Zaniepokoiłam się zachowaniem tego dziecka i zaczęłam trochę wypytywać matkę, w jaki sposób spędza z nim czas. No i dostałam odpowiedz niestety niezbyt fajną: „moja córka to jest najgrzeczniejsza, jak jej włączę telewizor albo bajki na komputerze – potrafi je oglądać całymi dniami”.

        No i już przestałam się dziwić, dlaczego dziecko w wieku 4 lat nie potrafi ani mówić, ani się bawić, ani nawiązywać relacji społecznych – telewizor niestety dziecka tych rzeczy nie nauczy…

        Opowiadając Ci tą historię chcę podkreślić, że poświęcając czas dziecku, stymulując go do rozwoju poprzez kreatywne zabawy no i okazując mu w mądry sposób miłość, można przyśpieszyć jego rozwój o 200%! Dlatego chore dzieci, które są kochane i zadbane przez rodziców, często przeganiają w rozwoju niektórych zdrowych rówieśników, a potem wszyscy się dziwią „jak to możliwe?”. Więc nie martw się i działaj, a wtedy Twój synek z pewnością nadrobi wszelkie zaległości 🙂

        • Ostatnio znajoma, niepokojąc się mową swojego synka, obejrzała na youtube autystyczną Zosię i oczywiście wpadła w panikę. Wytłumaczyłam jej, że Zosia jest od paru lat wszechstronnie terapeutyzowana i że nie powinna się odnosić do niej jako normy 🙂 Tak więc przyznaję Wam rację w 100%.

  17. Co do ilości słów wypowiadanych przez Laurkę… pewnie pani pedagog ma rację, że delikatnie odbiega od normy ale sama wiem najlepiej że równiez zdrowe dzieci mające wszelkie możliwości do idealnego kształtowania mowy odbiegają od normy.
    Mam dwoje dzieci, starsza córka do ukończenia 2,5 roku życia mówiła tak jak Laura tylko pojedyncze słowa, a potem w ciągu około 3 miesięcy zaczęła mówić pełnymi zdaniami. Natomiast młodszy syn już po 2 urodzinach gadał jak najęty. Każde dziecko jest inne.
    Co tu dużo mówić Laurka to superdzielna dziewczynka, wzorowo pokonuje przeciwności losu. … Nie można też wspomniej o superdzielnej mamie Laurki, bo bez jej wysiłków na pewno tak dobrze by nie było. Trzymajcie tak dalej dziewczyny!

  18. Chciałabym poprosić Cię Emilko, żebyś (jeśli możesz) podała nazwy skal/testów, jakimi była badana Laurka. Nie jest to próba wścibstwa, ale prośba od młodej psycholog, która niezbyt wie, gdzie szukać 🙂 pozdrawiam

    • Paulino, pozwolę sobie odpowiedzieć zamiast Emilki – Laurka była badana głównie DSRem, plus elementy z innych skal wykonaniowych i obserwacyjnych. Służę bardziej precyzyjną pomocą pod mailem: pmoszczynska@wp.pl. Pozdrawiam! 🙂

  19. Cóż, nie dziwię się Laurze że wybrała Emilię na swoją mamę, gdyż tylko bardzo zdeterminowana i amitna osoba ma szansę wyprowadzić tak obciążone dziecko na prostą

  20. Gratuluję i życzę wytrwałości w dążeniu do celu oraz dużo zdrówka dla córeczki!!! 🙂

  21. a ta mała „PANI PREZES RADY NADZORCZEJ” wyrośnie na wspaniałą, zdrową „kobitkę”.
    Dzięki swojej pracowitej i ambitnej Mamie 😉

