Wojna o „psycholożkę” – czyli o feminatywach słów kilka

Autor: Emilia, mama Laury Data: listopad 28, 2019 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 18

Nie będę ukrywać, że ucieszyło mnie stanowisko Rady Języka Polskiego dotyczące feminatywów. Teraz moja młodsza córka już nie tylko będzie mogła zostać dzielną rycerką, która uwolni księcia zamkniętego w wieży! – jak ostatnio zadeklarowała. 😉 Teraz będzie mogła zostać rycerką zgodnie z zasadami języka polskiego!

Natomiast starsza córka Laura bez zmian, nadal zamierza zostać astronautką – co już zapewne wiecie. W każdym razie, w naszym domu córy same siebie określają używając feminatywów i wcale nie dlatego, że ktoś je do tego namawia, ani nie dlatego, że usłyszały to w radio czy w telewizji (nie mamy w domu ani jednego, ani drugiego). Dziewczyny robią to spontanicznie i z naturalnie wynikającej potrzeby. Myślę, że robią to z dwóch powodów:

  • bo nikt im w tym nie przeszkadza, nikt ich za to nie piętnuje ani nie wyśmiewa,
  • ponieważ czują się dziewczynkami i odczuwają potrzebę podkreślenia tego.

Dla moich córek jest zupełnie naturalne, że skoro są dziewczynkami, to chcą o sobie mówić jak o dziewczynkach – zarówno w odniesieniu do imienia, przyszłego zawodu czy funkcji. Potrzeba zaznaczania swojej dziewczyńskości widoczna jest zwłaszcza u młodszej Kai. Podczas zabawy w szpital nie radzę nikomu nazwać jej doktorem, gdyż gwarantowana jest za to ostra bura 🙂 – oburzonym tonem poprawi każdego i zaznaczy, że jest doktorką.

Przyznam, że jeszcze jakiś czas temu też z przekąsem kiwałam głową na zasłyszane słowo „psycholożka” czy „naukowczyni”. Też wydawało mi się to takie śmieszne, infantylne i niemądre. Robiłam tak całkiem długo – do czasu, aż zdałam sobie sprawę, że to wszystko tak naprawdę dzieje się wyłącznie w mojej głowie. Słowo „psycholożka” wydaje mi się dziwne, ponieważ mój mózg nie jest do niego przyzwyczajony. Wydaje mi się śmieszne, ponieważ mam od dziecka wdrukowany w głowie kod kulturowy, który każe mi myśleć, że rację bytu ma wyłącznie słowo z męską końcówką „psycholog”. Zdałam sobie sprawę, że gdyby w moim otoczeniu od czasów dzieciństwa używano słowa psycholożka, to mój mózg odczytywałby jego brzmienie jako najnormalniejsze w świecie i nie nadawałby mu pejoratywnego znaczenia. Dlaczego „psycholog” wydaje mi się brzmieć dostojnie, a „psycholożka” już nie? – ponieważ do pierwszego jestem od dziecka przyzwyczajona, a do drugiego jeszcze nie. Wszystko jest w naszej głowie, zadrukowane przez określony kod kulturowy, przez konkretne przyzwyczajenia, a także nie bójmy się tego powiedzieć na głos – uprzedzenia i stereotypy, które z pewnością ma każdy z nas.

Odkąd przyszliśmy na świat, jesteśmy przyzwyczajani, że w języku polskim w nazwach większości zawodów dominują męskie określenia, dlatego wszyscy uznaliśmy je za normę. Ba, przez wieki mężczyźni w ogóle dominowali nad światem, a status społeczny kobiet był o wiele niższy i do tego też ludzie byli przyzwyczajeni. Ale czy na pewno chcielibyśmy być przyzwyczajeni nadal? Kiedyś, w naszym kręgu kulturowym marzenie dziewczynki o pójściu na uniwersytet  było uznawane za dziwactwo i wiązało się z szyderstwem oraz oburzeniem większości. Dla porządku przypomnę, że niestety wciąż istnieje wiele miejsc na świecie, gdzie dziewczynkom nie tylko nie wolno iść na studia, ale nawet zabrania się im podstawowej edukacji. W naszym kręgu kulturowym na szczęście to się zmieniło i dziś już nikogo nie dziwią studentki ani profesorki na uczelniach wyższych we wszystkich krajach Europy.

