Kiedyś miałam męża

Autor: Emilia, mama Laury Data: czerwiec 30, 2011 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 536

Za miesiąc mąż i ja mięliśmy wspólnie czuwać w szpitalu przy Laurce, ze względu na planowaną operację jelit, za tydzień miały się odbyć jej huczne pierwsze urodziny, a dziś miała być czwarta rocznica mojego ślubu…

Tak wiele dobrego miało się wydarzyć, ale się nie wydarzy, bo okrutny los jeszcze z nami nie skończył, wciąż nam nie odpuścił… Najpierw była ciężka choroba córeczki i kilka miesięcy dramatycznych losów w szpitalach, potem przyszły kolejne problemy zdrowotne w mojej małej rodzinie, a pogłębiające się coraz większe kłopoty finansowe stały się już tylko dodatkiem do pozostałych bolesnych przeżyć. Czy to wszystko razem wzięte było zbyt wielkim ciężarem, aby człowiek mógł to unieść? Być może… Ja jednak musiałam to znieść i nikt mnie nie pytał, czy dam radę… Musiałam i muszę znosić nadal, ponieważ mam dziecko, o które trzeba zadbać. Jestem matką i mam obowiązek zrobić wszystko, aby mój mały człowieczek wyrósł kiedyś na wielkiego człowieka i nie mogę pozwolić sobie na chwilę słabości, nie wolno mi zwątpić ani przez moment…

Ciemne chmury już od dawna zbierały się nad nami, a ja przewidywałam, że może to się skończyć totalną katastrofą. Dlatego zawczasu próbowałam ratować rodzinę wszelkimi dostępnymi metodami, najpierw sama, a później przy pomocy przyjaciół i bliskich. Próbowałam znaleźć najwięcej możliwych argumentów na poparcie tezy, że codzienność z niepełnosprawnym dzieckiem może być piękna, że dla dziecka warto zrezygnować z łatwego niezobowiązującego życia i z niektórych przyjemności. Próbowałam przekonywać, że dla Laury warto zrobić naprawdę wszystko…

Niestety, widocznie nie byłam wystarczająco sugestywna… Życie z chorą córką okazało się zbyt trudne, za bardzo wymagające, zabierające zbyt wiele czasu, energii i pieniędzy. Nie można łatwo, przyjemnie egzystować i jednocześnie opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem – trzeba się zdecydować, która z tych rzeczy jest ważniejsza. Właśnie dlatego, nagle, Laura i ja zostałyśmy zupełnie same i to tuż przed jej najważniejszą operacją. Ot tak po prostu… Wierzyłam w miłość, w rodzinę, w drugiego człowieka, a teraz cała moja wiara runęła jak domek z kart. Wszystkie wartości, które od dawna stawiałam na piedestale, okazały się fikcją, mrzonką, bardzo marnym żartem… Z dnia na dzień zostałam skazana na bycie matką samotnie wychowującą chore dziecko, a moja córeczka skazana na dorastanie w rozbitej rodzinie. Cóż, nie my pierwsze i nie ostatnie przecież…

Przede mną sprawa rozwodowa i walka o alimenty, które Bóg jeden wie, czy uda mi się ściągnąć. Tata Laury postanowił w najbliższym czasie wyjechać za granicę z biletem raczej tylko w jedną stronę, a my zostałyśmy zdane wyłącznie na siebie.

Nie, nie płaczę, nie noszę żałoby, gdyż najzwyczajniej w świecie nie mam na to czasu. Moja doba przyśpieszyła o 50%, a przecież już wcześniej była wypełniona po same brzegi. Przede mną nowe wyzwania i nowe problemy, z którymi trzeba będzie sobie radzić już bez wsparcia „silnego” męskiego ramienia. Niedługo operacja Laury i kilkutygodniowy pobyt na oddziale chirurgii – jeszcze nie wiem, kto będzie mnie zmieniał podczas szpitalnych dyżurów. Nie wiem, kto w trakcie  podróży będzie mi pomagał nosić respirator, ssak i całą wielką torbę potrzebnych akcesoriów, kto będzie przytrzymywał mi cewnik Broviaca przy codziennej pielęgnacji. Następnie czeka mnie powrót do pracy, która w tej sytuacji stała się bezwzględną koniecznością. Jeszcze nie wiem, jakim cudem rozwiążę problem samodzielnego utrzymywania siebie i chorego dziecka z jednej pensji, spłacania kredytu hipotecznego, opłacania rachunków i innych prozaicznych rzeczy. Jeszcze nie wiem, kto będzie mi pomagał podczas pobytu Laury w szpitalach, kto się będzie nią opiekował, kiedy ja będę w pacy. I jeszcze nie wiem, co ja powiem mojej córce, kiedy za kilka lat zada mi to jedno trudne pytanie „dlaczego?”…

Sama się zastanawiam, jak to możliwe, że jeszcze nie zwariowałam, że wciąż mam ochotę cieszyć się życiem? Może to dlatego, że zawsze kiedy zamykam oczy, to widzę moją małą dziewczynkę beztrosko bawiącą się w ogrodzie, szczęśliwą. Mimo wszystko ciągle wierzę, że życie jeszcze się do nas uśmiechnie, że kiedyś Laura i ja będziemy cieszyć się sobą i światem, że kiedyś obie będziemy kochane…

Co mam Ci powiedzieć córeczko, kiedy dorośniesz? Doprawdy, Bóg mi świadkiem, że nie wiem… Proszę więc, nie pytaj nigdy o to, dlaczego zostałyśmy same, dlaczego nie byłyśmy warte kochania… Nie pytaj, bo ja i tak nie będę wiedziała, co Ci odpowiedzieć… Ale w zamian za to jedną rzecz mogę Ci przyrzec: ZAWSZE BĘDĘ PRZY TOBIE! Póki starczy mi życia, póki wystarczy sił, zawsze będę obok gotowa, by wziąć Cię w ramiona. Ty dla mnie jesteś cudem, który wart jest więcej, niż wszystkie dobra tego świata. Wierzę, że każdy koniec jest początkiem czegoś nowego i lepszego, że po każdej śmierci znów powstaje życie, a po każdej burzy zawsze wychodzi słońce. Przyjdzie taki czas, że trudne wspomnienia wyblakną, a wtedy my odrodzimy się jak feniks z popiołów i nadal będziemy dumnie podążać obraną przez siebie drogą! Tak się stanie córeczko, obiecuję, tylko błagam Cię, nie pytaj mnie nigdy „dlaczego”…

„Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko”

— Albert Einstein

teczowka-oko-za

komentarzy 536

  1. Kurcze, jak zwykle facet wypiął się na swoją rodzinę, olał żonę i chorą córkę, bo mu się znudziło takie życie po niecałym roku!!! Skalkulował sobie i niestety nie wyszło tak jak chciał. Pewnie ułoży sobie życie z inną kobietą, założy inną rodzinę i będzie miał przeszłość jeszcze bardziej gdzieś. Przestańcie go bronić i pisać o powrotach a może jeszcze księcia błagać i całować po stopach żeby się zlitował. Matko!! Nie zrozumiał to nie zrozumie. Matka zawsze musi być silna i znosić to wszystko co jej przyniósł los. Nikt nie daje jej możliwości wyboru. Powinna mieć wsparcie a nie dodatkowo problemy z niestabilnym niby facetem. Emilio walcz o swoją córkę. Nie słuchaj się ludzi, którzy lubią sie wyżywać na innych tylko dlatego, że są słabi i nie mają takiej siły przebicia. Masz wsparcie wielu wspaniałych ludzi. To się liczy.

  2. Serce mi pęka. Oj biedne dziewczyny jesteście. Wiem, że i z tej opresji wyjdziecie cało
    , bo jesteście WIELKIE.
    Ściskam Was mocno kochane….

  3. Emilio jesteś najwspanialszą matką na świecie.
    Ja już bym chyba straciła wiarę we wszystko, nawet nie mogę sobie tego wyobrazić.
    Panie Romku takich rzeczy poprostu się nie robi najbliższym, bardzo przykra jest pańska decyzja. Nie sądziłam, a jednak proza życia wzięła górę, a uważałam was za wyjątkową rodzinę, całą WASZĄ TRÓJKĘ!!!!!!!!!!
    Cóż mogę jeszcze Panu powiedzieć, te łzy wrócą do Pana podwójnie i będą piekelnie bolesne, ponieważ wyrządza Pan największą krzywdę swojej rodzinie.
    Proszę się jeszcze głęboko zastanowić bo straci Pan wszystko co było najcenniejsze do tej pory, już nic w życiu nie przyniesie Panu takiego szcześcia. Poprostu to wiem i dobrze radzę póki jest czas.

  4. witaj Emilko. Twojego bloga czytam od jakiegos czasu. Do tej pory sie nie odzywalam, w sumie to nawet nie wiem dlaczego? Chyba przy tylu komentarzach uznalam, ze nie mam juz nic sensownego do dolozenia. Teraz jednak postanowilam napisac i przypuszczam, ze niezle mi sie za to dostanie;)
    Emilko, jestes jedna z niewielu osob, ktore potrafily wzbudzic moj najwiekszy podziw. Patrze na zycie z innej strony i czasem moja perspektywa bywa szokujaca dla innych, ale chcialam napisac kilka swoich spostrzezen, nie dlatego, zeby kogokolwiek oceniac i krytykowac, ale moze zeby pokazac wlasnie, ze z innej strony czasem inaczej rzeczy wygladaja. Dlatego prosze, jesli moj komentarz komus nie pasuje, lepiej pominac go milczeniem, jestem ostatnia osoba, ktora chcialaby tu wojne wszczynac.

    Kobiety potrafia byc bardzo silne. Owszem, dowodzimy tego kazdego dnia, gdy trzeba walczyc o dziecko. Natura zadbala o dzieci dajac nam niezwykle silny instynkt macierzynski. Mimo, ze w naszej kulturze i historii to mezczyzna jest ta silniejsza polowa w malzenstwie, okazuje sie, ze poza sila fizyczna wlasciwie niewiele wiecej posiada. I tu jest pies pogrzebany. My dla dzieci jestesmy w stanie poswiecic absolutnie wszystko. Mezczyzna nie kieruja uczucia, a rozum i kalkulacja z pewna domieszka egoizmu. Czy to zle? Z perspektywy matki owszem, ale wlasciwie wlasnie taka postawa stanowi dla mezczyzn najwieksza szanse przetrwania, a przez wieki przetrwanie mezczyzny oznaczalo przetrwanie rodziny. Kobieta rozni sie tu tym, ze nie dba o swoje przetrwanie, a o ciaglosc gatunku i wlasne potomstwo. Czytam te wszystkie komentarze i jest mi bardzo przykro. I w przeciwienstwie do tego, co tu czytam, w tej rodzinie widze 3 ofiary. Sama bylam kilka lat temu w nieciekawej sytuacji. Moj maz, choc syna kocha ponad zycie zupelnie przestal sie ze mna dogadywac. powaznie martwilam sie o swoje malzenstwo i w tajemnicy zlozylam wniosek o holenderskie obywatelstwo. Przypuszczalam, ze w razie, gdy maz powie „dosc” juz z czystej wscieklosci i pod wplywem chwili odbierze mi dziecko. Bez obywatelstwa, bez wiekszych szans na prace musialabym wrocic do Polski bez syna. Nie moglam do tego dopuscic, zwlaszcza, ze zoboje z synem pochodzimy z innej planety i nikt go tak nie jest w stanie zrozumiec, jak ja. Dlatego chyba zaczelam lepiej sie mezowi przygladac, sluchac slow rzucanych mimochodem i skladac je w calosc. Co mi wyszlo? Bylam w szoku, gdy uzmyslowilam sobie, ze to nie on jest winien zaistnialej sytuacji. On tylko reagowal na mnie, na to co i jak robilam sluchajac instynktu, a nie rozumu. A w malzenstwie rozumu nie da sie wylaczyc. Czytam tego bloga i widze 2 niezwykle silne kobiety. Emilko, swoja sila, determinacja moglabys obdzielic tlum innych. Nieraz pisalas, ze musisz byc sinna dla Laury, ze nie masz innego wyjscia. Z perspektywy matki masz racje. Ale sa inne perspektywy. JA potrzebowalam jakis 2 lat, zeby sobie uswiadomic, ze mezczyzna choc jest troche jak dziecko i potrzebuje rownie duzo uwagi i opieki, to jednoczesnie chce czuc sie silnym, wladczym i miec poczucie, ze rzeczywiscie jest glowa rodziny, jest w stanie zapewnic jej szczesliwy byt. W Polsce panowie nie sa przyzwyczajeni ani wychowywani do tego, zeby kobiecie pozwalac przejmowac ster. Wychodzi to niestety przy dzieciach. U nas odzywa sie instynkt maciezynski dajacy sile do heroicznych czynow, a im nic nie zostaje. Nie sa w stanie nawiazac z niemowlakiem takich relacji jak matka. Dopiero z 2-latkiem sa w stanie sie dogadac, lepiej go zrozumiec i glebiej pokochac. Tak mysle. Sama mam autyzm, mam trudnosci z wyrazaniem i odczytywaniem emocji, tak jak mezczyzni. Im trzeba prosto z mostu kawe na lawe wylozyc, a nie czekac, ze sie domysla. Emilko kochana, calym sercem wierze, ze zrobilas wszystko, zeby urtatowac swoje malzenstwo, tak jak robisz wszystko,z eby zapewnic Laurze zdrowe i szczesliwe zycie. Ale co w tym wszystkim zrobil Romek? Czytam te komentarze i oskarzenia w jego kierunku. Faceci SA jak dzieci. Nie bawimy sie tak, jak ja chce, to zbieram zabawki i zmieniam piaskownice 😉 Silne kobiety sa dla nich zabojcze. Nikogo tu nie bronie, ale mam wrazenie, ze Romka sytuacja przerosla, widzi, ze ty sobie doskonale radzisz i zadne wyzwanie nie jest dla Ciebie nie do pokonania, a gdzie miejsce dla niego? on tez potrzebuje uwagi, chore dziecko nie oznacza konca malzenstwa, a on jak to facet nie jest w stanie z taka determinacja walczyc o dziecko zapominajac o sobie. Piszesz, ze Ty chcialas ratowac malzenstwo, on sie poddal. Mialam do czynienia z depresja i troche mi to wlasnie na stan depresyjny wyglada. Trudno zrozumiec, jak to jest, jesli sie jej samemu nie doswiadczylo. Probuje sobie wyobrazic, jak sie musi czuc Romek? Moge sie mylic, bo waszej sytuacji nie znam, ale czysto hipotetycznie:
    Widze ojca i meza, ktory choc zakochany w zonie i corce nie jest w stanie walczyc o dziecko tak jak matka. Nie dlatego, ze nie chce, a dlatego, ze takim go natura stworzyla. wicze czlowieka, ktory mimo nejlepszych chceci nie jest w stanie spelnic podstawowych potrzeb rodziny. Widzi zone, ktora niemal cudow dokonuje, staje sie herosem, bohaterem mediow, a on? Odsuniety w cien, do ktorego nie jest stworzony, bo to facet ma byc silaczem, zamyka sie w sobie o odsuwa jeszcze bardziej. Na zewnatrz prezentujac postawe obrazonego dziecka zbiera zabawki i kaze wam sobie radzic samym. JA w to nie wierze. Nie jestem w stanie uwierzyc, ze ojciec, ktory rowniez corke kocha odchodzi tak po prostu i ma wszystko gdzies. Obawiam sie, ze jest to tylko zewnetrzna maska, ukrywajaca glebokie cierpienie. Cierpienie, ktorego nie mozna sie pozbyc, bo wynika z podstawowych obowiazkow ojca i meza, ktorych nie jest sie w stanie spelnic. Jesli to choc cien depresji, to Emilko masz racje, nikt tu nie pomoze, jesli nie chce sie pomoc samemu sobie. Mnie uratowaly psychotropy i madry lekarz, ale ja chcialam, zeby ktos mi pomogl. Ja musialam przetrwac dla swojego syna, a co zostaje Romkowi? Przeciez Laura ma Ciebie, a Ty w zasadzie od roku niczego innego nie robisz, poza udowadnianiem, ze mimo wszelkich przeciwnosci losu bedziesz silna i sobie poradzisz, wiec po co ci maz? Po co ci alimenty? Skoro chcesz byc silna, to mozna ci pokazac, ze przeciez masz tej sily wystarczajaco? Wiesz, tylko matka moze zrozumiec inna matke. Facetom natura poskapila podstawowych instynktow, dajac fizyczna przewage, ktora w stuacjach kryzysowych na nic sie nie przydaje. Na niedzwiedzie juz polowac nie musza. Nie przekreslaj swojego meza. Skrzetnie go to tej pory na blogu ukrywalas, bo mialo byc o Laurze, ale kiedys Ona wlasnie zapyta: a gdzie byl wtedy Tata?” Trzeba byc faktycznie totalnym palantem i kretynem, zeby zostawic ciezko chore dziecko, ale ja nie wiem, czy to faktycznie tak wlasnie jest. Mam szczera nadzieje, ze Romek jest tylko idiota, a nie skrywa glebokich problemow z samym soba. Mam szczera nadzieje, bo jesli wszyscy, ktorzy Twoj wpis skomentowali sie myla, to wierz mi, ani Ty, ani Laura nie jestescie najbardziej cierpiacymi osobami w rodzinie. Mimo wszystkich przeciwnosci losu Wy jestescie silne i dacie sobie rade. Ja co najwyzej moge ciut pomoc i jakies reczniki uszyc;)
    Mam nadzieje, ze moim wpisem nie zranilam cie zbyt gleboko. Z moim mezem, mimo, ze stalismy na krawedzi przepasci udalo nam sie dogadac, bo zaczelismy rozmawiac bez owijania w bawelne, mowiac wprost to co czujemy. Teraz jestesmy naprawde szczesliwa rodzina. Ja czasem udaje bezsilna bialoglowe, dzieki czemu nasze malzenstwo odnalazlo proporcje, dzieki ktorym mozemy byc szczesliwi. Zycze Ci, aby sytuacja nie okazal sie definitywna, zebyscie mimo wszystko jako rodzice Laury znalezli wspolny jezyk. Calej trojce zycze duzo sily. Romka tak czy siak zjedza, wiec jesli robi to, co faktycznie CHCE robic, kare tak czy siak odbedzie. Mam nadzieje, ze nie robi tego, do czego zostaje ZMUSZONY (przez swoje wlasne uczucia, natretne mysli czy depresje).
    Nie przejmuj sie Emilko durnymi listami czy telefonami od glupich ludzi. KAZDA matka ma swiete prawo do tego, zeby zrobic wszystko, aby zapewnic zdrowie swojemu dziecku. NIKT , niezaleznie od swojej sytuacji nie ma prawa oceniac tego co robisz dla dziecka i jesli potrzebujesz wolontariusza, to tylko ty jestes w stanie to ocenic. Wolontariat obiera sie na wolnej woli niesienia pomocy i jesli tobie ktos bedzie chcial pomoc, nie znaczy to, ze dlatego nie pomoze innemu dziecku. Moze wybierze Ciebie, a nie matke, ktora prezentuje postawe roszczeniowa. Rob to, co uwazasz za sluszne, bo sama wiesz najlepiej, ze twoje dzialania sa uczciwe i nie wykorzystujesz choroby Laury dla wlasnych korzysci. Pamietaj, ze tez jestes czlowiekiem, nie robotem. Masz prawo do wlasnego zycia i mimo choroby Laury nie mozesz zapomniec o sobie. Moj maz zawsze powtarza: dobre rzeczy potrzebuja czasu”. Wielokrotnie sie w zyciu przekonalam o prawdziwosci tych slow. wszystko, co musicie wycierpiec w jakis pozytywny sposob kiedys do was wroci. Swiecie w to wierze i modle sie, zeby wasza dawka cierpienia ulegla wyczerpaniu.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Ania
    tijgertje@gazeta.pl

  5. Witam . Nie chcę nikogo oceniać ani potępiać.Z wiadomych przyczyn każdemu z nas cisną się na usta słowa najgorsze jakie tylko istnieją w naszych słownikach,jednak pamiętajmy o jednym .Blog jest dla LAURY i o LAURZE. Kiedy ona dorośnie sama oceni postępowanie swojego taty ( zawsze nim był i nim będzie )Emilio nie rezygnuj z tego aby on mógł być ojcem dla niej(wiem że jest to trudne dla matki).Dawaj mu sposobność aby widział jak Laurka dorasta i się rozwija ,jakie robi postępy.Nigdy nie utrudniaj jemu kontaktu z nią…Malutkiej powtarzaj ,że tata ją kocha .Uwierz mi ,że za kilka lat Laura nie zapyta DLACZEGO ?Natomiast nie walcz o jego miłość do Ciebie.On już wystarczająco wypowiedział się w tej kwestii.Z własnej autopsji wiem ,że facet który odrzuca swoje dziecko nigdy ale to nigdy nie przyzna się do błędu i nie wyciągnie ręki pierwszy…Mam kilku letnią córkę ,postępowałam właśnie tak jak napisałam .Nigdy nie zapytała dlaczego? jak? po co?Wiem jak to jest kiedy facet zostawia Cie samą z dzieckiem ,kiedy wydaje się że nic nie ma sensu i wszystko widzimy w czarnych barwach.Jednak zawsze na naszej drodze stają anioły ,które dodają nam skrzydeł.Twoim Aniołem jest Laura i to ona da Ci siłę do walki z przeciwnościami losu.A my ludki o dobrym sercu, dołożymy wszelkich starań aby Wasze życie nabrało kolorów.

    PS.Absolutnie nie usprawiedliwiam taty Laury,nie jest mi go żal ani nic takiego.

  6. Dominiko G. moze Ty jestes blizej z Emilia i wiesz rzeczy ktorych my nie wiemy,
    Generalizujac nie piszesz prawdy w tym ze nie bedzie mogla zaufac, to tylko zalezy od nich i od tego co bylo powodem. bo jezeli depresja to nietakie hop siup ze to blachostka – a i Emila moze miec deppresje(jej atak mogl byc tego oznaka)
    a wtedy dogadanie sie dwóch osób w depresji jest bardzo ciezkie i nic dziwnego ze zwiazek moze tego nie przetrwac. pomijajac sprawe ze mezczyzni czasem w samoobronie psychicznej zamykaja ocvzy i uszy na dreczocy ich temat i zatracaja sie w pracy albo innych dziwnych rzeczach, co ich nie tlumaczy, ale czasem trzeba i nad takim osobnikiem popracowac- Emila moze na to nie masz sily-rozumiem, ale moze jeszcze poradnia malzenska by wam pomogla.

    pozatym co Emila zrobi z radami i jej jeszcze mąż to juz ich sprawa. nie wtracajmy sie.

