Nadzieja umiera ostatnia

Autor: Emilia, mama Laury Data: luty 4, 2012 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 100

Za oknem zima tak piękna, że aż zapiera dech w piersiach – białe płatki gęstego śniegu z wolna spadają na dachy i drzewa, pokrywając cały świat lśniącą miękką kołderką. Wszystko, co zostaje przykryte gęstym puchem, wygląda po prostu bajecznie, a człowiek, patrząc o poranku na takie widoki, ma nieodparte wrażenie, że czeka go wyjątkowo dobry dzień. Nadzieja o dobrym dniu trwa dopóty, dopóki nie włączy się telewizora lub internetu – a wtedy cały czar pryska jak mydlana bańka…

Włączyłam telewizję jeszcze przed śniadaniem i od razu natknęłam się na tragiczne wiadomości o małej Madzi. Smutek straszny mnie ogarnął i cały dzień był już potem naładowany negatywnymi emocjami. Zima za oknem jakoś tak przestała mnie zachwycać i właściwie nic mnie już nie cieszyło. Starałam się zająć Laurą i domowymi obowiązkami, ale w tle cały czas słyszałam coraz to nowe wiadomości dotyczące zaginionej dziewczynki. Trudno pojąć taką tragedię, trudno to wszystko sobie wyobrazić…

Z zadumy i emocji związanych z oglądaniem kanałów informacyjnych, wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Okazało się, że zawitał do nas listonosz z wyjątkową przesyłką – wyczekiwanymi hełmami do nieinwazyjnej wentylacji. W domu zapanowała radość i ciekawość – pośpiesznie rozpakowaliśmy pakunek od hojnej firmy medycznej. W środku znalazłam trzy hełmy w różnych rozmiarach – niemowlęcym, dla małego dziecka oraz dla starszego dziecka. Są to grube, przeźroczyste, plastikowe worki, do których trzeba włożyć głowę, a następnie do tych worków podłączyć rury od respiratora. Teraz z utęsknieniem będę czekać na powrót z urlopu mojej zaprzyjaźnionej pani anestezjolożki, pod kontrolą której Laura w przyszłości zacznie tych hełmów używać. Od jutra rozpocznę wnikliwe zapoznawanie się z obszerną instrukcją obsługi sprzętu, ponieważ zanim lekarz pozwoli te hełmy zastosować, to najpierw muszę absolutnie wszystkiego dowiedzieć się o ich działaniu i przewidzieć wszelkie ewentualne skutki uboczne. Myślę, że najtrudniej będzie mi przekonać moją niesforną Laurkę, aby pozwoliła sobie to cudo założyć na głowę. Oczywiście nie mam najmniejszego zamiaru jej do tego zmuszać, a raczej planuję przy użyciu małego podstępu ją tymi hełmami zainteresować. Dlatego niedługo zaczynamy bawić się w kosmonautów – będziemy w ramach zabawy zakładać sobie te hełmy na głowy, aż któregoś dnia, mam taką nadzieję, Laurka się do nich całkowicie przekona. Bardzo, bardzo bym chciała, aby hełmy okazały się skuteczną metodą wentylacji – wtedy mogłabym zlikwidować dziecku tracheotomię i spełnić tym samym jedno z największych swoich marzeń. Mam łzy w oczach, kiedy wyobrażam sobie córeczkę wolną od tracheotomii – gdy w myślach patrzę na jej smukłą szyjkę raz na zawsze pozbawioną plastikowej rurki. Nawet nie potrafię wyrazić słowami, jak bardzo tego pragnę…

W zeszłym tygodniu odwiedziły nas dwie panie z Poradni Psychologicznej w ramach programu wczesnego wspomagania rozwoju, o który od jakiegoś czasu staram się dla córeczki. Ku mojemu zdziwieniu, Pani psycholog i pani logopeda znały dokładnie przypadek Laury, ponieważ obie były po całościowej lekturze mojego bloga. Ucieszyłam się z tego faktu niezmiernie, ponieważ przeczytanie bloga przez panie mocno ułatwiło nam rozmowę o dziecku. Psycholog i logopeda zbadały Laurę oraz zakwalifikowały ją do programu wczesnego wspomagania rozwoju, który powinien zostać u córeczki wdrożony jeszcze w bieżącym miesiącu. Podczas badania została postawiona diagnoza, iż Laurka ma zaburzony rozwój ośrodka mowy oraz gryzienia, ponieważ jej język i usta zdecydowanie zbyt słabo pracują. Zaburzenia te są konsekwencją długotrwałego przebywania Laury w szpitalu w okresie noworodkowym i niemowlęcym, kiedy to ze względu na chorobę, Laurka nie miała odpowiedniej ilości bodźców rozwojowych. Przez długi czas Laura była w szpitalu zaintubowana, usypiana silnymi psychotropami oraz karmiona sondą, a to wszystko zaburzyło jej rozwój mowy oraz naukę jedzenia pokarmów. Dlatego dziś, język Laurki jest mało aktywny, a ponadto nie potrafi ona zbyt dobrze gryźć twardych pokarmów. Córeczka każdy kawałek jedzonka połyka w całości bez przeżuwania – jest to bardzo niebezpieczne, a ponadto pogarsza tak istotną dla Laury umiejętność trawienia jedzenia w przewodzie pokarmowym. Kawałki żywności, których Laura nie potrafi rozdrobnić w jamie ustnej, wpadają w całości do żołądka i często w całości wychodzą drugą stroną, ponieważ obarczony chorobą przewód pokarmowy nie nadąża ich trawić. Stąd między innymi ciągle utrzymują się problemy z wchłanianiem zjedzonych pokarmów oraz z nieprawidłową konsystencją stolca.

Oczywiście zaburzenia stwierdzone u Laury są jak najbardziej do naprawienia, z tym, że trzeba się będzie nad nimi dość mocno napracować. Dostałam szereg informacji i ćwiczeń logopedycznych do codziennego wykonywania. Ćwiczenia obejmują niemal wszystkie sfery życia, począwszy od zabawy, poprzez jedzenie, aż do mycia zębów. Każde z nich ma za zadanie uaktywnić usta, język i podniebienie Laury po to, by efektywniej gryzła spożywane pokarmy oraz aby łatwiej nauczyła się mówić. Przed nami ciężka i mozolna praca, przy regularnym wsparciu logopedów, ale z pewnością zakończona spektakularnym sukcesem – oczami wyobraźni już dziś widzę efekty tych wszystkich ćwiczeń, czyli córeczkę jedzącą twarde jabłuszko i deklamującą wiersze :).

Co do umiejętności nauki mowy przez Laurę, to nie mam najmniejszych nawet wątpliwości, że ona ją zdobędzie. Dotychczasowe osiągnięcia córki w zakresie nauki mowy, przy jej ograniczeniach spowodowanych tracheotomią, uważam za absolutnie niesamowite i godne podziwu. Dlatego za każdym razem, kiedy z ust córeczki wyjdą dziecięce słówka, okazuję jej swoją radość i wielkie uznanie. W dodatku ostatnio Laura uszczęśliwiła mnie tym, że całkowicie zaakceptowała orator – fioletową zatyczkę na rurkę tracheotomijną, która umożliwia jej wydawanie dźwięków. I pomimo tego, że orator zdecydowanie utrudnia Laurze oddychanie, to ona i tak znajduje sposób, aby pięknie oddychać i przy okazji równie pięknie dźwięczeć. Laura potrafi mieć założony orator nawet przez kilka godzin, a jeśli najdzie ją ochota, to świergocze przy jego pomocy, jak mały skowroneczek. A mnie serce się raduje, ponieważ głos Laury, mimo tracheotomii, nie różni się niczym od głosu całkowicie zdrowego dziecka. Ten cudny głosik wnosi w nasz dom tak wiele radości, że aż trudno to wyrazić. Czasem, kiedy Laurce coś się nie podoba, pokazuje nam różki małego diabełka i wpada w piekielnie głośny histeryczny płacz. Krzyczy ona wtedy tak intensywnie, że cały dom trzęsie się w posadach, a kot ucieka spłoszony pod łóżko. Ale my, domownicy, zamiast złościć się na Laurę za jej niegrzeczne zachowanie, uśmiechamy się do siebie jak dwaj wariaci! Bo nic nie sprawia nam takiej frajdy, jak donośny głos naszego dziecka…

