To i ja się o proteście w Sejmie wypowiem…
W moim idealnym, wymarzonym kraju, zasiłki dla osób niepełnosprawnych w ogóle nie byłyby potrzebne. Nikt nie musiałby wydzierać pazurami jałmużny od polityków, narażając się tym samym na agresywny hejt rozdrażnionych podatników…
W państwie, w którym chciałabym żyć, rodzic z niepełnosprawnym dzieckiem nie otrzymywałby ochłapów w postaci kilkuset złotych, ale zamiast tego dostawałby prawdziwe wsparcie, kompleksowe rozwiązania oraz konkretne możliwości na polepszenie swojego losu. Nie musiałby rezygnować z pracy i z własnych marzeń, ani stawać się nędzarzem, odizolowanym od reszty ludzi społecznym wyrzutkiem.
W takim państwie byłyby liczne specjalistyczne przedszkola i placówki, z wykwalifikowaną kadrą opiekunów, pielęgniarek, terapeutów, rehabilitantów i logopedów. Wychodząc rano do pracy rodzic mógłby zostawić dziecko w takim bezpiecznym miejscu, gdzie miałoby ono zapewnioną opiekę na najwyższym poziomie, nieograniczony dostęp do rehabilitacji (zamiast śmiesznych 2 godzin w tygodniu), dostęp do potrzebnych leków i opieki lekarskiej. A rodzice, po powrocie z pracy, mogliby skorzystać w tych ośrodkach z pomocy psychologów, aby lepiej radzić sobie z problemami i wychowywaniem niepełnosprawnego dziecka.
W moim idealnym kraju zamiast niepotrzebnej, przerośniętej armii biurokratów, byliby zatrudnieni wykwalifikowani opiekunowie osób niepełnosprawnych i rehabilitanci, którzy wspieraliby rodziców najciężej chorych dzieci w opiece domowej. Dzięki temu nawet rodzice obłożnie chorych dzieci, nie musieliby całkowicie rezygnować z pracy zawodowej ani korzystać z zasiłków, mogliby natomiast wychodzić z domu, zarabiać i tak, jak inni, płacić na to wszystko podatki.
Ale…
Ale nie żyjemy w idealnym kraju, bo takiego na świecie nie ma. Mieszkamy w targanej problemami wewnętrznymi Polsce, w której naprawdę jest jeszcze wiele do zrobienia. Potrzebne są kompleksowe zmiany systemowe, całkowite odwrócenie podejścia do problematyki osób niepełnosprawnych i zmiana myślenia nas wszystkich. Dawanie samych zasiłków nigdy nie rozwiąże wszystkich problemów, gdyż bez względu na ich wielkość, i tak zawsze będą one zbyt małe w stosunku do przeogromnych potrzeb, a z kolei zbyt duże spowodują nadużycia. Bo ludziom trzeba dać możliwości, a nie tylko rzucić tysiącem złotych i udawać, że problem zniknął.
Sęk w tym, że na wygodnych państwowych stołkach, siedzą całkowicie oderwane od rzeczywistości i wyjątkowo leniwe zadki, którym po prostu nie chce się zmieniać świata (no może tylko na chwilę przed kampanią wyborczą). Ani premier, ani prezydent, ani parlamentarzyści nie wysilą swoich mózgownic i nie pomyślą nad realną pomocą dla osób niepełnosprawnych, nie stworzą dla nich żadnych skutecznych zmian systemowych. Nie mogą, są przecież bardzo zajęci – pozowaniem do kamer na tle protestujących rodziców, zbijaniem przy ich pomocy kapitału politycznego i głoszeniem populistycznych obietnic, których każdy chętnie słucha, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w ich spełnienie.
Premier, pierwszy populista Rzeczypospolitej, straszy wojną (jeśli nie zagłosujesz na jego partię w wyborach), rodzicom niepełnosprawnych dzieci łaskawie zwiększa jałmużnę do tysiąca, natomiast opinii publicznej sprytnie i z bolącą miną przekazuje, że aby dać pieniądze rodzicom, musi je zabrać z budowy dróg. A my, patrząc głęboko w jego rozbiegane oczy, wierzymy w te słowa i nie przyjdzie nam do głowy zapytać, dlaczego akurat z budowy dróg zabrał, a nie na przykład z finansowania partii politycznych, utrzymywania biur poselskich, opłacania zjazdów partyjnych, funduszy reprezentacyjnych, czy zakupu nowych bryk i skórzanych krzeseł…
Nikt z decydentów nawet nie spróbuje dokonać zmian systemowych, bo to za dużo zachodu, za drogo, a poza tym to by było przyznaniem się, że dotychczasowy system opieki nad osobami niepełnosprawnymi był nieudolny. Dlatego żadnych zmian nie będzie, za to nadal będą niewystarczające w stosunku do potrzeb zasiłki, zmieniające rodzica w zwykłego niewolnika. Zasiłki, zamykające ludzi z chorymi dziećmi w domach, uzależniające ich od łaski państwa, wykluczające całe rodziny ze społecznego życia i z rynku pracy. Doprawdy, nie jestem w stanie pojąć, dlaczego rodzic chorego dziecka, pobierający głodowy zasiłek, nie może chociaż trochę do tego zasiłku dorobić? Dlaczego ustawodawca nie daje możliwości wyjścia z niedoli i zarobkowania tym rodzicom, którzy by mogli i chcieli jakąkolwiek pracę podjąć?
Tam, w Sejmie, już od wielu dni trwa dramatyczny protest matek i ojców niepełnosprawnych dzieci, którzy domagają się uzawodowienia opieki nad chorym dzieckiem – czyli uznania ich niewyobrażalnie ciężkiej, 24-godzinnej doli za pracę, opłacaną w wysokości najniższej pensji krajowej. Nie robią tego z lenistwa, bo im się nie chce normalnie pracować, ani nie robią tego z pazerności, ani też nie po to, aby się pokazać w telewizji. Oni to robią, bo po prostu nie mają innego wyjścia! Państwo polskie stawia tych ludzi pod ścianą i nie daje im absolutnie żadnej alternatywy na polepszenie swojego losu. Nie mogą liczyć na zmianę całego tego chorego systemu, który już od tak wielu lat funkcjonuje i który mocno zakorzenił się w świadomości nas wszystkich. Oni doskonale wiedzą, że mogą liczyć tylko na państwowe zasiłki i właśnie dlatego domagają się ich zwiększenia. To jest przecież jedyna szansa tych ludzi na uchronienie ukochanych dzieci przed obdarciem z godności – rozpaczliwa próba wyszarpania pazurami tego, co jest im potrzebne do życia.
A wiecie, jak teraz żyją? Obracając po pięć razy każdą złotówkę, rezygnując z jedzenia na rzecz kupowania leków, nie śpiąc, nie odpoczywając, rzadko spotykając się z ludźmi. Żebrzą o jeden procent podatku jak afrykańskie dzieci o chleb, bo muszą mieć pieniądze na prywatne wizyty lekarskie i prywatną rehabilitację. Chodzą po sklepach i po domach, aby zebrać plastikowe nakrętki od butelek, które być może uda im się kiedyś wymienić na wózek inwalidzki. Siedzą po nocach i piszą błagalne listy do firm oraz fundacji, z prośbą, o jakiekolwiek dla nich wsparcie. Żebrzą o pomoc dla własnych dzieci jak nędzarze na ulicy, bo nie mają innego wyjścia, a przy tym wszystkim muszą wciąż uważać, aby zbyt głośno się nie zaśmiać, zbyt kolorowo nie ubrać i nie zjeść przy otwartym oknie kiełbasy – bo to przecież może zostać przez sąsiadów źle odebrane…
A premier Tusk, z zatroskanym wyrazem twarzy powiedział społeczeństwu, że zabiera pieniądze na budowę dróg, a społeczeństwo mu uwierzyło. I bardzo szybko osądziło protestujących rodziców, zaś najsurowiej ci ludzie, którzy sami mają zdrowe dzieci – w myśl zasady, że syty głodnego raczej nie zrozumie. Usiedli przed komputerami, zakasali rękawy i nagle niewyobrażalna lawina hejtu ruszyła…
Nie pomaga tłumaczenie rozsądnie myślących, że ty też możesz mieć chore dziecko, albo w wyniku nagłego wypadku sam stać się kaleką, że przecież problem niepełnosprawności w każdej chwili ciebie także może dotyczyć. Ludzie i tak wiedzą lepiej, bo żal im tyłki ściska, że ktoś może dostać odrobinę więcej pieniędzy – nawet, jeśli jest to tylko obłożnie chore dziecko.
W sieci aż huczy na temat protestu w Sejmie – bo pełne „empatii” polskie społeczeństwo jak zawsze musi wypowiedzieć się na temat, o którym nie ma żadnego pojęcia. No bo jakie pojęcie o wychowywaniu i kosztach utrzymywania ciężko chorego dziecka może mieć ktoś, kto sam jest zdrowy, ma zdrowego małżonka, zdrowe dziecko, a nawet zdrową teściową?
Przeczytałam już, że baby w Sejmie są same sobie winne, skoro tyle tych ułomnych bachorów narobiły. I że nie powinniśmy utrzymywać tych pasożytów z naszych podatków. Przeczytałam też, że skoro mają chore dzieci, to pewnie w ciąży piły i ćpały. Oraz, że rodzice niepełnosprawnych dzieci są pazernymi nierobami, które lenią się w domu za pieniądze ciężko pracujących podatników. A dziś jeszcze natknęłam się na mój „ulubiony” typ hejtu, gdyż jedna z protestujących zamieściła na Facebooku zdjęcie z wakacji, na których była z niepełnosprawnym synem. Żyje jak królowa za cudze – piszą ludzie – kasy ma jak lodu i jeszcze jej mało, tleniona blondyna – na fryzjera to jakoś jej starcza, a ten jej szalik do złudzenia przypomina Burberry…
Cóż, długo jeszcze musiałabym ten post pisać, aby szczerze wyjaśnić, jak bardzo brzydzę się wszelkim hejtem, tym chorym polskim piekiełkiem, w którym mieszkają wyzuci z uczuć, pozbawieni empatii RODACY. Pisząc tego bloga przez prawie cztery lata dostałam na klatę już tak dużą dawkę hejtu, że na szczęście zdołałam się zupełnie zahartować i teraz żyję z nim w całkowitej symbiozie. Kiedy więc czytam adresowany do siebie komentarz „ty wyrachowana, cwana suko”, robię to zupełnie bez emocji, a następnie spuszczam go w odmęty niepamięci, tak, jak się spuszcza cuchnące produkty przemiany materii w toalecie.
Ale mimo to, wciąż nie potrafię przejść obojętnie wobec hejtowania innych, zwłaszcza tych najsłabszych, najbiedniejszych i najbardziej pokrzywdzonym przez los. Dlatego dziś coś wam powiem tak zupełnie od siebie, zwłaszcza wam głupie, chore z zazdrości i histerycznie ujadające baby, wyżywające się na niepełnosprawnych za wasze zbyt niskie pensje, zbyt słabo kochających mężczyzn i zbyt brzydkie twarze:
Nikt z nas nie jest bez winy i nikt nie jest idealny, ponieważ idealni ludzie są jedynie wytworem waszej bujnej wyobraźni. Nie każdy może mieć umysł Einsteina, figurę Angeliny Jolie czy fortunę, jak Bill Gates. Ale to chyba jeszcze nie powód, aby aż tak się nawzajem nienawidzieć…
Nikt z nas nie jest supermenem w każdej dziedzinie – z jednymi sprawami radzimy sobie lepiej, a z innymi znacznie gorzej. Ale to, co naprawdę możemy zrobić z naszym życiem, to każdego dnia starać się być najlepszą wersją siebie…
Bądź więc jadowity człowieku, ty – ze skwaszoną od niezadowolenia mordą, najlepszą wersją samego siebie – abyś hejtem nie musiał dłużej leczyć własnych kompleksów, a patrząc w lustro nie musiał się już więcej wstydzić. I żeby twoje niepełnosprawne dziecko, które nieoczekiwanie w wyniku wypadku stało się kaleką, nie odkryło kiedyś przez przypadek, że to właśnie ty napisałeś o takich jak ono dzieciach „ułomne bachory”…
PS.
Laura wciąż leży w łóżku z gorączką, niewydolna oddechowo, a z rurki tracheotomijnej znów leci krew. Wygląda na to, że jej choroba to po prostu kolejne infekcja. Ale o tym, to już może napiszę innym razem.
Zdjęcie pochodzi z portalu fakty.tvn24.pl
Pani Emilko!Wspieram panią w walce o godziwe zycie Pani dziecka.Życzę wytrwałości,bo faktycznie-ludzie często są okrutni.Ale jest też dużo tych ,,normalnych”,którzy potrafią zrozumieć jak ciężkie życie mają rodziny chorych dzieci.Dlatego niech Pani robi swoje.To dla mnie dowód na miłość matki.Pozdrawiam serdecznie.Grażyna.
Już miałam linkować ten artykuł na facebooku i wszędzie, ale ten akapit mnie zmroził: „Dlatego dziś coś wam powiem tak zupełnie od siebie, zwłaszcza wam głupie, chore z zazdrości i histerycznie ujadające baby, wyżywające się na niepełnosprawnych za wasze zbyt niskie pensje, zbyt słabo kochających mężczyzn i zbyt brzydkie twarze”.
Dlaczego znowu nienawiść do kobiet? Dlaczego to kobietom obrywa się po obu stronach barykady? Dlaczego zakłada Pani, że negatywne komentarze pochodzą od kobiet. Dlaczego powiela Pani najbardziej prymitywny ze stereotypów zakładając, że negatywne zachowania kobiet wynikają z tego, ze są brzydkie i niekochane przez mężów. Naprawdę warto by było ten akapit usunąć z tego artykułu.
A poza tym popieram całym sercem!
Czyli w momencie, kiedy moje dwuletnie dziecko, urodzone zdrowe, stało się niepełnosprawne, powinnam była je utopić?
Na wstępie cieszę się, że mała Laura już jest zdrowa. Cóż taka pogoda, że wystarczy windą jechać i się zarazić.
Tak sobie czytam te wpisy i chciałabym się podzielić moimi przekonaniami. Osobiście niemal codziennie „eksperymentuje” na moim dziecku tzn. : jemy dania różnych kuchni, ja jadę windą a moje dziecko schodzi schodami, czekam pod zaprzyjaźnioną księgarnią, a mała kupuje sobie kolorowanki, malowanki, ścieli sobie łóżko, a ja podpatruje i jestem obok, gdyby chciała pomocy. Ma 6,5 roku. Jest otwarta i pewna swojej wartości. Powoli rozwija skrzydła, a ja jestem obok….
To mój system wychowawczy, autorski i ja ponoszę jego konsekwencje 🙂
Pozdrawiam
Pani Emilko. Bardzo sie ciesze, ze z Laurka juz dobrze <3 Bo to najwazniejsze. Przekre to , bardzo przykre , ze musi Pani czytac niektore komentarze.. Wszystkim , zlosliwcom radze po prostu opuscic blog , bo nie wnosza nic pozytywnego , ani dobrego . A ludzie powinni sie wspierac. Nie mam tutaj na mysli roznicy zdan , bo to zupelnie co innego ! A pani " lekarce " radze nauczyc sie ortografii . Pozdrawiam.
Tak, Laurka na szczęście już całkowicie doszła do siebie – dziękuję za pamięć o niej i za życzliwość. A co do nieprzychylnych komentarzy, to na szczęście człowiek do wszystkiego jest się w stanie przyzwyczaić. Niech mi Pani wierzy, że do ciągłej krytyki też można przywyknąć, a po pewnym czasie to nawet kompletnie na nią zobojętnieć.
