The Human Body Exhibition

Autor: Emilia, mama Laury Data: sierpień 27, 2013 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 17

Miniony weekend był bardzo szczególny zarówno dla Laury, jak i dla mnie… Pępowina w końcu została odcięta, a my po raz pierwszy spędziłyśmy dłuższy czas z dala od siebie. Kuba podarował mi spóźniony prezent urodzinowy, coś dla mnie wyjątkowo cennego i trudnego do zdobycia – a mianowicie wolny czas! Dostałam w pakiecie trzygodzinną czekoladową rozkosz w salonie SPA, a następnie całą sobotę i niedzielę wyłącznie do własnej dyspozycji…

Laura natomiast wraz z tatusiem pojechała do Gdyni odwiedzić babcię, u której cały weekend mieszkała. Miała tam zapewnionych na tyle dużo atrakcji, że nawet nie tęskniła szczególnie za mamusią. Bawiła się z babcią i wujkiem (pod czujnym okiem taty), chodziła na spacery po lesie, przy czym odkryła w środku lasu opuszczony dom z mnóstwem pustych puszek i butelek po alkoholu, a także odpakowywała prezenty, którymi jak zwykle u babci została obdarowana. Laurka przez całe dwa dni nie sprawiała najmniejszych nawet kłopotów, ani zdrowotnych, ani wychowawczych, miała wyjątkowo dobry nastrój i bardzo dużo mówiła, również zupełnie nowe słowa, których wcześniej w jej wykonaniu nie słyszeliśmy. Tak naprawdę, to muszę koniecznie nakręcić film z mówiącą Laurką, ponieważ w ostatnim czasie jej postępy w nauce mowy są po prostu fenomenalne i jak najbardziej warte upublicznienia! Z całego wyjazdu najbardziej ucieszyło nas jednak to, że Laura świetnie zniosła dłuższą rozłąkę ze mną, chociaż był to pierwszy raz, kiedy to rozdzieliłyśmy się na tak długo. Kuba i ja uznaliśmy ten weekend za udaną próbę generalną przed 12 września, czyli planowanym dniem mojej operacji. Dnia 11 września idę na kilka dni do szpitala na operację przewodu pokarmowego, która jest już niestety przesądzona. Laura i Kuba będą więc musieli poradzić sobie sami, ja natomiast będę musiała poradzić sobie z panicznym lękiem przed znieczuleniem i zabiegiem chirurgicznym. Niestety, przez wiele miesięcy pobytu z Laurą w rozmaitych szpitalach i patrzenia na błędy popełniane przez niektórych lekarzy oraz pielęgniarki, nabawiłam się swoistej szpitalnej fobii i teraz sama myśl, że będę musiała położyć się na stole operacyjnym, napawa mnie panicznym strachem. Cóż, jak widać właśnie dostałam od losu świetną szansę, aby tą fobię zwalczyć i potrenować trochę swoją silną wolę…

Dwa dni wolnego, które dostałam jako urodzinowy prezent, były najlepszą rzeczą, jaką można mi było podarować. Niesamowicie wypoczęłam zarówno psychicznie, jak i fizycznie, miałam szansę zrobić coś wyłącznie dla siebie, a ponadto jeszcze udało mi się pójść na spacer brzegiem morza i posłuchać szumu fal. Jednak najwięcej czasu, bo aż kilka godzin, spędziłam w Gdańsku w ciemnych wnętrzach pewnego budynku, z ogromnym zainteresowaniem studiując niezmiernie skomplikowaną anatomię ludzkiego ciała. Poszłam na The Human Body Exhibition…