Świat się zmienia, a wiele niezależnych badań naukowych udowodniło, że zmienia się na lepsze. Żyjemy nieporównywalnie dłużej, lepiej, zdrowiej i bezpieczniej, niż nasi przodkowie. Mamy też nieporównywalnie lepszy status materialny niż ludzie żyjący przed nami. Dziś każdy z nas, nawet osoby niezamożne, mają o wiele lepszy status materialny i lepsze warunki bytowania, niż królowie z dawnych czasów. Serio mówię – zastanówcie się, który z wielkich królów miał bieżącą wodę, ogrzewanie we wszystkich komnatach, możliwość codziennego jedzenia warzyw czy urządzenie do szybkiej komunikacji ze wszystkimi miejscami na globie? To samo dotyczy kobiet – każda z nas dzisiaj ma o wiele większe możliwości, niż kobiety z dawnych lat. To samo dotyczy języka – on również ewoluuje i współczesny język polski różni się diametralnie choćby od tego sprzed 100 lat. Świat zmienia się na lepsze, ale tak to już z nami ludźmi jest, że każda zmiana wywołuje opór, dlatego istotne zmiany społeczne zazwyczaj zachodzą powoli. Tak samo jest dziś z feminatywami – coraz więcej kobiet odczuwa potrzebę zaznaczania swojej roli i pozycji w społeczeństwie używając do tego języka. Ale to oczywiście wywołuje opór i zapewne potrzeba wiele czasu, abyśmy wszyscy do tych zmian przywykli.

Ja staram się nie brać udziału w fejsbukowej wojnie na noże o „psycholożkę” – zamiast tego wolę iść po popcorn i spokojnie obserwować, jak inni się naparzają. Jest to dla mnie interesujące zjawisko społeczne, którego skutek chyba jest łatwy do przewidzenia. Myślę, że bez względu na ilość oburzonych „psycholożką” – ona i tak w końcu nadejdzie, gdyż jest zwiastunem zmiany naszej mentalności, w tym zwiększenia samoświadomości i roli społecznej kobiet. Wiele osób, dziś bardzo oburzonych, z roku na rok będzie się bulwersować coraz mniej, aż tak się do tej „psycholożki” przyzwyczają, że któregoś dnia przestaną ją zauważać. Przestaną też robić wrażenie argumenty oponentów, zwłaszcza że „większość argumentów przeciw tworzeniu nazw żeńskich jest pozbawiona podstaw. Jednakowe brzmienie nazw żeńskich i innych wyrazów, np. pilotka jako kobieta i jako czapka, nie jest bardziej kłopotliwe niż np. zbieżność brzmień rzeczowników pilot ‘osoba’ i pilot ‘urządzenie sterujące’.” ( cyt. Rada Języka Polskiego).

Myślę, że za jakieś 20 lat, gdy moje córki będą już dorosłe, raczej już nikt nie będzie wyśmiewał feminatywów (no może tylko ludzie starej daty, do których ja wówczas też będę należeć :P). Nasze dzieci, dorastające wśród feminatywów nie będą odczuwały dyskomfortu idąc do psycholożki czy doktorki, gdyż będą tak przyzwyczajone do brzmienia tych słów, że uznają je za normę. Tak, jak my dzisiaj za normę uznajemy słowo „studentka”, które kilka wieków temu nikomu nie mieściło się w głowie. Nie wiem, jak Wy, ale ja, zamiast siedzieć w tradycjonalistycznych okopach próbując zatrzymać zmiany, wolę zmienić myślenie. 🙂 Dwa lata temu słysząc „psycholożka” również odczuwałam dyskomfort. Ale zastanowiłam się głębiej nad swoimi reakcjami, przyzwyczajeniami i uprzedzeniami, poczytałam opinie językoznawców oraz kulturoznawców na ten temat i dziś to słowo już mi wcale nie przeszkadza. Wszystko jest w naszych głowach – a świadomość tego faktu bywa naprawdę uwalniająca.

Co do moich córek i ich naturalnie tworzonych feminatywów… Jeszcze wczoraj Kaja planowała zostać dzielną rycerką i uratować zniewolonego księcia z opresji. 🙂 Dziś to się zmieniło, ponieważ po obejrzeniu kolorowanki królik Bugs oświadczyła, że jednak zostanie króliczką. 🙂 Jak widzicie, Kaja często zmienia wizje dotyczące tego, kim zostanie, gdy dorośnie. Ale jedno nie zmienia się nigdy – potrzeba stanowczego zaznaczenia, że jest dziewczyną.

