Z rodziną dobrze nie tylko na zdjęciu

Autor: Emilia, mama Laury Data: sierpień 17, 2013 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 26

Dawno w naszym domu nie było takiego gwaru i tłoku. Przedpokój zawalony walizkami i butami, łazienka przysłonięta ręcznikami, a stół rozłożony do dużo większych rozmiarów, niż zwykle. Wszystkie łóżka zaścielone, materace na podłodze rozłożone, dodatkowe krzesła od sąsiadów wypożyczone… Wreszcie przyjechali Ci, których tak długo oczekiwałam – moja mama, brat Mikołaj ze swoją dziewczyną oraz moje najmłodsze bliźniacze rodzeństwo Kinga i Szymon.

Laura na widok babci, cioć i wujków zapiszczała z radości jak małe pisklę. Była wniebowzięta i oczywiście przez cały ich pobyt strasznie gwiazdorzyła – chwytała się wszelkich możliwych podstępów, aby być ciągle w centrum zainteresowania. Nastoletnia Kinga została zatrudniona przez Laurę na pełen etat jako dama do towarzystwa – tonem nie znoszącym sprzeciwu Laurka nakazała się jej ze sobą bawić, co też Kinga posłusznie czyniła przez całe dwa dni…

W piątek postanowiliśmy wszyscy pojechać nad morze, ale ponieważ ja mam alergię na tłumy turystów przetaczających się przez Trójmiasto, zachciało mi się zabrać rodzinę daleko od miejskiej dżungli, na jakąś mało uczęszczaną plażę i to w dodatku na otwarte wody z prawdziwymi falami, a nie tylko nad Zatokę. Znalazłam na mapie idealne miejsce na taki rodzinny wypad, a według wujka Google droga do celu była wyjątkowo krótka i prowadziła przez uroczy las. Niestety, dość szybko zorientowaliśmy się, że tego dnia wujek Goggle sobie z nas brutalnie zadrwił…

Oczywiście nie trudno się domyślić, że zabłądziliśmy. Zamiast na plażę dotarliśmy na wielgachną polanę pełną jagód, z czego akurat bardzo ucieszyła się moja mama, która nie bacząc na resztę grupy poszła w las zajadać przysmaki. Potem szliśmy i szliśmy jeszcze jakieś trzy kilometry z coraz mniejszą nadzieją, że trafimy tego dnia do morza. Na szczęście w którymś momencie spotkaliśmy miłą starszą panią, która wskazała zbłąkanym wędrowcom drogę na północ – gdyby nie ona, to z pewnością dotarlibyśmy w końcu do podnóży Tatr…

Laura okrutnie zmęczyła się długą wędrówką po piaszczystym lesie, więc wujkowie na zmianę musieli ją nieść na własnych ramionach. Ale żeby nie było za łatwo, to choroba Hirschsprunga dała o sobie znać właśnie w tym momencie i obaj moi bracia wkrótce musieli ściągnąć z siebie zabrudzone koszulki… Trzeba było też Laurę nieoczekiwanie przewijać, raz na piasku, a raz na poboczu drogi…

Ale mimo tych wszystkich przeciwności losu na plażę wreszcie dotarliśmy. Zmoczyliśmy nogi w wodzie, pooddychaliśmy wspaniałym powietrzem, poczuliśmy we włosach powiew jedynego w swoim rodzaju morskiego wiatru oraz pograliśmy w piłkę. A Laura nawet nauczyła się całkiem nieźle serwować! Wymyśliła też sobie nową super fajną zabawę – sypanie piasku do rurki tracheotomijnej…

Po powrocie do domu wraz z sąsiadami urządziliśmy pysznego grilla i długo gadaliśmy, wspominaliśmy, żartowaliśmy i przekomarzaliśmy się ze sobą. A dziś rano wszyscy oni zabrali swoje ręczniki, spakowali walizki i tak po prostu odjechali – na jak długo, nie wiadomo. Machali nam przez szybę na pożegnanie uśmiechając się do nas łagodnie. Laura i Kuba też się uśmiechali, tylko ja jedna bardzo płakałam… Szkoda, że wszystko, co piękne, tak szybko się kończy…

1

2

3

4

5

6

komentarzy 26

  1. Dzisiaj całkiem przypadkiem odkryłam twój blog i przeczytałam o twojej Wilelkiej walce o śliczną córeczkę. Ja też walczę z chorobą nowotworową mojego 9-letniego synka Dominika. Jest mi bardzo trudno i już prawie nie mam sił ale jak patrzę na Ciebie to wierzę, że dam radę i mój synek też.

    Pozdrawiam Was gorąco i życzę wszystkiego dobrego.
    Monika

    • Ja też wierzę, że dacie sobie radę 🙂

      Pozdrawiam serdecznie!

  2. aja chyba wiem gdzie byliscie na plazy .to moja ukochana Bialogora .tam jest cudnie i bez tlumow .pozdrawiam

  3. Wspaniała Rodzinka :)))) Niewyobrażalne Szczęście bije od Was 😀 Pozdrawiam!

  4. fajniutka rodzina. Posiadanie więcej niz 1-2 dzieci jest piękne. Pozniej zbiera się taka gromadka kochajacych się ludzi. cos pieknego

    • Tak, zdecydowanie jesteśmy liczną rodziną – na zdjęciu brakuje jeszcze dwóch moich braci 🙂

      • i jednej siostry!:)

        • No fakt 🙂 Dużą rodzinę mamy, to się nie doliczyłam 😛

  5. Ależ Twoja Mama jest piękną kobietą!- i ma wyjątkowo udane dzieci, nie mówiąc o wnuczce! Pożegnania są smutne, ale mam nadzieję że wkrótce znów się spotkacie!

