Marzenia do niespełnienia
Kiedy dopada mnie zaduma, zazwyczaj myślę o przyszłości, a właściwie to bardziej o niej marzę…
- o tym, że jakimś cudem uda nam się pozbyć tego niechcianego domu – zbyt ciężkiej kuli u nogi, piekielnie zadłużonej we Frankach oraz obarczonej tragikomicznymi zależnościami formalno-personalnymi,
- że kiedyś przeprowadzimy się do miasta, aby Laura miała bliżej do rodziny, lekarzy, rehabilitantów i nauczycieli, a my bliżej do tętniącego życiem, pociągającego nas świata,
- że pewnego dnia będzie nas stać na prywatną edukację dla córki, z indywidualnym podejściem i specjalistyczną opieką, która pozwoli jej rozwinąć skrzydła, a nam zwinąć ochronne parasole,
- że nadejdzie taki dzień, w którym lekarstwo na klątwę Ondyny kupimy w pobliskiej aptece,
- że w końcu przestaniemy tak ciężko pracować i nieustannie o coś walczyć – a wtedy zrobimy coś szalonego wyłącznie dla siebie.
Kiedy Laurę dopada zaduma, zazwyczaj myśli ona o misiach, a właściwie to bardziej o nich marzy. Siedząc przy stole, leżąc w łóżku, czy nawiedzając toaletę – wszędzie jednakowo tęskni za niedźwiedziami. Nieustannie jeździ palcem po mapie i przy pomocy nietuzinkowej wyobraźni ustala następującą kolejność zdarzeń:
- wyprawa w góry, aby obudzić Niedźwiedzia Brunatnego z zimowego snu oraz spędzić niezapomnianą noc w jego jaskini,
- ekspedycja na Biegun Północny i nakarmienie rybami Niedźwiedzia Polarnego,
- wycieczka do Chin i przyrządzenie bambusowej sałatki dla misia Pandy,
- rejs do Australii w celu zamieszkania w koronie eukaliptusa razem z Koalą,
- lot balonem do Ameryki Północnej oraz udowodnienie wszystkim niedowiarkom, że niedźwiedź Grizzly potrafi przyjaźnić się z dziećmi.
Hmmm… Sama nie wiem, które marzenia – czy moje, czy też córki – mają większą szansę na NIEspełnienie.
„•że kiedyś przeprowadzimy się do miasta, (…)bliżej do tętniącego życiem, pociągającego nas świata,”
Najdalej gdzies w okolicach 40stki czlowiek zaczyna unikac miejsc pelnych ludzi i tetniacych zyciem, a ciagnie do spokoju, przyrody, spiewu ptakow. Za 10 lat bedziecie sie upajac Waszym spokojnym miejscem blisko lasu 🙂
If you don’t believe in Magic you will never find it 😉
Jeśli chodzi o kredyty we frankach to walczymy przez stowarzyszenie Pro Futuris.
Zachęcam do podpisania wniosku do Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie utworzenia Trójstronnej Komisji w sklad której wejdą kredytobiorcy( wreszcie), banki i instytucje rządowe. Walczmy!
https://www.profuturis.org.pl/formularz-do-knf/
Dziękuję za info!
Wszystko fajnie tylko od kiedy bierze się kredyty w walucie, w której się nie zarabia? Jakby nie patrzeć po części są Państwo sobie winni. Moch rodziców też próbowana na mówić na coś takiego i dobrze, że mieli swój rozum i wzięli kredyt w PLN. Udało się go spłacić szybciej niż zakładali, a z frankami pewnie by się bujali do tej pory.
Niestety kilka lat temu dużo młodych ludzi ( między innymi Ja) niestety nie mogło wziąć kredytu w PLN, bo nie mieli na to zdolności kredytowej. A kredyt we frankach dostałam bez problemu. Jak ktoś chciał kupić mieszkanie, a nie posiadał gotówki to miał wybór: kredyt we frankach lub wynajem mieszkania. Teraz niestety płacimy za poniesione ryzyko.