  7. Droga Emilio, przepraszam,że się znowu rozpisuję ale cały czas myślę o tym wszystkim i nie daje mi to spokoju! Z pewnością zrobiłaś wszystko,co w Twojej mocy, by ratować małżeństwo i rodzinę i faktycznie bardzo dobrze,że teraz chcesz ( musisz) skupić się na działaniu.
    Mając w pamięci to wszystko, co dobrego przeczytałam na temat Twojego męża, wróciłam raz jeszcze do dawnych zapisków. Ten jest z 10.11.2010:
    Tego dnia załamałam się całkowicie – zostały mi podcięte skrzydła i niewiele brakowało, abym się poddała. Straciłam energię, ale jeszcze gorsze było to, że straciłam również nadzieję. Wieczorem nie mogłam zasnąć, leżałam w łóżku pogrążona w ciemnościach i patrzyłam w rozpościerającą się przede mną otchłań. Widziałam tylko mrok i czułam tylko jedno: obezwładniający strach. Nigdy nie bałam się bardziej niczego, jak teraz swojego własnego życia. Nagle poczułam wokół szyi silne męskie ramię i usłyszałam słowa męża: „nie możemy się teraz poddać, musimy o nią walczyć choćby do końca życia, ten los musi się kiedyś odmienić”. W tym momencie zrozumiałam, że nie jestem sama, że na świecie są przynajmniej dwie osoby, które zrobią wszystko, by uratować Laurę.
    Twój mąż powinien przeczytać bloga od początku, przypomnieć sobie co wtedy czuł i czego naprawdę pragnął. Czytam ,co piszesz o nim teraz i wydaje mi się,że to dwie różne osoby. Pogardziłby swoją osobą i obecną postawą będąc tamtym człowiekiem, na tamtym etapie. Wiem,że tak będzie prędzej,czy później ale też wiem,że na ta chwilę to dla Ciebie żadne pocieszenie.
    p.s Naturalnie, moje przelewy, mimo że zatytułowane: dla Laury, rozdysponuj wg.potrzeb.
    Ucałowania!

  8. Trudno czytać o złych rzeczach i trudno o nich pisać. Po raz kolejny potwierdza się powiedzenie, że życie to nie bajka. Na Panią spada zbyt wiele trudnych spraw. Oby nie zabrakło Pani sił aby je zwalczać. Wczoraj kilka razy przeczytałam wpis, dziś jeszcze raz obejrzałam zdjęcia Pani męża z Laurą. Czule ją obejmuje, przytula …naprawdę nie wygląda na obojętnego ojca. Co się stało z Waszym małżeństwem tylko Wy wiecie i trudno to komentować. Mnie najbardziej smuci to. że mąż nie zdołał wytrzymać do operacji Laurki aby pomóc Pani, a przede wszystkim córce w tych trudnych chwilach. Po tym co już wspólnie przeszliście to tak mało, a jednocześnie tak wiele. Okazał się słabym człowiekiem, przerosły go problemy, może taką ma psychikę, to może go trochę usprawiedliwiać. Jeśli znalazł pocieszenie w innych ramionach to nie jest Was wart.Teraz najważniejsza z rzeczy materialnych dla Pani i Laurki to walka o spłatę kredytu za dom , jest on Wam niezbędny. Zwracam się do wszystkich którzy śledzą Wasz los o miesięczne stałe wpłaty na Pani konto.
    Czasy są ciężkie, ale np. 20 zł odpisane z miesięcznego budżetu nam nie zaszkodzi a Laurce pomoże.. Apeluję o to. Zyczę siły do dalszej walki,

  9. kotkowa :

    To piękne, co piszesz i mnie też przez myśl przeszło, że to depresja. Ale zapewne Emilia już wyczerpała wszelkie środki. Nawet takiej osobie jak Ona ma prawo w pewnym momencie zabraknąć sił do walki. Ona już na pewno dawno „schowała honor do kieszeni”.
    Pamiętajmy, że Emilia cały czas, nieprzerwanie walczy z chorobą Laurki. Żaden człowiek chyba nie posiada w sobie niewyczerpywalnych pokładów energii, wybaczania, nadziei…

    Dominika G. mama Hani
    Pamiętajmy, że depresja to pewien rodzaj choroby psychicznej, a te są moim zdaniem o wiele trudniejsze do zrozumienia i pogodzenia się niż choroby cielesne, bo „normalny” człowiek nie jest w stanie zrozumieć, co siedzi w głowie tego drugiego, tym bardziej, jeśli wydaje się on na pozór „normalny”. Jakie wielkie pokłady miłości trzeba w sobie mieś, żeby dać sobie z tym radę?
    Emilia ma Laurę i na niej przed wszystkim musi się skupić.
    Choć Roman jest również chory. Po prostu chory na to, że sam sobie nie chce pomóc, jak to napisała Emilia.
    Miejmy nadzieję, że prędzej czy później się opamięta, wyleczy i powrócą mu zdrowe zmysły.
    A wtedy, jeśli Emi nie przestanie go kochać i będzie miała siłę, może go przyjąć przecież.
    Moim zdaniem ludzie zasługują na drugą szansę.

    Ale to tylko takie luźne dywagacje, ostatnie nitki nadziei. Czas pokaże…

    Całkowicie rozumiem Emilię, że stara się zabezpieczyć finansowo na wypadek, gdyby Romanowi nie udało się jednak powrócić na właściwą drogę.

  10. Możecie mnie zjechać ale uważam że branie rozwodu to jest najgorsze co można zrobić! Również miałam podobną sytuację, zostałam z 3 miesięcznym tyle że zdrowym dzieckiem, bez pieniędzy, mąż nie dał rady udźwignąć ani małżeństwa ani rodzicielstwa, nie mógł znieść że sobie dobrze ze wszystkim radzę, wpadł w seksoholizm, wyniósł się, zrównał mnie z błotem, również składałam papiery rozwodowe, myślałam nad alimentami i jaki wielki błąd bym popełniła gdybym skończyła małżeństwo. Mąż przy mnie udawał twardziela ale jak mnie nie było i dziecka to płakał, wyglądał jak cień człowieka. Wystarczyło mu pomóc, zrozumieć, wysłuchać, wesprzeć, dać możliwość wykazania się. To samo Emilio robi Twój Mąż co mój i wierz mi nie trzeba się rozwodzić! Po prostu jest jeszcze przed Tobą jedna próba i choć chcesz to zakończyć to nie możesz bo przyrzekaliście sobie na dobre i na złe. Jest ciężko, ale musisz wytrwać i walczyć i nie tylko o Laurę ale i o męża choć wydaje się to teraz bezsensowne i niemożliwe do zrealizowania. Jestem pewna że on czeka na to by go doceniono, jakieś ciepłe słowo, chce czuć się potrzebny tylko to w co wpadł nie pozwala mu samemu wrócić do Ciebie i dzieci. Ściskam mocno!
    Małżeństwo uratowaliśmy również poprzez częste komunie, spowiedź, modlitwę i pomoc księży.

  11. DOŁĄCZAM SIĘ DO AKCJI 5 zł. ŚWIETNY POMYSŁ TYLKO MUSIMY WSZYSCY SIĘ ZMOBILIZOWAĆ
    EMILIO NIECH DOBRY BÓG BĘDZIE Z TOBĄ TRZYMAJ SIĘ BLISKO NIEGO A BĘDZIE CI ŁATWIEJ

  12. Emilko, przyłączę się do innych – NIE REZYGNUJ Z WOLONTARIATU !!!!!!!!!. to, co osiągnęłaś dotychczas, zawdzięczasz tylko i wyłącznie swojej determinacji i woli walki, nie usiadłaś bezczynnie, nie zajęłaś postawy roszczeniowej „bo mi się należy”, wzięłaś problemy w swoje ręce i swoimi rękami, głową i sercem szukasz ich rozwiązania. Zawiści pustych, podłych, bezdusznych ludzi nie unikniesz. Nie warto rezygnować z żadnej możliwości pomocy, nie warto i nie wolno, bo nie robisz tego dla siebie, tylko dla Laury. I niezwłocznie wnieś do sądu rodzinnego sprawę o alimenty, niezależnie od tego czy szanowny tatuś pracuje czy nie.
    Jeszcze raz pozdrawiam, mieszkam daleko, w Poznaniu, więc pomagam tylko myślą i uczynkiem elektronicznym :):)

  13. Do Dominika G.

    Nie, nie przestanę jej pisać, żeby stanęła na głowie, póki jest cień szansy na ratowanie małżeństwa. Nie rozumiem Pani wpisu. Oczywiście, że to Emilka zdecyduje co zrobić ze swoim życiem i nikt za nią decyzji nie podejmie. Myśląc tak, jak Pani, żadne małżeństwo w kryzysie nie miałoby szans na przetrwanie. A są takie, które wychodzą z głębokich kryzysów i są szczęśliwe. Być może sytuacja jest przejściowa, małżeństwo to poważna sprawa, tutaj jeden odpowiada za drugiego, powinien mu pomagać i go wspierać, być gotowym na dobrą i złą dolę. Jeśli mamy do czynienia z depresją – tym bardziej, bo jest to po prostu choroba, którą się leczy i takiemu człowiekowi potrzebna jest pomoc. Rozwód to ostateczność. Jeśli Emilia uzna, że nie ma już szans i mąż po prostu odejdzie, to jasne – głową muru nie przebijesz. Ale w mojej ocenie jest o co walczyć. I to nie jest tak, że nigdy już nie zaufa mężowi. Znam małżeństwa, które wiele przeszły i wiele musiały zrozumieć, a teraz są jednymi z najbardziej szczerych, związanych ze sobą i szczęśliwych małżeństw, jakie znam. Uważam, że ludzie bardzo często rozwodzą się pochopnie. Kilka miesięcy problemów i już decyzja przekreślająca całe życie. Oczywiście, z tego, co pisze Emilia, to przede wszystkim mąż musi zmienić zdanie. Ona może tylko wyciągnąć do niego rękę.
    I proszę nie pouczać innych co do rad, jakie dają, bo każdy ma prawo doradzić to, co uważa za najlepsze i co sam by zrobił.

  14. Już pisałam wczoraj wieczorem, ale nadal nie mogę się otrząsnąć… Jak tak można?! Gdy prze
    oczytałam ten wpis, że mąż nadal z Wami mieszka ale w niczym nie pomaga to mi ręce opadły… A my tutaj dziwimy się, że obcy ludzie potrafią być zawistni i nieczuli, tymczasem własny ojciec postępuje jak ostatni…….. A tak ładnie potrafił przed kamerą zgrywać kochającego tatusia, jak już jedna czytelniczka przytaczała – że jego marzenia są związane tylko z Laurą. Słowa, słowa, słowa… Tak łatwo przychodzą a tak trudno się z nich wywiązać! A gdzie przysięga małżeńska!? A gdzie ” nie opuszczę Cię”?
    I jak on kiedyś spojrzy Laurce w oczy i co jej powie? Nie potrafiłem Cię kochać wystarczająco by być przy Tobie, kiedy byłaś chora? Kiedy czekała Cię ryzykowna operacja to ja wolałem wyjechać niż trzymać Cię za rękę, gdy się wybudzisz z narkozy? Czy on to w ogóle przemyślał?
    Ja mam taki przypadek w bliskiej rodzinie, dotyczy mojego brata ciotecznego. Zanim on się urodził, ciotka straciła kilka ciąż, w tym jedną bardzo zaawansowaną, było jej ciężko. W końcu udało się i urodził się zdrowy syn, ktoś by powiedział, że nareszcie kłopoty się skończyły i będzie dobrze. Wujek wyjechał do Stanów zanim jego syn poszedł do komunii, nawet nie wrócił na tą uroczystość. Kilka paczek z prezentami w pierwszych miesiącach a potem już tylko stwierdzenie, że „przecież dolary nie rosną na drzewach”, nawet alimentów nie chciał płacić dobrowolnie a sprawa rozwodowa ciągnęła się długo ze względu na jego nieobecność. Mój kuzyn bardzo to przeżywał i na początku za ojcem tęsknił strasznie, ale później dorósł, kontaktu nie utrzymywali więc przestał cierpieć z tego powodu. Kiedy stał się pełnoletni, więc po przeszło 10 latach, tatuś sobie o nim przypomniał. Napisał list, w którym się tłumaczył gęsto jaki to był z żoną nieszczęśliwy i że dlatego nie wrócił. Chciał, żeby mój kuzyn do niego pojechał i tam zamieszkał. Bo on taki biedny, miał wypadek i wylądował na wózku. Kuzyn nie pojechał, napisał mu list a my tylko możemy się domyślać co w nim było, bo szanowny tatuś więcej się nie odezwał, napisał tylko do ciotki, dlaczego „nastawiła syna przeciwko niemu”, a wiem, że ciotka nigdy tak nie postępowała. A ona od kilku lat ma swoją miłość, ma cudownego faceta, z którym mój kuzyn świetnie się dogaduje:)
    Z tego taki morał wynika, że każdy dostaje to na co zasłużył. Tego i Wam życzę – by znalazł się ktoś, kto Was pokocha szczerze. A tatuś Laurki – no cóż – pewnie dostanie to na co zasłuży…
    Przepraszam za tego tasiemca, ale po prostu nie mogę…

  15. Masz racje Emilio, jak ktos sam nie chce to go wolami nie przyciagniesz i nie zmusisz… moja Mama tez szukala pomocy u psychologow, a poszlo to rowniez wszystko na nic i moj Tata odszedl mimo walki mojej i mojej Mamy (oczywiscie to zupelnie inna sytuacja bo ja juz bylam na studiach i jestesmy zdrowi)… mysle ze ktos napisal ze przesadzasz nie majac zlych intencji, po prostu nie moze uwierzyc ze ktos moze byc po prostu zlym czlowiekiem i bezdusznie zostawic swoja Rodzine w potrzebie, ale skoro sie totalnie od Was odcial to chyba tak jest – moze kiedys cos w nim peknie… Teraz rzeczywiscie trzeba isc do przodu choc na poczatku na pewno jest trudno… Wspolczuje Ci bardzo, ze w tym wszystkim musisz jeszcze zajmowac sie przykrymi sprawami formalnymi.

    Zawiscia innych ludzi sie nie przejmuj, bo nawet jesli dostalas sporo zawistnych maili to pomysl ile ludzi tutaj jest Tobie zyczliwych i pomocnych i kibicuje Ci w znalezieniu pielegniarki/wolontariusza – pewnie z tysiace! Zawsze znajda sie tacy co beda krytykowac, ale pomysl ze przeciez Ty nikogo nie krzywdzisz! Robisz dobrze! Uwierz! I rob tak dalej!

    Zaluje ze nie moge pomoc jakos namacalniej niz poprzez wplaty na konto. Ja mieszkam w Danii, a moja Mama w Lodzi, jesli potrzebowalabys jakies pomocy w tych miejscach to pisz.

    P.S. Jeszcze tylko do Taty Laury… zobacz ile tutaj ludzi Was wspiera… wiec moze to jednak my wszyscy czytelnicy mamy racje, ze nie warto teraz odchodzic! Kazdy ma prawo do gorszych dni… ale zobacz, jest przeciez z Laurka coraz lepiej… a milosc to nie tylko zauroczenie i namietnosc, ale tez odpowiedzialnosc i czasem ‚obowiazek’, ktory choc czasem wydaje sie ciezki to z czasem daje tym wieksza satysfakcje. Zycie jest czasem ciezkie, ale nikt nie obiecywal ze bedzie latwo! A przeciez przez ten caly czas choroby Laury… bylo pewnie tez pelno pieknych chwil/sukcesow dla ktorych warto zyc! Warto byc rodzina! Teraz Ty poswiecisz swoj czas dla Laury, a na starosc, kiedy juz Laurka bedzie zdrowa, wtedy Ty od niej bedziesz mogl liczyc na pomoc tak bezinteresowna, jak pewnie od zadnego innego czlowieka… Mowie to jako corka…

  16. Emilko,
    Niech wiara cię nie opuszcza w to że po wielkiej ciemności nastąpi jasność.My kobiety jesteśmy silnymi istotami potrafimy poradzić sobie z największymi problemami i bólem. A ty jesteś największym tego przykładam Kobieta dzielna pełna wiary samozaparcia i podążająca za obranym celem w tym wypadku za ratowaniem swojej słodkiej córeczki.Zastanawiające jest ile masz siły by móc to wszystko pokonać.Przecież masz dla kogo to robić prawda?Jak wielka jest miłość matki ona nie zna granic.Kochana moja dla każdego z nas przeznaczone cierpienie dla jednych mniejsze dla drugich większe, ale czymże jest cierpienie z tym cudem które dał ci Bóg. Módlmy się wszyscy w jedności siła!A co do męża to chyba ta sytuacja go przerosła oczywiście nie ma dla niego wytłumaczenia.Bo to zrobił jest niewybaczalne, myślę że on nie udźwignął tego ciężaru.A ci kochana Emilko życzę duuuużo siły bo ona jest ci w tej chwili najbardziej potrzeba i nigdy nie trać wiary w to ,że Bóg przygotował dla ciebie również radosne chwile w życiu.Buziaczki dla Laurki:)

  17. przepraszam, ale muszę to napisać – możecie przestac mówic Emilii rzeczy w stylu, że ma wybaczyc męzowi, „ukochac go” i że moze jednak rozwodu nie będzie? Czy Wy chcecie, żeby Emi przez resztę życia zyła z człowiekiem co do którego juz nigdy nie będzie miała pewnosci? Jak ktoś siedzi w domu i nie raczy nawet pomoc przy dziecku to obojętnie czy ma depresję czy tylko „wszystko gdzies” to jaką Emi ma gwarancję, ze za kilka lat nie byłoby z tego powtórki? Skoro Emilka pisze o rozwodzie to znaczy, ze ma to wszystko rozważone dokłądnie bo wszyscy wiemy, ze nic nie robi pochopnie więc może pozwólmy jej samej decydowac o własnym zyciu małzenskim i poza / pomałzenskim?

  18. Emilio, serdecznie współczuję. Ciężko mi uwierzyć w aistniałą sytuację, ale trzymam kciuki za to, żeby pomimo ogromnych kłód pod nogami życie Twoje i Laury było lżejsze. Po operacji na pewno będzie lepiej! Nie będę się rozpisywać o rozwodzie, bo chyba wszystko już zostało napisane, ale chciałabym wrócić do tematu wolontariusza. Nie poddawaj się; to że ktoś napisał bezdusznego maila, nie oznacza że ma rację i że masz rezygnować z pomocy, która ułatwi życie Laurze i Tobie. Zawsze znajdzie się ktoś zawistny, ktoś kto nie zna całej sytuacji a opiera się na swoim widzimisię. Zdaniem tamtej kobiety wolontariusz to zły pomysł, moim bardzo dobry, to już dwie skrajne opinie 🙂 Szczególnie teraz przyda Ci się wsparcie kogoś z zewątrz, więc proszę Cię, pomyśl jeszcze raz, czy nie zwrócić się o pomoc wolontariusza. Pozdrawiam.

  19. Emi, ja wczorajszy przelew puszczałam na paypala i odruchowo napisałam że to dla Laury, ale dzisiaj zrobiłam jeszcze jeden normalnie z konta i juz napisałam prawidłowo, że to do dowolnego wykorzystania, np na opłaty. Ustawiłam sobie zlecenie stałe z konta na kazdy 1 dzien miesiąca i polecam innym ten sposób 🙂 a co do tej matki, która napisała do Ciebie takiego maila – co za bezmyślna i zgorzkniała kobieta. Przeciez my Ciebie Emi tak kochamy i szanujemy za to, ze mimo cięzkiej walki na codzien potrafisz się dzielic z innymi, co udowodniłąs chocby zakładając „laurkowe serduszko”. Nie przejmuj się płytkimi ludźmi, któzy wmawiają Ci, że jestes zła i egoistyczna – my wszyscy przeciez wiemy, że jest wręcz odwrotnie

  20. Droga Emilko,
    Ja mam szczęście mieć dobrego, kachającego i opiekuńczego męża i kocham go nad życie. Jesteśmy razem od przeszło 11 lat. Muszę jednak szczerze przyznać, że od kiedy w moim życiu pojawiła się nasza Maja, to już tylko bez niej nie wyobrażam sobie życia. Wiem, że cokolwiek złego by mnie miało spotkać, to dla mojej córeczki uczynię wszystko, żeby znów było dobrze. Poprostu miłość matki do dziecka jest czymś jedynym, bezwarunkowym i tak ogromnym, że nie może się z niczym równać…
    Kochana, dasz radę! Na pewno znajdzie się wokół Ciebie mnóstwo pomocnych dłoni i dobrych serc, a Bóg też nie zostawi Cię samej sobie.
    Myśl o sobie i Twojej cudnej Laurce i niech ona daje Ci siłę do dalszej walki i kroczenia przez życie z podniesioną głową!
    Ściskam Was z całego serca i zapewniam o codziennej modlitwie w Waszej intencji.

  21. Kochana Emilko bardzo mi jest przykro, że spotyka Ciebie tyle przykrych sytuacji.
    Trzymaj się, pozdrawiam i buziaki dla Laurki
    Odezwę się później

  22. Pani Emilio da Pani radę. Najważniejszy jest zabieg w sierpniu. Jego powodzenie bardzo odciąży od czynności pielęgnacyjnych.
    Serdecznie pozdrawiam

  23. Emilko, chciałabym Ci napisać, że jeśli jest jeszcze cień szansy, to zrób wszystko, żeby męża uświadomić, jak wielki błąd popełnia, jak bardzo będzie tego żałował i nigdy przenigdy nie będzie szczęśliwy, bo nie da się zbudować szczęścia na cudzym nieszczęściu. Wybacz mu w swoim sercu, usiądź przy nim, przytul, ukochaj i powiedz, jaki jest dla Ciebie ważny, że go kochasz, wiesz, że jest bardzo ciężko, ale pracujecie nad tym, żeby było coraz lżej. Wysłuchaj, co on ma do powiedzenia, nie zamykaj się na to, co jego boli. Jeśli ma zastrzeżenia do Ciebie, przemyśl je w spokoju, nie buntuj się od razu. Masz w sobie ogromną siłę, matki tak mają. Być może mąż wpadł w depresję. Ze wszystkiego można wyjść. Każde małżeństwo można uratować.
    Na rozwód i alimenty zawsze jest czas, ale najpierw stań na głowie, żeby zmienił zdanie. Schowaj honor do kieszeni, rodzina to jedność. Walcząc o męża, walczysz też o siebie i Laurę.