Kiedyś bardzo się przejmowałam krytyką, cierpiałam z tego powodu, emocjonalnie odpowiadałam na komentarze i ze wszystkiego się tłumaczyłam. Wtedy ludzie regularnie narzekali, że jestem rozchwianą emocjonalnie histeryczką.
Teraz, gdy już uodporniłam się na krytykę, odpowiadam na komentarze bez emocji lub nie odpowiadam w ogóle, a do ludzi podchodzę z dystansem, to też narzekają – tym razem, że jestem zarozumiała i wyniosła. A dodatkowo jeszcze informują mnie, że „za karę” nie przekażą mojej córce 1% podatku…
W tej sytuacji sama nie wiem, czy wolę być rozchwianą emocjonalnie histeryczką, czy zarozumiałą i wyniosłą – ot, mam teraz nie lada dylemat 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Właśnie zaglądam, z nadzieją, że jest poprawa u Laurki:) i nawet pytania nie muszę pisać:) Bardzo się cieszę, że już wszystko OK:) Pani Emilko proszę się trzymać dzielnie i być sobą. Czy jest Pani zarozumiała?? nie sądzę, wg mnie jest Pani inteligentną, (mimo ogromu obowiązków) bardzo oczytaną osobą – i może to najbardziej przeszkadza! bo wiesz o czym piszesz.
Bezczelne jest stwierdzanie o eksperymentach na własnym dziecku, sama mam córkę z rozpoznaną chorobą Hirszprunga, wiem jak to jest, moja mała ma dolegliwości odwrotne niż Laura, muszę uważać na to co podaję, bo dużo rzeczy działa „zapierająco”. to jest trudna choroba… i nie zrozumie tego osoba która nie ma o tym bladego pojęcia.
P.S. 1% przekazany dla Laury, nic mnie to nie kosztowało – jedyny wysiłek to wpisanie danych. Pozdrawiam serdecznie! Uściski dla Laury!
Bardzo dziękuję!!! 🙂
Pani Emilko-witam serdecznie.
Z wielką uwagą przeczytałam pani bloga i poruszył mnie do głębi.Co prawda nie mam w rodzinie niepełnosprawnego dziecka ale lata temu pracowałam jako pedagog z takimi dziećmi w szpitalu.Wiem,że żadną pracę nie można porównać z wysiłkiem matki niepełnosprawnego dziecka.Nikt z nas nie pracuje przecież 24h na dobę.Wy-matki-oprócz troski,pracy-pozbawione jesteście tak wielu możliwości realizowania siebie-swoich marzeń etc,etc.Jak można jeszcze Was za to karać obraźliwymi słowami?
Wiem,że jest wielu złych ludzi,ale proszę się rozejrzeć.Jest też wielu dobrych,życzliwych,którzy nie bardzo wiedzą jak ale chcą pomagać.A już z pewnością wstydzą się za takie wypowiedziane ,,szambo”.
Pani Emilko-nos do góry-dobro zawsze powróci ze zdwojoną siłą.Tym wpisem chciałam panią podtrzymać na duchu i życzyć wytrwałości a nade wszystko zdrowia dla pani córeczki,pani i reszty rodziny.Pozdrawiam serdecznie.Jedna z wielu.
Pani Grażyno, bardzo, bardzo dziękuję 🙂
Wydaje mi się, że w internecie ludzie piszą często w pośpiechu. Może nawet na telefonie. Sama, gdy piszę na telefonie robię błędy. Nie widziałam tam diagnozy, we wpisie tej pani. Widzę, że jak już nie ma merytorycznych argumentów, to zawsze można podyskutować o ortografii…. A ludzi bez wykształcenia tak bardzo cieszy, gdy ktoś po studiach robi błędy. Widzę, że ten blog tylko dla kółka wzajemnej adoracji, więc choć długo tu nie zabawiłam , opuszczam.
Nie sądzę, aby było tu kółko wzajemnej adoracji. Jest tu równie wiele krytyki, jak i przychylności – komentarze są najróżniejsze i na różne tematy, ma Pani możliwość się ze wszystkimi zapoznać. Jeśli ktoś się z Panią nie zgadza, to nie powód, aby od razu mieć focha i z kwaśną mina wychodzić. Pani wyraziła swój pogląd bez przeszkód, więc inni ludzie też mają prawo swój pogląd wyrazić.
PS.Ja też jestem człowiekiem, więc i mnie takie prawo przysługuje.
Pozdrawiam
Ja też pozdrawiam. Ale uwagi o ortografii są tak niemerytoryczne, że aż żenujące. Podobnie sugerowanie, że można skończyć medycynę na ściągach. Wszystkiego dobrego. Bez urazy.
Co do ortografii, to ja osobiście jej nie komentuję, chociaż przyznam szczerze, że też mnie ona razi. Oczywiście każdemu z nas zdarzają się błędy, ja też czasem palnę jakiś ortograf – nikt przecież nie jest nieomylny. Ale prawda jest taka, że coraz więcej ludzi traktuje język polski byle jak, używają wyłącznie małych liter, nie stosują znaków interpunkcyjnych, a ponadto wiele osób w ogóle nie stosuje polskich znaków (oczywiście nie mam na myśli tych, którzy nie posiadają polskiej klawiatury, tylko wszystkich pozostałych).
Takie podejście jest coraz powszechniejsze, co niestety utrudnia komunikację w Internecie – komentarze pisane z błędami czyta się po prostu źle, często zastanawiając się, co autor tak naprawdę miał na myśli. Dlatego ja akurat rozumiem, że kokoś ortografia może denerwować. Gdybyśmy wszyscy starali się pisać w miarę poprawnie, to łatwiej byłoby się nam komunikować i byłoby znacznie mniej nieporozumień. Bo jak mówi profesor Bralczyk, jest różnica, czy robimy komuś „łaskę” czy „laskę” 😉
Pani Katarzyno, tak się składa, że skończyłam studia i własnie kończę doktorat, i tak, bardzo mnie razi jak ludzie robią błędy ortograficzne w prostych wyrazach, i zupełnie nie obchodzi mnie czy skończyli studia czy nie. Proszę nie tłumaczyć tego pośpiechem, bo dla mnie jest to zwykłe niechlujstwo. Poza tym nie chciałabym, aby taki lekarz przez pośpiech zrobił błąd w wypisywanej dla mnie recepcie. Ponadto jako, że pracuję na uczelni wiem cos o ściąganiu, i jakoś wydaje mi się mało prawdopodobne, aby problem ten nie dotknął uczelni medycznych.
A co do diagnozy, to Pani sama stwierdziła, że pacjentom wydaje się, że wiedzą lepiej, i nie warto w ogóle ich słuchać, tylko leczyć tak jak się wydaje lekarzowi. Niestety jest to typowe dla młodych osób, ledwo po studiach, którym wydaje się, że papierek sprawił, że pozjadali wszystkie rozumy.
Współczuję dyslektykom, to dopiero „niechluje”. Znam paru lekarzy. Jak skończyli studia? Z pewnością na ściągach!!! Ściągi w laboratoriach i na oddziałach na praktykach.
To popraw się Emilio, bo zamiast kogoś napisałaś kokoś, a to różnica.
Emilio, czy możesz napisać coś o stanie zdrowia Laurki?
Z Laurką już dobrze, choć przez 6 dni było bardzo żle. Dziś miałam napisać nowy post, ale nie dałam rady. Może jutro mi się uda – w każdym razie się postaram 🙂
Dyskusja bardzo intensywna.. Ile ludzi , tyle opinii.. Zgadzam sie z jednym – jest wielu ludzi, ktorzy nie potrafia cieszyc sie radoscia drugiego czlowieka, chocby ten czlowiek mial w zyciu wiekszosc smutkow i zmartwien 🙁 Ta jedna , mala radosc od razu bedzie zauwazona i oceniona. Lawiny cierpienia nie widzi zazwyczaj nikt. P. Emilko , mam nadzieje, ze Laurka juz dobrze sie czuje . Zycze zdrowka i zyczliwosci w codziennym zyciu.
„Ta jedna, mała radość od razu będzie zauważona i oceniona. Lawiny cierpienia nie widzi zazwyczaj nikt” – zgadzam się z Panią. Dlatego też zdecydowałam się nie uczestniczyć już dłużej w tej dyskusji dotyczącej protestu w Sejmie, aby nie nadwyrężać moich nerwów. Pozdrawiam.
Pani Emilo czytam Pani bloga od początku. Podziwiałam i wzruszałam się nie raz. Nawet swoj jeden procent oddałam. Ale zmieniła się Pani. Lub przez tak dlugi czas pokazala prawdziwe oblicze. Niektore wpisy pokazuja,ze jest Pani przemadrzala i zawsze wie nnajlepiej. Szokuje mnie tez czasem jak eksperymentuje Pani na córce np. Zabierając ja do meksykanskiej restauracji, do kina itp. Czesto potem ma to katastrofalne skutki. Wydaje sie ze chcialaby Pani by corka zyla normalnie co rozumiem. Ryzyko jednak przez Pania podejmowane bywa dla mnie niezrozumiale. Dla mnie to wszystko oznacza poszukanie innego odbiorcy 1 %.
Zdecydowała się Pani nie przekazywać 1% mojej córce, bo ma Pani negatywny stosunek do mnie i oczywiście nie mogła się Pani powstrzymać przed tym, aby mnie o tym poinformować? Ja rozumiem, że można wejść na blog niepełnosprawnego dziecka, żeby powiedzieć o chęci przekazania 1% i tym samym podtrzymać walczących rodziców na duchu. Ale wchodzić na blog tylko po to, aby uświadomić rodziców, że się tego podatku ich dziecku nie przekaże, to jest po prostu… Pozwoli Pani, że zachowam dla siebie, co myślę o tego typu zachowaniu.
Do ataków personalnych oraz tekstu o eksperymentach na dziecku też nie mam zamiaru się odnosić, bo przez tak długi czas pisania bloga nauczyłam się być już ponad takie prowokacje (co niektórzy ludzie odczytują jako wyniosłość lub zarozumiałość).
Napiszę jeszcze tylko, że ogromnie się cieszę, iż Pani 1% się nie zmarnuje, gdyż w Polsce jest duża ilość potrzebujących. Proszę koniecznie poszukać nowego odbiorcy, byle szybko, gdyż czasu na rozliczenie z fiskusem pozostało niewiele. Pozdrawiam.
Pani odpowiedź dokładnie potwierdza moje obserwacje. Niestety.
Pozostawiam więc Panią z Pani własnymi przekonaniami i nie będę walczyć o ich zmianę. Pozdrawiam
Eksperymenty!!!!!?????Czy Pani Emilia i Jej rodzina nie mogą żyć normalnie?Kobieto,ogarnij się.
Dopowiem tylko, że te „eksperymenty” wcale Laurze nie zaszkodziły. Okazało się, że to była po prostu kolejna silna infekcja wirusowa. Pozdrawiam serdecznie.
Droga Pani Gosiaczek. Jestem lekarzem i nawet lekarzowi czasem ciezko rozruznic infekcje wirusowa objawiajaca sie biegunka i wymiotami od reakcji na niewlasciwa diete szczegolnie w sytuacji tak skomplikowanego przypadku jak Laura. Ale Pani Emilia wie najlepiej. Mysle ze nawet gdyby sie zebralo kilku pediatrow mogliby sie roznic opiniami.
Informacja o infekcji nie jest moim wymysłem, tylko właśnie opinią lekarza pediatry, na co wskazywały występujące w późniejszym etapie infekcji objawy. Więcej informacji będzie w następnym wpisie.
Kiedy parę lat temu jeszcze byłam na studiach medycznych, jeden z moich profesorów zwykł mawiać: „W przypadku medycyny, trochę wiedzy, może być bardziej zgubne niż brak wiedzy w ogóle”. Dziś, jako młodego lekarza, przeraża mnie jak pacjenci wiedzą lepiej. Jako młody lekarz w błahych przypadkach, typu wirus czy zatrucie z podobnymi objawami, po prostu leczę, nie wdaję się w dyskusje. Niezależnie od faktycznych objawów, jeden pacjent wie, że ma zatrucie, inny że to „grypa wirusowa”. Czasem nawet potwierdzę skinieniem głowy, leki i tak przepisuję ja, nie pacjent.
Na szczęście nie jestem pediatrą, więc wdawanie się w dyskusje z rodzicami przewlekle chorych dzieci mnie nie dotyczy. Im więcej rodzice chorego dziecka spędzają czasu w szpitalach, tym bardziej im się wydaje, że wszystko wiedzą o leczeniu. Powinni jednak wiedzieć, że choć ich obserwacje bywają bezcenne, mogą prowadzić do totalnie błędnych wniosków. To tak ogólnie.
Powtórzę raz jeszcze, że informacja o infekcji Laury nie jest moim wymysłem, tylko diagnozą lekarza pediatry, który od 2 lat leczy Laurę.
„Jestem lekarzem i nawet lekarzowi czasem ciezko rozruznic infekcje wirusowa objawiajaca sie biegunka i wymiotami od reakcji na niewlasciwa diete” –
ale jestem pewna swojej diagnozy na podstawie wpisu na blogu i nie omieszkam się Państwa o tym poinformować 😀
Emilia nie wiem, czy się śmiać czy płakać czasem 🙂
Pozdrawiam.
Śmiać się, zdecydowanie śmiać :). Wszak śmiech to zdrowie – Pan/Pani doktor pediatra z pewnością to potwierdzi 🙂
Ojej, jak widzę jakich mamy lekarzy to aż boję się chorować. Po pierwsze po studiach (nieważne jakich) nie powinno się popełniać tak rażących błędów ortograficznych! Po drugie ja mam z kolei wrażenie, że lekarz często nie posłucha nawet do końca co pacjent ma do powiedzenia, tylko stwierdzi modną akurat chorobę i wypisze receptę na lek, z którego ma największe profity.
Mnie dwa lata leczono na „jelito drażliwe”, po czym po zrobieniu badań wyszło, że to choroba wrzodowa żołądka. Pomimo tego, że kilka razy próbowałam powiedzieć lekarzowi, że według mnie boli mnie żołądek on wiedział lepiej. Dopiero zmiana lekarza i wymuszenie skierowania na odpowiednie badania (gastroskopię) umożliwiło postawienie odpowiedniej diagnozy.
Bo wiadomo, ból brzucha to syndrom jelita drażliwego albo relfuks. Przecież to takie popularne i modne.
No ale jak się studia kończy na ściągach to czego oczekiwać po takich pseudolekarzach co to nawet ortografii nie znają. A im młodszy tym bardziej zarozumiały!
Pozdrawiam
I o co tyle halasu?! O jakim eksperymencie mowa ? 😀 Trudno przewidziec niektore zyciowe sytuacje, takze w przypadku Laury, ktora ma prawo chodzic do kina, restauracji, probowac roznych rzeczy. Nie popadajmy w paranoje!
Ale sie rozkrecilem w komentowaniu, jak nigdy przedtem. :-p Pozdrawiam Pani Emilio!
