Ach, co to był za ślub!

Autor: Emilia, mama Laury Data: październik 2, 2014 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 31

W miniony weekend zarwaliśmy wszystkie noce i pokonaliśmy samochodem aż 1600 km, a wszystko po to, by świętować miłość! Znów wylądowaliśmy u podnóża gór, gdyż właśnie tam mój młodszy brat Mikołaj postanowił poszukać sobie żony. Ach, co to był za ślub! Wspaniały, bajkowy po prostu! Ale jeszcze wspanialszy był widok tych dwojga zakochanych ludzi, pełnych miłości, ufności i nadziei…

W mszy brało udział aż pięciu księży, a ja śmiałam się w duchu, że jeszcze tylko papieża tam brakuje. Okazało się, że księża przybyli tak licznie, ponieważ byli przyjaciółmi Państwa Młodych, podobnie zresztą, jak członkowie chóru uświetniającego uroczystość. Laura również brała intensywny udział w mszy, przede wszystkim przebierając nogami jak opętana i donośnie wołając „amen” – niestety nie zawsze w odpowiednim momencie. 🙂 Ja natomiast zajmowałam się głównie pociąganiem nosem i wycieraniem rozmazanego makijażu. Bo widoku odzianej w białą suknię Ani i wpatrzonego w nią zakochanego braciszka jakoś nie byłam w stanie przetrwać na sucho…

A potem rozpoczęło się iście królewskie wesele i taneczne szaleństwo do utraty tchu. Jeśli Laura na chwilę schodziła z parkietu, to tylko po to, aby pochłonąć ze stołu jakieś przysmaki. A potem znów wracała tańczyć, przy okazji ciągnąc ze sobą na parkiet kogo popadnie. W ogóle nie było dla niej ważne, czy osoba, z którą tańczy jest kimś znajomym, czy kimś zupełnie obcym. Po prostu idąc brała za rękę pierwszego z brzegu człowieka i kazała ze sobą tańcować. Nietrudno zgadnąć, że prawie nikt nie miał serca jej odmówić… Nasze dziecko posunęło się nawet do tego, aby pójść do lidera kapeli i negocjować z nim listę wykonywanych na weselu utworów. Laura próbowała przekonać orkiestrę, aby zamiast imprezowych numerów, zagrali jej „Kaczuszki”. 🙂

A my, zestresowani rodzice, niemal całe weselisko spędziliśmy na śledzeniu córki i nieustannym pilnowaniu, by ktoś w tańcu nie nadepnął na nią obcasem, żeby się nie zgubiła z tłumie, aby dobrze oddychała, żeby ze zmęczenia nie zasłabła, by z wysiłku nie spadł jej cukier, aby nie zgubiła jedynego oratora, który nam pozostał na stanie i żeby nie pochłonęła ze stołu niczego, co rozwaliłoby jej przewód pokarmowy…

Na szczęście Laura wyszła bez szwanku z tej pełnej niebezpieczeństw hulanki, a właściwie to została siłą wyniesiona trzydzieści minut po północy. Mimo późnej pory i zmęczenia wynikającego z przebytej wcześniej podróży, za nic w świecie nie chciała zejść z parkietu! Stosownie do okoliczności, zrobiła rozczulająca minkę i rozryczała się, a my nie mieliśmy innego wyjścia, jak po prostu niepedagogiczne zabrać ją do łóżka wbrew jej woli. Zwłaszcza, że następnego dnia czekała nas okropnie wyczerpująca podróż powrotna.

Jednak zanim wyszliśmy, Państwo Młodzi, oboje pochodzący z wielodzietnych rodzin, wykręcili swojemu rodzeństwu niezły numer. Nieoczekiwanie zaprosili na środek sali wszystkie swoje siostry i braci (w tym także mnie) aranżując scenę, którą zapamiętam chyba do końca życia. Ustawili nas w rzędzie, a następnie publicznie powiedzieli, jak bardzo nas kochają, jak wiele nam zawdzięczają oraz jak bardzo nam dziękują… Każdy z nas dostał indywidualny dyplom z taką treścią, że po jej przeczytaniu jedyne, co sensownego można było zrobić, to poryczeć się ze wzruszenia…

