Pakiet złych wiadomości…

Autor: Emilia, mama Laury Data: wrzesień 17, 2020 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 46

Nie wiem, czy wszyscy rodzice czwartoklasistów wracają z pierwszego klasowego zebrania przerażeni, ale ja właśnie w takim stanie wczoraj wróciłam. Pani wychowawczyni była bardzo miła, kontaktowa i pomocna, ale mimo to dotarło do mnie, że IV klasa to jest dla dziecka zupełnie inny świat – bardzo odmienny od lajtowego pierwszego etapu edukacji. Będzie znacznie więcej nauki, presji oraz większe tempo wszystkiego. Powiem szczerze, że bardzo się boję, czy Laura sobie poradzi z nauką w takim systemie, czy da radę dotrzymać kroku innym dzieciakom, czy ilość lekcji i rzeczy do zapamiętania nie przerośnie jej możliwości. Laura ma w końcu wiele problemów i znacznych ograniczeń, które sprawiają, że wszystko robi wolniej, często nie ma jej w szkole, jest na lekcjach mocno rozkojarzona itp.

Na szczęście mamy orzeczenie z PPP, które nakazuje dostosować sposób oraz poziom nauczania do możliwości uczennicy, więc w razie problemów na to będę się powoływać. Laura ma przyznaną naukę indywidualną w domu na niektóre przedmioty, ale oprócz tego chodzi do szkoły dwa razy w tygodniu na normalne lekcje ze swoją klasą (mogłaby mieć indywidualne nauczanie w domu na 100%, ale naciskałam, aby pozwolono Laurze uczęszczać regularnie do szkoły, żeby integrować się z klasą).

Oczywiście ja chodzę razem z nią – tak, jak w poprzednich latach. Siedzę na korytarzu i nasłuchuję, czy pulsoksymetr córki nie włącza alarmów… Zaglądam przez okienko w drzwiach i kontroluję kolor jej twarzy. No i przede wszystkim jestem pod ręką, gdyby działo się z nią cokolwiek złego. A co robię przez te kilka godzin na szkolnym korytarzu, żeby nie umrzeć z nudów? Różne rzeczy – teraz na przykład piszę dla Was ten post na bloga. Innym razem uczę się języka, czytam książki, odpisuję na zapytania o sesje zdjęciowe, pracuję nad stroną internetową, edukuję się w różnej formie lub też planuję posty na profile społecznościowe. Wykonuje zaległe telefony, umawiam Laurę na badania, przygotowuję listy zakupów itp. – czyli ogarniam wszystkie te sprawy, które da się załatwić przez telefon lub przez laptopa. Mija mi tak już 4 rok i jak na razie nigdy się jeszcze na tym szkolnym korytarzu nie nudziłam.

Ech… Tak naprawdę powinnam Wam dziś napisać o czymś zupełnie innym, a zaczynając wpis od tematów szkolnych po prostu uprawiam prokrastynację… Bo ciężko mi wydusić z siebie aż tak złe wiadomości, które mam do przekazania…

Otóż sprawa naszej operacji znów mocno się skomplikowała i to w wyjątkowo tragicznych okolicznościach. Niedawno się dowiedzieliśmy, że zmarła kilkuletnia dziewczynka również chora na klątwę Ondyny, która razem z naszą Laurą miała mieć wykonaną operację wszczepienia stymulatora przepony (nie podaję personaliów dziecka, ponieważ nie wiem, czy rodzice by sobie tego życzyli). Dla obu dziewczyn zostały już zakupione stymulatory przepony i zdeponowane w gdańskim szpitalu, obie miały być operowane przez polskich chirurgów tego samego dnia, w tym samym miejscu i przy nadzorze tego samego lekarza ze Szwecji. Tamta dziewczynka miała iść na stół operacyjny pierwsza, a Laura druga zaraz po niej. Tak naprawdę lekarz ze Szwecji miał pierwotnie przyjechać na operację tamtej dziewczynki, ale przy okazji Laura została dołączona do projektu. Finalnie została podjęta decyzja, że doktor przyleci pomóc w operacji dwójki dzieci. Teraz jednak wszystkie ustalenia się zawaliły, bo informacja o śmierci dziecka zszokowała wszystkich. Jeszcze nie mamy pojęcia, jak ta tragedia wpłynie na losy Laury i czy przypadkiem nie zmieni się decyzja co do udziału szwedzkiego lekarza w polskim projekcie. Do Szwecji wysłano zapytanie w tej sprawie i teraz czekamy na odpowiedź…