A ja patrzę na to z radością, bo dociera do mnie, że żyjemy w czasach, w których moich córek nie blokuje już kod kulturowy. Mogą marzyć w formie żeńskiej o każdym zawodzie i każdej funkcji, a w ich otoczeniu nikt je za to nie wyśmieje. Gdy ja byłam kilkuletnią dziewczynką, to nawet do głowy mi nie przyszło, aby zostać rycerką na koniu, bo wszystkie chciałyśmy być księżniczkami zamkniętymi w wieży. Natomiast dzisiaj każda dziewczynka może być zarówno księżniczką w wieży, jeśli ma ta to ochotę, jak i dzielną wojowniczką. Jedno i drugie jest przecież OK!

Konkluzję mam na ten cały spór językowy taką: pozwólmy naszym córkom, by same decydowały, kim chcą być i jak mamy się do nich zwracać. To parafraza złotej i moim zdaniem najlepszej ze wszystkich zasad: „żyj i daj żyć innym”. Czyli żyj jak chcesz nikogo nie krzywdząc, ale też nie zmuszaj innych, aby żyli według twoich zasad.

  • Nie chcesz być psycholożką? To nie bądź. Nie chcesz tak się nazywać? To się nie nazywaj.
  • Ale jeśli chcesz być psycholożką, to bądź! Chcesz by cię tak nazywano? To jego wymagaj.

Proste, czyż nie? „

A tutaj stanowisko Rady Języka Polskiego dotyczące żeńskich form nazw zawodów. #girlpower

komentarzy 18

  1. Problem konkretnie z „psycholożką” i feminatywami od zawodów zakończonych na „g” jest równie feministyczny, co estetyczny – aktorka, pisarka, malarka itd. funkcjonują od wielu dziesięcioleci bez przeszkód. Być może tworzenie tych form na schemacie „bóg – bogini” spowodowałoby szybsze ich upowszechnianie: „psychologini”, „pedagogini” itd.

  2. Ja już się do psycholożki przyzwyczaiłam, trudniej będzie się przyzwyczaić do męskich form zawodów, które są obecnie w użyciu tylko w żeńskiej, czyli wszystkie kończące się na „a”
    maszynista-maszynist, geodeta-geodet, sędzia-sędź, itp.

  3. A mnie się te dwie szalone dziewczyny podobają 😉
    Uwielbiam oglądać ich zdjęcia 🙂

  4. Świetnie napisane 🙂 Też ostatnio prowadziłam o tym dyskusję przy kolacji, trochę też odnosząc się do mojego zawodu, którego się uczę. Jeśli bowiem słowo „aplikantka” jest powszechnie akceptowane, to „adwokatka” już brzmi dziwniej, ostatnio w cukierni widziałam tak podpisane ciastko z nadzieniem orzechowym.
    Także chyba tak sobie myślę, że w prawniczym świecie dominują chyba jednak formy męskie.

  5. Najbardziej podoba mi się zakończenie posta, czyli nie chcesz, to nie bądź …itd. Ja, chyba właśnie dlatego, że silnie czuję, że jestem kobietą, mogę być psychologiem lub doktorem i w niczym mi nie przeszkadza tzw.męska końcówka. Nie potrzebuję do tego dodatkowego opisu. Podobnie, nie chciałabym być rycerką, bo wolałabym jednak być damą i mieć rycerza?. Ale tak jak piszesz Emilio- bardzo przyjemnie się czyta Twoje teksty- to jest moje zdanie a ktoś może mieć inne. Dobrze, że jest przyzwolenie na takie formy, a wyboru każdy może dokonać sam. Pozdrawiam Was serdecznie i gratuluję skutecznie przeprowadzonej zbiórki? Życzę, aby Wasze marzenia dotyczące zdrowia Laury pięknie się spełniały.
    ps. Dziewczyny są niesamowite !!!

    • Dziękujemy pięknie! <3

  6. Tak w innym temacie. Trafiłam na siepomaga na zbiòrkę dla Dawidka chorego ròwnież na CCHS. Nie wiem czy mogę zaproponować nagłośnienie tej zbiòrki. Zostało 18 500. Rodzina zbiera na operację już naprawdę bardzo długo. Laura jest jakby nie patrzeć popularną dziewczynką, może chciałaby pomòc koledze z tą samą chorobą.

    • A możesz podać nazwę zbiorki?