Oczywiście ja płakałam spektakularnie, co akurat nie dziwi nikogo, kto dobrze mnie zna. Skoro zdarzyło mi się uronić łzę nawet na „Królu Lwie”, to nie ma się co dziwić, że kompletnie się odwodniłam, gdy mój brat publicznie zaczął mnie przytulać. A potem stałam na środku sali z oczami pandy i głupkowatą miną, którą z wyjątkowym zaangażowaniem uwieczniał nadworny fotograf. Czyli po otrzymaniu zdjęć Państwo Młodzi będą mieli o jeden powód więcej, aby się szczerze pośmiać. 🙂

Ten ślub był naprawdę wyjątkowy, przede wszystkim dlatego, że znów wszyscy mogliśmy się spotkać. Porozrzucani po różnych zakątkach Polski widzimy się zdecydowanie za rzadko, by czuć się prawdziwą rodziną. Przez ten jeden weekend próbowaliśmy więc zachłysnąć się sobą i nadrobić zaległości, porozmawiać, pośmiać się, na szybko obgadać wszystkie zaległe tematy…

A Laura wreszcie pobawiła się z Antosiem, przytuliła się do babci Ewy i dziadka Mietka, zobaczyła ciocię Olę, Kingę i Anię oraz wujków Mikołaja, Sebastiana, Dawida, Szymona i Pawła. Spotkała też dalszą rodzinę i znajomych, a także pochlapała się w fontannie i korzystając z pobłażliwości rodziców zjadła mnóstwo „zakazanych owoców”.

Jednym słowem przejechała całą Polskę tam i z powrotem, aby zobaczyć tych, za którymi tak bardzo tęskni…

Wesele Ani i Mikołaja

Laura na ślubie

Laura i wujek Mikołaj

Wesoły autobus

Laura z dziadkami

Babcia Ewa i dziadek Mietek

Z rodzinką

Prawie cała rodzina w komplecie

My i wujek Mikołaj

Z ukochanym wujkiem Mikołajem

Dyplom od brata

Na filmie widać Laurę – to ta mała w czarnej sukience w białe grochy. Za nią stoję ja, a Ci wszyscy ludzie obok nas to moje najwspanialsze na świecie rodzeństwo! Film dostępny także w serwisie YouTube

komentarzy 31

  1. WAŻNA INFORMACJA!

    Kochani Czytelnicy, od jakiegoś czasu złośliwy krasnolud kradnie najnowsze posty z bloga Kochamy Laurę!!! Z tego powodu wielu ludzi wchodząc na naszą stronę nie widzi nowych wpisów na blogu, tylko stare. Być może Wy też jesteście w tym gronie i nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy. Dlatego mam do Was prośbę, która rozwiąże problem znikających postów:

    Co należy zrobić, aby zobaczyć nowe posty?

    1. W przeglądarce, której używacie do przeglądania Internetu należy odświeżyć naszą stronę naciskając jednocześnie „ctrl” oraz „F5” (w komputerach Apple „command” oraz „R”),
    2. Jeśli to nie zadziała, to wyczyścić historię swojej przeglądarki,
    2. Jeśli to nie pomoże, to wyczyścić pamięć cookis.

    Po tym zabiegu już wszystko powinno poprawnie działać już zawsze 🙂

  2. Piękne słowa od brata….mam łzy w oczach. Mieć rodzeństwo to największy skarb. Ja też jestem taką szczęściarą.

  3. Wesele w moim rodzinnym mieście. na tej sali balowaliśmy w sierpniu na weselu. Piękne strony. Teraz mieszkamy w Krakowie a w Gorlicach odpoczywamy u Babci i Dziadzia mojego synka Leona. Pięknie wyglądaliście.

  4. czyżby ślub w Gorlicach? a wesele w Sękowskim Dworze? jestem z Gorlic piękne okolice, a w sierpniu tam balowaliśmy. Teraz mieszkamy w Krakowie a w Gorlicach odpoczywamy u dziadków. Pięknie wyglądaliście 😉

    • Tak, wszystko się zgadza 🙂

  5. a ja mam pytanie odnośnie ścieżki dźwiękowej w filmiku 🙂

    • To jest ten utwór: John Shmidt – All of me.

