Bo każdy potrzebuje czasem pobyć sam ze sobą…

Autor: Emilia, mama Laury Data: maj 8, 2020 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 41

Pewnego dnia, podczas wykonywania swoich codziennych obowiązków domowych, Laura była przygnębiona, miała łzy w oczach i smutny wyraz twarzy… (Tak, Laura ma już swoje obowiązki w naszej rodzinnej przestrzeni: codziennie ogarnia własne łóżko oraz pokój, wyjmuje i wkłada naczynia do zmywarki, wychodzi z psem, odrabia lekcje, a trzy razy w tygodniu wymienia filtry w respiratorze oraz w ambu. Kaja też ma sprawy do załatwienia: karmi psa, sama się ubiera i rozbiera, ścieli swoje łóżko i ogarnia zabawki w pokoju).

Ale wracając do tematu – Laura stała taka zdołowana nad zlewem, opłukiwała naczynia apatycznymi ruchami, jakby ktoś ją na przymusowe roboty wysłał. Pytam, co się stało? Nie masz ochoty pomagać w kuchni? Coś Cię dręczy lub martwi?

I wtedy Laura wybuchła całym spektrum emocji… Powiedziała, że od tylu lat, każdego dnia ciągle ktoś jej pilnuje, wciąż przebywa w pobliżu nas lub siostry, a nawet jak zamknie się w swoim pokoju i puści głośno heavy metal, to i tak czuje, że wszyscy jesteśmy blisko. A ona ma potrzebę czasem pobyć zupełnie sama, spokojnie sobie o czymś pomyśleć, z dala od mamy, taty i siostry! Tak zupełnie niepilnowana gdzieś sobie pójść, na przykład na spacer. Powiedziała, że kiedyś w ogóle nie czuła takiej potrzeby, że mogła być ciągle blisko nas, ale sama nie rozumie, dlaczego to się zmieniło… Teraz coraz częściej potrzebuje po prostu odrobiny samotności. I że mnie bardzo przeprasza, że to wszystko czuje… Że przecież nas kocha, ale z jakichś powodów wcale nie chce ciągle z nami przebywać.

Przełknęłam ślinę, opanowałam gul w moim gardle, przytuliła ją, a następnie porozmawiałyśmy. Wytłumaczyłam Laurze, że nie ma za co przepraszać, bo to, co czuje, jest zupełnie naturalne. Powiedziałam, że gdy dzieci są młodsze, to ciągle lgną do mamy i taty, gdyż mają potrzebę częstej obecności i uwagi rodziców. Jednak im są starsze, tym bardziej się uniezależniają, coraz mocniej zaznaczają swoją odrębność, coraz częściej chcą widywać się z rówieśnikami, zamiast z rodzicami, potrzebują też samotności, niezależności i wolności. Często też negują zasady i twierdzenia swoich rodziców, w które wcześniej bezkrytycznie wierzyły. Na tym właśnie polega dorastanie, aż któregoś dnia dzieci po prostu wyfruwają z rodzinnego gniazda i zaczynają samodzielne dorosłe życie, na swoich własnych zasadach.

Po tej rozmowie Laura wyraźnie poczuła ulgę. Chyba się bała, że jak mi powie, iż nie chce przez cały czas przebywać w pobliżu mnie, to sprawi mi przykrość. Wyraźnie się ucieszyła, że uznałam jej potrzebę oddzielania się jako zupełnie normalną. Następnie zapytała: „mamo, czy mogłabym dziś pójść sama na spacer?”.

Cóż, dla kogoś, kto ma zdrowe dziecko, samodzielny spacer niespełna 10-latki to pewnie nic nadzwyczajnego. Żaden tam wyczyn, o który nie warto robić szumu. Jednak dla nas, rodziców dziecka klątwą Ondyny, to jest igranie z ogniem… Bo nigdy nie wiadomo, czy podczas takiego samotnego spaceru Laura nie zapomni o oddychaniu. A wtedy kilka minut wystarczy, aby zdarzył się następujący scenariusz: wzrost dwutlenku węgla we krwi, zawroty głowy, omdlenie, a następnie… śmierć.