    Emi, trzymam kciuki za Twoją firmę! POWODZENIA!!! 😉

  22. Super Emilio. Twoja ciężka praca daje efekty. Jesteś niesamowitą mamą!!
    Trzymam kciuki za biznes 🙂

  23. Gratuluję zarówno Pani, jak i Laurce.
    Obie jesteście cudowne 🙂
    Trzymam kciuki za rozwój firmy.

  24. Dobrze, że problemy Laurki są niewielkie. My mamy w przedszkolu dziewczynkę, która (chyba przez zbyt ‚opiekuńczą’ mamę) ma problemy społeczne (nie potrafi bawić się z innymi dziećmi. bawi się tylko z wychowawczyniami, jedynym dzieckiem z którym chętnie się bawi jest jej starszy brat. Oczywiście tu nasza duża praca, musimy „unikać” tej małej i jakoś zachęcać do kontaktu z dziećmi, jednak jest to trudne (dziecko ewidentnie unika zabawy z innymi, ewentualnie bawi się z nimi krótko). Za to jej mowa jak na dwulatkę jest aż zanadto wykształcona, bo mówi całymi zdaniami, opowiada itd.) Tak naprawdę każde z naszych dzieci ma jakieś problemy mniejsze i większe, czyli dokładnie tak jak napisałaś. 🙂 Niestety nie każdy rodzic zwraca na to uwagę (a niektórzy rodzice sa wrecz oburzeni jak sugeruje się – mówię tu o naszym przedszkolu i grupie poniżej 3 lat – że rodzice powinni coś zmienić).

    Powodzenia z tą firmą, oby jednak udało sie wystartować przed świetami. 🙂

  25. Gratuluję, tak wysokie wyniki to prawdziwy sukces. A braki z pwnością mała szybko nadrobi 🙂

    Drobna uwaga, pozwolę sobie, bo widzę, że powtarzasz ten błąd konsekwentnie, więc pewnie zechcesz wiedzieć: w liczbie mnogiej te anomalie, a nie te anomalia. Jedna anomalia, dwie anomalie.
    http://portalwiedzy.onet.pl/139958,,,,anomalia,haslo.html

    Pozdrawiam 🙂

  26. Emilio co do pracy, NIE NIE NIE, nie poddawaj się, uda się wszystko, a praca zawodowa jest dla kobiety bardzo ważna.
    Co do Laurki… wielki podziw, serio 🙂

    Ps. Skoro Twój ukochany włada tym tajemniczym htmlem skrobnę jutro do Was maila, przenoszę właśnie bloga na własną domenę i szukam magika co sie na tym zna. A skoro i tak muszę komuś zapłacić bom sama ciemna jak kąt w piwnicy, to wolę się skontaktować z Wami 🙂

    • Pisz śmiało, jeśli będziemy mogli doradzić, to na pewno pomożemy :). Ja też przenosiłam bloga na własną domenę. Pamiętam jednak, że było z tym sporo roboty. Sam blog kopiował się całą dobę, ale później trzeba było jeszcze ręcznie wprowadzić wszystkie zdjęcia i filmy z galerii, a także wszystkie komantarze Czytelników. Wystąpiły też po drodze liczne błędy, które później trzeba było naprawiać.

      • Ja jeszcze dodam, bo tak czytam w komentarzach o tych zaburzeniach zdrowych dzieci.
        Moja 5 letnia córka poszła w tym roku do zerówki (wcześniej nie chodziła do przedzkola bo jestem freelancerką i pracuję z domu.
        Pierwsze zebranie rodziców, poszedł dumny tato i wraca z takimi wieściami. Na 25 dzieci tylko moja córka i jeden chłopiec nie dostali skierowania do logopedy/pedagoga/ na terapię.
        Co więcej niektóre dzieci 6 letnie trzymają kredkę całą dłonią, nie potrafią ubrać butków na rzepy itp. W obliczu sukcesów Laurki widać jak ważna jest praca matki.
        Bo efekty tego zebrania to poprostu zaniedbania…
        A kiedy nauczyciel tłumaczył żeby z dzieckiem malować, czytać matki były oburzone „bo one pracują”. Ludzie złoci, każdemu doba za krótka, ale jak się chce – to mozna. Czego Ty Emilio też jesteś świetnym przykładem.

        • Czytałam o tej wywiadówce na Twoim blogu i też się mocno zdziwiłam, że zdrowe dzieci w wieku 6 lat trzymają kredkę całą dłonią. Laura ma dopiero 2 latka, ale już potrafi trzymać kredkę i łyżkę normalnie, tak jak dorosły człowiek. Oczywiście trzeba jej było pierwsze kilka razy ten sposób trzymania pokazać, ale jak załapała, to teraz już nie ma mowy, aby brała kredkę całą dłonią. Jak jej przewrotnie wcisnę w dłoń kredkę właśnie w taki nieprawidłowy sposób, to ona sama sobie od razu ją poprawia :). Moim zdaniem każde dziecko, czy zdrowe, czy chore, wymaga poświęcenia czasu i uwagi rodziców.