  6. Twój tata wygląda tak młodo. jakby nawet 40tki nie przekroczył 😉 wow. Cała rodzina niesamowita. Siedmioro dzieci… Każdy jak weżmie ślub i będzie miał dzieci, to zbierze się gromadka ze 30 osób na Wigilii. Cos pieknego i niesamowitego. I jeszcze ta rodzina jest tak blisko, a nie skłócona w diabły jak wiele rodzin. Cos pieknego i do pozazdroszczenia

    • Dalsza rodzina u nas też niestety w dużej mierze jest skłócona i tych członków rodziny nie ma na naszych zdjęciach. Natomiast rodzice to zupełnie inna bajka, ale nie będę jej opowiadać. Generalnie wcale nie było różowo, miałam trudne dzieciństwo i wychowałam się w otoczeniu pełnym traumatycznych przeżyć i zaburzonych relacji, także ze względu na otoczenie niektórych sąsiadów i przychodzących do nas osób. Napatrzyłam się w dzieciństwie na różne patologie, ale to już na szczęście przeszłość… W dorosłym życiu najlepsze relacje i więzi mam z rodzeństwem, które mimo trudnych warunków, wyrosło na wspaniałych ludzi. Oni są dla mnie naprawdę ważni i jestem z nich wszystkich bardzo dumna.

      • Zdradź sekretne jak Ci się to udało, choć małą namiastkę jego.

        • Gdy dorosłam przysieglam sobie, ze zbuduję dla siebie normalny dom, z kochającymi się ludźmi. Taka motywacja okazała się wystarczającą, aby wyprowadzić się z rodzinnego domu i ułożyć sobie życie po swojemu.

          • Moje dzieciństwo też miało traumatyczne przeżycia, i też sobie obiecałam, że moje dzieci nie będą przeżywały tego co ja przeżywałam w dzieciństwie – bardzo się staram, aby tak było, oczywiście nie zawsze się mi to udaje i mąż czasem stawia mnie do pionu gdy pewne moje zachowania przypominają mu zachowania mojej mamy ( krzyki, nerwy na dziecko, czepianie się ) – ale na pewno nie dopuszczę aby moje dzieci widziały kiedykolwiek pijanego ojca czy pijaną matkę, aby były światkiem rękoczynów rodziców, czy scen pt żyjemy jak pies z kotem Ty masz dwie pierwsze półki w lodówce a ja i dzieci dwie kolejne, sam sobie pierz / gotuj itp, nigdy przenigdy nie uderzę też dzieci i nigdy przenigdy nie wyprowadzę się z domu strzelając focha na 3 miesiące i mając gdzieś dzieci

      • Emilio z całym szacunkiem, ale nie przypominam sobie by wasz dom był szczególnie patologiczny tudzież dysfunkcyjny. Rozumiem, że na blogu próbujesz kreować pewną personę, ale jest pewna granica której nie warto przekraczać nawet dla popularności. Pomyśl o etyce i tego czego dokonałaś w życiu nim zaczniesz oceniać innych.

        Pozdrawiam

        • Cóż, pozwolę sobie te „etyczne” pouczenia skwitować takim oto zdaniem: guzik o naszym domu może wiedzieć ktoś, kto przez wiele lat nie mieszkał z nami pod jednym dachem. Tylko ja i moje rodzeństwo o tym wiemy i tylko my mamy prawo dyskutować na ten temat. Nikt inny.

          Poza jednym krótkim i lakonicznym komentarzem, nigdy, ale to nigdy na blogu nie poruszałam spraw dotyczących mojego rodzinnego domu. Nie ma ani jednego postu na ten temat i nigdy nie będzie, właśnie ze względu na dobro moich bliskich. Mówienie więc o „granicy, której nie warto przekraczać” jest trochę śmieszne, ponieważ ta granica nigdy nie została przeze mnie przekroczona. I nigdy nie zostanie.

          A już oskarżanie mnie na podstawie zaledwie jednego (i to w dodatku enigmatycznego) komentarza, że dla popularności robię coś przeciwko swojej rodzinie, jest po prostu strasznie słabe.

