Niejadek?

Autor: Emilia, mama Laury Data: listopad 9, 2015 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 70

Jeszcze niedawno mogłam chwalić się całemu światu, że posiadam wszystkożerne dziecko, którego gusta kulinarne rozpoczynają się od zwykłej kromki chleba, przechodzą przez meksykańskie burrito czy kokosową tajską zupę, a kończą na soczyście przyprawionych mackach ośmiornicy i pieczonych ślimakach. Laura bez mrugnięcia powieką oraz z wielkim apetytem zjadała dosłownie wszystko, co położyliśmy jej na talerzu (no może z wyjątkiem bananów i wasabi). Nie pogardziła nawet surowym selerem czy imbirem, popijając je tranem prosto z butelki.

Aż tu nagle, nieoczekiwanie i bez żadnego ostrzeżenia, oświadczyła rodzicom, co następuje:

  • że już nie lubi jajecznicy oraz jajek sadzonych (od tej pory uznaje jedynie jaja na twardo),
  • że od teraz nie smakują jej oliwki w potrawach (jeśli już je toleruje, to tylko solo i w wersji surowej),
  • nie akceptuje pomidorów na kanapce (lubi tylko takie, które leżą obok kanapki),
  • ani też włoskiego sosu do makaronu przyrządzonego przez tatę (tata w szoku!!! mama zresztą też!),
  • a nawet przypieczonego ciasta na pizzę (od niedawna konsumuje wyłącznie jego jasne kawałki),
  • nie pija również zielonej herbaty,
  • no i oczywiście nie spożywa bananów oraz wasabi – ale to się akurat nie zmieniło.

Do niczego jej nie zmuszamy, dochodząc do wniosku, że zapewne przyniosłoby to zupełnie odwrotny skutek. Jednak karmiąc córkę z zaawansowaną chorobą Hirschsprunga, po resekcji jelita i z poważnymi zaburzeniami wchłaniania, czujemy się jej grymasami coraz bardziej zaniepokojeni… Nadmierna szczupłość ciała oraz bladość cery ten niepokój pogłębiają, toteż po konsultacji z lekarzem wróciliśmy do suplementowania diety preparatami witaminowymi i wzmacniającymi odporność. Podajemy też w niewielkich porcjach odżywki dietetyczne typu Peptamen czy Nutridrink (jednak minimalnie, ponieważ w większej ilości przewód pokarmowy Laury i tak by ich nie strawił). A ponadto prawie do każdej potrawy przemycam rozmaite tłuszcze z nadzieją, że chociaż odrobinę córeczkę utuczą. I cierpliwie czekam, aż faza na grymaszenie samoczynnie minie – na pewno nadejdą jeszcze czasy, kiedy to dla Laury nie będzie miało znaczenia, czy pomidor leży na kanapce, czy też obok niej oraz czy oliwki występują w wersji solo, czy też w duecie…

Swoją drogą, nie miałabym nic przeciwko, aby w swoim życiu córka zmagała się wyłącznie z dylematami takiej wagi. I żeby zawsze wyposażona była w podobne arsenały sił witalnych, jakie nam demonstruje podczas wygłupów w sobotnie poranki! 😉

Ps.

Kolejny wpis na blogu, bardzo ważny, już w czwartek. Nie przegapcie!

Wygłupy

Samolot

Wygłupy w sobotni poranek

komentarzy 70

  1. Nie wiem, czy w ogóle braliście to pod uwagę, ale czy jest możliwość, że Laura „złapała” jakiegoś pasożyta? Moja córa była takim wszystkożernym dzieckiem, aż się coś stało i zaczęła strasznie wybrzydzać. Do tego występowały też inne niepokojące objawy, m.in. sińce pod oczami, koszmary senne, lunatykowanie, zwiększona agresja i nerwowość, spadek odporności, blada cera itp. Zaczęłam podejrzewać, że córa ma glistę. Po odrobaczeniu nieprawdopodobna poprawa… Mam nadzieję, że Was nie uraziłam tym pomysłem, ale dziecku w tym wieku nietrudno o niechcianego lokatora…

    • Tak, pomyśleliśmy o pasożytach, jak i o kilku innych rzeczach, które przyszły nam do głowy. Niestety, zanim skończyliśmy myśleć, wylądowaliśmy z Laurą w szpitalu… W kolejnym wpisie podam więcej informacji.

  2. Witam Was serdecznie!
    Ja mam podobny problem ze swoim dzieckiem. Córka ma 11 miesięcy i niestety też ma chorobę Hirschprunga. Jest po resekcji jelita do połowy i mimo, tego że coś tam z tego grubego jeszcze zostało (choć nie wiadomo na jak długo bo wyżej z badań wynika, że w dalszym ciągu nie ma zwojów) to też męczą ją ciągłe biegunki, bóle brzuszka i wzdęcia. Jest strasznym niejadkiem, od kilku miesięcy nie przybiera na wadze, ma dużą niedowagę. Jako, że jesteś bardzo doświadczoną mamą mam do Ciebie pytanie a propo badań. Lekarka zleciła narazie morfologię, białko w surowicy, ferrytynę i proteinogram. Czy jest coś co mogłabym jej zasugerować w tej kwestii? Często jest tak, że na wizyte idę przygotowana i ona pozytywnie reaguje na moje prośby. Czy warto byłoby zrobić jeszcze jakieś konkretne badania? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź. Trzymam za Was mocno kciuki!!!!! Mam nadzieję, że u Laury to nic poważnego. Zdrowia!!!!!!!!!!!!

    • Ewelino, my właśnie ze względów żywieniowych szykujemy się na wyjazd z Laurą do szpitala i na badania. Po powrocie postaram się znaleźć czas, żeby odpisać więcej. Pozdrawiam

  3. Dzieci w „tym wieku” wymyślają, z dnia na dzień coś im przestaje albo zaczyna smakować – bo tak i koniec – testują jak bardzo rodzic będzie stawać na głowie żeby dziecko zjadło. U maluchów przedszkolnych dodatkowo jest to wspomagane przez podejrzane u rówieśników zachowania – na co się krzywią przy stołówkowym stole, co zostawiają. Ja przy marudzeniu dzieciaków przy stole daję im wybór z kilku określonych składników i co wybiorą to dostaną, nie ma natomiast sytuacji w której kombinują „co by tu jeszcze wymyślić żeby skomplikować sprawę” bo kilka razy próbowali i nic nie ugrali.

