Weselisko

Autor: Emilia, mama Laury Data: sierpień 9, 2012 Kategoria: Historia Laury | komentarze 152

Odkąd straciliśmy opiekunkę do dziecka, Natalię, nasze życie jeszcze bardziej nabrało zwariowanego tempa. Natalia była dla nas ogromnym wsparciem, ponieważ opiekowała się Laurą przez kilka godzin dziennie, podczas gdy ja mogłam w pełni poświęcić ten czas na pracę oraz inne obowiązki. Od momentu jej odejścia musieliśmy przeorganizować swoje życie, tak, aby połączyć opiekę nad córeczką z pracą zawodową czy też domowymi obowiązkami. I choć jest nam ciężko sprostać wszystkim wymaganiom, to jednak jakoś sobie radzimy i nawet coraz lepiej się w tym wszystkim organizujemy. Ja jestem z córeczką cały dzień, a Kuba zajmuję się nią wieczorami, tak abym mogła w tym czasie popracować nad firmą. Zazwyczaj udaje mi się wygospodarować jeszcze półtorej do dwóch godzin w ciągu dnia, kiedy Laurka idzie na drzemkę, ale często ten czas poświęcam za załatwianie innych spraw, takich jak robienie zakupów, sprawy urzędowe, odpisywanie na maile i komentarze na blogu itp. Czas na typową pracę mam dopiero wieczorem, dlatego często siedzę nad nią do bardzo późna.

Brakuje nam wolnego czasu okrutnie, brakuje nam go na odpoczynek i na kontakty z przyjaciółmi. Chcielibyśmy częściej przebywać wśród ludzi, ponieważ lubimy ich towarzystwo i dzięki nim ładujemy akumulatory. Ale ponieważ nie mamy już wsparcia w opiece nad córeczką, dlatego coraz trudniej jest nam zorganizować jakieś beztroskie rekreacyjne wyjście z domu. Pozostaje nam alternatywa, czyli zapraszanie ludzi do siebie, lub też jeżdżenie do nich razem z córeczką i całą jej aparaturą. I chociaż takie wyjazdy zawsze są troszkę uciążliwe, głównie ze względu na konieczność ciągłego przewijania córeczki i noszenia sprzętu, to i tak staramy się jak najczęściej z nich skorzystać. Bo po prostu chcemy żyć normalnie i pragniemy, aby nasze dziecko mogło poznawać ludzi i doświadczać tych samych rzeczy, których doświadczają osoby całkowicie zdrowe. Dlatego też postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia i pojechać razem z Laurą na wesele do naszych znajomych, gdzie planowaliśmy bawić się aż do białego rana.

Zabierając Laurę na wesele byliśmy odrobinę zestresowani, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że opieka nad nią wśród rozbawionego tłumu ludzi może być wyjątkowo trudna. Ja bałam się trochę reakcji gości weselnych na widok respiratora i pulsoksymetru, a także denerwowałam się, że non stop będziemy biegać z Laurą do toalety na przewijanie. Na szczęście państwo młodzi zadbali o wygodę córeczki i zapewnili nam nocleg w tym samym hotelu, w którym odbywała się uroczystość. Już podczas wesela dostaliśmy do dyspozycji pokój na wypadek, gdyby Laura chciała się przespać lub wymagała kąpieli – zostaliśmy więc przyjęci przez młodą parę iście po królewsku, za co im z całego serca dziękujemy!

Jak zwykle moje obawy okazały się przesadzone, ponieważ Laurka na weselu bawiła i zachowywała się po prostu cudownie. Była maskotką gości, przechodzącą z rak do rąk i rozpieszczaną bez ograniczeń. Od razu po rozpoczęciu balu została porwana do tańca przez kolegę Kuby, a następnie my sami wzięliśmy ją w taneczne obroty. Laura była wniebowzięta i niezwykle podekscytowana muzyką, tłumem ludzi, kolorami oraz ciągłym ruchem ciał, który się wokół niej odbywał. Oczywiście nie spuszczaliśmy córeczki z oczu, ale jednocześnie pozwalaliśmy jej na trochę swobody. Patrzyliśmy z bezpiecznej odległości, jak Laura kokietuje gości weselnych i po kolei wspina się im na kolana :).

Na weselę zabraliśmy ze sobą wózek, do którego włożyliśmy respirator, pompę odsysającą i inne niezbędne akcesoria. Wzięłam też duży zapas pieluch, gazików, maści oraz trzy balowe sukienki na wypadek, gdyby kreacja Laury wymagała zmiany. Przygotowałam też spory zapas gotowych obiadków dla niemowląt w obawie, że serwowane na weselu jedzenie może nie być przystosowane do szczególnych potrzeb Laury. Tak zabezpieczeni ruszyliśmy na przyjęcie z zamiarem jak najlepszego wykorzystania okazji do wyśmienitej zabawy.

Przed uroczystością kościelną zatrzymaliśmy się na przewijanie w mieszkaniu mamy Kuby, aby w kościele malutka nie zrobiła nam żadnej nieprzyjemnej niespodzianki. Z kolei po mszy od razu pojechaliśmy do pobliskiego centrum handlowego, aby i tu przewinąć córkę przed weselną zabawą. Goście i państwo młodzi przyjęli Laurę niezwykle ciepło, wiele osób zachwycało się jej urodą i podchodziło się przywitać lub też wziąć córkę na ręce. Laura oczywiście była w siódmym niebie i nie miała nic przeciwko takim aktom sympatii. Niektórzy goście weselni byli bardzo zaciekawieni respiratorem, tracheotomią i innymi sprzętami medycznymi, patrzyli się na wszystko uważnie, a potem nawet nabrali odwagi i zaczęli zadawać nam pytania. A my z uśmiechem na ustach wszystkim tłumaczyliśmy, co jest do czego, jak działa, na co choruje córeczka itd. Zauważyłam, że poprzez rozmowę z ludźmi bardzo szybko oswaja się niepełnosprawność – wystarczy chwilę poopowiadać zainteresowanym osobom o chorobie, pokazać, co się z czym je, aby ludzie od razu nabrali odwagi do swobodnej rozmowy. Niektórzy przyznawali się, że na widok Laury i aparatury nie wiedzieli jak zareagować, bali się zadawać pytania, aby nas nie urazić. Ale ja im na to odpowiadałam, że nie mają czym mnie urazić, bo choroba jest rzeczą ludzką, której nie trzeba się wstydzić ani jej chować przed światem. Mówiłam też, że niepełnosprawność Laury nie jest dla mnie żadnym powodem do wstydu, a wręcz przeciwnie, jest powodem do dumy – jestem bardzo dumna, że mimo obciążeń, córeczka tak wspaniale się rozwija, uśmiecha do ludzi, że jest taką piękną i pogodną dziewczynką. Goście weselni przyjęli moją odpowiedź z dużą ulgą i od razu zaczęli się normalnie, swobodnie zachowywać. A ja miałam z tego nieukrywaną satysfakcję – lubię, kiedy Laura łamie bariery oraz likwiduje obawy występujące między niepełnosprawnymi a zdrowymi ludźmi. Laurce przychodzi to z niezwykłą łatwością – jest tak pogodnym i roześmianym dzieckiem, że niemal każdy, kto ją spotka, zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia!

Podczas wesela mieliśmy dwie niespodziewane katastrofy jelitowe, które w przypadku Laury zakończyły się kąpielą oraz zmianą kreacji, a w przypadku Kuby zabrudzeniem marynarki. Rozbawieni, roztańczeni i zaaferowanie uroczystością dwukrotnie zapomnieliśmy przewinąć córeczkę na czas, więc zawartość pieluszki wymknęła nam się spod kontroli. Dzięki temu tego wieczoru Laura zaprezentowała się we wszystkich trzech kreacjach, które wcześniej dla niej przygotowałam :).

Początkowo myślałam, że ja spędzę na tym weselu tylko chwilkę i że już około dwudziestej wyląduję w pokoju hotelowym z moją układającą się do snu córeczką. Jednak okazało się, że Laura jak zwykle stanęła na wysokości zadania i zadbała o to, aby jej mamusia mogła balować do białego rana. Otóż o 21 Laurka położyła się bez problemu spać w wózku wśród roztańczonego tłumu, pośród dźwięków weselnej muzyki i toastów. Spała jak zabita i żaden hałas jej nie przeszkadzał w wypoczynku, a goście i kelnerzy tylko się dziwili, jakim cudem można tak twardo spać w takim ogromnym hałasie. Nawet nie rozbudziła się zbytnio podczas przewijania, kiedy Kuba i ja przetransportowaliśmy na chwilę wózek do toalety. Moja córka ma niesamowite zdolności przystosowywania się do zmiennych warunków otoczenia, co już nie jeden raz udowodniła. Dzięki temu wszelkie wyjazdy z nią są możliwe, a my, nie ukrywam, z każdym dniem nabieramy na nie coraz większej ochoty. Być może we wrześniu uda nam się zorganizować mały urlop i wyjechać gdzieś z córeczką na dłużej, zobaczymy…

Postawiliśmy wózek ze śpiącą Laurką pod ścianą sali balowej, tak, aby cały czas obserwować ją, respirator oraz podłączony do jej stopy pulsoksymetr. Córeczka spała rozkosznie, a my dzięki temu mogliśmy oddać się tanecznemu szaleństwu zgodnie z weselną tradycją. Kuba i ja, mając Laurę cały czas na oku, ruszyliśmy do tańca i zabawy razem z innymi gośćmi i hulaliśmy tak do białego rana, aż do ostatniego taktu muzyki. Laurka obudziła się nagle dopiero o czwartej rano w momencie, kiedy trwał ostatni weselny taniec. Roześmiana od ucha do ucha, w doskonałym wręcz nastroju, wdrapała się nam na ręce i zatańczyła z nami. Następnie przenieśliśmy się do hotelu, gdzie po kilkunastu minutach harców i psot Laurka znów słodko nam zasnęła wtulona w swojego ukochanego polarowego misia.

Mam fantastyczną córkę, która jest stworzona do tego, aby razem z nią garściami czerpać z życia. Mimo choroby i ograniczeń z tym związanych, mimo ciągłego przewijania, smarowania maściami, restrykcyjnego pilnowania diety i noszenia respiratora, Laura jest dzieckiem totalnie bezproblemowym. Wiecznie zadowolona, roześmiana, kokieteryjna w stosunku do obcych, ufna i ciekawa otaczającego świata. Albo się uśmiecha, albo przytula lub całuje, albo bawi, albo śpi. Gdzie byśmy jej nie zabrali, zawsze jest cudowna i kradnie serca wszystkim ludziom, których spotka na swojej drodze. Czasami mam wrażenie, że mimo choroby mam z Laurą o wiele mniej problemów, niż niektórzy rodzice ze zdrowymi dziećmi. Dlatego tak chętnie zabieram ją w podróż i mam nadzieję, że przed nami jeszcze niejedno wesele, niejedne tańce, hulanki i swawole.

Zawsze, gdy pojawię się z Laurą i jej aparaturą w otoczeniu obcych ludzi, na początku niepełnosprawność córki wzbudza ciekawość wśród napotkanych osób, niekiedy też zmieszanie i niepokój. Jednak wystarczy chwila szczerej rozmowy, kilka wymienionych wzajemnie uśmiechów, aby przełamać lody i zbliżyć się do tych osób. Uwielbiam patrzeć, jak choroba Laury, która na pierwszy rzut oka wydaje się być wadą, po chwili rozmowy staje się jej niekwestionowanym atutem. Ludzie są ciekawi, ale też pełni podziwu dla maleńkiej dziewczynki, która tak dzielnie radzi sobie z przeciwnościami losu. Dzięki temu nawiązujemy nowe znajomości, przyjaźnie oraz wzajemnie uczymy się tolerancji dla odmienności drugiego człowieka.  Lubię patrzeć, gdy ludzie, którzy początkowo boją się dotknąć Laury, po chwili rozmowy zaczynają nosić ją na rękach i przytulać, bo okazuje się, że jest to zupełnie normalna mała dziewczynka, a choroba nie ogranicza nikogo – ani jej, ani osób, które ją spotykają. Lubimy bywać wśród ludzi, lubimy się śmiać i normalnie żyć, bez barier, bez stereotypów i bez ograniczeń…

PS.