          Droga J, nie wiem, kim jesteś (chociaż się domyślam…), ponieważ zasłaniasz się za anonimowością, więc nie upoważniam Cię do dyskutowania na temat mojego rodzinnego domu. Jeśli mimo to czujesz się upoważniona, aby na ten temat dyskutować, to uprzejmie proszę o prywatny kontakt mailowy z podaniem pełnego imienia i nazwiska, abym wiedziała, z kim mam do czynienia. Może wtedy będziemy mogły szczerze i otwarcie porozmawiać, bo z anonimami nie mam w zwyczaju. Pozdrawiam

          • Oczywiście 🙂

  7. Też bym się poryczała. Zazdroszczę Ci trochę, bo ja niestety jestem jedynaczką.. Fajnie mieć taką ekipę, która nigdy nie zawiedzie, nawet jeśli jest rozrzucona po kraju.
    Ps. Oglądając zdjęcia zastanawiałam się, czy Kuba nie wpadł do fontanny 🙂 ja to chyba nigdy nie dorosnę.
    Ps2. Skąd masz tą kwiecistą kieckę? Zachwyciła mnie już na urodzinach Laury, ale w połączeniu ze łzami wzruszenia wygląda jeszcze fajniej 🙂
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Zdjęcia Laury z dziadkami przy fontannie robiłam ja i faktycznie wdrapałam się na tą fontannę, żeby uchwycić kadr w kroplach wody :). A jeśli chodzi o rodzeństwo, to osobiście uważam, że posiadanie kochającego rodzeństwa jest jedną z najpiękniejszych, najbardziej wartościowych rzeczy w życiu. W dużej mierze relacje z rodzeństwem kształtują nasz charakter – ja akurat posiadając 6 młodszego rodzeństwa, miałam na kim go szlifować :).

      PS. Sukienkę kupiłam przez Internet specjalnie na ślub brata. Szczegóły zaraz prześlę Ci na priv.

  8. Emilko nigdy Ci niczego nie zazdrościłam, ale teraz muszę się przyznać, że zazdroszczę. Cudownie mieć kochającą się rodzinę, takie wspaniałe, dobrze życzące Ci rodzeństwo. Ja o miłość mojej jedynej siostry walczyłam przez wiele lat, ale niestety mi się nie udało.
    P.S. Pięknie wyglądałyście dziewczyny.

  9. Emilko nigdy Ci niczego nie zazdrościłam, ale teraz muszę się przyznać, że zazdroszczę. Cudownie mieć kochającą się rodzinę, takie wspaniałe, dobrze życzące Ci rodzeństwo. Ja o miłość mojej jedynej siostry walczyłam przez wiele lat, ale niestety mi się nie udało.
    P.S. Pięknie wyglądałyście dziewczyny.

  10. Ach i już tydzień minął od szalonej podróży, cudownego weekendu u podnóża gór 🙂 Tęskno się zrobiło… Teraz każdy w inną stronę Polski i trzeba czekać do następnego razu, oby jak najszybszego 🙂

  11. Sama się popła popłakałam oglądając film i czytając Twój dyplom. Wyobrażam sobie jak musiałaś być sama wzruszona 🙂 to skarb mieć kochającą się rodzinę i rodzeństwo, które nawet po latach docenia to, co dla nich robiłaś 🙂

  12. popłakałam się i ja – najpierw czytając to co na dyplomie, a potem oglądając filmik, i doskonale Cię rozumiem, że sama byłaś wzruszona i płakałaś, bo ja rok temu na ślubie mojego jedynego młodszego barat również ” odwodniłam” się 😉

    • i chyba wiem gdzie byłaś, kościół jakiś mi znajomy z miasta na G ?

      • Tak, miejscowość jest na G 🙂

        • tak myślałam, mieszkam nie daleko i byłam w tym kościele na komunii w maju, a dwa lata temu na ślubie znajomych 🙂

  13. Emilko, a mnie się łza w oku zakręciła, gdy przeczytałam wspaniałe słowa Twojego Brata do Ciebie właśnie skierowane 🙂 Kobieto jesteś wielka! Chciałabym mieć choć trochę z Ciebie :)) pozdrawiam gorąco- Aneta

  14. Też byłabym dumna mając taką siostrę 🙂

  15. Ahhh jak miło znowu Was zobaczyć. No wyglądacie super- wyrośliście na BARDZO przystojną brygade a Ty kochana wcale nie na najstarsza siostre :PPP

    • Dzięki Kochana! To prawda, że wyrośli. Jak się wyprowadzałam z domu, to jeszcze dzieciaki były. A teraz to już modelki i modle :P. Co by nie pisać, to fakt jest faktem – jestem najstarsza i nawet dbałość o dobrą prezencję tego faktu nie zmieni :P. Między mną a siostrą w niebieskiej sukience aż 15 lat różnicy…

      • eeeeeeeeeee ja bym powiedziała, że może góra 5 lat!!

        • Nie mam nic przeciwko, abyście mówili mi tak częściej 😛

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/