Widzę widzę Panie Tadeuszu, zwiększył Pan ostatnio aktywność 🙂
Jasne, już widzę Emilio jak Marzena przekazałaby Ci 1%, ona po prostu czerpie radość z poinformowania Cię, że nie otrzymasz go, kompletnie bez żadnej intencji podarowania Laurze czegokolwiek, jak można zarzucać Ci „błąd” z podaniu dziecku jedzenia meksykańskiego i inne bzdury, tu wychodzi, że Marzena jest tą, która wie najlepiej, co można podać Laurce, okazuje się, że Ty Emilio nic nie wiesz i celowo szkodzisz dziecku w imię normalnego życia, a w dodatku nie słuchasz „mądrzejszej” i innych mądrych tylko sama decydujesz, za to zaprzyjaźnieni z Marzeną „lekarze” wystawili trafne diagnozy online, co jest wręcz niesamowite, bo w realu zazwyczaj nic nie wiedzą, Emilio masz na blogu niesamowitych „ekspertów”, doceń to, a nie „udawaj”, że wiesz więcej:)
Doceniam :). Dzięki tym wszystkim ekspertom mam najbardziej ekspercki blog pod słońcem. Jeśli w przyszłym sezonie zdecyduję się startować w konkursie Blog Roku, to zamiast w kategorii „Ja i moje życie”, wystartuję w kategorii „Profesjonalne i branżowe” 🙂
Muszę Wam coś napisać-nie rozumiem za nic na świecie myślenia ludzi w Polsce. Przypadkiem jechałam z teściową w samochodzie i temat zszedł na protestujące mamy. I wiecie co? własnym uszom nie uwierzyłam. Ta starsza, pozornie dobra kobieta, kochająca dzieci, litująca się nad losem maltretowanych niemowlaków, głodnych dzieci z ubogich rodzin stwierdziła, że im się nie należą pieniądze, bo jest dużo mam niepełnosprawnych dzieci, które nie wyciągają ręki po pieniądze, tylko pracują i same zarabiają, a ona z koleżankami (!) nie wierzy im, bo mają paznokcie wymalowane i na lakier je stać…Po prostu zamurowało mnie. Powiedziałam jej więc, że są różne stopnie upośledzenia i nie każde dziecko wymaga opieki 24h na dobę. Co mają więc zrobić mamy dzieci z respiratorami, leżące itd, które nie mają wsparcia w rodzinie-ani finansowego ani w pomocy w opiece. Stwierdziła, że takich przypadków prawie nie ma i tam pobiegły te, którym nie chce się pracować. Ostatkiem sił więc spróbowałam wytłumaczyć, że każda z tych mam wolałaby iść do pracy i w niej odpocząć od wymagającego nieustannej uwagi chorego dziecka. Ale ona miała swoją wizję, więc stwierdziłam, że nie będę udowadniać, że nie jestem wielbłądem i zamilkłam. Ale jak pomyślę sobie o tych staruszkach biegających do kościoła, zagorzałych przeciwniczkach aborcji, „dobrodusznych” paniach, to niedobrze mi się robi. Oczywiście wiem (tzn. mam nadzieję), że nie jest to opinia wszystkich staruszek, ale jakoś i tak skóra cierpnie na myśl o hipokryzji naszego społeczeństwa. Nie wyobrażam sobie żeby w innych państwach Europy ludzie tak reagowali na pomoc państwa dla niepełnosprawnych. I żeby nie było-jestem mamą zdrowego dziecka, żal mi czasu, który spędza beze mnie, bo ja muszę pracować, ale nie mam nic przeciwko pomocy tym mamom, którym „nie chce się pracować i mają dostawać za siedzenie w domu”. Żal mi tyłka nie ściska z tego powodu. A już najbardziej nie rozumiem dlaczego te mamy mają „zakaz” malowania paznokci, dbania o siebie, odpoczynku, wakacji itd? No niech mi ktoś wytłumaczy tę „logikę”? bo za nic w świecie nie mogę znaleźć odpowiedzi.
moja kuzynka tez jest przeciwko protestującym w sejmie, stwierdzila ze wiele kobiet majacych zdrowe dzieci jak to powiedziała „klepie biede” zarabiajac najnizsza krajowa i im tez nie wystarcza na godne zycie. ona sama zarabia 1400 zł alinetnow dostaje 600 i jak twierdzi nie stac ja na godne zycie na wczasy piekny dom i tp. i czy w zwiazku z tym tez powinna nocowac w sejmie bo nie moze zapwenic dzieciom godnego zycia. stwierdziła że z tego co przedstawiaja jak to określiła „te kobiety” to matki chorych dzieci spia pod mostem i wyjadaj resztki ze smietnika. oczywiście polemizowanie z kims kto tak myśli nei ma najmneijszego sensu.
tak sobei tylko mysle, że punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia, niestety.
Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi jest rozżalonych, bo pracuje on, pracuje ona i o wczasach mogą pomarzyć, ja wiem, że wielu zdrowych ludzi żyje w trudnych warunkach i odmawia sobie wszystkiego, ale skąd ta zawiść do tych, którym starczyło odwagi i poszli walczyć o lepsze życie? dlaczego Polacy nie potrafią się nawzajem wspierać? wielu myśli: ja nie mam, więc dlaczego oni mają mieć, ale przecież można pomyśleć inaczej: fajnie, że im się udało, może powinniśmy w końcu zawalczyć o swoje; różnica pomiędzy rodzicami zdrowych i chorych dzieci jest też taka, że oprócz wspólnych przeciwności losu: bezrobocie, niskie pensje, drogie utrzymanie rodzice najbardziej chorych dzieci MUSZĄ SPRAWOWAĆ OPIEKĘ 24H NA DOBĘ, więc można licytować się kto ma gorzej, ale zawsze rodzice chorych dzieci mają ten dodatkowy problem-kompletny brak dyspozycyjności co za tym idzie brak możliwości podjęcia pracy
I to jest właśnie nasze polskie piekiełko! zamiast dyskutować na temat dobrych, systemowych rozwiązań dla ludzi niepełnosprawnych, dyskusja schodzi na temat wczasów w Chorwacji! ale u nas tak jest i na poziomie sejmu i na poziomie dyskursu społecznego – dominuje zazdrość, zawiść, wzajemne uprzedzenia.
Wydaje mi się, że nic się w tym względzie nie zmieni, jeśli nie zmieni się dominujący sposób myślenia o ludziach niepełnosprawnych i ich rodzinach. Musimy przestać postrzegać niepełnosprawnych jako wyrzutków społeczeństwa, którzy powinni zamknąć się w domach by nie razić swą „innością” naszych oczu, niczego od życia i społeczeństwa nie oczekiwać i być wdzięczni za rzucane im ochłapy w postaci głodowych zasiłków. Przecież już co najmniej kilkadziesiąt lat temu ludzkość (przynajmniej w naszej części globu) doszła do wniosku, że niepełnosprawni też mają swoją godność i swoje prawa, że mają prawo żyć godnie i otrzymywać od państwa i społeczeństwa wsparcie i niezbędną opiekę. Kiedyś niepełnosprawnych eliminowano (przepraszam za słowo ) fizycznie lub skazywano na życie w zakładach, gdzie warunki bytu urągały wszelkim standardom. Dziś uważamy się za ludzi cywilizowanych, kulturalnych, humanitarnych i uznajemy ogólnie, że niepełnosprawni, nieuleczalnie chorzy też mają prawo żyć. Ale dajmy też im prawo do odpowiedniej jakości tego życia, a nie tylko do egzystencji nastawionej na przetrwanie i zaspokojenie jedynie podstawowych potrzeb życiowych na minimalnym poziomie.
Ja również uważam, że należy postawić przede wszystkim na takie rozwiązania systemowe, które z jednej strony pozwoliłyby rodzicom dzieci niepełnosprawnych na aktywność zawodową, a nie skazywały ich na zamknięcie w domu, a z drugiej strony chodzi też rozwiązania, które pozwalałyby na odpowiednią rehabilitację tych dzieci, która pozwoliłaby im w przyszłości osiągnąć jak największy zakres życiowej samodzielności (oczywiście mam na myśli przypadki, gdy jakakolwiek samodzielność jest w ogóle możliwa). Przecież specjaliści już od dawna wskazują, że nawet z ekonomicznego punktu widzenia tańszy i bardziej efektywny jest system, w którym pozwala się ludziom pozostać aktywnym zawodowo, niż system, w którym ludzie stają się więźniami we własnym domu i pobierają głodowe zasiłki. Ja mam sąsiadkę z zespołem downa, której rodzice nigdy nie zrezygnowali ze swojej pracy zawodowej, a ją samą od dzieciństwa przygotowywali do samodzielnego życia. Dzisiaj dziewczyna ma pracę, która jest jej pasją, prowadzi samodzielne gospodarstwo domowe, a rodzice dyskretnie ją wspierają. I to jest moim zdaniem rozwiązanie, do którego powinno dążyć nasze państwo. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że są ludzie tak chorzy, że nigdy nie będą choćby w małym stopniu samodzielni, ale przecież i dla nich i ich rodzin można stworzyć warunki umożliwiające podjęcie pracy przez rodziców/opiekunów i zapewnienie im odpowiedniej opieki medycznej, wsparcia psychologicznego itp.
Rozwiązania, o których pisze Pani Emilia są w wielu krajach europejskich standardem, są efektywne z ekonomicznego punktu widzenia i bardzo korzystne jeśli chodzi o standard życia niepełnosprawnych i ich rodzin. Dlaczego więc u nas „się nie opłaca”, „się nie da”? Zupełnie tego nie rozumiem.
Pozdrawiam serdecznie
Pani Emilio
Parę uwag do Pani wypowiedzi. Po pierwsze dlaczego niby rodzice zdrowych dzieci nie mieliby sie wypowiadac? Albo ludzie bezdzietni nawet? Kto w koncu pracuje na budzet panstwa i z czyich podatkow maja byc te zasilki??? Pieniadze w budzecie sa z pracy zawodowej a nie domowej, jakkolwiek ciezka by on nie byla.
Druga sprawa bardziej ogolna. Pewnie jak kij w mrowisko. Mamy prawo, ktore dopuszcza aborcje w przypadku wad rozwojowych plodu. Wielu rodzicow z tego prawa nie korzysta a potem liczy na pomoc panstwa. Dlaczego spoleczenstwo ma ponosic konsekwencje czyjejs decyzji??
Na koniec wszyscy korzystamy z prywatnej opieki medycznej! OsObiscie mam przepukline kregoslupa i ciagle rehabitacje i fizjoterapeuci kosztuja majatek. Tez musze utrzymac dziecko i co wiecej chodzic do pracy na silnych lekach bo z czegos zyc trzeba.
Idąc tym tokiem myślenia, dlaczego nie protestujesz przeciwko finansowaniu leczenia raka płuc u palaczy, leczeniu złamań u narciarzy-amatorów, detoksykacji alkoholików, itd.???
Jesli to do mnie. Ja nie protestuje przeciw leczeniu tylko zasilkom.
No coz, skoro pracujemy i zarabiamy to mozemy sie wypowiadac. I skoro to kasa ma byc najwazniejsza, to juz teraz wszyscy powinnismy sie ‚rzucic’ na zawody dobrze platne: prwnik, lekarz, ksiadz, handlarz narkotykow itd itp ; a ulice same sie beda sprzatac, dzieci same sie naucza, a chorzy sami sie soba zaopiekuja.
Bluźnisz kobieto……………
Czyli doszliśmy już do tego, że aborcja jest nie tylko legalna, ale obowiązkowa? Ktoś, kto widzi w swoim nienarodzonym dziecku człowieka i nie zamierza odbierać mu życia jest przestępcą???
( mam niepełnosprawne dziecko i chory kręgosłup w komplecie, a na dodatek pracuję)
Nie jest przestepca tylko niech ponosi konsekwencje swoich decyzji a nie żebrze w sejmie.
Niech ponosi konsekwencje, czyli – żyje w nędzy? Niech nie żebrze w sejmie tylko wprost na ulicy? Niech nie liczy na ludzką solidarność, bo ośmielił się urodzić własne dziecko….
Pora umierać…
straszne jest to ze ludzi dyskutuja na taki tematy skaczac sobie do oczu..to pokazujr jak biedny jest ten kraj..jak ciezko sie teraz zyje
Popieram Was Rodzice chorych dzieci- walczcie! Życzę powodzenia!
Szanowni Państwo,
zwróćcie uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt całej sprawy: dlaczego chorymi dziećmi mają opiekować się tylko kobiety? Proponujecie na przykład zaprzęgnięcie do opieki zakonnic – nie jestem przeciw, ale znowu – to są kobiety, a przecież w Kościele nie brak duchownych mężczyzn: są księża, są zakonnicy. Dlaczego mężczyzn nie rozlicza się z ich wkładu w opiekę nad niepełnosprawnymi, czy to we własnej rodzinie, czy ogólnie w społeczeństwie? Panuje przyzwolenie na „rozgrzeszanie” mężczyzn. Jak ocenilibyście mężczyznę, który opuszcza rodzinę, gdy rodzi się niepełnosprawne dziecko? A jak kobietę? Czy tak samo? Większość osób nie! Postawmy sobie pytanie: dlaczego? Zróbmy coś, by to zmienić. Jeśli tego nie zmienimy, wówczas niezależne od wysokości zasiłków kobiety będą zawsze w gorszej sytuacji.
Pozostaję z szacunkiem
Mezczyzni to cwane bestie – tak sobie urzadzili swiat uzywajac do tego technik szantazu i wpedzania kobiet w poczucie winy iz to kobiety sa zawsze tym ktore ponasz najwieksza odpowiedzialnosc za opieke, nie tylko wlasnych dzieci ale np tesiowych/tesciow. A mezczynom jak najbardziej wolno sie zrelaksowac po pracy, z gazeta i telewizorem i piwkiem.
Moze Pani trafila akurat na takiego meza/ojca i stad te gorzkie slowa …Wspolczuje 😉 Prosze jednak nie wrzucac wszystkich do jednego worka. Sam jestem ojcem juz doroslch dzieci, zawsze bylem i jestem odpowiedzialny. 🙂
uuuuu, czyzby wiedzial pan cos o mnie czego ja nie wiem o sobie? To nie sa ‚gorzkie’ slowa. To fakty. Prosze rozejrzec sie wokol siebie. Widzia Pan ten swiat stworzony przez mezczyzn? Widzia Pan polityke stworzona przez mezczyzn? Widzi Pan te kobiety protestujace w sejmie? Widzi Pan kim sa nasi poslowie? senatorowie? Widzi Pan jak sa traktowane kobiety w Polsce? Widzi Pan dyskryminacje?
To czy Pan byl i jest odpowiedzialny, to o to trzebaby bylo zapytac pana dzieci i zone.
Ja tez Panu spolczuje, bo czlowiek ktory naprawde zrobil cos wspanialego swoim zyciu, nie musi sie tym chwailic uzywajac ironicznych ikonek 😉
I po co ten sarkazm? 🙂 Bardzo bojowo sie pani wypowiedziala, tak jakby nienawidzila mezczyzn, no przepraszam bardzo, ale tak sie wyzej pani prezentuje! Nie wiem, czy tak jest rzeczywiscie, dlatego uzylem slowa: MOZE. Prosze czytac uwaznie, to byl tylko domysl z mojej strony. Mam swoje zdanie odnosnie polityki i odnosnie protestu, napisalem o tym w komentarzu ponizej. Uwazam, ze jest to w zlym guscie oraz infantylne twierdzac, ze za cale zlo tego swiata odpowiedzialni sa faceci…W polityce takze sa kobiety, tak jak zreszta w kazdej innej dziedzinie. Nie widze tez jaki to ma zwiazek z protestem w sejmie?! No i nie musze sie pytac swojej rodziny, czy jestem odpowiedzialny, bo to wiem. 🙂 Przezylem juz kilka dobrych lat w malzenstwie, z zona jestem nadal i z dziecmi oraz wnukami mam normalny, dobry kontakt. A czym ja sie chwale?! Napisalem pani na swoim przykladzie, ze sa tez normalni, odpowiedzialni mezczyzni na tym swiecie. Ludzie sa rozni, niezaleznie od plci.