    • Bardzo dziękuję za wszelkie porady i rozwiązania zagadek. Jednak u nas nie znajdą one zastosowania, ponieważ u Laury przyczyny są biologiczne. Po dwóch tygodniach obserwacji wiemy na 100%, że pogorszył się znacząco stan jelit Laury i wystąpiły poważne zaburzenia wchłaniania – brak apetytu, to tylko jeden z objawów. Mamy pewne podejrzenia, co do przyczyn jej stanu, dlatego teraz czekamy na lekarza i będziemy wykonywać badania. Pozdrawiam

  4. Emilia podziwiam Cię. Laura pomimo tego, że wygląda świetnie, choruje na poważne choroby,a ludzie na przykładach swoich dzieci, pocieszają, że na pewno jej to przejdzie i radzą co zrobić żeby jadła. Ty cierpilwie tłumaczysz, że to nie to samo, że trzeba inaczej do tego podchodzić i reagować. A za moment kolejny wpis dający „dobre rady”. Może i chcą dobrze, ale ja bym już dawno straciła cierpliwość. Zdrówka i cierpliwości :).

  5. Tak sobie pomyślałam, że organizm ludzki to taka „prastara” maszyna , której mądrość wbudowana jest przez doświadczenia wieków. Może Laura mniej lub bardziej świadomie unika po czym jej brzuch czuje sie gorzej lub „bardziej pieką „. Wiem, że to żadne pocieszenie,ale Laura nie raz udowodniła, że potrafi więcej niż zakładali dorośli, mądrzejszy ludzie. Mam nadzieję, że ta mała dzielna dziewczynka przezwyciężyć problemy żywieniowe, mało tego szczerze w to wierzę, bo jak bardzo poszerzyła się jej dieta od czasów słoiczków.
    PS. Jako ciekawski baba muszę przyznać , że intryguje mnie zapowiadany ważny, dzisiejszy wpis.
    Pozdrawiam

    • Wpis już jest opublikowany!

      • Czytałam, super, że są już takie akcje.

  6. Niechcący nacisnęłam Enter więc kończę komentarz w następnym za co przepraszam. Już nie pamiętam dlaczego tak się zachowywałam ale rzeczywiście przysporzyłam rodzicom zmartwień. Co prawda ja jak Laura nie zaczęłam wybrzydzać z jedzeniem bo to robiłam od zawsze 😉 ale na przyklad nagle zażądałam spania razem z rodzicami bo tak, nie sprzątałam swoich zabawek co wcześniej nie zdarzało mi się. U mnie trochę pomógł fakt że mama trochę angażowała mnie w pomoc przy braciszku. A to pomagałam w wyborze imienia wertując kalendarz 😉 a to asystowałam przy kąpieli ( oczywiście sama nie kąpałam i wszystko odbywało się pod nadzorem rodziców) a to mogłam potrzymać braciszka, przynieść smoczek, przynieść pieluszkę, moglam tez delikatnie uczesać jemu włoski, wetrzeć w rączkę oliwkę 😉 Niby mało znaczące rzeczy ale bardzo mi pomogły bo czułam się ważna i potrzebna. Oprócz tego mama kupiła mi książeczkę o pojawieniu sie nowego członka rodziny gdzie wklejałem zdjęcia które sama robiłam, wycinalam zabawki dla brata a następnie je sklejalam 😉 ( juz dokładnie nie pamietam co to było)Dla mnie to był trudny okres a byłam starsza od Laury. Oczywiście ja to nie Laura a Laura to nie ja także nie chcę porównywać. Tylko wskazuję że to może być przyczyna ale wcale nie musi. Moja mama tez pytała mnie czy jestem zazdrosna czy złe sie czuje z faktem że będzie rodzeństwo ( oczywiście odpowiadałam ze nie ale być moze jako dziecko nie potrafiłam jeszcze wyrazić tego co czuje a bunt był dla mnie najlepszym rozwiązaniem) na szczęście to minęło 😉 wierzę że Laura zacznie jeść. Pozdrawiam Was serdecznie

  7. Co do jedzenia to niestety nie pomogę ponieważ od początku życia jestem niejadkiem i mam permanentna niedowagę ( a mam już 30lat 😉 ) ale co do zachowania Laury to też podejrzewam że może to być związane z dużą zmianą która Was czeka.w którymś komentarzu wspominałam że mam 7 lat młodszego brata i mimo że byłam bezproblemowym dzieckiem wcześniej oraz mimo tłumaczeń rodziców to ja również w tym okresie byłam zbuntowana. Teraz nawet nie pamiętam

    • To raczej nie jest związane ze zmianą w życiu Laury. Obserwujemy biologiczne podłoże tego problemu. Równocześnie z osłabieniem apetytu Laury pojawiły się nocne biegunki o jednolitym kolorze i konsystencji, silne wzdęcia oraz inne objawy świadczące o tym, że Hirschsprunga znów ją zaatakował.

      • Ojjj to niedobrze 🙁 przepraszam w takim razie za mój komentarz. Następny możesz skasować. Mam nadzieję że nie uznasz że Ciebie/ Was pouczam bo akurat to od Was można się najwięcej nauczyć. Życzę dużo zdrowia dla całej Waszej czwóreczki

        • Nie ma problemu – nie Tobie jednej przyszło do głowy, że zachowanie Laury ma podłoże psychologiczne. W sumie, to nawet bym wolała, żeby tak było. Niestety, wygląda na to, że powodem jest jakaś poważniejsza dysfunkcja jelit :(. Jeszcze nie wiemy, czym jest ona spowodowana i szukamy odpowiedzi na to pytanie.

  8. Oj tak! Nie wiem, co to za różnica, ale pomidor położony obok kanapki jest jadalny. Ten z kanapki, już nie bardzo. 🙂 Błażej zazwyczaj je wszystko. Ale też zaczął wydziwiać z warzywami, typu pomidor, ogórek… Udało mi się z nim ustalić, że do kanapek, czy obiadu musi zjeść jakieś warzywko, bo warzywa są zdrowe. Ociąga się, ale zjada śladowe ilości.