Dobry wieczór! Myślę, że cały blog pełen dowodów, że Pani marzenia – punkty 1-3 są całkowicie do spełnienia, niestety zapewne jeszcze przez pewien czas kosztem punktu 5… A punkt 4 – przy obecnym rozwoju medycyny – kto wie czy nie spełni się szybciej niż myślimy (vide: plany wprowadzenia leku na SMA). Ja zachorowałem w wieku 12 lat, w wieku 16 lat byłem już osobą niepełnosprawną z I grupą inwalidzką. I mieliśmy z Rodzicami m. in. takie dylematy po podstawówce, czy jest sens dalej się uczyć. Na szczęście Ktoś rozsądny wybił nam takie myśli z głowy. Ale jakby mi ktoś wtedy powiedział, że ukończę studia i będę pracował poza domem przez ponad dekadę, to chyba bym pomyślał (delikatnie mówiąc ;-), że jest niepoprawnym fantastą. Nigdy nie wiadomo, co życie nam przyniesie, ale trzeba być dobrej myśli! A marzenia Laury? Najważniejsze jest to, że mimo oczywistych i potężnych trudności oraz przeciwności zapewniliście Jej Państwo taką opiekę i taki dom, że może sobie tak beztrosko marzyć 😀 Nieodmiennie serdecznie pozdrawiam!
To prawda Panie Michale – najważniejsze jest to, że możemy marzyć 🙂 To przecież nic nie kosztuje 🙂
Kim jest Pan Michał :)?
To pytanie już od dawna mi nie daje spokoju,piękne,mądre komentarze w jego wykonaniu!!!
Pozdrawiam
Dziękuję za komplement 😀 Napiszę bardzo ogólnie, bo to blog Laury i Jej Rodziców, a nie mój: Jestem osobą niepełnosprawną, zachorowałem w wieku 12 lat, niejedno widziałem, niemało przeszedłem, sporo się uczyłem, trochę już popracowałem i bardzo cenię Laurę i Jej Rodziców, za to co osiągnęli, bo wiem ile to kosztowało wysiłku… Pozdrawiam!
Niedźwiedzia polarnego można spotkać na Gubałówce 😉
Zycze spelnienia wszystkich marzen . Marzen Rodzicow i Laurki… Ale musze zacytowac ostatnie : ” Ze w końcu przestaniemy tak ciężko pracować i nieustannie o coś walczyć – a wtedy zrobimy coś szalonego wyłącznie dla siebie ” . To jest chyba niemozliwe do spelnienia… W dzisiejszych czasach kazdy ciezko pracuje , ( jesli jest szczesliwcem posiadajacym prace ! ) i o cos walczy…. A czas dla siebie – jest wlasnie marzeniem … Mimo wszystko marzenia sa potrzebne i bardzo pozyteczne 🙂 Daja nam paliwo do dzialania 🙂 Pozdrawiam.
Bardzo rzadko się wypowiadam, ale proszę tutaj nie pisać o marzeniach nie do spełnienia! BO MARZENIA SĄ DO SPEŁNIENIA! Jeżeli o czymś marzymy to cały wszechświat sprzysięga się abyśmy to marzenie spełnili, więc skoro wychodzisz z założeniem że się nie uda to się nie uda! Pozytywne myślenie DZIAŁA CUDNA! Wierz mi! Marzenia trzeba wizualizować Kochani! Po pierwsze namalujcie Wasze marzenia na karteczce, podpiszcie, marzenia duże i małe, a potem zapakujcie w śliczną kopertę i schowajcie z dekoracjami świątecznymi. Za niespełna rok wyjmując ozdoby wyjmijcie listę i sprawdźcie ile się spełniło – GWARANTUJĘ że spełni się gro marzeń. Resztę przerysujcie na nową kartkę i spakujcie z ozdobami na kolejny rok, tak co roku przekonacie się, że MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ TYM KTÓRZY JE MAJĄ! Emilko, Lauro, Kubo – Marzenia naprawdę się spełniają!
LAury!! Zdecydowanie marzenia Laury mają wiekszą szansę na niespełnienie!! 😀
Dlatego że jej co chwile będą się zmieniać a przyjdzie moment kiedy większość Waszych marzeń pokryje się a przecież razem, we trójkę jesteście masterami.
Nie zawsze działacie szybko ale skutecznie. Już dokonaliście wielu niemożliwych rzeczy 🙂
A na marzenie do niespełnienia nawet ja mogę być świetnym przykładem!!
Po śmierci pierwszego synka miałam nigdy nie mieć dzieci a przynajmniej mialam na to marne szanse.
A teraz ? Synuś właśnie posapuje przez sen a za kilka tygodni dołączy do niego mała dziewczynka 😀
Bardzo pozytywny komentarz – dodaje mi otuchy 🙂
Z własnego doświadczenia wiem, że marzenia potrafią się spełniać w najbardziej zaskakujący i nieoczekiwany sposób. Marzcie więc dalej i dążcie do celów. Trzymam za Was mocno kciuki i marzę razem z Wami, żeby mądrym głowom udało się stworzyć lek na klątwę 🙂 Przesyłam uściski!