Udało mi się zmontować krótki filmik z zbaw w naszym domu i ogrodzie oraz z pobytu na weselu – mam nadzieję, że Wam się spodoba. Niektóre kadry w filmie są lekko przysłonięte w celu ochrony wizerunku osób, które przypadkowo stanęły na linii kamery. Miłego oglądania!

Film jest dostępny także w serwisie YouTubee

komentarze 152

  1. Witaj Emilko 🙂

    Bardzo ładny film i super relacja z wesela. Cieszę się, że tak świetnie bawiliście się 🙂 Ślicznie wyglądałaś na weselu. Taka promienna i radosna 🙂 Oczywiście Laurka i Kuba również 😀 Odnośnie wpisów o nudzie to ja jej tutaj nie widzę 😀 Bardzo podoba mi się to, że w końcu jest u Was normalność ale to nie oznacza nudy. Wolę czytać takie wesołe wpisy niż smutne. Kiedy będzie można spodziewać się kolejnego wpisu o Laurze no i oczywiście Twoim życiu również? Mam nadzieję, że nie uraziłam tym pytaniem. Pewnie jesteś zajęta rozkręcaniem firmy ale ja już nie mogę się doczekać kolejnej porcji zdjęć z Laurą czy chociażby krótkiej notatki o postępach naszej Królewny :), pobycie w przedszkolu czy wakacjach 🙂 W końcu Laurka może w pełni cieszyć się urokami życia i oby było tak już zawsze 🙂
    Pozdrawiam cieplutko 🙂

    • Moniko, wpis prawdopodobnie pojawi się jeszcze dzisiaj 🙂

      • ja też czekam z utęsknieniem 🙂 Zaglądam i zaglądam i jestem ciekawa co nowego u mojej ulubienicy 🙂
        Miłego wieczorku całej Rodzince

  2. Dawno tu nie pisałam,co nie znaczy,że nie zaglądałam!Na filmiku wyglądacie rewelacyjnie,wspaniale się Was ogląda!Jeśli chodzi o zdrową żywność,to właśnie programy p.Kasi Bosackiej „Wiem,co jem” są źródłem tajemnej,a w tak świetny sposób odkrytej i przedstawionej wiedzy do zdrowia.Jestem ich wielką fanką,również książki która się ukazała,to poradnik konsumenta:”Czy wiesz,co jesz?”Polecam każdemu,kto ceni swoje zdrowie.Autorkami są Katarzyna Bosacka i Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska,czyli „Profesor Zdrówko”:-)
    Laurka pięknie rośnie,jest cudna jak zawsze,kochana dziewczynka…
    Wy też!Mam wrażenie,że świetnie się uzupełniacie.
    Właśnie wpadła mi do głowy taka rzecz,czy jeśli dziś(a jest już 20 sierpnia)zostawiam swój komentarz pod Twoim wpisem zamieszczonym 9 sierpnia to czy wracasz do tych komantarzy,które mogą być umieszczane przez czytających dużo później niż Twój?Tak mnie to jakoś zastanowiło…jeśli dostanę od Ciebie odpowiedź,to moja ciekawość zostanie zaspokojona 😉
    Pozdrawiam całą rodzinkę,trzymajcie się zdrowo,miłośnie i radośnie,czyli tak jak teraz,niech nic się nie zmienia,chyba,że na lepsze!
    Magdalena

    • Dziękuję za miłe słowa 🙂

      Tak czytam wszystkie komentarze Czytelników, nawet te zamieszczone dużo później niż moje wpisy. Mam tak ustawione moderowanie, że każdy nowy komentarz pojawia mi się do przeczytania, zanim pojawi się na blogu. Każdego dnia odpalam komputer i przeglądam nowe komentarze od ludzi.

      • Dziękuję Emilio za odpowiedź!Pozdrawiam Cię i ślę całus w pukle Laurusi od internetowej cioci :-* 🙂

  3. Emilio,
    jak odkryłam Twojego bloga moja córcia dopiero co się urodziła, a synek miał 2,5 roku. Nie raz oczy zachodziły mi łzami, gdy czytałam Twoje kolejne wpisy. Nie mogłam pojąć jak tyle cierpień może dotknąć tak małe dziecko. Jako mama jeszcze wtedy dwójki zdrowych dzieci zastanawiałam się skąd czerpiesz siły, skoro mnie przerażało zwykłe pzreziębienie u moich maluchów. Gdy Laura kończyła roczek moja Zuzia zachorowała na szkarlatynę, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że kolejne miesiące uczynią mnie tak silną, jaką Ty jesteś i zapewne jakie są inne mamy chorych dzieci. U Zuzi wykryto wadę serca, poza tym od roku przewlekle choruje na górne drogi oddechowe. Nie ma miesiąca aby mała nie przeszła anginy/zap oskrzeli lub innych. Jest zagadką wśród lekarzy, bo badania wychodzą dobrze, a ona zapada na coraz cięższe infekcje. W środę będzie badana pod kątem mukowiscydozy…, ale nie miałam tutaj pisać o chorobach. Miałam pisać, o tej sile, w którą zaopatrywana jest każda mama chorego/chorującego dziecka. Pierwsze tygodnie były straszne, przepłakane, niesprzespane, obarczone strachem. Bałam się zasnąć, bo wiedziałam, że jak serduszko odmówi posłuszeństwa będę małej potrzebna. Wsłuchiwałam się nocą w każdy jej oddech. Po roku śpię normalnie, a gdy mała zaczyna płakać i trzeba ją uspokajać ( w trosce o jej serce), robię to jak tysiące innych rzeczy, można by rzec z automatu. Człowiek z natury jest bardzo silnym stworzeniem , ale tą siłę trzeba dopiero odkryć. My mogłyśmy ją odkryć w zderzeniu z chorobą dziecka-czego nie życzę nikomu, ale wierzcie mi, że można życ normalnie i my tak żyjemy :):). Emilia też tak żyje i musi, aby nie zwariować :). Co do tematu szczepień chętnie bym się wypowiedziała, bo Zuzia nie przeszła szczepień dodatkowych. Gdybym ją zaszczepiła m.in na pneumokokki to być może wszystko wyglądałoby teraz inaczej. Najprawdopodobniej do szkarlatyny, którą przeszła w wieku 8miesięcy dołączyły pneumokokki i mała wobec nich była zupełnie bezbronna , a one spowodowały spustoszenie w jej małym organizmie. Ja jestem za szczepieniami, zwłaszcza dodatkowymi. I jeszcze jedna kwestia. My radzimy sobie z dwójką :). Ja i mąż pracujemy-mąż ma firmę, ja pracuję w korporacji na niepełny etat. Dziećmi zajmujemy się sami -bo babcie tez są pracujące. Jest ciężko, czasami mam ochotę płakać z przemęczenia, ale wszystko do czego doszliśmy zawdzięczamy tylko sobie :). Przyjaciele to rozumieją, przyjeżdząją do nas do domku :), my to uwielbiamy i oni też :). Wszystko można sobie poukładać, zorganizować, trzeba tylko chcieć :)… Wszystkiego dobrego dla Laurki, tak bardzo wierzę, że ona kiedyś nie będzie wierzyła w opowieści jak bardzo była chora. Dobrej nocy dla Was i dla wszystkich czytających 🙂

  4. Emilko chcę się odnieść do komentarza apropo opieki społecznej. Apropo tego, że ktoś Ci proponował chyba ich pomoc, a Ty Powiedziałaś, że się dużo złego nasłuchałaś, że opiekunki są niekometentne i że dużo dokumentów do załatwiania. Ja rozumiem, że w przypadku Laurki taka procedura faktycznie może być utrudnion, ale może faktycznie warto byłoby wybrać się do odpowiednich instytucji i się dowiedzieć? Może nie jest tak źle, jak mówią Ci niektórzy?
    Chyba, że już sama dowiadowałaś się gdzie trzeba, ale chodzi mi o to, że czasami opinie niektórych mogą być mocno przesadzone.
    Ja tak się wypowiadam, bo mimo, że sama nie potrzebuję takiej pomocy, mam znajomych, którzy oboje są niepełnosprawni i z powodzeniem korzystają z tego typu usług opiekunek z pomocy społecznej do dziecka. Oni coprawda mają zdrową córeczkę, więc zapewne wymogi dla opiekunki są o niebo mniejsze niż dla opieki do Twojej Laurki, ale wiesz jak to się mówizawsze warto próbować.

  5. Witaj Emilio, od paru miesięcy śledzę Twój blog i bardzo Wam kibicuję!!!
    Chciałam się wpisać pod ostatnim postem – tym o szczepieniach,ale komentowanie jest tam zamknięte. Wiesz wydaje mi się, że za bardzo przejmujesz się komentarzami ludzi. To jest Twój blog i masz prawno pisać cokolwiek Ci się podoba. Mam takie wrażenie że już zbyt często przepraszasz za to co piszesz. To chyba nie powinnno być tak, żebyś musiała pisać w taki sposób jak w ostatnim poście – „tylko dla zaintersowanych itp…”
    Jak się komuś nie podoba to niech nie czyta, nie wchodzi tu itp. i zajmie się czytaniem tego co mu odpowiada…Ale ludzie robią to widocznie z czystej złośliwości, nudy, a Ty nie powinnaś zmieniać stylu i tracić czasu przez czyjeś wewnętrzne frustracje. Czasem ktoś napisze, że blog stracił dawną jakość… to skoro czytelniku stracił dla Ciebie jakość to po co go czytasz?? jakiś przymus czytania bloga o Laurze jest?
    A Ty Emilko pisz co chcesz i jak chcesz czy to się komuś podoba czy nie. Twój blog, Twoje dziecko, Twoje życie 🙂
    Przesyłam moc uścisków dla Laury!!!

    • Dziękuję…

      Faktycznie co jakiś czas blokuję możliwość dodawania komentarzy w najnowszych wpisach, ponieważ zwyczajnie w świecie mam już dość ludzkiej agresji. Chcę tym samym zapobiec kolejnej lawinie komentarzy typu: że paznokcie zbyt czerwone, że sukienka zbyt biała, że zabawki Laury zbyt kolorowe, że moje wpisy zbyt przemądrzałe i tak dalej.

      Niektórzy mi zarzucają, ze blog nie jest taki jak kiedyś. Oczywiście, ze nie jest i mam nadzieję już nigdy nie będzie! Laura już nie leży przecież w szpitalu podłączona do setek kabli, nie przechodzi teraz skomplikowanych operacji, a ja nie muszę już tak bardzo drżeć o jej istnienie i walczyć pazurami o bezpieczeństwo córeczki. Jej życie jest coraz bardziej normalne i szczęśliwe, a ja właśnie o tym życiu piszę i o innych sprawach, które mają z córką bezpośredni związek.

      Niestety, nie wszystkim się to podoba. Niektórzy ludzie chcieliby na tym blogu cały czas widzieć dramaturgię, adrenalinę i łzy… Mam wrażenie, że niektórzy życzyliby sobie, aby Laura cały czas była w szpitalu, non stop ocierała się o śmierć, a ja żebym non stop była przerażona i zapłakana pisząc na blogu rozpaczliwe wpisy ku ich satysfakcji. Jednak mam złą wiadomość dla wszystkich, którzy chcieliby na tym blogu więcej sensacji: nie wybieramy się na razie do szpitala, nie planujemy kolejnych dramatycznych operacji, a w dodatku zamierzamy żyć coraz bardziej normalnie i radośnie. Zapowiada się więc straszna nuda… 🙂 I może faktycznie byłoby lepiej, żeby Ci ludzie, którym blog się nie podoba, po prostu przestali go czytać i aby z nami zostali tylko Ci, którym forma bloga odpowiada. Nie wiem jednak, czy to jest możliwe – bo mimo ostentacyjnych deklaracji niektórych osób o odejściu z bloga, wcale nie ubywa mi Czytelników, a wręcz przeciwnie, jest ich coraz więcej.

      Muszę jednak przyznać i z góry wszystkich przeprosić, że od czasu do czasu będę musiał blokować możliwość dodawania komentarzy na moim blogu. Robię to głównie ze względu na swój i swoich bliskich święty spokój.

