Badania, konsultacje i inne wariacje

Autor: Emilia, mama Laury Data: styczeń 25, 2012 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 79

Ubiegły czwartek był prawdziwym maratonem, ponieważ miałyśmy zaplanowane wizyty u lekarzy specjalistów w trzech różnych miejscach. Laura, Natalia i ja już wcześnie rano zaczęłyśmy się pakować na wyjazd do szpitali – byłam zdeterminowana, aby w ciągu tego jednego dnia urlopu załatwić jak najwięcej naszych spraw. Choroba Laury, klątwa Ondyny, to zaiste prawdziwe przekleństwo – nie dość, że Laura nie może oddychać podczas snu i jeszcze do tego ma koszmarną chorobę Hirschsprunga, która zdewastowała jej jelita, to jeszcze jest potencjalnie zagrożona innymi niebezpiecznymi schorzeniami. Genetycznie uwarunkowana klątwa Ondyny dodatkowo zwiększa ryzyko powstania wady serca, wady wzroku, a także zachorowania na bardzo groźny nowotwór – neuroblastomę, atakujący narządy jamy brzusznej. Oczywiście ja wychodzę z założenia, że moja córeczka nigdy nie będzie miała z tymi paskudztwami nic wspólnego, ale dla pewności postanowiłam ją regularnie badać i sprawdzać. Z tego też względu, razem z zaprzyjaźnionymi lekarzami, zaplanowałam Laurze 72-godzinny zapis akcji serca w celu monitorowania pracy tego organu oraz USG jamy brzusznej w celu wykluczenia nowotworu. Badania chcę przeprowadzać córeczce profilaktycznie co 3 – 4 miesiące, przez cały okres dzieciństwa.

Zaczęłam od umówienia Laury na konsultację w Poradni Onkologii Dziecięcej, gdzie uprzejma pani doktor zbadała Laurę, zachwycając się jednocześnie jej wspaniałą kondycją i poziomem rozwoju. Od razu po konsultacji przeniosłyśmy się na badanie USG brzucha. W gabinecie natknęłyśmy się na młodą i przesympatyczną lekarkę, która ku mojemu zaskoczeniu, już gdzieś o nas słyszała. Pani doktor znała imię Laury oraz miała dokładną wiedzę na temat przebytych przez nią chorób. Położyłam córeczkę na łóżku i rozebrałam do badania będąc pewna, że usłyszę w tym gabinecie same pozytywne wiadomości i z uśmiechem wrócę z córką do domu. Laura była wniebowzięta, ponieważ warunki w pokoju lekarskim były bardzo dobre – przystosowane specjalnie dla maleńkich dzieci. Przed oczami Laurki znajdował się mały notebook, na którym wyświetlane były kolorowe bajki dla dzieci z wesołym podkładem muzycznym. Kiedy Laura zmieniała pozycję, to notebook zmieniał ją razem z nią, dlatego córeczka cały czas miała przed oczami ciekawe obrazki. Dzięki temu przez całe badanie ani razu nie zapłakała, a w zamian za to klaskała rączkami i rytmicznie ruszała ramionami w takt muzyki.

Młoda lekarka przystąpiła do badania USG, oglądając dokładnie wszystkie narządy jamy brzusznej – szczególną uwagę poświęcała nadnerczom, gdzie jest największe ryzyko powstania nowotworu. Na początku wszystko przebiegało dobrze i zgodnie z planem. Ale w pewnym momencie pani doktor zbladła, ponieważ zauważyła na ekranie monitora coś niepokojącego, a ja zbladłam razem z nią… Widziałam po wyrazie jej twarzy, że coś jest nie tak, ale bałam się głośno o to zapytać… Lekarka szybko wezwała na konsultację dwóch innych, bardziej doświadczonych lekarzy i ściszonym głosem zapytała, czy ten owalny kształt widoczny na ekranie to przypadkiem nie jest guz? Jezu… – szepnęłam i oblałam się zimnym potem…

Za dźwięk słowa „guz” zostałam dosłownie sparaliżowana strachem… Siedziałam w bezruchu, wlepiając wzrok w córeczkę, która beztrosko, z uśmiechem na twarzy, oglądała bajki na swoim małym komputerku. Lekarka ustąpiła miejsca doświadczonemu doktorowi, który wykonywał od nowa badanie USG, próbując zdemaskować dziwny, nieregularny, kilkumilimetrowy kształt w brzuszku mojej małej dziewczynki. Było mi na przemian zimno i gorąco, pamiętam tylko tyle, że w myślach wyszeptałam kilka razy „Ojcze nasz” i „Aniele Boży”, modląc się gorliwie, aby ten nieregularny kształt nie okazał się nowotworem. Bałam się tak strasznie, jakby chodziło o moje własne życie…

Lekarz wykonywał powtórne badanie zaledwie klika minut, ale dla mnie to była po prostu cała wieczność! Laura wciąż oglądała bajeczki i klaskała w rączki, a ja czekałam na wyrok – po chwili, ku mojej wszechogarniającej radości, „sąd” orzekł: uniewinniona…

Zobaczyłam ulgę w oczach lekarza, a dopiero po chwili zwróciłam uwagę na jego usta, które uprzejmie się do mnie uśmiechały. Wszystko jest w porządku – powiedział – wyjaśniając mi chwilę później, czym jest ten nieregularny kształt w brzuszku Laury. Pani dziecko ma anatomiczny bonus, coś, co zdarza się w naturze dość rzadko, ale jednak się zdarza – pani córka dostała w prezencie od losu dodatkową śledzionę…