  9. Jeśli jesteśmy przy suplementach. To co sadzicie o witaminie D którą podobno w czasie zimy należny podawać dzieciom nawet zdrowym oraz sami powinniśmy ją łykać??. I ostatnio zauważyłam ze gro ludzi kupuje witaminę C w kg. ( kwas askorbinowy w czystej postaci) bez wypełniaczy i ochoczo piją w dużych ilościach

    • Ja w miesiącach zimowych podaję Laurze tran wzbogacony wit. D. Uważam jednak, że ogólnie należy unikać sztucznego suplementowania witaminami i starać się tak różnicować dietę, aby organizm pozyskiwał witaminy w sposób naturalny – są to organiczne składniki, które najlepiej wchłaniają się i działają wówczas, gdy pochodzą z naturalnego źródła. Trzeba pamiętać, że witaminy w suplementach pozyskiwane są w sposób syntetyczny i zawierają wiele substancji pomocniczych – niestety zazwyczaj są to pochodne cukru i różne E dodatki. Nie są więc ani tak zdrowe, ani nie wchłaniają się tak dobrze, jak te naturalne. Oczywiście są sytuacje, kiedy suplementowanie jest konieczne. Pozdrawiam!

    • Ja uważam, że wit D w okresie jesienno-zimowym powinien łykać każdy, gdyż tej wit nie da się dostarczyć z pożywieniem, a słońca teraz jest mało. Jestem przeciwniczką suplementów diety, ale tą jedną wit łykam regularnie. Ma ona istotny wpływ na odporność, widzę to po moim mężu, który w ubiegłym roku o tej porze był chyba już po trzech kuracjach antybiotykiem, a teraz odpukać jakoś się trzyma.

  10. Emilio, a słyszałaś o właściwościach drzewa MORINGA?
    Moj chory syn tez ma spora niedowage, mimo iz je prawie wszystko w ogromnych ilosciach jego organizm nie trawi dobrze a wchloniete kalorie natychmiast zostaja spalone. Mimo tych problemow staram sie go zdrowo odzywiac i dostarczac jak najwiecej witamin i potrzebnych pierwiastkow.
    Poczytaj sobie prosze o tym drzewie, choc na polskich stronach jest bardzo ograniczona ilosc wiedzy na ten temat. Zmielone suszone liscie MORINGA mozna dodać do kazdego jedzenia.

    • A możesz napisać coś więcej? Jakie konkretnie działanie ma to drzewo?

      • Dzięki jego wszechstronnej skuteczności drzewo Moringa nazywane jest również cudownym drzewem. Proszek z liści Moringa jest z powodzeniem stosowany w walce z niedożywieniem i niewłaściwym odżywianiem w krajach trzeciego świata z następujących powodów: w liściach drzewa Moringa zawarte są wszystkie niezbędne do życia aminokwasy, kwasy tłuszczowe jak również szerokie spektrum witamin i minerałów.

        Sproszkowane liście Moringa zawierają około 20 rodzajów aminokwasów, 46 typów przeciwutleniaczy, 36 związków przeciwzapalnych. Proszek z liści Moringa to wysokowartościowe źródło naturalnego białka, które jest bardzo dobrze przyswajalne biologicznie, a ponadto zawiera on naturalny błonnik.
        Ta sama ilość proszku z Moringa zawiera:

        · 1,3 x więcej niezbędnych aminokwasów niż jaja

        · 1,9 x więcej błonnika niż ziarna pszenicy

        · 4,5 x więcej witaminy E niż kiełki pszenicy

        · tyle samo witaminy C, co sałatka owocowa

        · 2,4 x więcej beta-karotenu niż marchew

        · 6,9 x więcej witaminy B1 i B2 niż drożdże

        · 4,7 x więcej kwasu foliowego niż wątroba wołowa

        · 3,4 x więcej potasu niż banan

        · 2,2 x więcej magnezu niż proso

        · 1,3 x więcej cynku niż kotlet wieprzowy

        · 8,8 x więcej żelaza niż polędwica wołowa (schab)

        · 17 x więcej wapnia niż mleko krowie (preferowane mleko)

        · 3 x więcej chroniącej oczy luteiny niż jarmuż

        · 6 x więcej chroniących serce polifenoli niż czerwone wino

        · 37 x większe właściwości przeciwutleniające niż winogrona

        Ps. Jedyna wada jest cena.

        • Bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.

  11. Pani Emilko, nie pisze komentarz do zamieszczenia na stronie – tylko taka krotka uwage: nie znam witamin o ktorych Pani pisze ale prosze sprawdzic czy zawieraja zelazo. Zelazo w plynie moze przyciemnic zeby co niestety moi rodzice nie wiedzieli gdy nam podawali. Mozna za to np pic lekarstwo przez rurke aby za dlugo nie bylo w jamie ustnej. Pozdrawiam

  12. Emilio, wiem, że nie można w żaden sposób porównywać Twojej i mojej córki bo jedyne co je łączy to wiek (Zu jest urodzona w czerwcu 2010), ale ona moja mała też do niedawna pięknie jadła wszystko co jej zaserwowaliśmy. Od dan typowo polskich jak bigos, przez wszystkie zupy, różne rodzaje mięs, po dania z roznych stron swiata jak pizza, spaghetti, curry i inne. Zjadała wszystkie owoce, nie pogardzila żadnym warzywem. Generalnie uwielbiala jesc. I czas przeszly jest tu jak najbardziej na miejscu bo Zu zaczela tak grymasic przy stole, ze czasem mi slabo gdy widze ile ona zjadla (a raczej nie zjadla…). Jajecznica jest be, kielbaski niezjadliwe, platki wszelkiego rodzaju od biedy ujda ale szalu nie ma. Zupy zje dwie/trzy lyzki, drugiego dania ledwo tknie. W kolacji tylko pogmera. Byla badana i jest ok, wiec moze to taki etap, moze dziewczyny maja chwilowy zastoj w rozwoju/wzrastaniu i nie potrzebuja tak wiele jesc?! Jednak ja licze na to ze w koncu sie to zmieni bo osiwne przy niej. 😉

  13. spokojnie ja jako dziecko byłam takim niejadkiem, że mama mi kupowała jakieś syropy na pobudzenie apetytu. Nagle ok 12 roku życia z tego wyrosłam i teraz mama napomina mnie, abym ograniczała jedzenie.