Przed snem weszłam jeszcze na stronę serwisu informacyjnego, aby przejrzeć najnowsze wiadomości z kraju i ze świata. Ciałka małej Madzi jeszcze nie odnaleziono, a więc jeszcze nie potwierdziła się śmierć tej maleńkiej dziewczynki. Od razu naszła mnie nadzieja, że może jednak ta mała żyje, że może będąca w szoku matka podała nieprawdziwe informacje, że może wcale nie stała się dziecku krzywda. Cała ta moja nadzieja jest oczywiście mało prawdopodobna, ale może jednak zdarzy się jakiś cud? W końcu to nadzieja umiera ostatnia…

PS.

zamieszczam jeszcze link do czterostronicowego artykułu, na który ostatnio przez przypadek się natknęłam – mnie samej mocno dał on do myślenia. Być może ktoś z Was też będzie chciał go przeczytać: Nigdy nie pracowałam, dziś nie mam nic…

komentarzy 100

  1. Cześć Emilko !!
    Mam pytanie odnośnie okularków jakie nosi Laura, czy ona je nosi na te uciekające oczko?? pytam, bo mojej córce tak samo ucieka a okulistka skazała nas na operację (kiedyś tam)… czego chciałabym uniknąć bo córka ma również wadę serca, także operacja i narkoza raczej nie wskazana.
    Pozdrawiam ciepło 🙂
    ania

    • Aniu,

      Laura nosi okulary ze względu na dwie sprawy: uciekające oczko oraz wadę wzroku -3. W przyszłości ja też myślę o operacji usuwającej defekt uciekającego oczka – słyszałam o bezpiecznej metodzie laserowej. Pozdrawiam

      • Dziękuję 🙂
        Bardzo Wam z całą rodziną kibicujemy.
        Dużo siły Emilko :*

  2. Emilko, przeczytalam caly pamietnik jednym tchem. Jestem pelna podziwu dla Waszej determinacji. Teraz wiem ze warto walczyc i warto miec nadzieje. Laurka jest sliczna i bystra dziewczynka i wyrosnie na piekna i madra kobietke.
    Trzymam za was kciuki i mocno pozdrawiam.

  3. Ależ Laurka jest podobna do Mamy! Pięke dziewczę nam rośnie:)
    Pozdrowienia i duuużo zdrowia!

  4. Kobiety drogie, czy podpisałybyście się imieniem, nazwiskiem i miejscowością pod swoimi komentarzami nasyconymi pomówieniami, agresją słowną i generalnie negatywnymi emocjami?
    Wiem, że Internet to fajna rzecz, bo można pisać tak straszne rzeczy jak na tym blogu zazwyczaj bez konsekwencji prawnych, ale czy umiecie potem spojrzeć w lustro? dziękuję za uwagę.

  5. Laurka piękna, a artykuł pouczający i dający do myślenia 🙂
    Pozdrawiam Was gorąco Dziewczyny:)

  6. Witam serdecznie:)

    Właśnie skończyłam czytać bloga. Od początku ferii (tj. tydzień) czytałam w każdej wolnej chwili.
    Zakochałam się w Lurce 🙂
    W dodatku mieszkam aż nie tak daleko Waszej miejscowości bo kawałek za Wejherowem, w Strzebielinie mam rodzinę również i nie wierzę że tak blisko mnie żyje taki maleńkie Cudeńko które pokonało takie trudności które niejeden człowiek w ciągu swojego całego życia nie pokonał 🙂
    Jestem młodą dziewczyną i kocham dzieciaki.. sama walczę o to by w przyszłości mieć chodź wymarzone jedno.. Wierzę że mi się uda wygrać tę walkę.
    Tak bym chciała gdzieś spotkać kiedyś Laurkę.. Może zdarzy się taki cud

    Trzymam za Was kciuki i modlę się o Was 🙂

    Monika 🙂

  7. Kochana Emilko!
    Trafilam tu wczoraj przypadkiem i przeczytalam Twojego bloga jednym tchem, wzruszajac sie, placzac i cieszac z Wami na przemian. Podziwiam Cie nie tylko za ogromna sile, z ktora walczysz o zdrowie i lepsze zycie coreczki, ale takze za optymizm, zyciowa madrosc, empatie i tolerancje, a takze za to, ze nawet w tak ciezkiej sytuacji, w jakiej jestescie, znajdujesz jeszcze czas na pomoc innym! Jestes naprawde niesamowita! Laura wygrala los na loterii, majac taka mame!

    Ja sama mam trojke dzieci – corka, Marta, ma 11 lat, najmlodszy Romek jest o pol roku starszy od Laury, średni Wiktor urodzil sie 7.07, tyle ze w 2006 r.
    Kiedy Wiktor był mały, był o krok od śmierci. Chwila nieuwagi, tak łatwo o tragedię. Która matka nie dałaby wszystkiego, każdych pieniędzy, żeby móc cofnąć czas i uratować swoje dziecko? Czuję się tak, jakbym dostała tę szansę, obiecałam sobie wtedy, że odpłacę komuś czym będę mogła za to, że mojemu dziecku nic się nie stało, jest żywe i zdrowe. Macie więc we mnie kolejnego przyjaciela.

    Chciałabym przy okazji poddać Ci pewien pomysł – domyślam się, ze koszulek z logo bloga już nie ma, bo nie pojawiają się ostatnio na allegro? W pierwszym odruchu chcialam od razu kupic taką koszulkę, żeby obwieścić światu, że i ja kocham Laure 😉 – a mam komu, bo jestem przewodnikiem i co roku setki ludzi chodzą za mną i wpatrują się w moją skromną osobę. Potem jednak pomyślałam, że koszulki nie będę i tak nosić codziennie. Przydałoby się coś, co można mieć ze sobą zawsze – np. znaczek do przypięcia (broszka?) czy naprasowanka/naszywka np. na torbę (majac projekt mozna je zamowic w odpowiedniej firmie, ktora wycina wzory z folii termoaktywnych). Taka naprasowanka ma fakture zamszu, nie niszczy sie w praniu i mozna sobie ja naprasowac na dowolna wlasna koszulke lub cokolwiek innego. Czy myslalas o udpostepnieniu projektu do takich celow?
    Czy tymczasem można promować adres bloga przez taka wlasnorecznie wykonana naszywke czy inny gadzet (bez zmiany hasla)?

    Trzymam kciuki za zdrowie Laury, Twoje poszukiwania pracy i jak najmniej zlosliwych i nieczulych ludzi na Twojej drodze (takze tu, na blogu).

    Pozdrawiam,
    Kasia

    • Kasiu, dziękuję za pomysł z naszywkami! Jeśli będzie okazja, to na pewno go zrealizuję. Oczywiście możesz promować bloga w dowolny sposób – będę Ci za to bardzo wdzięczna. Jeśli chcesz, to mogę Ci przesłać gotowe logo strony kochamylaure.pl w formie pliku jpg. Musiałabyś tylko udostępnić mi swój adres e-mail.

      Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję i przesyłam uściski dla wesołej gromadki – trójka dzieci to musi być wielki skarb 🙂

      PS: odnalazłam Twoją stronę internetową i pozostawiłam na niej wiadomość.

  8. Witam 🙂 Laura wygląda z każdym nowym zdjęciem coraz piękniej 🙂 Widać też, że to wspaniałe, pogodne dziecko pełne radości i takie dzielne!
    Pani Emilio czytam Pani blog i z całego serca kibicuję małej Laurce ale także i Pani. Dlatego tak strasznie mnie wkurzają te wszystkie pyskówki, ktoś coś napisze i już się to komuś nie podoba i się zaczyna jedni się bronią inni znowu atakują, szkoda nerwów Pani Emilii a także innych czytelników. Dlatego stwierdziłam że lepiej zrobię jak sobie daruje czytanie komentarzy 🙂 Od teraz ograniczę się do tego, co przecież najważniejsze – czytania wpisów autorki.