No tak, pomyślałam, skoro Laura ma dwie niezwykle rzadkie choroby genetyczne, to raczej nie powinnam się dziwić, że w jej ciele są jeszcze anomalia w budowie poszczególnych organów. W okresie płodowym geny Laury musiały urządzić sobie naprawdę „niezłą imprezę”, skoro połączyły się w tak nieprzewidywalny sposób. No ale przecież lepiej jest mieć dwie śledziony, niż nie mieć żadnej, no i najważniejsze, że nie jest to żaden guz…

Z gabinetu USG wyszłam mokra ze zdenerwowania, ale już mocno uspokojona. Natalia czekała na nas pod drzwiami – spakowałyśmy się i zaczęłyśmy szukać miejsca, aby przewinąć Laurę. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy się okazało, że w nowo wybudowanym budynku, stworzonym w celu leczenia dzieci, nie ma ani jednego przewijaka! Westchnęłam ciężko i stwierdziłam, że w takiej sytuacji przewiniemy dziecko w toalecie dla inwalidów, gdyż jest tam więcej miejsca, niż w standardowym WC. Niestety, w tym pięknym, nowo wybudowanym budynku, toaleta dla inwalidów okazała się twierdzą zamkniętą na wszystkie spusty. Zaczepiłam przechodzącą obok pielęgniarkę i poprosiłam o otworzenie drzwi do WC, ale ona zbyła mnie i nie zatrzymując się nawet na chwile syknęła – niech pani poszuka ochrony. Cóż, nie myśląc wiele, razem z Laurą i Natalią, respiratorem, pompą do odsysania, torbą z akcesoriami i zimową odzieżą, jak wielbłądy juczne rozpoczęłyśmy wędrówkę w celu zlokalizowania jakiegoś ochroniarza. Podeszłam do pana od ochrony i poprosiłam o otwarcie drzwi do toalety, ale on zmierzył mnie groźnie od stóp do głów i orzekł, że przecież nie wyglądam na inwalidkę. Nie wyglądam, ponieważ nie jestem – odrzekłam – ale za to moja córka jest inwalidką i chciałaby skorzystać z toalety. Ochroniarz widocznie mi nie uwierzył, ponieważ zażądał wskazania miejsca, gdzie znajduje się dziecko. Pokazałam na Laurę oraz Natalię stojące nieopodal, ale dla ochroniarza nie było to wystarczające, więc zażądał kolejnych wyjaśnień. A na co choruje dziecko? – zapytał dociekliwy mężczyzna. W tym momencie mój poziom irytacji sięgnął już zenitu, dlatego bardzo stanowczym tonem odmówiłam odpowiedzi na pytanie ochroniarza i oschle poprosiłam o natychmiastowe wydanie klucza do toalety!

Jak widać przewinięcie dziecka w polskim szpitalu to nie lada wyczyn! I tak dobrze, że nie kazano mi iść po zgodę na skorzystanie z toalety dla inwalidów do samej dyrekcji szpitala …

Wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy do kolejnego szpitala na konsultację gastroenterologiczną dotyczącą żywienia Laury. Po zbadaniu córki okazało się, że wzrost i waga Laurki są idealne dla jej wieku, z tego też względu możliwe było zmniejszenie częstotliwości podawanych kroplówek do trzech nocy tygodniowo – niestety o całkowitym odstawieniu kroplówek na razie nie ma mowy. Pani doktor, która opiekuje się Laurą zadecydowała, że na razie zostajemy na dotychczasowej diecie słoiczkowej, ale musimy do tej diety włączyć substancję o nazwie cholestyramina, którą będzie trzeba dodawać do każdego słoiczkowego posiłku. Jest to lekarstwo produkowane na bazie żywicy jonowymiennej, która ma za zadanie wiązać w przewodzie pokarmowym kwasy żołądkowe. Dzięki temu kupki Laury będą bardziej zwarte i mniej kwaśne. Po jakimś czasie, jeśli ustabilizuje się proces trawienia i wydalania, będziemy powoli rezygnować ze słoiczkowego jedzenia na rzecz normalnych posiłków przygotowywanych w domu.

Niestety, aby zdobyć to niezbędne dla nas lekarstwo, trzeba najpierw uporać się z kolejnym absurdem polskiej służby zdrowia… Otóż lekarz wypisuje receptę na ten refundowany lek, ale żadna apteka w naszym kraju nie może jej zrealizować. A to dlatego, że cholestyramina z niezrozumiałych dla mnie powodów, nie została wpisana na listę substancji dozwolonych i aby ją zdobyć, trzeba uzyskać zgodę samego Ministra Zdrowia. Trzeba więc w szpitalu wypełnić stosowny wniosek, który następnie ja muszę podpisać i złożyć w placówce NFZ, a w kolejnym etapie trzeba go wysłać do ministerstwa i cierpliwie czekać na uzyskanie łaskawej zgody na zakup leku. Po uzyskaniu zgody Ministra Zdrowia można importować lek z zagranicy, na przykład z Niemiec, gdzie jest on bez problemu dostępny na zwykłą receptę w każdej aptece… W praktyce cała procedura zakupu leku trwa aż 3 – 4 miesiące! Jak dla mnie to jakaś totalna masakra! Potrzebuję „na już” lekarstwa dla mojej córki, a nie mogę go nigdzie kupić, bo jakiś urzędnik wymyślił specjalne procedury na jego zdobycie. Czasem mam wrażenie, że w naszym NFZ zatrudniają urzędników tylko po to, aby komplikowali i tak już wystarczająco skomplikowane procedury, jak zawsze z opłakanym skutkiem dla pacjentów.