  6. Pani Emilio przepraszam, ze porownam, ale pisze Pani, ze Laura nie moze plywac. Ale z tego co wyczytalam na blogu Leosia to Oni chodza z Malym na basen i wielokrotnie byly zdjecia Leo wlasnie w wodzie. Pozdrawiam

    • Tak, ale były to zajęcia pod kontrolą bez moczenia rurki tracheotomijnej.

      • Laura też może wchodzić do wody, ale nie może zamoczyć rurki.

  7. witam Pani Emilio
    jestem pełna podziwu Pani bezgranicznej miłosci i walki o sliczna coreczke.sama mam corke i syna 3 i 6 lat, czasem synowi opowiadam o takiej malej dziewczynce i jej bardzo dzielnej mamie.przecztalam od deski do deski Pani blog i chwilami brak słow ile Pani i Laurka wycierpiałyscie,juz dosc!!jak kazda kochajaca mama pewnie i Pani nie uwaza sie za bohaterke tylko zwykla mame ktora góry przenosi zeby dziecku bylo dobrze ale dla mnie jest Pani wzorem takiej prawdziwej szczerej i bezgranicznej milosci mamy do dziecka.nie bede sie tu rozpisywac aby nie zabierac Pani cennego czasu,dlatego na koniec zycze Pani, Laurce i całej Waszej Rodzinie ogromnych pokładów siły fizycznej i tej psychicznej,ulgi dla maluszka juz sie bąbelek wystarczajaco wycierpial w swoim krotkim zyciu oraz spotykania na swojej drodze samych pozytywów oraz ludzi o dobrym sercu jak to sie spelni to i dalej zycie troszke lzejsze bedzie.trzymam kciuki za Was wszystkich i z całego serca zycze aby bylo Wam jak najlepiej w pełni zasluguje Pani na to.ogromne usciski i buziak gorący dla Laurki pozdrawiam

  8. A jak to jest z tym piaskiem? Bo jak zobaczyłam Laurkę na plaży to pierwsza myśl: piach i rurka.
    A tu ona jeszcze sypie specjalnie… Strach!
    Jak czyściliście/pilnowaliście/osłanialiście…? Czy może nie trzeba?

    hmmm, a woda? W kąpieli w wannie, ale i w morzu lub w basenie. Można pływać z rurką tracheotomijną?

    PS. Szalenie mi się podoba bluzka Twojej mamy. Też chcę taką 🙂

    • Niestety, Laura mając rurkę tracheotomijną nie może pływać. W wodzie trzeba bardzo uważać, żeby nie zamoczyć rurki. To samo jest z piaskiem, trzeba uważać, aby piach nie dostał się za tracheotomię – na plaży trudno nad tym zapanować, bo piasek może się przedostać do tracheotomii nawet przypadkowo.

      • Ech, czyli tak jak myślałam, nie jest lekko 🙁

        • bluzka z h&m 🙂

        • ooo, gościu, dzięki za cynk 😉

  9. Pożegnania nigdy nie są miłe 🙁
    Ważne,że mogliście się spotkać i być ze sobą chocby tylko dwa dni:)
    Pozdrawiam Was wszystkich:)

  10. Emilko twoja mamusia wygląda kwitnąco pozdrawiamy Ania K

  11. Piękna wspaniała rodzina

  12. Pięknie razem wyglądacie 🙂
    Ja nigdy nie uważałam się za osobę rodzinną, ale jednak, gdy w grudniu przeprowadziłam się do USA bardzo bardzo tęsknię do swojej mamy i reszty rodziny… I niestety również nie wiem kiedy ich zobaczę – los spłatał nam figla i sytuacja zawodowa nie ułożyła się w tym roku tak, jak powinna.

  13. piekna rodzinka,pozdrawiam

  14. Znam ten bol. Mieszkam za granica, za oceanem I za kazdym razem kiedy lece do Polski juz sie boje powrotu I tego bolu serca. Niekiedy jest to nie do zniesienia. Jestem w rozsypce dlugo. A jednak wciaz patrze z niecierpliwoscia a nastepna podroz. Takie paskudne sa te tesknoty I wyliczony czas. No coz. Trzymaj sie <3

  15. Oj Pani Emilko…nie płacz, zobaczysz jak szybko zleci czas i znowu będziesz pakować prezentydla gości, którzy odwiedzą Twój/Wasz dom….pozdrawiam.Zarażasz tą Swoją radością….do zobaczenia

  16. Emilka nie płacz, zobaczysz , że niedługo znowu zdarzy się w Twoim życiu jakaś chwila, którj będzie żal bo się kończy. Myślę, że to spotkanie podładowało Twoje akumulatorki do następnego spotkania. Cieszę się, że tak cudownie spędziliście te kilka dni. Pozdrawiamy Was ciepło Ewa Hania i Wojtuś:)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/