Jako matka muszę ciągle mieć z tyłu głowy, że moja córka w każdej chwili może zapomnieć o oddychaniu i umrzeć. Ale jednocześnie muszę też pamiętać, że nie mogę trzymać jej w klatce, ani zabronić zaspokajania potrzeby odrębności, decyzyjności czy wolności – bo w przeciwnym razie zamieniłabym życie Laury w koszmar, a nasze relacje na dalszym etapie, z pewnością stałyby się toksyczne. Muszę więc balansować między daniem córce odpowiedniej swobody, a z drugiej strony zapewnieniem jej bezpieczeństwa. Nie jest to łatwe, a z każdym rokiem zapewne będzie coraz trudniejsze.

Przyznam, że myśl o samodzielnym spacerze Laury spowodowała, że zbladłam. W pierwszej chwili miałam ochotę krzyknąć „nigdy w życiu, przecież dziecko z CCHS musi być 24-godziny na dobę pod kontrolą przeszkolonego medycznie opiekuna!”. Na szczęście, zanim krzyknęłam, zdążyłam sobie wyobrazić, jak strasznie ja bym się czuła, nie mając prawa do żadnej wolności…

I… zgodziłam się na ten pierwszy samodzielny spacer Laury. Bez bezpośredniego nadzoru, bez plecaka ze sprzętem medycznym, bez ścisłej kontroli. Usiadłyśmy z Laurą i pogadałyśmy o odpowiedzialności oraz o tym, jak ma zareagować, gdyby zaczęło kręcić się jej w głowie – kilka wolnych i bardzo głębokich oddechów. Ustaliłyśmy, którą konkretnie trasą będzie zmierzać. Powiedziałam Laurze, że może samodzielnie spacerować pod jednym warunkiem – że zawsze będziemy wiedzieć, gdzie konkretnie idzie, abyśmy w razie potrzeby mogli szybko do niej dotrzeć. Powoli zaczynamy też rozmyślać nad telefonem czy jakąś inną technologią, która pozwoli nam sprawdzać położenie córki i jej kondycję zdrowotną, w czasie, gdy nie będzie pod naszą opieką. Bo coś mi się wydaje, że tych samotnych wyjść z domu, będzie od tej pory coraz więcej.

Laura skończyła wkładać naczynia do zmywarki, a następnie poszła na wymarzony spacer i podejrzewam, że była wówczas najszczęśliwszym dzieckiem w całej galaktyce! A ja? Cóż, ja w tym czasie dostałam takiego ataku paniki, że trzęsły mi się ręce, czułam ucisk w klatce piersiowej i zupełnie nie mogłam złapać tchu. Co chwilę podchodziłam do okna na poddaszu i wypatrywałam mojej „czerwonej kropki”, żeby upewnić się, że jest bezpieczna.

Euforia i wybuch endorfin u Laury, a totalny stres oraz panika u mnie. Niby to tylko zwykły spacer, a tyle skrajnych emocji…

PS 1

Opisana sytuacja miała miejsce jeszcze przed pandemią – przed wprowadzeniem zakazów. Obecnie wychodzimy na spacer razem z dziećmi i zakładamy maseczki, chociaż szczerze ich nienawidzimy. Mnie jest strasznie duszno i parują okulary, przez co nic nie widzę i żadne sztuczki ani złote rady dawane mi w Internecie, nie działają. Będę chyba musiała kupić inną maskę – z drutami dopasowującymi się do kształtu twarzy. Natomiast Laura nie może nosić maseczki w ogóle. Jest w stanie w niej wytrzymać około 5 minut, ale po tym czasie narastają jej dwutlenki, czuje duszność oraz zawroty głowy. Przy jej problemach z niewydolnością oddechową, czasami korzystam z prawa, które pozwala osobom niepełnosprawnym na niezakładanie maski lub pozwalam Laurze po prostu odkryć nos. Ciekawe, ile to wszystko jeszcze potrwa… Jak myślicie?