          Dużym problemem jest moim zdaniem „ego” niektórych rodziców, którzy nie dają sobie nic krytycznego powiedzieć. Zaprzyjaźniona pani przedszkolanka opowiadała mi, że ona nawet jak widzi nieprawidłowości u swoich przedszkolaków, to boi się o tym powiedzieć rodzicom, gdyż nie chce się narażać na święte oburzenie z ich strony. Nie wiem, jaki procent rodziców ma problem z dostrzeganiem nieprawidłowości u własnych dzieci lub też z przyjmowaniem informacji na ten temat od pedagogów, ale na pewno w jakiejś skali ten problem istnieje.

        • Z tymi leniwymi mamami zgadzam sie zupelnie,ale dodam jeszcze jeden powod z ktorym sie spotkalam ;bo porysuje sciany,bo zbrudzi podloge,ubrania sie zbrudza duzo by opowiadac.Moja Gloria ma 2 i 7mies. i niedawno zaczela sie upominac o nozyczki (oczywiscie maks.zabezpieczone)bylo super a ja juz mysle o farbkach no i o artystycznym balaganie…

          • O tym samym mówiła mi ta zaprzyjaźniona przedszkolanka. Poprosiła jedną mamę, aby więcej pracowała z dzieckiem manualnie, na przykład plasteliną lub modeliną. A matka na to, że nie będzie, bo nie po to nowy parkiet w domu kładła, żeby go teraz zafajdać i wymieniać…

            Co za problem kartony na podłodze rozłożyć, prawda? Ale widać dla niektórych rodziców jest to problem. A szkoda, bo zabawy manualne dla dzieciaków to super sprawa!

        • Emilio u nas jedna z matek na chama przynosi ciągle butelkę dwulatce a my tłumaczymy ŻE JEJ NIE POTRZEBUJE. Wiec matka przynosi, my chowamy w torbie dziewczynki (po śniadaniu aby nie zauważyła w czasie wyciągania swojego śniadania, że butelka jest w torbie). I takim sposobem dziecko idzie spać bez butelki (dodam, że w dodatku zamiast wody o którą prosilismy aby dziecko w butelce miało jest sok jabłkowy – nasze przedszkole dba o zdrowe odżywianie dzieci i o rozwój ruchowy więc u nas takie coś nie przechodzi. Tak samo mleczna kanapka do śniadania czy jakieś cukierki wsypane do torby). Oczywiście jak ma pragnienie dostaje wodę z kubeczka i nie ma z tym większego problemu. Dziecko widać rozumie więcej niż matka. 🙂 Czasem rodzice wymagają też aby dziennie był spacer oraz zajęcia plastyczne co raczej w grupie PONIŻEJ 3 lat jest trudne do zrealizowania (jak jedna z wychowawczyń jest chora i nie będzie żadnych praktykantek, to nie ma szans wyjść z 9 dzieci przy np. 2 osobach jak dzieci w wózku jest conajmniej 4. Już nie wspomnę o codziennej plastyce. Rodzice czasem myślą, że przedszkole to niewiadomo co jest i że może nawet dziecko nauczyć siadać na nocnik i inne sprawy, ale zapominaja, że nie mamy tylko ich dziecka ale 9 innych, często młodszych (rodzice najmłodszych są bezproblemowi – to dzieci najstarsze traktowane są przez mamy i tatusiów jak bobaski) i nie mamy czasu próbować dziecka nocnikować 10 razy dziennie bez skutków bo najzwyczajniej nie ma na to czasu i rąk. Tak naprawdę czasem trzeba wychowywać rodziców zamiast ich pociechy, które często okazują się starsze niż robią ich rodzice (u dwulatki z butelką w sumie ja odkryłam, że pije z kubeczka bo pierwszego dnia praktyki nie wiedziałam, że ma butelkę, i było widać, że pije z kubka doskonale – w domu pewnie cwiczyła. Na miejscu rodziców już dawno wyrzuciła bym butelki a w zamian kupiła ładne kubeczki, a najlepiej aby dziecko samo wybrało sobie kilka z ulubioną postacią czy w ububionym kolorze… No cóż, niektórzy po prostu wolą słuchać dziecka zamiast odwrotnie. 🙂