  9. Witaj, przeczytałam już cały blog i jestem pod wrażeniem!tylko niepotrzebnie przeczytałam również wpisy…zawsze mnie to zastanawia czemu ludzie wylewają całą swoją żółć w takich miejscach. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że nie dajesz się sprowokować i umiesz trzymać emocje na wodzy a to jak wiadomo potrafi rozjuszy, a na dodatek osiągasz sukcesy i coraz lepiej wam się wiedzie.Tak trzymaj! a Laurce komentarzy nie musisz pokazywać to tylko niepotrzebny dodatek służący wyższym celom! Pozdrawiam

    • Dziękuję Aga 🙂

  10. Jakie ona ma wspaniałe włoski 🙂 (moja o miesiąc starsza córa ma nadal króciutką szczecinkę wyrastającą z czupka głowy 😉 )

    Życzę powodzenia w nauce mowy. W sumie moja mała też nie chce mówić.

  11. 🙂 Laura z dnia na dzień jest co raz bardziej piękniejsza :))) Mam nadzieję że te hełmy spełnią swoją funkcję za co trzymam kciuki 🙂

  12. Emilko ,obiecałam sobie ,że nie bedę czytać komentów ,ale nie wytrzymałam .
    no cóż ,słabość ludzka .
    TAK ,PISZĘ DO TOWARZYSTWA WZAJEMNEJ ADORACJI
    a właściwie krzyczę ,nie wiecie o co chodzi z kupienie ksiażki ?
    nie jestem naćpana ,jak to pisaliście i nie żaden bełkot ,tylko czytacie blogi chorych dzieci i traktujecie jako atrakcję ,to wolę kupić książkę ….bo wiem ,że z reguły jest to fikcja

    a jak stanie się tragedie ,to przerzucacie się na inny blog
    i nie ważne dla Was ,że jakieś Dziecko zmarło
    i dalej wyjasniając ,powiem tylko tyle ,milion wejść na Laurkę ,milion „pomocy” a 2-3 osoby licytują ,i tyle w temacie
    czyli zaoszzędzone 39;50
    I nie podlizuję się Emili ,bo od jakiegoś czasu nie podobają mnie się jej wpisy ,
    ale mam taki prawo i koniec ,kropka ,żegnam
    być może wejdę Tu jeszcze ,żeby przecztać Wasze mądre wpisy
    Miłej nocki i zdrówka dla Laury

    • Oczywiście, że każdy ma prawo do własnego zdania i rozumiem, że po swoim komentarzu poczułaś się lepiej… no nie?
      Jednak pozdrowienia w ostatnim zdaniu, przesiąknięte hipokryzją mogłaś już sobie darować.

      Tak na marginesie: przecinki i kropki stawiamy zaraz po wyrazie, przed spacją a nie odwrotnie. Zajrzyj do jakiejkolwiek książki to może załapiesz, co mam na myśli.

    • Kupuj książki i czytaj dalej /bo to chwalebne /ale nie pisz już nic na blogu Laurki .Żegnaj.

    • krzycz ile się da a przedwszystkim nie czytaj komentrzy/ nie komentnów/ duzo czytasz ale chyba to są- harlekiny

      • rzeczywiscie, czytelinicy nie zrozumieli, bardzo zreszta inteligentnej wypowiedzi puliny i natki. Blog jest poczytny ale rzeczywiscie licytuja tylko 2-3 osoby; swietne spostrzezenie.

    • No i co z tego ze 2-3 osoby licytuja?Licytacja to nie jedyna forma pomocy!W prawym gornym rogu masz zakladke z numerem konta i mysle, ze nie tylko ja, ale cala rzesza ludzi z tego nr konta korzyta i wspiera bezposrednio mamę Laury.

      • Gdyby wreszcie nastąpił taki moment (odpukać), że dzięki Twoim życzliwym stwierdzeniom ludzie dobrej woli przestaliby pomagać mamie Laury, odczułabyś dziką satysfakcję i poczucie spełnienia swej misji?

  13. tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono…i nie zapominajmy o tym …dziewczyny jestescie wielkie 🙂

  14. denerwują mnie te wszystkie umoralniania … i pouczenia jak powinien być pisany blog…

    Ludzie, sami byście nerwicy dostawali, gdyby na waszym blogu non stop ktoś wciskał swoje 3 grosze i pouczał gdzie popełniliście błąd lub co należy zmienić…
    ten blog traci urok przez jazgoczące, prymitywne baby… w ogóle jakieś mało kobiece jesteście… takie wieśniackie….

    • No to doczekaliśmy się prawdziwie „męskiego” wpisu…

      • bardzo podoba mi się wpis Pana ponieważ ma rację i popoeram go
        mam podobne odczucia
        pozdrawiam

    • W końcu jakiś męski głos powiedział co jest na rzeczy.Brawo Panie Andrzeju.!!!!!!!!!Takiego męskiego udzielania się prosimy o więcej.

    • serio? to po co bylo upobliczniac blog i dodac funkcje dodawania komentarzy? a ty to nie umoralnisz co czytelnicy powinni robic? przeciez wlasnie nas czytelnikow umorlaniles jak sie powinnismy zachowywac na tym blogu; wykazales sie bardzo wysoka ‚meska’ kultura uzywajac slow: „wiesniackie”, ‚jazgoczace’, ‚prymitywne’ czy tez zwrotu ‚malo kobiece’ – a malo kobiece poniewaz zrobilysmy dokladnie to samo co Ty zrobiles w swoim wpisie powyzej.
      Pozdrawiam meskiego (i o ilez lepszego przez to!) moralizatora.

    • Ciotki Dobra Rada macie okazję przemyśleć, co Pan napisał powyżej

      • przepraszam za zbyt ostre słowa, ale radzę brać przykład z kobiecej Emilii – zrównoważone (!), taktowne(!) odpowiedzi, brak emocjonalizmu, delikatność…

    • chłop a dobrze mówi- zadziwiające popieram

    • Andrzeju…odkryłeś „Amerykę`’….i pozdrów Emilię…

      • Nie znam Emilii osobiście. Ten blog pokazała mi żona, która go czyta od roku. Naprawdę jestem zażenowany poziomem wypowiedzi kobiet tutaj. Aż trudno uwierzyć, że w taki sposób można wypowiadać się na cudzych blogach i że są setki tak mało kobiecych, agresywnych bab (kobieta to piękne określenie, niepasujące do tych osób).
        Rozumiem dlaczego tu nie ma mężczyzn.
        Szczęsciarzem jest ten mężczyzna, który ma u boku delikatną i kobiecą kobietę jak ja czy partner Emilii.

        • Andrzeju, przeczytaj swoje dwie wypowiedzi powyzej – przeciez one sa na takim samym poziomie jak wypowiedzi ‚agresywnych bab’; taki sam styl i ton ‚umoralniania’.

        • Możliwe, że tak. Nie powinienem w ogóle pisać. W każdym razie dla mnie to przerażające co dzieje się na tym blogu i przerażające jakie kobiety potrafią być okrutne. Jeżeli tu jeszcze zajrzę to przeczytam wyłącznie wpis Emilii pilnując by wzrok mi nie zszedł na komentarze poniżej. Pozdrawiam i żegnam komentujących. Miłej dalszej zabawy w niszczeniu Emilii i innych niewinnych osób…

        • Andrzeju, umoralniający chłopie,ten blog jest dla ( jak to prostacko określiłeś ) …..bab.

        • O przepraszam, Andrzej ma rację i naprawdę dobrze że są tu tez tacy faceci jak on czy Piotr z Niemiec:) trochę skrzydełka podcinają przekupkom komentarzowym:))

      • JA też ANDRZEJU śledzę losy LAURKI I EMILII ale już nie komentuje bo to jest zgroza co te PANIE wyczyniają.POZDROWIENIA DLA LAURKI I JEJ MAMY.GŁOWA DO GÓRY EMILIO.ŚWIAT JEST PIĘKNY WARTO ŻYĆ I KOCHAĆ CAŁYM SERCEM 🙂

        • no ale chyba nie wsadzasz Piotrze / NIEMCY
          wszystkich „tych” pań do jednego worka
          tylko te „życzliwe”, no nie?