      • Emilio a czy Ty musisz zamieszczać wszysstkie komentarze?
        Przecież to Twój blog i to że możesz na nim pisać na co tylko masz ochotę to już jest bezsporne ale o komentarzach przecież też możesz decydować.
        Ja rozumiem że szanujesz zdanie każdego i nie chciałabyś zamieszczać samych cukierkowych opinii ale ja radziłabym te wszystkie głupoty typu za biała sukienka wrzucać do kosza.
        Moim zdaniem hasła typu za drogie zabawki, za czerwone paznokcie to nie są opinie tylko zaczepki a my dajemy sie prowokować i takim sposobem pod czderskim filmikiem weselnym z uśmiechnięta Laurka powstaje kłotnia.
        hehe a ja osobiście wolę aby Twój blog był już zawsze ”nudny” i ze zdrową Laurką w roli głownej 🙂 Ja tam wolę jak mała dłubie w nochalku i brudzi sie farbą niż jak płacze okablowana w szpitalu 🙂
        Laurka jest rozkoszna sama w sobie i całkiem zdrowa też zapewni nam duuuużo rozrywki 🙂

        • Ja myślę, że Emilja blokuje dodawanie komentarzy po to, aby sama nie musiała ich czytać. Mas rację, że nie musi ich zamieszczać, ale poprzez zablokowanie możliwości komentowania pod daną notką, uwalnia się od ich czytania i słusznie jeśli chodzi o notkę np o szczepieniach. Przecież jaka tu była wojna o to, że Emilja się wymądrza, że przesadza, że ma opsesję itp. Wyobraź sobie, co byłoby, gdyby Emilja nie zamknęła komentowania pod ostatnim, a zarazem kolejnym wpisem o szczepieniach. Macie rację, że Emilja nie musi się przejmować głupimy komentarzami, że może je wyrzucać, ale to nie takie proste. Niektóre z nich są naprawdę obraźliwe. Mówię o tych, które Emilja zamieszcza, a podejrzewam, że trafiają się znacznie grsze, ktre nie są tu zamieszczane, a Emilja nie zamykając komentowania musi to czytać. Nie wiem, możesię mylę, bo nie wiem, czy każdy komentarz przed pojawieniem się na stronie przechodzi Twoją Emilio akceptację.

          • Każdy komentarz przechodzi moją moderację. Mimo to przepuszczam na stronę prawie wszystkie komentarze. W całej historii bloga zablokowałam tylko kilkanaście osób i to dlatego, że albo byli wulgarni i totalnie chamscy, albo mnie spamowali. Jedna pani była tak wytrwała w dodawaniu krytycznych komentarzy na mój temat, że po prostu nie byłam w stanie wszystkich ich przeczytać i dlatego musiałam ją zablokować. Ona zamieszczała po około 20 krytycznych komentarzy dziennie… Takie osoby niestety blokuję, bo nie mam czasu na całodzienne siedzenie przed komputerem i ciągłe czytanie ich agresywnych postów. Jednak biorąc pod uwagę liczbę ludzi odwierdzających stronę i osób komentujących (jest już ponad 20 000 komentarzy), to zablokowanie tych kilkunastu osób znaczy tyle, co nic.

        • Moniko, moją ideą jest, aby na tym blogu była wolność słowa, dlatego puszczam prawie wszystkie komentarze. Nigdy nie chciałam robić segregacji, ponieważ nie chcę, aby mój blog stał się tendencyjny, cukierkowy, nieprawdziwy… Problem jest jednak w tym, że tak zwana wolność słowa coraz częściej zamienia się w zwykłe chamstwo podsycane zawiścią. Przez to czasami decyduję się na chwilowe blokowanie komentarzy, ponieważ chamstwa nie trawię po prostu. A najbardziej drażni mnie takie „dokopywanie w białych rękawiczkach”. Coraz częściej zauważam komentarze, które przez 2/3 tekstu ociekają lukrem tylko po to, aby na końcu trysnąć jadem. Autorzy tych postów chcą ukryć swoje prawdziwe intencje i dopiero na końcu komentarza dają upust swym prawdziwym poglądom. Na początku piszą ochy i achy i zapewniają, jak to bardzo lubią czytać ten blog i jak bardzo mnie podziwiają, przy okazji wypomną przekazanie Laurze 1% podatku, a na końcu wsadzą mi szpilę pełną jadu i jeszcze przy tym napiszą „zdrówka dla Laury”… Takiej hipokryzji nie cierpię najbardziej – już wolę, jak ktoś wprost bezczelnie się do mnie odezwie, to przynajmniej od razu wiem, z kim mam do czynienia.

          Mimo to nie blokuję tych komentarzy, chociaż mnie irytują. Wychodzę z założenia, że albo daję możliwość komentowania wszystkim, albo nikomu – to w mojej ocenie uchroni blog przed tendencyjnością.

        • A jednak się mylę, bo widzę, że pojawiają się automatycznie. Ale tak czy inaczej nie dziwię się Emilji, że pod poszczególnymi wpisami blokuje komentowanie. Emilja jest poprostu wrażliwą osobą i myślę, że trudno jej jednak mimo wszystko tak poprosu sięnie przejmować.

          • Nie, nie pojawiają się automatycznie. Ja je moderuję – akurat teraz siedzę przy komputerze i mogę robić to na bieżąco.

        • Niezamieszczenie komentarza oszczędza irytacji nam czytelnikom, Emilii niestety nie. Dlatego blokada jest dobrym sposobem.
          Ja tam lubię to, że ten blog jest „nudny”.
          I tego życzę, żadnych łez, adrenalin, szpitali..
          Nudna normalność rządzi:)

  6. Witam,
    czytam bloga od niedawna i bardzo Wam kibicuję. Sama jestem mamą niepełnosprawnej Natalki, więc doskonale rozumiem Pani rozterki i wielu sprawach utożsamiam się z Wami:) Trzymam kciuki
    pozdr

  7. Witam,
    Trafiłam na ten blog całkiem przypadkowo…a może nie? Już sama nie wiem :]
    Sama jestem mamą, mam kochaną córeczkę, która pokazała mi jak patrzeć na życie, jak cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy….jednak Pani i malutka Laurka również mnie czegoś nauczyły: pokory i szacunku do tego co mam!
    Proszę wiedzieć, że Pani pamiętnik wiele wnosi, za co serdecznie dziękuję!
    Tak jak pisałam, może to nie był przypadek, że tu trafiłam? Może los tak chciał, aby otworzyć mi oczy na pewne sprawy…Nie wiem, jednak jestem pełna podziwu i naładowana jakąś dziwną energią, za którą dziękuję!
    Myślę o Was i mam w modlitwie!
    Pozdrawiam

    • Bardzo, bardzo się cieszę, że wciąż pojawiają się tu nowi Czytelnicy, którzy przynoszą ze sobą pozytywną energię. Dziękuję za ciepłe słowa, za obecność i cieszę się, że ten blog pomaga ludziom, daje siłę i moc do działania. Niektórzy z Państwa czerpią energię z mojego bloga, a ja zaś czerpię ją od Was – bez Czytelników i ich wsparcia ten blog nie mógłby istnieć :). Pozdrawiam serdecznie!

  8. Emilko myślę że Ciebie i wielu innych czytelników zainteresuje ten artykuł.Polecam.

    http://pomagamy.dbv.pl/readarticle.php?article_id=615

    • Dziękuję, już go wcześniej czytałam.

  9. Cieszy mnie to że jestecie wszyscy bardzo szczęśliwi. Zawsze tak miło mi się czyta o waszych zwycięstwach. pozdrawiam

  10. piszesz że Laura została bardzo dobrze przyjęta przez gości weselnych,to zasługa waszej otwartości i tego że nie chowacie jej w domu tylko wychodzicie do ludzi,mam lerzącego syna z mpd i też zaówarzyłam że na początku ludzie się boją,nie chcą urazic,zrobic przykrości,zaczynają się otwierac jak widzą otwartą osobę.moje doświatczenie jest takie że ludzie nie są tacy źli,na ogół chcą pomuc,nie zawsze wiedzą jak,żadko zdarzają się osoby którym przeszkadzaja chore dzieci..co do opiekunki dla Laury prawda jest taka że znalezienie kompetentnej osoby dla takiego dziecka graniczy z códem,jest to też cięrzka praca i mało kto chce ją podjąc,dla tego ja też nie mam szans na pracę

  11. Super!! Masz sliczna, fantastyczna Coreczke. Kiedy moj Synus mial 2,5 msc moja siostra rodzona brala slub i my z racji naszego Malucha planowalismy po slubie przyjechac tylko na chwilke na wesele, a zostalismy w rezultacie do 4 nad ranem, bo nasz Maluch zaraz na poczatku wesela w glosnej sali weselnej slodko zasnal, budzac sie tylko raz na cycusia i przewiniecie. Nie bylo osoby ktora by nie wychodzila z podziwu 🙂 Emilko, dotad myslalam, ze pod tym wzgledem to tylko ja mam cudowne dziecko, a tu prosze, jest nas dwie 😉
    Powodzenia w dalszym dazeniu do celu i zycze Ci abys kiedys w rownie pieknej bialutkiej kreacji uczestniczyla w weselu swojej slodkiej Dziewczynki 🙂

  12. jak słodko Laurka dłubie w nosku 🙂 hicior :)))

    • Ludzie !!!! opanujcie się, niedługo zaczniecie pisać – „jaki cudny kolor ma kupka Laury”, ” jakie wielokolorowe są wymiociny”.
      Wasze komenty na tym blogu zaczynają przybierać formę fanatyzmu.

      • KOCHAMY LAURE!!!

        • Minusujecie wpis który kiedyś został przyjęty by nim „gasić” trolli lub inne przykre komentarze.Tak spytam,skoro wam sie nie podobają ciepłe słowa w kierunki Laurki,to wogóle w jakim celu wchodzicie tu??? Nudzi wam sie? To w pole chwasty wyrywać!!!

      • Niektóre krytyczne komentarze na tym blogu również zaczynają przybierać formę fanatyzmu…

  13. Od paru mc podczytuję Twój blog.
    Przez pierwsze dwa dni spędziłam wiele godzin czytając z zapartym tchem starsze notki.
    Chciałam Ci wiele napisać…. Ale wszystko zamyka się w kilku słowach.
    Jestes energetycznie wspaniała, silna kobieta, cudowna matka.
    Robisz to co powinnaś, w opiece z takimi przeciwnościami medycznymi, ale robisz to w taki sposób, że dech zapiera. Twoje zabawy z córką, pomysły, ta miłość, troska, usamodzielnianie kruszynki- to wszystko jest po prostu wspaniałe.
    Kuba jest niesamowity. Ciesze się, że spotkaliście się na swojej drodze.
    Ps. Chciałabym mieć choć trochę Twojej niezłomności.
    Ty walczysz każdego dnia o każdy wspaniały, nowy dzień dla Laurki.
    Ja walczę, by mieć w końcu takiego skarbka w domu…

  14. Witam Pani Emilio. Jestem pełna podziwu jak Laura sie rozwija i jak walczycie świetnie zorganizowani z przeciwnościami. Przed nami jeszcze długa droga. Też mam córke na rurce ale dopiero od kilku miesięcy i mam nadzieje ze za rok moje życie bedzie tak upożądkowane jak Pani i Laury. Pod warunkiem ze jeszcze komus uda sie zdiagnozować moja Lenke.
    Pozdrawiam i proszę ucałować Laure.

  15. Podziwiam Cie Emilio! mam dwie córeczki, 3 latka i druga 10 miesięcy. Starsza córka bardzo mało mówi, od msc się jąka, zaczęłam się bardzo niepokoić i umawiać do specjalistów. Dziś się dowiedziałam że wynik badania eeg głowy jest nieprawidłowy, przed nami rezonans magnetyczny. Bardzo się martwię i zastanawiam skąd Ty czerpiesz tyle siły i energi?? Jesteś dla mnie wzorem:)

    • Natalio dziękuję za ciepłe słowa. Wyobrażam sobie, jak musisz się martwić o córkę. Nie wiem kompletnie, jak Cię pocieszyć. Napiszę tylko, że trzymam mocno kciuki, aby również rezonans wyszedł dobrze. Zresztą, na pewno tak będzie. A czy byłaś z córeczką u psychologa dziecięcego bądź psychiatry dziecięcego? Czasami małomówność, jąkanie może wynikać z jakiegoś silnego przeżycia emocjonalnego, nawet takiego, które miało miejsce we okresie niemowlęcym.

