Na przekór wszystkim i wszystkiemu
Postawiłam sobie duże wyzwanie, a mianowicie zaparłam się, że umożliwię córeczce prawidłowy rozwój mimo ograniczeń, jakie dała choroba. Wszyscy mi mówili, że dziecko przykute do szpitalnego łóżka nie będzie rozwijać się prawidłowo. A ja postanowiłam, że moje dziecko będzie – na przekór wszystkim i wszystkiemu. Dlatego też spędzałam z Laurą długie godziny na zabawach, czytaniu książeczek, pokazywaniu obrazków, chwytaniu kolorowych przedmiotów no i na słuchaniu pięknej muzyki. W telefonie nagrałam swoje ulubione utwory muzyczne, które o dziwo spodobały się również Laurze. Córeczka potrafiła godzinami wsłuchiwać się w melodię z wyrazem zafascynowania na twarzy. Zaczęłam też na własną rękę rehabilitować Laurę, co szybko przyniosło efekty: córeczka zaczęła sama trzymać głowę, próbowała też samodzielnie zmieniać pozycje i przewracać się. Postanowiłam też, że codziennie będę Laurę nosić na rękach i nie zrazi mnie do tego ani respirator, ani tysiące różnych kabli przyczepionych do jej małego ciałka. Olewałam więc kable i nosiłam Laurę każdego dnia – miałam słuszne podstawy podejrzewać, że Laura też olewała cały ten szpital, bo kiedy brałam ją na ręce, to była po prostu wniebowzięta! „Tak jest córeńko – nie poddamy się tak łatwo i będziemy walczyć o zdrowie, choćby do końca świata i jeden dzień dłużej!”
Kolejny raz wróciłam dziś do początku Waszej historii… Nie mogę uwierzyć, że dzisiejsza Laura to to samo dziecko, którego historia jest opisana w początkowych postach. A wszystko dzięki Tobie Emilio, jestem o tym przekonana. Laura ma niesamowite szczęście, że ma taką mamę. Postanowienie z powyższego wpisu zrealizowane 🙂 Jesteś bardzo konsekwentna, jak zawsze 😉 Trzymam za Was kciuki, codziennie o Was myślę, a Ty Emilio jesteś dla mnie niedoścignionym wzorem matki. Pozdrawiam!
az mi sie plakac zachcialo.. jestes niesamowita mama!
pozdrawiam was serdecznie..