          Izabella / NIEMCY

        • isia123, niestety tych „życzliwych” przekupek zrobiła się większość, ale zostali jeszcze fajni serdeczni ludzie tacy jak Ty 🙂
          tak sobie myślę, że żadna z tych kobiet nie podpisała by się imieniem i nazwiskiem pod swoimi opluwającymi komentarzami. Anonimowośc uzewnętrznia agresję. :((

        • isia123,oczywiście że nie wszystkie panie do jednego worka,miałem na myśli tylko te za bardzo uprzejme.Pozdrawiam rodaczkę na obczyżnie.

  15. Pozwolę sobie powiedzieć coś niemiłego…Mieszkam w Singapurze ( to taka mała kropka na dole Malezji) nie mamy polskiej telewizji tylko net. Czytamy polskie informacje i polskie blogi. Polacy są wszędzie pracują w bardzo różnych miejscach. Gdy łudziłam się, że mała Madzia żyje poprosiłam moją znajomą pracującą na singapurskim lotnisku by baczniej przyglądała się dzieciom przylatującym z Europy. Przetłumaczyłam jej na francuski informację o poszukiwaniach moja koleżanka przetłumaczyła ma angielski. Już mieliśmy prosić by nasi znajomi tłumaczyli na lokalne języki. Podejrzewałyśmy, że dziecko jest gdzieś za granicą granice z państwami UE przekracza się łatwo. W Azji mając małe, europejskie dziecko też jest łatwo przejść nie tylko bez szczegółowych kontroli, ale też bez zaglądania w paszport. Rozgłaszanie takich spraw na cały świat ma sens gdy trwają poszukiwania. Blog jest po polsku, ale mapa Laury pokazuje, że Polacy są wszędzie. Dziecko też mogło być wszędzie…
    Życie osobiste mamy Laury mnie nie interesuje życzę jej powodzenia i radości z postępów Laury.
    Pani Emilio czekamy na anglojęzyczną wersję bloga..Chętnie opowiemy Azjatom historię niezwykłej miłości.

  16. Emilko, proponuję byś nie odpisywała na zaczepne i oceniające wszystkich komentarze „najmundrzejszych”. Szkoda czasu. Niech te baby sobie pojazgoczą same w swoim gronie a Ty nie reaguj. Niestety wiele z nich to typowe babuchy, które potrafią tylko plotkować, oceniać, prowokować do awantur i potyczek słownych. Takie jędze o mentalności : jak rozpętać piekło. Potem przez takie wredne babska jako teściowe wiele młodych dziewczyn ma przechlapane życie. Toto potrafi tylko jątrzyć i skłócać ludzi.

  17. Laurka pięknieje z dnia na dzień. Oby i z jej mową było tak że.
    O Madzi usłyszałam późno wieczorem i już nie mogłam usnąć. Jestem mamą półrocznego synka i przeraziło to wszystko mnie strasznie. Niestety, ma to jeszcze jeden skutek uboczny. Jeśli kiedyś komuś NA PRAWDĘ ukradną dziecko, ludzie już nie będą tak chętni do pomocy, by nie wyjść na głupków, jak powiedział jeden w wywiadzie. A z kolei… Nie jestem psychologiem, ale coś mi tu nie gra… Śmierdzi jakimiś niezgodnościami.
    A co do komentarza KASI… To blog Pani Emilii. ona nie jest przez nikogo wynajęta, by pisać na zamówienie. Pisze, co Pan Bóg na duszę położy. A że ostatnio wyraża się trochę zbyt oficjalnie i, powiedzmy, profesjonalnie. To raczej wskutek długotrwałych kontaktów z mediami i lekarzami, którzy to maja dość specyficzny sposób wysławiania się. Tak, ten dziennik pisany jest dla Laury, ale nie będzie on pełny bez opisania tego, przez co miała przejść jej mama, by ona mała to, co ma. I co jeszcze będzie miała. My, czytelnicy, możemy czytać, albo nie czytać, co wolimy. Ale na pewno nie mamy prawa kazać dla Pani Emilii, co i jak ma ona pisać. Takie jest moje zdanie.
    Laurko, ślicznotka z Ciebie!!! :):):)

    • PROSZĘ DAĆ JUŻ SPOKÓJ SPRAWIE MADZI TO JEST BLOG LAURKI SKUPCIE SIĘ NA ZDROWIU NASZEGO KOCHANEGO MALUCHA

  18. A czy może nam Pani napisać co z pupcią Laurki co z tym 1 cm. dalej się nie goi.

    • Pani Mario,

      z pupcią Laurki jest już dużo, dużo lepiej. Wprawdzie ranka na odbycie wciąż jest, ale już dużo mniejsza, niż była. Także ból jest o wiele mniejszy, więc Laurka o wiele mniej cierpi. Wypróbowałam wszystkie możliwe preparaty na tą pupę, ale jedynym, który tak naprawdę działa, jest Ilex. Dlatego teraz już nie eksperymentuję z maściami i konsekwentnie stosuję tylko ten jeden specyfik, z dość dobrym rezultatem. Kluczową sprawą przy leczeniu rany na odbycie okazała się dieta, o której pisałam w jedym z wpisów na blogu.

      Pozdrawiam serdecznie

      • I tak trzymać Pani wie najlepiej co Laurce pomaga. Cieszę się że Laurka mniej cierpi. Pozdrowienia i ucałowania.

      • A czy jest szansa, ze w najbliższej przyszlosci rana na pupie sie zagoi?

      • Super, że jest lepiej:) Oby tak dalej.
        Amerykanie to jednak mają pomysły 😀 😀

      • To naprawdę super, ze Laurka mniej cierpi. Kochana księżniczka 😀 😀 😀
        Buziaczki :**

  19. Emilio ja słuchąc tych wiadomości tez mam dzień do dupy….i nie
    wiem nawet co napisać bo tutaj nie ma słow!!!!Kochana za 46 dni wiosna:)i głowa do góry:)trzymajcie się dziewczynki moje kochane:)

  20. blog ma swoje życie, komentarze swoje
    istne targowisko moralnych i moralniejszych
    szkoda……….

    • Bardzo trafny wpis. Dodam jeszcze od siebie….coraz cześciej zniesmaczona jestem nadmierną egzaltacją większości kobiet. Coraz mniej konkretnych, trzeźwo myślących, nierozhisteryzowanych, nieinfantylnych matek? Zaczyna mnie to przerażać!