Informacja o śmierci dziewczynki chorej na CCHS mną wstrząsnęła, zwłaszcza że było to dziecko, które miało przejść drogę do wymarzonej operacji wspólnie z naszą Laurą. Zresztą… zawsze, gdy przytrafia się coś złego jakiemuś polskiemu dziecku choremu na klątwę Ondyny, to ogromnie to przeżywam. Jesteśmy bardzo małą społecznością – choroba jest tak rzadka, że w Polsce choruje na nią około 20 dzieci. Jesteśmy więc jedną wielką rodziną i wszyscy się znamy – jeśli nie osobiście, to przynajmniej wirtualnie. Kontaktujemy się ze sobą w różnych sprawach okołochorobowych. Śmierć jakiegokolwiek dziecka to w każdym przypadku wielka tragedia, ale dla naszej społeczności, wiadomość o śmierci pacjenta chorego na klątwę, to podwójny cios.

W takich chwilach gwałtownie sobie przypominam, jak niebezpieczna jest to choroba. Jak zdradliwa i trudna do przewidzenia. Na co dzień staram się o tym nie pamiętać, zabezpieczam Laurę jak najlepiej, umiem i staramy się żyć codziennością poukładaną na swój sposób. Ale gdy dowiaduję się, że gdzieś zmarło dziecko chore na klątwę Ondyny, to tak, jakbym dostała obuchem w łeb… Wówczas zdaję sobie sprawę, że nie znam dnia ani godziny, kiedy choroba może niespodziewanie zaatakować w jakiś zupełnie nieprzewidywalny sposób. I nigdy nie mogę mieć pewności, że będę odpowiednio blisko, że będę w stanie odpowiednio szybko zareagować i że w ogóle będzie to możliwe. To wyjątkowo brutalna lekcja pokory i trudno się żyje z tą świadomością. Jest mi smutno i przeogromnie współczuję rodzicom zmarłej dziewczynki oraz innym bliskim jej osobom – nawet nie próbuję sobie wyobrazić, przez co przechodzą.

Nie wiemy, jak ta tragedia wpłynie na plany operacji Laury, ale mamy nadzieję, że dowiemy się tego w przeciągu najbliższych dwóch tygodni (podejmujemy odpowiednie działania w tej sprawie). Rozważamy różne scenariusze – od najbardziej optymistycznego, że lekarz ze Szwecji po prostu przyleci do naszej Laury i pomoże w wykonaniu operacji. Poprzez wariant, że operacja zostanie wykonana przez polskich chirurgów przy zdalnym udziale szwedzkiego lekarza (transmisja w czasie rzeczywistym). Aż po nieciekawy scenariusz, że to my będziemy zmuszeni polecieć do Szwecji z dzieckiem i ze sprzętem, aby tam wykonać operację (niestety za o wiele większe pieniądze, niż w Polsce…). Na ten moment Szwecja milczy jak zaklęta na temat naszych propozycji, a my czekamy na odpowiedź…

Ech, wyjątkowo smutny ten dzisiejszy post. A skoro tak, to pójdę za ciosem i poinformuję Was o jeszcze jednej przykrej sprawie. W tym tygodniu odeszła nasza suczka Kora, którą opiekowaliśmy się od kilkunastu miesięcy. Laura i Kaja bardzo pokochały pieska i opiekowały się nim dzielnie, ale był już tak stary (18 lat) i tak chory, że nie dało się już go ratować. Dziewczynki straciły uwielbianą pupilkę – było im smutno, ale na szczęście doskonale rozumieją, że taka jest kolej rzeczy.

PS 1.