PS 2

Tym, którzy rozliczają się z fiskusem na ostatnią chwilę, przypominamy, że dla naszej Laury można przekazać 1% podatku. W tym roku termin składania PIT jest wydłużony do końca maja. Info o tym, jak przekazać Laurze 1% znajdziecie tutaj: https://www.kochamylaure.pl/o-laurce/1-podatku/ 

 

komentarzy 41

  1. Wszystkiego najlepszego dla Laury z okazji 10 urodzin!!! Jestem z Wami prawie od początku i aż mi dziwnie, że to już tyle czasu… Mój najstarszy syn też niedawno skończył 10 lat. Pewnie gdyby nie on i to, że jako młoda mama szukałam blogów innych mam, nie dowiedziałabym się o Laurze…
    Życzę Laurze zdrowia i tej wolności, za jaką tęskni… Dobrze, że ma mądrą mamę, która woli sama dostać zawału, niż ograniczyć swoje dziecko ;D
    A mamie życzę siły 🙂 W końcu to nie tylko Laury święto, dziesięciolecie bycia mamą to jest coś!
    Pozdrawiam serdecznie, wszystkiego dobrego dla Was obu, dzielne kobiety! 🙂

    • Dziękuję Ci Kochana! Jesteś pierwszą osobą, która złożyła Laurze życzenia urodzinowe! 🙂 A ja za chwilę publikuje nowy urodzinowy wpis. I jubileuszowy na 10-lecie naszego bloga. 🙂 Także za chwilę serdecznie Cię zapraszam pod nowy post. 🙂

  2. Kiedy nowy wpis? uwielbiam czytac o Laurze 🙂

    • Sidney 7 lipca z okazji jej urodzin i z okazji 10-lecia bloga. ?

  3. Widziałam w internecie zegarki które mierzą sarurację. Np https://garett.com.pl/pl/i/Najwazniejsze-informacje-dotyczace-pomiarow-pulsu%2C-cisnienia-oraz-saturacji-krwi-w-zegarku/153
    Nie wiem na ile są wiarygodne ale można śledzić dane na komórce wiec może to jest jakaś pomoc. Z kolei na smartwatchach dla dzieci są przyciski sos plus lokalizator gps.
    Pozdrawiam!!!!!

    • Bardzo dziękuję. Jednak jestem przekonana, że ten zegarek nie sprawdzi się u nas w praktyce. Tego typu sprzęty działają w miarę dobrze, jak człowiek jest w bezruchu albo rusza się jednostajnie. Zresztą producent pisze: „Największą dokładność pomiarów uzyskamy podczas treningów charakteryzujących się jednostajnymi ruchami rąk, wtedy przepływ krwi przez naczynia krwionośne nadgarstka nie jest zaburzony. Intensywne i nieregularne ruchy rękami (np. trening na siłowni, siatkówka, piłka ręczna) zaburzają przepływ krwi przez nadgarstek i mogą negatywnie wpłynąć na dokładność pomiaru.

      W normalnym życiu dziecko rusza się często i manipuluje dłońmi. Wiemy z doświadczenia, że saturacja wyświetla się wtedy błędnie, nie daje informacji o poziomie oddychania, a przez błędne wyświetlanie parametru wprowadza jeszcze dodatkowy stres. My potrzebujemy urządzenie, które poprawnie by działało niezależnie od ruchu dziecka – ale takiego niestety nie ma na rynku.

      Mimo to dziękuję.

  4. dzien dobry, wklejam link do konkursu fotograficznego. Zapraszamy do udziału w Internetowym Przeglądzie Fotograficznym ˝Portret Dziecka˝
    http://wdkkielce.pl/asp/pl_start.asp?typ=13&submenu=2&menu=2&dzialy=2&akcja=artykul&artykul=562

    • Bardzo dziękuję, ale konkurs skierowany jest do osób zajmujących się fotografią nieprofesjonalnie. A ja już od jakiegoś czasu zajmuję się nią profesjonalnie 🙂 Pozdrawiam!