    Kilka słów do Taty Laurki, bo jestem pewna, że prędzej, czy później będzie to czytał:
    Jest ciężko, zmieniło się wszystko. Emilka jest zajęta tylko Laurą, od Pana też wymaga się zajmowania tylko Laurą, na okrągło myślenia jak zapewnić środki na jej leczenie. Nikt jednak nie obiecywał, że w życiu będzie łatwo. Takie rzeczy bierze się na klatę. Jestem pewna, że jeszcze niedawno widząc chorą córeczkę oddałby Pan za nią życie. A teraz jest Pan w stanie ją opuścić??? Wiedząc, jak bardzo potrzebna jest pomoc, z jakim ciężarem zostawia Pan Emilię? Drogi Tato, ta ucieczka to skok w przepaść! Tak, jak z tej sytuacji, w której jesteście, można wyjść i można odnaleźć szczęście, tak to, co Pan robi, to samobójstwo. Nigdy nie będzie Pan szczęśliwy, zdaje Pan sobie z tego sprawę? Sumienie na to nie pozwoli. Czy bierze Pan pod uwagę to, że mama może sobie nie poradzić? Że ucierpi na tym leczenie dziecka? A co, gdyby ona rzuciła wszystko w kąt i wyjechała? Jesteście tak samo odpowiedzialni za małą. Błagam, niech Pan schowa wszelką dumę i honor i zrobi to, co jest jedynym dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji – zostanie z rodziną, pomoże przy dziecku, poszuka wsparcia i pomocy razem z żoną, żeby całą sytuację poprawić. Krótko Pan walczył. Zdecydowanie za krótko o to małżeństwo. Pozdrawiam i życzę Wam jak najlepiej, Wam obojgu i Waszej Laurce.

  24. witaj, zycie jest brutalne. nie oceniam, nielituje sie, ale wspieram wasza walke.
    jednak mimo tego co sie dzieje a moze zwlaszcvza z tego powodu moze trzeba pomyslec nad sprzedaza domu lub zamienienie go na mieszkanie, wynajecie domu choc czesci zawsze bedzie na oplaty? moze to pochopna opinia i na pewno nie latwa decyzja, jednak odejdzie rata kredytu to bedzie wam latwiej z Laurka – pomijajac ze w sprawie rozwodowej tez bedzie podzial majatku. i co Ci po domu jak twoj m sie z niego wyprowadzi tylko bedzie Ci o nim przypominał bo go razem urządzaliście.

    mam nadzieje ze jednak jeszcze do rozwodu moze nie dojdzie, moze sie dogadacie, nie nam oceniac wasze sprawy
    moze wystarczy porozmawiac normalnie bez oskarzania sie na wzajem wyjsc z tej petli i sprobowac zrozumiec(no oczywiscie musi to byc z obu stron.) nie znam sytuacji dokladnie wiec nie oceniam i nie chce znac nawet waszych domowych smieci.
    pamietaj bedzie dobrze!

  25. rozumiem cie bardzo dobrze, ja też zostałam sama z dwójka małych dzieci, różnica jest taka,że mój mąż zginął w wypadku 8 -miesięcy temu……do tej pory niewiem jak funkcjonuje, ale próbuję jakoś żyć dla dzieciaków bo to one są najważniejsze, i Ty też dasz radę, uwierz mi człowiek wiele potrafi, a ja jestem z Tobą………

  26. Kochana, piękna i mądra kobieto !!!
    znajdziesz sobie faceta godnego uwagi zobaczysz …
    jak wiadomo każdy facet zdradzi swoją kobietę wtedy kiedy nadarzy mu się do tego okazja ….;-)
    i każdy facet nie sprosta zadaniu jakim jest poświecenie się dla chorego dziecka ….. no są wyjątki , ale na palcach jednej ręki można o nich napisać ….. Twój mąż niestety do nich nie należy i trzeba się z tym pogodzić …..niech już zostanie tam gdzie wyjechał tylko może sumienie go ruszy i będzie wspomagał finansowo SWOJĄ CÓRCIĘ, której nie może się wyrzec …..chyba
    Trzymam kciuki …. DACIE RADĘ !!!!!

  27. Czytam od dawna, piszę po raz pierwszy.
    Przede wszystkim, życzę Tobie i Laurce, żebyście ze wszystkim dały sobie radę, tak jak do tej pory. Jesteś silną kobietą, podziwiam Cię.
    A co do męża… Nie wiem, czasem chyba jest tak, że kiedy problemy przerastają, człowiek po prostu obojętnieje, ucieka – żeby się odciąć, bo już więcej nie może znieść. Co oczywiście nie zwalnia z odpowiedzialności. I o ile jestem w jakimś stopniu w stanie zrozumieć „fizyczne” odejście w takiej sytuacji (nie mam pojęcia, jak to jest żyć z ciężko chorym dzieckiem, więc nie mnie oceniać), nie rozumiem pozostawienia bez pomocy. Dlatego Twojemu mężowi życzę, żeby chociaż w ten sposób „pozostał” przy Laurce, a Ciebie odciążył – wspomagając finansowo, jeśli w żaden inny sposób nie ma w tej chwili siły. Życzę mu, żeby poukładał pewne rzeczy i zrozumiał… Bo zło wyrządzone powraca, tak samo, jak dobro.
    A Ty, Emilio, popatrz na to tak, że skoro nie wyszło, to czeka na Ciebie coś lepszego, bo nic nie dzieje się bez przyczyny. I lepiej teraz niż później. Mocno Wam kibicuję, Laurka jest wspaniałą kobietką, tak jak Jej Mama. 🙂
    A z wolontariatu nie rezygnuj. Jeśli coś byłoby nie tak, sama organizacja by Ci odmówiła. Nie wiem w ogóle, jak można mieć czelność pisać komukolwiek takie maile, jak Ty dostałaś. Nie jesteś winna chorobom innych dzieci i nieszczęściom innych ludzi. A pomocy potrzebujesz nawet pomimo popularnego bloga, aukcji, itp. W końcu – pomimo tego, że czyta Was tyle osób, jakoś nie znalazł się do pomocy nikt z Waszej okolicy, przynajmniej na razie. Naprawdę, są osoby dobrze sytuowane z chorymi dziećmi, małżeństwa, którzy mają opiekunki do chorych dzieci i stać ich na opiekę, a mimo to mają np. konta w fundacjach. W końcu pracę i pieniądze zawsze można stracić.
    Pozdrawiam!

  28. DO Karolina, mama Milenki – mówisz, żeśmy sąsiadki :). Podaję Ci mojego maila jw211@wp.pl
    Droga Emilko – po raz kolejny brak mi słów, gdy czytam niektóre wpisy. I ten list od matki odnośnie wolontariusza… Emilio, masz chorą córeczkę, robisz dla niej wszystko, co możesz. Laurka nie jest w lepszej sytuacji niż inne chore dzieci. Ech, szkoda słów. Zgłoś się ponownie do Centrum Wolontariatu, proszę Cię. Przecież tu chodzi o Laurkę.

  29. Witaj emilko.Od samego początku czytam Twój blog ale dopiero teraz postanowiłam napisać. Nie moge uwierzyc w to co się stało, wczoraj jak przeczytałam Twój wpis w pracy,płakałam jak głupia, cały czas myślę o was.Jesteś dla mnie wzorem kobiety, mamy, którą chciałabym być, sama mam 1,5 rocznego synka, cudnego i nie wyobrażam sobie jak można coś takiego zrobić. po prostu zabrać swoje rzeczy i odejść, bo nie tak to wszystko miało wyglądać, to jest dla mnie oznaką słabości i tchórzostwa.
    Masz cudowną pełną życia córkę, iskierkę, która na pewno pewnego dnia powie ci KOCHAM CIE MAMO i to zrekompensuje wszystko co złe wydarzyło się w waszym życiu.
    Jesteś dla mnie niesamowicie dzielną kobietą.
    Pozdrawiam Was ciepło

  30. Emilio, kiedy Ty śpisz skoro jest tak późno a Ty jeszcze piszesz do swoich czytelników? Podziwiam Cię!!!

  31. Emilko sama borykam się od dawna z różnymi problemami, upadam i wstaję, bo wiesz ja już dawno jestem solową mamą. ale dziś po prostu czułam że muszę zajrzeć do Ciebie i pęka mi serce… Bo pamiętam jak rozmawiałyśmy o Wasze opiece, bo mogę się tylko domyślać ile wysiłku wkladasz teraz w opiekę nad Laurką sama i po raz kolejny widzę, ze te wartościowe kobiety los doswiadcza bezwzględnie i wciąż
    Bardzo, bardzo wspólczuję, ja mogę się tylko modlić za Was, ale gdybyś potrzebowała czegokolwiek, jestem…

  32. Emilko, podziwiam Cię za siłę i będę podziwiać.
    Mam nadzieję,że będziesz mogła liczyć na pomoc rodziny męża, gdy będzie potrzeba.
    Jeszcze raz trzymajcie się dzielnie!

  33. Bardzo mi przykro ze tak sie stalo, mam nadzieje ze tata Laurki zateskni za Wami w obcym kraju i szybko wroci. Swoja droga to co z niego za czlowiek zeby zostawic takie dziecko jak Laura, moze i jest chora, ale jest tez normalnym dzieckiem ktore sie normalnie rozwija i przeciez jest jego dzieckiem, a swoje dzieci sie kocha bez wzgledu na wszystko.
    Wierze ze nie zostaniesz sama i napewno znajdzie sie wiele nowych aniolow na Twojej drodze chetnych pomoc bezinteresownie, a Ty napewno znajdziesz jeszcze swoja milosc (oprocz Laurki) i bedziesz w zyciu szczesliwa. Pamietaj ze zycie nie konczy na jednym mezczyznie 😉

  34. O dobrze,że masz zaprzyjaźnioną prawniczkę:). W takim razie pomoc z NEWW nie będzie potrzebna. Zawsze to lepiej jak ktoś jest na bieżąco i na miejscu- wtedy może coś skutecznie i sensownie doradzić.

  35. do
    Karolina, mama Milenki

    tak wiem na szczęście o tym:) Mam mądrą zaprzyjaźnioną prawniczkę, która świetnie mnie prowadzi przez formalności rozwodowe. Dziękuję:)

  36. DO A. mama Miłego

    Przeczytałam z uwagą Twój wpis i niestety potwierdziło się wszystko, co napisałam. Skoro mam pracę i dochód, to nie mam prawa do niczego, ani do zasiłków, ani do dodatków, ani do funduszu alimentacyjnego…

    Jedyne co mam, to zasiłek pielęgnacyjny około 150 zł. Ciężko żyć w kraju, w którym aby dostać pomoc od państwa, trzeba najpierw przymierać głodem…

  37. Emilio podaję tu link gdzie można uzyskać poradę prawną( darmową) właśnie w takich sytuacjach jak alimenty, rozwód i tym podobne sprawy.Można się umówić z prawnikiem na spotkanie, ale podany jest też nr telef- ( może przez telefon też coś będą mogli pomóc- jeżeli powiesz jak wygląda sytuacja tzn ,że spotkanie nie będzie raczej możliwe)
    http://www.neww.org.pl/pl/activites/porady/0.html
    Ja korzystałam z ich materiałów przy pisaniu pracy mgr. Jest to organizacja walcząca o prawa kobiet- prawa człowieka.

  38. Moim zdaniem też nie powinnaś wycofywać się z wolontariatu. Masz cały czas przed sobą walkę o zdrowie dziecka, a to że inna mama myśli inaczej to nie powinno mieć wpływu na decyzje, gdzie na pierwszym miejscu jest przecież zdrowie Twojej córci. Przykre jest tylko to że cięgle żyjesz w niepewności i strachu o każdy dzień, że mimo starań nie udało się znaleźć opiekunki, że ten blog nie spełnia do końca swoich funkcji, a powinien pomóc Wam.

  39. Kryterium dochodu:
    Zasiłek rodzinny w wysokości 44,00 zł przysługuje jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę nie przekracza kwoty 504,00 zł. W przypadku gdy członkiem rodziny jest dziecko legitymujące się orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o umiarkowanym albo o znacznym stopniu niepełnosprawności, zasiłek rodzinny przysługuje, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę albo dochód osoby uczącej się nie przekracza kwoty 583,00 zł.
    W przypadku utraty dochodu prawo do zasiłku rodzinnego ustala się na wniosek osoby, o której mowa w art. 4 ust. 2, na podstawie dochodu rodziny lub dochodu osoby uczącej się pomniejszonego o utracony dochód.
    Dodatki (przysługują w razie ustalenia prawa do do zasiłku rodzinnego) to między innymi z tytułu:
    – z tytułu opieki nad dzieckiem w okresie korzystania z urlopu wychowawczego (400,00zł);
    – z tytułu samotnego wychowywania dziecka (wynosi 170,00 zł + 80,00zł w przypadku stwierdzenia niepełnosprawności);
    – z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziecka niepełnosprawnego gdy legitymuje się orzeczeniem o niepełnosprawność wynosi 50,00 zł do ukończenia 5 lat.

    BRAK kryterium dochodu:
    – Zasiłek pielęgnacyjny przyznaje się w celu częściowego pokrycia wydatków wynikających z konieczności zapewnienia opieki i pomocy innej osoby w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji. Przysługuje niepełnosprawnemu dziecku w wysokości 144,00 zł.
    – Świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 420,00 zł z tytułu rezygnacji z zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej przysługuje np. matce jeżeli nie podejmuje lub rezygnuje z zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej w celu sprawowania opieki nad osobą legitymującą się orzeczeniem o niepełnosprawności łącznie ze wskazaniami: konieczności stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji oraz konieczności stałego współudziału na co dzień opiekuna dziecka w procesie jego leczenia, rehabilitacji i edukacji, albo osobą legitymującą się orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności.

    Nabywanie prawa do świadczenia z funduszu alimentacyjnego (w przypadku bezskutecznej egzekucji zasądzonych alimentów):
    Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują osobie uprawnionej do ukończenia przez nią 18 roku życia albo w przypadku gdy uczy się w szkole lub szkole wyższej do ukończenia przez nią 25 roku życia, albo w przypadku posiadania orzeczenia o znacznym stopniu niepełnosprawności – bezterminowo. Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę w rodzinie nie przekracza kwoty 725 zł. W przypadku utraty dochodu prawo do świadczenia z funduszu ustala się na wniosek osoby uprawnionej lub jej przedstawiciela ustawowego na podstawie dochodu rodziny pomniejszonego o utracony dochód. Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują w wysokości bieżąco ustalonych alimentów, jednakże nie wyższej niż 500 zł. Przy ustalaniu prawa do świadczeń z funduszu alimentacyjnego do dochodu rodziny nie wlicza się kwot otrzymanych świadczeń z tego funduszu.

  40. WAŻNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Emilko, czytam jeszcze co komentujesz pod wpisami i powiem Ci, z całą pewnością, że na alimenty, to Ty nie musisz czekać aż do sprawy rozwodowej, bo już teraz możesz złożyć taki wniosek do sądu rodzinnego. Nawet w trakcie teoretycznego trwania małżeństwa obowiązek zapewnienia utrzymania dziecka spoczywa na obojgu rodzicach i jeśli Twój mąż nie daje nic na utrzymanie córki, to możesz go do tego przymusić sądownie. To nic, że nie pracuje i ma jakieś plany na pracę za granicą. Dziecko, to obowiązek! A sądu to nie będzie interesowało. Nie ma pracy, to niech ją znajdzie. Tak będzie. Jeśli potrzebujesz jakieś porady w tej sprawie, konkretnej, to proszę napisz. Mam znajomą w sądzie rodzinnym i spróbuję Cię z nią skontaktować.

  41. Emilko Droga.Nie do konca ochlonelam , po tym co dzis przeczytalam. Z tego wszystkiego zapomnialam o zyczeniach. Droga Emilko , wspaniala mamo cudnej Laurki , zycze , zeby los do Was obu sie usmiechnal, zycze duzo zdrowia i radosci kazdego dnia.Nawet obie panny nie wiecie jak bardzo lezycie mi na sercu jak stale o Was mysle. PS. Nie powinnas wycofywac swojej prosby , tylko dlatego, ze jakas walnieta baba sobie tego zyczyla. Mogla sobie zyczyc, co za babsztyl Emilko nie jestescie same.

  42. Cytuję:

    „Kryterium dochodowe
    Aby otrzymać pomoc należy spełniać kryterium dochodowe. Dochody rodziny w przeliczeniu na osobę nie mogą być wyższe niż 725 zł.”

    „Świadczenia przysługują w wysokości bieżąco ustalonych alimentów, jednakże nie wyższej niż 500 zł.”

    żródło: http://pomocspoleczna.ngo.pl/x/121994

    No to znam już smutną prawdę niestety…

  43. Atomheart

    Jest dokładnie tak, jak mówisz: odbyłam setki rozmów i wyczerpałam wszelkie środki i sposoby, walczyłam przez bardzo długi czas. Szukałam także pomocy u specjalistów – również skorzystałam z pomocy lekarzy i psychologów – wszystko na nic…

    Jak ktoś sam nie chce, nie ma motywacji, to najlepszy nawet psycholog nic nie pomoże. Nie chcę już o tym myśleć – teraz chcę się skupić wyłącznie na córeczce i na sobie.

  44. Z MOPSem, to prawda, jest kryterium dochodowe i trzeba mieć głodowe zarobki, ale nie wiem, jak to jest, jak się jest matką samotnie wychowującą dziecko, czy wtedy nie dochodzi jeszcze zasiłek rodzinny, ale to też jakieś 150zł. Ważne jest natomiast to, że w takiej sytuacji kategorycznie możesz żądać orzeczenia rozwodu z winny współmałżonka i zasądzenia nie tylko alimentów na dziecko, ale także na siebie! Orzeczenie jest o tyle ważne, że obliguje współmałżonka do pomocy materialnej w każdej, kryzysowej chwili Twojego życia. Myślę też nad tym kredytem hipotecznym. Jeśli braliście wspólnie, to partner też jest zobowiązany do jego spłacania. Zastanawiam się, czy nie można tego oczekiwać w trakcie sprawy rozwodowej?
    Myślałam, że w obecnej chwili, dobrym wyjściem była by sprzedaż tego domu i kupno gdzieś bliżej rodziny, tak, żebyście miały przy sobie bliskich, ale pisałaś kiedyś Emilko, że sprzedaż nie jest możliwa…
    Nie mogę czytać tego, co piszesz na spokojnie! Nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby żyć pod jednym dachem z chorym dzieckiem i NIC NIE POMÓC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    MASAKRA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Wszystko rozumiem, wypalenie, zmęczenie, rozumiem, ale stać z boku i przyglądać się, jak ktoś sobie flaki wypruwa, nie śpi, nie dojada I NIE POMÓC???????????????????
    NIE!!! TO SIĘ JUŻ W GŁOWIE NIE MIEŚCI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    ZA GROSZ GODNOŚCI I HONORU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    To bym się już wyprowadziła, żeby zaoszczędzić Tobie i sobie nerwów! Albo to trzeba być kretynem, albo manekinem, bo już nie mam słów! A u mnie w domu już dzisiaj była dyskusja, bo przecież mężczyzna zawsze będzie tłumaczył drugiego faceta, ale padło jedno stwierdzenie, ze jeśli się naprawdę zostawia tak chore dziecko samemu sobie, to trzeba być nie zły, ch… Niestety przepraszam Wszystkich.

  45. Witam ponownie
    Alimenty same w sobie należą się dziecku,niezależnie od tego,ile zarabiają oboje rodzice.Jeśli rodzic ich nie płaci,idzie się do komornika a ten stara się je wyegzekwować.Jeśli komornik nie może ściągnąć alimentów przez okres dwóch bądź trzech miesięcy (tu znalazłam rozbieżne wiadomości),wtedy wystawia oświadczenie o niemożności wyegzekwowania alimentów i z takim świstkiem oraz innym idzie się do funduszu alimentacyjnego.Od 2008 r nasze wspaniałe państwo wprowadziło dodatkowe kryterium,że nie można przekroczyć 725zł na osobę w rodzinie (ja dłużej korzystam z funduszu,dlatego o tym nie wiedziałam i byłam przekonana,iż taki durny przepis jest tylko w MOPSie).Tak więc przepraszam za wprowadzenie w błąd.
    Moim zdaniem taki przepis jest niesprawiedliwy,bo dziecko więcej kosztuje a już potrzebujące specjalistycznej opieki tym bardziej a ojciec może się migać od płacenia i nikt mu nic nie zrobi.
    Mam nadzieję Emilko,że nie będziesz musiała iść do funduszu i wystarczy,że będziesz miała zasądzone alimenty (to wyegzekwuj,choćby nie wiem co!.bo ja uwierzyłam na słowo i wyszłam na tym „jak Zabłocki na mydle”).
    Życzę słodkich snów i nie poddawaj się a już tym bardziej,jak ktoś pisze do Ciebie z oskarżeniami,że coś ci się nie należy,bo jesteś sławna.Jesteś zwyczajną mamą,której pomoc się należy jak każdemu innemu,więc śmigaj z powrotem po wolontariusza i głowa do góry!