      Wyobraź sobie, że moja ponad 40 letnia przyjaciółka panicznie boi się prysznica i moczenia głowy. Kąpie się tylko w wannie bez zanurzania głowy, a włosy myje w misce namoczonym ręcznikiem, tak aby sobie oczu nie zalać. Przez całe życie nie wiedziała, dlaczego tak panicznie boi się prysznica i moczenia głowy. Dopiero niedawno, chyba po wizycie u psychiatry dowiedziała się, skąd jej się to wzięło. Otóż przypomniała sobie podczas sesji, że jak była maleńkim dzieckiem to była w szpitalu, a jedna z pielęgniarek wzięła ją za nogi głową do ziemi i włożyła pod prysznic… Pamiętała tylko zalane oczy, uszy, włosy i paniczny strach… Niby nic, niby tylko pielęgniarka zbyt brutalnie wykąpała dziecko, a zobacz, jakie są tego konsekwencje na resztę życia. Piszę Ci to tylko po to, abyś wiedziała, że czasem problem może leżeć w jakiś emocjach. Oczywiście to tylko mała sugestia i może nie mieć nic wspólnego z Twoją córką, ale piszę Ci to tak na wszelki wypadek.

      • Tak, byłyśmy u psychologa dziecięcego . Na następnej wizycia Pani psycholog ma przeprowadzić test, czy Nikola rozwija się prawidłowo do wieku, ale z tego co zauważyła po pierwszej wizycie jej rozwój intelektualny jest w porządku. Uczęszczamy również do logopedy i rozpoczęłyśmy ćwiczenia oraz całkowicie wyeliminowałyśmy tv co było bardzo ciężkie. Mnie jednak najbardziej martwi ten zły wynik eeg 🙁 Żadnych traumatycznych bądź też stresowych sytuacji w jej życiu nie było, ma kochających rodziców i dziadków itd. Jednak jest dzieckiem bardzo lękliwym i wrażliwym.
        Pozdrawiamy Was gorąco, całą trójeczke oraz przesyłamy moc całusów dla ślicznej Larki:)

  16. a Nie myslalas moze nad zatrudnieniem nowej opiekunki? czy nie macie nikogo godnego zaufania??

    • Niestety, nie mam nikogo aż tak zaufanego, komu mogłabym powierzyć częściową opiekę nad córką i kogo mogłabym nauczyć wszystkich czynności medycznych wykonywanych przy Laurze. Poza tym, pensja dla opiekunki wraz z zus-em i podatkiem to bardzo duże koszty, co oczywiście też nie jest dla mnie bez znaczenia.

      • a nie macie tam jakiegoś wolontariatu?? mozę by ktoś przychodzil chociaz na godzinek dwie do Laurki wzioł ja na dwór , zeys troche odpoczeła, czy też byś sie bała o nią??

      • Ja tak nieśmiało podpowiem,może warto popytać wśród środowiska medycznego? Może jakaś pielęgniarka na emeryturze,a może przysługiwałaby Laurce jakaś opieka z mops-u? Hmm sama nie wiem. Fakt trzeba mieć ogromne zaufanie by powierzyć dziecko pod czyjąś opieke. Może podpytaj Emilko pediatre Laurki,może poleciłaby kogoś kompetentnego?Nawet na 2-3 godziny ale to byłby Twój czas.

        • Dziewczyny, ja już to naprawdę przerabiałam… Przez kilka miesięcy szukałam odpowiedniej osoby do opieki nad Laurą i dopiero Natalia zdobyła moje zaufanie na tyle, aby powierzyć jej córkę pod opiekę. To nie jest takie proste, jak Wam się wydaje. Osoba, która zajmuje się Laurą, musi nauczyć się odśluzowywać i wymieniać rurkę tracheotomijną, obsługiwać respirator i pulsoksymetr, nauczyć się obsługiwać koncentrator tlenu i podłączać go do respiratora regulując jednocześnie stężenie tlenu według potrzeb dziecka, musi też umieć zauważać u Laury spadki saturacji w momentach na przykład zabawy, jedzenia lub czytania, musi umieć wentylować ambu, musi być odporna na stres i umieć wykonać wszystkie czynności medyczne w sytuacji stresu, kiedy na przykład dziecko odkrztusi wydzielinę w tracheotomii, zacznie się dławić, dusić i robić się sine – a to się niestety zdarza… I jeszcze musi chcieć co godzinę „babrać” się w kupie, bo przewijanie Laury to często jednocześnie kąpiel i wkładanie palców do odbytu w celu nałożenia maści. Uwierzcie mi, że nie jest łatwo znaleźć i wyszkolić osobę, która będzie czuła się na siłach to wszystko robić, i jednocześnie do której ja i Laura będziemy miały zaufanie. Ja też nie czuję się na siłach poświęcać czas kolejnej osobie na długotrwałe szkolenie nie mając pewności, że taka osoba się nada do opieki.

          Rozmawiałam też z rodzicami, którzy korzystają z opiekunów przyznanych przez MOPS (na przykład SUO, bo żadna pielęgniarka z MOPSu nie przysługuje). Po pierwsze jest to proceduralna droga przez mękę, aby takiego opiekuna uzyskać – dziesiątki pism, podań, uzasadnień, odwołań, bo MOPS robi co może, aby takiego opiekuna nie przyznać… A potem przy odrobinie szczęścia, jak już przyznają jakiegoś opiekuna, to zazwyczaj nie nadaje się on do tej pracy, ponieważ MOPS nie ma odpowiednio kompetentnych i wyszkolonych osób. Wiem to nie z gazet czy z Internetu, ale od rodziców, którzy tą procedurę przeszli. Najgorzej jest w małych miejscowościach, takich jak moja, gdzie MOPS nie znajdzie odpowiedniego opiekuna, bo tu po prostu takich nie ma. A z Trójmiasta nikt nie będzie tu przyjeżdżał, bo za niskie stawki, jakie się tym opiekunom proponuje to żadnemu z nich się to po prostu nie opłaca.

          Laura to nie jest dziecko, które można podrzucić sąsiadce do opieki, więc nie każdy się nadaje do tego, a już na pewno nie wolontariusz, o którym ja nic nie wiem i który jest zazwyczaj zbyt młodą osobą, abym odważyła się powierzyć mu córkę. Poza tym, jakiś czas temu już prosiłam o wolontariusza hospicjum z Gdańska. Hospicjum jak najbardziej się zgodziło kogoś znaleźć i wiecie co? Jedna z matek, które ma dziecko pod opieką hospicjum, urządziła za to na mnie taką nagonkę, że mi się już wszelkiej pomocy odechciało. Zaczęła molestować mnie mailami i buntować inne matki z hospicjum przeciwko mnie. No bo przecież mi nie wolno korzystać z pomocy – bo jak stwierdziła, „mam bloga, aukcje, dom i jeszcze w dodatku śmiem oczy malować”. A to już jest za dużo szczęścia, więc pomoc z hospicjum mi się nie należy!!!

          Przerabiałam już to wszystko i raczej drugi raz nie będę przerabiać tego ponownie. Nie mam już na to siły – ani na proceduralną walkę z wiatrakami, czyli z MOPSem, ani na walkę z jakąś nawiedzoną panią z hospicjum, która najchętniej by mi oczy wydrapała. Wystarczy, że muszę czytać niektóre komentarze na tym blogu od ludzi, którzy chętnie też by mi je wydrapali. Ot taka moja refleksja na koniec – ja też jestem tylko człowiekiem i też czasami mam po prostu dosyć niektórych spraw, niektórych urzędów i niektórych osób.

          Miłej nocy

  17. Piekny,pelen radosci wpis o zyciu wypelnionym radoscia i milosci pomimo przeciwnosci.Zyczylabym wszystkim,ktorzy maja zdrowe dzieci aby potrafili tak radosnie i madrze zyc.A Tobie Emilko zycze spoznione o dwa dni ale jak najszczersze zyczenia urodzinowe aby Laura rozwijala sie coraz piekniej,jej zdrowie sie poprawialo i oby Wasza trojka byla zawsze tak radosna jak na tym filmiku.Szczesliwej 30-tki:)

  18. Cudownie widzieć Wasze uśmiechy 🙂 Wszystkiego najlepszego dla Was :-*
    Ćwierkają wróbelki – świetna wersja 😉

  19. Tak mam dzieci i dlatego właśnie poruszyłam ta kwestie. Może macie rację poprostu przedstawiłam swoje zdanie. Prawie w każdym komentarzu jest dobitnie przypominane że to jest blog dla Laury ale opisane są tu dość szczegolowo sprawy fizjologiczne małej narazie dziewczynki która będzie dorastajaca młoda kobieta i tak myślam że może pewne sprawy chcialaby zostawić swojej prywatności. Przepraszam jeśli kogos urazilam swoim komentarzem

    • Ale jeśli dobrze zauważysz,to dostrzeżesz że jest to też niejako prośba o pomoc i wsparcie w walce o zdrowie Laurki.Jest apel o 1%,itd.To jest pamiętnik chorej dziewczynki,więc o tym Emilia opisuje.Pomyślałaś dla ilu rodziców z cchs ten blog jest skarbnicą wiadomości? Spójrz na to z drugiej strony też. Laura jest chora więc ten blog jest nawet o najintymniejszych sprawach małego człowieka,bo akurat ma taki problem że miała stomie a nie np. hlhs czyli połowe serduszka,jeśli wiesz o czym mówie.To blog chorego dziecka dla którego matka robi wszystko by żyło normalnie.Emilia nie pisze tego pamiętnika w ramach relaksu.Ma on inny cel.Owszem jest pamiętnikiem.I to pięknym,bolesnym,wyciskającym łzy.I dającym nadzieje.Ale jest też delikatną wręcz niezauważalną prośbą o pomoc.Czy to tak trudno zauważyć?

  20. Wypowiadacie się na temat mojego komentarza … Nie rozumiejąc treści. Ja nie mówię o reakcji dorosłych na jej chorobę . Ale o ludziach których będzie spotykała w przyszłości w swoim życiu. Czemu życie w kłamstwie? O czym wy mówicie? Ja przecież nie mówię że choroba Laury powinna być ukrywana przed całym światem w tym bliskimi . Zastanawiam się poprostu czy jako nastolatka nie będzie chciała być „zwykła” dziewczyna zamiast TA Laura z bloga opisującego jej życie w najmniejszych szczegółach. Może sama chciała by moc zdecydować co i komu powie o sobie i swojej chorobie.

    • Wiesz, póki Laura jest dzieckiem, o jej życiu decydują Rodzice. To oni dokonują wyborów. I nie wierzę, że Emilia, przed założeniem bloga, nie przemyślała również tych kwestii, o których piszesz. Uznała, że to jest dobre i miała do tego prawo. Obiektywna, czy Ty masz dzieci? Bo każdy rodzic praktycznie codziennie podejmuje decyzje, o które w przyszłości dziecko mogłoby mieć pretensje. Dzisiaj np. byłam z dzieckiem na kolejnym szczepieniu – córka może mi kiedyś powiedzieć, że niepotrzebnie ją szczepiłam, zamierzam podawać jej dania mięsne, ona może mi kiedyś powiedzieć, że wolałaby od zawsze być jaroszką i (o zgrozo!) ochrzciliśmy z mężem dziecko i wychowujemy je w wierze katolickiej, chociaż ono może w przyszłości stwierdzić, że nie chce być katolikiem. Więc co proponujesz? Stanąć w miejscu i gdybać, rozłożyć bezradnie ręce? – no bo co teraz zrobisz, może być kiedyś uznane za złą decyzję… Tobie, Emilii, sobie samej życzę, by nasze dzieci nie miały nam w przyszłości za złe wyborów, które przecież podejmujemy z miłości, dla ich dobra, starając się zawsze wybrać, to, co dla nich najlepsze. Pozdrawiam!

  21. Bardzo fajnie!!! POZDRAWIAM

  22. Emilko,
    Filmik cudowny, choć krótki to zdążyłam się popłakać ze śmiechu.

    P.s.
    Pan Kuba jest podobny do mojego szwagra Łukasza, „braciszku” (bo tak mówię do mojego szwagra) pozdrawiam.