    • Gdyby nie Hirschsprung, poważne zaburzenia wchłaniania i niedowaga, to z pewnością byłabym zupełnie spokojna.

      • Przyszło mi do głowy – chociaż jest to zupełnie LUŹNA MYŚL (jak mawiał klasyk: „Nie jestem w tych sprawach fachowcem”) – czy nietypowe zachowanie Laury nie jest reakcją na zachodzącą wokół niej potężną zmianę.

        Dzieci mają niezwykle wysoki poziom inteligencji emocjonalnej i „siódmego zmysłu”. Gdy „w ciemnym lesie i z dala od zgiełku” rozmawiam z mężem o trudnych sprawach, moje dzieci potrafią następnego dnia pytać, czy coś się stało. Lub np. zadzwonić z obozu i stawiać to samo pytanie, po mojej bardziej emocjonalnej rozmowie z mamą. Ale one są starsze od Laury. Może pojawienie się na świecie Kai wywołało u niej taką zmianę zachowania?

        Z Twojego bloga „bije” ilość poświęcanej Laurze, przemądrej uwagi. Nie odbierz tego przypadkiem jako krytyki, czy „niepożądanego komentowania”.

        W toku wychowywania dzieci występują zjawiska poza zakresem naszej kontroli, których wystąpienie trudno przewidzieć. Być może w ten sposób Laura zaznacza swoją osobowość, wysyła sygnały, że jest ważnym członkiem rodziny, który w nowej sytuacji też ma lęki i obawy, któremu nadal należy się uwaga i troska (nawet jeśli pozornie nic się nie zmieniło i otrzymuje je w potężnych dawkach).

        Mniej martwiłabym się, gdyby zmiana postawy w sprawach kulinarnych nie przekładała się na ilość i Laura zjadała ilościowo tyle, ile zawsze tylko w preferowanych przez siebie konfiguracjach.

        W innych okolicznościach – stuprocentowo rozumiem wszelkie Twoje obawy.

        Pozdrawiam

  14. trochę z przymrużeniem oka – u pewnych bliźniaków był etap jedzenia bardzo „prosty”: on tylko to co w żółtym kolorze (więc zazwyczaj wszystko przykrywał żółty ser i żółta papryka), ona – to co w odcieniach pomarańczowatych (brawo dla keczupu)……..

  15. Z przymrużeniem oka, ale szczerze: o rety, a dlaczego to aż takie wazne, by oliwki byly w potrawach, a pomidor na kanapce, a nie obok? Ja przez cale życie nie jem kanapek, wszystko jem osobno, i w ogóle mam mnóstwo dziwnych nawyków żywieniowych – i żyję 🙂 Tak, wiem, ze u Laury Hirschprung. Ale dopoki je coś, to nie przejmowalabym się, że je osobno 🙂

    • Chodzi o to, że coraz więcej rzeczy Laurze nie smakuje i to nas niepokoi. Do niedawna Laura zjadała dosłownie wszystko – było dla niej bez znaczenia, w jakiej postaci występują oliwki itd. A teraz zaczęło mieć znaczenie zarówno to, jak i mnóstwo innych detali kulinarnych. Na blogu nie piszę wszystkiego – w poście dałam tylko kilka przykładów, ale na co dzień mamy tego więcej. Dzisiaj Laurze nie smakowała kanapka z serem oraz ciastko orzechowo-oliwne, które specjalnie dla niej upiekłam. A jeszcze w sobotę jadła te ciastka informując mnie, że są przepyszne…

      • Emilio kiedyś gdy pisałaś o tym że Laura je wszystko w jakimś komentarzu napisałam ze to się na pewno zmieni i stało się!Uwierz przechodziłam przez to samo przez 13 i 15 lat życia moich dzieci .
        Córka jako przedszkolak mniej więcej uwielbiala wszystko ,co ugotowałam to zjadła ,syn był wybredny ,ciężko było pogodzić ich gusta kulinarne .I w pewnym momencie powoli to wszytko zaczęło sie zmieniać .Nagle córce przestało samakować to co do tej pory jadła ,za to syn był coraz mniej wybredny i w zasadzie teraz jestem na tym etapie .Syn zje co mu sie ugotuje a córka marudzi wybrzydza ciągle cos jest nie tak.Ale to jest najzupełniej normalne ,i Laura jeszcze nie raz Cie zaskoczy .Wiem że jej choroba cię martwi ale raczej niewiele na tym etapie na to poradzisz.Poprostu ona jest coraz bardziej świadoma tego co je i teraz własnie kształtuje swoj gust kulinarny.Pozdrawiam serdecznie i nie martw sie .

      • Emilko, a nie wydaje Ci się, że ten jedzeniowy bunt może być spowodowany zbliżającą się wielką zmianą w waszym życiu? Taka zewnętrzna manifestacja tego, co dzieje się wewnątrz małej główki? 🙂 Jakoś trudno mi uwierzyć, że nagle wszystko przestało Laurze smakować. Mówiąc, co jej smakuje a co już nie w jakiś sposób przejmuje kontrolę nad swoim odżywianiem. Może potrzebna jej taka świadomość. Może to część procesu dorastania. Taki luźny pomysł.
        Pozdrawiam
        KK

        • Dużo o Laurze wiem, ale niestety nie mam pojęcia, co siedzi głęboko w jej głowie 😉 Może to po prostu chęć zwrócenia na siebie uwagi lub próba decydowania samej o sobie.

          • Dokładnie to samo pomyślałam. Że Laura chce spróbować decydować o sobie, mówić „nie”, testować,jak rodzice przyjmą jej odmowę i decyzje. Padło na jedzenie,bo to dość łatwa i dostępna sfera życia. Przecież jej rozwój był wcześniej zdeterminowany chorobą i szpitalami, długotrwałą narkozą.
            Gratulowałam dzidziusia już wcześniej, ale jak to czesto, wkliknęło mi się anonimowo. Zatem jeszcze raz- cieszę się ogromnie! Buziaczki!