  46. I JESZCZE KILKA SŁÓW DO ROMKA
    Najpierw powiem, że nie chcę Cię oceniać.Chociaż ciężko mi o tym pisać to kiedyś, gdy Dominiś był w podobnym wieku do Laury, mój mąż zrobił tak samo. Problemy finansowe, wieczny brak czasu sprawiły, że po prostu nie wytrzymał. Płacił mi łaskawie przez kilka miesięcy 200 zł! Poszłam do pracy bo nie miałam wyjścia. Praca była ciężka( zmiana co drugi dzień od 10:00 do 01:00), ale dawała mi możliwość bycia z dzieckiem chociaż co dwa dni i zarabiania godziwych pieniędzy. A on? Wrócił po kilku miesiącach z podkulonym ogonem, przyjęłam bo kochałam, ale nidgy nie zapomniałam. Po co Ci to piszę? Żebyś się dobrze zastanowił bo zanim zrobisz ten krok i opuścisz rodzinę, Emilka być może wymaże to kiedyś z pamięci, później będzie jej ciężko. Mój mąż dziś mówi głośno(nawet przy kolegach), że żony nie może zostawić bo bez niej poszedłby na dno, a ona patrzyła by na niego ze szczytu. I przyznam Ci się, że zdarza mi się wykorzystywać to, iż jestem bardziej zaradna i silniejsza. Może nie powinnam, ale mógł zrobić tak abym nigdy się o tym nie dowiedziała…. Przekonałam się co potrafię i wiem(on również), że jeśli kiedykolwiek znów mnie skrzywdzi, pójdę przez życie bez niego, doskonale sobie radząc…
    EMILKO:
    dlatego właśnie Ci napisałam, że tak naprawdę gdy coś tracimy zyskujemy dużo więcej- nie od razu, ale warto czekać…

  47. Jedyne co mi do głowy przychodzi to nadzieja, iż Tata Laury cierpi po prostu na jakąś depresję i do końca nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi, albo raczej czego nie robi. Nie mieści mi się w głowie, że zdrowy i w pełni władz umysłowych mężczyzna z pełną świadomością przestaje się opiekować swoją chorą córeczką i pomagać tak strasznie zapracowanej żonie. Coś musiało mu się „poprzestawiać” w głowie, popadł a jakiś marazm, depresję, czy jakąś psychiczną chorobę…

    Pewnie i taką ewentualność wzięłaś Emilio pod uwagę, bo przecież wiele osób popada w takie stany przytłoczone ciężarem złych i smutnych przeżyć.
    Ty jedna wiesz, od jak dawna Twój mąż zaczął psychicznie oddalać się od Was i jak wygląda jego postawa i wasze codzienne życie pod jednym dachem. Zapewne odbyliście setki rozmów i wyczerpałaś wszelkie środki i sposoby, zanim zapadła decyzja o rozwodzie…

    Ale może jeszcze jest jakaś nadzieja? Może pomoc jakiegoś lekarza albo psychologa?
    Tak bardzo bym chciała, żeby się okazało, że Twój mąż tylko tymczasowo się gdzieś w tym wszystkim zagubił i nawet, jeśli wyjedzie za tą granicę, to wróci..
    Może nie należałoby jednak jeszcze się rozwodzić i przeprowadzać takich radykalnych cięć? Cholera, nie wiem , co tu począć ?

  48. Emilko nie wiem jak to jest z alimentami, choć obiło mi się kiedyś o uszy, że fundusz wypłaca wszystkim, bez względu na dochód. Jeśli chodzi o zasiłki z MOPS-u czy GOPS-u to rzeczywiście należą się one tylko tym osobom, które spełniają określone kryteria dochodowe(niewiele ponad 500 zł na osbobę w rodzinie)

  49. DO mama K. i T.

    Napisałaś mi, że przesadzam… Myślę, że chyba zbyt pochopnie wysunęłaś taki wniosek.

    Przez wiele tygodni powstrzymywałam się przed umieszczeniem takiego wpisu na blogu, gdyż wierzyłam, że mogę jeszcze uratować rodzinę. Ale w końcu zdecydowałam się napisać o tym, co i tak już wie wiele osób z mojego otoczenia, a prędzej czy później wszyscy inni też się dowiedzą.

    Mówisz, że przesadzam? Tata Laury jeszcze nie wyjechał, jeszcze mieszka z nami pod jednym dachem i jeszcze jakiś czas pomieszka, zanim się wyprowadzi. Mimo to, od wielu tygodni nie mam od niego żadnej pomocy – ani finansowej, ani pomocy przy opiece nad dzieckiem, ani pomocy w prowadzeniu domu i innych rzeczach. Dlatego musiała przyjechać do mnie babcia, aby choć odrobinę mnie odciążyć.

    W związku z powyższym uważam, że jest zupełnie uzasadnione, iż martwię się o przyszłość i ściągalność alimentów. I chyba jednak nie przesadzam…

    Głęboko wierzę, że po wyjeździe tata Laury zatęskni za córką i że jednak będzie chciał łożyć na jej utrzymanie. Mimo wszystko wierzę, że okaże się w tym względzie honorowym mężczyzną. Mam taką nadzieję…

  50. Nie jestem w stanie pojąć jak małego serca jest ktoś kto odchodzi od żony, dziecka… Rozumiem …natłok problemów, ale odejście nic nie załatwi, nie da się zapomnieć żony,córki… nie da się żyć od nowa bez przeszłości. Nadzieja w dobrych sercach które zawsze będą przy Pani i przy Pani dziecku w chwili zwątpienia, smutku. Oby takich ludzi nigdy Pani i córce nie zabrakło, oby w beznadzieji dnia nie traciła Pani wiary że jeszcze będzie dobrze.

  51. Mama Michaliny ma rację,musimy się skupić na pomocy dziewczynom a nie na osądzie ojca.Tu nie ma teraz Boga tylko my ludzie,którzy możemy pomóc. Z drugiej strony głupota ludzka nie przestaje mnie zadziwiać.Mama tego chorego dziecka,która napisała maila delikatnie mówiąc przesadziła.Nikt nie broni jej robić akcji,prowadzić bloga i organizować koncerty.Ludziska na pewno się dołączą.A prośba o odwołanie wolontariusza …Normalnie ręce opadają! Ważne jest to iż jedna Pani zaoferowała nocleg,kiedy mala będzie miała operację,inna pomoc pielęgniarską,pieniążki będą wpływać a dobra energia została posłana. Kochana Emilio życzę Ci z całego serca abyś spokojnie przespała tą noc i każdą następną.I takich poranków,kiedy z kubkiem gorącej kawy spojrzysz w okno i nie będziesz się bać.Nie tylko o Laurkę,ale również o nas,zwykłych ludzi.Ludzi,którzy szukają wad innych,aby odwrócić uwagę od siebie.Sobie i Wam tego życzę.Dobranoc.Ps:Nie mogę doczekać się zdjęć malutkiej!

  52. ALIMENTY

    To jak jest z tymi alimentami??? Ja wyczytałam, że od niedawna wprowadzili kryterium dochodowe i jeśli ktoś przekroczy to śmieszne kryterium dochodowe, to nie dostania alimentów z Funduszu. Natomiast kilka osób napisało, że alimenty z Funduszu należą się każdej matce w takiej sytuacji jak moja. To jak jest naprawdę?

    Ktoś też napisał, że powinnam dostawać dodatki z opieki społecznej. Ja dzwoniłam do MOPS 2 dni temu i dowiedziałam się, że nie należy mi się absolutnie nic. Przyczyną też jest śmieszne kryterium dochodowe. Należy mi się tylko 153 zł zasiłku z tytułu niepełnosprawnego dziecka. Czy urzędnik wprowadził mnie w błąd? Możecie mi coś więcej powiedzieć na ten temat?

    • Jakie śmieszne kryterium? Wiele osób za takie pieniądze żyje.Jest to pomoc dla najuboższych.Piszesz jakbyś nie wierzyła,że za taką kwotę można żyć.Uwierz- można.Płacze się ,ale co zrobić .Nie każdy ma wykształcenie,dobrą pracę i.t.p.

  53. DO mama wiktori i mikołaja

    Tak, jeśli chodzi o przelewy, to wszystko dobrze zrozumiałaś 🙂

  54. Do Justynki, mamy Błażejka.
    Po czwarte: Też postanowiłam zorganizować akcję ze znajomymi, podobnie, jak Justynka, już moja koleżanka od przepysznych zupek-))). Tak się złożyło, że wpadłyśmy na podobny pomysł. I do tego dzisiaj się dowiedziałam, że mieszkamy przez miedzę, więc może by tak coś zorganizować na miejscu? Jakąś akcję? Tak mi przyszło do głowy. W jedności siła!!!!
    A po piąte, czy dziesiąte, powiem Wam, że bardzo mnie wzruszyły dzisiejsze wpisy i muszę o tym napisać. Dziewczynka ze Śląska, niespełna dwunastoletnia, która tak dorośle pociesza Emilkę. Wiecie co? BĘDZIE DOBRZE, nie tak samo z siebie, tylko dlatego, że pomożemy!

  55. Emi, zgadzam sie z ostatnim wpisem aga white ; nie powinnaś sie wycofywać z szukania wolontariuszy, tak juz jest że zawsze sie znajdzie ktoś kto zazdrości ,nienawidzi,jest po prostu PODŁY …ale nie możesz się tym zrażać , Ty i Laura również potrzebujecie pomocy.
    I O TYM PAMIĘTAJ, jak również ,że większość z nas jest z Tobą i Laurą.
    Spokojnej nocy.

  56. Pani Emilio bardzo mi przykro ;(
    Pozdrawiam i ściskam mocniutko 🙂

  57. Dziś już pisałam, ale cały dzień tak mnie to wszystko gnębiło, że nawet w pracy chciało mi się momentami płakać. Mam kilka myśli, które chodzą mi po głowie i nie wiem, od czego zacząć. ALE PO PIERWSZE: ZA NIC W ŚWIECIE NIE WOLNO ZREZYGNOWAĆ CI, EMILKO, Z TEGO WOLONTARIATU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ty nie robisz tego DLA SIEBIE, TYLKO DLA BARDZO CHOREGO, MALEŃKIEGO DZIECKA, KTÓRE POTRZEBUJE OPIEKI 24H/DOBĘ!!!!!!!!!!!!!!!!! Owszem, Jesteś osobą już popularną, owszem, masz konto fundacji, owszem, są osoby, które Cię wspierają, ALE KAŻDY MOŻE ZROBIĆ DOKŁADNIE TO SAMO, CO TY!!!! TO NIE JEST ZABRONIONE!!! I każda matka, która ma dziecko w potrzebie, niech robi wszystko, co trzeba, żeby mu pomóc. NIE ROZUMIEM, O CO CHODZI????? OLEJ TO ZWYCZAJNIE, BO LAURA POTRZEBUJE POMOCY, TAK SAMO, JAK DZIECKO MATKI, KTÓRA DO CIEBIE PISAŁA!!!!!
    Pozwolę sobie, w imieniu Wszystkich czytelników bloga zobligować Cię do ponownego złożenia prośby o wolontariusza.
    Kolejna rzecz, to super myśl z tymi wpłatami. Dopisuję się do akcji, właśnie o czymś, takim myślałam.
    Po trzecie, jeszcze zdążę? WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI IMIENIN!!!

  58. Witaj Emilio. Piszę pierwszy raz chociaż czytam Twój blog od kilku miesięcy.
    Ale dzisiaj postanowiłam jednak napisać, bo jak to się mówi po przeczytaniu Twojego wpisu po prostu mnie zatkało. Nie będę pisać co myślę o Twoim mężu bo być może jakaś cenzura by tego nie przepuściła. Przeczytałam tu komentarze w rodzaju, że być może biedny był zmęczony, załamał się, nie wytrzymał. Biedaczek. Według mnie to po prostu uciekł jak tchórz i tylko czy teraz będzie mógł być jeszcze szczęśliwy i wyrzuty sumienia go nie zjedzą?
    Jeśli tak to powinnaś być szczęsliwa, że go już nie ma przy Tobie i Laurce.
    Trzymaj się Emilko bo masz wspaniałą istotkę przy sobie i masz dla kogo żyć i pomyśl ,że są ludzie którzy nie mają tyle szczęścia co ty bo Bóg nie dał im takiej wspaniałej księżniczki jak Laurka. Pozdrawiam.

  59. Pani Emilio
    dlaczego Pani boi sie tego słowa „dlaczego?” to nie Pani ma na nie odpowiadać tylko pani mąż, który nadal jest ojcem Laury. Pani może tylko odpowiedzieć na pytanie dlaczego Pani z Laurą zostaje. i chyba jest to dla Pani oczywiste – pani miłość, madra miłość do córki przebija z każdej linijki tekstu. pani Emilio, przed Panią wielka niewiadoma – szpital, praca, opiekunka. Z Panią liczne Anioły, które piszą tutaj, na tym forum DLA PANI. Tyle różnych przeszkód Pani pokonała w ciągu minionego roku. Pokona Pani i nadchodzące „góry” – jak zawsze, krok po kroku. Pani wybrała Laurę, trudniejszą drogę. Czy rok temu myslała Pani o sobie, że ma tyle siły, że może tyle znieść? Czy za rok te przeszkody, które są obecnie, bedzie Pani wogóle pamiętać?
    🙂
    proszę nie bać się strachu, podnieść oczy i spojrzeć w słońce

  60. to przykre co się stało, ze mąż nie udźwignął tego ciężaru
    gdy czytałam cały Twój blog w pewnym momencie podziwiałam go nawet za to ze jest takim oparciem i zastanawiałam się jakby mój mąż się zachował w tak trudnej sytuacji..
    Nie mi oceniać to wszystko, nie znam całej Waszej historii, relacji.. mogę się tylko domyślać jak Ci ciężko. Postaram się również pomóc drobną kwotą i modlitwą. Dużo sił Ci życzę, jeszcze więcej niż masz ich i miałaś odkąd urodziła się Laura.
    ps. nie bierz do siebie zawiści innych osób. Twój blog, akcje, aukcje itd. są walką o córkę, walką o finanse, które pozwolą Ci spokojnie zająć się dzieckiem, mieć na wszystko dla niej. Nie tłumacz się ze swoich pomysłów na to.. nikomu nic nie zabierasz-a inne mamy mogą się wzorować na Twojej walce.. ja Cię szczerze podziwiam i życzę Wam wszystkiego najlepszego.

  61. jestesmy z Wami myslami!!!

  62. kochana Emilio, nawet nie smiem wyobrazic sobie co przezywasz, ale moje dzieci nim przyniosly radosc nacierpialy sie a my razem z nimi i wiem w jakiej sytuacji jestes. Jednego jestem pewna – Matka ma nadzwyczajne siły!!!! Twoja Laura zadziwi Cie jeszcze!!!! Kochana może Twój mąż nie godzien być Twym mężem i Ojciem! łatwo sprostać życiu jak wszystko jest ok….Sama to piszesz, że póki sil starczy będzieśz przy Laurze. Tobie Kochana i Twoje córci zyczę siły walki i zycia. Laurko kochana bierz co Twoje – ZYCIE!!!!!!!!! sciskam za Ciebie kciuki maleńka i za Twoja bardzo dzielną mamusię! A Ty Emilko Mamo nadzwyczajna trzymaj się dzielnie! Zobaczuysz Bóg nie zapomniał o Tobie!!!!!!!

  63. Boże… Emilio, ile Ty musisz znieść… Zatkało mnie po przeczytaniu Twojej odpowiedzi w sprawie poszukiwań wolontariusza… Czytam i własnym oczom nie wierzę… Skąd biorą się tacy ludzie??? Wyobrażam sobie jedynie, jak bardzo musiałaś to przeżyć…

    Mimo wszystko, może warto jednak spróbować… Wolontariusz na pewno byłby dla Was nieocenioną pomocą i wsparciem, zwłaszcza teraz, w tych trudnych chwilach…

    Tak mi przykro….

    Trzymaj się dzielnie!

  64. Emilio, tak mi przykro, że trudno to opisać:( Ja niestety należę do tych osób, które przeczuwały, że tatuś Laurki nie podołał zadaniu jakie postawił przed nim los… Moje przeczucia zwykle się sprawdzają i jest to prawdopodobnie pierwszy raz gdy mnie to nie uszczęśliwia. Po wpisach o chorobie bliskiej osoby było mi wstyd, że myślałam w ten sposób, że coś takiego mi przyszło do głowy, dlatego też ten wpis zdołował mnie w dwójnasób… Taj bardzo mi przykro… Mężczyźni, jak wiele osób to napisało, są po prostu słabi. Nie potrafią podołać tak trudnemu zadaniu, jak opieka nad chorym dzieckiem. Sama jestem zdrowa, a mimo to zaznałam mało ojcowskiej miłości. Mój ojciec nie potrafił mnie kochać, bo nie wyniósł tego z domu, nawet jeśli chciał, to nie wiedział jak… A tutaj, tatuś Laury wzruszał mnie swym oddaniem i miłością… i po co, skoro teraz stwierdził, że łatwiej zrezygnować:( Tak strasznie mi smutno z tego powodu… Ja wiem, że mężczyźni inaczej postrzegają pewne rzeczy, ale jak można zrezygnować z takiego Skarbu jakim jest Laura?! I jeszcze wątpliwości, czy będzie płacił alimenty, to po prostu straszne! Czy ON zdaje sobie sprawę z tego co to znaczy, jeśli ich nie zapłaci? Czy on, człowiek, który przekonał nas, że Laura jest dla NIEGO całym światem, potrafiłby zrezygnować z pomocy dla niej, bo mu się znudziło? Bo zabrakło mu sił? Każdy jest tylko człowiekiem, ale jak ON może oczekiwać, że Ty Emilko podołasz temu wszystkiemu w pojedynkę, skoro on sam się poddał? Jak mógł Was zostawić? Nie jest moim celem sprawianie Ci dodatkowego bólu ale nie rozumiem… Chroniłaś GO gdy czytelniczki wysuwały przypuszczenia takiej sytuacji, zdobyłam się na współczucie, bo myślałam, że niesłusznie GO osądzałam, było mi wstyd z tego powodu, a tym czasem ON nie ma wstydu i Was opuszcza?! Jak tak można… Przecież to cudowne dziecko nie jest tylko Twoje Emilko! Dlaczego JEMU jest tak łatwo się wykpić i wyzbyć odpowiedzialności?!… Nie rozumiem… Tak bardzo próbuję i nie rozumiem… Dlaczego to tylko kobiety dźwigają brzemię a mężczyznom tak łatwo wyzbyć się wyrzutów sumienia? Mam nadzieję, że mimo wszystko będzie lepszym ojcem niż mężem i choć postara się umożliwić Laurce łatwiejsze życie… Bo jeśli nie, to nie zasługuje na Was, na Laurę! Mam nadzieję, wiem, że dacie radę, ale mimo wszystko mam nadzieję, że otrzymacie pomoc od osoby, która jest Wam to winna!
    Trzymajcie się kochane! Musi być dobrze!

  65. przytulam kochana, w tej chwili tyle moge zrobic. Wierze , że mimo rozwodu tata bedzie wciąz tata, czy dobrze mysle Emi? bardzo chce w to wierzyc, ze nie zostawi was bez pomocy.
    Nie chcę oceniac, nie kazdy jest tak silny jak ty.
    Przytulam raz jeszcze.
    Jesli kiedys bedziesz musiala z jakis powodow byc w Warszawie, bedziesz tu czegos potrzebowala daj znac.
    Czy przy operacji za miesiac taty tez nie bedzie???

  66. do
    aga_white
    Bardzo dobrze napisane!Nie ma co spuszczać głowy przed chorymi jednostkami lecz twardo iść przed siebie i do celu.To wszystko przecież dla kochanej Laury.

  67. Dawno temu, za górami i lasami żyło sobie serce.
    Było wesołe, pełne radości, kochające.
    Pewnego razu potknęło się, upadło i dotkliwie poobijało.
    Ból był wielki. Cierpiało straszliwie.
    Ale podniosło się, wstało i otrzepało.
    A potem przez łzy powiedziało:
    – A co ja jestem ze szkła, czy co?

    Emilio-jesteś dla mnie wzorem….

  68. Ludziki nie oceniajmy taty Laury bo to nie nasze zadanie…lepiej skupmy się jak pomóc naszym dziewczynom…ja nie mogę osobiście bo za daleko mieszkam więc chociaż finansowqo pomogę ale może ktoś z Was mieszka blisko i w wolnej chwili może wpaść do dziewczyn i choć trochę odciążyć Emilię? Nawet w szpitalu…Podejrzewam że Emilia nie powie nam wprost że potrezbuje pomocy ale można jej zrobić niespodziankę;) i przejąć inicjatywę… Co Wy na to?

  69. Dziwny jest ten świat,
    gdzie jeszcze wciąż
    mieści się wiele zła.
    I dziwne jest to,
    że od tylu lat
    człowiekiem gardzi człowiek.

    Dziwny ten świat,
    świat ludzkich spraw,
    czasem aż wstyd przyznać się.
    A jednak często jest,
    że ktoś słowem złym
    zabija tak, jak nożem.

    Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
    i mocno wierzę w to,
    że ten świat
    nie zginie nigdy dzięki nim.
    Nie! Nie! Nie!
    Przyszedł już czas,
    najwyższy czas,
    nienawiść zniszczyć w sobie.

    Pani Emilio,
    Gdy przeczytałam te bolesne informacje właśnie ta piosenka zaczęła mi się plątać po głowie. Ona i jej pozytywny wydźwięk, że ludzi dobrej woli jest więcej i oni nie zostawią Pani samej z problemem.

    Gorąco pozdrawiam.

    tez mama

  70. Brak mi słów… jeszcze parę dni temu widziałam Ciebie Emilko z mężem… w życiu bym nie pomyślała, że dziś bedzie u ciebie na blogu taki wpis… jest mi strasznie smutno… zaglądam tu codziennie i staram się na bierząco czytać twoje wpisy… (trochę się od nich uzależniłam…)Modlę się za Ciebie i Laurę. Mam nadzieję, że wszytsko się u Ciebie ułoży… a Bóg da ci siłę do pokonywania trudności życiowych… Niewiem jak moge Ci pomóc… Jeśli chodzi o sprawę rozwodową to może do tego czasu twój mąż zmieni zdanie…- czasami meżczyna potrzebuje czasu… musi wszystko przemyśleć i wraca… wierze w to głęboko, że tak będzie. Dobrej nocy kochana!

  71. Emilko życzę Ci dużo wytrwałości. Nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam… Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zostawić dwie tak cudowne kobiety… nie wiem, ale wierzę że jak zawsze dasz rade i nie braknie Ci sił. Pozdrawiam Was gorąco

  72. Emilko, brak mi słów tak bardzo mi przykro 🙁 Tak bardzo żal mi Laury, ona przecież każdego dnia cieszyła się widząc swojego tatusia. Kocha go całym swoim serduszkiem, jak każda mała dziewczynka, a on co , tak po prostu ucieka Was? niczym nie można tłumaczyć takiego postępowania. Jakoś mąz się nie martwi Twoim samopoczuciem. To co on zrobił jest potworne. I ojciec ma obowiązek alimentacyjny. Nawet jeśli przebywa za granica. To nie o honor i Twoją dumę chodzi. Bo my wiemy ,że Ty je masz,ale o pieniądze od niego dla Laurki walcz. Bo to jego obowiązek łożyć na swoje dziecko! Jeśli z własnego wyboru ucieka przed byciem ojcem, to chociaż niech nie ucieka przed odpowiedzialnością finansową.