  5. Mam syna z Zespolem Aspergera…11 lat.
    Wyjscie na spacer… emocje jak u Pani.
    Całym serduchem przy Pani sercu:)))

    • Dziękuję i przesyłam serdeczne uściski dla syna! <3

  6. Witam Pani Emilio dawno się nie udzielałam na stronie choć zaglądam tu co jakiś czas żeby zobaczyć co słychać w Państwa rodzinie i jak się miewa Laurka ( choć sądząc po tym wpisie i zdjęciach to wypadałoby napisać „Panna Laura”).
    Tak sobie pomyślałam…nie wiem ile czasu upływa od czasu zawrotów głowy Laury do „poważnych” problemów ale może https://bezpiecznarodzina.pl/lokalizacja-seniora/opaska-dla-seniora-sos-bs02?gclid=Cj0KCQjwnv71BRCOARIsAIkxW9GNmpunC4k7RjimFl_RWCLHv-8ILlbyQcCO3AnqO1LuHE9V1tmPsoQaAmmxEALw_wcB byłoby jakieś doraźne wyjście. To niby dla seniora ale gdyby zdążyła wcisnąć przycisk w momencie pierwszych zawrotów łatwo byście mogli ją „zlokalizować” , plus ustalenie dla niej „dozwolonych” tras spacerów ….
    Co do obecnego obowiązku zasłaniania twarzy i parujących okularów to tak jak już ktoś wcześniej napisał przyłbica jest dobrym wyjściem albo jeśli już maseczka to nie z prostym krojem przy nosie tylko takim jakby trójkątem na nos ( takiego typu https://dekumdekum.pl/environment/cache/images/500_500_productGfx_6148/maska-kolor-6.jpg) i nie to nie jest żadna reklama z mojej strony zdjęcie czysto poglądowe ale sama takiego typu używam i znacznie mniej mi parują okulary.
    A tak poza wszystkim Laura ma niesamowite szczęście, ze ma tak mądrą mamę, która potrafi dać jej to czego akurat potrzebuje ( od dobrej rady po danie upragnionej samodzielności). Co do obowiązków dziewczynek to jak najbardziej super decyzja chwali się to dziewczynki uczą się samodzielności i odpowiedzialnego zachowania naprawdę super.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia oraz chociaż odrobiny spokoju w tym szalonym czasie.

    • Pięknie dziękuję za cenne rady, wskazówki i linki. Przeglądamy sprzęty dostępne na rynku i na pewno niedługo wybierzemy coś dla Laury. Pozdrawiam serdecznie 🙂

  7. Laura jest tak mądrą, rozsądną i swiadomą dziewczynką, że można mieć naprawdę duże zaufanie.

  8. Są takie zegarki z telefonem z lokalizatorem i można dzwonić. https://bezpiecznarodzina.pl/lokalizacja-osob/24-zegarek-gps.html

    • Dziękuję. Raczej nie będziemy mieć problemu ze znalezieniem urządzenia, które pozwala na lokalizację. Większy problem mamy z tym, że jak Laura przestanie oddychać, to raczej nie zdążymy do tej lokalizacji dobiec na czas… Nie ma niestety urządzenia, które pozwalałoby mierzyć wiarygodnie saturację ruszającego się człowieka i jeszcze przesyłać zdalnie informację o tym w czasie rzeczywistym. Taka technologia po prostu nie istnieje.

  9. A nie ma telefonów albo zegarków z różnymi apkami monitorującymi puls?

    • My nie potrzebujemy monitorowania pulsa, tylko saturację. Gdy puls ustaje, to jest już za późno na szukanie i ratowanie dziecka. Mózg już dawno w tym czasie byłby niedotleniony. Dlatego w przypadku naszej choroby musimy monitorować saturację.

  10. Dziękuję za piękną, rodzicielską lekcję.
    Ja czuję te wolność po 8 miesiącach zamkniecia w domu z niewozkowym, niefotelikowym dzieckiem.
    Ostatnio córka „zasymulowała” atak duszności, a ma alergie na jeszcze nie wiadomo co.. Wpadłam w panikę, bo kilka razy już mi się zachlysnela poważnie, a ta małpa ? po prostu zjadła kawałek liścia ??
    Zdrowia dla nas wszystkich!

    • Dziękujemy i również życzymy zdrówka w tym dziwnym czasie!

