Uczennica

Autor: Emilia, mama Laury Data: wrzesień 5, 2016 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 26

Gdy inne dzieci z początkiem września ruszyły do szkół, my wciąż o tym jedynie marzymy. Laura bawi się w uczennicę i wyobraża sobie, jak to kiedyś będzie wspaniale. Jak któregoś dnia przekroczy próg wymarzonej klasy i stanie się jedną z wielu…

Tak, jedną z wielu – i chociaż może brzmi to głupio, to uwierzcie mi, że dla niektórych ludzi jest to największe marzenie…

Jasne, że każdy z nas chciałby być indywidualistą, błyszczeć w tłumie, wyróżniać się na tle innych i szczycić się szczególnymi walorami. Indywidualizm to piękna idea i sama szczerze jej hołduję – także własne dzieci wychowuję w taki sposób, aby wyrosły na niebanalnych dorosłych (oby się to udało!!!). Ale bycie innym jest fajne tylko wówczas, gdy ta inność jest naszym wolnym wyborem. Nie zaś niechcianym, przymusowym „prezentem” od losu… Nie oszukujmy się – człowiek jest zwierzęciem stadnym, który aby budować zdrowe relacje społeczne, potrzebuje czuć przynależność do jakiejkolwiek grupy i obcować z osobami podobnymi do siebie (a przynajmniej w większości przypadków).

Nauka indywidualna, od której Laura zaczyna swoją przygodę z edukacją, ma naprawdę mnóstwo zalet – pozwala dopasować nauczanie do zainteresowań dziecka oraz elastycznie zaplanować godziny lekcji, wspomaga samodzielne myślenie, prowokuje do zadawania pytań (nawet tych niewygodnych), rozwija kreatywność i odkrywczość. Nastawiona na rozwój jednego tylko ucznia, obdarza go niesztampowym podejściem, nie tłamsi w nim pragnienia wiedzy, które tutaj częściej wynika z własnej odkrywczości niż tylko z ram narzuconych przez nauczyciela. Taka nauka nie szufladkuje, nie ogranicza i nie wymaga dopasowania się do grupy, przez co dziecko jest mocno stymulowane umysłowo, pielęgnuje swoją odrębność i szybko się rozwija. Wiem to wszystko nie z żadnych mądrych książek, ale z osobistego doświadczenia – to właśnie dlatego, że od pierwszego roku życia mózg Laury jest intensywnie bodźcowany podczas domowej terapii z dobrymi pedagogami, dziś jest ona w tak wyśmienitej kondycji umysłowej.

Ale mimo tych wszystkich niekwestionowanych zalet indywidualnego nauczania, Laura bardzo pragnie kształcić się w grupie, jest otwarta na ludzi i po prostu potrzebuje do szczęścia regularnego budowania relacji z rówieśnikami. Psychicznie już od dawna jest gotowa do nauki w szkole, ale niestety, ograniczenia fizyczne wciąż są zbyt przytłaczające, by jej to w pełni umożliwić…

Po długich przemyśleniach i przeanalizowaniu wszystkich za oraz przeciw, postanowiliśmy dać córce jeszcze jeden rok na ogarnięcie spraw zdrowotnych, mając nadzieję, że od przyszłego września będzie mogła przynajmniej częściowo uczęszczać do szkoły. Obecnie Laura powtarza zerówkę w trybie indywidualnym rozwijając jednocześnie swoje zainteresowania, a za rok (czyli w wieku 7 lat) zacznie pierwszą klasę częściowo indywidualnie, a częściowo w grupie. W miarę polepszania się jej stanu zdrowia oraz w miarę naszych możliwości, proporcje będą się zmieniać na rzecz nauki w placówce oświatowej. Myślę, że to dla nas najlepsze możliwe rozwiązanie – z jednej strony Laura wciąż będzie korzystać z niekwestionowanych zalet indywidualnego nauczania oraz będzie miała zapewnione bezpieczeństwo zdrowotne, zaś z drugiej strony otrzyma szansę regularnego przebywania wśród innych uczniów.

Ale żeby nie było tak słodko, to napiszę również o wadach, gdyż pod względem organizacyjnym to wszystko nie jest dla nas łatwe – tak naprawdę to ogromne wyzwanie. Laura musi mieć w szkolę wsparcie osoby, która zabezpieczy jej zdrowie i życie na okoliczność wystąpienia kłopotów. Nie może to być osoba przypadkowa, lecz taka, która doskonale Laurę zna, potrafi odpowiednio szybko zauważyć u niej niepokojące symptomy, podjąć sprawnie działania medyczne czy nawet wykonać reanimację (choć to najgorszy możliwy scenariusz i oby nigdy się nie ziścił). Jej zdrowia nie zabezpieczy więc pierwszy lepszy asystent zatrudniony po najniższych kosztach przez gminę, ani jakaś pielęgniarka szkolna, ani przydzielony nauczyciel wspomagający – to musi być osoba przeszkolona przez nas, którą długo znamy i której absolutnie ufamy.