    Emilko, Laurko, Kubo serdecznie pozdrawiam

  23. A mnie bardzo przypadł do gustu taniec Pana Kuby:D

    Czy mogłabym prosić o tytuły tych pioseneczek z filmiku?Oczywiście oprócz „Jedziemy autostopem”:) Genialne są,filmik zresztą też:)

    Buziooolki dla Laurki:*

    • Pierwotna wersja to piosenka „Ćwierkają wróbelki” znana nam wszystkim z dzieciństwa. Ale akurat do filmu wykorzystałam przeróbkę, którą Laura uwielbia! Ta nasza wersja „Ćwierkają wróbelki” jest w wykonaniu Orkiestry Dni Naszych :). Oto link: http://www.youtube.com/watch?v=Kd5zVuL4-Mo

  24. Emilio, patrzenie na Was to ogromna przyjemność. Nie ma sensu pisać nic więcej, niż to, co już zostało napisane setki razy przez wiernych Czytelników. Dajesz ludziom wiarę i siłę. I powinnaś o tym wiedzieć. To bardzo wiele, że potrafisz zatrzymać ludzi w biegu i spowodować, że chcą zmienić swoje nastawienie do – problemów, życia, siebie. Może czasem to trwa tylko chwilę, ale to już bardzo dużo i uważam, że to jest piękne.

    Fantastycznie, że Twój blog, przy okazji opowiadania historii o małej, chorej Dziewczynce i Jej fantastycznej mamie porusza tematy bardzo szerokie – polityczne, żywieniowe, społeczne… Podobała mi się cała dyskusja o maszynie do chleba- sama dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, o których nie wiedziałabym, gdyby ludzie nie chcieli dzielić się ze sobą swoim doświadczeniem i wiedzą. Ale chcą. Bezinteresownie. Twój blog po prostu łączy ludzi.

    Toczyła się dyskusja na temat tego, o czym powinnaś pisać na swoim blogu. Dziękuję, że piszesz także o sobie. To przecież Twoja historia. Sposób, w jaki próbujesz sobie radzić z problemami i jak dążysz do ich rozwiązania- to właśnie jest Twoja siła i nauka dla innych. Może dlatego tak wiernie czekam na kolejne wieści – że żyjecie normalnie, że Laura idzie do przedszkola, że są mężczyźni, którzy kochają i nie boją się wyzwań, że droga, którą przeszłaś Ty i Laura – to jest droga do szczęścia.

    Serdecznie życzę wszystkiego najlepszego.

    • nic dodać, nic ująć, zgadzam się w pełni!

      • Ja też::) a filmik świetny jak zwykle:) No i najważniejsze że robicie wszystko by żyć zupełnie normalnie,no bo w końcu jesteście całkiem normalną rodzinką z mniejszymi czy czasem większymi „utrudnieniami” ale normalną:) Lubie Was:) Buziak dla księżniczki:)

  25. A tak nie w temacie…to jest blog pisany dla Laury ale czy nie przyszło wam może do głowy, że gdy Laura będzie nastolatka nie będzie sobie zyczyla tak najzwyczajniej na świecie żeby każdy kto tylko będzie chcial czytał o jej chorobie?Może będzie się krepowala np tego że jej pierwszy chłopak będzie mógł poczytaćo tym jak miala stomie i kupe robiła do worka przyczepionego do brzucha, wypadajcym odbycie, o zatykajacej sie przez flegme rurce w gardle. Rodzina znajomi i chłopak który Laure pokocha naprawdę nie zwroci na to uwagi ale za to młodzież w szkole może być bardzo okrutna.

    • Dzizas………..kobieto gdzie Ty zyjesz?

      • A co ma do tego gdzie mieszkam ale jeśli chcesz wiedzieć to w Poznaniu. I naprawdę małe dzieci widząc że drugie dziecko jest inne są poprostu ciekawe ale starsze dzieci, młodzież wchodząca w wiek dojrzewania to już co innego

        • Chyba jednak nie kumasz…

    • Wiesz,zazwyczaj jest tak, ze jesli nie robi sie z czegos tajemnicy,nie ukrywa i traktuje naturalnie na zasadzie ” jestem taka a nie inna,mam to tak a nie inaczej” to malo kogo to szokuje,przeraza.To raczej nieswiadomosc i brak wiedzy na dany temat moze powodowac to o czym piszesz. Zauwaz ze np.adoptowane dzieci, ktore wiedza o tym (jak i otoczenie) od samego poczatku, traktuja to naturalnie,inaczej niz te ktore dowiaduja sie nagle bo ktos doiosl,bo odkrywaja jakis papier. To samo z Laura.Rurke i tak widac, reszte ciezko byloby ukryc (po co zreszta?) wiec lepiej otwarcie o tym mowic niz udawac ze wszystko gra. I nawet jesli kiedys bedzie gralo to to jest czesc jej historii,jej zycia.
      Swoja droga w ostatniej z klas podstawowych, czyli juz jako nastolatka, mialam nauczyciela z workiem, ktory otwarcie o tym mowil.Wprawdzie bylo to juz jakis czas temu, ale nie przypominam sobie bysmy z kolegami i kolezanakami robili z tego „wielkie halo”. Facet po prostu worek mial.

    • Ja rowienz mam dziecko ze stomia (do konca zycia niestety) i nie raz sie zastanawilalam czy mowiec i chorobie corki… Podziwiam Emilie za odwage, za pokazanie swiatu ze czlowiek NIEPELNOSPRAWNY rowniez jest pelnowartosciowym czlowiekiem ze ma prawo godnie zyc i brac garsciami szczescie, ktore spotyka na drodze! Dziekuje jej za ten blog bo uswiadania mi codziennie ze ja tez mam prawo do szczescia!
      Boje sie przyszlosci boje sie okresu przedszkolnego , szkolnego, okresu dorastania bo rowiesnicy moga byc okrutni …… i nachodzi mnie taka mysl czy zastanawialiscie sie dleczego tak jest???????!!!!!!!!! Dziecko potrafi zaakceptowac innosc bez najmniejszego problemu ale jezeli ma rodzicow ktorzy tego NIE POTRAFIA , ktorzy zabraniaja sie bawic z takim dzieckiem bo z ich punktu widzenia jest inne gorsze to dziecko widzac taki przyklad zaczynaja widziec ta NIEPELNOSPRAWNOSC w tych zlych kolorach!
      Wiec apeluje ZACZNIJMY byc bardziej tolerancyjni, akceptujmy innosc chore dzieci nie sa gorsze!!!!
      Mysle wasnie ze przez to ze mam chore dziecko przedwartosciowalam swoje zycie teraz ciesze sie kazdym dniem , kazda nowe umiejetnosc, kazda adaptacja jej malego cialka do trudnosci z ktorymi przyszlo sie jej zmagac napawia mnie duma ze mimo wszystkiego normalnie zyjemy stalam sie byc bardziej wyczulona na krzywde ludzka. Zatrzymalam sie w moim galopie przez zycie i stalam sie dobrym czlowiekiem :))))
      Tak bardzo chcialabym zeby moje dziecko bylo szczesliwe ,NIGDY nie wytykane palcami ze jest gorsze inne ale to TYLOK od nas doroslych zalezy jak nauczymy nasze dzieci szanowac i akceptowac drugiego czlowieka!!!!

      Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie Monika i Maya

    • A MY KOCHAMY LAURE!!!
      Z Twojego wpisu obiektywna to wiesz co pomyślałam? Że dla ciebie choroba to wstyd.I tu sie mylisz.Emilka jest szczera i Laura też na bank jest wychowywana w szczerości.A co,ma ukrywać to czy tamto? Po co? To ty obiektywna zadaj sobie to pytanie.Czy twoje życie opiera się na kłamstwie?
      Ty tu włazisz nie wiem po co,czytasz i nic nie kumasz.Ty nawet nie wiesz czemu ten blog służy.Weź daj se na luz i idź stąd bo robisz niemiłą atmosfere. A co do chłopaka i miłości to wiesz co? Powiada się że kochanego ciała nigdy za wiele,i choćby Laura ważyła kiedyś 100 kilo to dla człowieka który ją pokocha bedzie to bez znaczenia.Tak samo jak to czy miała stomie czy rurke czy cholipa wie co jeszcze. Poradze ci jedno.Żyj chwilą bo życie szybko ucieka,a ty wybiegasz w przyszłość o kilkanaście lat,co zresztą nie twoją jest sprawą a raczej Emilki,ale ona wie ze Laura była jest i będzie szczęśliwa.

    • ale czego ma sie wstydzic??????
      a dzieci sa okrutne tylko dlatego ze rodzice im taka opcje pokazuja.

    • A ja nie rozumiem, dlaczego wszyscy od razu się nawzajem „nakręcają” i wystawiają sobie negatywne komentarze. Przecież Pani Emilia zaraz w pierwszym wpisie na tym blogu napisała, że chce prowadzić go do momentu, gdy Laura powie, że jest szczęśliwa. To znaczy, że nie zamierza prowadzić go przez całe życie Laury, ale ma nadzieję, że kiedyś ona wyzdrowieje i nie będzie już tego potrzebować. I ja wierzę, patrząc na jej postępy, że ten moment nadejdzie na długo wcześniej, nim Laura będzie nastolatką 😉 A nawet jeśli Pani Emilia i sama Laura będą wtedy chciały nadal prowadzić bloga lub przynajmniej zostawić go w Internecie, to przecież same mogą zdecydować, które wpisy zostawić. Po co się martwić na zapas?

    • Jesli kiedys przytrafi sie Laurze chlopak, ktorego zniecheci Jej historia o stomii, zatykajacych sie rurkach, kupach w woreczkach jak to napisalas, to znaczy, ze to chlopak nie wart Laury. Nie kocha sie kogos za wyglad, za dobre zdrowie i bezproblemowa przeszlosc. Zatykajace sie rurki, stomie i wiele innych gorszych rzeczy kazdemu moga sie przytrafic w kazdym momencie zycia i co wtedy, Ty bys z tego powodu kogos porzucila bo juz nie jest taki „idealny”? To strasznie puste myslenie.

      • Ale przecież napisalam że chyba nie do końca rozumiecie o co mi chodzi. Poprostu pomyślałam że może Laura chciałaby mieć możliwość sama zdecydować co i komu powie o swojej chorobie . Wcale nie mówię że ktoś ma się od niej odsunąć przez jej chorobę ale inaczej jej samemu opowiedzieć o swojej chorobie a co innego jeśli już ktoś przeczytał całą ta historię w internecie.

  26. Lura to cudowne dziecko! Ufne, znaczy się ma dużo ciepła w domu i mądrego wychowania.
    Hi hi hi, lepsze nogi mamusi niż kartka.
    Buziaki 😉

  27. Kto jest beksą i mazgajem,
    ten się do Was nie nadaje.
    Niechaj w domu siedzi sam!
    Ram tam tam tam,
    ram tam tam tam…
    🙂 🙂 🙂

  28. a ja powiem tak apropo nie na temat– Emilko wyglądałaś po prostu super jedno wielkie wow!!!! Masz oko do slicznych stroi. Pięknie ci w bialym!

    Laurka…:) cudna- ja wierzę,ze ostatnim postem tego bloga bedzie wlasnie JEJ zdjecie— ślubne 🙂

    • a ja powiem tak -na weselu białą sukienkę może założyć TYLKO panna młoda,
      tego wymaga dobre wychowanie

      • zgadzam się absolutnie z Anką- pomimo ogromnego szacunku dla Emili i duzej sympatii, mysle, że Emilia popełniła duże faux pas ! A tłumaczenie, że inne dziewczyny tez miały białe kreacje nie jest żadnym tłumaczeniem- tylko próba wymigania sie z tej gafy! 😉 oczywiscie, to nie jest koniec świata,ale uważam, że każda mądra, obyta, doświadczona zyciem kobieta, powinna o takich rzeczach wiedzieć. Na szczęście na moim ślubie nie było takich wpadek wsród gości- a wiem, że nie czułabym sie komfortowo.
        Przeciez na prawdę jest tyle innych kolorów że można coś wybrać.
        Pozdrawiam,
        Kasiak

        • wieś tańczy i śpiewa…

        • Pani kasiak napisała A tłumaczenie, że inne dziewczyny tez miały białe kreacje nie jest żadnym tłumaczeniem- tylko próba wymigania sie z tej gafy! —-Myślę,że Pani Emilia w ogóle nie musi się z tego stroju tłumaczyć!!!!Bez sensu są te komentarze.I,że tego wymaga dobre wychowanie,gorszej bzdury nie słyszałam.To co teraz afera będzie,że mama Pani Emili źle Ją wychowała bo ubrała białą sukienke na ślub????!!!

