Czekałam na ten wyrok, jak na zbawienie
Kilka dni temu obiecałam podzielić się ze światem pewną ważną informacją – chciałam napisać o wydarzeniu, które dla mnie osobiście ma przeogromne znaczenie. Jest to rzecz, na którą długo czekałam, o którą się modliłam i która ma niemały wpływ na dalsze życie moje i córeczki. I dziś wreszcie mogę głośno o tym powiedzieć…
Właśnie nadszedł moment uprawomocnienia się długo oczekiwanego wyroku wydanego w mojej sprawie rozwodowej. Proces trwał kilkanaście miesięcy i był naszprycowany licznymi błędami oraz zaniedbaniami ze strony sądu, jednak po usłyszeniu wyroku puściłam to wszystko w niepamięć, gdyż na taki wynik naprawdę warto było czekać… Otóż decyzją Sądu Okręgowego w Gdańsku otrzymałam rozwód z orzeczeniem wyłącznej winy byłego męża za rozpad małżeństwa. Ponadto sąd przyznał mi wyłączną opiekę nad córką oraz zasądził alimenty. Natomiast mój były mąż został całkowicie pozbawiony praw rodzicielskich. W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd stanowczo podkreślił, że wyłączna wina za rozpad małżeństwa jest po stronie byłego męża i że w świetle przedstawionych dowodów jest ona niepodważalna, a odebranie mu praw rodzicielskich jest podyktowane troską o dobro i bezpieczeństwo córki.
W ten sposób zostałam bardzo uszczęśliwiona przez polski wymiar sprawiedliwości. Na sali sądowej płakałam z radości jak małe dziecko, nie zważając na to, że przyglądają mi się jacyś obcy ludzie. Tak naprawdę nie mogłam uwierzyć, że wreszcie mam ten rozwód za sobą, że w końcu Laura i ja jesteśmy wolne i całkiem niezależne!
Wyrok jest już prawomocny, w związku z tym od teraz jestem jedyną opiekunką prawną Laury. Oznacza to, że mogę podejmować samodzielnie wszelkie decyzje dotyczące swojego życia i życia córeczki. Właściwie, to mogę bardzo wiele – zmienić sobie i jej nazwisko, samodzielne decydować o jej dalszym leczeniu, wyjechać z nią na operację do obcego kraju, a nawet całkowicie wyprowadzić się z dzieckiem z Polski, gdyby zaistniała taka potrzeba. Mogę też wyjść za mąż, jeśli najdzie mnie kiedyś na to ochota, a nawet Kuba ma teraz prawną możliwość zaadoptowania Laury, gdyby kiedyś narodziła się w jego sercu taka potrzeba. Mogę też spisać testament i w razie mojej śmierci przekazać Laurę pod opiekę wybranej przeze mnie, odpowiedzialnej osobie. Otrzymałam więc od sądu niesamowite poczucie bezpieczeństwa i nie ukrywam, że jestem z tego powodu wyjątkowo szczęśliwa!
Nie wiem, z ilu wymienionych wyżej przywilejów zdecydujemy się w przyszłości skorzystać, ale tak naprawdę nie ma to teraz większego znaczenia. Bo najważniejsze jest przecież to, że Laura jest całkowicie bezpieczna, że możemy być już normalną rodziną, a ja raz na zawsze mogę uwolnić się od swojej smutnej przeszłości…
Wczoraj byłam w sądzie i przejrzałam obszerne, trzytomowe akta mojej sprawy rozwodowej – dwa grubaśne tomy akt samej sprawy, oraz jeszcze trzeci tom dołączony z innego postępowania sądowego. Ze względu na swoją grubość, całe akta wyglądały jak dokumentacja jakiegoś niezwykle skomplikowanego i ważnego procesu – szczerze mówiąc bardzo się zdziwiłam, że tych wszystkich papierów aż tyle zdołało się uzbierać. Przejrzałam z zainteresowaniem zamieszczone tam dokumenty – liczne pisma procesowe, obszerne zeznania świadków, rozmaite dowody, w tym dokumenty z różnych ważnych instytucji państwowych. Przeglądając to wszystko zrozumiałam, że wyrok sądu po prostu musiał być dla mnie korzystny – innej opcji absolutnie nie było. Ilość i jakość zgromadzonych w aktach dowodów była dla mojego byłego męża druzgocąca, więc wyrok sądu musiał zapaść dokładnie taki, jaki zapadł.
Ale mimo to nie wszystko poszło po mojej myśli, bowiem nieoczekiwanie okazało się, że moja sprawa rozwodowa tak naprawdę jeszcze nie do końca została zakończona, a przede mną jest jeszcze wiele miesięcy kolejnych potyczek sądowych. Otóż chwilę przed uprawomocnieniem się wyroku, mój były mąż złożył w sądzie apelację, a dokładnie zaskarżył część wyroku dotyczącą zasądzenia alimentów. W związku z tym zdołały się uprawomocnić jedynie kwestie powierzenia mi opieki nad dzieckiem i odebrania byłemu mężowi praw rodzicielskich, natomiast sama kwestia alimentów nie jest jeszcze prawomocna – zostanie ona rozpatrzona osobno w późniejszym terminie, przez sąd apelacyjny.
Dla mnie oznacza to tylko jedno: nie zobaczę na oczy tych alimentów, tak, jak i nie widziałam ich do tej pory. Od czasu rozstania, a nawet jeszcze wcześniej, były mąż nie łoży na utrzymanie Laury złamanego grosza. Udało mi się wprawdzie uzyskać w trakcie procesu rozwodowego dokument zabezpieczenia alimentacyjnego, jednakże komornik nie był w stanie go wyegzekwować. Przez ponad półtora roku trwania rozwodu udało mi się wyegzekwować przy pomocy komornika zaledwie kwotę 240 zł…
Miałam nadzieję, że w związku z niepłaceniem przez byłego męża alimentów, po zakończeniu procesu rozwodowego będę mogła ubiegać się o świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego. Wyrok wprawdzie otrzymałam, jednakże złożona przez byłego męża apelacja wstrzymała jego uprawomocnienie w zakresie samych alimentów. Oznacza to, że automatycznie zostałam też pozbawiona na pewien okres możliwości korzystania ze świadczeń Funduszu Alimentacyjnego.
Niestety z informacji przekazanej mi przez zaprzyjaźnioną prawniczkę wynika, że walka o alimenty może potrwać jeszcze naprawdę długo. Samo rozpatrzenie apelacji przez sąd apelacyjny potrwa aż od 4 do 9 miesięcy, a do tego trzeba jeszcze doliczyć czas na kolejne sądowe procedury. Sąd ma aż trzy wyjścia: albo podtrzymać alimenty zasądzone przez sąd pierwszej instancji, albo zasądzić alimenty w innej wysokości, lub też przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia. Jeśli zostanie wybrany ten ostatni wariant, to rozprawa alimentacyjna będzie musiała ruszyć od początku, skazując mnie na kolejne oczekiwanie. Prawniczka, która mnie wspiera twierdzi, że były mąż nie ma najmniejszych nawet szans na zmniejszenie alimentów, które po pierwsze i tak już są wystarczająco małe, a po drugie zostały zasądzone na podstawie skrupulatnie udokumentowanych, ponoszonych na Laurę wydatków. Ta apelacja to najzwyczajniej w świecie gra na zwłokę, czyli próba rozciągnięcia w czasie tego, co i tak jest nieuniknione, czyli obarczenia biologicznego ojca współodpowiedzialnością za utrzymanie dziecka. No ale zanim to się wszystko skończy, miną kolejne bezproduktywne miesiące, podczas których nie zapłaci on ani złotówki, a ja nie będę mogła ubiegać się o świadczenia z Funduszu – rachunek jest więc bardzo prosty: 0x0=0.
Sprawa alimentów jest naprawdę frustrująca i trudno mi pojąć, że mężczyzna uchylający się od płacenia alimentów przez okres ponad półtora roku jest najzwyczajniej w świecie bezkarny. Kuba i ja przecież każdego dnia robimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić córeczce szczęśliwe dzieciństwo. Dbamy z największą troską o każdy aspekt jej życia, chociaż kosztuje nas to niewyobrażalnie dużo wysiłku. Notorycznie się przepracowujemy, aby zarobić pieniądze na pokrycie wszystkich kosztów generowanych przez Laurę oraz aby zabezpieczyć ją przed skutkami jej strasznych chorób. Mało śpimy, mało odpoczywamy i zbyt mało poświęcamy sobie nawzajem czasu, ale robimy to przecież z myślą o naszej kochanej Laurce. To naprawdę niesprawiedliwe, że musimy radzić sobie ze wszystkimi problemami i wydatkami sami, podczas gdy biologiczny ojciec nie musi robić absolutnie nic. Wkurza mnie to okrutnie, ale wiem, że na tą chwilę niestety nic nie mogę zrobić.
Przez jakiś czas korespondowałam z kobietami, które znalazły się w podobnej jak ja sytuacji, czyli zostały samotnymi matkami bez wsparcia finansowego ze strony ojca dziecka. Kobiety opowiadały mi o swoich doświadczeniach, z których jednoznacznie wynika, że na takich cwaniaków, notorycznie uchylających się od płacenia alimentów nie ma w Polsce bata. Mogą oni bardzo długo lawirować na granicy prawa, a nawet je łamać choćby pracując na czarno lub też w nieskończoność przedłużać rozprawy sądowe. Mogą też często zmieniać miejsca zamieszkania lub też w inny sposób utrudniać postępowanie komornicze. Teoretycznie polskie prawo przewiduje zamknięcie takiego delikwenta w więzieniu, ale jest to proces żmudny i cholernie długotrwały. A ty kobieto martw się sama, jak wychować dziecko, za co je nakarmić i za co wyleczyć. Ciekawa jestem, ile jest w Polsce takich matek, które nigdy nie widziały alimentów od „kochających” ojców swoich dzieci? Czy ktoś to w ogóle potrafi policzyć?
Gdybym naprawdę była samotną matką, skazaną wyłącznie na siebie, to miałabym bardzo poważnie kłopoty. Nie wiem, za co miałabym wówczas żyć, spłacać kredyt, a przede wszystkim leczyć i utrzymywać moje dziecko. Być może już dawno wylądowałybyśmy z Laurą pod mostem lub w jakimś innym równie przytulnym miejscu… Dzięki Bogu ja nie jestem samotna – mam Kubę, który spadł mi z nieba w momencie, gdy najbardziej potrzebowałam wsparcia i na szczęście został ze mną do dzisiaj. Ale gdyby nie jego wsparcie psychiczne, fizyczne i finansowe, to z pewnością Laura i ja nie dałybyśmy sobie rady. Cieszę się, że mam wsparcie kochającego i odpowiedzialnego człowieka, ale jednocześnie przeraża mnie świadomość, że setki samotnych matek takiego wsparcia niestety nie posiadają. Wiele kobiet po rozwodzie zostaje zupełnie samych, mając na głowie dzieci, dom i konieczność zarobienia na życie – bez jakiejkolwiek pomocy i bez alimentów. Mnóstwo samotnych matek musi drżeć o to, czy starczy im na chleb, bo szanowny biologiczny „tatuś” nie raczy wysłać dzieciom złamanego grosza. Oczywiście są też sytuacje odwrotne, kiedy to samotni ojcowie wychowują dzieci, a matki uchylają się od płacenia alimentów, niemniej jednak takie sytuacje należą do rzadkości. To bardzo przytłaczające, że będąc na życiowym zakręcie, kobieta-matka jest bezsilna i skazana wyłącznie na siebie. Sprawdza się tutaj smutna prawda, że dziecko może zrobić każdy głupi, ale wychować i zapewnić mu byt już niestety nie każdy…
Ja powoli zaczynam się godzić z faktem, że żadnych alimentów nigdy nie zobaczę. Absolutnie nie liczę na to, że byłego męża ruszą jakiekolwiek wyrzuty sumienia i nagle zacznie płacić, jak i nie liczę na zmianę polskiego prawa czy też zwiększenie efektywności pracy komorników. Właściwie w tej kwestii nie liczę już na nic – co najwyżej na siebie i na Kubę, bo tylko my mamy prawdziwe chęci zapracowania na utrzymanie Laury.
Ale tak naprawdę to nie alimenty są dla mnie najważniejsze, tylko zapewnienie córce bezwzględnego bezpieczeństwa, a to na szczęście udało się osiągnąć. Przyznanie mi przez sąd wyłącznej opieki nad dzieckiem i pozbawienie byłego męża praw rodzicielskich pozwala całej mojej rodzinie od teraz spać spokojnie. Już wiemy, że nikt nie ma prawa nam Laury odebrać, nikt nie może podjąć w stosunku do niej żadnej niekorzystnej decyzji, czy też w jakikolwiek sposób jej zaszkodzić. Córeczka jest bezpieczna i jest już w 100% nasza – możemy więc wreszcie poczuć się jak prawdziwa rodzina, spokojni, radośni i szczęśliwi.
A Laura jak zawsze promienieje radością, zupełnie nieświadoma problemów, które się wokół niej rozgrywają. Wyciąga do mnie rączki, głaszcze moją twarz, kiedy jestem smutna, subtelnie się do mnie przytula i robi urocze minki, żeby mnie rozweselić. Jest wciąż taka pogodna, taka pełna życia i pełna niezachwianej wiary w przyszłość… Zupełnie nieświadoma tego, jak wiele ważnych spraw wydarzyło się wyłącznie z powodu mojej miłości do niej…
Pani Emilio jak ja Pani zazdroszczę, że udało się Pani i córeczce Laurze zupełnie uwolnić od takiego typa. Ja rozwodzę się z mężem od półtora roku- przeżywam to co Pani kiedyś. Na sali rozpraw z ust świadków (których na oczy nigdy nie widziałam ) usłyszałam jaką to ja jestem złą matką dla mojego syna, że ograniczam ojcu kontakty z dzieckiem, choć to jest nieprawda gdyż kontakty wg. zasądzonego harmonogramu odbywają się. Mąż zostawił mnie tydzień przed porodem, „przerosła” go rola ojca. Nie łożył ani złotówkę na dziecko, dziś płaci alimenty, które wywalczyłam w sądzie ale nagle chce uczestniczyć w życiu dziecka. Też próbuje sobie ułożyć życie na nowo, ale dla mojego byłego męża nie do pomyślenia jest aby „obcy” mężczyzna wychowywał jego syna , dlaczego nie pomyślał o tym kiedy tydzień przed porodem porzucił mnie dla innej kobiety!!!
dla innych czytelnikó, którzy być może zastanawiają się, czy w takiej sytuacji da się roszczenia alimentacyjne jednak zabezpieczyć – ciekawy i użyteczny artykuł prawnika rodzinnego: http://www.eporady24.pl/zabezpieczenie_roszczen_alimentacyjnych,artykuly,3,16,299.html
pani Emilio, pozdrawiam serdecznie. życzę ogromu zdrowia i cudów dla Laury i Pani rodziny.
Koleżanko/Kolego powyżej co innego są prawne rozwiązania co innego jest życie. Życie weryfikuje szybko wszystko i zazwyczaj na naszą niekorzyść.
Popieram przed mówcę Dzięki wielkie za podpowiedzi! Czasami człowiek siedzi i trudzi się nad rozwiązaniem problemu, a tu wystarczy załączyć komputer i tak wiele odpowiedzi w jednym.
Czytam tego bloga praktycznie od początku i bardzo kibicuję Laurce 🙂
Wierzę, że uda się uzbierać potrzebną kwotę i wykonać operację.
Czasem jednak, kiedy czytam komentarze na blogu to mam ochotę krzyczeć! Pani Emilia jest chyba świętą że czyta to wszystko i jeszcze nie wybuchła z oburzenia i poczucia niesprawiedliwości!! Drogie ciotki dobra rada dajcie już spokój z Waszymi „wspaniałymi” radami… jak wszystko tak doskonale wiecie to może jakiś poradnik napiszecie?
Oglądając ostatnio Makłowicza na youtube trafiłam na odcinek, w którym gotował potrawę, zawierającą jakieś warzywo strączkowe, podobne do fasoli. Mówił, że to niezwykłe warzywo, zawiera wszystkie witaminy i składniki mineralne, że gdyby człowiek jadł tylko to, niczego by mu nie brakowało i że jest stosowane przez astronautów. Pomyślałam sobie wtedy o Laurze i Jej diecie oraz Waszych poszukiwaniach pożywnych rzeczy typu jagody goji. Nie mogę sobie teraz przypomnieć co to była za fasola. Jeżeli jesteś zainteresowana – daj znać, a w wolnym czasie przejrzę odcinki Makłowicza i to znajdę.