        • Milexica nie zgodze sie z toba ze to efekt zaniedbania rodziców. Mój synek ma 4,5 roku, trzyma kredke w garści, jak mu sie włozy poprawnie do raczki to nawet cos narysuje- nabazgrze bo nie umie rysowac. Gdy był malenki miał napady afektywnego bezdechu z utrata przytomności. Pierwszy raz zaniósł sie w 2 dobie na szczepieniu, personel w szpitalu nic nie zrobił tylko dostałam taka informacje” bedzie miała pani z nim problem w domu” Chodziło o to ze bedzie sie zanosił, nikt nie brał pod uwage konsekwencji. I tak było, mały potrafił zanieśc sie 10 razy na dobe tracac przytomnosc na kilka sekund. Niby nie długo ale w ciagu całego dnia zrobiły sie długie minuty z tych sekund a dla tak malenkiego mózgu obciażenie mózgu- niedotlenienie. Gdy Kacper miał 18 miesiecy zauważyłam ze ma słabe dłonie, nie chciał układac klocków czy puzli, jak cos rysował to albo nie dociskał kredki do papieru albo tak cisnął az robił dziure, nie chwytał pęsetowo. Byłam u kilku lekarzy z tym problemem i za każdym razem słyszałam ze to normalne w tym wieku, ma jeszcze czas.Intuicja jednak podpowiadała mi co innego. Poszłam do neurologa który tez odesłał mnie z kwitkiem wiec stwierdziłam ze panikuje niepotrzebnie. Dzis mój prawie pieciolatek ma problem z trzymaniem ołówka, nie bawi sie klockami lego a własciwie sie bawi ale jak ktos mu złoży np. samochód, otwiera butelki z napijami zębami, czy pudełka ze słodyczami. Raczkami posługuje sie normalnie bo są sprawne ale nie do konca. Je raczkami bo mu tak wygodnie przez cały posiłek musze go prosic zeby wział do ręki łyżke/widelec. Mamy zaklepana wizyte u neurologa w CZD mały napewno bedzie rehabilitowany bo ja sobie nie wyobrażam jak on w przyszłym roku pójdzie do szkoły.Wiec nie pisz ze to zaniedbanie, wiekszosc mam bda o dzieci ale słysząc od kilku lekarzy w tym specjalisty ze jestes nadgorliwa i przewrazliwiona mamą zostawiasz problem bo faktycznie stwierdzasz ze z toba cos nie tak.

        • Iwa.. ok, ja wiem, że są dzieci które miały problemy zdrowotne, (tak jest też w Twoim przypadku) i przez to mają problemy z koordynacją itd.

          Ale nie choruje przecież 90% klasy. Więc co z pozostałymi dziećmi?
          Sama spójrz po komentarzach wyżej. Matki wyrządzają dzieciom krzywdę. Chociażby ta z tą butelką, o której pisze agatas21

        • Efekt „siedzenia dziecka w domu” zależy od tego, w jakim stopniu rodzic pracuje z dzieckiem. Gdy dziecko jest wszechstronnie stymulowane w domu, to może pójść do przedszkola w wieku 4-5 lat i będzie ok, natomiast jeśli środowisko jest ubogie w bodźce- najlepiej wysłać 3latka, by nadrobił..
          Jestem psychologiem w przedszkolu i problem z rodzicami jest na dużą skalę. Zaprzeczanie, zaklinanie rzeczywistości jest do pewnego momentu normalne, ale do wielu rodziców nie dociera rozmiar problemu. Dodatkowo oni ŻĄDAJĄ pracy logopedy, psychologa z dzieckiem, a w domu nie pracują, oczekując, że przedszkole dziecko wychowa i nauczy. Nie da się osiągnąć poprawy z zachowaniu czy mowie, jeśli te dwa środowiska nie są spójne. Ps. Oczywiście nie piszę o wszystkich rodzicach!