Oczywiście nie mam zamiaru czekać aż czterech miesięcy na zdobycie leku, dlatego postanowiłam kupić pierwszą partię specyfiku na własną rękę – bez refundacji u naszych zachodnich sąsiadów. W załatwieniu sprawy pomaga mi moja koleżanka z podstawówki Joanna, na stałe mieszkająca w Niemczech. Mam nadzieję, że uda mi się sprowadzić lekarstwo w ciągu tygodnia, dzięki czemu jelita Laurki będą mogły o wiele lepiej funkcjonować.

Dużo dziś napisałam, ponieważ dużo się ostatnio działo, ale na koniec muszę wspomnieć o jeszcze jednej, niezwykle inspirującej i optymistycznej rzeczy. Któregoś wieczoru, w zeszłym tygodniu, odebrałam telefon od przedstawiciela pewnej firmy medycznej, który okazał się czytelnikiem mojego bloga. Nieoczekiwanie firma postanowiła przekazać Laurze do przetestowania nowość na rynku medycznym, czyli hełmy do nieinwazyjnej wentylacji. W ciągu kilkunastu dni kurier powinien przynieść paczkę ze sprzętem, a wtedy ja zacznę skrupulatny proces jego testowania, oczywiście pod kontrolą lekarzy anestezjologów. Respirator podłącza się do hełmów tak samo jak do rurki tracheotomijnej lub masek wentylacyjnych. Tracheotomia, którą Laura ma wykonaną, wymaga okaleczenia ciała, natomiast maski czasami powodują owrzodzenia śluzówki nosa oraz odkształcenia kości twarzy. Z kolei hełmy do wentylacji są pozbawione tych skutków ubocznych, dlatego chciałabym bardzo zastosować je u Laurki. Jeśli po przetestowaniu aparatury okaże się, że podczas snu Laura w tych hełmach dobrze się wentyluje, to wtedy będziemy dosłownie o krok od likwidacji tracheotomii :). Czyli kolejne nasze wielkie marzenie wydaje się być możliwe do spełnienia – mamy je, można by powiedzieć, na wyciągnięcie naszych ramion…

Na koniec jeszcze polecam artykuł, który bardzo mnie poruszył – temat, o którym warto mówić często i głośno: Nie ma płodzika!

Idziemy na badania profilaktyczne

Zima w Strzebielinie

komentarzy 79

  1. Witaj Emilko!
    Czytam Twojego bloga od samego początku. Kibicuję Ci bardzo jako ze sama tez walczę z dwoma chorobami genetycznymi córki (18 lat). Ma niedobór alfa1 antytrypsyny i pierwotny niedobór odporności. Dzisiaj po raz pierwszy postanowiłam napisać do Ciebie kilka słów.
    Dzisiaj rano po usg brzucha mojej Zuzki odczytałyśmy na opisie :dodatkowa śledziona! Omal koziołka obie nie fiknęłyśmy – przecież niedawno jeszcze czytałyśmy że odkryliście to u Laurki!
    Moja strasznie stara 😀 córka stwierdziła że skoro Laurka to ma to ona też może mieć :-D!!! Jak ma dwa niedobory to widać Bozia chciała jej to wynagrodzić chociaż jednym nadmiarem czegokolwiek :-D.
    Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie i trzymamy kciuki!

  2. Witam, przypadkowo trafiłam na Wasz blog. Proszę przyjąć wyrazy najwyższego podziwu i życzenia zdrowia dla Laurki. Wytrwałości dla Mamy. Dasz radę bo tak trzeba!
    Maja ( Mama i Babcia)

  3. Super wieści:)
    ja niestety jestem do tyłu z czytaniem:( brak czasu, próbuje właśnie to nadrobić:)
    ślicznie wyglądacie na zdjeciu:)

    ps: a co do artykułu to zgadzam sie w 100 % trzeba zacząć to nagłaśniać: jak ludzie traktują ludzi, czemu winne jest maleństwo, i czemu winna jest matka która je traci że inni ich tak traktują, wiem coś na ten temat i mam swoje zdanie…

  4. Dziś po 16 do grona małych Aniołków odszedł Michał Romaniuk

    • 🙁

    • [*]

    • :(:(:(

    • (*) smutek straszny :(( spij Aniolku

    • musimy wierzyć że jest szczęśliwy [*]
      ja wierze że moja Juleńka i Michałek są szczęśliwi

  5. Witam!
    Jestem dziś jak co dzień w pracy i jak co dzień od tygodnia zamiast pracować , ukradkiem czytam Pani historię… codziennie sprawdzam czy są jakieś nowe wiadomości o zdrowiu Laury,
    jestem pełna podziwu dla Was obu i pełna wiary, że wszystko będzie dobrze… Inna opcja w ogóle nie wchodzi w grę, przecież skoro przetrwałyście już tyle, przezwyciężyłyście tak wiele, to teraz już MUSI BYĆ DOBRZE!!! Przez ten tydzień stałyście mi się bardzo bliskie, chociaż nie znam Was osobiście, to czuję do Was olbrzymią sympatię, Laura jest prześliczną i przeuroczą dziewczynką i moze być Pani z niej i z siebie również BARDZO DUMNA!!!
    Ja sama mam trzyletnią córkę, więc pewnie dlatego jakoś tak zatrzymałam się i stałam się wierną czytelniczką Pani bloga, na którego trafiłam przez przypadek ( sprawdzając konkurs na najlepszego bloga 2011 – jestem z Kalisza i kibicuję w tym roku małemu Frankowi Trzęsowskiemu..).
    TRZYMAM ZA WAS KCIUKI I MODLĘ SIĘ O TO, ŻEBY WSZYSTKO UKŁADAŁO SIĘ WAM JAK NAJLEPIEJ !!! I będę nadal Waszą wierną czytelniczką….
    PS. I niech się Pani nie przejmuje tymi, którzy bezmyślnie krytykują Pani walkę o dziecko,
    / takie osoby nie powinny nazywać siebie ludźmi /
    to dobrze, że Pani walczy, nie jest ważne jakimi metodami, ważne jest , że Laura dzięki Pani ogromnej sile jest z Panią i ważne jest to, że się kochacie …