  73. Nie powinnaś się wycofywać. Nie sugeruj się ludzką zawiścią i głupotą. Laurka potrzebuje takiej pomocy i nie daj się takim ludziom jak ten wredny, egocentryczny zimy babsztyl.
    Wiem, że może być ciężko ale niech to czym ludzie (?) plują spływa po Tobie a Ty rób co uważasz, że powinnaś i wiesz, z podniesioną głową, bo robisz to dla Córeczki a nie dla siebie, co jej powiesz, że jakaś zmna S. wpłynęła na to, że przestałaś działać? Chrzań takie osoby i idź do przodu. Też szukałabym wszędzie i za wszelką cenę.

  74. Emilko, strasznie Wam wspołczuję i nie dziwię sie, ze boisz sie o Waszą przyszłość. Jednak wierzę, że i te przeciwności uda się Wam przezwyciężyć. Mam nadzieję, ze tata Laury się opamięta i bedzie Was wspierał chociaż finansowo.
    Straszne jest to, ale nie możemy temu zaradzić i mam nadzieję, że znajdziesz i opiekunkę i innych przychylnych Wam ludzi gotowych Wam pomóc. Pamiętaj, ze nie jestes sama. Ja również będe się starała wspomagać Was regularnie.

  75. wierze ze alimentow niebedzie trzeba sciagac.ze tata Laurki okarze sie rozsadnym czlowiekiem i sam bedzie chcial na malutka placic…przeciez to jego obowiazek.choc tyle…a moze niebedzie tak zle i tata Laury pomoze w opiece nad malutka. w trakcie pobytu w szpitalu!!!przeciez z dzieckiem niemozna wziacs rozwodu…….

  76. Bloga czytam od kilku miesięcy, ale pisze pierwszy raz. Kochana Emilko jest mi strasznie przykro i nie mogę uwierzyć w to co się stało. Jesteś najsilniejszą kobietą jaką znam, wiem że dasz radę. Masz ważny cel w życiu zdrowie Laury, i wierze że go osiągniesz. To tylko kwestia czasu. Wiem, że jeśli ojciec Laurki będzie miał okazję spotkać ją za kilka lat, zobaczy zdrową, uśmiechniętą, śliczną małą kobietkę, biegająca radośnie z rówieśnikami, dla której będzie obcym człowiekiem i wtedy może uświadomi sobie co nieodwracalnie stracił. Jestem pewna że Laura będzie zdrowa a Ty będziesz dumna z niej i z siebie.
    Szkoda że mieszkam na drugim końcu Polski bo zaszczytem dla mnie byłoby Ci pomóc. Trzymaj się kochana, ściskam Cię wirtualnie.

  77. czyli w tytule przelewu zamiast „dla Laury” mam wpisać „na rachunki,opłaty…” czy dobrze rozumie?

  78. Emilko, przykro mi,że stało się tak jak się stało, niemniej jednak ja w innej sprawie.Gdybyś tylko potrzebowała noclegu w Gdańsku podczas operacji Laurki, to pisz proszę śmiało. Mieszkam zaledwie 5 przystanków tramwajowych od Szpitala Wojewódzkiego, dosłownie kilka minut tramwajem.Z przyjemnością ugoszczę Cię w moich, co prawda skromnych progach,ale zawsze znajdziesz u mnie miejsce do przespania się i chwili odpoczynku.Mój mail: eb21@poczta.onet.pl

  79. Droga Emilio, czytam Twojego bloga od jakiegos pol roku, pisalas wprawdzie,ze cos sie w Waszej malej rodzinie dzieje,ale ze to nie jest kwestia dotyczaca Laurki, wiec nie napiszesz.. przez mysl mi nawet nie przeszlo, ze to o to chodzi, balam sie,ze to jakies klopoty ze zdrowiem..bardzo mi smutno i co i rusz mysle o Tobie.. mysle tez o Twoim mezu i chyba nie potrafie zrozumiec, dlaczego on nie ma sily, a Ty ja musisz miec..i dlaczego tak sie dzieje-ze mezczyzni uciekaja a kobiety trwaja i walcza samotnie..nie rozumiem tego i nie akceptuje wyjasnienia, ze oni czuja sie odstawieni na boczny tor, tak jakby kobieta o niczym innym nie marzyla i niczego innego nie potrzebowala jak tylko ciezkiej pracy, zadnego tam kina czy teatru, ksiazki czy spontanicznego wypadu ze znajomymi do knajpy. Nie, orka to spelnienie. Bzdura. Ech.
    Nie wiem co mysli ojciec Laury, ale naprawde wierze, ze jej nie zostawi, ze jednak zjawi sie i pomoze w okresie operacyjno-pooperacyjnym, bedzie placic sam z siebie i to porzadne pieniadze, ktore beda realnym wsparciem dla Laury, bedzie sie nia zajmowac, bo to do licha jego dziecko! no po prostu nie wyobrazam sobie,zeby mogl postapic inaczej..
    Emilko, dolaczam sie do pomyslow wspierania Ciebie i Waszego gospodarstwa domowego finansowo. Powiedz tylko prosze jak to wyglada od strony formlanej-inne konto? Rowniez wierze, ze znajdzie sie dobry aniol, ktory cudownie zaopiekuje sie Laurka podczas Twojej pracy, ze Ty dalej bedziesz tak wspanala i tak niesamowicie silna, a w kocnu wszystko sie pieknie pouklada i nie tylko spelni sie Twoje marzenie, ze Laurka bedzie w pelni samodzielna, zdrowa, ale ze i Ty bedziesz miala dylematy w rodzaju-to dzis po wstaniu czytam ksiazke czy gazete a caly ten stres i wydarzenia beda tylko w tym pamietniku, bo zostana wyparte i zatarte przez pieknie, cudne i radosne wydarzenia. Bardzo Was mocno Emilko i Laurko sciskam, dwie wspaniale, niesamowite Dziewczyny.

  80. DO EMI

    Niestety nie udało się znaleźć wolontariusza z powodu… ludzkiej zawiści….

    Wystąpiłam do Centrum Wolontariatu z prośbą o pomoc, a wspaniali ludzie z tej instytucji od razu się zgodzili. Zaczęli szukać dla mnie wolontariusza i zamieścili ogłoszenie na stronie internetowej. Kiedy ogłoszenie zostało opublikowane, pewna matka chorego dziecka, która sama korzysta z wolontariatu, napisała do mnie maila…

    Mail był po prostu koszmarem nie do opisania. Składał się wyłącznie z oskarżeń pod moim adresem. Ta matka chorego dziecka napisała mi, że jest zbulwersowana poszukiwaniem przeze mnie wolontariusza, że jestem pozbawiona godności, wyrachowana i bezduszna.

    Kobieta uznała, że ja już i tak mam za dużo – mam przecież popularnego bloga, fundację, akcje, aukcje, koncerty… Że skoro mam bloga, to nie mam prawa jeszcze szukać wolontariuszy i tym samym zabierać pomoc innym chorym dzieciom. Kobieta dodała jeszcze, że jestem pustą zapatrzoną w siebie egoistką nastawioną tylko na branie.

    Ona, jako matka innego chorego dziecka, kategorycznie zażądała, abym wycofała się z szukania wolontariusza i nie zabierała pomocy innym chorym dzieciom…

    Po przeczytaniu maila bardzo płakałam – dotknął mnie najbardziej wpis, że robię krzywdę innych chorym dzieciom i zabieram im pomoc… Następnie zadzwoniłam do pani dyrektor organizującej wolontariuszy i wycofałam swoje ogłoszenie.

    Mam siły do walki z własnymi problemami, ale brakuje mi już sił do walki z ludzką nienawiścią…

  81. Mój wpis zginie w morzu innych pełnych przejęcia i żalu… Mam nadzieję, że takie wisy dodają Pani choć odrobinę otuchy w tych ciężkich dniach.

    Pani blog odkryłam parę dni temu i wprowadził mnie- mamę dwojga ZDROWYCH Maluszków- w potworne zawstydzenie za wszystkie nerwy i brak cierpliwości, który czasem odczuwam w związku z opieką nad moją Dwójeczką. Teraz dochodzi do tego jeszcze obecność kochającego, wspierającego Ojca mych Dzieci, czego Pani zły los poskąpił :(.

    Wiem, ze trudno teraz o wiarę. Ale ja w chwilach krytycznych swego życia zawsze powtarzam sobie słowa wiersza ks. Twardowskiego: „Gdy Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno…”.

    Szybkiego otwarcia okna Pani życzę gorąco! I dziś pomodlę się za Was obie- i za Męża Pani. Może jeszcze nie wszystko stracone?

    Cóż, jakkolwiek to banalnie zabrzmi, mężczyźni są słabsi od nas :(.

    Ale może jeszcze Bóg da Pani Mężowi siłę.

  82. Emilko, Słoneczko, uszy do góry. Chyba Ktoś z góry kierował ręką mojej szefowej. Dała mi 6 tygodni urlopu. Mieszkam w Rumi, więc mogę Cię zmienic przy Laurce w szpitalu. Nie wyjeżdżam nigdzie, bo sama mam niepełnosprawnego męża, który wymaga pielęgniarskiej opieki, więc w tej materii nic mi nie straszne. Poza tym od 25 lat pracuję z malutkimi dziećmi, więc myślę,że i troszkę radości mogłabym Malutkiej sprawić. Proszę, odezwij się na moją pocztę, może uznasz, że mogę Ci sie przydać.
    Całuję Was dziewczyny. Beata

  83. Bardzo mi przykro Emilio że musisz akurat teraz gdy zbliża się operacja Laurki zmagać się z takimi problemami 🙁
    Mam nadzieję że spotkasz niedługo kolejnych ” Aniołów ” na swojej drodze którzy pomogą Ci w tych trudnych chwilach,,
    Trzymaj się Emilio i Ty Laurko wesoły promyczku…

  84. Zgadzam się z mamą Kacpra. Chyba nie mieliście dla siebie zbyt wiele czasu… Ja rozumiem, choroba Laury pochłaniała Cię całkowicie, Twojego męża również, ale oprócz Laury byliście jeszcze Wy dwoje. Dbaliście o siebie nawzajem i o uczucie, czy tylko o Córeczkę? Poza tym myślę, że przesadzasz pisząc, że zostaniesz bez środków. Wydaje mi się, że Tata bardzo kocha Laurę, poza tym masz jeszcze czytelników bloga, bardzo przejętych Twoją historią.

  85. Dużo naj,naj,naj i spełnienia wszystkich życzeń!W przypadku rozwodu z orzekaniem o winie,małżonek uznany za niewinnego może dostać alimenty na siebie i na dziecko.Ciekawostka jest iż nie wchodzi tu w grę twój stan materialny(pensja).

  86. DO DOMINIKA MAMA HANI
    DO FUEGO
    DO DOROTA MAMA ANTOSIA NR 3
    DO MILA (DOMINIK 2006, NADIA 2010)
    DO GONIA
    DO WIOSENKA 81
    DO KASIA-K333
    I DO INNYCH

    Kochani, bardzo bardzo Wam dziękuję za ofertę finansowego wsparcia mnie i Laury. Niektórzy z Was proszą o podanie mojego prywatnego konta, co ja niezmiernie doceniam. Jednak po przemyśleniu sprawy nie zdecyduję się na to. Na tej stronie są tysiące cudownych Aniołów, ale też jest całe stado żądzy krwi wilków. Gdybym podała prywatny nr konta, to niektórzy ludzie obdarli by mnie za to ze skóry po prostu. Zaraz by padły oskarżenia, że się chcę wzbogacić kosztem dziecka itp. itd… Mam dość problemów i nie chcę jeszcze dodatkowo znosić złośliwości ludzi.

    Dlatego mam następującą propozycję. Jeśli ktoś z Was ma ochotę wspomóc nas finansowo i chce, aby te pieniądze były wydane na nasze prozaiczne potrzeby (rachunki, opłaty itp), to proszę o przelew na INDYWIDUALNE konto Laury, które jest podane na mojej stronie w zakładce „Numery kont”. Proszę jednak w temacie wyraźnie zaznaczyć, że te pieniądze mogą być wykorzystane na opłaty lub inne potrzeby rodziny. Jeśli w tytule przelewu będzie zgoda na takie wykorzystanie pieniędzy, to zostaną one wydane dokładnie z wolą darczyńcy.

    Te darowizny (podobnie jak wszystkie inne) podlegają przepisom podatkowym. Do pewnej kwoty są zwolnione z podatku, a powyżej musi zostać odprowadzony podatek.

    Dziękuję serdecznie za Waszą gotowość do wszelkiej pomocy, za słowa wsparcia i obecność. Jesteście kochani i przywracacie mi wiarę w człowieka, którą tak niedawno straciłam… Dziękuję z całego serca…

  87. Emilko co do alimentów to jest tak jak piszą dziewczyny.
    Moja znajoma też pracuje i otrzymuje alimenty oraz dodatki z opieki społecznej.

  88. Emi, dopytała, od 2008 jest kryterium dochodowe, jakieś śmieszne pieniądze i pewnie z funduszu nie dostaniesz 🙁 Zostaje jeszcze jego rodzina…

  89. och Emilko (piszę tak bo wydaje mi się że dobrze się znamy) tyle już tu napisano na temat twojej sytuacji że niewiele moge dodać. Narasta we mnie złość mam ochotę zlapać twojego męża za ramona mocno potrząsnąć i zacząć krzyczeć żeby tego nie robil, żeby nie zostawiał dwóch najcudowniejszych kobiet na świecie. nie zamierzam go oceniać bo nie mam do tego prawa. Może faktycznie to dla niego zbyt wiele, może już wyczerpal cały zapas sił. modlę się tylko żeby po krótkiej przerwie, może jak nabierze dystansu do waszego życia, otrząsną się i zapukał do drzwi waszego domu z ogromnym bukietem róż dla Ciebie i wielką żyrafką dla Laurki.
    Trzymajcie sie dzielnie, a Ty Panie Tatusiu przemyśl jeszcze raz wszystko i zajrzyj w głąb swojego serca…..

  90. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO , zdrowia i sił w walce z przeciwnościami losu….. i mimo wszystko DUŻO UŚMIECHU I RADOŚCI każdego dnia : )))

  91. DO KROPKA

    Kilka osób napisało, że można żądać alimentów od rodziny, jeśli ojciec dziecka nie płaci. Ja nigdy bym tego nie zrobiła – ojciec Laury ma tylko samotną matkę i siostrę z dwójką dzieci, obie są wspaniałymi kobietami i przez cały czas mocno mnie wspierają. Nie miałabym sumienia kazać im płacić alimentów, zwłaszcza że je na to nie stać.

  92. O kurcze 🙁 Nie wiem co powiedzieć, ale trzymaj się – dla Laurki, bądź silna… Bardzo mi przykro z powodu rozwodu. Może jeszcze da się coś zrobić i mąż nie odejdzie? Trzymam kciuki za Was :*

  93. Emi, wydaje mi się, że Justyna ma rację 🙂 Poza tym jeśli Twój mąż wyjeżdża na teren Unii Europejskiej, ze ściąganiem nie będzie problemu – albo jesli podejmie pracę, to ściągną, albo jak nie ściągną to zatrzymają go w każdym kraju i zwyczajnie pójdzie siedzie. Gorzej, jeśli wybywa za Ocean – musiałabym dopytać brata, pracuje w kancelarii komorniczej.

  94. Kochana Emilio, zostawił Was jeden slaby człowiek, ale zyskałas za to wsparcie tysięcy innych ludzi, których serca poruszyła Wasza historia.
    Jesteś silną kobietą, najsilniejszą, jaką miałam okazję spotkać na mojej drodze i wiem, że dasz sobie z tym wszystkim radę.
    Podziwiam Cię i trzymam mocno kciuki za Waszą przyszłość. Teraz będzie już tylko lepiej.

  95. W dniu Twoich imienin życzę Ci niezłomnej wiary w dobre jutro – to najbliższe i w przyszłości,wielu powodów do radości,uśmiechu na co dzień i od święta.

  96. emilko justyna ma racje co do tych alimentów. Mojej przyjaciółce również mąż płaci alimenty mimo iż ona pracuje. miała sparwe o alimenty i napisala kwote jaka by chciala dostac(600 zl) i sąd jej przyznał 500. jej byly maz jej rowniez za granica i sad odsiadczyl, że jak nie bedzie placil przez 2 3 misiace to ma sie zglosic i oni będą ściagać pieniadze albo z funduszu albo od rodziców jej byłego męża. Także popytaj się dokładnie bo wiem, że tak jest

  97. Emilko na wstępie wszystkiego co najlepsze Ci życzę:*A przy okazji Laurce także:*
    Napisze tylko jedno co zawsze mi się prędzej czy później sprawdza „Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło” Pozdrawiam

  98. jak wiele moich poprzedniczek czytam ten blog od jakiegoś czasu, ale dopiero dziś zdecydowałam się na komentarz….skoniły mnie do tego wydarzenia z Waszego życia i akcja Goni- wpłaciłam 5 zł, napewno się przydadza i dobrze je wykorzystasz Emilio!! moj maz tez kiedys wyjechal z biletem w jedna strone…wzielismy nawet rozwod, ale wrocil i mamy teraz Maje..niegdy nie wiesz co jest zapisane w gwiazdach dla Ciebie i Twojej Laurki, pozdrawiam!

  99. DO Justyna,mama Julii i Martynki

    Naprawdę? To, co napisałam, przeczytałam w internecie i byłam przekonana, że właśnie tak jest. Mam nadzieję, że to właśnie Ty masz rację i że dostanę chociaż minimalną kwotę alimentów z funduszu.

  100. Bardzo mi przykro… .Myślę jednak że nikt z nas nie ma prawa oceniać taty Laury, bo tak naprawdę nie wiemy dlaczego podjął taką decyzję, co czuł i co nim kierowało…możemy tylko gdybać….Choć bardzo ciężko mi zrozumieć jak mógł zostawić Laurkę, która potrzebuje teraz bliskości obojga rodziców, szczególnie w tych trudnych chwilach, które jeszcze przed nią. Nie wierzę,że mógł tak po prostu odejść!
    Emilko, nie mam wątpliwości, że wyjdziesz z tego jeszcze silniejsza! Jesteś niesamowitą kobietą,ściskam mocno!

  101. Emilio ,jeszcze jedno a gdzie za granice wyjeżdza Twoj maz?

  102. Emilko z funduszu alimantacyjnego pieniadze sie naleza kazdemu,kto ma zasadzone alimenty przez sad,ale komornik nie moze ich sciagnac przynajmniej przez dwa miesiace. Dostajesz zaswiadczenie od komornika,ze nie moze sciagnac alimentow i fundusz ci placi (max.400zl), niealznie od tego,czy pracujesz,czy tez nie.Przepraszam,ze tu o tym pisze,ale nie masz racji w tej sprawie.A wiem z wlasnego doswiadczenia.No ale przed Toba jeszcze „troche drogi” jest,wiec moze sie uda wszystko inaczej(czytaj=lepiej) poukladac! 3mam kciuki za lepsze jutro dla Was!

  103. Emilko – Ty się nie będziesz musiała tłumaczyć Laurze.. kiedyś w przyszłości Laura zapyta tą osobę, która ją zostawiła. Ty przy niej będziesz w każdym momencie jej życia..
    Trzymam za Was kciuki – ale i tak wiem, że poradzisz sobie. Bo kobiety są twarde:)

  104. Właśnie zrobiłam przelew, na razie tylko kilkadziesiąt złotych, ale w miarę możliwości będę dalej pomagać
    Emilko, nie wiem, czy to coś da, ale od 23lipca do 4 sierpnia będę z rodziną nad morzem, gdyby była potrzebna jakakolwiek pomoc, to proszę napisz, będę zaszczycona.
    Strasznie żałuję, że mieszkam tak daleko, bo aż pod Warszawą:( jedyne co mogę zaproponowac, to jeśli tylko będziesz miała potrzebę zanocowania, przyjazdu w moje strony czy po prostu uzyskania jakiejś informacji, to odezwij się, na pewno pomogę.
    Emilko jestes cudowną kobietą, niejeden facet dałby się zabić, żeby poznać tak kochaną istotę jak Ty. Ale na to jeszcze czas. Teraz musisz mieć dużo siły i wiary i wszystko pokonasz!
    Całuski dla naszej najpiękniejszej Laurki, którą zawsze będziemy kochać:)
    ps. mój mail to kasienka_a@wp.pl
    jeśli tylko mogłabym Ci pomóc, to błagam pisz:)

  105. Droga Emilko. Od dawna sledze los Laurki ,lecz pierwszy raz pisze. Brak mi poprostu slow .

  106. Aha, do osób piszących o tym, że miłość ojcowska zwycięży. Hmm, OBY. Ale gdyby był z tego *&$%^&@#$ ojciec choć w najmniejszym stopniu to być nie zostawiał Laury na pastwę losu teraz, przed operacją tylko by łaskawie odczekał te 2 miesiące.

  107. Pani Emilo,natrafilam przypadkiem na Pani bloga pare dni temu.Z zapartym tchem i twarza w łzach przeczytalam kazdy wpis.Dzis postanowilam cos napisac.Od 3 miesiecy takze jestem mama 3 miesiecznej dziewczynki.Bardzo poruszyla mnie Wasza historia i bardzo stalyscie mi sie bliskie mimo iz sie nie znamy.Podziwiam Panią za siłe i za to ze po tylu ciosach od losu nie poddała sie Pani ale to ta mala istotka daje Pani powod by zyc i dalej walczyc.Laurka jest przesliczną i kochaną małą dziewczynką i wierze,ze uda jej się żyć jak inne dzieci.O tym ze jest silna udowodniła w swym krótkim życiu wiele razy-tyle musiała wycierpieć od pierwszych chwil swojego życia.Co do męża to także przeczuwalam że to o niego chodzi chociaż nie dopuszczałam mysli ze moze tak postapic i Was zostawic.Niestety przekonuję się coraz bardziej że faceci są słabi.Wiem że małe dziecko a tymbardziej chore,które wymaga specjalnej opieki 24h/dobę może spowodować to że oddalicie sie od siebie bo na pielęgnacje związku nie ma się już czasu ani siły.Dziecko jest najwazniejsze.Męża to przerosło ale myślę że powinien dać waszemu zwiazkowi trochę czasu a nie odrazu uciekać.O pieniążkach juz nie wspomne,jego obowiązkiem jest zapewnić Pani i córeczce spore wsparcie.Szkoda że w naszym panstwie rodzice chorych dzieci musza sie martwic o pieniadze na leczenie.Sama nie mam tez sporo pieniazkow ale postaram sie systematycznie wplacac jakas kwotę.Chciałabym chociaż tak pomóc.Trzymam za Was kciuki!