Na koniec będzie przynajmniej jedna dobra wiadomość. Ostatnio nasza społeczność CCHS została poinformowana, że poczyniono znaczące postępy w wynalezieniu lekarstwa na klątwę Ondyny! Wprawdzie do tego jeszcze długa droga, ale jest nadzieja i są istotne postępy. Badania laboratoryjne trwają, a naukowcy pracujący nad lekiem potrzebują dalszego finansowania. Jeśli więc macie możliwość dorzucić grosz do tego celu, to tutaj wklejam link do amerykańskiej fundacji CCHS, która pozyskuje fundusze https://www.cchsnetwork.org/get-involved/donate/

PS 2

Postanowiliśmy po 8 latach powtórzyć kadr z rodzinnego albumu, żeby porównać, jak się zmieniły fotografowane osoby. Kuba wciąż jest prawie taki sam, ale za to Laura zmieniła się bardzo! Nie uważacie?

komentarzy 46

  1. Pani Emilio, moja córka jest bardzo przejęta losem Laury, dlatego co jakiś czytam jej aktualne wiadomości odnośnie perypetii związanych z operacja. Pamiętamy o Niej w codziennej modlitwie. Mam również Syna w piątej klasie podstawówki i myślę, że my Mamy trochę za bardzo martwimy się na zapas. Laurka na pewno świetnie sobie ze wszystkim poradzi. Ja też czekam na zabieg, który nie odbył się że względu na kwaranntanne całego zespołu lekarzy, więc chociaż odrobinę bardziej Panią rozumiem. Podziwiam Pani determinację i kibicuje z całego serca. Pozdrawiamy z Krakowa

    • Dziękuję bardzo za dobre słowo i za wsparcie. Właśnie skończyłam pisać nowy post z informacjami o operacji Laury. Za 5 minut będzie opublikowany na blogu.

  2. Nie wiem co napisać w kwestii odejścia tamtej dziewczynki… chyba nic, bo niczego nie wniosę.
    Tak samo jak w kwestii strachu o Laure nie potrafię nic mądrego powiedzieć, bo sama jestem mama, która drży o swoje dziecko..
    Natomiast jeśli trzeba byłoby zebrać więcej pieniędzy na operacje, to napiszę: nie martw sie, będziemy zbierać dalej, to jest akurat najłatwiejszy aspekt w tej całej historii..
    Jesteśmy z Wami Emilio 🙂

    • Dziękuję Magdo! ❤️❤️❤️ Chociaż mam ogromną nadzieję, że nie będziemy zmuszeni zbierać kolejnych pieniędzy. Oby.

  3. Jak to Pan Kuba się nie zmienił? Przecież straszliwie zmalał! 😉
    P.S.
    Trzymam kciuki za operację, myślę, że przylot szwedzkiego lekarza miał dwa równorzędne główne cele – pomóc dziewczynkom i przeszkolić polskich lekarzy. Ten drugi cel nadal jest aktualny, bez względu na tą tragedię. A nawet tym bardziej – tragedia uświadamia potrzebę szkoleń, współpracy i możliwości przeprowadzania takich operacji bez czekania latami…

  4. Dziś, mając czterdzieści parę lat :), po raz pierwszy w swoim życiu spotkałam się ze słowem „prokrastynacja”. Mam wykształcenie podyplomowe, więc parę książek, siłą rzeczy, w życiu przeczytałam. Swoją erudycją wpędza mnie Pani w kompleksy, Pani Emilio… 🙂
    Nieustająco trzymam kciuki za Laurkę, żeby operacja odbyła się jak najszybciej i żeby się udała… „love”.

    • Hahaha proszę się tym zupełnie nie przejmować. Ja na pewno nie znam wielu słów, które zna Pani. No i oczywiście ogromnie dziękuję za kciuki i za dobre słowo! ❤️

  5. Śledzę bloga od samego początku, ale jeszcze do tej pory nie zabierałam głosu.
    Wierzę, że żadna klasa, ani 4, ani 8 nie będzie przeszkodą dla Laury. To mądra, inteligentna dziewczynka, więc z pewnością dacie radę.
    A mam pewne doświadczenie, i to osobiste. Urodziłam się w 1986 roku, z zespołem wad wrodzonych, kiedy moi rodzice pojawili się po raz pierwszy w szkole podstawowej, do której uczęszczałam usłyszeli, że największym moim osiągnięciem będzie, jak nauczę się podpisywać.
    No i tutaj, okazało się, że istotnie, piszę jak kura pazurem, bo jestem osobą niewidomą.
    Skończyłam jednak liceum z wyróżnieniem, 3 kierunki studiów, obecnie próbuję pisać doktorat. Rozwijam się zawodowo i prywatnie. Całkiem płynnie mówię po angielsku i uczę się hiszpańskiego.
    Zawodowo wspieram inne osoby z niepełnosprawnościami na jednej z Trójmiejskich uczelni wyższych.
    Najlepszą decyzją, której dokonali moi rodzice, było umożliwienie mi nauki w szkole masowej, przy uzupełnieniu nauczaniem indywidualnym (podobnie jak ma to miejsce w przypadku Laury). Oczywiście kosztowało to moją mamę sporo czasu, by czytać mi, sprawdzać lekcje, czy przedyktowywać treści z podręczników (teraz to wszystko załatwiają w dużej mierze nowoczesne technologie).