  16. Upodobania żywieniowe u dzieci zmieniaj się
    jak w kalejdoskopie 🙂
    polecam spokój 🙂
    moja Wiki (15 lat fizycznie ale mentalnie 4-5 ) co chwile wprowadza nas w osłupienie. Ostatnio robiliśmy jej wszystkie możliwe badania, bo „blada chuda wysoka i niepewna ” i ku zdziwieniu lekarza oraz mojemu okazało się, ze lepiej być nie może…wiec pozwalam na fanaberie i poszukiwania własnego smaku …pozdrawiam Was . Kasia

  17. Mój syn, który jest miesiąc od Laury starszy, na wiosnę też miał takie fanaberie i nagle zaczął wybrzydzać. Na szczęście po jakiś 3 miesiącach walki o każdą potrawę mu przeszło 🙂 Teraz zjada prawie wszystko, tak jak dawniej. Mam nadzieję, że u Laury to też chwilowy bunt, pozdrawiam

  18. Emilio, jesli to Cie pocieszy- Laura wyglada na dobre odzywiona. Owszem jest szczuplutka, ale kosciec ma raczej prawidlowo rozwiniety (ma bardzo ladnie uksztaltowane kosci czaszki, wiec raczej nie ma braku wapnia, magnezu itp. (akurat ten temat zglebiam intensywnie od kilku miesiecy, jako ze moj syn ma problemy ortodontyczne, ktore jak sie okazuja, nie sa problemem zebow, a problemem niedorozwinietej czaszki tak naprawde).

    A bladosc skory moze wynikac z niedoborow zelaza, albo wit. B12, ale to pewnie wiesz. Pozdrawiam!

  19. Każdy z nas ma kaprysy. Ja podobnie jak Laura nie przepadam za jajkami sadzonymi, a jadam na twardo.

    Nie lubię awokado solo, natomiast w sałatce jest zjadliwy 😉

    Niektóre rzeczy przechodzą. Mam nietolerancję laktozy. Nie cierpię mleka. Kiedyś nie jadałam go w żadnej postaci. Obecnie toleruję jogurty.

    Mam nadzieję, że z większości fanaberii Laura wyrośnie. Pod wieloma względami ciężki okres przed nią.

  20. Witam!
    Laura wygląda jak okaz wyjątkowo urodziwego zdrowia. Sprawia wrażenie drobnej, zwinnej, szczupłej i wysportowanej, radosnej dziewczynki, chociaż zdaję sobie sprawę, że zdjęcia oddają jedynie urywki życia….

    Mój syn X od urodzenia jadł wszystko. Wzbudzał powszechny zachwyt przy stole spektakularnie pochłaniając kaszę gryczaną, szpinak z czosnkiem, wędzone ryby i wiele potraw, których dzieci zwykle nie jedzą dobrowolnie. Robił wrażenie przynosząc od fryzjera „nagrodowego” lizaka i wtykając go do doniczki w formie elementu dekoracyjnego. Wybierając jabłko, a nie prince polo.
    Zapytana kiedyś: „Jak to osiągnęliście?” nadęłam się jak paw i z wyższością protekcjonalnie wyłożyłam: „Jeśli dziecko je z rodzicami przy stole i dostaje wszystko do spróbowania, to uczy się jeść wszystko. Nie dostaje tylko lizaków, cukierków czy innych słodyczy. Nic trudnego”.

    Syn X-2 lata, z tych samych rodziców, przy tym samym stole je tylko „suchy” chleb, makaron tylko farfalle, każdy składnik osobno czyli ryż bez sosu, mięso bez sosu, surową marchewkę, buraki i ogórki kiszone. Owoców nieeeee…Syn X poszedł do przedszkola i szybko nauczył się, że słodycze są przepyszne i tę smakowitą, praktyczną wiedzę sprzedał młodszemu bratu :). A ja zobaczyłam sterczący, środkowy palec skierowany przez los w kierunku mojego nadęcia i żywieniowej wszechwiedzy.

    Potem braciom urodziła się siostra, która „jedzeniowo” znajduje się gdzieś pośrodku.

    Przez chwilę dążyłam do osiągnięcia stanu „jedzenia wszystkiego” przez całą trójkę, potem stwierdziłam, że nie ma sensu kruszyć kopii o polubienie brukselki czy szarlotki albo płatków owsianych przez wszystkich. Syn X-2 lata je suchy chleb, masło dodaję np. do buraków i „się rozgrzeszam”. Świat bywa wystarczająco skomplikowany i najeżony trudnościami i uważam, że nie warto tego potęgować problemem dla rodziców w postaci konieczności rozpalenia sympatii naszych dzieci do określonych produktów spożywczych i dla dzieci w postaci wysiłku przezwyciężania własnych niechęci i wstrętów.

    Natomiast nauczona wskazującym palcem losu skierowanym w moją stronę wiem, że to podejście sprawdza się u nas i nie jest uniwersalną receptą na gastronomiczny spokój ducha!

    Pozdrawiam!!!!

  21. Piękna Laurka 🙂
    Pani Emilio jeżeli mogę coś podpowiedzieć, to proszę dodawać do zupy, sałatki, praktycznie do każdej potrawy ( nawet do spaghetti) awokado. Jest tłuste a co za tym idzie kaloryczne. I praktycznie nie do wyczucia w zupie. Ja tak robiłam karmiąc moją córkę wcześniaczkę. Jadła bardzo mało, a przy tym mało ważyła. Awokado dodawałam praktycznie do wszystkiego, kaszy, zupy, miksowałam z jogurtem. Kilku koleżankom sprzedałam „ten patent” i były bardzo zadowolone.
    Pozdrawiam serdecznie.

    • Dziękuję. Znam zalety avocado i jemy je w naszym domu regularnie. Niestety, ten owoc nie jest najlepiej tolerowany przez przewód pokarmowy Laury, dlatego nie ma najmniejszych szans, aby podawać avocado w takich ilościach, jak Pani sugeruje. Laura miałaby wówczas notoryczne biegunki. Mimo to podaję jej avocado tak często, jak to możliwe. Pozdrawiam!