Bardzo jestem zainteresowana. Jeśli uda Ci się znaleźć nazwę tej fasoli, będę bardzo wdzięczna!
Mam!
http://www.youtube.com/watch?v=VxqxtTFyk4g
Zacznij oglądać od 10:40. Quinoa. To jednak jakby rodzaj zboża, nie fasola. Indianie dawali je małym dzieciom zamiast mleka. Tu jest też o tym coś więcej:
http://ulicaekologiczna.pl/zdrowe-jedzenie-odzywianie/orzechowa-quinoa-ze-szpinakiem-jajkiem-w-koszulce-i-marynowana-marchewka/
Dzięki!!!!!!!!!!!!!!!! 🙂
Widziałam przed chwilą Makłowicza i poczytałam trochę na temat tego cuda. Muszę go zdobyć, gdyż jestem pewna, że będzie to idealna rzecz dla Laury. Dziękuję za super pomysł 🙂
Sama zainteresowałam się quinoa, kupiłam jedno opakowanie i ugotowałam dziś na obiad do kurczaka z warzywami zamiast ryżu. Bardzo dobre! Uprażyłam wcześniej chwilę na suchej patelni, a potem gotowałam jak kaszę ok 20 minut. Ma taki ciekawy, jakby orzechowy aromat, miękkie, ale lekko chrupiące. Na pewno będzie częstym gościem na moim stole. W paczce wydaje się tego mało, ale bardzo pęcznieje, z kubka ziarenek miałam pół garnka.
Szukaj Quinoa na stoisku czy w sklepie dla bezglutenowcow.
Ja jem Quinoa bo mam problem z glutenem. Poszlam troche poszperac i znalazlam ze te nasionka sa powleczone saponinami. WIEKSZASC ale nie pisze ze wszystkie sa oczysczone przed spozyciem. Jest to o tyle wane iz moga irytowac uklad oddechowy , pokarmowy i oczy.
poszperaj cos wiecej zanim podasz Laurce .
Quinoa, po polsku komosa ryżowa 🙂 Nieoczyszczone nasiona pokryte są związkiem chemicznym ww saponiną. Ma on gorzki smak, aby się go pozbyć należy ją przed gotowaniem po prostu dokładnie opłukać. Najlepiej wybierać taką z ekologicznych upraw.
Czytając wszystkie komentarze, nie mogę się nadziwić ilu doradców się znalazło. Tylko czy aby na pewno Emilka właśnie takich ludzi potrzebuje, bo myślę, że pisząc bloga DLA CÓRKI nie chodziło jej w tym wszystkim o to, aby się ciągle tłumaczyć wiecznie obrażonym osobom. Przecież logiczne, kto nie chce, niech nie czyta, a mam wrażenie ze co niektórzy to czytają i piszą tylko dlatego, że nie mają nic innego do roboty. Ludzie czy Wy nie macie innych problemów jak uprzykrzać i tak już pogmatwane życie innym osobom? I to osobom, które w żaden sposób sobie na to nie zasłużyły?!
a ja wierzę,że Laurka jest i będzie mądra jak jej Mama i będzie OK!
nie będzie mieć do niko pretensji…nie czytałam w/w komentarzy,bo się wkurzyłam jak przeczytałam parę na początku…
Powodzenia.
chodziło mi o wczesniejsze komentarze z „dobrymi radami”te w/w są ok:)))
No nareszcie uwolniłaś się od tego człowieka. Życzę udanej i krótkiej batalii o alimenty! Fajne to Wasze wspólne zdjęcie!
szkoda,ze mój post nie znalazl się na tablicy
Przepraszam bardzo, jaki post? Nie mam w kolejce do publikacji żadnego komentarza. Sprawdziłam też w SPAM-ie i tam również nie ma Twojego komentarza. Żadnego komentarza też nie kasowałam.
Bardzo proszę zamieśc go raz jeszcze.
Zastanawiam się skąd w ludziach tyle wyrozumiałości dla człowieka , który w najważniejszym momencie, decydującym o życiu i zdrowiu własnego dziecka pakuje walizki i odchodzi.Dla człowieka, który po ograniczeniu mu praw do tego dziecka jest jedynie przejęty tym, że musi na nie płacić alimenty. Emilio, nie daj się wpędzić w poczucie winy,że odbierasz dziecku ojca, bo to on sam nie chciał nim być. Twoje dziecko ma tatę Kubę i myślę, że tylko jego zna jako ojca i nawet jeśli za ileś lat będzie chciała poznać biologicznego, to tylko z czystej ciekawości i nikogo nie będzie obwiniać za utrudnione kontakty.POZDRAWIAM.
Sądzę,że tu nie chodzi o wyrozumiałość dla ojca Laury ale o fakt,że te pieniądze są skażone nienawiścią i niedobre- czyli takie, jaką postawę prezentuje teraz ojciec Laury.Być może dlatego niektóre matki wolałyby takiej pomocy nie otrzymać, bo im się ojciec dziecka źle kojarzy.
a propos rozrusznika przepony widziałam, że na blogu kolegi naszej Laury, Leo, pojawiła się informacja że malutki juz może być operowany i rodzice zbierają pieniazki na tą bardzo kosztowną operację, może troszeczkę im pomożemy, chociażby rozpowszechniając tą informację, może ktoś im troszeczkę pomoże w ten sposób finansowo.
Tak, jesteśmy z rodzicami Leosia w stałym kontakcie – dziś rozmawiałam z jego mamą. Myślę, że operacja Leosia i Laury odbędzie się mniej więcej w tym samym czasie, czyli za około rok, a może i dłużej. Zarówno rodzice Leosia, jak i my musimy uzbierać po prawie 600 tysięcy złotych. Przed nami długa i wyboista droga w zbieraniu pieniędzy, ale jesteśmy wszyscy dobrej myśli 🙂
Emilka, pomożemy tyle ile będziemy mogli! 3majcie się cieplutko i bądźcie tylko dobrych myśli!
Zawsze, nieustannie jesteśmy dobrej myśli… W tym cała nasza nadzieja 🙂
To właśnie przeszło mi przez myśl jak pisałaś o dobrej wiadomości, Tzn myślałam, że macie już pieniążki lub sponsora albo, że przynajmniej jest już skonstruowany specjalnie dla Was pulsykometr…
Mam nadzieję, że uda wam się zebrać w miarę szybko te pieniądze, aby operacja mogła odbyć sie jak najwcześniej, kwota duża, ale ziarnko do ziarnka…. 🙂
Moje Gratulacje!!
to ,ze podałaś ojca Laury o alimenty to oczywiście prawiłowy ruch. Wiadomo ,ze te pienądze póją tylko na potrzeby córki , a nie twoje. A ci ,którzy uważają inaczej to raczej nie wiedza jak wygląda życie samotnej matki – samotnej nie pseudo samotnej . Ale moja jedna uwaga to mąz powinnien mieć możliwośc spotkań z dzieckim. Mozliwośc ,a czy skozysta to inna sprawa, jak Laura dorośnie to na 100% bedzie chciała odszukać biologicznego ojca. Mało tego ojciec moze się zmienić i zrzucic winę mna matkę ,ze to ona jest temu winna. A dzieci w okresie dojrzewana bywaja nieprzewidywalne i może Laura odwinić Ciebie. Ojciec ma super alibi. Pozdrawiam!!!!!!!!!!!!
Po pierwsze w trakcie trwania procesu biologiczny ojciec otrzymał od sądu możliwość spotkań z dzieckiem, jednak nigdy, przez wiele miesięcy z tej możliwości nie skorzystał.
Po drugie mało prawdopodobne, aby córka miała potrzebę szukania biologicznego ojca, który ją odrzucił, skoro ma w domu kochającego tatę, który poszedłby za nią w ogień.
Po trzecie czy Ty jesteś wróżką? Skąd masz 100% pewność, że Laura jak dorośnie będzie chciała kontaktować się z biologicznym ojcem?
Moim skromnym zdaniem nie możesz tego wiedzieć ani Ty, ani ja, ani nawet Laura. Decyzje dotyczące swojego dorosłego życia Laura będzie podejmować samodzielnie według własnego uznania i nikomu nic do tego. Jak na razie ma dopiero niespełna 3 lata i wyrokowanie, czego będzie chciała w wieku lat 18 jest po prostu komiczne.
Natomiast stwierdzenia, że Laura będzie mnie obwiniać i się odwróci od matki nie skomentuję, bo nawet nie wiem, co miałabym odpisać w odpowiedzi na takie dyrdymały…
Pozdrawiam
Matko bosko, ludzie 🙂
Emilia ma absolutną rację.
Nie wnikam co sie działo w jej życiu, bo mam własne i nie muszę tego wiedzieć, by ją szanować i lubić tu zaglądać, ale uświadomcie sobie wróżki, że praw rodzicielskich nie odbierają za nic. Więc nie ma co wyrokować, radzić i mądrzyć się.
Serio, dajmy tej rodzinie żyć co?
Emilia chciała się pochwalić pozytywnym wynikiem sprawy, i tyle z tego ma, że się musi znów wkurzać…
Pani Emilio,
Nigdy wcześniej nie wypowiadałam sie na Pani blogu teraz jednak chciałam stanąć po troszę w obronie Pani Anity, ale też zwrócić uwagę na ważną kwestię przez nią podjętą. Jeśli mój wpis jakoś Panią urazi – prosze go nie zamieszczać na blogu.
Rozumiem jak najbardziej Pani negatywną reakcję na słowa, ze Laura może kiedyś Panią obwiniać za brak kontaktu z ojcem – teraz może się to wydawać nieprawdopodobne i absurdalne, oczywiście nikt nie może też wywróżyć, że tak się rzeczywiście stanie.
Jako osoba z doświadczeniem pedagogicznym wiem jednak, że nastolatki w okresie dojrzewania potrafią zachowywać się w sposób absurdalny. Sama spotkałam się z przypadkiem chłopca, którego ojciec zostawił zaraz po urodzeniu, ale przypomniał sobie o synu właśnie w okresie jego buntu. Ponieważ bunt nastolatka był skierowany przeciwko matce, nagle „nowy” tatuś, który wyskoczył jak Filip z Konopii stał się tym „dobrym”, niemalże bohaterem, a „matka” stała się „tą złą”. Do tego „tatuś” stosował technikę przekupywania syna drogimi gadżetami, przedstawiał matkę w złym świetle i niestety nastolatek uwierzył mu do tego stopnia, że chciał się do niego przeprowadzić. Opamiętanie przyszło dopiero po pewnym czasie.
Takie przypadki niestety się zdarzają, nawet jeśli rodzice wychowujący dziecko starają się to robić mądrze i obdarzają je wielką miłością. Dzieci pozostawione przez jednego z rodziców różnie reagują na ich nagłe pojawienie się w ich życiu – niektóre odtrącają takiego rodzica, wyrażają swoją złość i żal, inne zamykają się w sobie, jeszcze inne przeżywają okres niemal bezkrytycznej fascynacji takim rodzicem – nawet jeśli do tej pory miały do niego żal. I nie ma wtedy znaczenia, że rodzic wcześniej zachował się podle wobec dziecka i jego matki/lub ojca. Taki „odzyskany” rodzic może stać się wtedy bohaterem, a „stary” rodzic” – antybohaterem.
Pisze Pani, że jest mało prawdopodobne aby Laura chciała w przyszłości kontaktów ze swoim biologicznym ojcem – myślę, że na tym etapie to dość ryzykowne stwierdzenie. Często jest tak, ze dzieci porzucone przez rodziców (obojga, czy jednego) na pewnym etapie życia odczuwają chęć ich poznania – z różnych powodów: z ciekawości, „żeby im wygarnąć”, żeby zapytać „dlaczego”, żeby ich przekonać (a najczęściej siebie samych), że są warte kochania.
Trudno oczywiście teraz wyrokować, czy Laura poczuję kiedyś taką potrzebę, ale powinna być Pani przygotowana na każdą ewentualność. Nawet jeśli da Pani Laurze całą swoją wielką miłość, oddanie, zaangażowanie – chęć poznania biologicznego ojca może być bardzo silna.
Wiem też z doświadczenia, że należy unikać zbytniego krytykowania „nieobecnego” rodzica przy dziecku – to może je urazić, a nawet poważnie zranić, a też obrócić się przeciwko krytykującemu.
Myślę, że Pani Anita chciała właśnie na ten poblem zwrócić uwagę, choć może zrobiła to w sposób który Panią uraził.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze
Doceniam Państwa zaangażowanie w pisanie komentarzy i rozumiem, że są one pisane w dobrej wierze, ale…
Na Miłość Boską, ludzie!!!!Laura ma dopiero 3 lata, więc błagam Was, przestańcie mnie nękać dobrymi radami na temat nastoletniego życia mojej 3-letniej dziś córki! Jeśli za kilkanaście lat będę miała z Laurą problemy wychowawcze, to będę je dopiero za te kilkanaście lat rozwiązywać. Na tą chwilę mam proszę Państwa wystarczająco dużo bieżących problemów i pozwólcie, że na dzień dzisiejszy właśnie na nich się skupię. Przed nami jest między innymi codzienna walka o oddech Laury, o jej żywienie, o jej rozwój, o jej edukację, o jej przystosowanie do życia w społeczeństwie, przed nami kosztowna operacja wszczepienia rozrusznika przepony, przede mną jeszcze nie jedna rozprawa w sądzie, walka o alimenty, przede mną otwarcie firmy i wiele innych trudnych spraw.
Chyba mam już na tą chwilę wystarczająco dużo problemów, którymi powinnam się przejmować, nie uważacie Państwo?
Mam czasami wrażenie, że niektórzy z Was oczekują ode mnie perfekcjonizmu dosłownie w każdej kwestii. Chcielibyście, abym nie popełniała nigdy żadnych błędów i zawczasu przygotowywała się na wszystko, co mnie może w życiu spotkać…
Ale proszę Państwa, mimo całej swojej dobrej woli, nie jestem w stanie się rozdwoić, roztroić, ani rozczworzyć. Mam tylko dwie ręce, dwie nogi, jedną głowę i jedną dobę do dyspozycji każdego dnia. Jestem zwykłym człowiekiem, który też ma prawo popełniać błędy, także błędy wychowawcze – takie same błędy, jakie z pewnością i Wy popełniacie.
W związku z tym nalegam, nie oczekujcie ode mnie bycia alfą i omegą we wszystkim, co robię, bo nie jestem w stanie zaspokoić Waszych oczekiwań.
Pani Emilio,
Przykro mi, że odebrała Pani moją wypowiedź jako „nękanie”. Moją intencją nie było ani nękanie Pani, ani też pouczanie, ani też tym bardziej nie oczękuję od Pani perfekcjonizmu. Myślę, że dokonała Pani pewnej nadinterpretacji moich słów lub źle mnie Pani zrozumiała.
Doskonale rozumiem, że na ten moment ma Pani wystarczająco dużo problemów z wychowaniem i zdrowiem Laury aby martwić się na zapas problemami wieku nastoletniego.
Nie mniej jednak miałam wrażenie, że na tym blogu poruszanę są – zarówno przez Panią jak i czytelniczki -różne kwestie i problemy związane z życiem Laury, również z jej przyszłością.
Ja pozwoliłam sobie po prostu odpowiedzieć na jeden z problemów poruszonych w komentarzach. I nie chodziło mi o zadręczanie Pani wydumanymi problemami, czy straszenie, ale o wyjaśnienie kwestii, która – jak mi się wydawalo – Panią zdenerwowała. Tak jak pisałam jestem pedagogiem i może pewne „skrzywienie zawodowe” sprawiło, że zwróciłam uwagę na wypowiedź Pani Anity i Pani reakcję na nią. Może rzeczywiście niepotrzebnie.
Pozdrawiam
Pozbawienie wladzy rodzicielskiej nie oznacza braku możliwości kontaktowania się ojca z dzieckiem.. Jak bedzie chciał ma zawsze do tego prawo, chyba że sąd mu tych kontaktów zakaże.