  108. Przepraszam za literowki ale mam problemy z klawiatura..

  109. Choćbym się nie wiem jak starała to nie potrafię zrozumieć działania ojca Laury. Choćby się nie wiem co działo to jest ojcem Laury i jego PSIM OBOWIĄZKIEM jest się nią zająć, choćby do czasu gdy Laurak będzie po operacji a pani Emilia wróci do pracy! jakim trzeba być podłym tchórzem… ech, ciśnie mi się na usta wiele wiele niecenzuralnych słów pod jego adresem a nie napiszę ich tylko i wyłącznie z szacunku dla Laury, która może to kiedyś przeczytać.
    Pani Emilio, nawet nie potrafię sobie wyobrazić Pani strachu w obecnej sytuacji, musi być wszechogarniający. Jest Pani w zupełnie patowej sytuacji. Dlatego proszę, a widzę, że nie jestem jedyna, jeśli będzie naprawdę źle finansowo – proszę o tym napisać, moze podać prywatny numer konta. Kto będzie mógł to pomoże! Polska to chory kraj, na państwo nie ma co liczyć, trzeba liczyć na ludzi dobrej woli.
    PS. DO komentujących W tonie „Nie martw się Emilko – będzie dobrze”. Czy Wy wszyscy nieprzytomni jesteście? Samo z siebie dobrze nie będzie i Pani Emilia to na pewno wie. Niestety.

  110. Emilio szkoda slow ,poprostu szkoda slow…a ja naiwnie myslałam ze ojciec Laury to odpowiedzilny facet ze jest dla Ciebie oparciem i ze razem dacie rade..Ale jak widze pomylilam sie to slabeusz ,słaby, nieodpowiedzialny ,takie zero …Faceci sa słabi…Moj maz tez odzedl zostawil mnie z 2 wspaniałych dzieci ,nie dal rady ,przerosły go obowiazki ojca..szkoda gadac …ty Emilio musisz walczyc o almienty…Słuchaj ,skoro ojciec Laury jedzie za granice do pracy to jesli nie bedzie płacił alimentow to mozesz przeciez isc do komornika..Niewazne ze nie pracuje w Polsce,jest cos takiego jak europjski tytuł egzekucyjny ,ktory pomoize ci w sciagnieciu alimentow…Nie daj sie kochana ,walcz o soebie i o coreczke …Jestes piekna i madra kobieta a Twoj maz …szkoda mi na niego nawet slow…Buziaczki dla was i wierze ze slonce dla was zaswieci a Twoj maz poniesie konsekwencje swoich czynow …predzej czy pozniej..

  111. Emilio, miesiąc temu wymyśliłam taką małą akcję. Mailowo w wielkim skrócie opisałam Wasze życie moim znajomym i poprosiłam ich o wpłatę małych kwot, które mam zamiar wysłać na Twoje prywatne konto 6 lipca tak, żeby 7 lipca, w dzień urodzin Laurki tam się pojawiły. Wyjaśniłam im, że nie wpłacę tych pieniążków na konto fundacji a na Wasze prywatne żebyś zrobiła z nimi co zechcesz. Miałam Ci to napisać za tydzień, ale piszę już dzisiaj. Nie będzie to wielka kwota, ale zupełnie do Twojej własnej dyspozycji.
    Emilio, nie wiedziałam, jak na to zareagują, przez 2 tyg były tylko 3 reakcje, ale ostatnio, kiedy termin się zbliża jest ich coraz więcej. Kochane, zyskałyście nowych czytelników i mam nadzieję – pomocników :D. A ja przychylam się do wpisów o drobne wpłaty co miesiąc!!!!
    Wszystko będzie dobrze!!!!!!!!!!!!! Spokojnej nocy!!!!
    P.S. Obiecałam, że napiszę Tobie, że jesteśmy z Dąbrowy Górniczej. 🙂

  112. Pani Emilio, wierzę,że da Pani radę to wszystko przezwyciężyc dla Laury, ona Pani potrzebuje. Nie może jej pani w zaden sposób okazać ze coś jest nie tak, takie małe istoty szybko wyczuwaja smutek. Laurka jest bardzo pogodnym dzieckiem, i ten jej usmiech bedzie Pania podtrzymywał na duchu. A Ojciec Laury to tchórz, najlepiej zabrac nogi za pas i uciec od problemów i od was. przeciez tyle razem przesliscie, tyle nocy nie przespanych, tyle łez wylanych o zdrowie i życie dziecka. Jak on mógł tak zrobic!!!

  113. Spłakałam się strasznie nad tym wpisem
    myślę, że wszyscy okropnie zawiedliśmy się na Twoim męzu i to bardzo boli. Przykre, że okazał się tak odrażającym i złym człowiekiem, w tej chwili żywię do niego wszystkie najgorsze uczucia, jakie tylko można!!!! Tak się nie zachowuje prawdziwy mężczyzna, prawdziwy ojciec. Jak można odsunąć, odrzucić własne dziecko, do tego tak chore???? Nigdy tego nie pojmę, ale mam nadzieję, że ten człowiek kiedyś się opamięta i zapłaci za to, co Wam teraz zrobił!
    A teraz niech płaci alimenty, bo to nie jest kaprys, tylko jego obowiązek!!!!

  114. do Ania, też mama
    cyt.”Nie możemy oceniać postępowania „taty”? A niby dlaczego?”
    Dlatego, że najprawdopodobniej nawet w paru procentach nie przeszłyśmy tego co on.
    Dlatego nie oceniam, co wcale nie znaczy że go bronię.
    Na razie zabrakło mu sił, jednak akurat nie nam dane jest go przekreślać ani oceniać…

  115. Witam Pani Emilio. Ja podobnie jak wiele innych osób dopiero po dzisiejszym wpisie odważyłam się do Pani napisać. Przyznam szczerze, że cały dzień myslałam o Waszej sytuacji. Kazdy cios znosi Pani tak dzielnie i z taką pokorą, nie znam drugiej takiej osoby która by tak godnie przyjmowała każde kolejne okrucieństwa losu. Bo nie mogę tego wszystkiego inaczej nazwać. Mieszkam w Szczecinie i gdyby jakakolwiek pomoc ze Szczecina była potrzebna proszę pisac maile na ten adres. Ja ze swojej strony wysłałm na razie tylko niewielką kwote DLA LAURY. Postaram się wysyłać w miare możliwości częściej dopóki jakoś nie poukładacie sobie życia we dwójkę.

  116. DO Ania, też mama

    Jest tak jak piszesz z tymi alimentami, ale tylko w przypadku, kiedy ma się mały dochód na osobę. Ja mam pracę, więc mam dochód i fundusz alimentacyjny mi nie przysługuje. Poza tym fundusz płaci alimenty tylko do pewnej kwoty, więc jak się ma zasądzoną kwotę większą, to i tak się jej nie dostanie. Już się wszystkiego dowiedziałam…

  117. Emilko. mam pytanie czy pieniążki które Ci wpłacamy na indiwidualne konta „DLA LAURY” idą w całości dla was czy musisz się z tego w jakiś sposób rozliczać.

  118. ja natomiast mam nadzieje, ze nawet jesli milosc miedzy wami wygasla (z jakiego powodu, to juz tylko wy wiecie), to jednak tata laury ja kocha i nie tylko bedzie placil alimenty, ale takze bedzie o niej pamietal i odwiedzal jak najczesciej.

    mysle, ze nikt z nas nie powinien oceniac ani ciebie ani twojego meza, bo to co bylo przyczyna rozpadu waszego zwiazku jest znane tylko wam. my mozemy tylko ci pomoc, czy finansowo czy w innej formie, modlic sie, 3mac kciuki, mowic o laurze jak najglosniej i szerzyc jej historie.

    ja wierze w ojcowska milosc. i choc oczywiscie zdarzaja sie i wyrodni ojcowie i wyrodne matki, to miejmy nadzieje, ze w tym przypadku milosc ojcowska zwyciezy i nie pozwoli twojemu mezowi zapomniec o laurze 🙂

  119. Glowa do gory, może przemysli, zateskni za wami dziewczyny. Przerosło go to wszystko , faceci tak maja, tłumia w sobie emocje a jak juz nie moga biora nogi za pas i hola. Ale zwykle wracaja- oczywiście zależy tez od waszego życia małżenskiego nie tylko rodzinnego. Czy miałas choc chwile zeby poświecic tylko jemu, czy nie poczuł sie odepchniety ignorowany itd. Wiesz że Laurka wymaga całodobowej opieki, ale zaniedbany facet nie bedzie na siłe ” siedział” w związku czujac sie niepotrzebnym. Przepraszam ze stoje za twoim męzem, napisałam to z własnego doświadczenia. Moje małżenstwo było juz na pozycji przegranej bo ja … zapatrzyłam sie w dziecko zapomniałam ze mam męza.
    Naprawde myslisz, że nie bedzie płacił- w razie czego- alimentów na LAurke- chyba taki podły nie jest???

  120. A ja ciągle nie mogę uwierzyć jak można ….

  121. Kochane… Nigdy nie będziecie same…Pisałam do Ciebie Emilko na FB… Wiem,ze masz mnóstwo takich postów…
    Łzy płyną…za Ciebie… za Laurkę… za Twego męża…
    …bo to On- Twój Mąż stracił to co najcenniejsze… WAS…
    Ale może kiedyś to zrozumie?…
    Emilko-pokochalam Was RAZEM jako RODZINĘ… Może Bóg spełni moje marzenie,że jednak pewnego dnia będziecie RAZEM… ale trzeba być gotowym zaplacić CENĘ..
    Ty to wiesz Kochana Emilko… Ty wiesz…

  122. Witaj, Emilio! Na blog o Laurze natknęłam się już jakiś czas temu, ale dopiero teraz zdecydowałam się na komentarz… Tak bardzo mi przykro! Chciałabym móc napisać Ci coś dla otuchy. Pewnie trudno ci w tej chwili w to wierzyć, ale jeszcze się wszystko ułoży i los w końcu i do was zacznie się uśmiechać! Trzymam kciuki za was obie, dwie piękne i dzielne dziewczyny! Musi być dobrze

  123. Serce mi się kroi z bólu jak czytam te słowa! Chyba nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, co możesz teraz czuć!
    Mam nadzieję,że tata się opamięta i nie zrezygnuje ze wspaniałej rodziny, córeczki!!
    Wiem,że jest ciężko, ale uśmiech dziecka wynagradza wszystkie trudności! Niech nie przekreśla tych pięknych chwil, które przeżył i może przeżyć u Waszego boku!
    Emilko, życzę siły, abyś miała jej jak najwięcej, aby przyszła operacja przebiegła bez komplikacji i Laurka szybka wracała do niej zdrowia!
    Niech Bóg ma Was w opiece!

  124. Wszystkiego najlepszego z okazji imienin.
    Dziewczyny trzymajcie się cieplutko!!!
    Jestem a Wami!!!

  125. Droga Emi tak bardzo nie chcialam tego nigdy przeczytac NAPRAWDE . Ilez miesiecy meczysz sie z tym problemem.Uciekalam w najciemniejszy kat,aby taki wpis nie istnial. Tlumaczylam sobie ze tatus wpadl po prostu w depresje,ale nigdy nie to……….,a Ty wiedzialas i tak cierpialas w samotnosci,aby nikt nie zauwazyl,ze cierpisz. Pamietaj to nie Ty jestes winna Ty idziesz przez zycie z podniesiona glowa nie tobie sie wstydzic.Mam 57 lat i ilez lez przelalam wierzac w milosc ,az juz nie wierze. Zaczelam czytac o Laurce w dniu kiedy odeszla Angelika,a Ty wpisalas cieple slowa dla rodzicow w ich smutku. I tak poznalam i pokochalam Was. I !!!!!!!!!!!!uwierzylam ze istnieje milosc. Laurka nie zapyta Cie dlaczego Bog na to nie pozwoli!!!!!!!! .Ja to wiem gdy sama gnebilam sie co powiem dzieciom gdy zapytaja,az przyszlo mi na mysl,ze odpowiem :zapytajcie tatusia,ale nie zadali nigdy pytan i Laurka nie zapyta dlaczego.??…Nie wiem co napisac bo nie ma takich slow,ja przytulalam sie do Obrazu Matki Bozej Pocieszenia i blagalam o pocieszenie i sile,abym ja miala dla dzieci. To juz tak odlegla historia.Wiem jak bardzo bedzie Ci brakowalo wsparcia ramienia ukochanego meza przy operacji,bo my bedziemy z Toba,ale to nie to samo.Przytulam Was do serca mocno jak tylko potrafie. Milosc jednak istnieje kochani przeczytajcie Andzia i jej nieborak Aniu i Rysiu jestescie kochani na dobre i mniej dobre chwile.Irena

  126. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! Duzo usmiechu i duzo zdrowia.

  127. Bardzo, bardzo mi przykro.Nic więcej powiedzieć Pani nie umiem, bo do głowy przychodzą mi same banały…Proszę tylko przekazać Laurce gorący uścisk od wirtualnej cioci.

  128. Miało być oczywiście „za” swojego syna 🙂

  129. Nie wierzę :/
    Czytam Was od jakiegoś czasu i tym razem postanowiłąm się odezwać.
    Brak mi słów. Wspólczuję bardzo.
    Trzymaj(cie) się jakoś.
    Agata

  130. Emi, z alimentami to nie koniecznie – jeśli ojciec Laury będzie „nieściągalny”, możesz ubiegać się o alimenty od jego najbliższych – rodziców, rodzeństwa.. Moja teściowa płaciła tak alimenty na swojego syna. Może wtedy się zmobilizuje?

  131. Emilko, ale czy to nie jest tak, że fundusz alimentacyjny płaci za niepłacącego ojca, ale on musi to oddać bo dług mu rośnie? Fundusz płaci gdy ojciec nie pracuje lub jest nieosiągalny niejako „za niego” ale on musi oddać. Dlaczego pracującej mamie miało by się nie należeć kurcze; przecież tu chodzi o ojca-on ma obowiązek płacić. Ja znałam od znajomych te warunki, o których napisałam. Ale naprawdę tata nie chce dobrowolnie płacić? Ja tego nie ogarniam po prostu.

  132. Dasz sobie rade! Gdybym mieszkala blizej zrobilabym wszystko zeby moc ci jakos pomoc! A on…po prostu tchorz i ucieczka to jak widac najlepsze rozwiazanie. Nie pozwol jedynie aby bawil sie uczuciami Laury i skoro to bilet w jedna strone to niech tak zostanie. Trzymaj sie kochana. Bedzie dobrze i slonce w koncu zaswieci na Waszym niebie: Twoim i Laury.

  133. Emilko powiem Ci szczerze, ze z mila checia przelalabym jakies pieniazki tylko dla Ciebie, na Twoje konto tak jak ktos tutaj wczesniej proponowal.Mysle, ze nie jestem jedyna

  134. Emilko, mimo wszystko WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, może te słowa nabiorą nowego sensu!! Emilko, co miesiąc będę dokonywać wpłat na Twoje konto.
    zapewniam o modlitwie i ściskam wirtualnie bardzo mocno!!!

    Kochane jest nas tak wiele pomóżmy dziewczynom.
    Pamiętajmy, że dobro wraca!!

  135. Przykro mi Emilio, całym serce Wam kibicuję.

  136. TATUSIU LAURY wierzę, że przeczytasz dzisiejsze komentarze, ochłoniesz i zmienisz swoje plany. Widać na zdjęciach, że kochasz swoje dzieciątko i myślę, że po chwilowym załamaniu, ogromnym zmęczeniu, optymistycznie spojrzysz w przyszłość i pomożesz tym cudownym istotom. Masz w zasięgu ręki skarb nieoceniony i nie warto marnować czasu na wycieczki w nieznane. Życie jest za krótkie kolego!!! Wraz z wiekiem opieka nad dzieckiem staje się łatwiejsza, a rodzice są mniej zmęczeni. Mają więcej czasu dla siebie. Nie trzeba ze wszystkich marzeń rezygnować. Wszystko da się pogodzić. Ta mała kruszynka stoczyła dla ciebie walkę o życie. Jest wpatrzona w ciebie i ma miłość w oczach. Kochaj ją jak najmocniej potrafisz, okazuj jej to. Nie uciekaj, mam 3 dzieci, one po kilku dniach nieobecności taty, tęsknią.To cudowne dziecko złamało serca tylu osób. Nie skazuj się na tęsknotę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  137. DO MARTA, MAMA WOJCIA

    Właśnie takiej opiekunki szukam, która mogłaby po przeszkoleniu zastąpić mnie w szpitalu. Niestety, mimo intensywnych poszukiwań, żadna pani jeszcze się nie podjęła wyzwania… Z NFZ nie przysługuje mi niestety ani pielęgniarka, ani nic innego… Nie przysługuje mi też z MOPS żadne świadczenie dla samotnej matki, o które wcześniej ktoś pytał (mam pracę, więc teoretycznie mam dochód. Dochód w naszym pięknym kraju = brak świadczeń z MOPS). Ponieważ mam „dochód” (który w całości idzie na spłatę rat kredytu), to nie przysługuje mi też fundusz alimentacyjny. Oznacza to, że jeśli ojciec Laury nie będzie dobrowolnie pracował i płacił alimentów, to pozostanie mi jedynie wgryźć zęby w ścianę.

  138. ????”Twojego Męża poziom stresu przekroczył dopuszczalne granice i dlatego musiał wyjechać, uciec od źródła stresu, by ratować swoje jestestwo.”????BZDURA
    W tej chwil powinien walczyc o jakosc zycia coreczki i byc odpowiedzialnym za rodzine.
    EMILKO nie trac czasu na szukanie odpowiedzil dlaczego.
    Ktos tak pieknie juz napisal ze MASZ I BEDZIESZ miec milosc Laury a on wsrtret do siebie. Naprawde wiem ze wkrotce zaswieci piekne slonce dla Ciebie. Wiem tez ze poznasz Mezczyzne godnego Twojej milosci ktory otocze Ciebie i Laurke miloscia na ktora zaslugujecie.

  139. swietny pomysl z tymi 5 zł. ja sie do tego przyłączam i również ide przelać na konto Emilki. Emilko trzymam za was mocno kciuku. ja wierze ze wsztysko bedzie dobrze ze wszytko sie wam ułoży i nie bedziecie same. wszystcy was kochaja nie jestescie same jest mnostwo osob ktore wam pomoga ja w to wierze. Nie bedzie tak zle MUSI BYĆ DOBRZE!!! i bedzie Laurka jest sliczna sliczna sliczna. dziwie sie twojemu mężowi za taka decyzje mysle ze nie bylo mu latwo przeciez ma takie dwie wspaniale kobiety!!!sciskam was mocno trzymajcie sie cieplutko a my pomozmy Emilce w tym wszystkim 🙂 pozdrawiam was

  140. DO BEATA

    Przeczytałam „Sekret” jednym tchem już dawno, film także obejrzałam i wiele się dzięki temu nauczyłam 🙂 Teraz trenuję pozytywne myślenie, dlatego uparcie wierzę, że w moim życiu jeszcz będzie dobrze.

  141. DO EMIGRA

    Tak, dziś są moje imieniny a także rocznica ślubu…

  142. Bardzo mi przykro:(. Przytulam mocno. Pamiętaj Emilio, że to nie Ty w przyszłości będziesz musiała odpowiedzieć na to pytanie. Nie Ty.

  143. Pani Emilio, już od jakiegoś czasu niestety podejrzewałam, że to o tego typu problemy chodzi,ale miałam cichą nadzieję,że się mylę..do teraz 🙁 Ok, rozumiem – problemy go przerosły, był zmęczony,przestał widzieć w Pani KOBIETĘ , a dostrzegał tylko zmęczoną i przerażoną zdrowiem dziecka MATKĘ, ale to nie powód aby zostawiać Was bez pomocy – uciekać jak pospolity tchórz!! Mam nadzieję,że siedzi teraz gdzieś w norze i czyta Pani zapiski oraz komentarze i spala się ze wstydu, a ponieważ jestem wręcz pewna,że to robi to te słowa są skierowane do NIEGO: człowieku,pamiętaj,że zło wyrządzone drugiej osobie,a zwłaszcza jeśli jest to tak niewinna istota jak dziecko ZAWSZE wraca do tego kto zło wyrządził i to ze zdwojona siłą,więc nie licz na spokojne i beztroskie życie. Pani Emilio- nie jest Pani sama i proszę o tym nie zapominać. Na pewno nikt z darczyńców nie będzie miał nic przeciwko temu,aby część pieniędzy przeznaczyła Pani na „trywialne rachunki dnia codziennego” – przecież Pani i Laura musicie mieć dom!! Jestem z Wami całym sercem!! Kasia.

  144. Przykro mi czytac Twoj post Emilio, kibicuje waszej trojce od poczatku.
    Sama jestem teraz w trudnej sytaucji zdrowotnej i dopeiro teraz zaczyna docierac do mnie, co jest w zyciu wazne.
    Pamietajmy, ze wiara czyni cuda! Trzymam kciuki teraz juz za wasza dwojke!

  145. Emilko, co z wolontariuszkami z hospicjum? Udało się coś w tej sprawie zdziałać?

    Ściskam mocno! Trzymajcie się dzielnie!

  146. jeszcze nie moge się otrząsnąć. Emilko, Z Twoim mężem spotkałam się nieraz zawodowo ( z Tobą też, ale znacznie rzadziej, 4060 ), i czytając Twój pamiętnik myśłałam sobie, jak dobrze, ze masz przy sobie taką „siłę spokoju” , bo zawsze mi się kojarzył z opanowaniem i stalowymi nerwami. Może to naprawdę chwilowy kryzys…. nie nam oceniać. Emilko, spójrz na ilu ludzi w całym kraju możesz liczyć, ile pomocnych dłoni i myśli, na pewno nie zostaniecie z Laurą same. Wiara czyni cuda, jesteście tego dowodem. Będę się modlić o zdrowie i siły dla was obu, pamiętaj,. nie jesteście same :):):)

  147. Drogie Czytelniczki,
    zaproponowana przez moją Szanowną Poprzedniczkę akcja wpłaty 5 złotych miesięcznie na prywatne konto Laury jest super. Szlachetny i prosty sposób na pomoc dwóm walczącym kobietom. Nie ma co długo rozmyślać na tym, jak kogoś nie stać na 5 złotych co miesiąc, może dać 2. Najważniejsza jest ilość osób, które zdecydują się na regularną pomoc. A więc do dzieła, drogie Panie! Kochamy Laurę, Ratujmy Ją.