  6. Hey!
    Piękne Wy i piękna zima!
    Czytając o guzie na chwilę zamarłam. Dobrze,że to tylko śledziona. Dziwne tylko, ze tak przebadane dziecko nie miało tego stwierdzonego wcześniej. To mnie zaniepokoiło bo dla mnie oznacza, że nie wszystko jednak można zobaczyc. Dobrze więc, że kontrolujesz ją tak często i ogląda Laurę wielu lekarzy.

  7. bardzo sie cieszymy z Laurki mala pieknioszka i wierzymy ze bedzie wszystko ok brak przewijakow w szpitalu dzieciecym w XXI szok.P.S po przeczytaniu tego artykulu ,,nie ma plodzika,, poplakalam sie to jest straszne co przezyla ta kobieta a o sluzbie zdrowia w pl lepiej niemowic ja rodzilam w wielkiej brytani mialam swoj naprawde duzy pokoj i oddzielna lazienke przy porodzie a po lezalam z 3 innymi kobietami za kotarami.Pozdrawiamy serdecznie

  8. 1% przelałam , nie jest to wiele , ale mam nadzieje , że się przyda na bieżące potrzeby 🙂

  9. Kochana Emilko :* bardzo sie ciesze ze wszystko układa sie dobrze ;* oby tak dalej :* życze wam dziewczynki z całego serca wszystkiego co najlepsze;) :* !!!
    Kochamy Laurke :* gorąco pozdrawiam Laurke i Emilke , oraz wszystkich ludzi o dobrych serduszkach !! <3 .

  10. Za 2 bądź 3 dni będzie moja rocznica pierwszej (oczywiście blogowej) wizyty u Laurki i jej dzielnej mamusi. Rocznica mojego wieczorno-nocnego maratonu w czytaniu zaległych postów.

    Sporo się pozmieniało przez ten rok. I to zarówno w życiu Laurki i jej mamy jak i w moim też. Rok temu byłam (raczej byliśmy) od paru miesięcy na etapie starań o dziecko, starań które we wrześniu dopiero się zakończyły sukcesem, niestety nie na długo, w 10 tygodniu nastąpiło zatrzymanie serduszka dziecka (nie płodu !!!) i poronienie. Wszystko to za granicą więc nie miałam takich dodatkowych przeżyć jak bohaterka polecanego artykułu. Tutaj po prostu była chłodna obojętność.
    Ale i tak uważam że kobieta w takiej sytuacji powinna dostać coś więcej niż zdawkowe „to się zdarza, następnym razem będzie wszystko ok” . Jakby dziecko było jakimś towarem i nie robiło to kobiecie różnicy że jak nie to następne.
    Jasne że chce następne tylko jak mam przeżyć następną ciąże bez stresu? Kiedy ja nie bedąc jeszcze(niestety) w ciązy, ale już wpadam w panikę na parę dni przed okresem (bo oczywiście mogę już być) i boję się wszystkiego co może zaszkodzić ewentualnej dzidzi. Boję się wtedy napić lampki wina, iść włosy farbować, wziąść rutinoscorbin na grypę, wchodzić na stołek bo a nuż spadnę, itp itd
    A jak już szczęśliwie znowu będą dwie kreseczki na teście ciążowym to przez 9 miesięcy każdego dnia będzie wszechobecny strach czy z dzidzią wszystko ok. Strach który faktycznie zaszkodzić dzidzi, ale jak się go pozbyć ????????????????

    • nie dopuszczaj zlych mysli a ja wierze,ze zostaniesz wkrotce mama,pozdrawiam

    • JA jestem mamą Anastazji 5lat, Bartusia miałby teraz 2latka i Aleksandra 4 miesiące. Kiedy dwa lata temu dowiedziałam się że Bartuń jest bardzo chory na serduszko (mnogie guzy serca) to powiedziałam sobie że nigdy już nie zdecyduje się na następne dziecko. Ale kilka miesięcy po śmierci Bartunia zobaczyłam dwie kreseczki na teście, BAŁAM SIĘ OKROPNIE przez całą ciążę i kiedy poród zaczął się w 34 tc to modliłam się aby synek żył!!! Urodził się całkiem zdrowy myślę że to jest Nasz mały cud.
      O Bartuniu cały czas rozmawiamy jesteśmy u Niego co niedziele (czasami słysze że za często tam jeżdzimy ale ja chcę tam jeżdzić)

    • Olu, Nasza pereleczka odeszla od nas w 2007 roku w wigilie, w podobnym tygodniu jak Wasza… mialam potem zupelnie taki sam strach jak Ty masz teraz, doskonale rozumiem kazda Twoja obawe.. kilka dni temu obchodzilismy drugie urodziny naszego synka, ktorego udalo sie urodzic szczesliwie w 36 tygodniu mimo tego non stop towarzyszacemu strachu.. Zycze Wam tego samego, strachu sie nie pozbedziesz tak naprawde i nie walcz z tym, zyj i mysl poprostu optymistycznie o kolejnym dzidziusiu, a zobaczysz ze Wam Wasza Perelka z nieba pomoze 🙂 Powodzenia, trzymam kciuki!!