Nie no:) trzymajcie mnie bo rozwale monitor 🙂 tak samo jak ten człowiek…
Emilko,ale dla rozluźnienia obejrzyj sobie,jakaś minutka tylko 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=iLV89iBbqXI
Czasami jestem bardzo blisko właśnie takiej nerwowej reakcji 🙂
uważam, że Anita może mieć niestety rację…dzisiejsza młodzież jest nieobliczalna i nie wiadomo, jak będzie się zachwywać Laurka w przyszłości…ja też zakładałam, że dam radę wychować dzieci tak, jak należy, a własnie przez dorastanie (okres buntu zaczyna sie w dzisiejszych czasach znacznie szybciej) mam z mężem coraz więcej problemów wychowawczych…Jeżeli Laura nie będzie się z Tobą dogadywać właśnie w okresie buntu, to może też Ci zarzucić, że to Twoja wina, że nie ma biologicznego ojca – dzieci niestety bywają wredne.
Oczywiście być może okres buntu przejdzie łagodnie i będzie grzeczną nastolatką, która zrozumie Twoje postępowanie, czego życzę, ponieważ problemy nastolatkowe do latwych nie należą.
Pozdrawiam
Mojemu byłemu małżonkowi nigdy nie broniłam kontaktu z dzieckiem. Nigdy nie mówiłam przy naszym synu źle o jego biologicznym ojcu. Wyszłam po raz drugi za mąż ,kiedy mały miał 3 latka i z obecnym małżonkiem jestem 35 lat . Mój były mąz nigdy nie dbał o kontakty z swoim dzieckim a mój syn ,który obecnie jest żonaty i ma swoje dzieci, nigdy też nie pragnąl kontaktu z swoim ojcem. Widocznie tato ,który był cały czas przy nim zaspakajał jego potrzeby . Mają ze sobą fantastyczny kontakt i dlatego uważam ,że wszystko zależy od sytuacji w jakiej chowa się dziecko i od mądrej miłosci rodziców i nie zawsze dziecko szuka kontaktu z swoim biologicznym ojcem. Pozdrawiam
O masz, a myślałam że apogeum debilizmu i głupoty na tym blogu już za nami. Jakże się pomyliłam 🙂 Nie będę się wyrażać, bo kiedyś w końcu tego bloga czytać będzie pewna śliczna dziewczynka, ale… głupie jesteście i tyle. Po pierwsze, takie gdybanie to bzdura (a zwłaszcza pisanie, że dzieci są wredne – sugerujecie, że Laurka taka jest lub będzie? nienajlepiej to o was świadczy). Po drugie już sobie wyobrażam jak Emilia błaga dawcę nasienia (wybacz, ojcem go nie nazwę) o spotkanie z Małą choć raz na dwa lata, bo inaczej dziecko ją znienawidzi. No luuuuudzie!!! Przecież facet ewidentnie chciał od samego początku odciąć się od nich obydwu, czego nie rozumiem i nie zrozumiem, ale z perspektywy czasu na dobre to dziewczynom wyszło. Poza tym, jeżeli już mamy gdybać i wróżyć z fusów, to na mój gust prędzej ten koleś zapragnie odnowić kontakty z dzieckiem, zwłaszcza jeżeli będzie wymagał na starość opieki. Także tego… Takie bzdury, szklane kule i inne „nastoprocenty” zachowajcie lepiej dla siebie i dobra rada – przed naciśnięciem magicznego przycisku „ZAMIEŚĆ” przeczytajcie trzy razy co napisałyście.
A Tobie gratuluję Emilio, dużo spokoju, siły i samych pomyślności… na nowej drodze życia 😉 Pozdrawiamy!
Emilio,
gratuluję uprawomocnienia sie wyroku, sama wiem jaka to ulga.
Co do alimentów – sama walczę o nie od kilku lat, obecnie sprawa jest w prokuraturze. Niestety ściąganie długów alimentacyjnych w naszym kraju, od osoby która chce tego uniknąć, jest praktycznie niemożliwe.. Smutne ale prawdziwe. Jesli chcesz skontaktuj się ze mną mailowo – mogę opisać Ci moje doświadczenia.
Napisz mi prosze, skąd masz informację, że możesz poprzez zapis w testamencie ustanowić opiekę prawną nad dzieckiem po swojej śmierci (zakładając, że w jej chwili dziecko nie ma drugiego opiekuna prawnego). Z tego co się kiedyś dowiadywałam, nie ma takiej możliwosci.
pozdrawiam
Wiem, że nie ma takiej możliwości prawnej. Wykonanie takiego testamentu nie daje gwarancji, że urzędnicy nie umieszczą dziecka w hospicjum. Ale mimo to wykonanie takiego testamentu daje podstawę do rozważenia tego typu propozycji przez urzędników (zwłaszcza, że Laura jest obciążona specyficznymi schorzeniami). Jesli na przykład upoważniłabym moją rodzoną siostrę do przejęcia opieki nad Laurą, to dałabym urzędnikom decydującym o losie dziecka informację, w którym kierunku należy szukać rozwiązania. Gdyby na przykład moja rodzona siostra zdecydowała się na adopcję Laury, to miałaby dzięki temu łatwiejszą drogę.
Gorzej sprawy mają się z Kubą, który tak naprawdę byłby dla Laury najlepszym opiekunem. Na tą chwilę tylko on jest w stanie zająć się Laurą jak należy. Niestety, ponieważ nie jesteśmy małżeństwem i nie jest on z Laurą spokrewniony, ani Laura nie jest przez niego adoptowana, to na dzień dzisiejszy praktycznie nie ma szans, aby Laura była pod jego opieką prawną.
Mam nadzieję, że z czasem sprawy na tyle się u nas wyklarują, że będziemy mogli także ten problem rozwiązać. Poza tym mam nadzieję, że będę długo żyła 🙂
Czy możesz podać jakieś konkretne rady, co do ściągania długu alimentacyjnego? Chyba lepiej zamieścić je na blogu, bo dzięki temu inne osoby będą mogły z Twoich doświadczeń skorzystać.
Dziękuję za odpowiedź.
Co do opieki nad Laurą po Twojej śmierci – w Twoim przypadku najłatwiej chyba byłoby, gdybyś kogoś z rodziny (lub Kubę) ustanowiła opiekunem prawnym dziecka. Ja nie mam teraz takiej możliwości, bo biologiczny ojciec moich dzieci na jak na razie pełnię władzy rodzicielskiej.
Ustanowienie opiekuna prawnego daje Wam również większe zabezpieczenie sytuacji fnansowej i majątku dziecka – w razie Twojej ewentualnej śmierci. To ktoś bliski – oczywiście pod kontrolą sądu, ale jednak nie bezpośrednio sąd – bedzie miał pieczę nad finansami Laury. Dla mnie to istotne, niestety na razie niewykonalne 🙁
Tez zamierzam długo żyć 😉 ale wiadomo że warto zabezpieczyć dzieci na wszystkie ewentualności, których niestety w życiu nie przewidzimy.
O ściąganiu długu napisze wieczorem.
Super,
dziękuję za podpowiedź w kwestii ustalenia opiekuna prawnego w przypadku mojej śmierci lub np. mojej niedyspozycji. Będę czekać z niecierpliwością na ściągnięcie długu alimentacyjnego 🙂
W kwestii ściagania długu nie pomogę, bo sama nie mogę ściągnąc 🙂 mogę napisać, jakie sa moje dświadczenia.
1. po paru miesiącach niepłacenia alimentów zgłosiłam się do komornika (jest do tego niezbędny wyrok sądu z klauzulą wykonalności). Były mąz już wtedy nie pracował legalnie.
2. komornik oczywiście nie mógł nic zrobić (dłużnik nie ma stałego zatrudnienia, nie ma odprowadzanych skladek ZUS, zaliczek na podatek dochodowy etc). Dlużnik ma majątek: mieszkanie, ale dług jest zbyt mały, żeby go ściągać z mieszkania
3. dostaję dokument o bezskuteczności egzekucji.
4. zgłaszam się do gminy w celu uzyskania świadczeń z FA (wiem, że będę się łapac w widełki finansowe). Świadczenia uzyskuję. Przy planowaniu korzystania z funduszu musisz pamiętać o kryterium dochodowym rodziny – warto to najpierw sprawdzić. Trzeba tez pamiętać o ustawowym pojmowaniu rodziny: jeśli kiedykolwiek weźmiesz ślub, bądź będziesz mieć nowe dziecko i wspólnie je z kimś wychowywać: dochód nowego małżonka bądź ojca kolejnego dziecka wliczy sie Wam do dochodu.
5. po pół roku utzrymywania moich dzieci z publicznych pieniędzy, dłużnik został uznany za uchylającego się od zobowiązań alimentacyjnych (decyzję tę wydal prezydent miasta, bez mojej wiedzy)
6. miasto złożylo do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i wniosek o ściganie dłużnika
7. prokuratura odmawia wszczęcia dochodzenia, uzasadniając to bezzasadnie 😉 Składam zażalenie na działania prokuratury, które zostaje uwzględnione i na nowo zostaje wszczęte postępowanie
9. dostaje wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka, potem przesłuchiwani są moi rodzice. Na przesłuchaniu musze udowodnić, że zasądzone alimenty sa niezbędne, żebym mogła utrzymać dzieci. To jest niestety warunek wszczęcia postępowania wobec dłużnika. Jeśli nie wykażesz, że absolutnie sobie bez alimentów nie poradzisz – nikt dłużnika nie będzie ścigał. Czyli jeśli jesteś zaradna, jeśli starasz się na nowo ułożyć sobie z kimś życie i ta osoba pomaga Ci finansowo, jesli weźmiesz ślub – dłużnik w zasadzie jest bezkarny – bo nikt nie będzie go ścigał, jesli drugi rodzic jest w stanie zapewnic dziecku podstawowe potrzeby. Policja zapyta Cie ile wydajesz na dziecko, na siebie, czy dziecko jeździ na wakacje, czy wymaga leków, rehabilitacji: i skad na to aktualnie bierzesz pieniądze. Czy korzystasz z pomocy społecznej.
W moim mniemaniu, jesli nie dostaniesz pienędzy z FA, o wiele cieżej będzie Ci udowodnić przestępstwo.
Mój były mąz nie płaci alimentów, nadal nie pracuje, często zmianiał miejsca zamieszkania. Komornik rozkłada ręce, wg prawa zrobić nic więcej nie może, poza stwierdzeniem, że długu nie wyegzekwuje. Ponieważ dostaję alimenty z FA, ojciec dzieci zadłuża się obecnie względem państwa, jego dług wobec mnie nie rośnie, stad ściagniecie go z jego mieszkania jest nadal niemożliwe.
Wiem, ze od nowego roku zasiłkowego stracę FA (mam nieco wyższe zarobki), zamierzam poza tym ułożyc sobie życie. Dłużnik robi co chce, dopóki nie będzie chciał podjąć legalnej pracy.. A musisz pamiętać, że nawet jak komornik wejdzie dłużnikowi na pensję, kwota którą ściągnie, może i tak być niewielką częścią zasądzonych alimentów.
Podsumowując: byc może państwo coś zrobi, jeśli będziesz samotna, niewydolna finansowo i bez ambicji. A dłużnik uczciwy. Jeśli sobie będziecie radzić a on będzie kombinował, będziesz bez alimentów a on nie będzie ścigany.
Dziękuję za szczegółowe opisanie sytuacji.
Jutro idę do komornika po zaświadczenie o nieściągalności, a następnie składam papiery o alimenty z FA. Tak sobie myślę, że jak ja będę miała alimenty na dziecko z FA, to dłużnik sukcesywnie będzie się zadłużał wobec państwa, a nie wobec mnie. Państwo polskie przecież całkiem sprawnie radzi sobie ze ściganiem tych, którzy mu w czymkolwiek zalegają, więc pewnie prędzej czy później i jego dopadną.
Ja w każdym razie składam papiery do FA, bo łapię się bez problemu na kryterium dochodowe. Mam dwa dokumenty – najpierw wydano zabezpieczenie alimentacyjne z klauzulą wykonalności, a w grudniu już uzyskałam pełny wyrok. Mam nadzieję, że to wystarczy, aby uzyskać świadczenie (ktoś tu w komentarzach napisał, że aby uzyskać alimenty z FA, wyrok nie musi być prawomocny, a jedynie musi być zasądzony).
Mi powiedzieli w Funduszu Alimentacyjnym, że dochody konkubenta też trzeba wykazać, ponieważ z nim mieszkam więc prowadzę wspólne gospodarstwo domowe czyli tworzę rodzinę.Natomiast jeśli chodzi o zadłużanie się wobec państwa to akurat w tej sytuacji państwo wogóle nie radzi sobie ze ściąganiem długu. Mój były mąż nie płaci alimentów od 12 lat.Są one cały czas wypłacane z funduszu i dalej mój eks jest bezkarny.Fundusz 2 razy skierował sprawe do prokuratury.Raz skończyło się wyrokiem w zawieszeniu, co wogóle nie przestraszyło mojego byłego, a teraz skończylo się umożeniem chociaż suma jest ogromna i dłużnik nie zmienił swojego postępowania.Fundusz wyplaca do kwoty 500 zł,więc jeśli ktoś ma wyższe alimenty to niestety musi się pogodzić ,że cała kwota nie będzie mu wypłacana.
Wyrok musi podlegać wykonaniu, ale skoro komornik prowadzi egzekucję to warunek ten jest spełniony. Natomiast dochody konkubenta wykazuje się, jeżeli osoba wychowuje z nim wspólne dziecko.
Dziękuję!
czytelnikom
Przypominam wszystkim czytelnkom bloga o przekazywaniu 1% naszej Księżniczce!!!
Dziwię Ci sie droga Emilio, ze nie szkoda Ci Twojego cennego czasu na odpisywanie niektorym osobom na ich durne komentarze. To co robisz i jakimi zasadami kierujesz sie w zyciu to jest tylko i wylacznie Twoja sprawa, cokolwiek robisz to wiadomo ze z pelnym przekonaniem, ze to dla dobra dziecko i w trosce o dziecko. Jesli komus cos sie nie podoba to zawsze moze do Ciebie napisac maila czy wiadomosc na jakims portalu a ty jesli uznasz, ze warto dyskutowac to odpowiesz na blogu na konkretne „zarzuty”. ALe po co dawac sie prowokowac do dyskusji osobom, ktorych slowa nie sa warte abys poswiecala czas na odpowiedz? Po co komentarze pod postami? Jesli ktos chce kontaktu z Toba moze to zrobic w inny sposob. Po co pozwalac sie publicznie oceniac czy krytykowac, zbyt madra, inteligenta i powazna osoba jestes zeby wdawac sie w zbedne dyskusje.
Emilio, jak nazywa się ta maść na rany pooperacyjne, którą używała Laura i czy są efekty stosowania? Nie chcę zawracać głowy więc odpisz proszę w skrócie.POZDRAWIAM.
Maść na rany odbytu to Ilex,
Maść na rany po operacji powłok brzusznych to Cepan onaz Cintractubex (osobicie wolę Cepan).
Efekty jak najbardziej są 🙂
Ja używałam Contractubex i z kolei uważam, że jest lepszy niż Cepan tylko droższy, a w czasie gdy ja go musiałam stosować kosztował fortunę bo nie był dostępny w Polsce. Jednak blizny które kwalifikowano do leczenia w Polanicy stały się na tyle mało widoczne, że do zaakceptowania bez zabiegów operacyjnych.
Ja po operacji serca używałam Cepanu.
Miałam wtedy 5 lat, teraz mam o 20 więcej i blizny prawie nie ma. Chyba obie są dobre 🙂
Też używałam u dziecka Contractubex.Fakt bardzo drogi,malutka tubka kilka lat temu 30zł…ale efekt murowany,po bliźnie ani śladu.Tylko musimy brać pod uwagę to że inaczej leczy się blizny malutkie u dzieci,a inaczej te blizny po ranach pooperacyjnych..które są o wiele bardziej rozległe i pewnie maść używana przez Emilkę była i jest w typ przypadku lepsza aniżel nasza maść,poniekąd bardozo dobra ale i bardzo droga.Może maść cepan jest bardziej wydajna a efekty też dobre i zadowalające.A to i też od skóry może zależeć.
My najpierw przez bardzo długi czas używaliśmy Contractubexu, ale później przerzuciliśmy się na cepan. Moim zdaniem obie maści są dobre, a Cepan jest bardziej wydajny.
