Shisa kanko

Autor: Emilia, mama Laury Data: marzec 29, 2019 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 13

Człowiek, zmuszony do długotrwałego funkcjonowania w trudnych warunkach, o ile w ogóle chce przetrwać, to musi się do nich zaadoptować.

My żyjemy już ponad 8 lat w nietypowych okolicznościach, z permanentnie zaburzonym i zawsze zbyt krótkim snem nocnym, z przemęczeniem oraz gonitwą w ciągu dnia, a także z ogromnym ryzykiem. Mimo to, całkiem dobrze wychodzi nam adaptacja i ogólnie staramy się nie narzekać. ?

Ale w takich warunkach bardzo łatwo coś przeoczyć, pominąć, czegoś nie dopilnować… Jest wiele rzeczy, które spokojnie możemy traktować po macoszemu (np. pranie czy sprzątanie), ale jest jedna, o której zapomnieć nam nigdy nie wolno – wieczorne podłączenie Laury do aparatury. 

Niestety, przemęczenie i rutyna sprawiły, że zarówno mnie, jak i Kubie już się to zdarzyło… Na szczęście, zadziałał tu system wzajemnej kontroli i zasady ograniczonego zaufania, którą akurat w tym przypadku z premedytacją stosujemy. Ale to wciąż za mało, by zapewnić Laurze bezpieczeństwo. Wszak jesteśmy tylko ludźmi, więc błędy, wpisane w naszą naturę, prędzej czy później i tak się zdarzą.

Z tego względu, jakiś czas temu wdrożyliśmy w naszym domu dodatkową zasadę, inspirując się pracą japońskich maszynistów. Nazywa się shisa kanko i polega na tym, że wieczorem, podłączając Laurze respirator i pulsoksymetr, powtarzamy na głos co zrobiliśmy, a następnie przekazujemy informację głosową swojej drugiej połówce. Wygląda to tak: 

  • Gdy Kuba podłączy Laurę do aparatury, następnie przychodzi do mnie i melduje: „respirator uruchomiony, puls włączony, saturacja 98%”. Jeśli nie ma mnie w domu, wówczas wysyła mi te informacje przez SMS. Po jakimś czasie idę do pokoju córki i dodatkowo wszystko kontroluję.
  • Gdy ja podłączam dziecko do sprzętu, to analogicznie, składam taki sam raport Kubie.

Dzięki tym sprytnym zabiegom Laura może spać spokojnie. I przetrwać niebezpieczeństwo nocy z wysokim prawdopodobieństwem, że rano będzie miała szansę się obudzić!

Shisa kanko – to japońska metoda skupiania uwagi, mająca na celu zmniejszenie ryzyka popełnienia błędu. Stosowana jest między innymi w japońskiej kolei, która uchodzi za najszybszą, a jednocześnie najbezpieczniejszą na świecie. Metoda polega na stałym podtrzymywaniu koncentracji, poprzez dodatkowe potwierdzenie wykonania danej czynności dwoma sposobami – jednocześnie gestem i głosem. Statystyki potwierdzają, że stosowanie tej metody zmniejsza ryzyko popełnienia błędu aż o 85 procent.

PS.

Zdjęcia fotonka.pl w większości wykonane późną wieczorową porą.

Laura czyta

Kaja i gwiazdy

Wieczorową porą

Drzewo nocą

Luzino - fotografia nocna

Droga Mleczna - astrofotografia

Droga Mleczna - astrofotografia

komentarzy 13

  1. Witam
    Może temat nie związany z tytułem, ale ….nie wiem czy Pani wie, że we Wrocławiu już od jakiegoś czasu w Hali Stulecia można obejrzeć jedną z największych wystaw na świecie dotyczącą kosmosu – Space Adventure. Wydaje mi się, że Pani córka interesuje się kosmosem. Wiec …. zapraszamy do Wrocławia. Pozdrawiam serdecznie

    • Dziękuję pięknie! Tak wiem o tym. My już byliśmy na tej wystawie wcześniej w Warszawie ?

  2. Metoda jak najbardziej odpowiednia.
    Gratki za wszystko co robicie!
    Fotografie są fantastyczne.
    Uściski i pozdrowienia.

  3. Fantastyczne zdjecia!
    Bardzo dziękuję 🙂

    • Dziękuję, miło mi 🙂

  4. Jak miło jest popatrzeć na zdjęcie kosmosu, wtedy wszystkie nasz problemy zmniejszają się do rozmiarów ziarenka, choć na tą krótką chwilę. Pozdrawiam

    • Jestem tego samego zdania, dlatego często patrzę w gwiazdy ?

  5. Ja tą metodę stosuję, żeby nie puścić chaty z dymem itp.:”żelazko wyłączone, wtyczka wyjęta z gniazdka, zwisa z deski do prasowania, kuchenka wyłączona etc.” I do siebie przy żywieniu pozajelitowym, jak pakuję się na wyjazd:”korki są, witaminy są, NACl jest, …. zabrane to, tamto mam, siamto mam.” Brak jednej z tych rzeczy spowodowałby, że bym musiała wracać do domu, bo są to rzeczy nie do kupienia w aptece.
    Pozdrawiam Was serdecznie. Jestem z Laurą od… chyba 8 lat, tu na blogu 🙂

    • My również bardzo serdecznie pozdrawiamy! ?

      • Nie wiedziałam tylko, że ta metoda tak się nazywa! I ciesze się, że sa inni, którzy do siebie gadają i ma to naukowe dowody skuteczności, hihihi. Emilia, wspaniałe zdjęcia robisz. Są takie magiczne. Chwytasz chwile, których być może nikt nie dostrzega.

        • Ogromnie dziękuję!

  6. My też w rodzinie stosujemy tę metodę, chociaż nie wiedziałam ,że ma nazwę. Potrzebujemy jej do regularnego podawania leku dziecku, które bierze przewlekle i którego nie możemy pominąć. Niestety, nie każdy rozumie istotę metody…Gdy proszę np. wychowawcę, który ma podać lek np. na zielonej szkole, o krótkiego sms-a, że lek podany, patrzą się jak na idiotkę…Nie żebym się tym spojrzeniem przejmowała, ale uświadamia mi to, jak ludzie mają prawo być beztroscy i szczęśliwi, gdy nie doświadczą choroby dziecka…Oby to doceniali!

  7. Znałam ta metodę, dość często stosuję w życiu codziennym. Przydaje się bardzo przy zwykłym wyjściu z domu np. piec wyłączony, drzwi zamknięte itd.
    Pozdrawiam Karolina

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/