Nie bede dalej odpowiadac na pani komentarze, bo widze, iz jest to negatywnie odebrane. Nie chce wchodzic w dziwna rozmowe, ktora plec jest lepsza badz gorsza albo bronic nas mezczyzn, bo to nie jest moim celem. Moim zamiarem nie byl takze atak wobec pani osoby, odnioslem sie jedynie do wypowiedzi.
Też nie wrzucałabym wszystkich do jednego worka. My z mężem obydwoje pracujemy, mamy dwoje dzieci i wspieramy się. Nie mam możliwości, żeby on po pracy się rozłożył z piwkiem i gazetą, a ja skakałabym przy całym domu. Co prawda to co Pani pisze to jest większość mężczyzn, ale nie wrzucałabym tego wszystkim mężczyznom, bo tak nie jest. Wielu mężczyzn staje na wysokości zadania i radzi sobie z problemami na równi z kobietami. Co możemy zauważyć także na przykładzie Pana Kuby, który dzielnie stara się sprostać problemom
Pozdrawiam
Nie zaprzegniecia .Mnie chodzilo o prace charytatywna badz wolontariat.To wielka roznica.A czy to bedzie zakonnik czy zakonnica to wszystko jedno.Niestety juz tak na tym swiecie jest ze facetom zawsze sie udaje uniknac odpowiedzialnosci.Nie wiadomo tylko jak to zmienic.
Odbiega Pani troche od tematu. A skad ta pewnosc, ze mezczyzni nie pomagaja przy wychowaniu i opiece nad dzieckiem? Oczywiscie jak swiat swiatem matka jest zawsze (bywaja wyjatki) bardziej zwiazana emocjonalnie z dzieckiem niz ojciec, byc moze wiecej obowiazkow spada na nia przy dziecku. Mimo wszystko uwazam, iz z tego powodu jest sie zlym ocjem. Pani wypowiedz jest jednostronna i feministyczna, jak dla mnie. 🙂
Dziekuje, jak najbardziej jestem feministka. A Pan nie jest? Wypowiada sie Pan tak ‚rowno’ broniac mezczyzn? Nie jest Pan feminista? Nie popiera Pan aby kobiety i mezczyzni byli rono, sprawiedliwie traktowani w spoleczenstwie?
Co do mezczyzn i opieki nad dziecmi – prosze sie rozejrzec, popatrzec na statystyki, popatrzec na to jak dyskryminowane sa kobiety, jak trudno jest im np na rynku pracy kiedy zostaja matkami – i dlaczego to matka zawsze ‚domyslnie’ jest ta ktora ma zostac z dziecmi i sie nimi zajmowac?
To iz sa mezczyzni ktorzy sa powaznymi, odpoiwedzialnymi rodzicami, nie zmienia faktu iz nasze spoleczenstwo ma jeszcze dluga droge jesli chodzi o prawa kobiet i matek.
Nie wiem, czy odpowiadam tej samej osobie jak wyzej, ale napisze: Nie – nie jestem feminista i nie bronie mezczyzn! Dziwi mnie bardzo, skad takie jednostronne podejscie do ludzi i swiata, DLATEGO sie podpisalem pod tym komentarzem. Jestem na blogu pani Emili, komentuje wpis o sytuacji w sejmie i przez mysl mi nie przeszlo, obwiniac w tej sprawie kobiety czy mezczyzn. Polityka to system, na ktory sklada sie wiele czynnikow. Pani rowniez ma w tym swoj udzial lub tez nie, bo kto wybieral obecny rzad?? Skoro czuje sie pani zdyskryminowana, to prosze walczyc o swoje prawa. Wniosek z pani wypowiedzi jest taki, ze mezczyzna ma na tej planecie idealne zycie, wszelkie prawa a kobiety wrecz przeciwnie – zatem kto kogo tutaj broni?
Panie Tadeuszu. Prosze przeczytac swoje wypowiedzi jeszcze raz, i rozejrzec sie wokol siebie.
Staram sie tworzyc wokol siebie swiat rownosci. Zmieniam co moge. Niestety, patrzac na statystyki – ilosc matek samotnie wychowujacych dziec bo mezowie odeszli, nie podolali mowi sama za siebie.
Tak, mezczyzni maja latwiejsze zycie ktore sami sobie stworzyli – patrzac na polityke, sady i historie, to mezczyzni stanowili o swiecie. To sie zmienia, i powoli bedzie sie zmienialo na lepsze.
„A wiecie, jak teraz żyją? Obracając po pięć razy każdą złotówkę, rezygnując z jedzenia na rzecz kupowania leków, nie śpiąc, nie odpoczywając”. Emilio – niektórzy tak, niektórzy nie. Tak jak rodzice zdrowych dzieci – jedni żyją w biedzie a innym dobrze się powodzi. W sieci krąży już „wykryty” profil z Facebooka jednej z tych Pań protestujących w Sejmie – zdjęcia całej rodzinki na plaży w Chorwacji.
No i co z tego? Ty też należysz do tych, którzy odmawiają rodzicom chorych dzieci prawa do normalności i wypoczynku? Wstydź się.
Nie, że zazdroszczę. Nie, że popieram wylewanie jadu na tę kobietę. Ale wiesz… Nigdy nie było mnie stać na wczasy w Chorwacji.
Ani moich rodziców pracujących przez całe życie mimo moich kłopotów z sercem.
Ku refleksji.
Czasem najgłosniej wcale nie krzyczą najbiedniejsi.
Kamila, a skąd wiersz, kto zapłacił za te wczasy w Chorwacji? Tak się składa, że dwa sezony temu jedna z czytelniczek mojego bloga zaprosiła mnie, Laurę i Kubę właśnie do Chorwacji. Jest to właścicielka pensjonatu, która co roku finansuje wczasy w Chorwacji dla rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi z Polski. My z zaproszenia nie skorzystaliśmy, głównie ze względu na stan zdrowia Laury, który wówczas nie pozwalał na długą podróż z dzieckiem. Ale wiem, że już kilka rodzin z tych wakacji skorzystało, także jedna mama chorego dziecka pisząca popularnego bloga. Kto wie, czy ta mama protestująca w sejmie też nie dostała takich wakacji w prezencie? Teraz z perspektywy czasu wcale nie żałuje, że nie pojechałam na wczasy do Chorwacji. Pewnie by mnie za taki wyjazd już ze sto razy spalono na stosie… Skoro za dwudniowy wyjazd do oddalonej o 30 km Łeby mi się dostało, to nawet nie chcę myśleć, jakie piekło miałabym za taką Chorwację. Ku refleksji.
Emilia, nikt nie pali tej kobiety na stosie (a już na pewno nie ja:)), bo rozumiem, że to mógł być tak jak piszesz, prezent. Musisz jednak zrozumieć, że w kraju gdzie ogrom osób za swoją pracę otrzymuje 1200 złotych i muszą za to przeżyć i utrzymać dzieci takie zdjęcia będą bulwersować i będą wywoływać zazdrość.
Niestety, nie tylko rodzice niepełnosprawnych dzieci mają ciężko. Próbuję zwrócić Ci uwagę, że to nie musi być podyktowane nienawiścią a zwyczajną bezradnością jaką i Wy odczuwacie. Dlatego nie rzucałabym się na każdego kogo to trochę boli.
Dwa- początkowo bardzo kibicowałam tym rodzicom, obecnie nie mogę pozbyć się wrażenia, że dali się zmanipulować SP i walczą o swoje dzieci.. dziećmi. To też nie zachęca. Im dłużej trwa protest, tym bardziej widać rozczeniowość. Rozumiem, że wynika ona z bycia w sytuacji granicznej, ale dlaczego jednym postulatem jest „Dajcie nam pieniądze” a nie „dajcie nam więcej bezpłatnej rehabilitacji” lub „dajcie nam szansę pracować”?
Jeszcze raz powtarzam, nie czuję do nikogo nienawiści. Nie drażni mnie to, że staracie się żyć normalnie (mówiąc Wy mam na myśli wszystkich rodziców dzieci niepełnosprawnych). Uważam, że macie prawo do radości, odpoczynku rozwoju.
Tylko zbyt dużo widzę biedy, niedostatku by oburzały mnie komentarze o wczasach zagranicznych kobiety która na posadzce sejmowej krzyczy, że nie ma za co żyć. O ile wyrażone są kulturalnie. A ten mojej poprzedniczki był.
Kamila to o paleniu na stosie nie tyczyło się oczywiście Twojej wypowiedzi, tylko ogólnie całej tej nagonki w internecie, jaka odbywa się pod adresem matki protestującej w sejmie. Wszyscy łatwo osądzają, chociaż nie znają szczegółów sprawy, a ja po prostu nie lubię takich osądów.
To ja (tez) sie wypowiem o protescie w Sejmie…duzo juz zostalo na dany temat napisane, dlatego nie bede sie rozpisywal. Zrozumiale, ze te osoby walcza o lepsza opieke etc., i bardzo dobrze, ze dzialaja..Natomiast jak napisala juz Pani ponizej, im dluzej trwa protest, tym bardziej widac taka niemila „agresywnosc” ze strony rodzicow. Nie chca pojsc na zadna ugode i widza jedynie swoje racje. Wiadomo, ze nie jest im latwo i ich wydatki sa bardzo wysokie, ale nie tylko im jest ciezko. Trudno mowic o jakims rozwiazaniu, skoro jedna strona, w tej sytuacji rodzice, domaga sie jedynie okreslonych pieniedzy… Pozdrowienia!
No dobrze, masz oczywiście swoje racje ale zauważ że jeżeli ktoś ma zdrowe dzieci to nikt ich nie rozlicza z żadnych wczasów , rozrywek czy atrakcji.
Moim rodzicom się powodziło, jeździłam na kolonie i wczasy za granice.
Teraz moi rodzice potrafią w styczniu zwiedzić Barcelonę a w lutym Rzym i co?
Żadnych komentarzy. Bo co? Bo pracują to zarabiają i mają.
A rodzice dzieci niepełnosprawnych nie są traktowani jako osoby pracujące.
Czy zdajesz sobie sprawę z tego ile zarabiałaby wykwalifikowana pielęgniarka biorące dwa dyżury na dobę ? I zaraz pewnie ruszy lawina że pielęgniarki też mało zarabiają…….
Ale nie 1000 zł za całodobową pracę.
Może to że te dzieci leżą na sejmowych podłogach tyle czasu wywołuje mieszane uczucia ale ci rodzce już chyba sami nie wiedzą co mają zrobić, myślę że ich zachowanie wywołane jest kompletna niemocą.
A wracając do wczasów w Chorwacji.
Przecież dziecko niepełnosprawne nie znaczy upośledzone a nawet i upośledzone odczuwa przyjemne bodzce jakimi są np. promienie słoneczne.
Laura jest niepełnosprawna ale brzydko mówiąc bardzo kumata 😉 i co? Należą jej się wszystkie najpiękniejsze wyjazdy.
Moi rodzice nigdy ani mnie, ani rodzeństwa nie zabrali na wakacje, bo nie było ich na to stać. Ja też przez 4 lata życia mojej córki nie zabrałam jej na wakacje, bo nie było mnie na to stać. Ale uwierzcie mi, że w tym roku zrobię wszystko,co w mojej mocy, aby zarobić na ten pierwszy wymarzony urlop i aby wreszcie odpocząć z moją rodziną – po czterech latach bardzo trudnej codziennej walki. I naprawdę nie dbam o to, czy ktoś mnie będzie z tych wakacji rozliczał, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że się tacy znajdą. Przytłaczające, a zarazem prawdziwe jest to, co piszesz Moniko – gdybym miała zdrowe dziecko, to nikt by mnie z moich wyjazdów nie rozliczał, nawet, gdybym jeździła dwa razy w roku. Ale ponieważ mam chore, to prędzej czy później ktoś mi ten urlop i tak wypomni… Zbyt dobrze znam realia, może właśnie dlatego tak bronię tej matki z sejmu – uważam, że ludzie zbyt łatwo ulegają pokusie pochopnych osądów, choć w większości przypadków nie znają szczegółów sprawy, o której z taką łatwością się wypowiadają. Dlatego apeluję o powściągliwość w wyrażaniu swoich opinii na temat prawa rodziców niepełnosprawnych dzieci do wyjeżdżania na wakacje.
Kobiety!!
A tak łopatologicznie!!
Czy uważacie że z tych 800 zł zasiłku i 150 zasiłku to mozna nazbierać na wczasy? Jakiekolwiek?
Ja bym nie umiała 🙂
Może jakiś darczyńca, jakiś dziadek, kuzyn chcieli to pomogli i dzieciak pogrzał się na słońcu. Super!!
Emilio zeszkliły mi się oczy po przeczytaniu Twojego komentarza na temat wakacji… Zróbcie proszę wszystko co w Waszej mocy, żebyście sobie mogli pojechać na wymarzone wakacje i miej to głęboko gdzieś co kto powie. Co za ludzie, cholera jasna, co za głupia mentalność, co za idiotyczne posądzanie kogoś, nie znając sytuacji, ludzie zazdroszczący Chorwacji, zamieńcie się życiem, weźcie sobie te dzieci niepełnosprawne, ich problemy, niezrozumienia itp i jedźcie sobie też do tej cholernej Chorwacji czy nawet na koniec świata… Ech jeszcze dużo bym chciała powiedzieć, ale w sumie po co, myślenie ludzi jest dla mnie niezrozumiałe, może powiem tak, trudno zrozumieć sytuację nie doświadczywszy jej, niepełnosprawność własnego dziecka uczy pokory, może to dziwnie zabrzmi w uszach kogoś, ale na moje usta się cisną się słowa dziękuję Bogu że właśnie dał mi takie dziecko, moje niepełnosprawne dziecko nauczyło mnie pokory i innego patrzenia na świat.
Udanych wczasów rodzinko Laury, wyjedźcie nawet na miesiąc na koniec świata, wyjedźcie tam gdzie najlepiej odpoczniecie…
Trzymam kciuki za rodziców w Sejmie i jestem z nimi całym sercem, niech polski rząd zacznie traktować społeczeństwo poważnie…
Po co ta agresja? Normalnością są też 7-dniowe wczasy nad Bałtykiem, na które jeżdżę z moimi zdrowymi dziećmi, bo nie stać mnie na Chorwację. Nie odmawiam nikomu prawa do odpoczynku, wskazuję tylko nieprawdę i zbyt duże uogólnienie w tym co piszesz – gdyby ktoś musiał obracać w ręku 5 razy każdy grosz i – o zgrozo – rezygnować z jedzenia, żeby móc kupić dziecku leki, to by nie jeździł na zagraniczne wczasy. Dlaczego przeinaczasz sens mojej wypowiedzi? Wstydź się. 😉
Nie jestem agresywna, ani nie przeinaczam Twojej wypowiedzi. Tak ją odebrałam. Po prostu przeraża mnie łatwość osądzania innych bez zapoznania się ze szczegółami sprawy i właśnie przeciwko temu protestuję. W każdym razie nie będę dalej brnąć w tę dyskusję, gdyż nie chcę tu wywołać kolejnej lawiny komentarzy. Niech więc każdy pozostanie przy swojej racji i swoim punkcie widzenia. Pozdrawiam
Pani Emilio, niestety właśnie żyjemy w społeczeństwie, gdzie nie ma empatii wobec drugiego człowieka, zbyt często doświadczyłam przysłownego powiedzenia: „Najedzony głodnego nie zrozumie.” Ja osobiście spotykałam się wiele razy o zazdrość od „zdrowego człowieka,” (i nie tylko) jeśli chodzi o pieniądze np, na rehabilitację, „turnusy rehabilitację”,dlatego proszę się nie przejmować, bo jeszcze nie raz spotka się z tym tak jak ja jako osoba niepełnosprawna, niektóre osoby nawet jeśli komuś udało się wyjść z choroby tak jak i mnie się udało to tego nie dostrzegą oraz tego nie docenią, ale będą jeszcze bardziej zazdrościć i żle o danej osobie mówić, ale to jest problem danej osoby a nie mój, w końcu to świadczy o danym poziomie inteligencji:)
Wczasy nad Bałtykiem są teraz droższe niż w Chorwacji…
Tak, to prawda – moi znajomi też wybrali wyjazd do Chorwacji, gdyż wyszło ich to taniej, niż spędzenie urlopu nad polskim morzem.