    • Doczytałam we wpisie że podajesz Laurce preparaty wspomagające odporność. Czy mogłabyś podać co to jest? Moja córka ma ostatnio kłopoty z odpornością i chciałabym jej podać coś sprawdzonego

      • Wcześniej podawaliśmy probiotyk Bio Gaja. Teraz podajemy preparat witaminowy Multisanostol oraz preparat na odporność z kwasami DHA Ecomer Junior (Ecomer co drugi dzień na przemian z tranem). Oprócz tego przemycam niewielkie ilości napoju Nutridrink oraz odżywki Peptamen.

        • Jestem przeciwniczką Mulitisanostol – zawiera konserwanty, dużo sztuczności i jeszcze więcej słodyczy – cukier, glukozę, słód, agar, sacharynian wapnia. Ma atrakcyjną formę, jednak wolę witaminy z mniejszą ilością sztucznych substancji.
          Czy ten Multisanostol ma jakieś nieznane mi korzyści, że mimo dużej dbałości o dietę zdecydowałaś się na niego? Pozdrawiam:)

          • Lek został włączony przez naszego lekarza i myślę, że Laurze nie zaszkodzi. Podawanie córeczce witamin na glukozie ma rzeczowe uzasadnienie. Laura nie jest dzieckiem trawiącym pokarm w sposób typowy, lecz jest osobą z zespołem krótkiego jelita. Jeśli podamy córce kapsułkę witaminową w żelowej otoczce lub w tabletce, to prawdopodobnie jej jelita nie zdążą tego rozpuścić i wchłonąć. Jeśli natomiast podamy witaminy w małej ilości słodkiego syropu, to jest większa szansa na przyswojenie składników, ponieważ glukoza zaczyna się rozpuszczać już w jamie ustnej.

            Ponadto w codziennej diecie córka praktycznie w ogóle nie spożywa słodyczy, dbamy też o naturalne składniki naszych posiłków i unikamy sztucznych dodatków. Przy takiej dbałości o dietę nic się dziecku nie stanie, jeśli dostanie w ciągu dnia dwie łyżeczki od herbaty Multisanostolu. Odrobina słodyczy każdemu z nas potrzebna jest do szczęścia. Przy całej mojej wiedzy i chęci zdrowego żywienia dziecka, staram się jednak nie popadać w paranoję. Skoro Laura nie je żadnych słodyczy, to daję słowo, że te dwie malutkie łyżeczki syropu krzywdy jej nie wyrządzą – zwłaszcza przy jej zbyt szczuplej sylwetce.

            Pozdrawiam

          • Jak to wszystko pani ładnie tłumaczy 🙂
            Aż przyjemnie czytać te wyjaśnienia, chociaż to pewnie nieco uciążliwe dla pani.
            (to o tym syropie)

          • Tak przyznaję, że to trochę uciążliwe. Jednak wolę szybko wytłumaczyć, zanim inni podłapią temat i poleje się na mnie fala krytyki za podanie Laurze odrobiny cukru z witaminami 😉

          • a ja stanę w obronie multisanostolu pomimo sporej ilości substancji pomocniczych, gdyż jako jeden z nielicznych preparatów witaminowych (obok cebionu multi) jest LEKIEM – nie suplementem diety. Różnica znaczna. Wtajemniczeni wiedzą że suplementów w Polsce nikt nie kontroluje, nigdy nie wiadomo czy rzeczywiście zawierają to co deklaruje producet.

          • Dziękuję Emilio za odpowiedź. Moje pytanie nie miało na celu krytyki i nie było kierowane do Ciebie. Myślałam, że może coś jest w tym leku wartościowego przemawiającego na jego rzecz czego nie wiem.

            Ostatnio mocno interesuję się zdrową żywnością i lekami. Głównie przez moje bardzo słabe zdrowie. Jestem zbulwersowana tym jak wiele sztucznych, niezdrowych dodatków dodaje się do leków i suplementów diety. Rośnie „moda” na zdrowe i świadome żywienie (producenci żywności już tak pochopnie nie sypią benzoesanu sodu, czy barwników do wszystkiego), coraz więcej mamy kosmetyków eko, a niestety apteki ten nurt jeszcze omija. Suplementy i leki (np syropy na serce, wzmacniające, na kaszel), kosztują niemało, a zawierają tak wiele konserwantów, sztucznych aromatów, barwników. Zupełnie niepotrzebnie. Dużo w tym komercji, dbania o smak i atrakcyjną formę. Najgorszy jest właśnie rynek produktów multiwitaminowych dla dzieci: kolorowe opakowania, sztuczne syropy, żelki, tabletki musujące. Da się przygotować preparaty dla dzieci bez szkodliwych dodatków, tak jak często czyni się dla dorosłych, ale nie miałyby one tak atrakcyjnej formy. Taki najbardziej eko dla dzieci jest chyba Viridian Viridkid (http://organeo.pl/product-pol-2827-Viridian-Viridkid-dla-dzieci-witaminy-i-mineraly-w-kapsulkach.html), ale to nie lek, a suplement i pewnie dla Laury za dużo różnorodnych witamin.

            Wiem, że tak jak piszesz, Laurze i innym dzieciom taki lek zapewne nie zaszkodzi, ale przykrym jest fakt, że jeśli chcielibyśmy suplementować witaminy dzieciom bez sztucznych substancji i konserwantów to jest to tak trudne.

            W przypadku Laury nie myślałam o kapsułkach, lecz właśnie o jakimś zdrowszym płynie, kapsułkach wylewnych na łyżeczkę czy proszku.
            Jeśli chodzi o multisanostol to najbardziej nie podoba mi się, że ma w składzie, aż 4 różne E…, w tym benzoesan sodu i butylohydroksytoluen (które w tabeli konserwantów zaznaczone są na czerwono jako szkodliwe). Dodatkowo benzoesanu sodu stanowczo nie zaleca się łączyć z wit. C (przy tym połączeniu tworzy się rokotwórczy benzen). A przecież w tym syropie jest wit. C.
            Nie słyszałam nigdy by rozkładanie węglowodanów w jamie ustnej miało wpływ na wchłanianie witamin w jamie ustnej. Z tego co się orientuję to cukry się częściowo wchłaniają, a tłuszcze zawarte w syropie i witaminy lecą dalej. Czytałam ostatnio w książce („Postaw na zdrowie”), że glukoza utrudnia wchłanianie np witaminy C. Konkuruje z nimi o pierwszeństwo wchłonięcia do komórek.