        • „Na szczęście na moim ślubie nie było takich wpadek wsród gości- a wiem, że nie czułabym sie komfortowo.”
          Dlaczego nie czułabyś się komfortowo? Bo co? Bo niejedyna „dziewica” na sali czy jak???
          Jeśli się mylę, to podaj konkretny powód tego „faux pas”?

        • Tobie kasiak i Tobie Anka szacunku wobec autorki bloga niestety zabrakło…
          bo co Wam dało takie wytkniecie „ewentualnego” błędu > wg mnie żadnego błędu, wg Was wielkiego… jednak już po fakcie?

          Chodziło o kolejne upokorzenie > sprawienie przykrości > próbę publicznego ośmieszenia?
          Wg mnie to kompletny bark kultury… przykład rasowego kołtuństwa nad kołtuństwami.

      • Anka, musisz być mocno ograniczona takimi zaściankowymi konwenansami… weź się wyluzuj 😉
        Nie wiem czy wiesz, ale ostatnio panny młode występują również w sukniach kolorowych 😉

        • Anonimie, czytać nie potrafisz ?
          napisałam „może” a nie „musi”
          a „zasciankiem” to jesteś Ty.
          I powtarzam, biały kolor jest „zarezerwowany” dla panny młodej !!!
          a tłumaczenie,że główna bohaterka uroczystości nie miała nic przeciwko temu jest śmieszne,
          po prostu jest dobrze wychowana i trudno wymagać, żeby wyprosiła 3 „nietaktowne” ze swojego wesela.

        • @Anka, kto i kiedy „zarezerwował” ten kolor dla panny młodej?
          Mądre, obyte, doświadczone życiem panie z koła gospodyń wiejskich?
          Mohery na kółkach różańcowych?

          „Rynce opadajom” na te wasze savoir vivry…
          zarzucacie gafy, faux pas… a słoma z butów wam wyłazi równo.

        • doklandie „Anka”!! – lepiej bym tego nie ujela. Trudno żeby Pani młoda wyprosila 3 kobiety z tego wesela.?

        • Anonim- a Ty poczytaj o savoir-vivre o stroju na ślub i inne uroczystości.

        • @Kasiak
          cyt. „Anonim- a Ty poczytaj o savoir-vivre o stroju na ślub i inne uroczystości.”

          Próżności zaprzątają Twą głowę.
          Mi szkoda na takie rzeczy czasu.
          Emilii zresztą pewnie też.
          Są ważniejsze rzeczy na świecie.

      • Chyba troche przesada z tą białą sukienką – przecież to nie była jakaś balowa strojna biała suknia tylko ‚zwykła’ (bez urazy;) biała letnia sukienka. NIe przyszło Wam do głowy, ze może Emiilia wolała wydać kasę na ważniejsze rzeczy niż nowa kieca na wesele? Na pewno dla młodej pary bardziej liczyła sie obecność, a nie nowa kolorowa kieca.

      • bardzo miło widzieć Wasze uśmiechnięte buźki ale niestety zgadzam się z przedmówczyniami, że załozenie białej sukienki naślub to wielki nietakt, tak samo jak założenie czarnej żałobnej, biel jest zarezerwowana dla panny młodej, oczywiscie nie jestem absolutnie złośliwa, po prostu biorę udział w rozmowie:)

    • Nie ma to jak wiejskie zabobony!!! Nie można w białym , nie można w czarnym…… róze to kolce, perły to łzy…….. puknijcie sie Panie w trochę pustawą główkę!!!

      • Stało się jej to nie koniec świata . Prawda jest taka że mnie od wiek wieków mówiono ze białą sukienkę na wesele może mieć panna młoda ale widocznie nie wszyscy przywiązują wagę do tego. Temat aż głupi do tego aby się o niego kłócić .

        • Od wiek wieków? Do XIX wieku suknie ślubne miały różne kolory. Biel jest popularna od czasu ślubu królowej Wiktorii (1840 rok).

          Ja nie widzę problemu. Zrozumiałabym oburzenie gdyby to była wielka, balowa suknia, ale prosta, biała sukienka moim zdaniem wcale nie odwraca uwagi od panny młodej.

        • Przepraszam. Za szybko przeczytałam twój komentarz i nie do końca go zrozumiałam.

      • Do anonim: ” Dlaczego nie czułabyś się komfortowo? Bo co? Bo niejedyna „dziewica” na sali czy jak???
        Jeśli się mylę, to podaj konkretny powód tego „faux pas”?”
        JUz Ci odpowiadam: czułabym się niekomfortowo, bo tak jak napisala Anka – ten kolor jest umownie zarezerowany dla Panny młodej, dlatego! I to jest konkretny powód tego „faux pas”.

      • do Gosiaczek- matko.. a Tobie co..?? jedynie zwróciłysmy uwage Emilii na nietakt,.. kto Ci mówi,że bedzie afera? kto mówi o mamie Emili..?? weź się uspokój kobieto…. normalna wymiana zdań… wyluzuj…

        • Kurat to zdanie o wychowaniu nie tyczyło się Pani kasiak więc nie będę tego komentować!

        • Nie chciało mi się szukać tego komentarza ale jednak to zrobiłam.Pani Anka napisała: „ja powiem tak -na weselu białą sukienkę może założyć TYLKO panna młoda,
          tego wymaga dobre wychowanie.”-o to mi właśnie chodziło bo kto inny wychowywał Panią Emilie?Jej mama,więc można mamie zarzucić,że źle wychowała córkę bo poszła w białej sukience na wesele??!mam nadzieję,że Pani kasiak już rozumie,że to zdanie nie tyczyło się Pani,więc proszę się nie odzywać kiedy nikt o to nie prosi.Niech się Pani nie wtrąca w komentarze które nie tyczą się Pani!!

  29. Emilko kochana napewno będziesz bawić się na weselu Laurki. Jestem pewna, że dzięki Waszej wspólnej pracyn do tego dojdzie. A może do tego czasu Laurka zostanie wyleczona?
    Apropo czepiania się takiego szczegółu jak kolor sukienki Emilki, to już było totalne szukanie dziury w całym i kompletny nie takt.
    Ja na własnym weselu nie zastanawiałam się nad tym, która Pani w jakiej sukience była, a tu znajdzie się osoba, która czepi się takiej za przeproszeniem pierdoły, która zaistniała na nie Jej weselu tylko całkiem obcych tej osobie ludzi. Matko kochana, ludzie już chyba nie wiedzą, co z czasem mają robić.
    Pozdrawiam Was ciepło Emilko i życzę Wam szczerze tak wielkich pokładów optymizmu, jakie macie do tej pory.

  30. a ja myślę że Laurka niebawem będzie tanczyć na Waszym ślubie 🙂

    • Najpierw trzeba mieć rozwód 🙂

      • „zła”…… w prawdziwym tego słowa znaczeniu… ech pomyśl zanim coś napiszesz….chyba, że myslenie to dla ciebie obce zjawisko

        • Zaskoczę Cię, myślę :), czy jest coś złego w prawdzie ? Czy jest się odrzucanym i kamieniowanym tylko za to, że mówi się prawdę ? Pozdrawiam.

      • Do Zła

        Mój rozwód czy też moje ewentualne drugie małżeństwo to jest wyłącznie prywatna sprawa moja i mojego partnera.

        Chyba nie powinno Cię to zbytnio obchodzić, dlatego zajmij się proszę własnym życiem. Mogę mieć rozwód, mogę go nie mieć, mogę żyć w małżeństwie, w konkubinacie lub też w jakkolwiek inny sposób, a Tobie nic do tego.

        • Dokładnie.
          Chcecie sensacji zapraszamy na stronę Faktu. Tu jest blog fajnej, walecznej dziewczynki która ma super mamę i tatę.
          Ludziom się taaaak strasznie nuuudzi czasem… Przykre.

        • Super odpowiedz Pani Emilio.Jestem z Pani dumna,że w końcu nie ma zbędnego,uprzejmego tłumaczeni się tylko stanowcza konkretna odpowiedz.Brawo.!

      • Witam, przybrałam ten nick, gdyż wiedziałam, że zaraz wszyscy będą próbowaź mnie zgnoić.
        Jednak po raz kolejny chcę powtórzyć – dlaczego Ci co mówią prawdę są tak bardzo alienowani ??? Tak bardzo obrażani ??? Czy prawda boli ???
        Chyba tak, potwierdzeniem tego jest post Pani Emilii i osobniczki występującej jako „gosiaczek”.
        Proszę…
        PS. Pani Emilio, opisując swoje sprawy osobiste na blogu, zdecydowała się Pani, aby nie były one osobistymi, chciała Pani (może nieświadomie) aby żyli tym wszyscy, którzy czytają ten blog.
        Buziaki dla Laury.

        • To, że piszę bloga o córce, w którym opisuję nasze codzienne zmagania z chorobą i od czasu do czasu zamieszczę również jakiś filmik pokazujący moją rodzinę, to jeszcze nie oznacza, że daję ludziom prawo wchodzenia z butami w moje najbardziej intymne, osobiste sprawy. Otóż nie, nie daję takiego prawa i uważam, że kompletnie obca dla mnie osoba o nicku „Zła” nie jest upoważniona do roztrząsania takich tematów, jak mój związek z mężczyzną, rozwód czy też jego brak (Co to w ogóle Panią obchodzi???). Wszystko ma swoje granice, również wścibstwo i brak taktu widoczne wyraźnie w niektórych komentarzach zamieszczanych na tym blogu. Na szczęście tego typu komentarze nie świadczą o mnie, a jedynie o osobach, które je piszą…

          PS. Uważam, że pod górnolotnym zwrotem głoszonej przez Panią „prawdy” kryje się jedynie wścibstwo i chęć wywołania taniej sensacji na blogu lub też sprowokowania pozostałych Czytelników do dyskusji. Przedstawiłam swoje stanowisko w tej sprawie po raz ostatni, ponieważ nie mam ochoty dłużej brać udziału w tym dialogu.

        • Pani Emilio, myli się Pani co do tego, że opisywanie osobistych spraw nie daje czytelnikom prawa wchodzenia z butami w Pani życie.
          Zakładając blog miała Pani ( i zapewne ma) cel by pomóc swojej chorej córeczce. Pomysł przedni i wart naśladowania, gdyż każda forma pomocy dziecku zasługuje na pochwałę.
          Jednak z czasem Laura na blogu zeszła na dalszy plan, a blog stał się miejscem kłótni, żalów, wręcz obrzucania się błotem, miejscem opisywania spraw osobistych… Nie o to chyba chodziło, prawda ?
          Wścibstwo ??? Czytanie bloga jest w pewnym sensie wścibstwem, jednak dla mnie było to miejsce gdzie mogłam się dowiedzieć o zdrowiu Laury, o jej rozwoji i innych sukcesach.
          Dzięki temu, że dwa lata temu znalazłam ten blog, mogłam wpłacać systematycznie pieniążki dla Laury, mogłam brać udział w aukcjach Allegro, mogłam oddawać 1% podatku, mogłam historię Laury rozpowszechnić wśród rodziny i znajomych, zachęcając ich wszystkich do wpłat i przekazania 1%.
          Jednak teraz, styl i forma bloga uległa zmianie, prawda jest zła, hipokryzja i fanatyzm piszących komentarze sięga zenitu.
          Ciekawe tylko , ile osób z komentatorek , wpłaciło chocby przysłowiową złotówkę? Ile z nich wylewa na tym blogu swoje życiowe niepowodzenia ? Zdumiały mnie kiedyś komentarze dotyczące mężczyzn, że chamy, nieroby (coś w tym stylu), że – „samiec Twój wróg”, czy to normalne ???
          Pozdrawiam i obiecuję już nie interesować się Pani blogiem, usuwam go z zakładek :(, jak to się mówi – „nie chcem ale muszem” 🙂
          Na

        • ach te demonstracje… typu : „żegnam się z blogiem, usuwam go z zakładek” są śmieszne a wypominanie wcześniejszego wpłacania 1% podatku jest po prostu żałosne… ba! ohydne.
          cyt.” fanatyzm piszących komentarze sięga zenitu” > to fakt, ale czy Emilia odpowiada za te komentarze? Przecież to są komentarze Czytelników a nie Jej.
          Pani „Zła” zarzuca hipokryzje. Domaga się więcej wpisów na temat życia Laury… a czymże jest tekst: „Najpierw trzeba mieć rozwód”??? Czyż nie próbą wywołania jakiejś zadymy i właśnie hipokryzją? Temat rozwodu aż tak dotyczy Laurki? Emilia wielokrotnie pisała, że walczy o ten cholerny rozwód i sprawa przeciąga się przecież nie z Jej winy. Pani „Zła” podjęła dobrą decyzję, żegnając się z blogiem… Skoro ma pisać kąśliwe komentarze, niechaj idzie sobie lepiej np. na pudelek.pl
          [chociaż i tak wiadomo, że tutaj powróci… niczym bumerang 😉 😉 😉 ]

        • Widzę, że wszyscy czytelnicy bloga tak fanatycznie żegnający się z nim i tak wiernie na niego wracają, z uporem maniaka… choćby tylko po to, aby wystawić negatywne opinie nieprzychylnych im wpisów…

  31. Wzruszający, a jednocześnie tryskający radością i optymizmem wpis 😀 Oby takich szcześliwych chwil było jak najwięcej 🙂
    Na weselu Wyglądałyście przepięknie, a Laura to niekwestionowana gwiazda wieczoru ze swoim słodkim, rozbrajającym uśmiechem 😀 Cuuuuudnaaa jest 🙂 Jestem pełna podziwu jak godnie i bezproblemowo znosi chorobę 🙂 To dlatego, że dostaje tyle miłości i poczucia bezpieczeństwa od Was 🙂
    Nie dziwię się, że wszyscy Laurę wyściskali i wycałowali – patrząc na Nią serce aż się wyrywa do tego 😀

    a kąśliwości olać, olać, olaaać 😀 😉 😉 Jest za dobrze, więc trzeba uszczypnąć, jak nie z tej to z innej strony…eh..nie warto na ten temat się nawet rozpisywać.