Wystawa budzi na całym świecie mnóstwo kontrowersji, ponieważ wszystkie jej eksponaty to po prostu odpowiednio spreparowane ludzkie zwłoki – dla niektórych wystawianie zwłok na pokaz może być zbyt szokujące, jak również może być nie do przyjęcia z moralnego punktu widzenia… Ja też miałam bardzo mieszane uczucia, kiedy szłam na wystawę, jednak moje pragnienie doskonalenia wiedzy na temat ludzkiego ciała było zdecydowanie większe, niż wszelkie obawy czy uprzedzenia. Po trzech latach ciężkiej walki z klątwą Ondyny i chorobą Hirschsprunga, postanowiłam na własne oczy zobaczyć, z czym tak naprawdę walczę – chciałam otrzymać tę samą szansę, jaką mają lekarze, aby móc zajrzeć do wnętrza ludzkiego ciała i spróbować choć odrobinę zrozumieć jego działanie. Zapragnęłam przyjrzeć się dokładnie jelitom, które wciąż z takim uporem u mojej córeczki odmawiają trawienia pokarmów, chciałam centymetr po centymetrze przeanalizować drogę, którą pokarm pokonuje, zanim zostanie strawiony, w jaki sposób jest wchłaniany i jaką strukturę wewnętrzną mają jelita, aby móc nabyć choć odrobinę więcej wiedzy na temat działania przewodu pokarmowego mojego dziecka. Chciałam też dokładnie obejrzeć to miejsce na pograniczu żołądka i przełyku, które sama wkrótce muszę mieć zoperowane, aby choć trochę oswoić się z planowanym zabiegiem – wszak ludzie najbardziej boją się tego, czego nie znają, więc najlepszą metoda pokonywania lęków jest przyjrzenie się im z bardzo bliska…

Na wystawie chciałam też zobaczyć, jak dokładnie zbudowany jest układ oddechowy, jak wyglądają poszczególne jego elementy i jakie pełnią one funkcje, jak duża jest przepona i jak dokładnie wygląda od wewnątrz, bo to być może ułatwi mi podjęcie decyzji o wszczepieniu Laurze rozrusznika przepony. Chciałam też oczywiście zobaczyć z bliska ludzki mózg, czyli to miejsce, które jest dla nas wszystkich najważniejsze i które niestety jest siedliskiem klątwy Ondyny – kolejnej już, niebezpiecznej choroby mojej córki…

Przechodząc przez poszczególne etapy The Human Body Exhibition byłam coraz bardziej zachwycona i oszołomiona doskonałością oraz pięknem ludzkiego ciała. Bardzo szybko zniknęły wszystkie moje obawy i uprzedzenia, a zamiast nich pojawiło się uczucie szacunku do ludzi,  którzy zgodzili się przekazać swoje ciała do celów naukowych. Jako wnikliwa obserwatorka nie mogłam sobie odmówić zdobycia ponadprogramowych informacji, więc wdałam się w rozmowy z różnymi pracownikami odsługującymi wystawę. Dowiedziałam się od nich, że wszystkie zgromadzone tam eksponaty, podobnie jak wiele innych rzeczy na świecie, jest made in China… Absolutnie wszystkie zwłoki użyte do stworzenia tej wystawy pochodzą z Chin, co nie ukrywam, początkowo mocno mnie zaniepokoiło. Wiedząc bowiem, jak nagminnie są w tym kraju łamane prawa człowieka, dopadły mnie uzasadnione obawy, czy aby przypadkiem nie użyto ludzkich ciał wbrew woli zmarłych ludzi. Jednak organizatorzy wystawy stanowczo mnie zapewnili, że wszyscy zmarli świadomie podpisali zgody za wykorzystanie ich ciał przez ludzkość w celach naukowych, albo też zgody takie podpisali za nich członkowie najbliższej rodziny – zmarłe osoby albo były za życia ciężko chore i posiadały świadomość zbliżającej się śmierci, albo też zginęły tragicznie w rozmaitych wypadkach. Poinformowano mnie, że po pięciu latach od mumifikacji, każdy eksponat zostanie spopielony, natomiast prochy zostaną przekazane rodzinom.

Spędziłam na tej wystawie aż kilka godzin, które były dla mnie niesamowitą, pasjonująca podróżą do wnętrza ludzkiego ciała. Mogłam zobaczyć człowieka w całości i równocześnie zajrzeć do jego wnętrza, mogłam też dokładnie obejrzeć poszczególne narządy ciała oraz dowiedzieć się, jak ważne funkcje pełnią one w ludzkim organizmie. Widziałam z bardzo bliska niesamowite eksponaty z osobno wyodrębnionym układem nerwowym człowieka (mózgiem, rdzeniem kręgowym i wszystkimi nerwami) oraz układem krwionośnym – sposób ich wyselekcjonowania z ludzkiego ciała był wprost niewiarygodny i z pewnością świadczył o bardzo wysokim poziomie zaawansowania współczesnej nauki. Przy każdym z eksponatów była ponadto szczegółowa informacja, z której można było się naprawdę sporo dowiedzieć.