            Ależ się rozpisałam! Wiem Emilio, że masz dużą wiedzę i robisz dla Laury jak najlepiej. To, co piszę to nie z czepialstwa. Wszystko z wielkim sercem. I nie w stylu dobrych rad, a raczej takiej rozmowy dwóch osób ceniących zdrowe odżywianie. Choć oczywiście rozumiem, że możesz nie mieć ochoty na takie rozmowy tu i teraz, czy na wyglądające na czepialskie komentarze 🙂 Przepraszam za wszelkie niedogodności wynikające z moich komentarzy :))

          • We wszystkim co piszesz masz sporo racji. Polska niestety znajduje się w niechlubnej czołówce państw, których obywatele spożywają najwięcej suplementów diety. Wystarczy popatrzeć na reklamy w tv – co druga z nich to właśnie suplement diety, naszpikowany rozmaitym E-syfem i cukrami. Jakieś 90 % tych suplementów jest ludziom kompletnie niepotrzebne i w dodatku ich skuteczność jest wątpliwa. Ludzie wyrzucają pieniądze w błoto po prostu.

            Dlatego też nie jestem zwolenniczką sztucznego suplementowania diety, tylko zdrowego odżywiania i pozyskiwania witamin w sposób naturalny. Są jednak sytuacje, gdzie wspomaganie się sztucznymi witaminami jest konieczne – jak ciąża, ciężka choroba, zaburzenia wchłaniania pokarmów itp. Laura przez długi czas już nie przyjmowała suplementów, ale teraz do tego wróciliśmy, gdyż razem z lekarzem widzimy takową potrzebę. Zauważ, że ja nie napisałam poradnika o suplementach diety, tylko post o mojej córce. Ja tu nie piszę o tym, co jest dobre dla wszystkich, tylko o tym, co jest dobre dla Laury – a jej potrzeby oraz problemy są specyficzne i zdecydowanie różnią się od potrzeb zdrowych dzieci. Oczywiście witaminy nie rozpuszczają się w glukozie, ale za to glukoza już w jamie ustnej pobudza gruczoły ślinowe i w ten sposób już w buzi dziecka rozpoczyna się proces trawienia. Dla dziecka, które ma amputowane jelito rozpoczęcie procesu trawienia jak najwcześniej ma kolosalne znaczenie. Dlatego też pilnujemy, aby każdy kęs pokarmu Laura dokładnie żuła i rozgryzała. My naprawdę wiemy, co jest dobre dla naszego dziecka, dlatego nie chciałabym dłużej tłumaczyć się z podawania jej Multisanostolu. Być może za miesiąc będę już podawać córce inny preparat witaminowy, ale teraz podaję akurat ten i nie bedę robić z tego problemu. Obecnie priorytetem jest dostarczenie jej niezbędnych dla zdrowia witamin, nie zaś kruszenie kopii o kilka gramów cukru czy sztucznych dodatków. Zwłaszcza, że jak już wyżej pisałam, w swojej diecie tych złych składników Laura nie dostaje prawie wcale. Pozdrawiam

          • Doskonale zdaję sobie sprawę ze szczególnych potrzeb Laury. Mój komentarz nie odnosił się do wpisu i Twojej sytuacji, lecz do komentarza Moniki i Twojej odpowiedzi. Chciałam podpytać o Multisanostol i wyrazić moją opinię o nim.
            Na pewno nie myślę, że suplementowanie ogólnie jest złe, bywa zbawienne. Warto jednak analizować składy i szukać najlepszych.
            Kończmy temat, bo faktycznie – burza w szklance wody.
            Jeśli chodzi o dokładne gryzienie to też mam to ostatnio zalecone. Pewnie wiesz to, ale może innym się przyda: dodatkowo oprócz gryzienia długiego i dokładnego, trawienie zdecydowanie poprawia nie popijanie posiłków (30 min przed i po) oraz stosowanie diety rozłącznej: węglowodany (kasze, mąki) i prod. skrobiowe jemy tylko z warzywami; mięso jemy tylko z warzywami. Łączenie mięsa z węglowodanami lub skrobią obciąża organizm i powoduje gorsze trawienie.
            :-))

          • Polecam rybki, nie zawierają konserwantów ani barwników.
            http://www.mollers.pl/produkty-dla-dzieci-mollers-omega-3-rybki/

    • Ja chetnie skorzystam z tej porady- moj syn tez jest niejadkiem. Czy awokado w zupie ma byc juz po ugotowaniu, czy tez ma sie razem z zupa gotowac? A czy mozna np. dodac do kotlecikow mielonych?
      Czy jakis inny produkt moznaby tez tak przemycac? (Chodzi o to zeby byl niewyczuwalny)
      Z gory dziekuje.

      • Ja dodawałam awokado surowe do ugotowanej zupy, po prostu miksowałam wszystko. Awokado podawałam jak córka była mała. Miksowałam tez awokado i dodawałam do kaszki. Myślę, że można dodać do kotletów mielonych. Ja bym próbowała wszystkiego. Obecnie córka za kilka dni kończy 5 lat, waży ponad 16 kg, wzrost ok 106 cm. ( start 1220 g, 42 cm). Obecnie wsuwa wszystko z talerza, podobnie jak jej młodszy brat. Ma oczywiście jakieś udziwnienia ( wybiera z zupy jarzynowej groszek i fasolkę), ale nie jest źle. Powodzenia.