  11. Nie tylko osoby niepełnosprawne są zwolnione z obowiązku noszenia maseczek, jak również osoba która ma np. astmę lub ma serducho chore nie musi jej nosić..mało tego w rozporządzeniu jest napisane że nie musisz tłumaczyć na jakie konkretnie schorzenie cierpisz wystarczy że z powodów medycznych. Niestety znajomy lekarz martwi się że od noszenia maseczek i to wielorazowych ludzie dostaną takich grzybic i nadkazen bakteryjnych że dopiero ludzie będą padać…Nic to – jest jak jest każdy ma swój rozum. Trzymajcie się dzielnie – Laura pęknie dorasta❤️ i duma moze Cię rozpierac. Jej ile to lat minęło!!!! Pozdrawiam całą wasza rodzinkę!!!!

    • Dziękujemy i również serdecznie pozdrawiamy! PS. To już prawie 10 lat 🙂

  12. To ja polecę 2 rzeczy:
    Przylbica – duża wygodniejsza niż maseczka
    Krotkofalowka – łatwiejsza do kontaktu dla dziecka
    Serdecznie pozdrawiam

    • Dzięki!

  13. Wyobrażam sobie samopoczucie Laury podczas samodzielnego wypadu. Poczułam się podobnie, gdy złagodzono pandemiczne obostrzenia i mogłam zabrać psa na długi spacer to lasu po kilku tygodniach przebywania w domu. Niosły mnie zupełnie „świeże skrzydła u ramion”. 🙂
    Mam trójkę nastoletnich zdrowych dzieci, zatem „cierpiałam” tylko na typowe macierzyńskie lęki przy przejawach samodzielności. Natomiast „poradziłam” sobie w ten sposób, że podczas pierwszych rozmów o wypadach na własną rękę,wyjaśniałam każdemu z nich, że moim mężem i mną kieruje wyłącznie lęk o ich bezpieczeństwo, a nie potrzeba kontrolowania ich życia. I jeśli dadzą nam dowód, że nasze obawy nie są im obojętne i będą je brali pod uwagę, wówczas nasze przekonanie o ich odpowiedzialności i ostrożności będzie rosło, a wraz z nim zakres ich swobody. Zaczynaliśmy od wyjścia np. do sklepu i sms-a czy telefonu, że dotarli i załatwili sprawę. Ostrzegaliśmy ich, że brak ustalonego sygnału, będzie dla nas informacją, że dzieje się coś złego i będziemy interweniować. U nas metoda skutecznie „zagrała”. Wasza droga zdaje się podobna, chociaż zdaję sobie sprawę, że nasza jest niewspółmiernie łatwiejsza. Trzymam kciuki, aby podobnie się sprawdzała. Jak zawsze – „piątki” dla dziewczyn, podrapanie za uchem dla Kory i serdeczności dla dorosłych. Joanna

    • Bardzo mądre rady i podpowiedzi, na pewno z nich skorzystam. Wiem, że będzie nam ciężko przejść przez usamodzielnianie się Laury, obawy i niebezpieczeństwa są duże. Ale musimy przez to przejść. Innej drogi nie ma, bo nadmierna kontrola dzieci tylko im zaszkodzi. Dlatego raz jeszcze dziękuję za cenne wskazówki! ❤️

  14. Dorastanie….. Chore dziecko czy zdrowe, każde przez to przechodzi. A rodzice starają się nie oszaleć. Pierwsze samodzielne wyjście, pierwsze zdecydowane wybory „bo jestem już duża mamo”. A u mamy ścisk w żołądku i gula w gardle. Pozdrawiam Panią serdecznie i życzę mnóstwo siły i cierpliwości na nadchodzący czas. Piękne jest to, że kształtuje się nam osoba która będzie wkrótce dorosła i mamy możliwość jej w tym dorastaniu towarzyszyć. Moje córki są zdrowe i duże, tym bardziej podziwiam Panią i szanuję za to, jaka Pani jest mądra. Laura i jej Siostrzyczka mają szczęście że jest Pani ich mamą ❤️

    • Dziękujemy bardzo za wszystkie dobre słowa! ❤️❤️❤️

  15. Mój jeden % poleciał do Laury ?

    • Dziękujemy!