Moją szczególną uwagę zwróciły zestawienia narządów zdrowych i chorych, dzięki czemu po raz pierwszy w życiu miałam możliwość na własne oczy zobaczyć, jak niszczycielką siłę ma choroba oraz jak zgubny wpływ na ciało mają niezdrowe ludzkie nawyki. Oglądałam całkowicie zdrowe narządy, natomiast obok nich dla kontrastu pokazano te same narządy, straszliwie zmienione przez chorobę nowotworową. Po raz pierwszy w życiu zrozumiałam, jakim okropnym zwyrodnieniem jest rak, który przecież współcześnie zabija tak wielu ludzi… Widziałam też piękne i zdrowe ludzkie płuca, a obok nich płuca nałogowego palacza – całkowicie czarne z powodu znajdujących się w nich substancji smolistych. Wielu palaczy odwiedzających wystawę ten widok tak mocno przeraził, że postanowili natychmiast skończyć z nałogiem i wyrzucili swoje papierosy do specjalnie na tą okazję postawionego tam szklanego pudełka…

Nie obyło się też bez wstrząsających, trudnych do wytrzymania emocji… Dział poświęcony rozwojowi ludzkiego płodu mogli chyba oglądać wyłącznie ludzie o silnych nerwach i chociaż wszystkie płody były przedstawione z wielkim szacunkiem oraz pięknie wyeksponowane, to jednak świadomość, iż są martwe, była po prostu przerażająca. W tym miejscu uświadomiłam sobie, jak kruche jest życie i jak łatwo, w ułamku sekundy każdy z nas może je stracić – kilkanaście ciężarnych kobiet musiało zginąć, aby móc stworzyć tą właśnie wystawę. A to przecież zaledwie ułamek spośród wszystkich ludzi na świecie, którzy każdego dnia giną w rozmaitych tragicznych okolicznościach…

Jednak największe emocje nieoczekiwanie dopadły mnie w miejscu, gdzie zaprezentowano układ oddechowy człowieka, czyli to, z czym ze względu na chorobę, nie potrafi dać sobie rady moje ukochane dziecko. Kiedy pod jednym z eksponatów przeczytałam poniższy napis, łzy gwałtownie napłynęły mi do oczu, a następnie obficie spłynęły po moich policzkach:

„Czy wiesz, że aby żyć, człowiek musi oddychać kilkanaście razy na minutę? Pomyśl, jak trudno byłoby Ci o tym pamiętać! Na szczęście w Twoim organizmie oddychanie odbywa się automatycznie.”

Stałam, jak wryta, czytałam i płakałam, myśląc o moim dziecku, które przecież jako jedno z nielicznych na świecie istot, nie może oddychać automatycznie. Myślałam o trudnej walce o każdy oddech Laurki, o ciągłym przypominaniu jej, by zaczerpnęła powietrze, o codziennym podłączaniu jej do respiratora i o widmie śmierci, które wisi nad nią za każdym razem, gdy zapomni o oddychaniu… W tym miejscu przypomniałam sobie, jak bardzo wyjątkowe jest moje dziecko i jak bardzo zagrożone, chociaż na co dzień staram się o tym  nie pamiętać. Pomyślałam też, jaki to cud i wielkie osiągnięcie współczesnej medycyny, że moja córeczka żyje, chociaż ma upośledzoną jedną z najważniejszych funkcji swojego ciała…

Wchodziłam na wystawę niepewnie i z mieszanymi uczuciami, ale po kilku godzinach intensywnego oglądania oraz pogłębiania swojej wiedzy, wyszłam z niej wzruszona i dumna z tego, że jestem człowiekiem. Patrząc na tych wszystkich zmarłych ludzi uświadomiłam sobie, jakim cudem jest każdy z nas i jak wielkie znaczenie ma najmniejszy nawet element naszego ciała. Ta wystawa przemawia do każdego, gdyż pokazuje, że nawet najbardziej nowoczesny komputer nie może równać się z niesamowitym ludzkim ciałem, w którym to poziom zaawansowania procesów biochemicznych i złożoność wszelkich biologicznych funkcji są wręcz nieprawdopodobne. Wszystko w naszym ciele jest ze sobą powiązane i absolutnie każdy jego element oddziałuje na całą resztę, a holistyczne podejście twórców wystawy wspaniale to pokazało. Ludzkie ciało jest po prostu doskonałe i godne największego szacunku oraz najlepszego możliwego traktowania, a Bóg, Matka Natura czy cokolwiek innego, w co wierzycie, musi być absolutnym geniuszem…