  21. Witam Pani Emilio,
    Jestem czytelniczką Pani bloga niemalże od początku jest pisania przez Panią.
    „Zaraziłam” Laury i Pani historią kilka osób – które również wspierały Was finansowo, poprzez przekazanie 1% podatku. Codziennie śledziłam Wasze losy ale od pewnego czasu z lekkim niesmakiem, który swój finał ma w tym komentarzu.
    Skąd się wziął ten niesmak?
    Z wielu sprzecznych sygnałów przez Panią wysyłanych…
    Na wstępie bloga jest informacja, że jest on pisany dla Laury, w innym miejscu że jednak trochę dla siebie (oczywiście to się nie wyklucza) – jednak ostatnio więcej miejsca poświęca Pani właśnie sobie i innym sprawom a nie Laurze.
    Choćby apel do Zaginionej Magdzie – wywołał falę dyskusji i komentarzy – a Pani postawiła siebie w roli strażniczki moralności, krytykując każdego kto napisał cokolwiek złego o rodzinie małej Magdy – nie pozwalając ich oceniać czy osądzać. A ja się pytam – kto Pani dał takie prawo???
    Dlaczego akurat tę informację o Magdzie Pani zamieściła na blogu poświęconym Laurze? Przecież codziennie w prasie, internecie czy telewizji pojawiają się historie o zaginionych, chorych, czy po prostu nieszczęśliwych dzieciach, dlaczego o nich Pani nie pisze? Jakoś nie przekonuje mnie Pani argument, że blog jest czytany w wielu krajach, więc może ktoś za granicą natknie się na informację o Magdzie… Blog jest pisany po polsku – więc i czytany przez osoby znające polski język i z pewnością każdy tę historię o zaginionej dziewczynce słyszał… Podejrzewam, że chciała Pani w sobie tylko w ten sposób przysporzyć pozytywnej popularności – a wyszło inaczej….
    Dziś poświęciłam dużo czasu na ponowne przejrzenie Pani wpisów i powtórzę – czuję niesmak.
    Nie będę cytować Panin słów, ale w jednym miejscu chwali Pani swego wspaniałego pracodawcę i ma zamiar po nogach go całować by w innym obszernym wpisie sprowadzić go do roli potwora, który z cynicznym uśmiechem na twarzy niesłusznie zwolnił z pracy wzorowego pracownika a tym samym naraził się na gniew Pani fanatycznych czytelniczek….
    Sama Pani manipuluje faktami ze swojego życia prywatnego – upubliczniając je tylko w takim zakresie aby pokazać Panią w jak najbardziej korzystnym świetle – heroicznej bohaterki zmagającej się z przeciwnościami. Zachowuje się Pani jak wprawny dziennikarz – który nadaje zwykłym faktom miano sensacji poprzez odpowiednią manipulowanie informacjami.
    Aby być bardziej wiarygodną polecam albo opisywać swoje życie prywatne jasno i przejrzyście albo nie robić tego wcale, ograniczając się do informacji o zdrowiu i postępach Laury.
    Otóż nie uważam Pani za kogoś wyjątkowego ani wspaniałego – robi Pani to co każdy zdrowy na ciele i umyśle rodzic kochający swoje dziecko robić powinien…
    Jakakolwiek próba wyrażenia przez czytelników odmiennego zdania niż Pani – kwitowana jest w wyważony i niemalże patetyczny sposób z użyciem górnolotnych określeń… Dla stałego czytelnika to naprawdę drażniące….
    Pewnie, nikt mi nie każe czytać tej opowieści ani jej komentować – ale skoro mam taką możliwość – to dlaczego nie miałabym wyrazić swojego zdania?
    Pani nie ograniczy dostępu do bloga – bo konieczność logowania się z pewnością ograniczy liczbę czytelników a tym samym wymiernej pomocy dla Laury – co jest logiczne i nie Potępami tego.
    Jednak jeśli wybrała Pani taki a nie inny sposób na pomoc swemu dziecku – należy się też liczyć z negatywnymi opiniami i komentarzami – a będą się one pojawiały ilekroć Pani będzie się próbowała wywyższać i/lub użalać.
    Życzę Laurze jak najbardziej szczęśliwego dzieciństwa, jak najmniej płaczu i bólu – a Pani jak najwięcej siły do dalszej walki o zdrowie dziecka!!!
    Mam też nadzieję, że obierze Pani jedną konsekwentną drogę pisania bloga – skoro on już powstał. Bo póki co czuję się oszukana – zaczęłam żyć historią Laury, która zamienia się w telenowelę wielowątkową…..
    Pozdrawiam

    • Informacja dotycząca zaginionej Magdy została tu umieszczona na prośbę Czytelników tego bloga – sama nie miałam zamiaru jej umieszczać, ponieważ wystarczająco głośno było o tym w mediach. Ponieważ jednak Czytelnicy w komentarzach prosili o zamieszczenie informacji o Magdzie, to zdecydowałam się na ten krok, robiąc ukłon w ich stronę. Było to w czasie, kiedy dziecko uważane było za zaginione i wszyscy go szukali.

      Pozdrawiam

      • Pani Emilio,niech się Pani nie przejmuje niczym ani nikim tylko robi swoje.Niech Pani pisze co pani chce,czy o Laurze czy tylko o sobie.To Pani pamiętnik i może Pani pisać co chce.Pozdrawiam.

        • Gosiaczek,

          Robię swoje i będę robić swoje nadal, nie mam zamiaru się do tego zniechęcać. Oczywiście nie wszyscy muszą mnie lubić, nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać, nie wszystkim musi odpowiadać mój sposób pisania i nie wszystkim musi się podobać, że oprócz pisania o Laurze piszę też o swoim prywatnym życiu. Ilu ludzi, tyle opinii…

          Niemniej jednak nadal będę robić swoje, a blog będzie miał taką formę, jaką miał dotychczas. Będę też zgodnie z własnymi przekonaniami decydować o treściach tu publikowanych – nie piszę na zlecenie żadnej gazety, ani żadnego wydawcy. Piszę dla córki, dla siebie oraz dla wyładowania własnych emocji, co często pomaga mi nabrać dystansu do problemów. Ponieważ piszę o swoim życiu, to piszę subiektywnie i nie ukrywam tego – mój punkt widzenia jest moim subiektywnym odbiorem rzeczywistości i nie każdy musi się z nim zgadzać.

          Przykro mi, że nie mogę zadowolić osób, którym blog się nie podoba – niestety nic się w tej kwestii nie zmieni, blog nadal będzie pisany w takim stylu, jak do tej pory.

          Pozdrawiam wszystkich Czytelników, zarówno tych zadowolonych, jak i tych niezadowolonych.

      • Zgadza sie.
        Pani Emilia zamieściła te informacje na prośbe osób z bloga.
        Pozytywem ogromnym było to ,że na blog wchodzi wiele osób ze świata,a malutka Madzia wtedy była uważana za osóbke zaginioną i wszelkie wersje wchodziły w grę włącznie z wywiezieniem poza granice kraju.
        Dlatego była prośba o zamieszcsenie informacji na blogu.
        Dziwne Pani pytanie do Emilii”A ja się pytam – kto Pani dał takie prawo???”

        my:)))
        i każda z nas,która ma blog,pisze o swoim dziecku,życiu,zamieściła te informacje.
        Nie trzeba mieć do tego jakiegoś prawa.
        Wystarczyło być człowiekiem .Tylko i aż tyle.

    • Witam
      Nie jestem FANATYCZNĄ CZYTELNICZKĄ tego bloga ale zwykłym człowiekiem. Nie staję tu absolutnie w obronie mamy Lury , bo to nie mnie chwalić czy krytykowac jego autora i wpisy. Uważam że jeśli nie interesowałoby mnie życie i losy Laury oraz jej mamy to bym tu nie zaglądała. To jest dziennik prywatny i jego autor ma prawo wyrażać swoje myśli i odczucia ( w końcu to ludzkie) a że czasem miesza się tu życie osobiste mamy Laury to wydaje mi się że nie można uniknąć emocji i własnych odczuć , które niestety ściśle wiążą się z jej córką ( to też ludzkie) . Dla pewnych osób pisanie bloga pomaga im w pokonywaniu trudności i radzeniu z emocjami i stresem. Też jestem matką i tez walczyłabym o swoje dziecko i postepowała jak Emilia ale nie wiem czy byłabym aż tak silna mimo tylu przeciwności losu znieść to wszystko.Pewnie bym musiała, tak jak musi to robić mama Laury bo również jak ona kocham nad życie swoje dziecko. Zastanawiam się czy każdy człowiek -matka dałaby sobie radę bedąc w sytuacji Emilii. (rodzi mi się pierwsze dziecko , wyczekane a okazuje się że bardzo chore) , znam wiele osób które nie potrafią radzić sobie ze zwykłymi , codziennymi problemami z dziećmi. Dlatego ja podziwiam mamę Laury.Myślę że pisząc Kasiu „robi Pani to co każdy zdrowy na ciele i umyśle rodzic kochający swoje dziecko robić powinien…” powinna choć na chwile wczuć się Pani w rolę Emilii, bo chyba nie do końca zdaje sobie Pani sprawę z jej sytuacji. Dość łatwo jest skrytykować sytuację i osobę, bo nam się coś nie spodobało.,ale łatwo też skrzywdzić kogoś, więc warto się zastanowić zanim napisze się taki przykry komentarz. Podkreślam , że nie jestem Fanatyczką, nie staję w niczyjej obronie i po raz pierwszy dodałam komentarz na tym blogu choć czytam go od dawna. Czasem warto zagryźć zęby i zastanowić się czy warto kogoś tak obsmarować.