    • Ola – to nie są kąśliwości, tylko NORMALNE ZWRÓCENIE UWAGI NA NIETAKT… nigdy nikokomu takowej nie zwracałaś??

      • Po prostu uważam, że dyskutowanie na temat koloru sukienki jest co najmniej żenujące…. Autentycznie, wstyd mi czasem, za niektórych ludzi.

        Przeczytałam optymistyczny, fajny wpis, obejrzałam cudowny filmik szczęśliwej rodzinki – wzruszyłam się, uśmiechnęłam, pośmiałam z malowanek Laury :D, a nastepnie przeczytałam komentarze…….. i dosłownie „kopara” mi opadła….

        Ja nawet nie zwróciłam uwagi na kolor sukienki, (bo w tym wszystkim jest tak mało istotny). A poza tym uważam, że nawet gdyby P. Emilka była w sukience zielonej to i tak, proszę mi wierzyć i tak ktoś by się „przyczepił” do czegoś innego.
        Powtórzę się – Laura i jej mama wyglądają zjawiskowo 🙂 i Pani Kasiak – uważam, że o wiele większym nietaktem jest zwracanie komuś uwagi publicznie na forum 😉 i to w tak błachej sprawie…..Pozdrawiam

  32. Ślicznie, przeczytałam cały Laurkowy blog:) a dzisiaj przy filmiku po prostu się zryczałam… Matko jak Wy się kochacie i jak p. Kuba patrzy na Laurkę, aż dech zapiera:) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na dalsze losy Waszej wspaniałej trójki:)

  33. Emi – fantastyczne jesteście (i Kuba również)
    bardzo się cieszę, że tak bardzo Wam się udała zabawa!!! wspaniałe jest również to o czym piszesz, że Laurka przełamuje bariery między ludźmi zdrowymi a chorymi ( w poprzednim poście pisałaś o tym, że tak bardzo pozytywnie zmieniła Laurka Twoje życie a tu widzisz: nie tylko Twoje, zobacz ile dobra wkoło pozostawia – dzięki niej ludzie widzą, że z chorobą można żyć! i to jak!)
    tak trzymajcie:) całuję Was:)
    a ja się właśnie pakuję na wakacje Emilko, no i jak zawsze zapraszam jakbyście się gdzieś we wrześniu wybierali:)
    pzdr.

    • Dziękujemy 🙂

  34. Bardzo lubię czytac blog o Laurce. Ciebie Emilko uważam za mądrą i piękna kobietę i wspaniałą matkę, ale szczerze dziś byłam zaskoczona przy oglądaniu filmiku. Uważałam, że tak mądra i wykształcona osoba nie popełni takiej gafy bu ubrac się w białą sukienke na wesele. Dziecko oczywiście rozumiem, na swoim weselu tez miałam dziewczynki w białych sukieneczkach. I ja wiem, że wielu ludzi zaraz zacznie tłumaczc że to letnia sukienka, a nie suknia itd ale sam fakt, że jest cała biała bez kolorowych wstawek, dodatków, ojj straszny nietakt….

    • No to aż trzy z nas popełniły ten straszny nietakt – trzy dziewczyny były na weselu w białych letnich sukienkach, zaś panna młoda dla odmiany wystąpiła w długiej balowej kloszowanej sukni. Była też dziewczyna w całkowicie czarnej sukience – to oczywiście też straszny nietakt, gdyż podobno czerń przynosi pecha młodej parze. Na szczęście nie zauważyłam, aby państwo młodzi mieli coś przeciwko naszym letnim sukienkom.

      PS. przykro mi, że przy każdym moim wpisie od razu pojawiają się jakieś kąśliwe uwagi, zarzuty i tak dalej. A przecież to jest blog o Laurze, a nie o modzie. A ja jestem tylko matką, a nie jakąś ikoną stylu z modowych czasopism. Dlatego wydaje mi się, że uwagi na temat mojego ubioru nijak się mają do tematyki tego bloga – mogłabym nawet uznać te uwagi za nietakt… Pozdrawiam

    • Ania, a Twój komentarz >>> ojj straszna wiocha…

    • oj strasznym nietaktem to jest pisanie takich kąśliwych uwag:)
      Emilia z Laurą były na weselu w sobotę, kiedy to w całej Polsce rtęć wyskakiwała z termometrów.
      Biała sukienka z bawełny czy lnu- to oczywista oczywistość przy takiej pogodzie 🙂

      Jejku, komentuję jak szalona, czas przestać:)

      • Też tak myślę. Ale chyba co niektórzy woleliby, żeby cała trójka ubrała się w szare worki. A my tam już któryś raz z rzędu oglądamy filmik i się cieszymy razem z Wami. Kochamy Laure:-*

    • Ten i video jest piękne i radosne.Ubrania i wszystko-piękne i to kogoś koli w oczy.Do czego by się tu przyczepić?!A do sukienki bo nie ma nie ma innego wyjścia.To jest żenujące!!!!!!!!!!!!Sukienka jest piękna i ssuuppeerr dekold.Ja też taki chcę mieć ale mam małe piersi he he.Nie wiedziałam,że na weselną sukienkę trzeba być taktownym.Ja nigdy na to nie patrzę tylko na to aby czuć się w sukience wygodnie i nie ważne czy jest ona czarna,biała czy różowa jak landrynka.No ale cóż widocznie mając 32 lata jestem nie trędy i sto lat za murzynami.Weśmy flamastry i każdy niech pomaluje sobie moment pokazania sukienki na taktowny kolor aby nikogo nie raziła ta biała sukienka w oczy i każdy na swój sposób będzie zadowolony i głupie komentarze się skończą,bo wtedy każdy będzie widział swój taktowny i trędy kolor.Dobra już koniec bo mój wpis nie ma składu ani ładu i dopiero jestem nie taktowna bo głupoty wypisuję.Dobrej nocki życzę wszystkim.

      • Miało być ten wpis i video.Przepraszam.

    • O matko. Nie wiem czy mam się śmiać ? czy płakać ? Do głowy by mi nie przyszło zwracać na to uwagę, ale niektórzy lubieją pierdoły i plotki. Gratuluję !!!! Szok

    • Boże skąd ta zaściankowość i kołtunizm w tych wszytskich obuzonych bielą sukienki Pani Emilii!!! ???
      Co za prostactwo i wiara w jakieś przesądy i zabobony…….Kto udowodnił ze takie rzeczy mają wpływ na pożycie małzeńskie. Litości!!!!!!!

      • Dziewczyny, to jest kwestia kultury po prostu, znajomości zasad savoir-vivre po prostu. Nie rozmumiem, czemu nawet najmniejsza krytyczna (wielokrotnie) słuszna uwaga powoduje tyle szumu. Może niepotrzebnie ktoś o tym napisał, bo po co, skoro to blog o Laurce. Ale skoro napisał, to trudno. Niemniej jednak nie sposób odmówić słuszności w tej uwadze. Takie są zasady i tyle. Nie ma to nic wspólnego z zabobonami itp. Biel sukienki jest zarezerwowana dla Panny Młodej i co byście napisały, to tego nie zmienicie. Po to są określone jakieś zasady, by się ich trzymać. Jemy zupę łyżką, a nie widelcem, chodzimy w ubraniu, a nie nago, do biura w rajstopach, a nie z gołymi nogami i takt wymaga tego nawet w największe upały itp. Itd. Tysiące zasad, które kulturalny człowiek powinien znać i przestrzegać. Ale jest kwestią odrębną, czy powinno się ten nietakt wytykać Emilii, to wszystko. Proszę zrozumcie, że osoba, która napisała o tym Emilii miała rację. Niemma co z tym dyskutować, można Ją co najwyżej zganić, za miejsce, w którym to zrobiła, a to dwie różne sprawy. Jestem Emilii przychylna bardzo, wiesz Emilko o tym. Dawno temu wpłaciłam na Twoje konto znaczną sumę pieniędzy, pisałyśmy na nk. Więc nie rzucajcie się na mnie, że jestem trollem, bo tak nie jest. To w kwestii wyjaśnienia. Pozdrawiam. Magda

        • Magda!!

          O jakich zasadach mówisz!!! Kto je ustalał??? Biel dla panny młodej, a ta co idzie w kremowej, różowej , beżowej sukni ślubnej …….. to co nie powinna przekroczyć progu kościoła???? Wyproszą ją czy jak , czy może nie bedzie szczęsliwa…………a welon to czystość – dziewictwo . Pokaż mi dziewicę idącą do ślubu……..a im dłuższy welon tym wieksza ciąża pod fałdami sukni…….obłuda, kołtuństwo i hipokryzja!!! To nie ma nic wspólnego z KULTURĄ!!!

    • oj tam oj tam;) miała by emilka czerwoną suknie to też by było ble bo za bardzo by sie może w tłumie wyróżniała;) Ja tam pierwszy raz słysze ze biel jest tylko dla młodej.Pozatym teraz wiele kobiet decyduje sie na inne kolory,wiele welonów nie zakłada itd.Ludzie wam sie chyba nudzi że nawet suknie komentujecie.A mi sie podobała i suknia Emilki i Laurki. To jakieś Wasze stereotypy,ze biel to pewnie symbol czystości.Tylko ciekawe ile tych w bieli jest tak naprawde „czysta”.Więc zanim skomentujecie głupkowato to sie zastanówcie.

      • Do Patti, kto ustala zasady funkcjonowania w społeczeństwie, dobre obyczaje, etykietę, savoir-vivre, dreescode? Odpowiadam Ci: ludzie, po prostu ludzie. Szkoda tutaj miejsca na tą niepotrzebną dyskusję. Skoro macie Internet, to naprawdę poświęćcie kilka minut na poszukanie w nim odpowiedzi na pytania, które zadajacie, nieświadome tego, że biel stroju gości na ślubie to nietakt,mbrak dobrego wychowania, itp. Może choć trochę pomoże w wyjaśnieniu zawiłości savoir-vivre ślubnego ten artyku:
        http://spec.pl/okolicznosci/inne-swieta-i-okolicznosci/czy-wypada-isc-na-wesele-w-bialej-sukience

        Emilia jest wyjątkową, wspaniałą Matką. Bohaterką dnia codziennego. Piękną kobietą z ogromną siłą, ale to nie oznacza, że nie popełnia błędów. I choć, co bardzo mocno podkreślam, dopinguję czynnie, a nie biernie, to w tym przypadku sprawiedliwość jest po stronie Osoby, która (niepotrzebnie w mojej opiniii) zwróciła uwagę, że biel stroju była w tych okolicznościach niestosowna. Bardziej jednak niestosowne nazywanie jest ludzi, którzy znają dobre obyczaje, zaściankowymi, kołtunami itp. I na koniec: jak się czegoś nie wie, zawsze warto sprawdzić, poszukać źródła informacji itp. Niż niepotrzebnie obrażać innych i wkładać kij w mrowisko. Tego naprawdę tutaj nie trzeba, a pieniędzy i pomocy tak.