Szczerze mówiąc jeszcze nie wiem, jak to wszystko będzie wyglądało za rok i jak my to w ogóle ogarniemy. Na początek na pewno ja będę zabezpieczeniem dla Laury podczas pobytu w szkole, oddając w tym czasie młodszą córę pod opiekę Kuby. A co później, tego jeszcze nie wiem – zwłaszcza, że przepisy dotyczące niepełnosprawnych co jakiś czas się zmieniają. Nowa władza planuje zmiany proceduralne, więc tak naprawdę nie wiadomo, z jakich możliwości pomocy będziemy mogli skorzystać za rok. I czy w ogóle… Największy problem z Laurą jest taki, że mimo, iż choruje na poważne choroby, to są one tak rzadkie, że żaden ustawodawca nie bierze ich pod uwagę w tworzeniu procedur dla niepełnosprawnych dzieci.

No cóż, pożyjemy, zobaczymy. Nie ma się co martwić na zapas. Najważniejsze, że od lat spotyka nas ludzka życzliwość, co pozwoliło przeskoczyć już niejedną barierę. Od niedawna mamy wybraną szkołę i jesteśmy po wstępnej rozmowie z dyrektorem oraz z przyszłą nauczycielką Laury. Mamy też zaproszenie do regularnego udziału w zajęciach szkolnych i to już w tym roku szkolnym. Podsumowując, chyba będzie dobrze! – tak mniemam. 🙂

Ps.

A na koniec chciałabym Wam przedstawić pewną inicjatywę – ważną nie tylko dla osób niepełnosprawnych, ale także (a może przede wszystkim) dla ludzi zdrowych. Chodzi o niezwykłą książkę Frankowej mamy, Agnieszki Kossowskiej pt. „Duże sprawy w małych głowach”! To pierwsza taka publikacja Polsce, zawierająca historie opowiedziane przez chore dzieci. Celem książki jest „oswoić” niepełnosprawność, która niestety dla wielu osób jest wciąż temat tabu. Książka (adresowana zarówno do dzieci, jak i do dorosłych), uczy otwarcie oraz bez strachu rozmawiać o chorobie. Obala kilka stereotypów i sprawia, że dzieci zdrowe przestają się bać tych niepełnosprawnych. Uczy tolerancji i otwartości na drugiego człowieka!

Kochani, my już swój egzemplarz mamy od dawna, ale potrzebne są środki na drugie wydanie tej niezwykłej publikacji. Namawiam Was gorąco do wsparcia projektu, a przy okazji sami możecie otrzymać tę wyjątkową książkę w prezencie! Wystarczy wykonać przelew na dowolną kwotę na podany w linku nr konta fundacji. Osoby, które wesprą projekt na kwotę powyżej 23 zł, otrzymają własny egzemplarz książki! Te 23 zł to koszt wydania dwóch sztuk – jedna trafi do darczyńcy, druga do dziecka przebywającego w szpitalu!

Dziękuję i baaaaaardzo na Was liczę! ❤

Przyszła uczennica 1

Przyszła uczennica 3

Przyszła uczennica 2

Przyszła uczennica 4

Przyszła uczennica 5

Przyszła uczennica 7

Przyszła uczennica 8

Przyszła uczennica 9

komentarzy 26

  1. Przelew zrobiony, czekamy na książkę 🙂 Przepiękne zdjęcia, pani Emilio. Czytam Pani bloga od dawna i jestem pełna uznania dla Pani i innych mam niepełnosprawnych dzieci. Życzę wszystkiego dobrego – oby wszystkie plany i marzenia Laury się ziściły 🙂

  2. Emilio bardzo Cie przepraszam ze tak nie na temat pisze. Zdobylam masc ilex dla mamy. Faktycznie nie ma porownania jesli chodzi o bol tylko rany wygladaja na jakies gorsze malo wysuszone. Jak to wygladalo u Was? Tak ma byc na poczatku? Mama naklada na masc jeszcze gaze problem potem z odlepianiem. Pisze tutaj bo najczesciej zagladasz chetnie porozmawialabym z Toba przez telefon….Jesli mozesz odpisz albo tutaj albo na meila. Bardzo prosze…A nie wiesz czy mozna na te masc nakladac opatrunki nieprzywierajace typu atrauman lub inne?
    Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki zeby Laura mogla pojsc do normalnej szkoly miedzy dzieci. Wiem jakie to wazne bo wiele lat temu ja zabiegalam o szkole dla syna na wozku. Mimo iz byla niedostosowana udalo sie i z moja pomoca i asekuracja jakos dzialalo a chlopak byl wbiebowziety wsrod kolegow. Wam sie tez uda!