      • Dodam tylko krótko. Pani Emilio, jest Pani wspaniała, wyjątkowa i inteligentna! Podziwiam Pani lekkość pióra, takt i klasę (nie wiem, czy miałabym siłę na czytanie niemiłych, krytykujących bezpodstawnie komentarzy i tzw. kolokwialnie pisząc czepialstwa).

      • nonia

        To jest dziennik prywatny, ale udostepniony na forum publiczne,,,czytać moga go wszyscy, wszysy wyrażac swoje opinie , poyztywne jak i negatywne.. Mama Lury gdyby chciała zrobić go prywatnym musiałaby go zblokować tak aby wchodziły na niego osoby tylko przez nią zaproszone,
        Czytam ten dziennik od poczatku , przyznaje że czasmi forma pisania przez Panią Emilię mnie denerwuje , wyważone słowa, idealnie dobrane , brak naturalności czy nawet spontaniczności,czasami mam wrażenie że czytam wymyśloną powieśc w odcinkach a nie autentyczne przezycia matki chorego dziecka.
        Nie wiem czy tez będzie to dla Laury dobra lektura do czytania wraz z komentarzmi, nie chciałabym chyba aby moja córka czytała pyskówki i wyliczanie co kto dał, ile dał , a ile dostali itp….
        Tu pani Emilia sama musi zdecydowac co robić.
        A komentować czytyelnicy i tak będa , zwolennicy jak i przeciwnicy……jakby nie było Pani Emilia zaprosiła do swojego życia cały wirtualny świat…i to sa tego konsekwencje …..ale z drugiej strony to chyba było warto i jest nadal warto bo pomoc płynie…..nie zaleznie od ilości złośliwych i rednych komentarzy…..tu liczy sie dobro dziecka.

        Laurka z kazdym dniem piękniejsza.

        • Patti
          No więc skoro to dziennik prywatny a nie codzienna gazeta , nie musisz go czytać.
          Skoro uważasz , że „forma pisania przez Panią Emilię mnie denerwuje , wyważone słowa, idealnie dobrane , brak naturalności czy nawet spontaniczności,czasami mam wrażenie że czytam wymyśloną powieśc w odcinkach a nie autentyczne przezycia matki chorego dziecka.” to nie rób tego. Ponoć żyjemy w wolnym kraju, rozrywek i form relaksu u nas ci wiele. A blogów od wyboru do koloru, więc można znaleźć taki w przystępnej formie. Możliwości przekazania 1% podatku też dużo- wolny wybór. To już chyba taka natura Polaków żeby „dobić leżącego”
          Sama piszesz „Nie wiem czy tez będzie to dla Laury dobra lektura do czytania wraz z komentarzmi, nie chciałabym chyba aby moja córka czytała pyskówki i wyliczanie co kto dał, ile dał , a ile dostali itp….
          Tu pani Emilia sama musi zdecydowac co robić. „Więc po co to robisz. Chyba tylko po to, żeby kiedyś mama Laury uświadomiła jej że na świecie obok dobra istnieje tez zło i to w przewyższającej ilości i postaci.
          Nie wiem czy na miejscu Emilii chciałabym otrzymać od niektórych „darczyńców” ten 1% podatku . Czasem właśnie lepsze dobre słowo, komentarz , wsparcie bo to one dają jej siłę do walki i w sumie po to istnieje jej blog niż podsycone jadem wymówki.

          Nie jestem FANATYCZNĄ CZYTELNICZKA BLOGA i nie łączy mnie nic z jego autorką .
          Nonia

        • Myślę,że jak Laura będzie czytać ten pamiętnik to będzie już dużą dziewczynką i zrozumie dobre wpisy jak i krytykę.Będzie wiedziała i rozumiała,że świat nie zawsze jest kolorowy.A Pani by chciała okłamać dziecko i pokazać same superlatywy?A jak ktoś życzliwy doniesie,że blog nie był kiedyś taki różowy jak Laura sobie wyobraża?Będzie miała żal do matki o kłamstwo.Dziecko musi wiedzieć,że na świecie też panuje zło.Moja trzy letnia córeczka już o tym wie.(Oczywiście z umiarem).A po drugie to Pamiętnik Pani Emili i jakiekolwiek sugestie co ma w nim się znajdować,są zbędne.

        • Nie rozumiem dlaczego wiele osób powtarza, że Laura bedzie czytać te komentarze to…
          Kiedy Laura dorośnie sama oceni co tutaj, na blogu zostało napisane. Próba „wymazania” nieprzychylnych wpisów jest w/g mnie niepotrzebna. Tylko pełny obraz oddaje prawdę. A świat ( uogólnienie oczywiście) i ludzie są, jacy są i nie ma co ukrywać, że jest inaczej. Drogie Matki nie uchronimy dzieci przed rzeczywistością! Naszą rolą jest tłumaczyć i mówic co złe. Przygotowywać realnie, pokazywać swoją postawą jak powinno się postepować a nie chować wszystkiego pod dywan. Nasze dzieci, tak jak i Laura kiedyś dorosną i muszą stanąć przed życiem silne i przygotowane na życie. Rozmawiać, tłumaczyć, uświadamiać a nie ukrywać!

    • Osobiście uważam, że Pani Emilia ma prawo pisać w blogu, którego jest autorką to, co uważa za słuszne. Sam blog może pełnić rolę psychoterapii, jest formą wyrzucenia z siebie tego, co złe, co boli itd, przepracowania pewnych rzeczy i spraw, wiem, co mówię, ponieważ zawodowo zajmuję się psychologią. Ponadto Pani Kasiu zarzut dotyczący pracodawcy jest moim zdaniem śmieszny. Droga Pani w momencie zwolnienia, nagłego i niespodziewanego, a takie spotkało Panią Emilię, to raczej trudno zachwycać się nad swoim pracodawcą- w innych okolicznościach, można by było zrozumieć jego decyzję. Nie zarzucałabym również Pani Emilii, że kreuje się na jakąś heroiczną bohaterkę, manipulując faktami z życia, bo nie wiem, skąd Pani ma wiedzę, że te fakty są manipulowane.
      Fajnie, że wyraziła Pani swoje zdanie, miała Pani do tego prawo, ja natomiast chciałabym Pani przekazać, że się z nim nie zgadzam. Uważam, że każdy czytając bloga ma swoje własne odczucia, każdemu coś tam się w głowie układa, jednakże nie podejrzewałabym młodej dziewczyny walczącej o swoje dziecko o próbę zyskania sobie pozytywnej popularności poprzez zamieszczenie wiadomości o ZAGINIONYM dziecku.
      Ściskam mocno Laurę i jej Mamę!:)

      • A ja mam wrażenie, że większość tych negatywnych komentarzy w stosunku do p. Emilii to zwykłe czepialstwo, w większości spowodowane zawiścią. Ta dziewczyna jest krytykowana już dosłownie za wszystko i prawda jest taka, że cokolwiek ona nie napisze, to i tak znajdą się tacy, którzy będą się nad nią pastwić.