  16. Łącze się w stresie. Mam 6- łatkę, która chce sama wychodzić. Na razie wykręcam się pandemią, ale w końcu pójdzie… Ech. Bycie rodzicem to życie w ciągłym strachu.

  17. Laurze życzę zdrówka i jeszcze wielu samotnych, spokojnych spacerów. Czy w naszej pandemicznej rzeczywistości nie jest jednak tak, że dzieci poniżej 13 roku życia, obecnie mogą poruszać się jedynie pod opieką dorosłych?

    • Opisana sytuacja miała miejsce jeszcze przed pandemią, przed wprowadzeniem zakazów. Tylko dopiero teraz o niej napisałam.

  18. Emilio, z całego serca życze ci dużo siły do zmierzenia się z ta sytuacja – wiem, że nie jesteś histeryczna panikara tylko masz bardzo realne podstawy do obaw o życie swojej córki.
    Mój syn kilka miesięcy zniknął na 10 dni – idiotyczny wyczyn wczesnego nastolatka, który postanowił pokazać mamie, że jednak umie przetrwać beze mnie i mojego nadzoru.
    Myślałam, że zwariuję bo zniknął nagle, bez uprzedzenia, bez sladu, komórka została w domu. Szukali go wszyscy przez długie 10 dni a ja musiałam sobie poradzić właśnie ze strachem o jego życie. Nie życze nikomu takich wrażeń i naprawdę rozumiem dlaczego trzęsą ci się ręce jak wypatrujesz swojej Laury.
    Telefon odpowiednia aplikacją może faktycznie pomóc Laurze w razie czego szybko się z Wami skontaktować a Ty ja szybko namierzysz. Laura na pewno rozumie czemu to ma służyć – i wierze, ze nie odkreci ci takiego głupiego numeru jak mnie mój uroczy nastolatek, który postanowił udowodnić światu, że stawia wolność ponad swoje bezpieczeństwo.

    • Jej… Bardzo współczuję Ci przeżyć. Nawet sobie nie wyobrażam, co musiałaś przeżywać przez te 10 dni… Ech te dzieci… PS. Nasza Laura niestety zapomina nie tylko o oddychaniu, ale taże o zasadach bezpieczeństwa. Jest mądra, niby wszystko rozumie, ale podczas spotkania z koleżanką potrafi nagle dostać małpiego rozumu i robić rzeczy, które jej zagrażają. Po prostu w tej radości zapomina, że… jest chora. Dlatego wiem, że nasze obawy są zasadne.

      • Pani Emilio o tym koniecznie proszę kiedyś napisać ! O tych wyczynach! Jestem bardzo ciekawa, chociaż wiem ze to bardzo brzydkie ale cóż, bardzo mnie ciekawi co wyprawia Laura z koleżankami, to napewno są super przygody ?

        • No kiedyś jej pozwoliliśmy pójść do koleżanki sąsiadki zza płotu. Obie dziewczyny obiecały, że będą się grzecznie bawić w pokoju na poddaszu. Po czym zapomniały, co obiecały i polazły na jakąś wielką łąkę z wysokimi trawami. Nie było ich widać ani słychać. Wróciły po kilku minutach naszych krzyków. Innym razem Laura poszła odwiedzić koleżankę i zapomniała nam powiedzieć, że gdzieś idzie… Zniknęły kurtka, buty i Laura – myślałam, że padnę wtedy na zawał.

          • O matko ,ja już czytając to mam zawał ,nie wiem ja ty to przeżyłaś Emilio?;(

          • A to dopiero preludium tego, co mnie czeka 😉

          • A czy dzięki rozrusznikowi Laura będzie bezpieczna ?Czy wtedy będzie mogła sobie pozwolić na samotne spacery?

          • Całkiem bezpieczna niestety nie, ale bezpieczniejsza. Dzięki stymulatorowi będziemy mogli usunąć rurkę tracheo, co wyeliminuje niektóre zagrożenia.

          • Pani Emilio bardzo dziekuje za odpowiedz. Cóż, uśmiechnęłam się, pamietam jak Laura była malutka i te wszystkie prognozy a jednak dziewczyna czerpie z życia ile wlezie, chociaż rodzice wyrywają sobie z głowy siwe włosy.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/