  148. Emilio. Masz rację, nie ma co płakać. Ważne, że Masz Laurę, że jesteście o krok do pełnego powrotu do zdrowia:) Czytam Twojego bloga i po tym wpisie włosy mi się na głowie zjeżyły. Jak można być takim cholernym egoistą i tchórzem…..brak mi słów po prostu….
    3maj się kochana. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Jesteś silna i wierzę, że sprostasz wszystkim zadaniom jakie przed tobą stoją.

  149. Emilio, jestem ogromnie zszokowana tą wiadomością. Szybciej spodziewałabym się choroby Twojego Męża niż tego o czym piszesz, i właśnie dlatego na to co się stało patrzę w kontekście choroby. Myślę, że u Twojego Męża poziom stresu przekroczył dopuszczalne granice i dlatego musiał wyjechać, uciec od źródła stresu, by ratować swoje jestestwo. Myślę, że to nie jest najgorsza decyzja, którą mógł podjąć, pewnie wiesz co mam na myśli. Dobrze, że wyjechał, aczkolwiek diametralnie pogorszyła się Twoja sytuacja.
    Chciałabym, żebyś tego rozstania nie traktowała definitywnie. Czy obecnie konieczna jest sprawa rozwodowa? Czy nie mogłabyś potraktować tego rozstania jako „okresu zdrowienia” czy „rekonwalescencji” Twojego Męża? Mam wrażenie, że jego uczucia do Was wcale się zmieniły, nie wyczerpały, z pewnością jest jeszcze dużo miłości, która wywoła ciąg dalszy. I to miły.
    Życzę, by niebiosa dodały Ci siły, byś umiała spojrzeć na tę sytuację z innego punktu widzenia. A także Jemu, żeby miał siły na jak najszybszy powrót.
    Ściskam mocno

  150. ……………facet ?tez człowiek,nieosądzajcie wszystkichich jednakowo ,ja tez mam rodzine którą kocham nade wsztsko.Przykro mi EMILIO z tego powodu,ale wiem ze sobie poradzisz bo jestes silną kobietą,trzymam kciuki.

  151. dziewczyny macie racje, że jakbysmy się zebrali to co miesiąc wpłacali po 5 albo 10 zł to juz by było cos – idę przelac 10 zł. Chwilowo nie dam rady więcej bo u nas też pieniądze raz są a raz ich nie ma i to drugie częsciej, ale 10 zł raz na miesiąc wyskrobię 🙂

  152. Jestem kolejna osoba, ktora cicho i bez komentarzy sledzi od dłuższego czasu Pani losy, dzisiaj decyduje sie napisac.
    Mam wobec Pani dług, dług wdzięczności, uczy mnie Pani jak kochac, jak byc matka, uczy Pani miłości, kazdy wpis tego bloga to dla mnie lekcja jak w przyszlosci kochac swoje dzieci a juz teraz- swoich najblizszych.Nie moge za darmo pobierac tych lekcji, to nie fair, musze, chce i potrzebuje wynagrodzic to co od Pani otrzymałam, choc nie wie Pani o moim istnieniu nawet.Bede sie modlic, calym sercem- to chyba najwiecej co moge dac, choc chcialabym duzo wiecej. Bede w miare mozliwosci wplacac drobne kwoty na konto Laurki- drobne bo sama jestem na utrzymaniu moich rodzicow. Studiuje na kierunku na ktorym przygotowuje sie do pomagania dzieciom w ich rozwoju juz od urodzenia, aby poprzez swoje choroby i zaburzenia nie zostawaly w tyle, za zdrowymi dziecmi, musze powiedziec ze Pani choc nie zawodowo to doskonale kieruje wczesnym wspomaganiem rozwoju Laurki. To ze poradzi sobie Pani jest dla mnie oczywiste, prosze pamietac ze nie jest Pani „zwykla” mama, rzesze ludzi odwiedzajacych ta strone pobiera od Pani tak jak ja, korepetycje z miłości.
    Dziekuje!

  153. Boże… jak można odejść od tak malutkiej uroczej iskierki? Trzymam za Was kciuki :*

  154. Dołączam się do pomysłu GONI. Również przelałam pieniążki. Może to i mało bo ostatnio jest nam troszkę ciężko, ale taka kwota mnie nie zrujnuje.
    Was wszystkich również nakłaniam do takiego malutkiego gestu. Razem możemy naprawdę zdziałać wiele i pomóc dziewczynom. One teraz szczególnie potrzebują naszej pomocy.
    Emilko ja naprawdę wierzę, że będzie lepiej, a usłyszeć coś takiego z moich ust to naprawdę rzadkość. Jak nie wierzysz to zapytaj moich bliskich, oni Ci powiedzą jaką jestem pesymistką. Bądźcie dzielne jak do tej pory.

  155. Bardzo mi przykro, spragniona kazdego wpisu, takiego sie nie spodziewalam…
    Sciskam bardzo mocno, ciezko mi uwierzyc, ze mozna tak nagle wszystko przekreslic.

    Emilko, mam nadzieje, ze przed Toba i Laurka same sloneczne dni, tego Wam zycze z calego serca.

  156. To wstrętne dlaczego… też kiedyś się nad tym zastanawiałam- i nigdy się nie znajdzie na to odpowiedzi. Jak miną pierwsze emocje a pewnie to trochę potrwa TY BĘDZIESZ MIAŁA MIŁOŚĆ LAURKI A ON WSTRĘT DO SIEBIE , wiem to z doświadczenia, tak będzie niestety. Odejście bliskiej osoby jest takim samym doświadczeniem jak śmierć bliskiej osoby. Trzeba przejść te wszystkie etapy, szoku, niedowierzania, pytania dlaczego.

    Życzę Tobie POGODZENIA się z nową sytuacją, bycia ponad takie ludzkie słabości, a jednocześnie życzę Tobie abyś spotkała kogoś, przy kim będziesz mogła być słaba kruszyna i żebyś i taka potrafiła być.

    Życie niejednego z nas mogło by być gotowym scenariuszem jakiejś powieści, kluczem jest aby wychodzić z tego zwycięsko. A wychodzenie z tak trudnych sytuacji może naprawdę być piękne. Trzymam Kciuki z Ciebie i Twoją rodzinę.

    Pamiętaj że nie jesteś sama. W tym samym czasie na całym świecie ktoś kogoś traci na zawsze i płacze.

  157. Emilio czytam twój blog od dłuższego czasu. Postanowiłam pierwszy raz coś napisać. Pamiętam cię ze szkoły rodzenia ( ja byłam w innej grupie), ale mieliśmy też wspólne zajęcia. Bardzo mi przykro, bardzo.. To wielka niesprawiedliwość losu, to wszystko co Cię i Laurę spotkało.. Nie wiem co jeszcze moglabym napisać i czy jakieś słowa są w stanie Cię pocieszyć… Jesteś najcudowniejszą matką na świecie! Laura pewnie niedługo też ci to powie.. Jestem myślami z wami i wierze, że niedługo nadejdą szczęśliwe i beztroskie chwile…

  158. bardzo mi przykro Emilio, ale jedyne co mogę zrobić to Was obie wirtualnie przytulić…

  159. Emilko, Laurko przytulam mocno

  160. Słów brakło, łzy same napłynęły do oczu….i nie, nie rozumiem jakim bezlitosnym człowiekiem trzeba być żeby tak postąpić?! Nie możemy oceniać postępowania „taty”? A niby dlaczego? Świadomie lub nie zawsze oceniamy ludzi, a po czym? Niektórzy po słowach, inni po czynach. No i jak nie skomentować takiego zachowania człowieka, który dał życie Małej Istotce, a teraz opuszcza Ją kiedy tego najbardziej potrzebuje! Cząstkę samego siebie! Rozumiem, że ludzie się rozstają z różnych powodów, ale rozstają się z partnerem, a nie porzucają dziecko! Bo jak inaczej nazwać wyjazd za granicę ” z biletem w jedną stronę”? „Tatusiu”, jeśli zdecydowałeś się wyjechać za granicę sam, bez obowiązków, to masz świetną okazję, żeby ten czas wykorzystać na zapewnienie Twojej Córeczce bytu, w takiej sytuacji mama nie powinna martwić się o finanse tylko zająć Laurką, Ty jako ten mający możliwości spędzania większej ilości czasu w pracy, bez martwienia się o opiekę nad Malutką jesteś za to odpowiedzialny! „Walczyć o alimenty”? Jeśli takie coś będzie miało miejsce to znaczy, że nie masz za grosz honoru, obcy ludzie wspierają Twoją Córkę jak mogą bo pokochali Ją całym sercem, więc chyba dla Ciebie to sprawa priorytetowa zapewnić przynajmniej wsparcie finansowe skoro nie będzie Cie przy Niej w najważniejszych momentach życia. Mam nadzieję, że Sąd będzie w tej sprawie sprawiedliwy do bólu!

  161. Jak inni jestem z Wami, wspaniałe, dzielne Kobietki.. już puszczam przelew. Choć tak mogę pomóc. Wierzę mocno, że czas leczy rany i Obie dacie radę żyć dalej, najlepiej jak potraficie. Dużo wytrwałości i zdrowia, zdrowia życzę ..

  162. Emilko i Laurko trzymajcie się dzielnie nie umiem opisać tego co teraz czuje tak podziwiałam ojca a teraz …….
    Tak piękne osoby ciałem ale przedewszystkim duchem nie zostaną same i wieże że to nie koniec ale początek
    trzymam mocno za Was kciuki
    sciskam i tule

  163. Rozpłakałam się.Normalnie nie wierzę…. Emilko nawet nie wiesz jak mi przykro. Coś we mnie krzyczy, czuje się tak jakby ta sytuacja dotyczyła mnie osobiście. Brakuje mi słów. Tyle obowiązków sadło tylko na Twoje ramiona, tyle trosk. Emilio ja od początku wiedziałam,że jesteś wspaniałą i wyjątkową osobą, a teraz Twoja postawa, siła walki, upór i wiara,że będzie dobrze powaliła na kolana pewnie wielu. Cała masa innych kobiet pewnie załamała by się a ty dalej walczysz…Ty ta drobna filigranowa kobieta, która ma moc niezwyklą. Dajesz siłę i nadzieje innym samotnym mamą, które mimo,ze mają zmiej zmartwień sądzą,że sobie nie poradzą… Ty to zmieniasz. Dajesz nam mamą KOPA,że wystarczy chcieć. Kochana nasza pamietaj,że nigdy nie zostaniesz z Laurką sama. My czytelnicy tego bloga, przyjaciele (po tym roku wielu zżyło się z Wami do tego stopnia,że uwaza i traktuje Was jak przyjacioł) zawsze Ci pomożemy i wesprzemy, Jest tu wiele osób dobrego serca, którzy pomoga w rózny sposób. Pamietaj o Tym Emilko zawsze wtedy gdy będziesz miała chwilę zwątpienia, gdy bedziesz miała gorszy dzien ( bo każdy go nieraz ma), gdy ci sie bedzie wydawac,że już dalej nie możesz….

  164. kiedyś się zastanawiałam co bym zrobiła jak urodziło by mi się chore dziecko,teraz się nie zastanawiam,życie jest nieprzewidywalne,przecież zdrowe dziecko w każdej chwili może zachorować lub ulec wypadkowi i co wtedy?! rodzina jest najważniejsza,nigdy nie wiadomo co nas spotka i naszych bliskich,ale tak poprostu poddać się, odejść!!! nie wiem jak można patrzeć na swoje odbicie w lustrze po takiej ucieczce.Wiem bywa ciężko,bardzo ciężko,zrozumiała bym gdyby stał z boku,był obecny w najtrudniejszych momentach,starał się pomagać,nie trzeba przecież żyć pod jednym dachem,ale trzeba coś z siebie dać a nie uciekać.
    Nikogo nie chce oceniać, każdy sam musi czasem popatrzeć na swoje odbicie i powiedzieć sobie w oczy- jestem ok!
    Emilio! bosa ale w ostrogach,wiem że sobie poradzisz,wygrasz wszystkie bitwy,zrobisz to dla Laurki,dla siebie i dla nas

  165. Zawsze z utęsknieniem czekam na Twój kolejny wpis,zasiadam do kompa nawet wtedy kiedy każdy normalny ludek już smacznie chrapie.Wczoraj ,kiedy moje maluchy smacznie spały (a było to około godziny 2 w nocy)po przeczytaniu Twego posta dałam upust swym emocjom.Z tego wszystkiego zapomniałam zamieścić swój komunikat.Robię więc wpis teraz…Tak naprawdę myśli moje gnają jak rozpędzone konie,szukając wytłumaczenia dla cierpienia które was dotknęło.Chciałabym ubrać słowa tak,by Cię pocieszyć i ulżyć choć troszkę,ale chyba nie umiem.Nie chcę oceniać twego męża tu na blogu(choć kilka siarczystych słów puściłabym w jego stronę) nie będę obwiniać też Boga bo dał nam wolną wolę przecież.Liczą się Emil Ci co pozostali przy Tobie,rodzina,przyjaciele no i my fani wasi najwięksi.Uwierz będzie i dla Ciebie słońce gorące grzało.A jeśli chodzi o finanse to na pewno nie zapomnę coś skrobnąć,tak jak wielu osób które na pewno nie pozostawią Was samych.Anka

  166. A gdzie wiara w milosc? W drugiego czlowieka? Przeciez kazdy powinien miec wsarcie w tej drugiej osobie a nie jeszcze przez nia cierpiec.Dziewczyny jestescie dzielne i kazdy wierzy w to ze i ta przeszkode pokonacie chodz nie bedzie latwo.Kazdy w Was bardzo mocno wierzy..lecz nie moge zrozumiec decyzji meza..co nas nie zabije to nas wzmocni..Emilko,Laurko jest tyle osob ktore Was kochaja i trzymaja za Was kciuki…wierze ze jakos sie to ulozy..trzymam bardzo mocno kciuki za Was dziewczyny:**

  167. „Śnij w kręgach. Tańcz w ciszy.
    Wsłuchaj się w wewnętrzny rytm życia.
    Tonąc w nieugaszonym wapnie, łaknij.
    Nie ustawaj w walce.
    Nie zatrzymuj się w tańcu,
    bo nie usłyszysz muzyki…”
    W. Wharton

    Codziennie przekracza Pani granice możliwości… I jestem pewna, że słyszy i będzie Pani słyszec najpiękniejszą muzykę…

  168. Po przeczytaniu twojej wiadomosci poprostu mnie zamurowalo.Słów mi brak.Żałuję że mieszkam na drugi koncu Polski i nie bede mogla pomoc jakos bardziej fizycznie niz tylko finansowo.Emilio,dasz rade….masz Laure i nas….

  169. Emilio, przytulam mocno. Mocno ściskam i głaszczę po policzku. Ciebie i Laurę. Ciężko znaleźć słowa, które przyniosłyby Tobie pocieszenie, dałyby otuchę i wsparcie. Życzę Ci dużo sił, niezmiennej wiary i nadziei, cuda się zdarzają- Laura jest najpiękniejszym przykładem, że warto walczyć, warto wierzyć. Jestem pewna, że na Waszej drodze stanie mężczyzna przez duże M, który da Wam obojgu oceany miłości i niewyczerpane pokłady siły i czułości.

  170. Kochana Emilko,
    To moze nie jest dla ciebie pocieszeniem, ale faceci najczęściej nie wytrzymują takiej próby.
    Oni bardzo trudno znoszą sytuacje w których to nie wokół nich kreci sie cały swiat.
    Jesteś cudowna i ambitna, więc na pewno dasz radę.
    Ech …szkoda że mieszkasz tak daleko, chetnie bym ci pomogła.
    Ale i tak jak bym mogła jakos pomóc to napisz.

  171. bardzo mi przykro. trzymaj sie kochana

  172. Dziewczyny trzymajcie się ;******

  173. No niestety od dawna wiadomo że facet to św…a, brak słów jak można tak zostawić rodzinke jeszcze z tak chorym dzieckiem przed którym poważne i skomplikowane operacje!!
    Pozdrawiam

  174. ach, ale kicha, no kicha poprostu. rozumiem ze sie dwoje ludzi nie dogaduje juz i sie rozstaja, ale mam nadzieje ze nie zostawi Laury i bedzie przy niej i dla niej i razem z nia, bedzie ja wspieral i jej nie opusci.

  175. Czytam twój blog od dawna – od jakiegoś czasu podejrzewałam ze to o niego chodzi – ale miałam nadzieje, ze się mylę, ze przecież to niemożliwe, ze nie można być takim egoistą i zostawić nie żonę, ale dziecko własne w potrzebie. Jak widać jednak można, można być draniem i nie myśleć o nikim tylko o sobie. Mam nadzieję, że sprawiedliwość jest na tym świecie i słono za to zapłacisz – nie napisze tato Laury bo nie jesteś wart tego określenia. Mogłabym zrozumiec odejscie od żony problemy Was przerosły i nie nadajecie na tych samych falach juz choć gdzie tu ” na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie” no ale to bym jeszcze strawiła – ale zostawić je tak na pastwe losu wiedząc ze Laura bardzo potrzebuje Was obojga – nie mieści mi się to w głowie i nigdy tego nie zrozumiem.
    No ale po co miec kłopot jak mozna sobie zwyczajnie wyjechac i pozbyc się problemów i zostawić wszystko na głowie matki – mam nadzieje ze nigdy żadna kobieta cie nie pokocha, bo na to nie zasługujesz …

    Emilko – nie płacz – dasz rade – on na Was nie zasługiwał – nie ma nad kim płakać – na pewno znajdziecie kogoś kto będzie Was godzień bo ten człowiek na pewno nie jest
    Trzymajcie się ciepło

  176. Witaj, Emi dawno nie pisałam ,ale na bieżąco czytałam wieści o KRUSZYNCE , która dzięki Twojej wielkiej miłości i sile, jest normalnym pięknym dzieckiem. I tak będzie mimo, kolejnego ciosu jakiego nie szczędzi Ci życie ,Ty dasz radę,nie będzie łatwo ale wiem, że się nie poddasz.
    Mieszkam zbyt daleko,żeby Ci pomóc w opiece nad Laurą, ale tak jak kiedyś napisałam, w miarę możliwości będę Cię wspierać finansowo, tym bardziej teraz. Przelew robię na konto ; Dla Laury, żebyś mogła od razu mieć dostęp.A tymczsem przytulam mocno, zwłaszcza Ciebie. Trzymaj się.Dla Laury buziaczki.

  177. Dawno nic nie pisałam ,cieszyłam się ,że u Was powoli się układa otwieram stronę z nadzieją, że przeczytam jak Laura urwisuje a tu same przykre rzeczy…i po dniu…
    Romek wiem ,że Emilka wychowa WASZĄ CÓRKĘ na cudownego człowieka i córeczka przebaczy Ci.
    Mam nadzieję ,a raczej jestem pewna ,że Ty codziennie będziesz czytał tego bloga i będziesz żałował tego co zrobiłeś widząc jak Dziewczyny super sobie radzą i jak Laura rośnie zdrowa.
    Będziesz miał wyrzuty sumienia i będziesz musiał żyć z tym ,że zostawiłeś swoje dziecko kiedy najbardziej Cie potrzebowało.
    Przecież to tak cudownie jest być rodzicem nie zależnie czy ma się chore czy zdrowe dziecko. Myślałam że takie przeżycia cementują związek jeszcze bardziej.Pomyliłam się.
    A TY TAK PO PROSTU REZYGNUJESZ.
    Nie chcę Cię oceniać ,ale NAJ NORMALNIEJ W ŚWIECIE CIĘ NIE ROZUMIEM- TYLE JUŻ ZA WAMI,ROMEK.

    Emilko co bym nie napisała….przykro mi …
    Laurko kocham Cię.

  178. nie no nie mogę tego pojąć.szlag mnie trafia jak czytam,że „Próbowałam przekonywać, że dla Laury warto zrobić naprawdę wszystko…”SZOK!!!Jeszcze trzeba o tym kogoś przekonywać!!To przecież oczywiste i wiem to ja,Ty i MY WSZYSCY tutaj a Ty musiałaś przekonywać jej własnego ojca…

    Emilko pisz jak coś będzie potrzeba.Jak będzie czegoś brakować lub będzie sie coś kończyć to wal jak w dym tu do nas i nic sie nie przejmuj bo dasz radę na 1000%

  179. Witam serdecznie
    Ja też odpisuję Tobie, Emilko, pierwszy raz.

    Szklanka do połowy wypełniona wodą jest zawsze albo do połowy pełna – albo od połowy pusta. Zależy jak na to spojrzysz.

    Kiedy parę miesięcy temu rozpoczęłam czytanie Twojego bloga, nie byłam w stanie zrozumieć Twojego heroizmu, skąd czerpiesz siły, dlaczego się nie poddajesz, dlaczego walczysz z tak straszliwym przeciwnikiem. Nie widziałam wtedy szans. Kolejne wpisy pokazały mi cud. Tak naprawdę pokazały cud całemu światu. To dotyczy nie tylko Laury.

    Twój mąż był przy Tobie, kiedy ten cud się dokonywał. Kiedy Laura, dziecko stojące na granicy życia, wchodziła do świata żywych

    Teraz Laura jest zdrowa! Je „po swojemu”. Oddycha po „swojemu”. Trawi i wydala „po swojemu” ale jest zdrowa! Czeka Was jeszcze wiele zadań i rehabilitacji, usprawniania, poprawiania.

    Twój mąż zużył cały życiowy zapas sił, jaki miał. Gdyby mógł jeszcze coś Tobie ofiarować to by to zrobił – tak myślę. Odszedł ładować akumulatory. Jak będzie mógł to pewnie Wam pomoże.
    Przed Tobą ciężka praca ale i nadzieja na wyleczenie Laurki. Jeśli Bóg ma Was w opiece to to większa opieka niż mąż.