    • Pani Kasiu,
      wydaje mi się, że takie referaty jak ten, na czyimś PRYWATNYM blogu są wyjątkowo złośliwe i nie mają najmniejszego sensu… Mam wrażenie, że jedynym celem takich wypowiedzi jest jak kogoś zdołować i przybić mu szpilę. Nie ma ludzi idealnych. Emilia jest zwykłym człowiekiem i ma prawo bronić swojego zdania, gdy ją ktoś atakuje, w jej własnym pamiętniku…
      Wątek o małej Madzi założyła w dobrej wierze, za prośbą wielu czytelniczek i przez myśl jej nie przeszło, aby miałaby czerpać jakąkolwiek korzyść. Jeżeli wyciąga Pani tak pochopne wnioski, to może powinna się Pani najpierw (zanim Pani wpłaci komukolwiek ten 1 %, a potem wypominać…) zastanowić nad samą sobą…

      • Potem takie Kasie zostają teściowymi i ich ohydny charakter zmienia w piekło życie młodych ludzi. Sama mam w dalszej rodzinie przykład gdy taka jędza doprowadziła prawie do poronienia synowej dostarczając jej jad, stres i skłócając bardzo porządnych rodziców synowej z rodziną po stronie synka… Takie babska są TRAGICZNE. kto wie, czy matka Madzi nie miała do czynienia z podobnym babsztylem jako teściową i doprowadziło ją to do tak absurdalnych działań po przypadkowej śmierci dziecka.

        naprawdę Kaśka, ogarnij się, bo wredne babsko z ciebie, ale masz szansę jeszze stać się normalna… szukasz źdźbła w życiu Emilii, która katusze przeszła do tej pory. Emilia uczy mnie postawy „walki do końca”, któą, wierz, nieiwele osób posiada, bo wymaga to ogromnych poświęceń i samozaparcia przez pot, łzy, niewysypianie, niedojadanie, niedostateczny odpoczynek, nadwyrężenie zdrowia, itp… A takie Kaśki uczą mnie co najwyżej ostrożności by takie babska omijać kilometrowym łukiem… takie osoby są pośrednią przyczyną wielu tragedii rodzinnych, łącznie z dzieciobójstwem!!!!!!!!!

      • A ja powiem tyle ze my i tak i tak kochamy Laure i mame Laury:*

        • Ja niestety (?) nie kocham ale bardzo szanuję Mamę Laury, jednocześnie podziwiam tą silną, radosną i pełną życia dziewczynkę!

    • też od jakiegoś czasu czytając bloga czuję niesmak, z tym komentarzem mogę się zgodzić prawie w całości. i mnie np. zastanawia jeszcze jedna rzecz: często zdarza się tak, że jakieś dziecko potrzebuję natychmiastowej zbiórki pieniędzy, która może mu uratować życie. jestem przekonana, że takie osoby piszą do Pani Emilii, a jakoś nigdy takiego apelu tu nie widziałam…

      • do gohaaa

        W górnym lewym rogu strony jest zakładka o nazwie Laurkowe Serduszko, gdzie są umieszczane apele chorych dzieci. Ta zakładka funkcjonuje już od wielu miesięcy na mojej stronie i każdy rodzic chorego dziecka może z tej zakładki skorzystać i umieścić tam apel o pomoc. Strona jest administrowana przez grupę pomocową, która weryfikuje wiarygodność wszystkich przesyłanych apeli. Sama, ze względu na zbyt małą ilość czasu, nie jestem w stanie weryfikować wiarygodności przysyłanych apeli, stąd też poprosiłam o pomoc osoby, które profesjonalnie się tym zajmują. Zapraszam Ciebie do wejścia w zakładkę Laurkowe Serduszko – być może i Ty znajdziesz tam jakieś chore dziecko, któremu będziesz chciała pomóc… Zapraszam!

        • ciebie sprawdzili? chodzac po stronach widze apele laury.a tu nie bylo i niema chodzi o kase.emili smieje sie ze ludzie nie uki polskie ale kasa nie gardzi .choroba nie smiertelna,wykreowana na taka.praodawca be jaka nie szczesliwa.wzor matki buha ha

          • DO emi

            Co do tego typu komentarzy mam pewne zdanie, którego jednak nie będę upubliczniać. W żaden sposób „emi” nie dam Ci się sprowokować do potyczki słownej na tak niskim poziomie konwersacji, jaki prezentujesz. A to z 2 powodów:

            – po pierwsze, ze względu na szacunek dla pozostałych Czytelników tego bloga,

            – po drugie, ze względu na szacunek do samej siebie.

            Pozdrawiam

        • dziękuję za publikację mojego posta. jestem pod wrażeniem, pozdrawiam. i oczywiście wycofuję zarzut o nie publikowaniu apeli, faktycznie jest Laurkowe Serduszko, tylko jakoś go nie zauważam.

    • Niestety, ale od pewnego czasu mam takie same odczucia jak Kasia…

    • EEEE tam, czepialstwo. A jesli chodzi o pracodawce to juz ewidentne. Wiadomo, ze szef bywa czasem znośny, a czasem jest idiotą. Czasem więc mówi się o nim całkiem, całkiem, a czasem miesza sie go z błotem. Mój sie przyzwyczaił 🙂

    • Od jakiegos czasu moge powiedziec niestety ze zgadzam sie z powyzszym…Kazdy ma prawo do wlasnego sposobu na bloga ale tak samo Kasia ma mozliwosc jego komentowania i o ile razi mnie wiele nic nie wnoszacych,nic nie mowiacych komentarzy tak pisze dziewczyna grzecznie,bez wyrazania sie ,jest krytyczna ale z ,Laurce zle nie zyczy a wy rzucacie sie na nia jak hieny…Naprawde przykro mi to stwierdzic ale mam podobne uczucia czytajac ten blog i oczywiscie wolny wybor ale jak sie cos przez tak dlugi okres sledzilo to zaglada sie jeszcze czasem z ciekawosci, przyzwyczajenia.Jednak mam wrazenie (moze mylne) ze z tym poczatkowym blogiem ma coraz mniej wspolnego.

      • spokój! piszcie sobie na karteczkach i przyklejajcie na lodówkach

    • Witam.
      Moim zdaniem komentarzy w ogole nie powinno byc! Dla mnie ten blog to jak pamietnik z zycia Emili i Laury a komentarze ludzi sa tu zbedne! Wolnosc wyboru, chce czytac albo nie czytam, podoba mi sie albo nie podoba mi sie, ale moim mysleniem nie krzywdze nikogo. Niektore komentarze sa naprawde zalosne w niektorych kryje sie troszke racji ale po co komu to czytac? Ja juz od bardzo dawna nie czytam komentarzy bo czasami sie plakac chce, komentarze szybko przewijam i patrze tylko za komentarzami Emili bo czasami jest w nich jakas dodatkowa informacja np o Laurze. Emilio i moja prosba do Ciebie, zamknij komentowanie a bedziesz miala spokojniejsze dni. Nie bedzie osob ktore zniszcza dobre samopoczucie a Ci ktorzy lubia czytac wasz pamietnik i wam pomagaja i tak zostana! Zawsze w razie potrzeby moze ktos wyslac Ci maila i bedzie bez dodatkowych zamieszek.
      Pozdrawiam Goraco
      Laura jest juz taka duza i sliczna 🙂

  22. Witam serdecznie:) Och życie!!!! Dało nam popalić!!! Matki dzieci niepełnosprawnych wiedzą co to ból,cierpienie,walka o życie dziecka każdego dnia! Laurka sporo otrzymała z puli wad,ale jej dzielna mama nie poddaje się,choć nieraz brakuje sił!!! Taka jest rola mamy…tak trzymajcie. Wszystko bedzie dobrze…bo nie moze byc inaczej:):):) Pozdrawiamy cieplutko:) Moja córcia ma dwójkę maluszków niepełnosprawnych i też przeszła wiele…tym bardziej więc rozumiemy:):):) esteśmy z Gdyni…to niedaleko prawda?:)

  23. Przejrzałam galerię ze zdjęciami Laury. Nie poznałam Laury w pierwszej chwili. Jak Ty się zmieniłaś, ślicznotko! :* Buziaczki
    Madziu 🙁 (*)(*)(*)