Mam prośbę, chciałabym wspomóc Laurkę. Wpisałam maila w zakładce „jak pomóc?” i mimo to nie otrzymałam żadnej informacji na maila (spam również sprawdziłam). Próbowałam dwa razy z podaniem różnych adresów mailowych i nic… Jak mogłabym uzyskać jakieś dane? Mam nadal czekać na wiadomość? Pozdrawiam.
Ojej, to w takim razie coś się nam popsuło na stronie :(. Dziękuję za zgłoszenie usterki.
Proszę zostawić swojego maila w następnym komentarzu (obiecuję go nie publikować) – a ja odezwę się do Pani na wskazany adres mailowy 🙂
Witam Pani Emilio!
Czytam Pani bloga od pewnego czasu. Wyrażam wielki szacunek dla Pani wytrwałości, siły i optymizmu. Jest Pani niesamowitą osobą.
Mocno dopinguję Waszej trójce i trzymam kciuki za szczęśliwe i zdrowe życie Laurki.
Proszę się nie gniewać, ale chciałam wykorzystać Pani olbrzymi zasięg i poprosić o zwrócenie uwagi na temat wcześniejszego wysyłania dzieci do szkoły – tj. w przyszłym roku obowiązkowa pierwsza klasa dla sześciolatków. „Znani” rodzice chcą zebrać 500.000 podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum na m.in. ten temat. Pomyślałam, że może ten temat i Panią zainteresuje.
Oto linki:
http://www.rzecznikrodzicow.pl/referendum-edukacyjne-ratuj-maluchy-i-starsze-dzieci-tez
http://www.rzecznikrodzicow.pl/sites/default/files/referendum_edukacyjne_formularz.pdf
Ps. Mieszkam na tym samym osiedlu (pod Słupskiem) co Pani Patrycja, mama Adasia; korzystałam z jej pomocy psychologicznej dla mojego syna. To tak, żeby się uwiarygodnić.
Pozdrawiam serdecznie i nieustająco życzę zdrówka.
Witam Pani Asiu,
już od dawna monitoruję tą sprawę i sama już jakiś czas temu podpisałam się pod wnioskiem o referendum. Brałam też pod uwagę zamieszczenie na blogu wpisu na ten temat. Cały czas jednak biję się z myślami, czy to zrobić – jest to przecież jemat wywołujący spore emocje, a ja boję się, że poruszając ten temat włożę kij w mrowisko i wywołam na blogu awanturę. Dlatego jeszcze nie podjęłam decyzji w tej kwestii.
dlaczego obawiasz się pisania o tym? przecież REFERENDUM to wybór… przecież „wygrać” mogą rodzice będący za posłaniem sześciolatków do szkół, albo przeciw. Nie musisz wyrażać własnej opinii – wystarczy, że nagłośnisz sprawę, a już każdy „czytasz” zadecyduje, czy chce wziąć udział w referendum i czy jest za czy przeciw…myślę, że nie jest istotne jakie kto ma zdanie, ale to, aby DAĆ LUDZIOM WYBÓR…. Wiele decyzji zapada poza społeczeństwem, w Sejmie… posłowie zakładają, że jak lud ich wybrał, to akceptuje każdą ich decyzję… a tak nie jest. Ja głosowałam za obecnym rządem, nie żałuję tego, ale akurat są sprawy w których 460 osób, nie powinno podejmować decyzji za całe społeczeństwo…ja tak uważam.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Proszę sobie spokojnie rozważyć temat. Wszak nie chodzi tu o wypowiadanie się po którejś stronie, a danie ludziom możliwości wypowiedzenie się na pewien temat, czyli o zwołanie referendum.
Pozdrawiam serdecznie
jakie ratujcie maluchy, sama mam dziecko z rocznika 2008 , przecież nikt naszych dzieci nie zabija, tylko pójdą wczesniej do szkoły.
Poruszyłam ten temat ponieważ „nikt mojego dziecka (rocznik 2005) nie zabił”, ale wcześniejsze pójście do szkoły skończyło się dla niego apatią, zamknięciem się w sobie. Potrzebny był psycholog i powtarzanie klasy pierwszej z powodów emocjonalnych, aby dziecko „wróciło do siebie”. Szkoły są nieprzystosowane do reformy, klasy przepełnione, 6 latki nie są ZAZWYCZAJ emocjonalnie przygotowane do pobytu w szkole. Z mojego doświadczenia wiem, że ZDECYDOWANA większość rodziców albo dzieci cofa o rok, albo bardzo żałuje. Po tym co przeżyło moje dziecko i my razem z nim zrobię wszystko, żeby nie powtórzyło się to drugiemu synowi (rocznik 2008).
Proszę takich spraw nie generalizować. Chodzi o danie możliwości wypowiedzenia się ludziom, czyli o zwołanie referendum, a nie o osobiste wypowiadanie się na jakiś temat. Każde dziecko jest inne. I oczywiste jest, że jedno się zaaklimatyzuje w szkole w wieku 6 lat, a inne będzie potrzebowało na to jeszcze roku.
Proszę wierzyć, że temat jest bardziej złożony niż „tylko pójdą wcześniej do szkoły”.
Pozdrawiam
Popieram. Niedługo na blogu pojawi się wpis na ten temat.
Do wniosku o ustalenie prawa do świadczenia z funduszu alimentacyjnego należy dołączyć między innymi zaświadczenie komornika o bezskuteczności egzekucji świadczeń alimentacyjnych, odpis podlegającego wykonaniu (nie musi być prawomocne) orzeczenia sądu zasądzającego alimenty, odpis postanowienia sądu o zabezpieczeniu powództwa o alimenty, odpis protokołu zawierającego treść ugody sądowej lub ugody zawartej przed mediatorem (art.15 ust.4 ustawy o pomocy uprawnionym do alimentów t. j. Dz.U. z 2012r., poz. 1228 z późn. zm.) , w skład rodziny Pani i córka, dochód na osobę nie może przekroczyć kwoty 725,00 zł, maksymalnie otrzyma Pani 500 zł. Może się uda?
Dziękuję, to bardzo przydatne informacje. Byłam pewna, że aby ubiegać się o alimenty z Funduszu, muszę mieć prawomocny wyrok.
I jeszcze jedna sprawa. Ma Pani możliwość złożenia zgodnie z art.3 ww. ustawy wniosku do organu właściwego (urząd, ośrodek pomocy spolecznej, który zajmuje się funduszem) o podjęcie działań wobec dłużnika alimentacyjnego, nawet nie mając prawa do świadczeń z funduszu. Do wniosku nalezy dołączyć (ale nie ma takiego obowiązku) zaświadczenie komornika o bezskuteczności egzekucji. Postępowanie wobec dłużnika – art. 5 ustawy. Może to zmobilizuje dłużnika do płacenia alimentów.
Bardzo dziękuję. Na pewno skorzystam z poprad prawnych, które zostały tu zamieszczone.
No właśnie szkoda tylko że bez względu na to jaka kwota alimentów zasądzona jest na dziecko Fundusz wypłaca maksymalnie 500 zł- nawet jeżeli zasądzona kwota jest wyższa ze względu na potrzeby dziecka związane z chorobą.
Plusem jest to że dla dziecka o stwierdzonym znacznym stopniu niepełnosprawności alimenty mogą przysługiwać bezterminowo i mam nadzieję że szanowny ” tatuś” to przeczyta i jeszcze to że uchylanie się od płącenia zasądzonych alimentów jest karalne i ściągane wstecz !! I nawet kara więzienia nie zwalnia od płacenia!! Także szanowny ” tatusiu” podokuczasz troszkę Dziewczynom tym uchylaniem się a i owszem ale tak na prawdę to sobie kręcisz pętlę na szyi!!
Czytam Cię Emilio od bardzo dawna. Przy okazji tego posta, cofnęłam się do innych, sprzed pół roku, roku i dalej. To niewyobrażalne jaka długa droga za Tobą. Ogrom trudności i sukcesów. Ciągle Ty i Laura dajecie radę! Laurka wygląda tak zdrowiej. Jesteś naprawdę bardzo silna, dzielna, zawsze zadbana i uśmiechnięta. Tak bardzo potrafisz kochać córeczkę, miłością absolutną.
PS. Super rzeczy sprzedajesz w swojej firmie!
Jednym słowem, w każdej dziedzinie życia: Dobra robota, Emilio! 🙂
🙂
Dziękuję…
Z firmą jesteśmy już na finiszu, otwieramy niedługo, choć na Facebooku już od dawna prowadzimy sprzedaż pełną parą. Trzymaj proszę kciuki, aby ta firma wypaliła, bo to dla mnie bardzo ważne. Jeśli stworzę dobrze prosperującą firmę, to zabezpieczę Laurę na przyszłość i już nie będę musiała się martwić o jakąś jałmużnę w postaci alimentów. Oby 🙂
Tez bym chciala kiedys znalezc takiego Kube :))) Wszystkiego dobrego !!!
Może spróbuj się udać do jednostki odpowiedzialnej za realizacje ustawy o świadczeniach rodzinnych i funduszu alimentacyjnym, porozmawiaj z naczelnikiem czy kierownikiem takiego wydziału. Pracowałam w takowym i zdarzały się przypadki dość skutecznego nękania dłużnika alimentacyjnego. Tak na prawdę do póki nie zwieje z kraju to kilkoma pismami można usadzić go w więzieniu co przyśpieszy cały proces. Może już prze uprawomocnieniem się wyroku i po apelacji też można zacząć działać(nie pracuję już 2 lata więc dokładnie już nie pamiętam). Czasami najlepszy prawnik nie wie tyle co urzędnik który ustawę alimentacyjną przerabia na okrągło. W urzędach też są priorytetowe sprawy. Urzędnik też człowiek.
niestety w polsce nie dość, że trudno ściągnąć alimenty, to niestety też pracodawcy „idą na rękę” pracownikom, niestety znam kilka historii w stylu „zmniejszymy pensję do minimalnej, a reszta w kopercie” – nóż mi się otwiera w kieszeni, porachunki między dorosłymi niech sobie dorośli załatwiają, ale zapewniać utrzymanie dziecku to psi obowiązek
i nie zgodzę się z panią ze szwajcarii – tu sytuacja jest o tyle różna, że ojciec biologiczny sam zrezygnował z przywileju widywania córki
pani Emilio serdecznie gratuluję wygrania sprawy rozwodowej, trzymam kciuki żeby z alimentami też się jakoś udało
Tak piszecie jak by posiadanie dziecka bylo jakas ciezka praca, tyraniem, nieprzyjemnym obowiazkiem i za to ze to my-wy matki musimy ten okropny obowiazek sprawowac nalezy nam sie „odszkodowanie” od ojca dziecka ktory nas zostawil. Wiem ze upraszczam, wiem…ale jak czytam ze same musimy opiekowac sie dzieckiem, lozyc na jego utrzymanie a tatus nie musi NIC…tonpytam sie Was. Ale tak szczerze. Ktora z Was by sie z tym tatusiem zamienila na miejsca i oddala mu dziecko i tym samym pozbyla sie tych okropnych obowiazkow o ktorych piszecie? Ja nigdy w zyciu bym sie nie zamienila. I tylko to mam na mysli. Docenienie faktu ze to my mamy ten PRZYWILEJ patrzec jak nasze dziecko dorasta. I to jest bezcenne. Alimenty sa ok. Naprawde . Ale mysle ze wowczas powinno sie choc troche zostawic ojcu mozliwosc obcowania z dzieckiem. Obojetnie czy on z niej skorzysta czy nie. Ja tam zawsze powtarzam-do rozpadu zwiazku potrzeba dwojga. I chyba w to wierze.
Kręcisz coś
mało inteligentny jest Twój tok myślenia 🙁
No potrzeba dwojga;) jak i do tanga potrzeba dwojga:)
Tylko ty aby wiesz,o czym pisałaś?
Bo raz lecisz w prawo,a raz w lewo:)
cyt
Docenienie faktu ze to my mamy ten PRZYWILEJ patrzec jak nasze dziecko dorasta. I to jest bezcenne.
Przywilej??? buahaha:) nawet nie wiedziałam,że to,że jestem Mamą jest przywilejem:)
kobitoooooooooooooooo O CZYM TY PITOLISZ???!!! JEST ZARAZ 4 RANO,POWINNAM IŚĆ SPAĆ A TY MNIE ROZBUDZIŁAŚ SWOIM DURNOWATYM TOKIEM MYŚLENIA!!!!!!!!!!!!!!!!!
TO,że jesteśmy MAMAMI jest dla nasz szczęściem.O którym ty chyba nie masz pojęcia.
mamy to szczęście ( A NIE PRZYWILEJ ) że możemy codziennie patrzeć jak nasze pociechy dorastają i się rozwijają. nie jeden ”tatuś” wymięka przytłoczony obowiązkami związanymi z wychowaniem i opieką nad dzieckiem.
w pewnej częsci się z Tobą zgadzam, że tym którym źle niech oddadzą dzieci pod opiekę tatusiów, bo nie wszyscy ojcowie są ŹLI i w ogóle fuj. i niech same płacą alimenty.ALE MÓWIĘ TYLKO O TYCH OJCACH KTÓRZY NIGDY W ZYCIU NIE SKRZYWDZILI SWOICH DZIECI I ICH MATEK !!!!!!!!!!
natomiast Ci ”tatusiowie” którzy migają sie sami od wywiązywania się z jakich kolwiek obowiązków wobec dziecka powinni płacić alimenty i to spore alimenty.
a jeśli chodzi o te twoje tango, to nie zawsze jest tak że obydwie osoby sa winne rozpadowi związku. i w tej kwestii NIE POWINNAŚ się wypowiadać. skoro tak piszesz to kobieto zycia nie znasz !!!!!!!!!
Z moich doświadczeń wynika, że do rozpadu związku nie zawsze potrzeba winy dwojga ludzi – wiem to z autopsji, jak również z obserwacji moich znajomych i ich związków.
Kiedy rozpadało się moje małżeństwo, wszechwiedzące ciocie klocie na tym blogu od razu zawyrokowały, że na pewno ja sama przyczyniłam się do rozpadu małżeństwa, że na pewno za mało poświęcałam mężowi czasu lub za słabo go rozumiałam, że za dużo uwagi skupiałam na dziecku, a za mało na potrzebach małżonka. I chociaż te ciocie klocie nie miały zielonego pojęcia, co tak naprawdę zaszło w moim domu, to jakoś nie przeszkadzało im to w wygłaszaniu „słusznych” wyroków.
Teraz mam już w ręku orzeczenie sądu, który po zbadaniu wersji obu stron i zapoznaniu się z szeregiem dowodów oraz zeznań świadków, orzekł, że mój były mąż ponosi wyłączną winę za rozpad małżeństwa. Ale mimo to ciocie klocie wciąż wiedzą lepiej i wciąż mają swoje własne tezy na temat rozpadu mojego małżeństwa.
Chętnie bym napisała, co tak naprawdę zaszło w moim domu, żeby raz na zawsze zamknąć buzię wszechwiedzącym ciociom klociom. Ale nie zrobię tego, ze względu na spokój mojej córki, a także ze względu na moje własne bezpieczeństwo.
Powiem tylko tyle, że zrobiłam absolutnie wszystko, co w mojej mocy, aby uratować rozpadające się wówczas małżeństwo. Zaangażowałam też do pomocy rodzinę swoją i rodzinę byłego męża, naszych wspólnych przyjaciół, znajomego lekarza a także różne instytucje zewnętrzne. Ale w końcu któregoś dnia się poddałam i zrozumiałam, że jeśli potrwa to wszystko odrobinę dłużej, to zniszczę życie sobie i córce. Dlatego też pewnego dnia przestałam walczyć i złożyłam pozew o rozwód.
I w tym miejscu zgodzę się ze stwierdzeniem cioć kloć, że do tanga trzeba dwojga – zwłaszcza do ratowania małżeństwa trzeba dwojga. Bo nawet, jeśli jedna strona robi wszystko, co w jej mocy, by małżeństwo uratować, to nic to nie da, jeśli druga strona nie wykaże ku temu odrobiny dobrej woli. I tyle w temacie.