Straszna jest ta zazdrość, zawiść ludzka myśle Pani Magdo,że gdyby miała Pani chore dziecko,to by Pani wszystko oddała za jego wyzdrowienie łącznie z wczasami w Chorwacji!
Czy tym ludziom nie należy się odrobina szczęścia?? przyjemności??
Czytając komentarze wychodzi na to,że nie bo jakim prawem oni pojechali do Chorwacji,a ja siedze nad Bałtykiem??
Droga Pani,żeby pojechać nad Bałtyk też trzeba mieć niemałe pieniądze.
Wstydzę sie za Was wszystkich, bo skoro tak zazdrościcie tej Chorwacji,to zamieńcie się weźcie chore dziecko i jedźcie tam. Znając życie chętnych by na taką zamianę nie było,ale dziamgać buziami jeden z drugim potrafi dajcie najpierw coś od siebie,a nie tylko wymagajcie ja nie mam,ja tam nie spedzam wakacji,to i oni nie mają prawa nic miec!
A właśnie,że mają parwo do wszystkiego,co najlepsze,za to,że muszą patrzeć na cierpienie właśnych dzieci.
Nikt nikomu nie zazdrości Chorwacji. Chodzi o to, że w Polsce standard życia jest krótko mówiąc bardzo niski. Wyjazd na urlop czy wysłanie dzieci na wakacje, gdzie indziej niż do babci uważane jest za luksus i często rodzice zdrowych dzieci, mimo, że pracują oboje, nie mogą sobie na taki luksus pozwolić.
Nie dziwię się więc, że zdjęcia kłują w oczy.
Ja początkowo protest wspierałam, ale teraz mam wrażenie, że rodzice chorych dzieci stali się roszczeniowi, walczą tylko o kasę, a nie jak powiedziała Łońska o rehabilitację, czy możliwość pracy.
Kurcze, naprawdę nie pojmuję, dlaczego Was te wakacje w Chorwacji tak bardzo kłują w oczy? Ja też nigdy w Chorwacji nie byłam, a mimo to szczęście innych ludzi jakoś mnie nie kłuje. Moje dziecko nawet nie może pojechać na wakacje do babci – na taki LUKSUS też nie możemy sobie ze względu na chorobę córki pozwolić. A mimo to jakoś mnie w oczy nie kłuje, że inne zdrowe dzieci mogą do tej babci pojechać.
Ludzie mili, dlaczego to, że ktoś coś ma, a Wy nie, od razu wywołuje u Was frustracje i niezdrowe emocje? Kiedy w końcu jako społeczeństwo dojrzejemy do tego, aby z sukcesów innych się cieszyć, a nie tylko zazdrościć? Dlaczego Wasz światopogląd nie pozwala Wam pomyśleć „o jak fajnie, że ta matka chorego dziecka przynajmniej ma tyle dobrego, że może raz na jakiś czas na wakacje z tym dzieckiem pojechać”?
Nie ogarniam, naprawdę nie ogarniam, dlaczego radość i „dobrobyt” innych nieustannie tak wielu z Was kłuje w oczy… Smutne to, naprawdę smutne.
Musisz zaczac jezdzic na Chorwacje. Bo mnie na wakacje nad polskim morzem nie stac!!!!Jest po prostu za drogo.
Emilio!
Myślę , że ta Chorwacja tak kłuje w oczy ……..bo zazwyczaj Ci ludzie ( którzy mają chore dzieci) apelują dookoła o pomoc dla swojego niepełnosprawnego dziecka, proszą o 1% czy wsparcie subkonta w Fundacji.
Prowadza blogi, w każdy możliwy sposób proszą o możliwość finansowania leczenia , rehabilitacji ,zakupu sprzętów potrzebnych do usprawnienia życia dziecka.
Dają sygnał że nie są sami sobie poradzić z finansowaniem tego typu przedsięwzięcia.
A gdy na portalu społecznościowym ukazują sie zdjęcia z wczasów zagranicznych – ludzie od razu łączą te sprawy i sie zastanawiają jak to jest?
Tu np. prosi o pieniądze ( nie znam tego konkretnego przypadku – nie wiem czy ta kobieta walczy o pieniądze po przez fundacje czy bloga) na leczenia a stać ją na wyjazd.
To sa normalne ludzkie odruchy i nie ma co sie oburzać. Oczywiście trzeba „głębiej” zbadać sprawę zanim wyda sie osąd , ale z tym już trudniej.
A co do protestów – też pieniądze które żądają rodzice zamieniłabym na rehabilitację w nieograniczonej ilości, darmowe leki , opatrunki i możliwość podjęcia pracy przez matkę lub jesli podejmie decyzje zostania w domu odpowiednie wynagrodzenia za jej „pracę”
Same pieniądze dane do ręki chyba niewiele zmienią, a za tymi protestującymi mogą a może powinni iśc w dalszej kolejności- rodzice dzeci zdolnych a nie mających pieniędzy na ich kształcenie, rodziny wielodzietne – bo mama nie pracuje tylko jest w domu z dziećmi itd, itd…..
Nikt nie odmawia nikomu prawa do wypoczynku. Jak ja wydam na swoja rehabilitacje leki , to na Chorwacje moze braknac. Ale nie żebrzę w sejmie na podłodze.
Obys kiedys zebrac nie musiala! Mozesz kiedys np jechac taksowka, i moze w ciebie uderzyc inny samochod. Z nieswojej winy znajdziesz sie na podledze, i wierz mi, bedziesz zebrac, plakac i wic sie z bolu, zalu i poczucia niesprawiedliwosci. Chcialabym wtedy zobaczyc Twoja twarz, i powiedziec ci zebys sie podnisola i przestala zebrac na podlodze. POWODZENIA! Tez kiedsy mialam taka ‚kolezanke’; teraz troche zlagodniala bo kregoslup jej nie pozwala na ‚podskakiwanie i takie teksty’. Ale kiedys byla mocna, i to bardzo mocna……jedno wyjscie ze znajomymi na pizze, taksi, wypadek i zebranie na podlodze. Na izbie przyjec 3 godziny zebrala zanim sie nia zajeli. Chodzi, ale musi uwazac.
Patti, masz rację, oczywiście, że chodzi o to właśnie, że ta pani „prosi o pieniądze na leczenie a stać ją na wyjazd”. Krótko i na temat.
ano to z tego Emilio że jak ktos kleczy w sejmie zas.łanei się swoim dzieckiem i mowi nie mam na chleb nie mam co dac dizecku jesć to w takim razie czy stac go na wczasy ?krzyczą pieniędzy, pieniędzy. i prosze nei pisz, ze ktos im zafundował te wczasy . tu chodzi o szczerość i prawdę!
jestem przeciwna dawaniu pieniędzy za to bardzo bym chciała by dzieci maiła darmowe swiadczenia, rechabilitacje, opieke dzienną bezpłątyen leki, i szereg innych rzeczy by godnie żyć. a matki i ojcowie mogli pracowac i stad mieć pienjiądze.
odnosnie prawa do normalności to powinni miec je wszyscy!
całkeim niedawno czytałam chyba na onecie o matce wychowującej chore dziecko, ze ona nie chce pieniędzy ona chce by państwo pomagała w taki sposób by ona mogła zarobic te pieniądze.
Tylko ze rodzice zdrowych dzieci nie sa do nich ‚przukuci’ caly czas. Zdrowe dzieci beda mogly byc smodzielne w przyszlosci.
Widzisz roznice?
Pojechala do chorwacji za 650 zl zasilku?…no na litosc Boska niech sie pani zastanowi i pomysli logicznie. Strasznie egoistycznym spoleczenstwem jestesmy. Cos okropnego. Powiem szczerze ze napawa mnie to strachem. Nie wiem czemu. Byc moze dlatego iz po takich reakcjach jak Pani, obawiam sie ze jesli mi powinie sie kiedys noga i znajde sie w potrzebie, nikt nie wyciagnie do mnie reki i bede mogla liczyc tylko na siebie. Zazdroscic matce chorego dziecka ze wybrala sie z rodzina na wakacje!? No tak..w koncu „za moje” sie wybrala;) za cale 650 zl zasilku na miesiac. Eh…wstyd
Witam jestem stałą czytelniczką Pani Emilii 🙂 do tej pory nie wydawałam opinii, ale postanowiłam skomentować ostatnie wydarzenia, trzymam kciuki za mamy, które domagają się swoich spraw, natomiast jestem zaskoczona tym co dzieje się z naszym społeczeństwie, że jest tyle negatywnych komentarzy na temat tych mam w sejmie, najgorsze jest to, że wypowiadają się osoby, które nie mają żadnego doświadczenia z niepełnosprawnością, aż mi wstyd, że te osoby nie mają żadnych zahamowań krytykując te mamy.
Czytając komentarze na internecie zamieściłam podany tekst:” Jest mi bardzo przykro, że żyjemy w takim społeczeństwie, gdzie nie ma zrozumienia tych matek, nikt , ale to nikt nie zrozumie tych matek dopóki nie doświadczy tego na własnej skórze, ja rozumiem te matki bo sama jestem od urodzenia niepełnosprawna i dziś też jestem matką (zdrowych dzieci) i nikomu nie życzę tego co przechodziła moja mama tych łez, tej samotnej walki, tych upokorzeń i tego heroizmu itd, poświęciła całe swoje życie kosztem wielu wyrzeczeń, abym dziś mogła być spełnionym człowiekiem dlatego zanim będziecie oceniać to zastanówcie się bo każdy kij ma dwa końce i nie wiadomo co Was jeszcze w życiu spotka, czego Wam tego nie życie zwłaszcza w kraju gdzie nie ma zrozumienia i wsparcia….
Mój ojciec zmarł jak miałam 6 lat, mama musiała radzić sobie sama z dwójką dzieci i z moją chorobą ” mózgowe porażenie dziecięce”, pielęgniarka mnie upuściła przy porodzie i nikt nie poniósł żadnych konsekwencji tylko koszty ponosiła moja mama, dzięki dziadkowie wspomagali nas finansowo, a mieszkali 300km i im ledwo wystarczało”.
I doczekałam się lawiny krytyki , wiedziałam, że moja wypowiedź może się nie spodobać osobom o „innej inteligencji”, ale nie przypuszczałam, że wbędzie to większość…
W każdym razie trzymam kciuki za ten protest z podziwem i z szacunkiem dla tych matek, któe już nie jeden „krok milowy” pokonały….
Pani Emilio, jest Pani wspaniałą mamą dla Laury i jest Pani pięknym przykładem bogatego serca dla innych
Pozdrawiam
Nie wypowiadam sie na temat pieniedzy bo i po co jak wiadomo o co chodzi.Napisze moze troche nie na temat.Otoz w szpitalach kiedys pracowaly zakonnice oczywiscie charytatywnie.Podobno byly niezastapione bo mialy czas nie musialy gotowac obiadu dla rodziny poswiecaly sie calkowicie opiece nad chorymi.Zauwazylam ze wiele matek skarzy sie na niemozliwosc znalezienia opieki dla dziecka
chociazby na 2 godziny.Zgadazam sie nie kazdy ma takie osoby.A jak chce zatrudnic to musi placic.
W Polsce zakonnic nie brakuje.Ale w obecnych czasach sa zaszyte w klasztorach i absolutnie nie dostepne.Dlaczego upadla instytucja siostr milosierdzia? Mysle ze wielu matkom przydalaby sie chociaz troszeczke taka pomoc techniczna przy myciu czy ubieraniu ciezkiego dziecka ktore nie stoi a czasem i nie siedzi.Dlaczego w tak religijnej Polsce nikt z instytucji koscielnych nie spieszy z pomoca.
Moze warto by bylo zaangazowac te mile Panie w czarnych habitach w cos pozytecznego?
Hexa, dlaczego wiec nie zostaniesz zakonnica i nie pomozesz takim rodzinom? Ba! Nie musisz nawet zostawac zakonnica, poprostu kilka godzinw tygodniu pomoz komus kto opiekuje sie niepelnosprawna osoba.
To nie zakonnice powinny sie opiekowac chorymi. To my jakos spoleczenstwo powinnismy wymusic na politykach system ktory spiera takie rodziny. Pieniedzy jest duzo, tylko se zle zagospodarowane. Np, politycy mogliby zyc skoromniej (nie trzeba miec garnituru za 5 tys, mozna kupic tani na bazarach za 500 zl, a prace bedzie sie wykonywalao tak samo jak w tym drogim) itd itp….
a zakonnice to nie spoleczenstwo? Po za tym nie zdolalas zrozumiec o co mi chodzi.Moze byl za trudny tekst.Nie siedz w cudzym portfelu i nie licz garniturow.Ja nie pisalam o pieniadzach.Ja dalam przyklad z dawnych lat kiedy to jeszcze zakonnice byly tymi co niosa pomoc bo tak sie zdeklarowaly.Siostrzyczki….
Nie mialam powolania wiec zakonnica nie zostalam,po za tym jestem wyznania protestanckiego to tak na marginesie. I nie slubowalam niesienia pomocy bliznim. Ty natomiast typowo po polsku zacietrzewiona pytasz dlaczego ja nie pomagam.No to ci odpowiem bo nie jestem zakonnica i pracuje przez wiele godzin dziennie
😉 To trzeba byc zakonnica i nie pracowac aby pomagac?
Jestem wierną czytelniczką bloga, raczej czytam, ale dziś chyba przyszedł czas na to, żebym się wypowiedziała. Już od kilku dni toczy się w komentarzach bardzo ciekawa dyskusja. Mimo że nie mam własnych dzieci, z całego serca kibicuję paniom które walczą w sejmie o godność. Bardzo wielu krytykujących te mamy przytacza argument o płaceniu podatków. Chciałabym decydować na co idą moje podatki (niestety mogę decydować o 1%, co jest śmiesznie małą kwotą w porównaniu do tego, ile zabiera mi państwo) I szczerze, wolałabym je przekazać tym mamom, niż dokładać się do wystawnego życia polityków. Dziwi mnie, że niektórym przeszkadza to, że mama osoby niepełnosprawnej dostanie pensję, ale nie przeszkadzają im np podróże polityków, oczywiście za nasze pieniądze (jest taka posłanka – podróżniczka, która zwiedziła Ameryke Południową).
Patrząc na te mamy, jedna myśl krązyła mi po głowie. I dziś pojawił się wpis hexy, pod którym moge się podpisać. Patrząc na te mamy myślę sobie: gdzie jest kościół? Kościół tak chętnie udziela sie w temacie gender, homoseksualistów, a tu wobec protestujących mam nie padlo ani jedno słowo wsparcia. Wszyscy hierarchowie nabrali wody w usta i nie dostrzegają tematu. Poza tym, drodzy państwo, kościoł też nas kosztuje, nie mało. A płacimy wszyscy: ateiści, homoseksualiści (tak znienawidzeni przez kościół), osoby nie chodzące do kościoła, osoby o innej wierze – wszyscy płacimy ogromne pieniądze na kościół katolicki.