        • Magda !

          To nie dobry obyczaj tylko zabobon. Nie wiem czy wiesz że w Indiach biel jest kolorem zarezerwowanym na uroczystości pogrzebowe!!! To co w takim układzie?
          A pytam co z welonem jak panna młoda nie jest dziewicą — na to juz nie masz etykiety „dobre wychowanie”
          Moja droga Magdo – o tym przesądzie wiem , śmieje sie z tego za kadym razem jak to słyszę . Z racji mojego zawodu z tego typu idiotyzmami spotykam się na codzień……..szkoda że duzy dekolt Pani Emili tak Was nie wzburzył jak kolor sukni!!! A tak na marginesie –był idelany:)))
          A jeszcze jedno skoro , kolor bieli jest zarezerwowany dla pani młodej to chyba żaden mężczyzna nie powinien być w białej koszuli!!!

          I nikogo nie nazwałam ” kołtunem ” ani „zaściankowym” — nazwałam po imieniu taki sposób myslenia a nie osobę. Czytaj wiec ze zrozumieniem

        • Magda- lepiej bym tego nie ujeła 🙂

  35. Fnatastycznie dziewczyny wyglądałyście i ciszę się że Laurka coraz lepiej znosi podróże.A nie ma się co dziewic Laurka to rozkoszna dziewczynka każdemu się spodoba taka mała księżniczka:)

  36. Emilko nie mogę sie nadziwić jak Wy sobie z tym wszystkim dajecie super radę 🙂 Miło widzieć szczęśliwych ludzi i kochającą się rodzinę 🙂 oby tak dalej 🙂 wielki buziak dla Waszej Trójki :*

  37. Emi, ja tam słodzić dla samego słodzenia nie lubię, ale ilekroć ciebie czytam i oglądam, to widzę świetną kobietę (laseczka, że hej) z super dzieckiem i opiekuńczym facetem.
    Jestem pełna podziwu dla Was, bo pokazujecie innym, że mimo wszystko, wbrew wszystkiemu i na przekór wszystkim mocom piekielnym można być prawdziwie, po ludzku szczęśliwym. I tego Wam życzę jak najdłużej 😉

  38. jak ja czekałam na ten filmik !! 🙂 Emilio jak najbardziej popieram Twoje zdrowe podejscie do życia i to że pozwalasz aby Laurka była traktowana normalnie tzn. że może tulić kogo ma ochotę , że moze siedzieć u każdego na kolanach i w ogóle zachowywać sie jak okaz zdrowia. Takie czynniki bardzo dobrze będą wpływać na jej rozwój. Właściwie już tak jest i Laura chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego ze nie wszyscy maja respirator.Mówią że posiadanie dziecka to nie choroba a Ty pokazujesz że posiadanie nawet bardzo chorego dziecka nie przekreśla szans na normalność.
    Cała Wasza Trójca wyglądała bosko, Ty mamuśka ( pozwolę sobie tak powiedzieć 😉 odstroiłaś sie szałowo no ale Twoja konkurentka Laurka przebiła mistrza i jest najśliczniejsza.
    Co tu dużo mówić. Laurka jest dziewczynką wspaniała, uśmiechnietą, wesołą i najwyraźniej bardzo zadowoloną z życia. Ja marzę o takiej córci.
    Miłego weekendu Wam życzę a Laurkę ściskam 🙂

  39. Uwielbiam takie pełne optymizmu wpisy! Czy w pierwszych miesiącach życia naszej kochanej Laurki ktoś przypuszczał, że mając ledwo dwa latka pójdzie do normalnego przedszkola? że będzie się beztrosko bawić na weselu?
    „[Bóg] wszystko pięknie uczynił w swoim czasie” – werset z Biblii.
    Bardzo pasuje do Laury i wierzę, że będzie się dalej spełniał w Waszym życiu.
    teraz jest Wasz czas.
    Buziaki 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂

    • Piękne słowa…

  40. Jesteście cudowniiiiii!!! A Ty Emilio jesteś tak fajną i zadbaną kobietką, że wcale się nie dziwię, że Kuba się Wami zainteresował. Pewnie nie jeden facet mu zazdości;-)
    A Laura jest bardzo ale to bardzo bardzo fajną dziewczynką. Kocham ją wirtualnie bardzo mocno.
    Pewnie, że korzystajcie z życia jak całkiem normalna rodzinka, tak myślę, że gdyby Laura nie miała tracheotomi nikt by nawet nie podejrzewał, że na coś choruje. Laura jest bardzo pogodnym i żądnym przygód dzieciaczkiem. Oby tak dalej…:-)
    PS. Utwory (szczególnie ten pierwszy) wykorzystane w powyższym filmiku bardzo wpadły w ucho mojej córeczce:-) Fajnie być rodzicem:-)
    Chciałabym czytać dłuższei i dłuższe wpisy, ale rozumiem…CZAS eh. Życzę w takim razie, żeby Wasz doba rozciągnęła się do maksimum;-p

  41. Nie chcesz uczyć Laury, a na początku siebie języka migowego skoro Laurka nie mówi?

    • Nie wiem po co… przecież Laurka nie jest dzieckiem bezgłośnym, składa sylaby, gaworzy. Ma troszkę trudniej, ale ma jeszcze czas. Chyba lepiej się skupić na ćwiczeniach mowy zamiast uczyć się niepotrzebnego migania.

      • Po tym komentarzy zauważyłam w filmiku, że właściwie Laurka w kilku momentach miga, albo przynajmniej tak to wygląda. 🙂 To ale normalne, każde dziecko porozumiewa się na początku językiem migowym. Np. rączki rozłożone, dłonią do góry, że czegoś nie ma, przyłożenie paluszków do buzi, że jest głodne . Nie jest to oczywiście rozwinięta komunikacja, ale pomaga w zrozumieniu potrzeb dziecka. 2 lata to jeszcze naprawdę nie jest tak późno, każde dziecko jest inne i nawet zdrowe dzieci zaczynają czasem mówić dopiero jak mają ponad 2 lata, znam dziecko które prawie nie mówiło do ok. 3 r.ż i z mową ruszyło dopiero w przedszkolu.

        Laurka oczywiście jest najlepsza. 🙂 Rozbawiło mnie malowanie rękami… Mamy. Pozdrawiam Was serdecznie. 🙂

        • Mój synek będąc w wieku Laury mówił jedynie po swojemu, gdy miał 3 latka mówił prostymi zdaniami gdy wówczas dzieci w jego wieku rozmawiały już normalnie. Poszedł do przedszkola i mowa się rozwiązała z dnia na dzień. Teraz jako czterolatek nawija jak szalony:)
          Świetny filmik :)))

    • Widać że nie ma pani pojęcia o rozwoju małych dzieci!!!
      Laurka ma jeszcze czas, sama niech pani uczy się migać!!!

    • Oczywiście nie mam nic przeciwko językowi migowemu…
      no ale przecież Laura słyszy i mówi!
      Na załączonym „obrazku” wyraźnie powiedziała „ALA”.
      eta niedosłyszałaś?

      • Ala najwyraźniej ty nie masz bladego pojęcia o rozwoju dzieci… Język migowi jest nie tylko dla osób z defektami słuchu czy aparatu mowy. W obecnych czsach wiele badań naukowych mówi o tym, że „miganie” usprawnia komunikację między dzieckiem a otoczeniem od najwcześniejszych miesięcy życia. Obecnie popularna jest metoda „BOBOMIGI”, która wprowadzana jest w wielu np. trójmiejskich przedszkolach lub klubach malucha jako zajęcia dodatkowe dla malutkich dzieci i ich rodziców. Zdrowych dzieci dla jasności. Bobomigi opierają się właśnie na języku migowym, dzieci i ich rodzice uczą się prostych gestów, dzięki którym już kilku-kilkunastomiesięczne dzieci sprawnie komunikują się ze swoim otoczeniem. Dla jasności dodam, że ta forma komunikacji NIE Ogranicza normalnego rozwoju mowy, bo w łatwy sposób miganie można połączyć z wypowiadaniem słów 🙂 Ale trzeba o tym poczytać, zainetresować się, a nie ferować opinie nie mające żadnego potwierdzenia i będące jedynie mitem powtarzanym z ust do ust. Wpiszcie proszę w googlach BOBOMIGI i poczytajcie 🙂 Laura ma jeszcze dużo czasu na rozwój mowy. Może nie mówić lub mówić po swojemu do 3 roku życia, dopiero po tym czasie diagnozuje się jakiekolwiek opóźnienia rozwoju mowy czy wady mowy lub rozwoju. Aczkolwiek są rodzice, którym może bardzo zależeć (często z ambicjonalnych powodowó) by ich dziecko mówiło szybko i ładnie, albo przynajmniej szybko i sprawnie się komunikowało. Może BOBOMIGI by pomogły. Moim zdaniem Laura ma jeszcze czas, jest dobrze stymulowana przez Emilke i spokojnie zacznie mówić w swoim czasie. A sugestii z miganiem nie traktowałabym jako „ujmę”, bo tak jak pisałam, jest to jedna z form komunikacji także osób zdrowych 🙂

    • Nie ma to jak sie wyrwać jak Filip z Konopii:) 😉

  42. uwielbiam!…dla mnie jesteście the best:) Tak mi przyszło do głowy, że to my kształtujemy w naszych dzieciach poczucie własnej wartości, każda niedoskonałość jest piękna i wyjątkowa. Moja córcia ma blizny na czole po wypadku i zawsze jej mówię, że jej kreseczki są piękne…Kiedyś byłyśmy u chirurga i powiedział jak spojrzał na jej ślady- ” no pięknie!” w sensie, że goją się, i oczywiście zawsze podkreślam córeczce, że nawet Panu doktorowi podobają się jej kreseczki. Wiem, że kiedyś ktoś ją pokocha razem z jej znakiem szczególnym. Wszystkie bariery są w naszych głowach, więc starajmy się nie imputować naszym dzieciom barier tylko przeciwnie, pokazywać że jak chcą mogą wszystko osiągnąć.

  43. Panie jak sobie dobrały sukienk pod koloi:)
    Ludzie boją się nie tyle niepełnosprawności co tego, żeby przypadkiem nie urazić. Dlatego kiedy odpowiadacie na pytania itd, od razu łamiecie lody. Bo zachowujecie się i żyjecie normalnie:) I super.

    Ps. Moja córka też śpi na weselach czy imprezach przy muzyce. Dzieci to się potrafią wyłączyć:)

  44. Laurka wspaniale się rozwija i rzeczywiście jest bezproblemowym dzieckiem. Cudownie patrzec na jej zabawy i harce :). Slodkie buziaki z Torunia.

  45. Będzie dobrze!!! a filmik świetny, pozdrawiam Was dziewczyny

  46. Milo jest to czytac:) ale sliczniewygladaliscie na weselu:) pieknie normalnie jestescie szczesliwa rodzinka:)

  47. Hehe, zabawa weselna na calego. Laurka jak mala ksiezniczka. Caluski dla Laurki.

  48. Filmik przecudny…
    Laura jak zwykle piekna.
    A mam takie malutkie pytanko?
    W jakim programie został ten film zrobiony?

    Pozdrawiam was serdecznie.

    • Filmy robię sama amatorsko i to przy użyciu najbardziej amatorskiego programu z możliwych – Windows Live Movie Maker.

      • tam „amatorsko”… wg mnie profesjonalnie. Trening czyni mistrza 😉
        Fajnie wszystko składasz „do kupy” > obraz ze ścieżką dźwiękową.
        Laurka będzie miała super pamiątki.

  49. Super! Oby tak dalej! Trzeba wierzyć z całych sił, a przyjdzie dzień, że będziecie tańczyć na weselu Laury!

    • I ja wierzę, że tak kiedyś będzie 🙂

      • Możesz być pewna!! Laurka jest śliczna i mądra a przede wszystkim niesamowicie urokliwa więc nawet gdyby miała 3 respiratory to na pewno znajdzie sie uroczy amator jej wdzięku 🙂 Laura jest normalną wręcz wyjątkowo udaną dziewczynką i jeszcze dojdzie do tego ze Kuba bedzie musiał stawiać wysoki płot aby chronić Laurkę przed wielbicielami!! 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/