Dziś jestem szczęśliwą rozwódką, szczęśliwą matką, a przede wszystkim zapewniłam sobie i córce poczucie bezpieczeństwa. Nie żałuję też rozpadu małżeństwa, gdyż z perspektywy czasu widzę, że to była najlepsza rzecz, jaka mogła mnie spotkać. Dzięki temu dziś córka i ja jesteśmy wolne, bezpieczne i czujemy się kochane.
Dlatego żadne ludowe mądrości wszechwiedzących ciotek klotek nie będą miały absolutnie żadnego wpływu na moje życie, ani na podejmowane przeze mnie decyzje. Dziękuję wszystkim tym Czytelnikom, którzy to rozumieją i w zamieszczanych komentarzach kierują się zdrowym rozsądkiem oraz powściągliwością w wygłaszaniu opinii.
Emilio, chyba mnie źle zrozumialaś. mój komentarz dotyczył pewnej Anity i jej komentarza. jesli chodzi o te ”tango” osoba ta stwierdziła ze winne zawsze muszą być obydwie strony. ja tak NIE UWAŻAM . jedna strona robi wszystko żeby uratować związek a druga nie wykazuje żadego zaangażowania i chęci aby podjąć to wyzwanie. nigdy Cie Emilio nie osądzałam i nie mam takiego zamiaru w przyszłości.
Moim zamiarem nie było dawanie Ci jakiś złotych rad a tym bardziej zrobienie jakieś przykrości w stosunku do Twojej osoby i wpływania na Twoje życie i decyzje. mam jak najbardziej pozytywne odczucia co do Ciebie i Twojej rodzinki.
Wybacz, jeśli Cię czymkolwiek uraziłam
pozdrawiam 🙂
Ale ja właśniej odpowiadałam mając na myśli komentarz tej Anity 🙂
cyt”I w tym miejscu zgodzę się ze stwierdzeniem cioć kloć, że do tanga trzeba dwojga – zwłaszcza do ratowania małżeństwa trzeba dwojga. Bo nawet, jeśli jedna strona robi wszystko, co w jej mocy, by małżeństwo uratować, to nic to nie da, jeśli druga strona nie wykaże ku temu odrobiny dobrej woli. I tyle w temacie.”
To właśnie miałam na myśli pisząc,że do tanga trzeba dwojga.Napisałam to w sensie pozytywnym dla Ciebie i myślę że ciocią klocią nie jestem.Doskonale wiem o czym mówisz.Tylko jak napisałam.Anita tak dziwnie napisała,ze raz wte a raz wewte i niewiadomo było jak się do tego jej rozumowania odnieść.Stąd wniosek,ze najlepiej się do takich kom nie odnosić w ogóle byś Ty nie odebrała skolei naszych komentarzy przeciwko Twojej osobie.
Czytelniczko, ale ja w swoim komentarzu wcale nie pisałam do Ciebie, tylko właśnie odnosiłam się do komentarza tej Anity, a dokładnie do jej stwierdzenia „Ja tam zawsze powtarzam-do rozpadu zwiazku potrzeba dwojga”.
Pisząc w liczbie mnogiej „ciocie klocie” miałam na myśli wiele różnych osób, które obwiniały mnie za rozpad małżeństwa już od dawien dawna. Być może nieprecyzyjnie się wyraziłam – jeśli tak, to najmocniej przepraszam 🙂
Ja staram się zachować stoicki spokój czytając opinie ludzi, ale czasami nawet mnie nerwy ponoszą. Choć może faktycznie byłoby lepiej odciąć się od tego i nic nie komentować…
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Cho…ra jasna to aż krew zalewa wszystkie komórki w mózgu !
Jak ktoś kto spłodził człowieka i to poniekąd sam przyłożył „ręke” do cierpień malutkiej [Pani Emilio na pewno wie Pani o co mi chodzi] teraz nie wie niestety i nie zdaje sobie z tego sprawy,że TO JEGO OBOWIAZEK ZASRANY!!! brać odpoiwedzialnośc za ta istotę na ziemi,skoro nie jest w stanie brać odpowiedzialności emocjonalno -psychicznej to niech weżmie FINANSOWĄ I MATERIALNĄ!!!
Zgadzam sie niestety z tym, ze jezeli pozbawia sie ojca prawa do widywania dziecka to powinno sie go zwolnic z placenia na to dziecko alimentow. Nie chce nikogo osadzac. Powiem tylko tyle, ze ja jestem teraz podczas sprawy rozwodowej (mieszkam w szwajcarii). I moj maz wlaczy ze mna o to, aby dziecko bylo z nim, tzn mieszkalo z nim. Ja oczywiscie chce by nasz syn mogl zostac ze mna,a tata by mogl go widywac tak czesto jak bedzie mial na to ochote. I uwierzcie mi,boje sie jak cholera ze sad przyzna dziecko mezowi a nie mi. I ze to ja bede miala marna przyjemnosc placic alimety i w zamian za to miec prawo widywac dziecko raz w tyg. I to jest przerazajaca perspektywa. I w jej obliczu nie licza sie juz zadne pieniadze. Zwolnilabym meza z wszelkich obowiazkow (placenia alimentow,odwiedzania dziecka,itp) byle by tylko nasz synek mogl zostac ze mna. A sprawa jest tak trudna, bo obydwoje z mezem bylismy i jestesmy dobrymi rodzicami. Sad roztrzyga biorac pod uwage niuanse typu kto ma wiecej czasu dla dziecka (obydwoje pracujemy), itp. Wiem Emilio ze u ciebie jest inaczej, ze to maz sie od was odwrocil (choc chyba nigdy o tym co tak na prawde zaszlo nie pisalas na blogu,wiec dokladnie nie wiemy). Ale sprobuj odwrocic sytuacje i pomysl ze to ty teraz mialabys utracic laure na zawsze a zamiast czlowieka,dziecka, pozostalby tobie tylko comiesieczby rachunek do zaplacenia ktory przypominalby tobie ze gdzies tam jest jakas czesc ciebie do ktorej jednak nie masz zadnych praw. Rozne sa sytuacje. Na prawde rozne. Z mojej strony wiem tylko, ze w chwili obecnej oddala bym mezowi wszystkie alimenty tego swiata gdybym tylko to JA mogla codziennie klasc mojego synka do lozka, robic mu kolacje, kupowac wyprawke do szkoly, zapraszac jego pierwsza dziewczyne na herbatke….chyba rozumiesz co mam na mysli. W chwili gdy w sadzie poczulam ze moge stracic nasze dziecko (bo maz moze pracowac przez komputer z domu i tym samym ma wiecej czasu dla dziecka), to wszelkie alimenty przestaly sie liczyc. Juz nic nie chce. Nic oprocz synka
Zgadzam sie niestety z tym, ze jezeli pozbawia sie ojca prawa do widywania dziecka to powinno sie go zwolnic z placenia na to dziecko alimentow. – właśnie to chciałam napisa
Na szczęście to nie Panie decydują o tym, czy mojemu dziecku należą się alimenty, czy też nie.
Na szczęście to sąd o tym decyduje.
Pozdrawiam i życzę, aby żadna z Pań nigdy nie znalazła się takiej jak ja sytuacji.
Naprawdę nie rozumiem, jak możecie w ogóle pomyśleć, że ojciec Laurki powinien być zwolniony z alimentów? Odwróćcie sytuacje – dlaczego Laurka ma zostać ukarana, bo jej ojciec jest nieodpowiedzialnym gówniarzem? Każda złotówka od niego to lepsze życie Laurki. Nie chce jej widywać, zdecydował o tym, nie walczył o utrzymanie praw – jego sprawa. Ale powinien płacić bo to jego dziecko. Gdyby był zwolniony z płacenia alimentów, lub tak jak w tej sytuacji po prostu się uchylał od płacenia byłaby to kara dla Laury i Emilki. Emilka musi ciężko pracować, wypruwać sobie żyły żeby utrzymać siebie i Laurkę. Czytacie tego bloga, wiecie że Laurki nie można ani oddać do przedszkola, ani pod opiekę pierwszej lepszej niani. Emilka się raczej nie rozdwoi, musi zarabiać na życie. Ba, nie tylko na życie takie jak ma większość z nas – tylko rachunki, opłaty, żywienie, ubrania. Laurka potrzebuje więcej niż statystyczne dziecko. Więcej czasu, opieki i przede wszystkim więcej pieniędzy. Nie widzę powodu dla którego biologiczny ojciec miałby nie płacić. A pozbawienie go praw rodzicielskich jest zwykłą konsekwencją jego zaniechań, jego zachowań. Bez jego zgody Laurka nie mogłaby pojechać na ewentualną operacje zagranice. Odpowiedzialna matka chroni dziecko przed tym co złe i ma obowiązek zapewnić mu jak najlepsze życie. To zrobiła Emilka. Nie wiem po co te głupie dyskusje.
Nóż się w kieszeni otwiera i aż chce wyskoczyć jak czytam takie ” mądrości’ Nesi czy Anity’ !!
Emilio!! Ja Cię podziwiam za cierpliwość:) Szacun 😉
Weź się puknij kobieto w głowę! Dlaczego porównujesz sytuację/emocje Emilii jako matki do sytuacji/emocji jej ex? Że niby co, zerwał kontakt z dzieckiem, której najbardziej na świecie potrzebowało pomocy i stabilizacji, ale bardzo w związku z tym cierpi i dlatego nie powinien na nie łożyć? Bo i tak został skrzywdzony pozbawieniem praw rodzicielskich? Emilia w przeciwieństwie do ex kocha Laurkę, dlatego nie każ jej (w dużej przenośni, bo nie masz prawa nic nikomu kazać) wyobrażać sobie co by było gdyby to ona musiała ją oddać i na nią łożyć. Były ma dziecko gdzieś – Emilia sama pisała, że przez długi czas mógł i miał święte prawo do kontaktów z córką, z którego nie skorzystał, dlaczego zatem ma decydować o losie dziecka, dlaczego ma mieć jakiekolwiek prawa i w końcu dlaczego człowiek, który kocha ją nad życie, kocha jej mamę, który jest jej prawdziwym tatą ma zostać odsunięty na boczny tor? Dlaczego ma nie mieć praw do informacji o jej stanie zdrowia, dlaczego nie może o niej decydować? Na litość boską jesteśmy dorośli, były też jest dorosły, a dorosłość to odpowiedzialność – zatem jego sprawa czy zamierza się z dzieckiem widywać czy nie, ale powinien mieć udział w utrzymaniu dziecka, bo to właśnie jest odpowiedzialność. A twoja sytuacja jest zupełnie inna – nad tobą wisi widmo odebrania dziecka i dlatego jesteś skłonna zrezygnować z alimentów, gdyby nie to jestem przekonana, że chętnie byś po dodatkową kasę wyciągnęła rękę. Twoja logika jest mistrzowska – facet jest dupkiem, a niech sobie idzie w długą, nie ponosi żadnej odpowiedzialności a matki niech się martwią. Aż dziw bierze że takie głupoty mogła wymyślić kobieta.
Pani Emilio, a czy nie jest tak, że osoba która nie płaci alimentów idzie do więzienia? Na studiach miałam praktyki w zakładzie karnym i tam byli tacy skazani! A jest możliwe, że Pani były mąż może rzeczywiście nie ma pieniędzy? Naprawdę dziwne to jest, że babcia nie kocha swojej wnuczki, że nawet nie zadzwoni jak zdrowie Laurki ( która jest po takich przejściach). Chyba tylko osoba bez serca może nie interesować się…
Emillio doskonale Cię rozumiem. Facet ma takie „przyzwolenie społeczeństwa”, ze może się sapkowac i wyjść. Nie obchodzi go co dzieje się z jego dzieckiem. Dla mnie to jest nie pojęte. Sama jestem własnie takim dzieckiem, ojciec mówiąc brzydko „olał mnie” ładnych parę lat temu. Nie interesowało go nic, czy mam co jesc, ubrac. Nie interesowała go moja matura, ślub…nic a mieszkamy ulice obok siebie. Jest to przykre a zarazem budzi się ogromna złosć. No nic, trzeba zyc dalej i życ tak jakby ten człowiek nie istniał i nie myśleć o tym wszystkim.
Pozdrawiam was cieplutko, duże całuski dla małej :*.
brawo Emilko, czułam że to się uda! mam nadzieję, że jak jego członkowie rodziny i on sam czytają Wasz blog to płoną ze wstydu. szkoda, że głupota nie boli! szkoda, że nie ma sposobu na takich tatusiów co się uchylają od alimentów.
super zdjecie. zycze wam powodzenia w pokonywaniu codziennych trudow i radosci ze wspolnego zycia.
Kawał gnoja z byłego i tyle!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Przepraszam, za tak aroganckie teksty na blogu, ale nie mogę….miałabym ochotę bluzgać na niego bez końca. Pocieszam sie, że wszystko do nas w zyciu wraca, do niego wróci również…
Parę słów do Kuby: Jesteś fantastycznym facetem i na pewno, bardzo inteligentnym, bo tylko tacy nie boją sie mądrych kobiet:) Przywracasz wiarę w ludzi!
Emilko ściskam Was mocno i każdego dnia wysyłam w Waszą strone mnóśtwo pozytywnej energii!Jesteście wspaniałymi rodzicami i macie cudowną córeczkę!!!!Wszystko się ułoży, a Was czeka jeszcze mnóstwo pięknych chwil!
Umiał włożyć? Musi łożyć i tyle! Moja ciotka dostawała od byłego męża tylko 150 zł alimentów, czyli tyle co nic.No ale kuzyn był całkowicie zdrowy, więc stwierdziła,że nie będzie po sądach latać.Rok temu kuzyn skończył 18 lat, zaczął zarabiać pieniążki i oświadczył, że całkowicie zrzeka się dalszych alimentów od biologicznego ojca, mimo, że nadal się uczy.
Rzeczywiście, Kuba i Laura do siebie:) To na pewno dobry znak na przyszłość! Gratuluję pomyślnego wyroku, a o pieniądze trzeba walczyć, proszę się nie poddawać!
Choćby tylko dlatego, że dla niektórych „po kieszeni” to jedyna kara i sprawiedliwość!
Jeśli sumienie nie ruszy, to kasa owszem, tacy już są niektórzy ludzie.
A ja do mściwości nie namawiam, ale…:))
Żal mi tego Twojego byłego…
Nie wiem czy jest coś takiego nadal,ale kiedyś było,skoro on ma w nosie płacić na Laure,to powinni to czynić jego rodzice a dziadkowie Laury…
Tak,
nadal jest coś takiego. Mam prawo ubiegać się w tej sytuacji o alimenty od jego matki i wiele osób mnie do tego namawia.
Jednak raczej się do tego nie posunę – nie wyobrażam sobie, aby inni członkowie jego rodziny ponosili odpowiedzialność za jego skandaliczne zachowanie i uchylanie się od alimentów.
A czy dziadkowie Laurki ze strony Ojca się Dzieckiem interesują?
Nie, nikt się nie interesuje. Dziadek natomiast nie żyje – zmarł wiele lat przed narodzinami Laury.
Emilko,a może to jakiś spsób na takiego człowieka…
W nosie ma sądy i komorników..
Ale czasem mina i spojrzenie oczu Matki powie najwięcej…
Ja bym spróbowała,jasne że zapewne masz jakiś szacunek do tych ludzi,ale Laura jest ich wnuczką,a skoro ich syn nie potrafi lub nie chce utrzymać Laurki,to jego rodzice mogliby się do tego poczuwać…nawet bez sądu…Może oni mu więcej do rozumu przemówią niż wszystkie sądy razem wzięte.A i może on zmądrzeje,bo normalnemu facetowi zrobiłoby się najzwyczajniej w świecie wstyd…
Nie sądzę, aby ktokolwiek miał wpływ na mojego byłego męża… Niestety.
Piszesz powyżej że nikt się Laurką z jego rodziny nie interesuje.Tym bardziej to bardzo przykre:(
Emilko,i może przede wszystkim dlatego,nie miej kobieto żadnych skrupułów.
Ja bym w takiej sytuacji nie miała,myślałam że chociaż z dziadkami Laura ma normalny kontakt.Dziadek nie żyje to już wiem,ale jest babcia.Emilko wystarczy że Laura jest już okaleczona,nie dość że przez choroby,operacje,to jeszcze psychicznie okaleczona bo ktoś kto powinien być dla niej oparciem,stał się tak naprawde nikim..