Ile kosztują nas lekcje religii (które powinny odbywać się w parafiach)? Ile kosztują nas przywileje dla księzy i zakonnic? Hejterzy mówią: z jakiej racji mamy utrzymywać mamy niepełnosprawnych dzieci (które wykonują bardzo ciężką pracę). A ja się zapytam, z jakiej racji mamy utrzymywać zakonnice, które siedzą pozamykane za murami klasztoru i żyją sobie jak u Pana Boga za piecem? Dlaczego kapelani szpitalni dostają za swoją posługę pensję?
Tak tylko z ostatnich kilku tygodni: państwo nie ma, żeby wesprzeć mamy niepełnosprawnych dzieci. Ale państwo ma, żeby przekazać 6 milionów i 200 tysięcy na budowę Świątyni Opatrzności Bożej. Państwo ma, żeby dofinansować kolejny kościelny program przeciwko gender. Posłanka Pawłowicz ostatnio strasznie oburzyła się dniami ateizmu organizowanymi w Warszawie. A te mamy w sejmie jakoś są dla niej obojętne.
I jeszcze w jednej sprawie chciałabym podpisać się pod wpisem hexy. Kościół tak pięknie mówi o ochronie życia poczetego, wywieszając czesto w centrach miasta drastyczne zdjęcia z aborcji. A co kościół robi dla dzieci, które istnieją?
Za te 6 milionów złotych które przekazano na budowę świątyni można przeszkolić siostrzyczki w opiece nad dziećmi niepełnosprawnymi. Można pobudować przy parafiach salki, gdzie mama mogłaby bezpłatnie powierzyć swoje niepełnosprawne dziecko na kilka godzin pod wykwalifikowaną opiekę sióstr zakonnych, a sama iść do pracy. Albo taka zakonnica mogłaby bezpłatnie przychodzić do dziecka i opiekować się nim. I masz racje hexa, opieka nad słabszymi to rola kościoła i osób duchownych. Powołanie, o którym zapominają w swojej walce z gender i Hello Kitty…
P.S Dużo zdrowia dla Laury (mam nadzieję że przegonicie choróbsko), bardzo lubię ten blog i życzę Wam dziewczyny wszystkiego dobrego.
Ewelino, według mnie masz sporo racji. Ja też jestem zbulwersowana przekazaniem lekką ręką ponad 6 milionów (kolejnej już dotacji) na budowę Świątyni Opatrzności – w kraju, w którym niepełnosprawni przymierają głodem, coraz więcej rodzin żyje na granicy ubóstwa, a dzieci w szkołach są często niedożywione. A to tylko jeden z tysięcy przykładów niewłaściwego wydawania pieniędzy. Nie każdy jest wierzący, a nawet wierzący w większości są zbulwersowani tak wysoką dotacją na ten „zbożny” cel.
Mam nadzieję, że dożyję czasów, aż z Polsce zmieni się ustrój, a podatki wreszcie zostaną obniżone – bo mimo transformacji my wciąż żyjemy w socjalizmie. Najgorsze jest to, że wszyscy mamy tak zamydlone oczy, że prawie tego nie dostrzegamy…
Marzy mi się odpowiedzialne społeczeństwo obywatelskie, które poprzez referenda decyduje o najważniejszych sprawach i wydatkach w państwie. A przecież jest to możliwe, bo podobny ustrój z powodzeniem funkcjonuje w Szwajcarii. Tam w bardzo licznych referendach obywatele sami decydują o kluczowych sprawach i wydatkach, a armia urzędników nie jest potrzebna do funkcjonowania państwa. Tam przedstawiciele władzy służą społeczeństwu i wykonują głównie referendalne polecenia społeczeństwa, bez narzucania swojej woli. Nie potrzebują też wypasionych służbowych bryk i helikopterów, gdyż do pracy nawet wysocy rangą urzędnicy jeżdżą komunikacją miejską! Cóż, aby u nas coś takiego było możliwe, to chyba najpierw każdy z nas najpierw sam musi przejść swoją własną transformację… Pozdrawiam serdecznie.
hexa cyt: „W Polsce zakonnic nie brakuje.Ale w obecnych czasach sa zaszyte w klasztorach i absolutnie nie dostepne.Dlaczego upadla instytucja siostr milosierdzia? Mysle ze wielu matkom przydalaby sie chociaz troszeczke taka pomoc techniczna przy myciu czy ubieraniu ciezkiego dziecka ktore nie stoi a czasem i nie siedzi.Dlaczego w tak religijnej Polsce nikt z instytucji koscielnych nie spieszy z pomoca.
Moze warto by bylo zaangazowac te mile Panie w czarnych habitach w cos pozytecznego?”
Nie do końca masz racje,one nie są aż tak zaszyte w klasztorach,prowadzą przedszkola np salezjanki. Pracowałam w DPS prowadzonym przez zakonnice.Dobrze czytasz,tylko prowadzonym przez nie,bo zapierniczać przy niepełnosprawnych musi kto inny za marne grosze. Te jak określasz „miłe panie”,wśród dzieci niepełnosprawnych,każda miała jakiegoś pupila,tak to można określić,bo dla nich dziecko upośledzone to prawie jak zwierze.Zero w nich miłości.Ile razy dostałam „zjebke” za to że zużyłam jeden pampers więcej,który i tak się należał jak psu buda,no ale wtedy mogło braknąć dla jej pupila,bo pupil musi mieć pieluche zmienioną co 2 godziny a inne dziecko raz na dobe.Potrafią te miłe panie jedno,wpieprzać drożdźówki aż im dupy urosły takie że na taborecie się nie mieszczą.Potrafią opierd….lić cie bo wstały lewą nogą,potem zapieprzają do kapliczki odklepać różaniec,a przychodząc przywalą kijem od miotły większemu dziecku tylko za to że wylało szampon do wanny.
No bo tak trzeba „żeby rozumu nabrało”.Ale gdyby to był jej pupil to by była kupa śmiechu jaki to pupilek rezolutny i jakie ma niesamowite pomysły…
Gdybym miała taką miłą panią zatrudnić do dziecka to bym jej z oka ani na sekunde nie spuściła.Współczuje rodzicom którzy oddają dzieci do takich placówek,owszem mają te dzieci tam miłość i opiekę,ale od osób cywilnych,opiekunek które nieraz całe serce tym dzieciom dają.Tylko dzięki nim jakoś wegetują.A opiekunki muszą robić to co pani w czarnym habicie nakaże,np.przywiązać o 6 rano dzieciaka krzyczącego do kibla by sie wypróżnił,bo ona tak chce,bo szkoda pampersa..One są miłe,ale dla swoich pupili…
I znów tu sie sprawdza powiedzenie święta przed figurą a diabła ma za skórą.Dużo by o tym mówić że mózg by się zlasował niejednemu.
Zanim zaczniesz obrażać kogokolwiek to zasięgnij wiedzy u źródeł a nie w lewackich mediach dlaczego siostry zakonne nie chodzą po domach?zwyczajnie dlatego że im kiedyś tego zakazano i to trwa do dziś odwiedzam dom prowadzony przez siostry zakonne Orionistki kolejka do tego domu trwa latami ludzie czekają aż się zwolni miejsce czy dlatego że jest żle?domy świeckie czekają na pensjonariuszy czy dlatego że tam za dużo miłości?Ja bym takiej osobie jak Ty nie powierzyła nikogo bo w Ty kipisz nienawiścią
Ja też!
Czytelniczko, zainteresuj proszę tym DPS jakąś gazetę albo TV … Może będzie jakaś szansa na ratunek dla podopiecznych tych „siostrzyczek”?
W sprawie protestu w Sejmie polecam wszystkim Państwu komentarz pana, który wygrał konkurs Blog Roku 2013. Ważny i mądry głos ojca zdrowego dziecka:
http://haloziemia.pl/rodzice-ktorzy-kochaja-bardziej/?fb_action_ids=285039078321329&fb_action_types=og.likes
Piekna wypowiedz!
NIESTETY KLAWIATURĘ MAM POPSUTĄ..a chciałabym swoje „trzy”grosz dodać
Pani Emilko zgadzam się z Panią w kwestii tego iż w normalnym,dobrym państwie niepełnosprawne dzieci miałyby opiekę specjalistów, rehabilitację itp. Tak powinno być i to nie podlega żadnym wątpliwościom. Ich rodzice mieli by pracę,kontakty towarzyskie i byłoby też więcej miejsc pracy dla wykształconych Polaków, którzy skończyli kierunki związane z pomocą osobom niepełnosprawnym. Ale powiem szczerze – oglądając sceny z protestu w sejmie,matki, które przewijają dzieci na sejmowej podłodze i wielkim wysiłkiem starają się podnieść swoje duże i ciężkie dziecko, które jak widać – samo nie poradzi sobie z żadną codzienną czynnością nasuwa mi się jedno stwierdzenie – gdybym ja miała taka być,urodzić się to chciałabym żeby moja mama dokonała aborcji,a nie egzystować bez żadnego celu w wielkim cierpieniu obciążając kogoś. Dlatego jestem za robieniem badań prenatalnych! I żeby nie było wątpliwości, nie mam tu na myśli osób czy dzieci, które są niepełnosprawne,ale funkcjonują w miarę dobrze, rozwijają się,uczą świata,chodzą, mówią, tylko skrajne przypadki-dzieci, które tak naprawdę są roślinkami-choć nie lubię tego stwierdzenia. Ale każdy oczywiście ma swoje zdanie. Dużo zdrowia dla Słodkiej Laurki!!!
cyt.: ” gdybym ja miała taka być,urodzić się to chciałabym żeby moja mama dokonała aborcji,a nie egzystować bez żadnego celu w wielkim cierpieniu obciążając kogoś. Dlatego jestem za robieniem badań prenatalnych”
Ja też jestem za! Ja też nie chciałabym się taka urodzić! Ja też nie chciałabym mieć upośledzonego dziecka!
Tylko, kurcze, życie nie jest takie proste. Moje dziecko urodziło się zdrowe, a do uszkodzenia mózgu doszło na skutek powikłań poszczepiennych. U mojej znajomej to samo. Dziecko innej znajomej zapadło w śpiączkę po operacji serca i doszło do uszkodzenia mózgu. Dziecko kolejnej znajomej zostało uszkodzone podczas porodu. I tak wymieniać mogę długo. Czy naprawdę nie wiesz, że niewiele wad można wykryć badaniami prenatalnymi? Więc jak to się ma do Twoich i moich pobożnych życzeń???
Eeehhh życie,przykro mi bardzo. Nigdy nie wiadomo co nas spotka-taka jest prawda. Ja jestem jednak słaba psychicznie i wiem,że nie dałabym rady opiekować się dzieckiem w takim stanie jak ta dziewczynka na zdjęciu z sejmu. Życzę Wszystkim dużo zdrowia!
Polecam lekturę tego wpisu. 🙂 http://preclowastrona.blox.pl/2014/02/To-nie-bedzie-latwy-wpis.html
i jeszcze to o Tusku
http://www.youtube.com/watch?v=GQBHf-Vqiyg
Podpisuje się wszystkimi kończynami! Nie mam co prawda kontaktów na co dzień z osobami niepełnosprawnymi, ale zdaję sobie sprawę ile pracy muszą wkładać rodzice niepełnosprawnych dzieci w każdy dzień. Jak przeczytałam komentarze na popularnych portalach, to wręcz oniemiałam. Czy ci ludzie cały dzień siedzą przy komputerze?! Czy nigdy nie obejrzeli chociaż jednego dokumentu o niepełnosprawnym dziecku?! Skąd w ludziach tak mało empatii?! Nadal nie mogę uwierzyć, że ktoś może myśleć, że taka opieka to nic takiego, a te matki to „leniwe baby biorące kasę i nie idące do pracy jak uczciwi ludzie”. Mam niestety niemiłe przeczucie, że to jedna z naszych polskich cech. 🙁
Trzymaj się Emilio, czytam wasz blog już 3 lata i widzę wiele postępów u Laury. Każdy mały krok postępu jest powodem do radości, również mojej. Dużo zdrówka Laurze życzę! 🙂
Nie popieram protestu w takiej formie,choć mam niepełnosprawną córkę l.15.
Córka nie jest upośledzona,ani na wózku,ale ma szereg chorób,które osłabiają Jej organizm.
Jestem samotną matką od 8 l.Nie mam pomocy rodziny i tylko pomaga mi dorosły Syn,lat 22 i który pracuje.
Nie jestem w Sejmie,ponieważ nie stać mnie na to,a nawet gdyby było,to nie umęczyłabym mojej Córki oraz nie stresowała.
Protest TAK,ale NIE w takiej formie,a nade wszystko bez męczenia Dzieci.
Zrzekam się podwyżki świadczeń i pozostaję przy kwocie 820 zł.i moje oświadczenie złożę w Opiece Społecznej w Gliwicach.
Opiekunowie Dorosłych Niepełnosprawnych nie mają NIC,to ja cieszę się z tych 820 zł.,choć uważam,że to jest mało,lecz nie chcę podwyżki kosztem innych uprzywilejowanych grup,czy poprzez zabranie funduszy z remontu dróg lokalnych.
Są inne rozwiązania i kilka dni temu napisałam to w mejlu do Kancelarii Premiera Tuska.
Z poważaniem,
Ar;etta Szymczak,l.45
Gliwice,
Warto zapoznać się także z tym punktem widzenia: http://damy-rade.org/publicystyka/3277-list-otwarty-do-oburzonych-postawa-rodzicow-dzieci-niepelnosprawnych-w-sejmie-rodakow-mego-kraju.html
nic dodać nic ująć! Uwielbiam Panią… W Polsce się bardzo źle żyje…ja skończyłam dwa kierunki studiów , zawsze marzyłam by pracować z niepełnosprawnymi i znalazłam moją wymarzoną pracę jako terapeutka w ośrodku wsparcia dla osób niepełnosprawnych, ale niestety zarabiam 1700zł brutto na miesiąc( za osiem godzin pracy dziennie). Takie są polskie realia ….szkoda gadać
Boże jakie to prawdziwe…
Jest też druga strona medalu, niestety. Jesteśmy społeczeństwem ubogim i większość pracuje i odbiera wynagrodzenie najniższe lub niewiele wyższe od najniższej krajowej. To jak dać 2500 na rękę, zapewnić składki, na które muszą złożyć się pracujący. To i niepełnosprawnym z prawem do renty należałoby przez czas choroby uznać osobę chorą na raka.
Po drugie nie każde niepełnosprawne dziecko wymaga rezygnacji z pracy. Mimo, że szczerze kibicuję tym mamom, boję się tak powszechnego w naszym kraju cwaniactwa. Ja mam sprawne dziecko, ale też chce mu zapewnić godny start, co też kosztuje. Mi nikt na to też nie dołoży, mam jedno dziecko i długa drogę do przedszkola, bo pracuję, nie jestem samotna. Mi nikt nie dokłada, ale życie jest cholernie drogie i nie wiem, czy chcąc dać dużo rząd nie obetnie mi pensji podatkami.
W zasadzie tam powinniśmy być wszyscy: niepełnosprawni, pełnosprawni, ci, których dzieci wyjeżdżają za chlebem, starsi, chorzy w kolejkach do specjalistów,…
Droga Emilio, a jeśli można zapytać, to na kogo głosowałaś w poprzednich wyborach?… chyba właśnie na obecnie nam panującą władzę???? więc do kogo pretensja i żal?!
Proszę o mądre wybory przy kolejnych wyborach!!!!
Tak kilka lat temu, na samym początku, jeden raz zagłosowałam na PO, bo uwierzyłam w piękne obietnice Tuska (także te o obniżeniu podatków). Okłamał mnie, podobnie jak tysiące innych wyborców. Nie czuję się więc winna, tylko zwyczajnie oszukana. A o mój mądry wybór przy następnych wyborach proszę się nie martwić – dokonam go w zgodzie ze swoim sumieniem. Proszę się raczej zastanowić nad własnym wyborem.
no a tu się ludzie tak z niego śmieją.Też na niego niestety głosowałam.