      • Wystarczy wpisać na stronie siepomaga DAWID i zbiórka się pojawi. Fajnie że pytasz. Szczerze to byłam ciężko zdziwiona że nikt wcześniej na mój apel nie zareagował. Rodzina zbierała na operację aż dwa lata. Pasek jest zielony, ale już wiadomo że uzbierana kwota jest zamała, ponieważ operacja zdrożała. Można więc wpłacać nadal.

  7. W takim razie zagadka. Pediatra to forma podstawowa. Czy należy utworzyć słowo pediatrka dla kobiety czy też pediatr dla mężczyzny?
    Z pozdrowieniami

  8. Znamienite wszakże, iż ta batalia o żeńskie końcówki toczy się tylko w kierunku zawodów uznanych za prestiżowe- psycholożka, chirurżka, doktorka etc. Nigdy nie natknęłam sie na przykład w tych dyskusjach na motorniczą, a przecież mnóstwo kobiet wykonuje ten zawód. Podobnie nie widziałam, aby ktoś rościł pretensje do spawaczki, czy kafelkarki. Widać więc wyraźnie, że w całym tym sporze nie chodzi o troskę, by język nadążał za zmianami społecznymi, a raczej jest to walka o zewnętrzne atrybuty szacunku. Rozumiem tę potrzębę w społeczeństwie jeszcze do niedawna uciskającym kobiety, jednak wydaje mi się, że nie tędy do szacunku droga.

    Nie cenię trendów, które zamiast ułatwiać, bedą prowadzić do łamańców jezykowych (chirurżka), oraz do nieporozumień. Na przykład jeśli chcę zlecić odmalowanie pokoju i załóżmy, że wole by to była kobieta, to mam w ogłoszeniu napisać, że szukam malarki? No w sumie, może ktoś sobie życzyć pejzaży na ścianach, jednak większość ludzi wybierze jednak malarza (którym może być i kobieta), który(a) po prostu odswieży ściany.

  9. Obserwuję bloga od lat i niezmiernie cieszę się, że jest na nim od dłuższego czasu miejsce na tematy nie związane z chorobą, bo stan Laury tak niesamowicie się poprawił. Nie mam słów, żeby wyrazić swój podziw dla pogody ducha Laury i siły rodziców! Wspaniałe, że udało się w ekspresowym tempie zgromadzić środki na operację, po której jakość Waszego życia znacząco się poprawi. Co do tematu wpisu: moja córka (Emilia ?) poprawiła kiedyś dorosłych, że nie jedzie do „Dziadków”, tylko do „Dziadków i Babciów”, a sam dziadek był tym komentarzem zachwycony. Mnie z kolei mierzi gdy słyszę, jak ktoś mówi: jedziemy do „Maciejów” itp., mając na myśli rodzinę Macieja.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w organizowaniu operacji, jej przebiegu i rekonwalescencji!

  10. Ale ten tekst jest piękny!!!

    • Miło mi ?

  11. … Myślę, że za jakieś 20 lat, „gry” (gdy) 🙂 moje córki będą już dorosłe….

  12. Piękne!!! Mądre i w punkt!!! I mówię to ja która dostaje furii gdy ktoś nazywa mnie radczynią prawną albo pisze „radcy prawnej” i nie chce by mnie tak nazywano ale gdy moje koleżanki tak się podpisują to szanuje i tak się do nich zwracam? ps. Nigdy żadna Pani adwokat nie nazwała się „adwokatką” ??? pozdrawiam i strasznie się cieszę ze udało nam się zebrać pieniądze dla Laury!!! Jestem cholernie szczęśliwa ze mam w tym mały wkład

    • Dziękuję z całego serca z wsparcie! <3

  13. „Żyj i dać żyć innym” ponownie „załatwia” sprawę 🙂
    Ja z formami żenskimi nie mam żadnych kłopotów ani oporów.
    Przed II wojną światową żeńskie formy istniały
    (iloś,zakres zapewne inny bo i inne czasy mamy).
    Dopiero w PRL jakoś to się przyjęło czy też zostało narzucone,
    że poprawne są formy męskie.
    Zgadzam się z konkluzją Twojego postu:
    „Żyj i dać żyć innym.
    Czyli żyj jak chcesz nikogo nie krzywdząc, ale też nie zmuszaj innych,
    aby żyli według twoich zasad.
    Nie chcesz być psycholożką? To nie bądź.
    Nie chcesz tak się nazywać? To się nie nazywaj.
    Ale jeśli chcesz być psycholożką, to bądź!
    Chcesz by cię tak nazywano?
    To tego wymagaj.
    Proste, czyż nie?”
    Popieram w 100%

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/