Nie wiem,aż mi sie na usta ciśnie..Odłóż sentymenty na bok.Skoro oni tacy cwani,Ty bądź jeszcze cwańsza.Podaj byłą teściową o alimenty,na siebie także,i miej to głęboko w nosie czy oni mają czy nie,bo ich Wasz los też nie obchodzi.A Laurze pieniądze się należą,i to z wyrównaniem.
Matka byłego męża ma emeryturę, więc ma stały dochód – w związku z tym alimenty udałoby się ściągnąć. Nie interesuje się ona Laurą, to też fakt, więc może i nie powinnam mieć w tej sprawie skrupułów.
Niemniej jednak jest to osoba w podeszłym wieku i boję się, że fakt płacenia alimentów za syna mógłby odbić się na jej zdrowiu i z pewnością by mnie za to znienawidziła, co przysporzyłoby jej dodatkowych stresów. Gdyby ze względu na stres jej zdrowie uległo pogorszeniu, to chyba mnie samą zjadłyby wyrzuty sumienia. Nie potrafię być aż tak bezwzględna, więc raczej nie zdecyduję się pozwać ją o alimenty.
Rozumiem Cie doskonale,masz w sobie mase pozytywnych ciepłych uczuć i w ogóle nie dziwi mnie Twoja postawa.Że troszczysz się nawet o zdrowie byłej teściowej niechcąc narażać jej na stresy..Szkoda tylko że ona nie myśli w taki sam sposób:(
Ale bądź dobrej myśli,mi się wydaje,że przy tak druzgocącym wyroku dla Twojego ex,to on sie może odwoływać,ale do Boga po rozum chyba tylko 🙂
Jestem niemal pewna,że sąd odrzuci te jego apelacje i alimenty dostaniesz szybciej niż byś się mogła spodziewać.Chyba że facet woli jakiś zakratkowany przytułek i w czynie społecznym na ulicach zarabiać na alimenty.Znam człowieka który po półtora roku niepłacenia alimentów trafił za kratki.Co się odwlecze,to nie uciecze szanowny rodzony tato Laury..
Po co sobie tylko wstyd robić,nie wiem jak można sobie spojrzeć rano w oczy…to obcy ludzie lepiej sie kotami podwórkowymi opiekują niż pan córką…
poprostu w głowie sie to nie mieści!!!
Emilko,nie wiem,może kiedyś wklejałam Ci ten link już.
Tu akurat o alimenty przed porodem chodzi,ale poczytaj,możesz też spytać tego prawnika chyba bezpłatnie.Nie może tak być,że ktoś uchyla się od odpowiedzialnośći.Ojciec Laury nie jest żółtodziobem,małolatem wolnym ptakiem,ma swoje zobowiązania wobec córki,jest dorosłycm,bynajmniej z racji swojego wieku mężczyzną,który dał kiedyś komuś życie,i jest w identycznym stopniu jak Ty,za to życie odpowiedzialny.
Życzę Wam,by poszło wszystko tak jak to powinno być,i niech sąd sie szybciej weźmie za te sprawe,bo na dobrą sprawe Ty też mogłaś być bez dochodu,mogłaś nie mieć możliwości zapewnienia jej to co potrzebne,a że masz,to świadczy tylko dobrze o Tobie i Kubie,co nie znaczy ze w tej polsce sprawa o to by ojciec biologiczny musiał natychmiast płacić alimenty,ciągnie się miesiącami.Bo to woła już o pomste do nieba.To jest śmieszne już.Jest dziecko,jest ojciec,to i obowiązki ma,żenada żeby stary chłop czekał na wyroki sądu i sie jeszcze od nich odwoływał.Zero człowieczeństwa.
Emilko tu ten link
http://blogprawnika.pl/2012/11/alimenty-na-dziecko-otrzymac-mozna-takze-przed-jego-urodzeniem/
Pod tym linkiem, który zamieściłaś, jest mowa o zabezpieczeniu alimentacyjnym rozpatrywanym w szczególnym trybie. Ja również miałam taki tryb i również otrzymałam od sądu zabezpieczenie alimentacyjne, jeszcze na długo przed zakończeniem rozprawy (na początku 2012 roku). No ale co z tego, że otrzymałam zabezpieczenie, skoro były mąż nie zapłacił do tej pory ani grosza? Sprawa oczywiście natychmiast trafiła do komornika, ale nie był on w stanie ściągnąć pieniędzy, gdyż były mąż utrudniał postępowanie komornicze.
Więc co z tego, że są w Polsce takie korzystne dla mnie przepisy, skoro są one tylko fikcją literacką i w realnym życiu nie mają zastosowania? Tu nie ma problemu w samym prawie, tylko jest poważny problem z jego wykonalnością. Nie ma u nas skutecznego systemu ścigania dłużników alimentacyjnych. Dlatego w praktyce walka o ściągalność alimentów trwa latami, mimo, iż papier nakazujący ich płacenie jest od dawna.
Czasami jednak dłużnika dopada sprawiedliwość nawet po wielu latach… Znam przypadek alkoholika, który 10 lat uchylał się od płacenia alimentów na dzieci, a całe swoje pieniądze przepijał. W końcu z przepicia wysiadła mu wątroba i dostał na swoją chorobę bodajże jakąś rentę z ZUS-u. No i wówczas dopadł go komornik i sukcesywnie zaczął ściągać wszystkie zaległości i dzieci po 10 latach dostały pieniądze. A jak już komornik ściągnął wszystko co do grosza, to miesiąc później pijakowi wątroba wysiadła całkowicie i zmarł. Cóż, Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy…
No właśnie..przepisy przepisami,a życie życiem:( Coś należałoby chyba w tym wszystkim zmienić,może jakby sie tak zebrali wszyscy rodzice,czy to matki czy ojcowie,którzy nie otrzymują zasądzonych alimentów,jakaś petycja,nie wiem.Zobacz,nie zapłacisz prądu to Ci go odetną,to samo woda czy gaz,więc co robisz,płacisz w mig,jest sposób by od dłużnika ściągnąć niemal natychmiast zaległą kwotę.A co mogłoby na takich niepłacących alimenty podziałać jak zimny prysznic? Pewnie tylko kratki,nie płacisz miesiąc ,to na 3 m-ce do paki,dla przykładu,dla nauczki dla innych.Albo za każdy zaległy miesiąc-miesiąc odsiadki.Bo uciekanie od obowiązku alimentacyjnego to najnormalniej przestępstwo,i to wobec własnego rodzonego dziecka…Może takie coś by wlało niektórym troche oleju do głowy.I nie ważne czy ma skąd zapłacić,czy nie.Co to kogo..Nie masz to do roboty,albo pożycz,albo zapitalaj do MOPS-u po zasiłek i przekaż go dziecku.Nie ma sytuacji bez wyjścia,wystarczy tylko chcieć i mieć choć trochę poczucia odpowiedzialności za dziecko.Musi być jakiś sposób na dłużników alimentacyjnych.Trzeba tylko znaleść słaby punkt,a takim czymś jest chyba ich zagrożona wolność.Dla takich bym nie miała sumienia,ani ciut ciut..
zapomniałam tylko dodać,że oczywiście praca,nie wolność i leżenie do góry tyłkiem w pace.Niech zachrzaniają zamiatając ulice,albo w hospicjach sprzątając,by swoją pracą zarobić na to,co należne ich dziecku.
to jest prawda- miałam praktyki w zakładach karnych i wiem jak to wygląda- skazani mają dużo wolnego czasu, więc spędzają go przed telewizorem, na boisku latem, gdzie się albo opalają albo grają (żyć nie umierać), na siłowni , w bibliotece itp. A na jedzenie w zakłądzie karnym przeznaczona jest dużo większa kwota niż w zakładach dla niepełnosprawnych w Polsce!!!!!!!!!!!!!! Już jest taka bieda w Polsce ,że za chwilę bandytami będą biedacy, którzy celowo będą się „dostawać do paki”, żeby mieć co jeść i gdzie spać. Też uważam, że więżniowie mają się za dobrze.
witam:)
na bloga trafiłam przypadkiem i przeczytałam jednym tchem…Emilko jesteś bardzo silną kobietą i to prawdziwe szczęście,ze Laurce trafiła się taka mama:) obie jesteście wspaniałe!!!
trudno mi pojąć jak tyle i tak poważnych problemów zdrowotnych może dotknąć małą,bezbronną istotkę…
dziewczyny dokonałyście niemożliwego!!!ściskam i pozdrawiam:)
A juz myslalam ze Laurka doczeka sie rodzenstwa :d
Emilko, miałam nadzieję, że to właśnie będzie ta nieposdzianka, którą szykowałaś. Szkoda tylko, że nie ma końca walka o alimenty – nie czytam żadnych komentarzy (czasem po prostu nie warto…) ale wiem, jak to w naszym kraju wygląda. Dziwię się, że skoro ktoś został pozbawiony nawet praw rodzicielskich – nie ma natychmiastowego nakazu wypłacania alimentów…
Ale cóż takie niestety jest nasze dziwne prawo, nasze sądy rodzinne.
Masz rację -zrobić może każdy – być ojcem – już nie…
A tak by the way – Laurka jest bardzo podobna do Ciebie -ale także do Kuby 😀 nikt by nie powiedział, że nie są biologicznie spokrewnieni:)
Pozdrawiam ciepło:)
Emi nie daj się,walcz o te alimenty.Gratuluję rozwodu i życzę szczęścia.Cudowna z Was rodzinka.
Dziecko to ocean miłości i masa wydatków, a dziecko chore, niepełnosprawne to potrójna masa wydatków jeśli priorytetem rodzica jest przywrócenie maksymalnej możliwej sprawności, a ja za dużo napatrzyłam się na samotne matki, które odmawiają sobie wszystkiego, podczas gdy reproduktorzy siedzą np. zagranicą, by uniknąć płacenia alimentów. Ojcem możan być nawet po rozwodzie, ale trzeba sie dzielić miłośćią, troską i wydatkami.
Życzę sukcesu w walce o alimenty, niech komornicy rozniosą tego…..
Pozdrawiam
Cieszę się, że chociaż część spraw pomyślnie się rozwiązała 🙂
Natomiast mój rozum nie jest w stanie ogarnąć tak diametralnej zmiany u Twojego byłego męża 🙁
Pamiętam jego zaangażowanie w opiekę nad Laurą, zdjęcia, filmiki i to jak wypowiadał się w reportażu dla telewizji.
W swoim pierwszym poście na blogu napisałaś, że zakochał się w córce od pierwszego wejrzenia. Cały czas śledziłam blog i wydawało mi się, że on bardzo, bardzo Was obie kocha.
Nie wiem co musi się wydarzyć w życiu człowieka, że zmienia swoje zachowanie o 180 stopni.
Nie wiem jak może nie chcieć widzieć swojego dziecka, nie mówiąc już o łożeniu na jego utrzymanie, wiedząc jak dużo pieniędzy pochłania choroba Laurki.
Teraz pomyślałam sobie, że to może jakaś chora męska zazdrość, że w Waszym życiu pojawił się Kuba i obie z Laurą właśnie jego kochacie… i na złość nie chce płacić tych cholernych alimentów.
Żałosne to wszystko i po prostu brak słów 🙁
Przytulam Waszą trójkę, jak zwykle trzymam kciuki i werbuję całą moją rodzinę i znajomych na przekazanie 1% podatku dla Laury 😉
Skoro ograniczenie praw rodzicelskich wiązałoby się z końcem płacenia alimentów to wielu ffacetów zrobiłoby coś, żeby te prawa odebrać.
Nawet jak ojciec płaci pieniądze to ma matce spoczywają obowiązki, choroby dziecka, szkoła, opieka nad nim.
Jak czytam niektóre komentarze to aż ciśnienie mi rośnie. To nie są pieniądze dla Emilii na nowe kiecki tylko dla jej dziecka, które jest chore. Laura potrzebuje operacji, więc dla jej mamy każdy grosz jest ważny.
Emilio walcz o alimenty, mam nadzieje że oskubiesz go z każdej złotówki. Jak można zostawić chore dziecko?? W ogóle jak można zostawić dziecko?
Jak ojciec Laury może spokojnie spać?
tu reportaż „pytaniu na śniadanie” to chyba wasi znajomi
http://www.tvp.pl/styl-zycia/magazyny-sniadaniowe/pytanie-na-sniadanie/wideo/klatwa-ondyny-gdy-sen-moze-skonczyc-sie-smiercia/10632840
Tak wiemy, już oglądaliśmy 🙂
Cieszę sie z wyroku sądu korzystnego dla Twojej córki i Ciebie i mam nadzieję, że nie ustąpisz w walce o alimenty dla Laury.
Wiem ze Kuba nie jest biologicznym ojcem Laury- ale oni sa do siebie szalenie podobni 🙂
Bardzo ciesze sie Waszym szczesciem:) Z calego serca zycze Laurce, zeby nie potrzebowala alimentow od biologicznego ojca. Trzymam kciuki, aby firma odniosla sukces i stac Was bylo na godne zycie! Zycze Laurce, aby w razie potrzeby, dostawala pieniadze od ludzi, ktorzy dobrze jej zycza i razem z pieniedzmi ofiaruja jej swoja milosc. Jakos tak mi przyszo do gowy, ze pieniadze od ojca biologicznego sa tyle warte, co on sam… Ludzie mowia, ze pan Bog nie rychliwy, ale sprawiedliwy. Przypuszczam, ze ojca Laury dopadnie sprawiedliwosc…
Nie znam słów które mogłyby wyrazić moje zdziwienie nad komentarzami odnośnie nie płacenia przez ojca alimentów. Jestem po rozwodzie. Obecnie mam drugiego meża i wychowujemy wspólnie sześcioletnią córkę z mojego pierwszego małżeństwa. Alimentów nie widze od kiedy nas ojciec Hani zostawił – czyli od ponad 5 lat. Ale nie wyobrażam sobie nie walczyć o te pieniądze!! Jest to jedyna konsekwencja jaka poniesie za decyzje o posiadaniu dziecka. Jak w przypadku moim, Emilii jak i wiekszości samotnych matek to ojcowie podjeli decyzje o odejściu a za swoje decyzje trzeba brac odpowiedzialność. Zostawienie rodziny nie oznacza automatycznie zostawienie wszystkich obowiązków z nia zwiazanych. Wiecje takich głosów jak wasze a za kilka lat bedziemy mieli same samotne matki które pobieraja pieniądze z funduszu alimentacyjnego (czego oczywiscie nie potępiam bo sama z niego korzystam) bo sie tatusiowie wycwania – bedą sie czuli bezkarni, beztroscy i płodzący dzieci na potęge. Pamietajcie tylko że za takich tatusiów płacimy my wszyscy bo pieniazde do Funduszu nie trafiaja z nikąd!!
Dokładnie tak. Mnie też bulwersują niektóre zamieszone tu komentarze, zwłaszcza, że napisały je kobiety. Nie dość, że facet porzuca rodzinę, chore dziecko i to w dodatku przed najcięższą w życiu operacją dziecka, to jeszcze teraz co poniektórzy próbują go usprawiedliwiać i uwalniać od obowiązku płacenia alimentów. Bardzo jest przerażająca akceptacja społeczna w stosunku do mężczyzn uchylających się od płacenia alimentów. Szkoda, że obrończynie „pokrzywdzonych” tatusiów zapominają, iż alimenty to nie są pieniądze dla matki tylko dla dziecka i należą się one dziecku jak psu buda.
Ktoś w komentarzach napisał, że spłodzenie dziecka nie czyni ojcem. No to chyba ktoś wagarował na lekcjach biologii, bo z mojej wiedzy wynika, że spłodzenie dziecka jest podstawowym warunkiem ojcostwa.
Ktoś napisał, że wychowując dziecko matka ma z tego korzyść emocjonalną i więź z dzieckiem. Ale jakoś nie doczytałam, że przez całe życie matka ponosi koszty wychowania tego dziecka – poświęcony czas, zaangażowanie każdego dnia w opiekę nad dzieckiem, zaangażowanie emocjonalne i wszystkie stresy związane z dorastaniem dziecka. W procesie wychowania samotna matka ponosi ogromne koszty, których nie da się przeliczyć na żadne pieniądze i żadne alimenty tych kosztów nie pokryją!