        • Też pracuję w przedszkolu i matki bywają obrazone (nie wszystkie na szczescie), jak wychowawczyni chce je czegoś nauczyć np. literek, wierszyka, czy sprzątania po sobie zabawek. Bo wg nich dzieci mają się tylko bawić. Podobnie zwracanie dzieciom uwagi jest nie na miejscu, bo one maja się bawić. Ale jak się zaczną tłuc, to ma nie interwenować? To jest placówka dla dzieci z rodzin zaniedbanych i sa tam specyficzne warunki no i dzieci. Ale wśród 6 latków jest sporo takich, które malują i rysuja na poziomie 3 latków, liter nie znają i nie wyrażają zainteresowania nimi (a do szkoły już we wrześniu!). Sa probemy z higieną, wysławianiem się, z zachowaniami społecznymi. Ja tam prowadzę terapię. Jest logopeda ale efekty marne, bo rodzice nie biorą zeszytów ćwiczeń, a bez pracy w domu nie ma efektów! I do tego zmierzam, bo praca z dzieckiem jest bardzo ważna. Bez wkładu rodziców nie ma mowy o prawidłowym rozwoju.
          Laura nadrobi zaleglości 🙂 Przy takiej stymulacji jeszcze wszystkich przegoni 🙂

          • Obserwuję postępy Laury od początku i doszłam do wniosku, że sukces w życiu zależy głównie od ciężkiej pracy, a nie tylko od predyspozycji genetycznych czy potencjału intelektualnego odziedziczonego po przodkach. Gdyby córka była pozostawiona z jej chorobą sama sobie, bez stymulacji, to jestem pewna, że dziś byłaby mocno opóźniona w rozwoju umysłowym oraz miałaby poważne anomalia fizyczne (choćby wadę postawy spowodowaną jednostronnym noszeniem worka stomijnego, mocno osłabione napięcie mięśniowe i koślawe nogi, zaburzony rozwój zgryzu i upośledzoną funkcję jedzenia pokarmów).

            Nie jestem lekarzem, ale obserwując własne dziecko dochodzę do wniosku, że stymulacja musi bardzo intensywnie wpływać na rozwój mózgu, skoro dziecko tak obciążone jak Laura jest w stanie w krótkim czasie dogonić rówieśników. Znam też inne chore dzieci, które dzięki miłości i ciężkiej pracy rodziców oraz rehabilitantów wychodzą na prostą, zadziwiając przy okazji wszystkich wokół. Odpowiednia stymulacja do rozwoju, zapewnienie dziecku pomocy dydaktycznych takich jak choćby zwykłe farbki, kredki czy plastelina to są naprawdę ważne sprawy. Dlatego osobiście razi mnie lenistwo niektórych rodziców, jak na przykład pewnej „znajomej” mi pani, która nigdy nie dała swojemu ZDROWEMU dziecku ani kredek, ani farbek, ani nawet plasteliny, żeby jej przypadkiem stołu nie pobrudziło… Przecież to, jak spędzamy czas z dzieckiem w pierwszych latach jego życia, będzie procentować później przez całą resztę jego życia! Jak dla mnie mega ważna sprawa.

    • Chodziło mi o dzieci rzecz jasna i o to, że wychowawczyni chce czegoś nauczyć dzieci, a nie matki 😉

  27. Laura jest cudownym dzieckiem. Uśmiech nie schodzi jej z buźki.
    Ps. Czytając dzisiejszy wpis zastanawiam się jak Laurka będzie wyglądała za 5 lat, jaka będzie… Odp. na pewno wspaniała. Buziaczki, pozdrawiam
    Trzymam kciuki za firme

  28. EMilko – gratuluję Ci z całego serca tego, że Laurka jest w tak swietnej kondycji, to Twoja zasługa:) Trzymam kciuki za Twoje przedsięwzięcie i już nie mogę się doczekać informacji o tym co to będzie…
    spokojnej nocy
    Kasia

  29. A mi się wszystko podoba Emilio:)Laura jest bosssska:)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/