  11. No i dobrze, ze wszystko dobrze 🙂 Pozdrawiam i sle duzo pozytywnych mysli!

  12. kolejna porcja dobrych wiadomości,ale i tak czytam ją przez łzy bo MISIO odchodzi w bólu 🙁 ….. link dla tych, którzy nie znają, a chcieliby poznać historię jego i jego rodziny http://michalekromaniuk.blogspot.com/ Kibicowałam Laurze i MISIOWI , bo na historie tych dwojga małych,ale jakże silnych ludzi trafiłam w internecie. Sama nie ma dzieci,ale nie mogę pojąć i pogodzić się z z tym,że takie zupełnie niewinne istoty mogą do tego stopnia cierpieć…

    • Ja także jako „internetowa ciocia” pokochałam Laurkę i Michałka, jakże teraz ciężko myśleć, że Michałka już nie ma, ale on jest teraz między Aniołakmi, bez bólu i cierpnienia.[*]
      Emilko cieszę się ogromnie, z Twoich dobrych wiadomości i teraz podwójnie zaczynam ściskać kciuk za Laurkęi, żeby sie udało, żeby hełm do nieinwazyjnej wentylacji, który dostała w prezencie uwolnił ją od tracheotomii.
      Pozdrawiam i – jesteście wspaniałe DZIEWCZYNY!!!!

  13. Natalio mamo Julii (odpowiadam na kom.z dnia 19.01)

    ile w Tobie jadu:(
    Emilka jest mądrą kobietą i myślę, że w przeciwieństwie do Ciebie zrozumiała moją wypowiedź i nie doszukuje się na siłę w niej złośliwości ani zazdrości.
    Zaznaczyłam wyraźnie, że ja kupuje Pampersy, bo próbowałam innych pieluch i u nas się nie sprawdziły, z kolei moja siostra używała tylko Huggiessów, bo Pampersy jej przeciekały.
    Skoro chwalisz się, że przeczytałaś bloga ‚od deski do deski’ to na pewno nie umknął Ci post z 2.grudnia, w którym Emilka pisała o „wyprawie’ na zakupy, na której 3 razy zmieniała pampersa razem z ubrankami, bo kupka wyciekła. Wynika z tego, że mimo stosowania oryginalnych Pampersów wycieki i tak Laurce się zdarzają.
    Na podstronie o potrzebach Laurki podane są pieluszki Pampers dlatego tylko zapytałam o stosowanie innych pieluch, bo tak się składa, że mam w domu zalegające 14 paczek Huggiesów (ale rozmiar 4) oraz 11 paczek (z możliwością załatwienia sporych ilości) pieluch Dada rozmiar 5 i myślałam, że może Laurce się przydadzą. P. Emilka (bo do Niej-a nie do Ciebie-skierowałam swoje pytanie) odpowiedziała, że Dady się nie sprawdziły, więc jak dla mnie koniec tematu.
    pozdrawiam i buziaki dla Laurki:*:*:*

    P.S.sorry za offtop tutaj, ale po prostu musiałam jej odpowiedzieć, a na wpisy z tamtego dnia pewnie nie będzie się cofała

    Super, że Laurka dostanie hełm:D

  14. śliczna Laura życze dużo zdrowia dla Pani i dla Laurki:)

  15. Po przeczytaniu pani bloga jestem zadziwiona, że istnieją tacy ludzie jak Ty!! Powidziwam Cię i jesteś dla mnie autorytetem… Z całych sił walczyłas o przetrwanie Laury i to dzieki tobie miala siłę przejść całą tą gehenne ktora ja spotkala. Może gdyby Laura urodzila sie w innej rodzinie nie walczyli by o nią tak jak TY, Dzieki Tobie żyje w szczęsliwej i kochającej ją rodzinie! pozdrawiam serdecznie:)

  16. Wspaniałe wiadomości odnośnie zmniejszenia ilości nocnych kroplówek!! Emilko z całego serca życzę aby wasze plany spełniły się w 100% i żebyście jak najszybciej pożegnały się z uciążliwymi aparaturami!!! całusy dla Was obu!
    A brak toalet, podjazdów itp – cóż to tylko Polska…Ostatnio sama miałam problem żeby wtaszczyć wózek spacerówkę z dzieckiem po schodach bo nie było żadnego podjazdu, a co mają powiedzieć osoby na wózkach inwalidzkich :/

  17. wiedzialam że Laurka to wyjątkowe dziecko 😉

  18. Znowu się poryczałam czytając co u Was. Trzymamy kciuki by hełm dobrze służył Laurze. A na zdjęciu wyglądacie ślicznie obie. 🙂

  19. Nie no, z tą śledzioną to poprostu… niesamowite, przepraszam ale uśmiałam się jak to przeczytałam. Laura to poprostu niezwykłe dziecko! Zresztą jak jej mama. Serdecznie Was pozdrawiam!