Tak to jest,na błędach człowiek się uczy
http://www.youtube.com/watch?v=Jf9RclDX36c
A mądry wybór to znaczy jaki? Na tego, kto jeszcze więcej naobiecuje? Czy może na tego, kto obiecuje mniej? Wszyscy się czepiają obecnej władzy – tylko proszę mi powiedzieć, jaka jest alternatywa?
Według mnie jest alternatywa, chociaż na pewno nie w tych partiach, które są obecnie w parlamencie i które tak ochoczo paradują przed kamerami skacząc sobie do gardeł. Ja w każdym razie już dokonałam wyboru, na kogo zagłosuję, chociaż na pewno nie podam tej informacji do publicznej wiadomości.
Ale większość obywateli, która poszła do wyborów, taka opcję rządzących wybrała jaka nam teraz panuje! Argumentem było nawet to ,że obecny Prezydent umie przeczytać nazwę zespołu U2 w przeciwieństwie do swego kontrkandydata.
Jakich wyborów i jakiego myślenia wymagamy od społeczeństwa ,które ogląda programy typu:” Ukryta prawda” , „Wa-wa non stop” i inne tego typu gnioty.
Papka programów typu „show”, paradokumenty i inne miernej jakość „talk show”.
Ci ludzie to fantastyczny elektorat, który daje sobą manipulować , nie ma pojęcia o świecie, najwyżej o promocji piwa w sklepie.
Najpierw zmieńmy mentalność tych ludzi a potem spodziewajmy sie że wybiorą dobrych polityków.
Z przykrością muszę Ci przyznać rację 🙁
tak tylko dopowiem – moze myle sie, bo sa to tylko moje domysly – ta czesc spoleczenstwa, o ktorej mowa powyzej, jest juz zapewne na tyle zobojetniala, ze do tych wyborow po prostu nie idzie…
To nie hejt! To shit wręcz!
Ja już wymiękam.
W tej całej sytuacji coś poszło nie tak!!
Cały protest rozgrywa się właściwie w czasie kampanii przedwyborczej i politycy wybrali drogę działania którą mnie zaskoczyli.
Oni już nawet nie obiecują niczego szczególnego jak dotychczas przed wszystkimi wyborami.
Zobaczyli że Rodzice nie popuszczają więc nie będzie służyło to wyborom więc za wszelką cenę próbują udowodnić że to Rodzice mają za wysokie roszczenia a przecież mają tak świetnie.
Opowiadają jak to państwo refunduje dosłownie wszystko, od pampersów po leki, rechabilitację itd itp a Rodzice są coraz bardziej roszczeniowi.
A tacy internetowi pieniacze , bezmózga masa po prostu wtutują tym politykom.Biorą każde słowo polityków za pewnik. Napędzają lawinę nienawiści , krzywdzą rodziców i dzieci tylko dlatego że politycy wybrali jakąś tam podła linię obrony.
Zawsze się zastanawiałam kto wybiera tych wszystkich reprezentujących państwo baranów ale teraz już widzę że jednak w Polsce panuje rzeczywiście demokracja .
Tylko jak to powiedział nasz Ksiądz ” Z demokracją to czasem i Bóg nie wygra”.
Powiem szczerze że ja już nie wierzę że coś się zmieni na lepsze.
Dzisiaj w TVP INFO ogłosili wyniki sondy- tylko 17 % Polaków NIE MYŚLI o wyjeździe za granicę. Strasznie to oburzyło polityczne towarzystwo.
Cieszę się że Laurka ma Ciebie i Kubę i potraficie przezwyciężyć każdy kryzys.
Nawet nie umiem sobie wyobrazić co przeszliście i ciągle przechodzicie ale Wy ciągle przecie do przodu- wbrew wszystkiemu.
Pozdrawiam Pannę Laurkę.
Popieram w całej rozciągłości. Ludzie nie myślą. Oglądają tefałeny, czytają wyborczą i tylko na tym opiera się ich wiedzą o aktualnym stanie rzeczy w naszym kraju. Bo po co pójść o krok dalej, poczytać w innych źródłach, jeszcze będzie trzeba pomyśleć i wyrobić sobie własną opinię
Ludzie w naszym kraju muszą się obudzic, nie mam pojęcia dlaczego jeszcze nie wyszli na ulicę. Jest coraz gorzej, coraz więcej rodzin żyjących na skraju ubóstwa, coraz większe bezrobocie, ceny coraz wyższe, o ochronie zdrowia i jego profilaktyce nie wspomnę, a nasze społeczeństwo dalej nic…A Ci tam na wiejskiej kradną ile się da. Wiecie, że ilość samobójstw w naszym kraju dramataycznie wzrosła? Co się jeszcze musi wydarzyć, żeby ludzie się ogarneli?
Co do tematu i protestujących popieram ich działania, a Tusk i jego cyniczna banda mam nadzieję, że kiedyś za to zapłaci.
Asiu cytuje Cię
” o ochronie zdrowia i jego profilaktyce nie wspomnę”
Tu się z Tobą nie zgodzę,nie wiem gdzie mieszkasz,ale w mojej miejscowośći prawie co chwila stoi wieli ambulans gdzie kobiety mogą darmowo przebadać sobie piersi.
Wielokrotnie są rozsyłane zaproszenia do kobiet na profilaktyczne badania szyjki macicy.
Dzieci mają obowiązkowe bilanse zdrowia,co także jest profilaktyką.Temat szczepień pominę,bo mam mieszane zdanie.No i tak w ogóle to sami jesteśmy odpowiedzialni za zdrowie swoich bliskich i swoje.
Nikt cie na siłę nie będzie ciągał do lekarza byś się przebadała.
Droga Czytelniczko, zawodowo jestem związana ze służbą zdrowia i uwierz mi, że wiem co mówię. Nie mam pojęcia jak normalny człowiek, którego nie stać na opiekę prywatną, a nie ma znajomości radzi sobie na tym polu. Nie wiem gdzie mieszkasz ale w moim mieście 21 tys. mieszkańców, autobus pojawia się taki raz na rok. Badania cytologiczne to wyjątek. Ale spróbuj sobie zrobić USG piersi raz w roku na kasę. W moim mieście kobiety czekają…średnio 1,5 roku…spróbuj zrobić usg transwaginalne, TK, rezonans itd. Diagnostyka u nas leży bo nie ma to pieniędzy, nie ma kasy na leczenie onkologiczne, a na biopsje, zabiegi często czeka się od jednego do kilku miesięcy. A te bilanse…proszę Cię…w większości odbębniane byle jak, nic nie wnoszą. Koleżanka z klasy mojego syna nie widzi na jedno oko i wyobraź sobie, że do 7 lat, przeszła badanie u okulisty, przeszła wszystkie bilanse i nikt tego nie zauważył, dopiero jej tata w trakcie spostrzegł, że coś nie halo. Widać, że nie miałaś jeszcze poważnych problemów ze zdrowiem i życzę aby tak pozostało, bo Twoje rozczarowanie SZ będzie olbrzymie…
W Krakowie na Usg piersi na fundusz nie czekałam nawet tygodnia. Dodam, że była to czysta profilaktyka, poszłam po skierowanie i zarejestrowałam się na najbliższy tydzień. Więc wszystko zależy chyba od miejscowości.
Ludzie ludziom zgotowali ten los 🙁
Ja się brzydzę całą Wiejską. Patrzeć nie mogę na te pazerne gęby w TV, a jak widzę pana premiera to mam ochotę rozwalić telewizor.
Sama jestem pedagogiem, w głowie mi się nie mieści, jak można tak traktować ludzi, którzy zasługują na miano bohaterów.
Zdrówka dla Laurki :*
Zgadzam się z Twoją wizją państwa opiekuńczego. Jestem pedagogiem specjalnym z kilkuletnim doświadczeniem w pracy z dorosłymi z niepełnosprawnością intelektualną w różnym stopniu. Niestety, jest tak, jak piszesz. Rodzice muszą żebrać o cokolwiek. Rodzice, którzy chcieliby normalnie pracować, normalnie ŻYĆ musieli schować dumę i poczucie godności głęboko i nauczyć się ŻEBRAĆ o wszystko. Oczywiście spotkałam różnych rodziców. Byli tacy, którym się należy i już. Nie wykazywali się własną inicjatywą. Ale sporo było takich zwykłych, normalnych ludzi, którzy chcieliby normalnie pracować a dziecko zostawić na ten czas pod fachową opieką. Tym ludziom najtrudniej było prosić o pomoc. I tutaj znowu muszę się z Tobą zgodzić, że pomoc państwa to zwykłe ochłapy. Trzeba zamienić się w drapieżnika i wydzierać cokolwiek dla swojego niepełnosprawnego dziecka. Nadal, w XXI wieku można usłyszeć na sali porodowej – urodziła pani potwora, z tego dziecka nic nie będzie, lepiej go oddać. Nie ma wystarczającej pomocy psychologa. Jak wygląda pomoc od państwa niech zobrazuje wyznanie pewnej matki głęboko intelektualnie niepełnosprawnego dorosłego dziecka „gdybym wiedziała, że tak to będzie wyglądać nie zdecydowałabym się na urodzenie”… Nie zapomnę tego nigdy. Rozpoczynają pracę byłam pełna ideałów, myślałam, że uda mi się coś zmienić, oczywiście w lokalnej skali. Spotkałam się z murem niechęci od tych, co mogą pomóc, moje zapały były gaszone przez starsze koleżanki – „po co ci to, masz prace to ją szanuj”. Moje wynagrodzenie za pracę, którą wykonywałam dobrze też było niewystarczające żeby normalnie życ. Wypaliłam się po 8 latach. Od niedawna mieszkam w UK, szlifuję język, poznaję środowisko niepełnosprawnych, prowadzę zajęcia indywidualne z elementami dogoterapii. Niestety, takiej opieki i pomocy od państwa nie będzie u nas i za 50 lat…
trafiłaś w sam środek!
mam nadzieję że za to co teraz napiszę nie doprowadzi do mojego linczu tutaj
nie jestem za podnoszeniem zasiłków bo na dłuższą metę to nie jest rozwiązanie, lepiej pozwolić rodzicom dorobić, państwo zyskałoby wtedy dwóch pracowników (rodzica i opiekuna chorego dzieciaczka na czas pracy rodzica), jeżeli państwo nie chce aż dwóch pracowników niech mu wystarczy jeden: rodzic-opiekun (uzawodowienie opieki nad dzieckiem) ale… (i tutaj właśnie się narażę) nie dla każdego rodzica dziecka z orzeczeniem o niepełnosprawności
dzieci dostają takie orzeczenia z powodu różnych chorób, ja się oprę o dwa przykłady które znam osobiście z przedszkola najstarszego syna: dziewczynka z wadą wzorku tak głęboką że ma orzeczenie i chłopiec z implantem ślimakowym, wiadomo ich schorzenia wymagają wizyt lekarskich, sprzętu i rehabilitacji ale nie wymagają specjalistycznej opieki 24h/dobę, ich mamy pracują ale jestem na 200% pewna że rzuciłyby pracę gdyby opieka nad dzieckiem niepełnosprawnym była uzawodowiona (mieszkamy w takiej dziurze że najniższa krajowa to prawie bogactwo)
mój wniosek uzawodowienie opieki nad dzieckiem: tak ale tylko dla tych których dzieci wymagają specjalistycznej opieki 24h/dobę, nie dla wszystkich jak leci
p.s. zdrówka dla Laury
na własnej skórze (a raczej na skórze swoich dzieci) przekonałam się że wiosenne wirusy w tym roku są strasznie zjadliwe:(
jeszcze raz zdrówka
Trudno się z tobą nie zgodzić. Jednak pisząc, że obie matki rzuciłyby pracę na 200% oceniasz zbyt surowo te kobiety. Bo wiesz, jeśli ktoś haruje jak dziki osioł za 1000 zł na m-c, do tego ma szefa idiotę, a mobbing w pracy jest codziennością, to chyba nic dziwnego, że za te same pieniądze woli sobie posiedzieć w domu. Jednak, gdyby pensje i warunki pracy u nas były „normalne” uwierz mi każdy wybierze zwykłą pracę. Zresztą jakiekolwiek nie zaproponować by tu rozwiązania, zawsze znajdzie się grupa naciągaczy, która wykorzysta sytuację ale wydaje mi się, że to nie będzie aż taka spora grupa, która generowałaby bardzo duże obciążenie dla sarbu państwa. Najwięszym jego obciążeniem jest zbyt rozbudowana biurokracja a i ta mafia z wiejskiej :/
Justo nie każde orzeczenie o niepełnosprawności daje możliwość opieki nad dzieckiem 24h. Większość dzieci, które tak jak piszesz, mających „tylko” wadę wzroku, czy też słuchu, dostaną orzeczenie, w których punkt 7 i 8 jest na NIE. Czyli nie wymagają stałego współudziału opiekuna. Rodzicom dzieci, które posiadają takie orzeczenie od Państwa należy się tylko 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego. Reasumując, jeśli była by możliwość uzawodowienia, to skorzystałyby z tego matki, których dzieci wymagają stałej, 24h opieki, a nie wszyscy którzy posiadają orzeczenie.
Myślę,tak jak Pani…czy mogę umieścić Pani wpis jako post w grupie rodziców dzieci niepełnosprawnych na FB ?
Może zamiast postu zamieści Pani odnośnik do mojego bloga z krótkim komentarzem od siebie?
Zgadzam się całkowicie..psycholog, dla którego nie ma pracy na pełen etat w tym kraju, a który bardzo chce się rozwijąć.
No dobrze piszesz, dobrze Emilio ale…ogolnie rzecz biorac Twoja wizja swiata jest czesto- wybacz – naiwna. Masz jakies wizje zupelnie oderwane od rzeczywistosci, dobrze to ujelas- wyidealizowane. Tak jakbys nie wiedziala, ze swiat jest cholernie niesprawiedliwy i ze zdumieniem to wlasnie odkrywala. Wciaz psioczysz na polskich politykow, czy wydaje Ci sie ze gdzie indziej jest lepiej? Mieszkam w tzw. cywilizowanych kraju, ktory nie raz , nie dwa, nie trzy jest podawany jako wzor panstwa opiekunczego. I coz, tutaj umierajacy na raka zmuszani sa do pracy, a jesli nie moga, to lekarz jest zobowiazany podac oczekiwana date smierci, zeby pacjent mogl otrzymac zasilek chorobowy. Jesli lekarz nie potrafi okresli, kiedy pacjent umrze, to pacjent zostaje goly i wesoly- musi pozbywac sie np. samochodu, mieszkania zeby miec co jesc. Wiec czego Ty oczekujesz po duzo biedniejszej Polsce? Ja Ci powiadam, nie bedzie lepiej, bedzie tylko gorzej. Nielatwo mi to mowic, bo sama zmagam sie z ciezkimi chorobami i tez czesto rozpaczalam z powodu bezdusznosci systemu.