Bez względu na kontrowersje towarzyszące The Human Body Exhibition, osobiście uważam, że warto ją zobaczyć. Dla mnie pobyt na wystawie był wspaniałą podróżą do wnętrza ludzkiego ciała, możliwością uzupełnienia swojej wiedzy, próbą zrozumienia ciężkich chorób mojej córki, a także wielką zagadką i powodem do głębszego zastanowienia się nad istotą człowieczeństwa. Nie dało się wyjść z tego miejsca bez refleksji, jak wielkim dziełem sztuki jest ludzkie ciało i jak ogromnym cudem jest życie każdego z nas…

HBE

Dla jednych wspaniała, dla innych kontrowersyjna. The Human Body Exhibition można oglądać w Gdańsku do 13 października.

komentarzy 17

  1. Enilko,czy słyszałaś o wchodzącym niedługo na ekrany,podobno znakomitym filmie „Chce się żyć”?Mam wrażenie ,że to o Was-ludziach o niezłomnej woli walki na przekór wszystkiemu.
    Historia też autentyczna.Ja wybiorę się na pewno!

  2. Byłam na tej wystawie ponad 2 miesiące temu w Krakowie i szłam na nią z podobnymi uczuciami jak Ty. Dzisiaj nie żałuję bo przy okazji zaspokojenia ciekawości zmusiło mnie to do głębokiej refleksji na temat własnego zdrowia i tego jak o nie dbam. Najciężej było mi na sercu gdy oglądałam rozwój płodu (sama jestem matką).
    Oczywiście polecam wystawę wszystkim którzy czują się na siłach aby zajrzeć we wnętrze ludzkiego ciała.

    P.S. Super, że miałaś czas dla siebie i odpoczęłaś. A Twój Kuba to prawdziwy bohater! :-))

  3. A ja dodam w komentarzy coś z zupełnie „innej beczki”… Znalazłam w intercnecie… Coś w tym jest…

    Czy zapytaliście się kiedyś siebie, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki chorych dzieci? Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze.
    – Małecka, Maria, syn. Święty patron, Mateusz.
    – Kurkowiak, Barbara, córka. Święta Cecylia.
    – Michalewska, Janina, bliźniaki. Święty patron… niech będzie Gerard.

    Wreszcie mówi do Anioła z uśmiechem jakieś imię:
    – Tej damy dziecko upośledzone.
    – A na to ciekawski anioł:
    – Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa.
    – Właśnie tylko dlatego – mówi uśmiechnięty Bóg. – Czy mógłbym powierzyć upośledzone dziecko kobiecie, która nie wie czym jest radość? Byłoby to okrutne.
    – Ale czy będzie miała cierpliwość?, pyta anioł.
    – Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić.
    – Panie, wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie.
    Bóg uśmiechnął się:
    – To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu.
    Anioł nie mógł uwierzyć własnym uszom.
    – Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą?.

    Bóg przytaknął:
    – Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoją córką , nie da sobie nigdy rady. Tak, taka właśnie ma być kobieta, którą obdaruję dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć.

    Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi. Ale, kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy “mamo”, uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo, zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc.

    Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak jasno, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia),
    i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie i w każdym dniu jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie.
    – A święty patron?, zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.

    Bóg uśmiechnął się.
    – Wystarczy jej lustro.

    • Piękna przypowieść. Dziękuję za te słowa. I życzę, aby każda matka chorego dziecka mogła to przeczytać!

    • gdybym miała wierzyć, że tak jest, znienawidziłabym takiego Boga, który mając cudowną moc pozwala na to aby rodziły się chore i uposledzone dzieci. mam nadzieję, że Bóg nie ma z tym nic wspólnego….

  4. Wystawa mnie przeraża, nie oceniam jej negatywnie, ale ja nie mogłabym na nią chyba pójść, taki ze mnie wrażliwiec 🙂
    Za to SPA zazdroszczę bardzo.

    • Ja uważam, że wystawa nie jest dla każdego i na pewno nie będę na siłę nikogo namawiać do jej oglądania. Dla niektórych ludzi wystawianie ludzkich zwłok na pokaz może być zbyt silnym przeżyciem lub też może być nie do przyjęcia z moralnego punktu widzenia. Ja to wszystko jak najbardziej rozumiem. Ale muszę zaznaczyć, że będąc w środku nie czułam żadnego przerażenia, a jedynie podziw w stosunku do doskonałości ludzkiego ciała. Cieszę się, że poszłam na wystawę, chociaż też jest ze mnie dość spory wrażliwiec 🙂 – wzbogaciła ona moją wiedzę i skłoniła do refleksji nad ważnymi sprawami.