  20. zycze szczescia i zdrowia dla kochanej Laurki i dla Ciebie Emilio (pozwolilam sobie napisac przez Ty, bo jestesmy w podobnym wieku, mam nadzieje ze sie nie obrazisz), caly czas zagladam i patrze na zdjecia Perelki, czekam na nowe wpisy, wspaniala coreczka i mamusia ktora walczy dzielnie i wytrwale o szczescie i zdrowie dla corki, po prostu podziwiam, pozdrawiam z zimnej anglii

  21. dawno nie pisalam, ale sledze caly czas co u was!

    niesamowite z tym helmem, co jak co macie szcescie

  22. Dużo zdrowia Dziewczyny 🙂

  23. Witajcie kochani 🙂 Jakie wspaniałe wieści 🙂 Oby udało się z hełmem i oby Laurka pozbyła się tracheotomii 🙂 pozdrawiamy Was i buziaczki przesyłamy dla Laury 🙂

  24. Pani Emilio trzymam kciuki żeby ten hełm pomógł w zlikwidowaniu tracheotomii!!! Było by cudnie:)
    A co do artykułu…Wstrząsające jest to jak potraktowano tą kobietę.

  25. Emilko jak dlugo bedziesz potrzebowac tego leku? Mieszkam w N. i jezeli jest on tak latwy do zdobycia to chetnie wspomoge kupnem i wyslaniem. Pozdrawiam

    • Lekarstwo będzie potrzebne do czasu, kiedy dostaniemy je z naszego NFZ. Na szczęście mam już w Niemczech osobę, która kupi lek dla mnie, więc w tym temacie Laura jest już zabezpieczona:)

  26. Jak zwykle sie wzruszyłam:-) bardzo się cieszę z dobrych wieści. pozdrawiamy was mocno.

  27. Ostatnie wiadomości cudowne. Cieszę się razem z Wami 🙂

  28. Emilio, blagam, pisz nstepnym razem juz na wstepie ze wszystko jest ok, zanim opiszesz takie dramatyczne chwile, jakie przezylas w szpitalu, Boze jak ja sie zdenerwowalam… ja juz mialam lzy w oczach i nie moglam czytac, bo juz wystraszylam sie tak mocno tego guza 🙂 Nadal rece mi sie trzesa, ale tak sie ciesze ze jest wszystko dobrze, UF!!

    Emilko, widzialam Twoje ostatnie publikacje na FB, przeczytalam o „plodziku”, obejrzalam film o aborcji, splakalam sie tak bardzo.. i juz tego o chinskiej znieczulicy nie mialam odwagi otworzyc.. nie pojmuje czasem tego swiata, mam wrazenie ze naleze do mniejszosci, ktora nie umie odnalezc sie wsrod okrucienstwa i przeraza mnie to, ze jest tak wielu, ktorzy z tym problemu nie maja.. nie umiem tego pojac, nie umiem 🙁

  29. Cudowne optymistyczne wieści!Bardzo się cieszę,że jest szansa na likwidację ten przeklętej dziury przez którą Laurcia oddycha podczas snu:)To naprawdę niesamowite,że akurat przedstawiciel tej firmy jest jednocześnie czytelnikiem bloga,macie Dziewczyny ogromne szczęście i tysiące życzliwych ludzi wokół siebie.I mam nadzieję,że tak będzie już zawsze:))Z niecierpliwością czekam na wieści z testowania hełmu a tymczasem ściskam Was mocno i gorąco pozdrawiam!
    ps.Krew się gotuje w człowieku kiedy czyta o utrudnieniach jakie zgotowało pacjentom nasze „opiekuńcze” państwo.Ten temat jest mi szczególnie bliski,ponieważ sama zmagam się z wieloma przeciwnościami w wychowywaniu niepełnosprawnego syna.Na każdym kroku napotykam kłody:/

  30. Oj jak bardzo się cieszę, że już niedługo Laurka może pozbyć się tej przeklętej rurki. Aż się popłakałam czytając tak wspaniałe wieści. Trzymam kciuki aby się udało:))

  31. Super,że wszystko jest ok.Jesteście dzielne kobiety.Tak trzymać.

  32. przez chwilę miałam stracha…przez tą dodatkową śledzionę…. ciesze się że wszystko w porządku i czekam na relacje z testowania tego chełmu..mam nadzieję że będzie tak jak trzeba.. buziaki

  33. śliczne dzielne dziewczynki:)

  34. Kochane dziewczyny!
    Od razu chcę wyrazić gratulacje z powodu niemania kolejnego choróbska i mania za to dużo dobrych wiadomości i nowej nadziei.
    Od kilku dni czytam ten blog. Od kilku dni choruje, przeżywając razem z Wami wszystko, płacząc i śmiejąc się razem z Wami. Mam 5-ciomiesięcznego synka, i dla mnie to jest temat bardzo gorący. Zakochałam się w Was na amen! Na żal, za pomocą „mądrali z góry” jesteśmy teraz w takim położeniu, że nie mam możliwości pomóc Wam finansowo, a 1% obiecałam już dla innego chorego dziecka. Więc wspomniałam o Was na swoim blogu, poprosiłam o przekazanie informacji dalej.
    Droga Pani Emilio! Jeśli bym mogła, to postawiła bym Pani pomnik w znak tego, jaka powinna być Mama. Analizując wszystko, co tu przeczytałam, zdaję sobie sprawę, że chyba nie potrafiła bym być na tyle dzielna i wytrzymała. Niski pokłon dla Pani!
    I chcę jeszcze wyrazić wielki szacunek dla człowieka, który widząc wszystkie Wasze problemy postanowił być Waszą podporą i dzielić z Wami wszystkie trudności i radości. To bezcenne!
    Zawsze sercem z Wami!
    Ludmiła.