      • Im później dodamy awokado tym lepiej. Ono nie potrzebuje obróbki cieplnej, a nie gotując go zachowamy najwięcej dobroczynnych substancji 🙂

  22. Jedna z moich sióstr , obecnie już 13 letnia od małego nie lubi pomidorów ale jej ulubioną potrawą jest zupa pomidorowa i spaghetti bolognese 🙂
    A Laura i tak jest wielkim ”jadkiem” skoro nie lubi tylko tego co wymieniłaś 🙂
    Domyślam się tylko że ze względu na jej chorobę takie zwykłe , małe kaprysy są dla Was zmartwieniem :/
    Jednak to że Laura jest w stanie wypić Nutridrinka zdobywa u mnie szacun 🙂
    Ja jeszcze nie znam nikogo kto by te ” pyszności ” wypił i nie zwrócił :/ Ja nawet powąchać nie dam rady, bez względu na to czy jest smakowy czy nie :/
    I tak się przyglądam tej Waszej Laurze….. Śliczna jest to bez wątpienia ale ona wygląda na bardzo szczęśliwą 🙂

  23. Kiedyś moja córka (lat 6) jadała wszystko bez mrugnięcia. Jak poszła do przedszkola to nagle surówki nie, warzywa nie, rybka nie, szynka nie, zupy nie. Bardzo ciężko jest wymyślić coś smacznego i zdrowego jak ma się tak ograniczony wybór. Ale tylko w domu tak wybrzydza. U babci zje i i tłusty żurek, i kanapkę z szynką i pomidorem. I jeszcze babcię pochwali, że to najlepsze co w życiu jadła. A mnie aż nosi 🙂

  24. Pocieszę Cię, u nas były podobne fazy, że często coś smakuje solo ale już z czymś nie koniecznie – przechodziło z czasem, ale też wychodziły inne nowe ” zachcianki” długi też czas jajecznicy Młody nie lubił, aż któregoś dnia oświadczył ” czy ja kiedykolwiek dostanę jajecznicę na śniadanie ? ” Albo ten mój pożeracz lodów, kiedyś w sklepie wypalił, że on już lodów nie lubi i co ? i faktycznie od tych wakacji lodów nie jada – aż jestem w szoku i zastanawiam się czy to już tak na zawsze czy mu przejdzie. Zresztą ze mną jest podobnie np banany solo uwielbiam, ale soków / przecierów / musów czy bananów w jakiejkolwiek innej postaci niż solo, nie lubię, sama też pamiętam jak w dzieciństwie miałam fazę na niejedzenie ryb – teraz już jadam 😉 albo uwielbiałam czarne oliwki a zielonych nie, a teraz się dziwię o co mi chodziło bo wydaje mi się, że smakują tak samo i różnica żadna. Tak więc wydaje mi się, że pewnie poniekąd to takie fanaberie Waszej Młodej ale i pewnie Laurze się gust kulinarny wyrabia, a to normalne, bo chyba każdy tak ma, tak więc życzę Wam cierpliwości i pomysłów na to jak przemycić dziecku w potrawach które lubi jak najwięcej wartościowych produktów 🙂

    • W sumie, to ja też mam swoje fanaberie. Truskawki, wiśnie, motele i inne owoce uwielbiam tylko w wersji twardej. Za to nie cierpię rozgniecionych owoców. Jak ktoś mi poda rozgniecione widelcem truskawki czy dżem wiśniowy, to za żadne skarby nie tknę ?

      • a ja nie znoszę dojrzałych, bardzo słodkich owoców. najlepsze są dla mnie twarde i kwaśne. co nie przeszkadza mi pożerać czekolady w dowolnych ilościach, choc jest równie słodka, co dojrzałe nektarynki czy brzoskwinie – a nawet bardziej.

        • Oj, ja mam tak samo. A w dodatku moreli czy brzoskwini nie przełknę bez obrania ze skórki. Te mikroskopijne włoski wywołują u mnie odruch wymiotny i nic na to nie poradzę.
          Każdy ma jakieś swoje fanaberie 🙂

  25. Emilko, mam córkę w wieku Laury i ona ani ułamka z tego co wymieniłaś co Laura je – nie tknie… nie je jajek, szynki, pomidorów, itp nie mówiąc już o zupach tajskich i innych egzotycznych rzeczach. Bułki też nie je – musi być chleb… Myślę że każde dziecko ma swoje upodobania smakowe, które się zmieniają – np. moja kiedyś nie cierpiała ziemniaków, teraz je bardzo chętnie (i jest to jedna z niewielu potraw, które lubi). Jest chuda jak patyk. Wiem, że chore dziecko to zupełnie co innego, ale akurat fakt że dziecko nie chce jeść pomidora na kanapce tylko obok nie powinno stanowić powodu do zmartwienia 🙂

  26. Laura jest prześliczna!!!
    Ta kruszynka tyle przeszła w swoim życiu, a wyrosła Wam na mądrą i piękną dziewczynkę. To Wasza zasługa. Ktoś tam na górze wie co robi 😉

  27. Przeurocza.???? Przynajmniej nie grozi jej nadwaga jak u coraz większej liczby polskich dzieci w wieku przedszkolnym…Bardzo lubię Pani wpisy o zdrowym odżywianiu.Pozdrawiam.

  28. Moj 5cio latek jest zdrowy je jak odkurzacz, oczywiście nie wszystko i jest chudy jak patyk!!! To chyba taki wiek teraz ze wszystko na wzrost idzie.
    Laurka faktycznie jest śliczna!!! Bedzie miała powodzenie i plus choroby taki ze nie bedzie musiała sie odchudzać

  29. Laura jest szczuplutka, ale śliczna. I ma niesamowicie długie włosy.

    Wiem, że się martwicie , ale jeszcze przyjdzie moment, że Laura zamieni się w mały odkurzacz i będzie jadła wszystko co się nie rusza 😉

  30. Ale sie Laurka Wam „rozslicznila”. Pozdrawiam.

    • To prawda. Zdrowia jej los poskąpił, ale przynajmniej na urodzie nie oszczędzał 😉

  31. Och kochani… Mój Wojtek to nawet pomidora nie chce spróbować a co dopiero mówić o wasabi czy oliwkach… 🙁 Wiem, że w Laury przypadku niejedzenie jest dużo groźniejsze ale pocieszcie się- też mam drobnego niejadka-4 latka i umieram ze strachu :/ Laura, jeść- rodzice cierpliwości kochani 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/