    Więc głowa do góry, jeśli tylko zdrowie pozwoli, będzie dobrze, jak mawiała pewna starsza Pani doktor „Trzymam figi, będzie OK”.

    • Justyno, Twoja historia jest bardzo inspirująca i daje mi nadzieję, że także nasza Laura ma przed sobą dobrą przyszłość. Dziękuję, że zechciałaś się taką historią podzielić. Musisz mieć ogromną determinację w sobie, że doszłaś aż tak daleko. Podziwiam i życzę, by wszystkie Twoje plany się ziściły! ❤️

  6. Kochana Emilio. Czytam bloga odkąd zobaczyłam Cie w Dzień Dobry TVN, jakieś 9 lat temu. Byłam zajęta moim synem, wtedy 1,5 rocznym i nagle usłyszałam znajomy głos. Podeszłam to telewizora i zobaczyłam Twoje nazwisko i wtedy Cię rozpoznałam. Otóż, studiowałyśmy razem we Wrocławiu : )
    Mimo, że ” jestem” z Wami tak długo, trzymam kciuki, pomogłam troszkę w zbiórce, nigdy nie pisałam komentarzy. Jednak dziś muszę… Wierzę, że ta operacja się odbędzie. Wiem, że Laura będzie żyć dłuuuuuugie lata a Ty kiedyś będziesz mogła jeszcze spokojnie zasnąć, wypocząć i nie nasłuchiwać alarmów. Może przegrałaś kilka bitew, ale tę wojnę wygrasz. Jestem tego pewna!
    Nigdy się nie kolegowałyśmy, nawet chyba nie rozmawiałyśmy. Zapamiętałam Cię spośród setek innych studentów, ponieważ byłaś wyjątkowa. Zawsze odważna, elokwentna, nawet profesorów zaginalaś. Myślałam o Tobie, ta dziewczyna daleko zajdzie, osiągnie dużo w życiu. I co? Miałam rację. Zobacz tylko ile za Wami, to nie może się nie udać.
    Wtedy byłam dość cichą, skromną dziewczyną, która trochę zazdrościła tej odwagi i sposobu bycia. Dziś jestem 38 letnią matką, żona, mieszkam w Niemczech i życie mnie nauczyło, że trzeba walczyć o wszysko, tak jak Wy. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo Twój blog pomógł mi w życiu. Nauczyłam się głośno mówić, walczyć o swoje, ale przede wszystkim żeby codzienne schodzić na ziemię i pokornie dziękować za to co mam. A mam wszystko, zdrowe dziecko i wspaniałego męża, nawet pieska od tygodnia.
    Kocham Was i jestem z Wami!!!

    • Droga Elu. Rzadko się wzruszam, bo raczej twarda ze mnie babka. Ale Twój komentarz takie wzruszenie wywołał i dziękuję Ci za te piękne emocje! Być może sentymentalne wspomnienie wspólnych studiów tak na mnie podziałało. A może te wszystkie pozytywne słowa, które wysłałaś w moim kierunku. Cieszę się, że miałam jakiś tam wpływ na Twoje życie, ale wiedz, że Ty również masz wpływ na moje. Bo każdy taki dobry i wspierający komentarz sprawia, że ładuję akumulatory i mam więcej siły do codziennych zmagań. Dziękuję! ❤️