  35. Notebooki sa, przewijakow brak…Polska to kraj absurdu

  36. Laurko ja zawsze wiedziałam, że masz wolę życia i walki z chorobami, to po co ci następne.
    Masz organ zapasowy to lepiej. Mój synek ma jedną nerkę, a wczoraj będąc na badaniu kontrolnym poznaliśmy trzyletnią dziewczynkę, u której niedawno przez przypadkowe badanie usg okazało się że ma dodatkowy pakiet, ma cztery nerki.
    Pozdrawiam was serdecznie, ja też mając jakieś badania staram się załatwić – jak to ja mówię – full serwis. Wszystkie badania i wizyty jednego dnia, choć jest to cZasami bardzo trudne.
    Buziaki dla Laurki

    • jeszcze jedno, zdjęcia cudowne

  37. Emilko – wspaniałe wieści, zwłaszcza z tym hełmem:)
    Całe szczęście, że badania wyszły dobrze, ale co przeżyłaś, czekając na wynik, to tylko Ty wiesz……
    trzymajcie się ciepło
    Kasia

  38. Emi, super, ze USG jest ok 🙂 Z doświadczenia podpowiem Ci, jak najszybciej sprowadzić nierefundowane leki z Niemiec: u nas lekarz wypisywał w Polsce normalną nierefundowaną receptę, podawaliśmy ją do busa jadącego do Niemiec, koleżanka odbierała na miejscu, szła z receptą do apteki, kupowała lek i podawała do następnego autobusu. Cała procedura trwałą max. 3 dni, bo sam lek zamawiała wcześniej (zanim wysłaliśmy receptę) i już nie trzeba było czekać na sprowadzenie z hurtowni 🙂

  39. Emilko,moja młodsza córcia,która ma wrodzoną wadę nerek ma także dodatkową śledzionę.Wiem co przeszłaś, ja tak bardzo się bałam,że prawie nie mogłam oddychać…Mądra pani doktor powiedziała Agusi,że jest wyjątkowa i wszystko nam wytłumaczyła.Dowiedziałam się,że bardzo często przy wadach w budowie jednego narządu spotyka się anomalie w budowie innych.Aga na lekcji przyrody dotyczącej budowy człowieka zaskoczyła panią swoją wiedzą ,dużo wie ze względu na swoją chorobę,nigdy nie ukrywaliśmy przed nią tego co jej dolega,cierpliwie rozmawialiśmy i tłumaczyliśmy.Jutro czeka nas kontrola w DSK w Lublinie jak co perę miesięcy,wierzę,że będzie dobrze.Pozdrowienia od Agi dla Laury.

  40. ale super wieści 😀
    pozdrawiam Pana od hełmów 😀 no i Was dziewczyny, Emi, Laurko, Natalio, oczywiście też 🙂

  41. Emi, wiesz, że Adaś też ma dodatkową śledzionę? Może to przez te sąsiednie inkubatory? ;)))
    Ale się cieszę, że się wszystko dobrze skończyło! Doskonale znam ten strach. Buziaki dla Was, trzymajcie się! No i gratuluję hełmu!!! Rewelacja! 🙂

    • Patrycjo, poczytałam Twój blog…
      JESTEŚ WIELKA!!! jesteś wspaniałą MAMĄ!!!!
      Po prostu masz mniej czasu na swojego bloga…
      Trzymaj się KOCHANA! brak mi słów…
      Z całego serca życzę zdrowia Twojemu ADASIOWI
      i oby Twój pamiętnik stał się kiedyś równie popularny, jak ten…

      • To prawda, Patrtycja to wspaniała mama – najlepsza, jaką znam!

        • O Laurkowym blogu rozpowiadam wszędzie, gdzie się da.
          Teraz, do moich wieści, dołączy blog Adasiowy!!! 😉

        • O rany, dziewczyny, dziękuję! 🙂 Ale jeśli chodzi o wspaniałe mamy, to ja jestem nieodmiennie zagorzałą fanką Emilki :)))
          Pozdrawiam serdecznie!

    • Z wielką przyjemnością poznam kolegę Laurki z sąsiedniego inkubatora. Już sobie zapisałam link do bloga i jeszcze dziś wezmę się za czytanie o Adasiu. 🙂
      Emilko kochana przepraszam, że tak rzadko tu ostatnio komentuje ale jakoś ciężko mi dobrać słowa. Napiszę Ci po krótce w meilu lub na fb o co chodzi. Kamień spadł mi z serca gdy przeczytałam, że to śledziona a nie coś innego. A co do tego hełmu to strasznie się cieszę! 🙂 Zasługujecie dziewczynki na wszystko co najlepsze. Całuje Was mocno mocno. Panią Patrycję i Adasia również. 🙂

    • Tez własnie przeczytałam bloga Patrycji mamy Adasia , czytałam ze łzami w oczach, Wspaniała kochająca matka o wielkim sercu a malutki Adaś przesliczny. polecam

    • Wlasnie przeczytalam!Wszystkim ogromnie polecam:)Przepiekny ma pani sposob pisania i podejscie do zycia.To naprawde ogromne szczescie kiedy dzieci przychodza na swiat majac taka mame i tate:)

  42. Emilio jak wspaniale sie czyta takie wiadomosci:)Jestem przekonana ze wszystko pojdzie w dobrym kierunku i Laurka pozbedzie sie rurki:)jestem z wami calym sercem.Dorota

  43. Przepraszam,doczytam jutro ,płaczę nad Misiem Romaniukiem
    dlaczego?………

  44. Ostatnia wiadomość jest przewspaniała :)))

  45. Ojtam mama w rekawiczkach, dziecko nie

    • oj tam dziecko w czapce mama nie… tragedia nie??? głupi komentarz moja córka 3,5 letnia też nie nosi rękawiczek bo ma rączki ciepłe a ja nosze bo mi zimno …i coś z nami nie tak??