  24. Ale dzien.. czytam tu takie super wiesci na temat coraz bardziej swietlistej przyszlosci Laurki, a zarazem smuce sie bardzo po tych informacjach, ze malenka Madzia jednak nie zyje – wierzylam i kibicowalam Jej do konca, a teraz taki zal 🙁
    Nadal jednak nie znamy przyczyn Jej smierci, nie znamy szczegolow i moze choc te nie beda az tak bolesne, oby.. nie mniej jednak nie potepiam Jej mamy, a bardzo wspolczuje. Mysle, ze dziewczyna powaznie sie pogubila, nikt tak naprawde nie wie co nia kierowalo, co sie takiego stalo i co ona przezywa, co czuje.. kazdy z nas deklaruje i ja zreszta tez, ze jakby mi dziecko wypadlo, gdybym ja mu zrobila niechcacy krzywde, to powiadomilabym saisadow, rodzine, pogotowie itd. Byc moze, tyle ze nikt z nas nigdy nie odebral byc moze nieumyslnie swojemu dziecku zycia, wiec skad tak naprawde mozemy wiedziec co bysmy w takiej sytuacji zrobili.. nie wiem i nie chce tego wiedziec i nikomu tego nie zycze aby kiedykolwiek musial sie tego dowiedziec stajac oko w oko z taka tragedia… Na pewno stala sie tragedia, ale to nie jest tylko tragedia tego niewinnego malenstwa, to tragedia calej rodziny, przyjaciol, znajomych, a nawet obcych ktorzy tak bardzo sie zaangazowali i mieli do konca nadzieje, dlatego teraz potrzeba duzo wzajemnego wsparcia, zrozumienia, byle nie osadzania.
    Pozdrawiam Was wszystkich i zapalam „swieczuszke” Malenkiej (*)..

  25. Na pewno przyzwyczai się do takiego hełmu;) Hehe fajnie, że śmiejecie się kiedy Laura się złości, ja niestety tak nie potrafię;) Jak mój mały Brzdąc zaczyna krzyczeć to ja też się złoszczę. Życzę Wam dużo więcej uśmiechu i udownego świergotania Laury;)
    Pozdrowienia z mroźnych Gliwic, mama Oskarka

  26. no i znaleźli małą Magdę. Łzy ciurkiem mi lecą, że mama zakopała ją w jakiś ruinach. Tego nie umiem zrozumieć. Nie umiem

  27. Bardzo jestem ciekawa jak takowy przyrząd do wentylacji wyglada, nie to że jestem ciekawska…ale czy może kiedyś w wolnej chwili mogłaby Pani zaprezentować to urządzenie? 😀 Np wystawić jakieś zdjęcie? Trzymam kciuki za naukę korzystania z niego i ściskam mocno Panią i przecudną córeczkę 🙂 pozdrawiam

  28. Najważniejsze, że wszystko jest do naprawienia.

  29. Witam ponownie,
    codziennie zaglądam na Pani blok i czasami jestem zawiedziona, że nic Pani nie napisała, ale sama mam dwoje dzieci i wiem, że po za pracą jest co robić w domu. Mam głęboką nadzieję, że znajdzie Pani pracę i to taką która Panią będzie satysfakcjonować i tak będzie. Laura jest śliczna i gdybym nie wiedziała, że jest chora to na pierwszy rzut oka tego nie widać. Pozdrawia dziewczyny i trzymajcie się mocno. Jest taka domena życiowa, która daje mi siłę gdy wydaje mi się, że świat się wali „CO MNIE NIE ZABIJE TO MNIE WZMOCNI” zawsze powtarzała to moja mama, która nie żyje od 16 lat, ale caly czas mam wrażenie, że ona i moj tata, który również nie żyje są blisko. Obydwoje umarli rok po roku na nowotwory. Wiem co to znaczy jak człowiekoi zawali się świat, ale przez to inaczej postrzegam świat. Dlatego dziewczyny trzymajcie się bo będzie lepiej, mimo, że człowiek często nie ma już siły i chciałby umrzeć. pozdrawiam gorąco.

  30. Życzę powodzenia w „dopracowywaniu”nauki mowy:) i w zabawie w kosmitów:)
    Co do małej Madzi-odnalazło się ciałko, ale czy to że był to wypadek przestałam już wierzyć…niestety

  31. Laurka jest piękna!:)
    Mam nadzieję, że spodoba jej się bycie kosmonautką 🙂 i pozbędziecie się rurki. Ćwiczenia napewno dadzą rezultat, w końcu jest pani niezwykle konsekwentna w walce więc muszą:)
    Pozdrawiam ciepło mimo mrozu!
    Myślmy o pozytywnych rzeczach.

  32. Emilio, prawie każdego dnia wchodzę na Twój blog. Często mam mieszane uczucia po przeczytaniu Twoich wpisów…jednak w świetle ostatnich wydarzeń z całą pewnościa mogę stwierdzić, że Cię podziwiam. Jesteś prawdziwą matką, która poświęci wszystko dla dobra swej kochanej Laury. Dziękuję Ci. Jesteś dla mnie wzorem, wzorem prawdziwego człowieka. Oromny szacunek Emilio.

  33. Odeszło kolejne maleńskie Życie… Nie mieści się to wszystko w głowie…
    Sorki, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazi jak mogło Matce wysunąć, wylecieć, wyślizgnąć się DZIECKO… nie chcę myśleć… co jeszcze może się okazać… ??? Oby NIE…
    Sam jestem tatą 7 letniej Dziewczynki i Szkraba, który za parę dosłownie dni skończy roczek…, a tak nie dawno był jak Madzia… Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie…
    Matka… a tak z Nas Wszystkich zadrwiła… zagrała na Naszym współczuciu… bo JESZCZE JE PRZECIEŻ WSZYSCY MAMY… PO MIMO WSZYSTKO…
    Niezła aktorka, dobrze zagrała, oszukała wielu na scenie ŻYCIA, tylko dlaczego NIEWINNE DZIECKO MUSIAŁO BRAĆ UDZIAŁ W TYM DRAMACIE…?/???….

  34. Artykuł pod podanym linkiem bardzo ciekawy. A raczej jego temat ciekawy. W 100% się zgadzam że kobieta nie powinna polegać tylko i wyłącznie na mężczyźnie. Powinna przede wszystkim polegać na sobie i być niezależna. Nie mam nic przeciwko temu że zostaję w domu z dzieckiem i mąż nas utrzymuje ale za nic nie pozwolę sobie na sytuację że gdyby odszedł (w jakikolwiek sposób) nie byłabym w stanie przetrwać. A drugi temat to to że za pracę w domu nikt nie płaci w Polsce a to bardzo ciężka praca, pomimo że wynagradzająca emocjonalnie.

    Laurka jest przesłodka 🙂 Chciałam Wam powiedzieć że tyle osiągnęłyście, podziwiam Was. Wystarczy spojrzeć wstecz na pierwsze wpisy. Od razu widać jak wiele może zdziałać determinacja z miłości. Ludzie pisali komentarze, aż mi wstyd powtarzać, ale Wy im udowodniłyście że macie rację. Nie trzeba było nic pisać. Udowodniłyście że warto żyć!

  35. Własnie kolejny raz czytam książkę „jak przestać się martwić i zacząć żyć”. Czytam blog regularnie wiec wiem, ze jesteś odwazna, mądra i nieugieta i masz dużo poczucia humoru a z problemami radzisz sobie lepiej niż ktokolwiek inny. To jest jednak wyjątkowa książka. Powstała wiele lat temu, ale nadal jest aktualna, gdybyś znalazła chwile czasu gorąco polecam. Mnie od lat pomaga w chwilach zwatpienia. Pozdrawiam! A

  36. Wszystko bedzie dobrze, oby ten helm sie jej spodobal i tak pozbedzie sie tej rurki, bedzie jej wygodnie mowic …powoli powoli i osiagniecie ,ze Laurka bedzie miala prawie normalne zycie. Jest taka sliczna i wyglada na urwisa, ale sympatycznego. Pozdrawiam serdecznie z And

  37. Emilko – Laurka jest prześliczna:) jakie ma cudowne loczki:)

  38. chyba wysyłasz jakies fale/fluidy/prądy bo myślałam o Was cały dzień dziś. Słodzizna z fioletową zatyczką. Ja bym wiele dała za wynalezienie zatyczek, które działają dokładnie odwrotnie niż Wasz orator 😀 Buziaki

    • raczej nie wiesz o co prosisz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/