Swoją drogą jestem przekonana, że zadeklarowane obrończynie pokrzywdzonych tatusiów natychmiast radykalnie zmieniłaby podejście, gdyby same znalazły się w takiej sytuacji. Jak zwykle najwięcej do powiedzenia mają Ci, którzy sami tego nie przeżywają.
nie sądziłam, że nie zgodzę się z Tobą, Droga Emilio.rozumiem, że przemawia przez Ciebie żal, zresztą w Twojej sytuacji oczywiście uzadadniony. nie neguję tego, że Twój były mąż powinien płacić alimenty, albo chociaż zabezpieczenie na czas procesu wyznaczone przez sąd. jednak ja akurat jestem w innej sytuacji-mój mąż i ojciec naszej trójki dzieci płaci alimenty na swoje pozamałżeńskie dziecko z czasów jak był bardzo młody. jesteśmy po rozprawie o podwyższenie alimentów, wygranej oczywiście dla tamtej strony. ja nie pracuję, jestem na urlpie wychowawczym na niepełnosprawne dziecko. od czasu kiedy pojawiły się na świecie bliźniaki-5-letnie w tej chwili musiałam zając się wlaką o ich życie i zdrowie. chłopaki przeszli tyle, że do pewego momentu mogliby z Twoją Laurą podać sobie ręce, może dlatego z takim zainteresowaniem czytałam Twój blog. sama myślałam o zamieszczeniu naszych przeżyć na osobnym blogu. ich sytuacja zdrowotna jest teraz jak na ich przejścia stabilna. w domu jest jeszcze jaś niespałna 9-letni wyjątkowo zdolny chłopiec jaś. mój mąż jest jedynym żywicielem naszej 5-cio osobowej rodziny. pracuje dużo, więcęj już nie daje rady. utrzymuje też swoje dziecko pozamałżeńskie. nigdy się od tego nie uchylał, choć nie można nazwać faktu spłodzenia go błędem młodości, bardziej zaplanowanym działaniem matki dziecka – ale to inna historia, choć nie powinna być bez wpływu na całość tej sprawy. teraz w uzasadnieniu wyroku sądu o podwyższenie aliemntów okazało się, że mój mąż jest najgorszym ojcem na świacie, bo nie utrzymuję z tym dzieckiem kontaktów, których to nie życzyła sobie matka dziecka przez co nie ma żadnej więzi emocjonalnej między dorastającym już teraz dzieckiem a moim mężem. dowiedziałam się z uzasadnienia wyroku, że powinnam wrócić do pracy, skoro moje dzieci próbują chodzić do przedszkola. chyba tylko po to, żeby zatrudnić opiekunkę z samochodem, bo moje dzieci z racji wcześniactwa chorują wyjątkowo często a ja mieszkam na obrzeżach miasta….no i oddać jej większość mojej pensji. a resztę przeznaczyć na ogromne alimenty.
skoro jak piszesz -W procesie wychowania samotna matka ponosi ogromne koszty, których nie da się przeliczyć na żadne pieniądze i żadne alimenty tych kosztów nie pokryją -to może nie należy przeliczać pewnych emocji na pieniądze.?ja wiem, że Ty masz masę wydatków związanych ze zdrowiem swojego dziecka, które masz udokumentowane i w tym jak i w kosztach związanych z normalnym życiem Laury powinien partycypwać Twój mąż. ja też mam wydatki na leczenie moich dzieci, są olbrzymie i udokumentowane, a partycypuję między innymi w kosztach drogiego obuwia, które ze względu na wysoką potliwość stóp musi nosić dziecko pozamałżeńskie mojego męża. ja nie jestem obrończynią praw tatusiów. jestem matką, która broni interesów swoich dzieci, a nie ma żadnych możliwości żeby to zrobić. potrzeby moich dzieci w rozprawie o podwyższenie alimentów w ogóle nie zostały wzięte pod uwagę. dlatego dziwię się, że w Twojej sprawie spotykasz się z taką bezradnością sądu, komornika. u nas to był moment, a obraźliwe uzadanienie wyroku godzi w całą moją rodzinę. i po poradzie u wielu prawników okoazało się, że lepiej sprawę zostawić tak jak jest.
ja proszę Cię tylko, żebyś nie była jednostronna. są różne sytuacje życiowe, nie należy generalizować. wierz mi, że nie chciałabym znależć się w Twojej sytuacji, nigdy. ale sytuacja mojego męża jest też nie do pozazdrosczenia. zwłaszcza, że jest dobrym ojcem dla naszych dzieci.
U Was komornik zadziałał szybko, ponieważ Twój mąż pracuje LEGALNIE i NIE UCHYLA się od płacenia alimentów.
U mnie komornik nie zadziałał szybko, ponieważ były mąż pracuje NIELEGALNIE i UCHYLA się od płacenia alimentów.
Twój mąż ma na utrzymaniu kilkoro dzieci, a mój były mąż jest wolnym ptakiem i ma tylko jedno dziecko.
Wydaje mi się w ziązku z tym, że nasze sprawy są tak bardzo różne, że nie da się ich porównać.
No właśnie może Twój mąż i ty powinnniście sie wcześniej zastanowić czy stać was na dzieci skoro twój mąż ma zobowiązania finansowe wobec swojego pozamałżeńskiego dziecka ? To dziecko było już wcześniej więc było wiadomo,że trzeba na nie płacić i że jego potrzeby wraz z wiekiem będą rosły. Nie myśleliście wcześniej a teraz zgorzknienie i pretensje do całego świata,a ta biedna matka oczywiście najgorsza i na dodatek wrobiła twojego męża w dziecko .Wstydż się.Wybrałaś faceta z przeszłością, zdecydowałaś się na założenie z nim rodziny ponosisz konsekwencje swoich wyborów. Jak każdy z nas.
wstydzić to się powineś ty. ma dzieci to było nas stać, do obydwoje mięliśmy dobrą pracę. chyba nie sądzisz że małżeństwo faceta z przeszłością polega na tym, że nie ma więcej dzieci, bo musi płacić alimenty i czekać na to aż potrzeby dziecka wzrosną do rozmiarów przekraczających średnie wynagrodzenie w tym kraju???a to , że urodziły się nam bliźniaki i to w dodatku chore i wymagające wzmożonej opieki i wydatków, to los tak zdecydował. ja się na przykład cieszę, że dzieci w ogóle żyją. i teraz zrobię wszystko żeby żyły godnie. i nie zamierzm sponsorować innych dzieci w stopniu przekraczającym to co konieczne. a ta biedna matka WROBIŁA mojego męża w dziecko-nie znasz tematu i nie poznasz więc nie ironizuj!!!a konsekwencje wyborów ponoszę co miesiąc przelewając kasę, choć na oczy nie widziałam obiektu naszych przelewów. i nie jestem zgorzkniała tylko zdetreminowana w walce o dobro swoich dzieci. w związku z tym zamierzam złożyć pozew o obniżenie alimentów. i nie komentuj więcej moich postów, bo mnie obrażasz takimi bzdurami i frazesami nie mającymi nic wspólnego z moim życiem ani w ogóle z życiem.
Emilio, to duży „sukces” jeśli można tak nazwać przykrą okoliczność rozwodu.
Alimenty w Polsce nigdy nie były sprawą łatwą, niestety. Ja osobiście kibicuję całej Waszej trójce, cieszę się że radzicie sobie pomimo przeciwności losu i trzymam kciuki żeby sąd nie utrudniał sprawy. Czy biologiczny ojciec będzie płacił czy nie, mógłby sobie odpuścić farsę z apelacją.
alimenty to temat rzeka i temat ogromnie trudny. Ale spójrzmy na to od drugiej strony. Rodzic, który został z dzieckiem wkłada w jego wychowanie ogrom wysiłku i pieniędzy, ale z tej puli czerpie milośc, pociechę, posiadanie partnera i pomocy w dorosłym zyciu, posiadanie rodziny, wsparcia, wnuków w przyszłosci itd. Rodzic, który nie sprawuje opieki często słusznie lub niesłusznie odsądzany jest od czci i wiary, Zły naprawde lub zły w oczach dziecka, ktoremu się to wmowiło (bo takich historii tez mam kilka w rodzinie). I taki rodzic ma płacić pieniądze a w zamian otrzyma tylko nienawiść? On tego dorosłego człowieka nie będzie miał w żaden sposób. więzy genetyczne to nie więzy społeczne. Spłodzenie dziecka nie czyni rodzicem. Spójrzmy na sprawę logicznie a nie politycznie poprawnie. Osobiście uważam, że jeśli ktoś ma zabrane prawa, jeśli nie ma prawa spotykac się z dzieckiem, to nie powinien mieć obowiązku płacenia alimentów. Alimenty tylko wtedy gdy rodzic ma prawo widywać się z dzieckiem, spędzać z nim czas (nieważne czy z tego prawa korzysta czy nie).
Emilki o to absolutnie nie posądzam, ale swiat nie jest idealny a kobiety potrafią być potworami, które tylko walczą o pieniądze a mężczyzn niszczą, dzieci nastawiaja przeciw a po pieniądze ręce wyciągaja.
Podkreslam, absolutnie nie mam tu na mysli rodziny Laury, ale kilka przypadków wśród najbliższych gdzie akurat ofiarami są bliscy mi mężczyźni.
A tobie Emilko życzyłabym, żebyś odcięła się od byłego rónież pod względem tych nieszczęsnych alimentów. I tak ich nie dostaniesz, bo facet pewnie niewiele ma albo pracuje na czarno albo zarabia grosze, on i tak się wykręci a Ciebie nerwy tylko niszczą. Radzisz sobie i ten ochłap nic wam nie zmieni.
Gdy przeczytałam Waszą historię,to właśnie fakt że ojciec Laurki zostawił Was wydał mi się w tym wszystkim najbardziej okrutny. Bo choroba Laury to pech,zrządzenie losu,coś na co nikt nie miał wpływu,ale zostawić dziecko i matkę w takiej sytuacji to po prostu nieludzkie.Znam jeszcze kilka innych podobnych przypadków-smutne to bardzo.
Życzę Wam aby pomimo choroby Laura przeżyła długie i szczęśliwe życie.
Super wielkie gratulacje i korzystajcie z życia pełnymi garściami 🙂
Cieszę się że macie to za sobą, podejrzewam jak sterusjące i wyczerpujące było grzebanie się w tym o czym chciałaś jak najszybciej zapomnieć.Życzę Tobie wyparcia tego co było złe i pozostawienia w pamięci tylko dobrych rzeczy . Szczęścia na Nowej Drodze Życia!
W końcu!
Pięknie,moje gratualcje.
Może z alimentami kiedyś też coś się zmieni?
Na fotce wygldacie cudownie-pozdrawiam:-)
Emilio wspaniale slyszec tak dobre wiadomosci ! Szkoda ze z tymi alimentami nie wyszlo, ale skoro i tak nie spodziewasz sie ani grosza od ex meza, kolejna sprawa i postanowienie sadu na niewiele sie przyda. Szkoda tylko straconego czasu, szkoda , ze Laura nie moze miec od razu alimentow z funduszu… Najwazniejsze , ze jestescie teraz obie wolnymi kobietami 🙂 bardzo sie ciesze i zycze Wam wszystkim jak najlepiej ! Nowa rodzinna fotka jest rewelacyjna !
Ciesze sie dla Was,masz naprawde ogromne szczescie,ze spotkalas takiego mezczyzne jak Kuba w swoim zyciu,zycze wam szczescia na przyszlosc. Ach te alimenty…. Nie jestem samotna matka,tylko ” corka tatusia” ,ktora wlasnie doswiadczyla te druga strone, … Potrzebowalam butow, mama robila co mogla, jakies wyjscia, swoj grosz czy cos w tym stylu…- nie znalam tego, juz nie wspomne o ciuchach jako dorastajaca dziewczyna, potem przyszla kolej na studia itp…. Obecnie mam wspaniala coreczke,kochajacegl meza ( ciagle powtarzam, ze ja niezaznalam nigdy ojcowskiej milosci,za to moja niunia ma jej dwa razy wiecej,za siebie i za mnie) , studia ukonczylam tylko i wylacznie dzieki mojej determinacji,wsparciu mojego meza,zyje nam sie dobrze, przede wszystkim od prawie 10 lat jestesmy szczesliwi…i tak naprawde ta cala sytuacja z moim ojcem jednak mnie czegos nauczyla,staram sie wyniesc to pozytywne a nie marnowac czas na jakies ” wrzody” , mam duzy dystans,respekt do zycia,ciesze sie z malych rzeczy,doceniam to jakie szczescie mnie i moja rodzine spotkalo i to wszystko co tak ciezko bylo do osiagniecia bardzo szanuje i doceniam.
Wierze,ze Laurka bedzie z wami szczesliwa i ze kiedys jako juz dorosla kobieta, powie ci jak bardzo jest z ciebie dumna ,ze…tyle dla niej zrobilas…
Pozdrawiam serdecznie
Witam Was gorąco!
Cieszę się razem z Wami! ja jestem na początku tej drogi i całkowicie rozumiem jak upierdliwe (przepraszam za kolokwializm- myślę, że jest to i tak bardzo delikatne słowo:) może być chodzenie po naszych sądach…
Najważniejsze, że LAurka jest teraz bezpieczna. Dobrze, że ma tak wspaniałych rodziców jak Ty z Kubą.
Ojciec nie musi być biologiczny, tatuś musi być kochający:)
Gorące pozdrowienia tą zimową wiosną:)
Kaśka z Emilką
Emilio a usuniesz z bloga kiedyś zdjęcia „tatusia ” z Laura?
Ja mówiąc szczerze nie mogłabym patrzec na jego fałszywa gębe 🙁
Jak można tak potraktować własne jeszcze na dodatek chore dziecko ,w głowie mi sie to nie mieści .
Pozdrawiam
Cieszę się, że jesteś już po rozwodzie, że biologiczny ojciec nie ma żadnych praw, że jesteście z Laurą wolne i bezpieczne. Ale tak sobie myślę patrząc na to z drugiej strony, że skoro pozbawia się ojca wszelkich praw rodzicielskich to z jakiego powodu ma on dokładać się na utrzymanie tego dziecka? I nie mówię tu o minionym czasie ale o przyszłości.
Nie chcę zostać źle zrozumiana, uważam, że Pani byłby mąż jest niezłym skur…… i nie mogłam zrozumieć jak mógł porzucić Laurę. Jednak skoro pozbawiamy jednego rodzica wszelkich praw, to dlaczego ma on mieć jakieś obowiązki?
Dlatego, że powołał do życia dziecko, a to jest odpowiedzialność na całe życie. I niezależnie od tego, czy jest się pozbawionym praw rodzicielskich, czy też nie, dziecko, które się zrobiło, musi coś jeść i musi jakoś żyć. Płodząc dziecko należy wciąż odpowiedzialność za drugiego człowieka na resztę życia, a nie tylko na chwilę. Pozbawienie praw rodzicielskich przez sąd jest karą za pewne skandaliczne zachowania, a nie nagrodą – w związku z tym nie może zwalniać biologicznego ojca od finansowej odpowiedzialności za niepełnoletnie dziecko. Bo niby dlaczego tylko matka miałaby tą odpowiedzialność ponosić? Przecież nie zrobiła sobie dziecka sama, prawda?
No tak, ja to rozumiem. I częściowo się z tym zgadzam. Jednak skoro zabieramy mu wszelkie prawa rodzicielskie, czyli w pewnym sensie przestaje być ojcem, to dlaczego wymagamy od niego, żeby płacił na to dziecko? Tak, powołał dziecko do życia. Ale czy rodzice adopcyjni wymagają od biologicznych (pozbawionych praw rodzicielskich) płacenia na dziecko? Oczywiście, że nie. To dlaczego tu wymagamy. Tymbardziej, że chyba jest mężczyzna, który pełni rolę ojca dla Laury, choć nieformalnie.
Jak to dlaczego? Rozumując Twoim tokiem myślenia, każdy bandyta znęcający się nad rodziną w nagrodę za znęcanie się miałby być z automatu pozbawiony obowiązku płacenia alimentów? Przecież praw rodzicielskich nie odbiera się za byle co, tylko za przestępstwa lub poważne zaniedbania w stosunku do dzieci. Jeśli na przykład kat, sadysta znęca się nad dziećmi i nad żoną, to logiczne jest, że ze względu na dobro dzieci sąd odbierze mu prawa rodzicielskie. Ale niby dlaczego taki recydywa miałby być zwolniony z alimentów? To nie dość, że matka dzieci musi przeżywać z nimi piekło, to jeszcze miałaby być obarczona dodatkowo wyłącznymi kosztami utrzymania dzieci? Przecież wówczas każdy sadysta jeszcze bardziej by się znęcał nad rodziną, aby zostać pozbawionym praw rodzicielskich i tym samym pozbyć się kłopotu ich utrzymania. Szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem Twoich pytań i Twojego toku rozumowania.