  7. 4 klasa dla dzieci bywa trudna, bo inaczej to funkcjonuje niż w kl. 1-3. Obecnie często nauczyciele próbują już w ostatnim semestrze kl. 3 przygotować dzieci. Zaczynają pisać w zeszytach w szeroką linię, nauczyciele nie zapisują informacji na kartkach, a dziecko uczy się zapamiętywać.
    Trzeba dziecku pomóc się zorganizować, kiedy uczyć się z jakiego przedmiotu, żeby był jeszcze czas na utrwalenie.
    Jak już się wdroży, to spokojnie daje sobie radę. klasa 5 i 6 działa na podobnej zasadzie.
    Natomiast w 7 jest ogromny przeskok. Mnóstwo lekcji, obowiązków. Albo dziecko ma dobrą pamięć jest pracowite i daje radę, albo trzeba już się ukierunkować. Skupić się na tym co interesuje.

    • To my się raczej w tej 7 klasie będziemy zmuszeni ukierunkować 😛

  8. Trzymam mocno kciuki, za Laurke w szkole, na pewno da rade ❤ i oczywiscie za operacje, zeby jak najszybciej Szwedzi dali znac co i jak. Mam nadzieje, ze lekarz jednak przyleci do Was. A jesli musielibyscie leciec do Szwecji to chetnie pomozemy. Tutaj tez jest mala armia Laurki. Pozdrawiam ze Sztokholmu.

    • Dziękujemy! Mamy nadzieję, że wszystko odbędzie się w Polsce. A jeśli nie, to polecimy choćby i na koniec świata.

      • A my z Wami trzymając kciuki ??

        • ❤️❤️❤️

  9. Lura cudna… na obu zdjęciach… A na TRZECIM zapewne przerośnie Kubę..
    Bądźcie DOBREJ MYŚLI BO PO CO BYĆ ZŁEJ… jak powiedział Stanisław Lem

  10. Kochani, macie w sobie taka sile, która utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteście w stanie poradzić sobie z tymi problemami! Nawet jeśli przyjdzie wam udać się do Szwecji to z pewnością znów znajda się ludzie o dobrym sercu, którzy pomogą uzbierać odpowiednie fundusze. Najwyżej zwiedzicie sobie przy okazji piękny kraj ☺️ Z dystansem to pisze oczywiście. Kochajcie się, otaczajcie dobrymi ludźmi i przekazujcie dalej pozytywna energię!

    • Dziękuję Ci bardzo Pati za wsparcie! Robimy co możemy i też z utęsknieniem czekamy na finał tej operacji.

  11. Trzymam cały czas kciuki i nie opuszcza mnie nadzieja,że w koncu napiszesz Emilko o ustalonym na 100% terminie operacji Laury.Serdecznie pozdrawiam.Ola K.

    • Dziękuję! <3

  12. Czytam bloga właściwie od początku ale komentuję po raz pierwszy. Widzę Laurę za lat kilkanaście pracującą na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i nie ma innej opcji. Uściski dla całej rodziny.

    • Aż tak daleko w przyszłość nie wybiegamy, ale Laura na pewno by się ucieszyła z takiej wizji przyszłości 🙂

  13. Przykre informacje.
    Wyrazy współczucia dla rodziców zmarłej dziewczynki.
    Sądzę,że w szkole Laura jak i Wy rodzice sobie poradzicie.
    Nie tracę nadziei na jak najszybszy termin operacji Laury.
    Foto super!
    3majcie się❤

  14. Trzymam kciuki za Laurę-czwartoklasitkę! „Czwarte klasy” mam już dawno za soba, ale żebym się za bardzo nie rozluźniała, mam w tym roku ósmoklsistę…polski system i programy to porażka!

  15. Czwarta klasa to pikuś (naprawdę 😀 ), tak samo jak piąta i szósta. Laura na pewno sobie poradzi. Kiedy dojdzie do siódmej… tu dopiero jest przeskok, zdziwienie i natłok materiału.

  16. My zdecydowaliśmy się na edukację domową. Myślę, że to był strzał w dziesiątkę. A integrujemy się na zajęciach dodatkowych i z innymi unschoolersami.
    Trzymajcie się i powodzenia!

    • Taką opcję rozważamy jako alternatywę. Pozdrawiam serdecznie! <3

    • Na pewno milion razy mniej stresująca opcja dla dziecka. Wspominam ze stresem moją szkołę, nie dziwię, że jest tyle samobójstw przez mobbing.