      • Moj synek ma 19 miesiecy i tez nie nosi rekawiczek bo nie lubi:) zaden kłopot bynajmniej zachartowane bedzie:) jak to mowi moja babcia jak ma zimne raczki zdrowe dziecko:)

    • Głupi komentarz,ja nawet nie zauważyłam braku rękawiczek tylko piękne,szczęśliwie uśmiechnięte twarze „naszych”dzielnych kobietek.

      • dokladnie, az zadziwiajace na jakie niepotrzebne szczegoly ludzie zwracaja uwage 🙂 moj synek, ktory trzy dni temu skonczyl 2 latka, notorycznie sciaga rekawiczki, wlasnie wrocilismy z gor, gdzie zima w pelni, duzy mroz, burze sniezne, a On non stop ze sciagnietymi rekawiczkami i zyjemy :))

    • czasami nosi się rękawiczki tylko dla ozdoby a nie z pwoodu mrozu, czasem dziecko zgubi rękawiczki,czasem nie chce ich nosić i już – jest wiele możliwości
      Czy chciałas sprowokować tym komentarzem, że Emilia zaniedbuje dziecko? Przecież to absurd!

  46. Wspaniala wiadomosc o helmie!!! Cudowna!! Widzisz, bedzie tylko lepiej! Z czasem i przyjdzie czas na chip albo cos lepszego. Polska sluzba zdrowia to jedno wielkie nieporozumienie… i tego juz raczej sie nie zmieni. Sama doznalam od nich bardzo duzo przykrosci i chamstwa. Przykro czytac co sie tam wyprawia. Ale ciesze sie, ze na Waszej drodze staja wyjatki, czyli lekarze z powolania. Oby takich jak najwiecej. A Ty Laurko kochana, rosnij zdrowo i walcz walcz!

  47. Bardzo optymistyczne wieści od Was. Cieszymy się, że wszystko dobrze się skończyło i spokojnie mogłyście wrócić do domu. Emilio pamiętaj, nigdy się nie poddawaj bo jestes dla wielu przykładem, że mimo przeciwności losu, zła wyrządzonego przez ludzi, niezrozumienia, krytyki nie poddajesz sie i walczysz o lepsze życie dla swojej córeczki. Jesteś super mama i masz super córcie:-)
    Pamiętamy w modlitwie.

    Artykuł mnie bardzo poruszył… Och, źle się dzieje…

  48. Cieszę się, że będzie hełm:)Cieszę się , że badanie usg wyszło pomyslnie:)wszystkiego dobrego! aha!śledziona…cieszę się, że to tylko śledziona:)Pozdrawiam …Piękna nasza Zima:)

  49. Emilko,oby jak najwiecej takich wiadomosci.Twoja milosc do coreczki pokona wszystkie przeciwnosci losu.Podziwiam Twoja wiedze z zakresu choroby,fachowa terminologie,opanowanie i nieslychana madrosc.Zobaczysz, szczescie Laurki wynagrodzi Ci twoje starania.Nie odpuszczaj-z Twoja determinacja dasz rade.Goraco ci kibicuje.

    p
    t

    1.

  50. ufff… jak to dobrze że badanie wypadło dobrze :))) super :)) trzymajcie się :))

  51. Współczuję przeżyć związanych z usg, przypomniałam sobie, jak moje dziewczyny miały ekg ze względu na prawdopodobne obciążenia genetyczne, miałam takie same odczucia jak Ty. Dobrze, że historia zakończyła się dla was pomyślnie. Cieszę się z hełmu, szacunek dla przedstawiciela medycznego. Trzymajcie się dzielnie dziewczyny.

  52. Jakie piękne zimowe widoki! dodatkowa śledziona? ciekawe czym jeszcze Laura zaskoczy 🙂 A co do artykułu, to czytałam juz kilka dni temu, straszne to, zero ludzkiego podejścia w tym personelu! a przecież to tez ludzie, pewnie część z nich jest rodzicami, nie rozumiem.. Sama miałam za to sytuację niejako odwrotną – podczas pierwszej fazy porodu na przepelnionym oddziale z braku innego miejsca położono mnie na kilka godzin na sali z kobietami po poronieniach.. W zyciu się tak podle nie czułam, z każdym moim skurczem było mi ich coraz bardziej żal więc wychodziłam z sali na ile miałam sił, dla nich to musial być koszmar!

  53. Emilko- przeczytałam jednym tchem… cieszę się, że historia USG brzuszka tak dobrze sie zakonczyła :))
    PS. Emilko, a jak tam Pani Sędzia.?? Wyzdrowiała już.?? Macie może nowy termin rozprawy czy nadal musisz czekać??

  54. Bardzo się cieszę z tych dobrych wiadomości,cudnie wyglądacie buziaki dla was moje dzielne dziewczynki:-)pozdrawiam serdecznie

  55. bardzo się cieszę z tak dobrych wiadomości,oby się udało z tym hełmem.będę się za was modlić

  56. Ale super wiesci ja mam nadzijee ze wszystko sie ułozy i wiesci beda jeszcze lepsze:) niz sa a tak pozatym ja mieszkam tez w niemczechazapytam o ten lek:)pozdrawiam :*

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/