Emilko, nie poznaję Ciebie. Ten tytuł posta nie jest w Twoim stylu. Życzę spełnienia wszystkich marzeń, bez wyjątku.
P.S. Dziś w DD TVN w rozmowie o obturacyjnym bezdechu sennym wspomniano o CCHS.
Może mozna ten dom wynająć i za te pieniadze przeprowadzic się do miasta do wynajetego mieszkania na rok i sprawdzic czy rzeczywiscie jest lepiej niz na spokojnej wsi? Mozliwe, że głupi pomysł, bo ludzie niestety niszczą nie-swój dom i nie wiadomo na kogo się trafi.
Współczuję ludziom kredytów… Macie za to taką rodzinę i tak wspaniały związek damsko-męski, że człowiekowi lecą łzy ze wzruszenia. Taka miłosc to najwiekszy skarb.
Zniszczenie domu przez obcych ludzi to tyko jeden problem. Większym problemem jest to, że jeśli nawet jakimś cudem znajdziemy chętnego, to z wynajmu uzyskamy miesięcznie znacznie mniej pieniędzy, niż wynosi rata kredytu. Nie stać nas na takie szaleństwo. Sprzedać też nie możemy ze względu na kurs Franka i pogmatwane zależności kredytowe z drugim kredytobiorcą, czyli byłym mężem. Dom jest tylko mój, a kredyt spłacam sama, ale mimo to formalnie były mąż jest w niego wplątany co powoduje takie problemy z bankiem i sprzedażą domu, że nawet nie mam siły o tym pisać. Jesteśmy tu uwięzieni chyba do końca życia.
Emilko droga nie wierze ze uwiezieni. Zyje mottem „nic sie nie dzieje bez przyczyny” i pewnie po „cos” nadal tam jestescie. My mieszkamy w wiosce z tramwajami jak spora czesc nazywa Szczecin, ale nie wiem czy to jest takie piekne. Zycie w miescie tetnacym miastowymi zachowaniami ma mnostwo wad. I mowi to typowa mieszczanka od urodzenia. To po „cos” jeszcze cie oswieci! Zobaczysz! A Emilce zycze wycieczki w bieszczady. Tam na pewno uda wam sie spotkac niedzwiedzia. Znam takich co tego dokonali. Warto wierzyc w marzenia!
Aaaa i jeszcze jedno. Nocleg w Bieszczadach tez moge zalatwic….. 🙂
to jak już będziecie się wybierać aby spełnić marzenia laury to ja z kolei mogę załatwić nocleg w Ameryce Północnej- zarówno Stany jak i Kanada 🙂
🙂
Marzenia są po to by do czegoś dążyć. I życzę Wam tego aby wszystkie się spełniły- i te Wasze i te Laurkowe. Pozdrawiam
Marzenia są po to aby się spełniały.. głowa do góry 🙂
Byłam ciut starsza od Laury, bo chyba w pierwszej klasie podstawówki, kiedy popełniłam pierwszą „książeczkę” – o rodzinie, która na spacerze w lesie znalazła niedźwiadka i zabrała go do domu, nazwała Kamilem i miała mnóstwo przygód. Jakieś 20 stron rękopisu z ilustracjami. Widać, każda dziewczynka musi przejść w życiu niedźwiedzią (niedźwiedziową?) fazę 🙂 A mój roczny Kubuś, tak samo jak Laura, uwielbia Puchatka.
Życzę, żeby Wam obu spełniły się marzenia 🙂
U nas fascynacja doszła już do takiego stopnia, że Laura zamiast bajek woli oglądać dokumentalne programy przyrodnicze 😉
Nasz Filip tez uwiebia Animal Planet od zawsze :0 Buziol Emily :* Przypomnij sobie problemy z podstawówki i sie zaśmiej głośno 🙂
Problemy z podstawówki – kiedyś to były największe problemy na świecie 😉
Gdyby Laura poszła na zoologię/ zootechnikę, czy coś tam z przedrostkiem „zoo”, to jej marzenie ma szansę się spełnić 🙂 W ZOO są misie wszej maści i urody. Pozdrawiam Was mocno 🙂 Czytam regularnie. P.S. Mój nick wziął się z tej samej miłości, co Laurkowa.
Faktycznie, nick bardzo zacny 😉
W Australii mogę załatwić wam lokum 🙂 czasem marzenia się spełniają
No proszę, a tego to się nie spodziewałam 😛
Gdy byłam mała też miałam niedźwiedzią obsesję – bardzo chciałam trzymać Niedźwiedzia w mieszkaniu (w bloku). Inspiracją był kożuch taty, który od wewnątrz kojarzył się z niedźwiedzim futrem…