  17. Jesteście tak niesamowicie dzielną i wspaniałą rodziną a ja i tak za każdym razem czytając bloga zastanawiam się jak Wy dajecie radę… niepojęte to dla mnie…. Zryczałam się kolejny raz ale wierzę że Laura w końcu doczeka operacji i będzie już tylko coraz lepiej ❤ Siły dla całej rodziny ❤ A dla Laury samych sukcesów w nauce ? To bardzo mądra dziewczynka i z pewnością świetnie sobie poradzi ?

    • Dziękujemy Joanno! <3 <3 <3

  18. Jestem pewna, że Laurka świetnie sobie poradzi w klasie IV Przecież to dziecko w wieku 6 lat czytało już lepiej niż niejeden czwartoklasista.
    Powodzenia?

  19. Mój najstarszy też zaczął właśnie czwartą klasę i staram się nie obgryzać paznokci z nerwów i nie pokazać mu, że się schizuję 🙂 Na razie jest zadowolony, ale to prawda, różnica między klasą 3 i 4 jest ogromna…
    Cóż, taki los pierwszego dziecka (zestresowani rodzice na karku), pewnie przy następnym będziemy spokojniejsze 😉 A pandemia też nie ułatwia niczego.
    Co do drugiej sprawy, a w zasadzie sedna tej wiadomości… Nawet nie chcę nic pisać. Ogromnie żal tamtej dziewczynki… A Laura mam nadzieję doczeka się operacji w miarę szybko, mimo komplikacji.
    Z dwuletniego bobasa w dużych okularkach wyrosła prawdziwa piękność:)
    Pozdrawiam ciepło!

  20. Gdyby operacja odbyła się w marcu, ta dziewczynka pewnie by żyła….

    • Tego nie wiemy…

      • A wiadomo co było przyczyną tej śmierci?? ??

        • Nie wiem. A nawet gdybym wiedziała, to nie napisałabym tej informacji, ponieważ nie jestem do tego upoważniona.

    • Nie jest wykluczone, że ta biedna ś.p. Dziewczynka jest właśnie rzeczywistą ofiarą plandemii …

      • Tutaj nie ma wątpliwości, ta dziewczynka jest ofiarą pandemii i to jest ogromna i niestety nie odosobniona tragedia.

  21. Czwarta klasa to porażka polskiej edukacji. Potem to trochę zwalnia, ale w dzieci i tak wtłaczana jest duża dawka niepotrzebnej wiedzy. Szkoda, że w systemie nie znalazło się miejsce na naukę umiejętności miękkich. Może i dzieci potrafią wyklepać z pamięci budowę pantofelka, ale kompletnie nie potrafią pracować w grupie, nie mają empatii ani poczucia wspólnoty.

    • Zgadzam się.

    • To jest smutne, że człowiek musi się uczyć występowania 20 rodzajów skał na poszczegolnych kontynentach, a nie jest uczony finansow, inteligencji finansowej, podstaw inwestowania i oszczedzania, umiejetnosci miekknich, mechanizmow toksycznych, jak rozpoznać psychopatów, jak dbac o własne granice, jak nie naruszac granic innych, jak grac na fortepianie, malowac, spiewac tanczyc, zasad savoir vivre, zasad fair play, zasad przyjaźni, zasad prawidlowej postawy ciała i dbania o nie,itd itd…..
      Same zbedne bzdury.

      • Wiele w tym racji. Nasz system edukacji pozostawia wiele do życzenia…

      • Oczywiscie przesadziłam, że same bzdury w szkole 🙂 ale okroiłabym o połowę zakres materiału na rzecz czegoś ważnego. Czegoś, co zrobi wrażenie (taniec, gra na fortepianie, języki, kultura osobista, muzyka, wiedza o sztuce ), ochroni dziecko w dorosłym życiu (wiedza o relacjach, ochronie swoich granic, wiedza o psychopatach, manipulacji), co pomoże być bogatym (finanse, jak zakładac firmę, podstawy rachunkowości, itp), co pomoże ogarniać problemy a nie uciekać (lekcje trenujące inteligencję, rozwiazywanie zadań niestandardowych, pobudzających kreatywnosc, zmuszające do pracy w grupie).

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/