Szpital nr 4

Autor: Emilia, mama Laury Data: listopad 15, 2010 Kategoria: Historia Laury | 1 Komentarz

Dziś mąż i ja zostaliśmy zaproszeni do kolejnego szpitala, tym razem na oddział gastroenterologii, gdzie przez następne tygodnie będzie przebywać nasza córeczka. Tam Laura zostanie poddana zabiegowi wszczepienia cewnika Broviaca, a my będziemy przygotowywać się do obsługi aparatury potrzebnej do prowadzenia żywienia pozajelitowego. Zobaczyliśmy, jak wygląda życie dzieci z podobnymi problemami, pokazano nam małe dziecko z założonym cewnikiem Broviaca. Wizyta na tym oddziale miała nas oswoić z sytuacją i pokazać nam, że to wszystko nie jest takie straszne, na jakie wygląda. Niestety, spotkanie przyniosło raczej odwrotny skutek, ponieważ wcale nie poczułam się oswojona. Jedyne uczucie, jakie mi wtedy towarzyszyło to wielkie przerażenie.

Lekarze z oddziału gastroenterologii precyzyjnie dobiorą córeczce worki żywieniowe, które ja będę musiała podawać jej dożylnie – w sterylnych warunkach. Niestety na tym oddziale nie ma intensywnej terapii, która byłby wyposażona w niezbędne urządzenia zapewniające Laurze bezpieczeństwo. Z tego też względu dziecko będzie musiało pojechać tam z własnym respiratorem i innym medycznym sprzętem. Mąż i ja będziemy musieli samodzielnie obsługiwać całą aparaturę biorąc za to całkowitą odpowiedzialność, ponieważ personel pielęgniarski nie jest odpowiednio przeszkolony. Pielęgniarki z oddziału gastroenterologii nie mają doświadczenia w zajmowaniu się dziećmi zależnymi od respiratora. Ponadto sale chorych nie są tam wyposażone w urządzenia monitorujące parametry życiowe pacjentów, co dla mojej córeczki jest poważnym niebezpieczeństwem. Gdyby na przykład Laura podczas snu niechcący odłączyła się od respiratora i zaczęła dusić, to nawet nikt by tego nie usłyszał. Z tego też względu mąż i ja będziemy musieli dyżurować przy dziecku 24 godziny na dobę oraz w całości zajmować się obsługą dziecka i sprzętu. Ustaliliśmy, że ja będę miała zmianę dzienną, a mąż nocną. Oby starczyło nam obojgu sił fizycznych, aby przetrwać w tych warunkach kilka tygodni… Na pewno będzie nas do tego motywować cenna nagroda – perspektywa powrotu naszej dziewczynki do domu!

1 Komentarz

  1. Trzymajcie się mocno ! Dacie rade !

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/