Laura nie jest przez nikogo adoptowana jak na razie, więc łożenie na jej utrzymanie przez biologicznego ojca jest jego psim obowiązkiem. Tylko pełna adopcja Laury mogłaby go zwolnić z tego obowiązku. A prawa rodzicielskie zostały mu odebrane za konkretne rzeczy i nie ma to nic wspólnego z alimentami. Natomiast to, że pomaga nam Kuba jest wyłącznie jego dobrą wolą i jego prywatną sprawą – w świetle prawa Kuba nie ma w stosunku do Laury żadnych zobowiązań. Bo to nie on powołał ją na świat.
Tylko pełna adopcja zwalnia biologicznego rodzica z obowiązku utrzymania dziecka, przy czym obowiązki te automatycznie przechodzą na rodzica adopcyjnego. Laura nie jest adoptowania i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie, więc póki co oboje rodzice biologiczni są zobowiązani ją utrzymywać, czyli ja i były mąż. System prawny, który zabierałby władzę rodzicielską jednemu z rodziców za jego ciężkie przewinienia, a z drugiej strony obarczałby wyłącznie matkę odpowiedzialnością finansową za dziecko, byłby idiotyczny, niesprawiedliwy i powodowałby liczne nadużycia. Przede wszystkim taki system byłby skierowany przeciwko samotnym matkom, a najbardziej przeciwko dzieciom, bo to właśnie dzieciom należą się te alimenty. Moim zdaniem obecny system jest jak najbardziej słuszny i racjonalny.
… czasami ręce opadają i nie tylko, jak się czyta coś takiego !!! Pozdrawiam.
Dokładnie,zgadzam sie Tobą w 100 proc i proszę Emilio nie poddawaj sie nigdy ,walcz do konca o alimenty dla swojej corki ,Jest ojcem i musi placic czy tego chce czy nie ,A jesli juz wyrok sie uprawomocni to zaległości tez z niego sciagna.Moja znajoma tez dlugo walczyła bo az 3 lata ,ale gdy w koncu sprawa sie zakoczyla dla niej pomyślnie komornik sciagnal mu również zaległości z 3 lat.Oskubal go totalnie i bardzo dobrze .Nie mam zadnej litosci dla takich facetów i uwazam ze musi poniesc konsekwencje swojego postępowania.Pozdrawiam was serdecznie ,
Nic dodac, nic ujac… Ciesze sie bardzo razem z Wami. Mam nadzieje, ze to tylko poczatek dobrych zmian w Waszym zyciu i ze bedzie juz tylko lepiej. Nalezy sie to Wam jak nikomu innemu.
Dziewczyny litości -sąd pozbawaiając biologicznego ojca praw nie zabiera mu ojcostwa pozwala jedynie prawnemu opiekunowi w tym przypadku mamie podejmować wszystke istotne dla życia dziecka decyzje jej podejmować i nikomu w tym nie przeszkadzać. Ja będąc na miejscu mamy wystąpiłabym o alimenty dla siebie – ma takie prawo wynikające z orzekania o winie strony
winnej rozkładu związku.
bo sąd pozbawia PRAW rodzicielskich, ale nie pozbawia OBOWIĄZKÓW. ot co!
no i to zdanie foksal bardzo dobrze tę całą dyskusję podsumowuje:)
Wczoraj przez chwilę na szybko pomyślałam, że gdybym ja była w podobnej sytuacji nie ważne czy mając chore czy zdrowe dziecko i dążyłabym do pozbawienia praw rodzicielskich ojca dzecka i gdyby udało mi się uzyskać to pozbawienie , to naturalnym by było również zwolnienie go z obowiązku płacenia alimentów – bo teoretycznie w wielu aspektach życiowych jak się nie ma praw to i dlaczego ma się miec obowiązki ? – no ale szybko sama sprowadziłam się na ziemię i doszłam do wniosku, że gdyby zwolnić ojca z płacenia alimentów tylko dlatego, że został pozbawiony praw to tak jakby dać mu nagrodę za jego szczeniackie i nieodpowiedzialne zachowanie – ojciec Laury z tego co wiadomo sam dokonał wyboru odchodząc od córki, wiadomym też jest, że od dłuższego czasu nie utrzymywał dziecka, nawet wyrok i komornik nie zrobił na nim wrażenia i nie zaczął płacić – jestem przekonana, że bilogicznemu ojcu Laury na rękę byłoby pozbawienie go praw rodzicielskich i jeszcze zwolnienie go z alimentów – piękną nagrodę by dostał za swoje postępowanie i zachowanie, ale chyba nie o to chodzi aby nagradzać nieodpowiedzialnych rodziców – wg mnie nalezy karać ( pozbawiać praw ) i wymagać obowiązków ( płacenia alimentów )
wiem ze istnieja o wiele wieksze problemy i bardzo Cie Emilko podziwial i zycze Wam wszystkiego dobrego;);) buziaki dla Laury;)
” tatus ” moich dzieci ( 3 i 6 ) nie placi alimentow od samego poczatku rodzenia sie mlodszego dziecka ( od wtedy z nam nie mieszka ) pracuje na czarno po 10 godzin na dobe ma ponad 2300 euro miesiecznie do tego dostaje na mieszkanie i utrzymanie od panstwa ( jakies 700 euro plus ubezbieczenie zdrowotne ) bo oficjalnie jest na bezrobotnym. wiec cale zarobione pieniadze moze sobie odkladac a dzieciom nie placi ani jednego centa oczywsicie chce sie z nimi widywac… kiedys zrobil duzo zlych rzeczy, dreczyl nas nawet po rozstaniu nawet mial zakaz zblizania sie na pol roku a mimo wszystko moze sie teraz z nimi widywac a ja musze je jemu dawac narazie sa to spotkania przy mnie i przy pani z urzedu ale zanidlugo to sie skonczy a ja bede miala wielkie zmartwienie bo wiem ze byly nie zmienil sie nic tylko tak pokazuje przed urzedami…. a ja bede si martwic bo choc opieke nad dziecmi mam wylacznie ja i wszystkie decyzje o leczeniu, wyjazdach moge ja podejmowac on bedzie mogl brac je na weekendy a wiem co bedzie im mowil…. i nigdy nie bede pewna czy wczesniej nie bral narkotykow i dzieci sa z nim bezpieczne….
Dlaczego nie doniesiesz na niego do urzedu? Skoro pracuje na czarno, to wystarczy podac gdzie, u kogo. Urzad powinien to sprawdzic i twoj byly bedzie mial powazny problem.
Bardzo się cieszę Waszym sukcesem, i tym, że krzywdy i cierpienia wyrządzone przez byłego męża zostały ” wynagrodzone” pomyślnym i korzystnym dla Was wyrokiem sądu. Co do alimentów sama nie wiem co bym zrobiła – jak masz siłę / ochotę / cierpliwość walcz chociaż z drugiej strony nie wiem czy gra jest warta świeczki – z pewnością każda złotówka dla Laury jest ważna i potrzebna ale czy koniecznie kosztem tak ogromnych Twoich nerwów / stresów ? Niemniej trzymam kciuki za jakiekolwiek ale dla Ciebie pozytywne decyzje w tej sprawie.
Emilko cieszę się razem z Wami 🙂 Teraz już tylko może być lepiej. To już kolejny pozytywny wpis i mam nadzieję, że już tak zostanie na zawsze. I mam nadzieję, że nie zakończysz pisania bloga jak Laura powie, że jest szczęśliwa bo wnioskując po tym jak szybki zrobiła postęp w mówieniu to niedługo to nastąpi 🙂 Może to jest egoistyczne ale nie chcę przestać Was czytać 😛
Niedawno nauczyła się mówić „czekolada” 🙂
Ojj to od czekolady do wyrażenia „jestem szczęśliwa” bliska droga 😛 Rośnie Tobie Emilko łakomczuszek. Swoją drogą też uwielbiam czekoladę i dlatego teraz mnie jeszcze bardziej „zmartwiłaś” 😉
A ja się zastanawiam czy ex małżonek a zarazem ex tatuś ma jakiekolwiek uczucia. Przecież to jego córka, był z tobą na początku walki o zdrowie i życie Laurki. Przecież wyczekiwał ją gdy była jeszcze w brzuszku, głaskał tulił, był z nia w szpitalu a teraz ta cała miłość prysła? Zadaję sobie pytanie jak to możliwe by wyprzec się własnego dziecka, by specjalnie utrudniać sprawy sądowe po to tylko by zrobić Tobie i Laurce przykrość oraz problemy. Jak można uchylać się od płacenia aliementów. Na 99% Twój Ex czyta tego bloga i zastanawia się jakie uczucia obudzą się w nim po przeczytaniu tego wpisu.
Naszczęście nie ten co spłodził a ten co daje miłość i wsparcie jest prawdziwym Ojcem. Laurka może być dumna, że ma Was obok siebie.
Wspaniale Emilka, oby tak dalej. W końcu są efekty wielu miesięcy udręki.:D
🙂
Walcz o alimenty, nie poddawaj się.
Zajrzałam do galerii, zobaczyłam starsze zdjęcia Laury z biologicznym ojcem. Czy on po waszym rozstaniu utrzymywał z Laurą jakiś kontakt?
Pozdrawiam Cię, silna kobieto i gratuluję sukcesu.
Nie, nie utrzymywał żadnych kontaktów.
… a ja jak przeczytałam, że twój ex złożył apelację, naiwnie myślałam, że chodzi o odebranie mu praw rodzicielskich (choć to oczywiście absolutnie cudowne, że zostały mu w 100% odebrane), że s*** ruszyło sumienie…cisną mi się w tym poświątecznym czasie najgorsze słowa na usta… ale wierzę, że piekło istnieje i on piekielnego ciepełka kiedyś zasmakuje.
ja tak samo naiwnie w pierwszej chwili pomyslałam.. !!
Zyczę Ci Emilio dużo siły i samozaparcia ( choć tego CI nie brakuje! 🙂 ) do walki o alimenty które sie Twojej córce po prostu należą..!!!!
aż boję się zapytać co zrobił Twój mąż skoro odebranie mu praw rodzicielskich jest podyktowane troską o dobro i bezpieczeństwo córki…. :((((((
Lepiej, abym publicznie na to pytanie nie odpowiadała 🙁
absolutnie oczywiście rozumiem…. i przytulam 🙂
Cieszę się razem z Wami i życzę wszystkiego dobrego. Jesteście przykładem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Liczy się wiara, nadzieja i miłość 😉 Pozdrawiam
Jest tak jak się domyślalam! Byłam prawie pewna, że chodzi o czas potrzebny do uprawomocnienia wyroku dającego Ci wolność Emilio. Gratuluję z całego serca, a zwłaszcza tego, że Laura również pozbawiona została tego balastu w postaci biologicznego… ciężko napisać tu słowo ojca. Dacie sobie radę, jesteście stworzeni dla siebie.
Gratulacje!! Wspaniałe wieści 🙂
Piękna Rodzinka!
Ślicznie wygladacie i szczęścia wam życzę kochani 😉
Gratuluję! Choć gorzki to sukces. I okraszony olbrzymim stresem. Niestety, ale nasza polska prawna machina jest właśnie taka jak opisałaś i wiele kobiet wpada w jej pułapkę. Ale Wam życzę dużo szczęścia!!!!
Emilko, bardzo się cieszę i pozdrawiam serdecznie! uściski dla Laurki. Prześliczna dziewczynka!
Emilko cieszę się razem z Tobą z tak wspaniałych wiadomości. A co się tyczy alimentów to chyba lepiej machnąć na nie ręką, przynajmniej nie będą Ci one przypominały, że kiedyś łączyło Cie coś z ich „nadawcą”. pozdrawiam serdecznie
Jak to machnąć ręką? To nie są pieniądze dla Emilii za poniesione straty moralne. To pieniążki które za przeproszeniem należą się Laurce jak ” psu buda”. Jeszcze raz przepraszam za wyrażenie.
Każdy człowiek który ma dziecko musi ponosić za nie odpowiedzialność. To mają być pieniążki dla Laury na pokrycie chociaż części kosztów leczenia i funkcjonowania. Pokrywanie tych kosztów to nie jest tylko obowiązek Emilii.
I nawet gdyby te alimenty wpływały na konto od początku regularnie co miesiąc od początku to żadna kwota nie przebije opieki , miłości i zaangażowania Emilii i Kuby. To jest bezcenne.
Ja bym jednak uniosła się honorem i w ogóle nie wzięłabym pieniędzy od człowieka,przez którego nie mogłam się czuć bezpiecznie we własnym domu. Skoro i tak został ojciec pozbawiony całkowicie praw, to niech znika razem z tą kasą i da im spokój
.Emilia jest świetnie zorganizowaną, przedsiębiorczą kobietą i na pewno sobie doskonale poradzi wraz z Kubą bez tego wątpliwego wsparcia eksa.
A ja honor w takiej sytyacji mam w wielkim poważaniu – Laurce jeżwli nie ma do niej miłości to chociażby pieniądze się należa
Cudaczek ja bym sie honorem uniosła gdyby chodziło o mnie, ale nie gdy chodzi o moją chorą córkę która potrzebuje ogromnych nakładów finansowych żeby normalnie żyć.
Emilio walcz:)
Masz dziwnie pojęte słowo ” honor”. Nie wiem co honorowego jest w pozbawianiu dziecka należnych mu pieniędzy na leczenie i życie.
A nawet gdybyś już się upierała przy tym honorze to tutaj wcale nie chodzi o honor Emilii, tu wcale nie chodzi o Emilię tylko o to co nalezy się Laurze.
To że zły ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich nie oznacza że został pozbawiony obowiązków alimentacyjnych. Na szczęście chociaż w tej kwestii prawo zachowuje rozsądek.
Pewnie niech sobie tatusiowie trzaskają dzieciaki na prawo i lewo, prowadzą do pozbawienia władzy rodzicielskiej i nie płacą alimentów. Za anarchią jesteśmy czy jak? Dziwne rozumowanie ludzie mają. Nie wychowuje to niech nie płaci. Hellooo. Jak robi to niech płaci a jak nie chce płacić to niech nie robi !!
Powoływanie dziecka na świat nie wiążę się z umową czasową tylko na czas nieokreślony!!!
A poza tym to w sumie te wszelkie dyskusje są zbędne. Emilia wreszcie zabezpieczyła siebie i córę pod względem całkowitej opieki a z alimentami ma trudniej i nie dawajmy jej proszę rad w stylu co powinna a co nie i gdzie powinna uniść się honorem.
Honor to jedno a życie i zdrowie dziecka to drugie. Ja też tych honorowych i powiem szczerze walczyła bym o te pieniądze aż do końca. Ciężko by mi było wydawać je na córkę bo biła bym się z myślami, żę to czy owo jest za pieniążki „tatusia”. Raczej odkładała bym je konto Dziecka i gdy dorośnie przekazała jej z myślą „To są pieniądze od Twojego biologicznego ojca, zrób z nimi co chcesz”, żyła bym w mniemaniu że życie i zdrowie mojego dziecka to tylko moja zasługa.
Ale mi tak łatwo pisać bo mam dwóch zdrowych chłopaków, nie wiem jak bym się zachowała gdybym musiała wybierać między własnym honorem a lekami dla dziecka.
Ja nie biorę udziału w dyskusji o honorze, ponieważ szczerze mówiąc nie widzę nawet najmniejszego związku między moim honorem a alimentami dla mojego dziecka…
Ręce opadają,jak zwykle…
Zawsze jak czytam takie głupie komentarze to sie zastanawiam jak się chce tym ludziom usiąść i tracić czas na pisanie takich bżdzin…?
I te rady: „ja bym”, „ja bym”…a żadna z super doradczyń nie ma pojęcia o czym pisze (no bo sorry gdyby miala nie wypisywała by takich rzeczy) bo to o pomste do nieba woła!
Normalnie wysiadam.
A Pani Pani Emilio jest super rozsądną, cudowną, ciepłą Mamą którą zawsze podziwiam.
Bądźcie szczęślwi! 🙂