    • Agato, czy to są rany odleżynowe czy odparzenia, tak jak u Laury? Bo jeśli odleżynowe (tak podejrzewam), to nie mamy z tego typu ranami żadnego doświadczenia. To dwa różne rodzaje ran i problemów, nie mam pojęcia, jak postępować z odleżynami, więc nie wiem, co Ci w tej sprawie doradzić. Może na jakiś forach tematycznych ktoś by coś podpowiedział? A może warto zadać pytania producentowi lub sprzedawcy maści – napisać wiadomość bezpośrednio do niego?

      • To sa owrzodzenia zylakowe. Ale podejrzewam ze ta masc najpierw leczy stan zapalny wyciagajac ropna wydzieline a potem goi. Jedna noga jest ok nie boli rany zasychaja ale ta druga(gorszy stan wyjsciowy) sączy sie troche. Na logike biorac rana gdzie zbiera sie ropna wydzielina nie zaschnie trzeba najpierw ja usunac by moc goic rany. Dziekuje Ci bardzo za zainteresowanie.

        • Tak mi się wydaje, że jest, tak, jak piszesz. U nas szybkość gojenia też zależała od rozległości ran. Rany sączące goiły się dłużej. Życzę powodzenia!!!

          • Rany odleżynowe u nas, u starszej osoby tak się właśnie wysuszają po maści Ilex. Takie wysuszone raz dziennie smarowaliśmy maścią nagietkową. Odleżyny to trudny problem i wymagają ciągłej pielęgnacji. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że z małymi i średniej wielkości odleżynami maść poradziła sobie dobrze.
            Uczennica urocza, niech rośnie i nabiera ciałka, by za rok mogła pomalutku spełniać swoje marzenie.
            Pozdrawiam

  3. Hej Emilia. Jest wspaniała szkoła Montessori. Super idea, duża elastyczność, możliwość domowego kształcenia i tego tradycyjnego. Szkoła inna niż wszystkie. Bardzo polecam dla małych, wielkich indywidualności. Poczytaj na stronach. Może coś w takim klimacie Was zainteresuje. Pozdrawiam serdecznie.

    • Dziękuję, znam metody Montessori już od dawna, ale to raczej nie dla nas. Najbliższa szkoła Montessori jest w Trójmieście, a to zdecydowanie za daleko, jak na nasze możliwości.

  4. Mój syn jest w 3klasie. Jest w klasie integracyjnej. Jemu samemu nic nie dolega ale ma trójkę kolegów z problemami dwóch z lekkim upośledzeniem i dziewczynkę prawie niesłyszącą. Klasa jest świetna,jest 2nauczycieli…ale są to tak mega kreatywne babki ze naprawde warto! Mam nadzieje ze Laura tez trafi na takich naprawde super nauczycieli i trzymam za nią kciuki!!!?

  5. Na 1 fotce jest klimat wrecz basniowy 🙂

  6. Cały czas wierzę,że wszystko się dobrze ułoży!
    Fotki cudowne!
    Uściski dla Uczennicy i Jej Rodziców oraz dla malutkiej Siostrzyczki Laury!

  7. Emilko uczyłaś Laurę sama czytać? Właśnie z tego elementarza?

    • Nauka Laury to praca zespołowa. Część pracują z nią rodzice, a część terapeuci. Najwięcej jednak pracuje Laura – sama zaczęła składać litery i czytać.

      • Rozumiem. Mam córkę w tym samym wieku, zostaje jeszcze rok w przedszkolu, ale zastanawiam się czy zacząć ją uczyć czy pozostawić to szkole… Pati jest słabowidząca

        • Wszystko zależy od dziecka – trzeba podążać za dzieckiem po prostu. Jeśli ciągnie ją do nauki czytania, to warto córkę motywować. Ale jeśli jeszcze nie ciągnie, to można spokojnie poczekać i zostawić to nauczycielom – każde dziecko jest indywidualistą i ma swój własny rytm 🙂

  8. Emilia, kolejny raz bardzo Ci dziękuję za wsparcie dla ksiązki. :*

    • Jest tego warta! Buziaki 🙂

  9. Zdjęcia cudne:) jak zawsze:) Pozdrawiam i życzę dużo radości z córeczek:)

  10. Przelew zrobiony, książeczka zamówiona 🙂

  11. Super sesja zdjęciowa :),a elementarz Falskiego wzruszył mnie,też go niedawno kupiłam.Pozdrawiam.

  12. Miałam taki sam Elementarz! Aż łezka mi się w oku zakręciła 😉 Była chyba jeszcze książeczka „Litery”. Laura przepięknie wygląda. W nowym roku szkolnym życzę Laurze samych sukcesów i takiej ciekawości świata jaką miała do tej pory no i oczywiście jak najczęstszego kontaktu z rówieśnikami z klasy i otoczenia!

    • Laura dostała elementarz w prezencie od bardzo wiekowej, nieżyjącej już cioci. Ta książka to zabytek 🙂

  13. Kocham tę Pani córkę. Jest WSPANIAŁA ❤

    • My też ją kochamy 😉

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/