  5. Bylam na tej wystawie lat temu 4 w Birmingham. Polecam

    • Cieszę się, że nie tylko ja jedna odważyłam się tą wystawę zarekomendować 🙂

  6. Emilio, bardzo Ci dziękuję za tę notkę. Dzięki niej zmienił się mój stosunek do tej wystawy. Do tej pory myślałam sobie, że jednak tego typu ekspozycje moralnie są nie do przyjęcia. Ale Twoje spojrzenie na ten problem i to, jak świetnie opisałaś edukacyjny walor wystawy, przekonały mnie, że byłam nieco zbyt surowa w swojej ocenie. Wprawdzie nie wybieram się do Trójmiasta w najbliższym czasie, więc nie będę miała okazji, by wystawę zobaczyć, ale ważne dla mnie jest to, że nie będę już nigdy więcej myślała tak krytycznie o tym przedswięwzięciu.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Stała, choć prawie nigdy nie komentujaca czytelniczka – mama Marysi

    • Aniu, uwierz mi, że bardzo podobnie podchodziłam na początku do tej wystawy. Idąc na nią miałam naprawdę wiele obaw i nie byłam do końca przekonana o słuszności podjętej decyzji. Jednak chęć zdobycia wiedzy i próba zrozumienia chorób mojej córki były dla mnie ważniejsze, dlatego się zdecydowałam.

      Będąc już na miejscu bardzo szybko zmieniłam stosunek do samej wystawy, jak i do jej twórców. Z każdym oglądanym eksponatem nabierałam coraz większego szacunku do tych zmarłych ludzi oraz do… samej siebie. Ta wystawa uświadamia, jakim człowiek jest niesamowitym dziełem sztuki i że absolutnie każdy z nas powinien doceniać i szanować ciało, które posiada.

      Spotkałam na wystawie około 50-letnią panią, która również szła na wystawę z bardzo dużymi obawami. Obie po wyjściu zgodnie stwierdziłyśmy, że najgorzej o tej wystawie wypowiadają się Ci, którzy jej nigdy nie widzieli. Dlatego też ja zachęcam do jej zobaczenia i wyrobienia sobie własnego zdania.

      PS. Uważam jednak, że wystawa nie jest dla wszystkich – jeśli ktoś nie potrafi poradzić sobie z emocjami lub za bardzo boi się widoku martwego ciała, to chyba lepiej, aby tam nie szedł. Ze względu na specyficzne emocje nie polecam także oglądania wystawy przez kobiety w ciąży.

      • No właśnie, ja jestem obecnie w ciąży. Obawiam się, że widok martwych płodów byłby dla mnie zbyt trudny. Z tego samego jednak względu nie oglądam żadnych wojennych filmów, ani w ogóle takich, w których wystepuje przemoc, szczególnie wobec dzieci.
        Ale to wszystko są już kwestie sytuacjyjne, indywidualne, a nie problem leżący po stronie twórców wystawy. Gdyby nie mój obecny stan i fakt, że mam już małe dziecko i nie tak łatwo wyrwać się gdzieś na weekend ;), to być może moja ciekawość by zwyciężyła i pojechałabym. W każdym razie – zupełnie serio mówię, w ciągu kilku chwil czytając tę notkę stałam się zwolenniczką tego przedsięwzięcia.

        • Bardzo się cieszę 🙂

  7. Żałuję, że nie mieszkam już w Trójmieście, ta wystawa pewnie nie dotrze do mojego małego miasta zbyt szybko. Do dziś najpiękniejszym momentem w moim życiu była chwila, gdy trzymałam w rękach mózg. Do dziś moje życie (pasja) jest z tym organem związane.

  8. Byłam na tej właśnie wystawie 2 tygodnie temu, obserwując kolejne eksponaty, czasem trudno było mi uwierzyć, że to prawdziwi ludzie! Ogromny szacunek dla nich i wielkie podziękowania dla organizatorów, bardzo wiele nauki wyniosłam z tego miejsca.
    Pozdrowienia z Lublina dla całej Waszej Rodziny! Jesteście dla mnie ogromnym wzorem!

  9. Byłam na tej wystawie w Krakowie.Super.Czekamy na filmik z rozgadaną Laurką.

    • Obiecuję nagrać w najbliższych dniach – być może film pojawi się z następnym wpisem 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/