Na pewno nie oczekuję państwa opiekuńczego, ani nie oczekuję zasiłków. Oczekuję, że Polacy któregoś dnia się obudzą i zauważą, że nadal żyją w socjalizmie, a nie w żadnej demokracji. I że w końcu przestaną się godzić na ustrój polityczny, który zwykłym ludziom odbiera 1/3 pensji po to, by karmić uprzywilejowane warstwy społeczne. Ja na przykład nie godzę się, żeby mi przymusowo zabierano tak dużą cześć ciężko wypracowanych pieniędzy i żeby mała grupa ludzi decydowała za cały kraj, na co sobie może te pieniądze wydać. Polacy nie potrzebują państwa opiekuńczego, bo potrafią sami rozwiązywać swoje problemy, jeśli tylko państwo im nie przeszkadza zbyt wysoką danina i nadmiarem przepisow zniewalajacych ich kreatywnosc. A moja naiwna, wyidealizowana wizja świata? Cóż, aby zmieniać świat, to najpierw trzeba mieć w głowie ideały i do nich dążyć, mimo świadomości, że idealny świat nie istnieje..
Powtorze sie- przestan sie ludzic, bo to sie nie zdarzy.
Co ma Polska do tego? Wszyscy leca w dol po rowni pochylej. W jednym kraju jest lepiej w jednej kwestii, inna lezy i kwiczy, w drugim kraju ta pierwsza prosi sie o skalpel, a druga jest lepsza. Kogo najbardziej ucisnie w danym kraju to kwestia przypadku, wiadomo ze najslabsi sa zawsze poszkodaowani najwiecej. Znasz regule 80/20? Nic nowego, tak bylo, jest od tysiecy lat. Jaki ustroj zapewnial dobrostan obywateli? Na dluzej, nie na chwile. Nie bylo, i nie bedzie.
Proponuję demokrację bezpośrednią, gdzie obywatele mają realny wpływ na decyzję państwa, a wszystkie kluczowe decyzje podejmowane są poprzez referendum. Proponuję też obniżenie podatków i innych drakonskich danin jako najprostszą receptę na błyskawiczny rozwój gospodarki, stworzenie nowych miejsc pracy i likwidację bezrobocia. O konieczności obniżenia podatków od lat trąbią wszyscy najlepsi ekonomiści, tylko politycy wciąż udają, że tego nie słyszą.
O ile więcej pieniędzy byłoby na ważne potrzeby gdyby Kościół finansował się sam a politycy mieliby dochody w granicach rozsądku i żyli tak, jak zwykli obywatele. Utopia, wiem.
Mowisz, ze te kilka prostych srodkow spowoduje rozkwit gospodarki?
A czy slyszlas moze o tym, ze trawa zostala skoszona juz dwa razy? Patrz i mysl globalnie. Czym jest dobrobyt? Czym sa srodki i zasoby? Czy nie tym, co daje z siebie/rodzi nasza planeta? Zostao to juz wytrzebione na maxa. Drenaz zasobow odbywal sie przez dlugi czas szybciej niz mogly sie one odnawiac. NIE MA juz z czego brac. Nakrecanie „dobrobytu” za pomoca manipulacji cyferkami w podatkach (na przyklad) jest niczym innym jak zaciaganiem coraz wiekzego kredytu. Ten rozkwit gospodarki, jak to nazywasz, doprowadzil do powstania spoleczenstwa konsumpcyjnego. Bywalo, ze bylo dobrze. To byl ten czas kiedy zaciagniety kredyt (wzgledem zasobow) pozwalal na balowanie. A teraz skonczylo sie. Wiadomo, smutne ze najwieksze ciegi zbieraja najslabsi ale ja nie do tego zmierzam. Zrozumcie, ludzie, juz nie ma z czego brac i juz nie ma z czego nakrecac dobrobytu. Czy to tak trudno zrozumiec? Przeciez to sa elementarne zasady ekonomii. Dlatego powtarzam po raz trzeci: lepiej nie bedzie; a snucie wizji o srodkach naprawczych to strata czasu i energii.
Te kilka prostych środków nie spowoduje w 5 minut rozkwitu gospodarki, ale da podstawy do rozpoczęcia tego procesu i do wydobycia Polaków z kryzysu, który jak najbardziej jest, chociaż premier w tv dumnie ogłaszał, że kryzys się skończył. Słyszałaś o krzywej Laffera?
Nie zgadzam się co do poziomu Twojego czarnowidztwa. Obniżenie podatków i innych danin to nie jest manipulacja cyferkami, tylko realny wpływ na jakość życia ludzi. Teraz koszty utrzymania firmy i koszty pracy są już tak wysokie, że wielu ludzi nie stać na płacenie składek i zakładanie firm, a małych przedsiębiorców nie stać na utrzymywanie oraz tworzenie nowych etatów, więc ich firmy nie rozwijają się, a miejsc pracy nie przybywa (pamiętajmy, że motorem napędowym gospodarki są właśnie małe i średnie przedsiębiorstwa, a nie wielkie koncerny, które głównie płacą podatki za granicą).
Gdyby koszty pracy były niższe, to wielu przedsiębiorców, w tym ja sama zatrudniłabym pracowników i stworzyła nowe miejsca pracy. Gdyby koszty prowadzenia działalności były niższe, natychmiast powstawałyby nowe firmy, a osoby bez pracy łatwiej mogłyby dokonać samozatrudnienia. Nowe firmy to nie tylko konsumpcja towarów, ale także konsumpcja usług.
Niższe podatki to także ich łatwiejsze egzekwowanie przez państwo, gdyż szara strefa się kurczy. Przy małych kosztach prowadzenia biznesu i niskich kosztach pracy, nie opłaca się oszukiwać, kombinować i pracować na czarno. Byłoby więcej firm, więcej miejsc pracy, więcej legalnych działań, a tym samym więcej pieniędzy w budżecie państwa.
Dlatego moim zdaniem najlepszym lekarstwem na bolączki naszego kraju jest uwolnienie rynku i rozwiązanie rąk tym, którzy chcą napędzać koniunkturę.
Wolny rynek, to bogatsze społeczeństwo, a tym samym bogatsze państwo.
Nie uważam też, że lepiej nie będzie, a dążenie do zmian to strata czasu i energii. Jeśli wszyscy będą mysleć tak, jak Ty, to faktycznie będzie już tylko gorzej. Ale jeśli ludzie zapragną zmian i będą aktywnie walczyć o wprowadzenie tych zmian, to jest szansa na lepszą przyszłość dla naszych dzieci. Bo Polska to nie tylko granice na mapie i rezydencji na Wiejskiej. Polska, to my wszyscy, więc niby kto ma dokonać zmian, jeśli nie my sami?
Emilio, ale to juz bylo, bylo. Nie tylko w naszym kraju. Bylo duzo krajow, ktore przezywaly przecudowny rozkwit. Najwiekszy wtedy, kiedy koszono trawe po raz drugi. Nic nowego pod sloncem.
Co do czarnowidztwa. Przypomne Ci nasza rozmowe za kilka lat, jesli Twoj blog nadal bedzie istnial.
To, czy za cztery lata Twoje czarnowidztwo się spełni, czy też nie, zależy wyłącznie od nas samych.
Piszesz o bogatszym spoleczenstwie i bogatszym panstwie. Mam wrazenie, a nawet jestem pewna, ze sie nie rozumiemy. Bogactwo jest tylko iluzja, jesli nie ma pokrycia w towarach. Pieniadz jest wart mniej, niz papier na ktorym jest wydrukowany, jesli nie bedzie mial pokrycia. Mozesz bez konca dopisywac zera na koncie i wyobrazac sobie ze jestes Krezusem, ale jesli nic za to nie kupisz, to 100 zer ma wartosc nomen omen zerowa. A nie kupisz, jesli nie bedzie. A nie bedzie, bo sie skonczylo.
Na przyklad jedzenie juz sie skonczylo. Nie ma juz pozywienia- jest tylko Monsanto i podobne karykatury ze swoim plastikiem. Nie widzisz zwiazku z tematem? Przeciez zwiazek jest oczywisty. Plastikowe pseudojedzenie to blyskawiczna droga do chorob- chorob ktore rozwijaja sie w spoleczenstwach „cywilizowanych” w postepie geometrycznym. Dlaczego w moim kraju umierajacy na raka zmuszani sa do pracy? Bo panstwo nie uniesie takiej liczby chorych, zeby ci umierajacy mogli zazywac spokoju w ostatnich miesiacach zycia. To taka dygresyjka, chce po prostu unaocznic, ze rozkwit i dobrostan to nie jest kreowanie popytu tylko dostep do zasobow, ktore ten dobrostan podtrzymuja (pozywienie jest jednym z wielu). A te zasoby sie wlasnie koncza, o czym tu nawijam od kilku postow. Na facebooku krazylo „kiedy ludzie wytna ostatnie drzewo i zatruja ostatnia rzeke, wtedy dopiero zrozumieja, ze nie mozna najesc sie pieniadzem. Widzisz zwiazek z napedzaniem gospodarki, kreowaniem zbednych potrzeb i, jak to nazywasz, rozkwitem?
Ta wizja świata Emili nie jest naiwna – tak mogłoby być, co więcej i jest to możliwe, są kraje gdzie właśnie taką pomoc rodzice dzieci niepełnosprawnych dostają, na noc przychodzą opiekunki więc rodzice mogą się wyspać, w ciągu dnia dzieci „chodzą” do przedszkoli / szkół gdzie mają fachową opiekę więc rodzice mogą iść do pracy, zarabiać, i nie musieć się prosić o pomoc finansową.
Ja mam podobną wizję i jestem za tym aby rodzicom dzieci niepełnosprawnych dać przysłowiową wędkę a nie rybę, stworzyć możliwości działania i nie przeszkadzać/nie ograniczać biurokracją.
Zgadzam się z A.
I na dokładkę odsyłam do postu pana z tej drugiej strony.
http://braciabiccy.natemat.pl/96363,nie-wrzucajcie-mnie-do-jednego-worka
Jestem pewna ze mieszkamy w tym samym kraju – nicku A . Doskonale znam przyklady przepisow , ktore opisujesz. Bardzo mnie oburzyly , poniewaz dotknely w bezposredni sposob bliskie mi osoby. Wpis p. Emilki jest mocny , szczery , madry. . . Mozna miec rozne opinie , ale prawda jest , ze konieczna jest zmiana sysytemu i mentalnosci spoleczenstwa. Nie bylam przygotowana na tyle zawisci , jesli chodzi o chore, niepelnosprawne Dzieci. Ja tez jestem chyba troche naiwna , bo myslalam, ze ” walczace ” Matki spotkaja sie z wiekszym zrozumieniem , aprobata i wsparciem ze strony ludzi, szczegolnie , ze sami zyja i mieszkaja w naszym kraju i doskonale wiedza jakie sa realia. W wielu przypadkach ciezko jest zyc zdrowemu , a coz dopiero choremu…. Pozdrawiam , a Laurce zycze szybkiego powrotu do zdrowka <3
Może Laura jest uczulona na jakiś produkt z meksykańskiej kuchni? Ja na alergen reaguję dusznością, bólem gardła i w ostateczności zapaleniem oskrzeli.
Pozdrawiam i zdrówka życzę.
Nic dodać, nic ująć. Myślę dokładnie tak samo.
Pieniądza są a właściwie by były tylko,że… np.jak tu pozwalniać swoich wyborców?
Bo PO zatrudniając co raz więcej osób na państwowych posadach tworzy sobie „pewnych”
wyborców.
Dlaczego nie można zrobić porządku z całym system społeczno-politycznym?
Ze związkami zawodowymi itd…
Ano bo po co?
Im tak jest dobrze,tak jest im wygodnie.
Im się doskonale żyje.
A że w Polsce nie da się już praktycznie żyć i to nie tylko osobom niepełnosprawnym i ich Rodzinom.
To polityków nie interesuje,nie obchodzi:(
Niestety Polska to kraj dla cwaniaków,kombinatorów czyli polityków ale nie tylko…
Chwilami naprawdę odechciewa się żyć:(
Święta prawda… Ale to bez sensu 🙁 Nic nie dotrze, choćbyś nie wiem jak mocnych słów użyła. Ludzie mają klapki na oczach. Aż mi się na język cisną pierwsze wersy Pana Tadeusza – Litwo, Ojczyzno moja, Ty jesteś jak zdrowie. Ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie kto Cię stracił. Może patetycznie, ale jak dla mnie pasuje. Żeby docenić możliwość pracy, samorealizacji, czy chociażby kontaktu z ludźmi za psie pieniądze siedząc na kasie w markecie trzeba tę możliwość utracić. I nie wracać do domu, w którym czeka chętne do rozmowy bądź kłótni na każdy temat dziecko, tylko siedzieć 24 godziny na dobę w głuchej ciszy, albo słuchać złowieszczego pikania aparatury medycznej podtrzymującej własne, ukochane dziecko przy życiu, albo chociaż patrzeć jak to dziecko choć fizycznie sprawne buja się od czterech godzin w kącie i obraca w palcach ukochany samochodzik. I drżeć o życie tego dziecka, o jego przyszłość, o to co będzie, kiedy mnie zabraknie. Wykonywać ciężką fizyczną pracę znosząc to dziecko z 4 piętra, bo panicznie boi się schodów. Albo wychodzić z domu raz na dwa tygodnie, bo fizycznie nie ma możliwości dziecka podnieść. Tego wszystkiego nie da się opisać, nie da się opisać Twojego strachu o życie Laury, ani mojego strachu o przyszłość mojego dziecka, choć to są dwa zupełnie inne lęki. A na koniec jeszcze trzeba przekonać się na własnej skórze ile kosztują leki, rehabilitacja, specjalistyczna dieta. niezbędny sprzęt, badania, lekarze, bo przecież państwowa opieka medyczna istnieje tylko na papierze. I dziwię się, że ci ludzie się nie boją. Karma wraca, udało im się urodzić zdrowe dzieci, mają zdrowych mężów, rodziców – a przecież to wszystko w jednej sekundzie może się zmienić. Na jednym z turnusów poznałam dziewiętnastolatkę na wózku inwalidzkim, z trudem mówiła, ale opowiedziała mi swoją historię. Cierpi na porażenie mózgowe, które jest skutkiem wypadku na krytym basenie pod okiem ratowników – jako sześcioletnia dziewczynka wpadła do wody i zanim to zauważono doszło do nieodwracalnych zmian w mózgu. Zwyczajnie. Zdrowa sześciolatka poszła na basen – wyszła z niego jako osoba niepełnosprawna. Wcale nie trzeba wady genetycznej, urazów okołoporodowych, wypadku samochodowego czy nie wiem czego, żeby utracić to co najcenniejsze – zdrowie. A choćby sprawa kierowcy rajdowego, Michaela Schumachera pokazuje, że nie ma znaczenia czy mamy pieniądze, czy zachowujemy środki ostrożności (w tym wypadku kask) – to może dopaść każdego! Mogłabym tak pisać i pisać, nie życzę nikomu źle i nigdy nikomu nie będę życzyć ani kalectwa, ani tym bardziej nie będę życzyć kalectwa dzieciom ludzi ciężko myślących. Jedyne czego im życzę, to żeby zobaczyli na własne oczy, nie na własnej skórze, ale na własne oczy jak chore może być dziecko i jak wielkiego poświęcenia i nakładów finansowych wymaga opieka nad nim. Wystarczy się przejść do Centrum Zdrowia Dziecka, chociażby na oddział chorób metabolicznych, aby nabrać pokory. A tego ujadania o utrzymywanie z podatków też nie rozumiem, przecież fizycznie nie mamy z tymi pieniędzmi żadnej styczności, poza tym poniesienie świadczeń w żadnym stopniu nie wiąże się z podwyższeniem podatków – więc o co ten hałas? Psy ogrodnika…
Zdrówka dla naszej gwiazdy, już wystarczy tych chorób…
świetnie napisane! jeśli pozwolisz to skopiuję treść Twojej wypowiedzi wraz z odnośnikiem do bloga.
Nie ma problemu Magda, tylko proszę koniecznie o podpisanie tekstu moim nazwiskiem i zamieszczenie linku do bloga