    Aha, właśnie, w tej sytuacji to Tobie jak najszybciej potrzebna jest pomoc drugiej osoby do opieki nad Laurą, nawet jak nie pracujesz. Chociaż na parę godzin dziennie. Przeczytałam, że któraś z mam – Twoja znajoma ze szpitala
    (Ewelina
    http://czarnulka203@wp.pl),
    właśnie to zaproponowała. Że przyjedzie ze swoim dzieckiem i będzie Ci pomagać. Może to najlepszy pomysł. Jeżeli znacie się to może przyjmij pomoc Eweliny. Ja bym tak zrobiła – gdybym znała i miała zaufanie.
    To pewnie pomoc na kilka dni. Ale potem może znajdą się inne wolontariuszki i wspólnymi siłami dacie radę! Wiem, co mówię!

    Pozdrawiam i ocieram Wasze łzy. A Twojego męża bronię przed linczem, bo nie sposób nie docenić, że długo i dzielnie się trzymał. Dłużej widocznie nie mógł. Będzie Ci łatwiej myśleć, że brakło mu sił, niż że nie chciał dla Was dobra. Twoje pozytywne uczucia są ważne dla Twojego zdrowia oraz dla wychowania Laurki!

  180. bardzo mi przykro, nie wiem co napisać. Ale dasz radę, kobiety a szczególnie matki są silne i zawsze znajdą wyjście. Mam nadzieje, że znajdziesz mężczyznę który zasłuży na ciebie i Laurę.A twój mąż to niestety tchórz i egoista- przykro mi ale musiałam to napisać. A o alimenty walcz i to wysokie, bo on jest ojcem i też ma obowiązki.

  181. nie wiem jak można być takim ….. *****….. facetowi można być „słabym” i nie dać rady? Wymiękł i dał ciała na całej linii…. niedojrzały ***** może lepiej że odszedł….szkoda dla niego łez.

  182. Jesteśmy z Wami … On wymiękł .. Najlepiej uciec ..

    Emilio będziesz szczęśliwa… Zasługujesz na to ..

  183. witam Cię Emilio czytam i az sie plakac chce co za dran z tego twojego meza ale faceci tacy sa jak jest problem i sa potrzebni to znikaja takie jest zycie napewno sobie poradzisz juz tyle wytrzymalas to wytrzymasz jestem z toba:) kochaną i śliczną masz córeczkę:))))

  184. jestem zła!jak los może być tak okrutny…
    Emilko Ty masz dla kogo żyć i się nie poddawać a co do taty Laury to myślę,że zdaje sobie sprawę,że Laurka w przyszłości mu”bardzo”podziękuje.

  185. Czytam Twój blog od miesiąca. Gdzies dostałam str. i tak sie zaczęło. To co w Waszym życiu trwało prawie rok ja poznałam w ciągu ostatnich kilku dni. Coś co mnie uderzyło to, to jak dużo osiagnełaś. W ciagu tego roku Twoja córka dużo przeszła ale jest na etapie o jakim na poczatku nawet pewnie sie bałas marzyć. Jeden rok a jaki krok milowy. Wszystko dzięki Twojej sile, wytrwałości, dążeniu do celu. Jesteś najlepszym co mogło spotkac Twoje dziecko. Dasz sobie radę, będzie cieżko ale masz dla kogo walczyc. Wierzę, że kolejny rok życie Laurki to kolejny krok do poprawy jej jakości życia.

  186. niema co osadzac drugiego czlowieka ale zgadzam sie z aga z krakowa.Dla dziecka robi sie rozne rzeczy dlatego mogl zostac dla Laury

  187. tak mi przykro ..popłakałam się jak małe dziecko – tak mi źle teraz … nie mogę sie pogodzić z tym co się stało — Twój maż był dla mnie wzorem przede wszystkim kochającego taty, którego mogą pozazdrościć wszystkie dzieciaczki — i czarł prysł rzeczywistość stała się okrutna — ciężko się z tym pogodzić ze nie wytrzymał … ale Ty wiesz, że tylko od Ciebie zależy czy Laurcia będzie miała normalne dzieciństwoo … Kocham Was dziewuszki – wiem, że jesteś silna i dasz radę ..oby znalazły się osoby które Wam, pomogą …… a MY — róbmy przelewy na prywatne konto Laurki – bo teraz zwłaszcza teraz pieniążki będą jej potrzebne – każda złotówka się liczy !!!!!!!

  188. Czytam juz Twoj blog od jakiegos czasu… ale jeszcze nigdy nie komentowalam zadnego Twojego wpisu. Teraz przeczytalam Twoj wpis i chcialabym napisac Ci cos sensownego dla otuchy, ale mysle juz przez pol dnia i nadal nie wiem jak moglabym to ujac, wiec napisze po prostu ze mysle i trzymam kciuki za Wasze szczescie i spokoj! Zeby wszystko sie jakos ulozylo!

  189. Aż… mi się niedobrze zrobiło… :/ Tak na żołądku…
    Tu chyba są zbędne wszystkie komentarze… Brak słów… 🙁

  190. niechce mi sie w to wierzyc czytajac twoj wpis az lzy mi poplynely.Oj ci mezczyzni gdy tylko nie radza sobie z czyms to uciekaja ale ty jestes dzielna i masz jeszcze dzielniejsza corke i taka sliczna.My kobiety zyjemy dla dzieci.Caluski dla Laury I dla Ciebie.Bedzie ok:)

  191. Kochana Nasza Emilio i Laurko!!!

    Jesteście najdzielniejszymi kobietkami o których było mi dane słyszeć i czytać. Za równo twoja jak i twojej kochanej córeczki, determinacja do walki z tą okropną chorobą jest niesamowita, zaskakująca i godna wszystkich nagród pochwalnych jakie można by było tylko wam przyznać.

    Kochane dziewczyny, uda wam się i z tej smutnej historii wyjść obronną ręką. Wierzę w to, że powstaniesz jak Feniks z popiołu i zrozumiesz, że to ojciec Laurki stracił największy skarb jaki życie mu dało – Ciebie i Laurkę a nie TY!!! Ty masz po swojej stronie mnóstwo serdecznych ludzi, wiernych i oddanych, gotowych w każdej chwili przybiec z pomocą do Was. Dlatego kochana Emilio nie smuć się popatrz na te wszystkie wpisy, na liczbę odwiedzin strony i pomyśl, że będzie wszystko dobrze. Nie ma innej opcji. A co do „męskiego ramienia” jesteś piękną , młodą kobietą, masz wspaniałą córkę wierzę w to, że znajdzie się mężczyzna tak wspaniały i dobry jak ty. Zasługujesz na to jak mało kto!!!! Zobaczysz, będzie dobrze. To twój mąż popełnia błąd, to on kiedyś będzie żałował jak na stare lata zabraknie przy nim kogoś kto jemu pomoże, poda szklankę z wodą czy przyniesie ciężkie zakupy.

    Mówi się, że „Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy”…

    Pozdrawiam i ściskam was mocno tak wirtualnie 🙂

  192. Droga Pani Emilko!
    Bardzo pani współczuję i całym sercem jestem z panią, nie rozumiem dlaczego pani partner zostawił dwie tak piękne i inteligentne kobiety, to jedyna rzecz której, nigdy nie zrozumiem. Proszę zapomnieć o przyszłości i skupić się na zdrowiu Laurki, jak przeczytałam w pewnej książce ” lepiej nie pamiętać.”. To naprawdę smutne, czytając ten wpis łzy naciekły mi do oczu…
    Ale daję pani słowo, że ja nigdy nie zostawię Laurki zawsze będę wspierać panią i pani córkę, może nie finansowo gdyż, mam 12 lat i sama wiem że moi rodzice nie grzeszą pieniędzmi, ale słowo i modlitwa to też wsparcie prawda?
    Proszę ucałować ode mnie Laurkę i trzymam kciuki za was obie

  193. jest mi bardzo przykro! nie spodziewałam sie takiego wpisu. ale wiem, że dasz radę, jesteś niesamowicie silną kobietą! w miarę możliwości będę w dalszym ciągu pomagać. uściski dla Was.

  194. Na temat tego pana wypowiadać się nie będę, bo musiałabym tu użyć niecenzuralnych słów. Jedno jest pewne – stracił już prawo do nazywania się Tatą Laury. Nie zasługuje na takie miano, bo zachował się nie jak tata, a jak…jdhslfkfhnkjs. No, niech wystarczy.

    A Ty Emilko jesteś silną kobietą i sobie poradzisz! Masz siłę matki i masz małą księżniczkę, dla której wiem, że jesteś zdolna góry przenosić.Wierzę, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy pomogą Ci w tych trudnych chwilach. I wierzę, że w końcu uśmiechnie się do Ciebie los. A Laura – za parę lat zrozumie jak o nią walczyłaś i Ci podziękuje.Swoim pięknym życiem.

    Chciałabym Ci bardziej pomóc finansowo, ale jestem tylko studentką. Mimo to postaram się co miesiąc przesłać chociaż 20 zł. Mam nadzieję, że taka drobna cegiełka też się przyda, szczególnie, gdy będzie jedną z wielu podobnych cegiełek.

    Ściskam Was obie na odległość! 🙂

  195. Bóg na pewno nie zostawi Was w potrzebie, pani Emilio. Jest Pani najbardziej wytrwałą osobą jaką znam i wierzę, że Laurka powie kiedyś: Mamo jestem szczęśliwa. Bo jakby mogło być inaczej kiedy Laura ma matkę tak dobrą?… Pan Bóg się Wami będzie opiekował. Zawsze i wszędzie. Laura to najdzielniejsza istotka jaką znam, a Pani jest najbardzej wytrwała i cierpliwa…
    Przesyłam pozdrowienia i wiele ciepłych myśli, uścisków i całusków dla Pani i Laurki.

  196. gdyby o tej porze zeszłego roku ktoś ci emi powiedział, że będziesz potrafiła obsługiwać tyle przeróżnych maszyn, znać tyle medycznych procedur, to uwierzyłabyś? chcę powiedzieć, ze dasz rade bez niego. on jest tylko człowiekiem, jak każdy bywa głupi, jak każdy bywa slaby… nie sprostał rzeczywistości. strasznie często się tak dzieje niestety.

  197. Nigdy nie pisałam chociaż jestem tu od dawna ale teraz muszę. Zaszokował mnie ten wpis. Żadna to pociecha ale jestem pewna, że tata Laurki jeszcze tego bardzo będzie żałował, bardzo żałował!

  198. KOCHANA EMILIO!!! To smutne co piszesz ,pamiętaj ze co Cie nie zabije to Cie wzmocni i to ze zdwojoną siłą!Wierz mi to sie sprawdza,wiele w życiu trzeba znieść a życie pisze nam różne scenariusze i nic nie dzieje się bez przyczyny.Pamietaj że nie jesteście same:) Wspieram Was modlitwą…Pozdrawiam dzielne kobietki

  199. Podziwiam i szanuję Cię za wole walki o lepszą przyszłość dla córeczki! 3mam za Was kciuki, pamiętaj koniec końcem po burzy zawsze wychodzi słońce!
    Ściskam Pola M.

  200. Emilio może przydałyby się wolontariuszki, które pomogłyby w zorganizowaniu podróży i przy innych prozaicznych pracach.
    Znalazłam w Wejherowie
    http://www.wejherowo.pl/new/index.php?c=pl&l=mlewa&s=./temppage/piwnica&p=0 , może tam by się ktoś znalazł.
    Dobrze by było gdyby na czas operacji mąż jeszcze pomógł w opiece , chyba , że już wyjeżdża.
    Dziewczyny wymyślajcie coś. Jak można praktycznie pomóc Emilii? Samo pocieszanie nic nie da.

  201. Przykro mi, ze tak sie potoczylo Wasze zycie, ale trzeba wierzyc, ze na swiecie jest jednak wiecej dobrych ludzi i nie zostaniesz sama, ze znajda sie obok Ciebie ludzie, ktorzy Ci pomoga.
    Gdyby kazda osoba tu zagladajaca wyslala raz w miesiacu 5-10 zl albo nawet mniej, ile moze, przynajmniej do czasu az staniecie na nogi, to na pewno zebralaby sie spora sumka, ktora pokrylaby koszty opieki nad Laurka, jej rehabilitacji czy oplacenia opiekunki, co na pewno odciazyloby Ciebie w znacznym stopniu.
    Mam nadzieje, ze jakos sie to wszystko pouklada z czasem…
    A co do meza… No coz, moze jak troche ochlonie to przemysli wszystko i jesli nawet nie wroci, to przynajmniej bedzie wspomagal Was finansowo, bo Laurka jest w koncu jego corka i ma wobec niej zobowiazania.
    Jestes bardzo dzielna kobieta… Trzymajcie sie cieplutko.

  202. Niektórzy ludzie są na dobre i złe.
    Niektórzy tylko na dobre.
    Jesteś piękną, inteligentną, dzielną i zaradną kobietą, wierzę, że ktoś pokocha Ciebie i Twoją śliczną córeczkę.
    Przytulam, wiem, jak to boli, rok temu przez to przechodziłam.
    Ne bądź tylko ZA dzielna. Popłacz sobie, to po pierwsze. A po drugie – cóż, tata Laury może sobie jej nie kochać, może sobie od niej uciec, ale jest zobowiązany do płacenia na nią. Jak nie on, to jego rodzina. To się da zrobić. Nie bierz wszystkiego na siebie. Każde barki mają ograniczoną wytrzymałość.
    Trzymam za Was kciuki.

  203. Emilio , kiedyś już tu pisałam ,że czasem trzeba coś stracić aby zrobić miejsce dla czegoś lepszego.To również odnosi się do uczuć.Jestem przekonana ,że nic nie dzieje się przypadkiem, wszystko jest po coś , ale sens wszystkiego można zrozumieć dopiero z perspektywy czasu.Powtarzam, na Ciebie czeka szczęście którego jeszcze nie widzisz, ale nie może być inaczej.Najwidoczniej inaczej rozumieliście słowo miłość.

  204. Emilko,lzy same cisna mi sie do oczu…tak mi przykro,to takie niesprawiedliwe…nie wierze….trzymajcie sie dziewczynki.

  205. Jesteś najdzielniejszą Kobietą jaką znam, może teraz nie chce Ci się w to wierzyć ale zobaczysz że za jakiś czas zza tych chmur wyjdzie słońce. Wiedz ze jestes dla swojej Małej coreczki całym światem i już nie długo sama Ci bedzie o tym mówić, pamietaj ze masz cała masę przyjaciół tutaj 🙂

  206. dobro powraca ale i zlo…trzymajcie sie dziewczyny.ja mysle tak-jezeli ktos postepuje w taki sposob poprostu niebyl wart kochania.Pani Emilio trzeba sie cieszyc ze teraz a nie pozniej po co tarcic swoj cenny czas.przeciez jest pani mloda ladna i wszystko przed pania!teraz boli przeraza pania wszystko ale z czasem bedzie pani z siebie jeszcze bardziej dumna!!!!i podziekuje pani „mezowi”ze odszedl…wszystko wiem bedzie ciezko ale wierze ze dacie rade.a mala ksiezniczka…no coz szkoda kolejne dziecko skrzywdzone przez brak dopowiedzialnosci rodzica….brak slow.!!!Laurka tez kiedys bedzie kobieta i zrozumie ze zycie nie jest tylko biale lub czarne.mysle ze to nie przez chorobe Laurki.takim czlowiekiemtrzeba poprostu sie urodzic!Laurka bedzie madra dziewczynka i zrozumie czemu niechce pani oczerniac meza a jako kobieta odpowie sobie sama na swoje pytanie…

  207. WITAM, czytam waszego bloga od około miesiąca, ale przeczytałam całego i dziś po informacji o ojcu Laurki postanowiłam na Wasze prywatne konto wpłacić 5 zł. Pomyślałam, że podzielę się tą informacją z osobami czytającymi bloga, jeśli każdy wpłaci miesięcznie 5 zł. z osób „lubię to” a jest ich 3 197, nie wliczając innych osób (np.tylko czytających bloga) to Laurka będzie miała co najmniej 15 985 zł. miesięcznie.
    5 zł. dla pojedynczej osoby to to pół paczki papierosów( ja nie palę, a WY ?)
    Mam nadzieję, że Emilia nie pogniewa się za mój pomysł, za moją wpłatę, i za moje wyliczenia. Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego, dla Laurki i jej Mamusi.

  208. a jednak.. strasznie mi przykro, wyobrazam sobie jak musi byc Ci Emilko ciezko – kiedys dzielilam Twoj los, na szczescie moje dziecko bylo zdrowe… dzis jestem szczesliwa, mam kolejne dziecko, kolejna rodzine i wierze ze tym razem juz tak pozostanie. Co sie musialo stac, ze zdecydowalas sie jednak z nami tym calym swoim ogromnym smutkiem podzielic i napisac czym jest spowodowany?

    sciskam Was sliczne kobietki!!!

  209. Nie rozumiem naprawdę, przykro mi , że tyle złego spotkało Ciebie i Laurę wierzę , że jeszcze będziecie szczęśliwe , inaczej być nie może.

  210. bardzo mi przykro z tego powodu Emilko ale wierze ze Laurka bedze w pelni zdrowa to bedze najwieksza nagroda dla ciebie za wszystko co razem przeszlyscie. walczysz do konca i aby do celu Bog doswiadcza ludzi tych co najbardzej kocha i jest cierpliwy ale sprawiedliwy musisz wierzyc a dobrzy ludze napewno pomoga. xxx dla was

  211. Przkro mi Emi:((
    Bardzo to przykre co Cie – Was, spotkało. Mezczyzni tacy niestety sa. Ja pracuje w osrodku rehabilitacyjnym od 12 lat i na rekch jednej reki moge policzyc rodzin gdzie mezczyzna (tata czy maz) naprawde pomagal zonie przy opiece. To jest trudne i mezczyzni temu nie portafia podolac. Wola zyc z dala niz sie poswiecic.

    Trzymam za Was kciuki i mam nadzieje, ze wszystko ulozy sie pozytywnie. Czasem nie warto układać wszystko do przodu. Nie zadreczaj sie bo los sam ułoży Wam życie. Badzcie dobrej mysli i pozytywnej a dola bedzie usłana słońcem:))

    Buzaki dziewczyny

  212. Emilko, przytulam. Tylko tyle mogę w tej sytuacji 🙁

  213. …..jestem z Tobą, myślami,modlitwą…ach brak mi słów..

  214. Emilko, bardzo mi przykro z powodu tego co się stało… Aż nie wiem co napisać…Łzy same cisną mi się do oczu…Wiem, że może to niewiele, ale pamiętaj, że cały czas jestem z Wami myślami i sercem! Wierzę głęboko, że po tej straszliwej burzy zaświeci dla Was słońce już na dobre! MUSI tak się stać!!! Przytulam Was bardzo mocno, choć tylko wirtualnie…

  215. Nie do wiary jak mężczyzna może być tchórzliwy:( Trzymajcie się dziewczyny! Jesteście wspaniałe i na pewno sobie poradzicie! A pożal się Boże tatuś kiedyś się ocknie ale wtedy będzie już za późno dla niego:(

  216. Dziewczyny konto prywatne jest podane w zakładce numery kont(u góry po prawej stronie). Emilko, a teraz pytanie: czy jeśli ktoś jako tytuł przelewu wpisze dla Emilii-po to byś miała czyste sumienie, ze nie korzystasz z pieniędzy dziecka- musisz odprowadzić podatek czy działa to na tej samej zasadzie jak w przypadku Laury- do pewnej kwoty Urząd Skarbowy może obejść się smakiem?

  217. Niestety nowy wpis całkiem mnie rozbił, do tego stopnia, że nie mogę zatamować potoku łez i to głównie dlatego, że nie mogę pojąć, jak można było zrobić to Laurze!!!! Panie Romku…
    Dobrze napisała Mama z ośmiomiesięcznym stażem. Jak to jest możliwe, że My kochamy Laurunię bardziej niż Pan???????
    Nic to. Nie ma co pytać dlaczego? Emilko, po co? Ważne, że się stało i tyle. Mam takie osobiste refleksje. Mój tata też nie umiał udźwignąć ojcowskich obowiązków, choć byłam zdrowym i sprawnym dzieckiem. Moja mama samotnie borykała się z problemami dnia codziennego i czasem było jej tak ciężko, że sama tego nie wytrzymała. Było załamanie nerwowe. Dziś, po prawie 40tu latach mamy wszyscy do tego dystans, choć moja mama do końca życia będzie mieć żal. Z tatą mam bardzo dobry kontakt, choć nie zapomniałam, jak bardzo było mi go brak. Pocieszeniem jest być może to, że ja miałam siedem lat, gdy tata odszedł a Laurunia jest jeszcze tak malutka, że nie będzie pamiętać a TY BYŁAŚ I ZAWSZE BĘDZIESZ JEJ CAŁYM ŚWIATEM! Przychodzą mi tu na myśl znane osoby, które podobnie jak Ty Emilko, zostały samotnymi matkami. Mam na myśli świetną Dorotę Stalińską i to jakim jest przykładem matki, która całe życie poświęciła dla syna.
    http://pomponik.pl/news/tajemnica-doroty-stalinskiej,1578817
    Pomponik, ale znalazłam tu słowa, które może dodadzą Ci otuchy.
    Jest też, mieszkająca gdzieś na Pomorzu tancerka. Jej zmagania z chorobą nowotworową śledziła telewizja. Ona też, tyle, że przez swoją chorobę, została sama z malutkim dzieckiem, o które jeszcze musiała zawalczyć.
    http://www.tvn24.pl/-1,1618055,0,1,walczyla-z-rakiem-teraz-walczy-z-mezem,wiadomosc.html
    EMILKO, JAK ONE DAŁY RADĘ, TO TY NIE DASZ?????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Ja tylko żałuję, że mieszkam na południu Polski, bo mimo pracy i wychowywania malutkiej córeczki pomogłabym na pewno! Jedyne co mogę zrobić, to wesprzeć finansowo i to będę robić na pewno!!!! Obiecuję.
    Myślę, że znajdą się wśród nas osoby, wolontariusze, którzy pomogą Ci w codziennych problemach. Przecież ten blog czyta masa ludzi i musi być ktoś z okolic Strzebielina, kto będzie mógł i znajdzie czas, żeby Ci pomóc w trakcie i po operacji Laury. Dobrze, że napisałaś o tym Emi, bo nam będzie łatwiej się zorganizować do pomocy.
    DZIEWCZYNY I CHŁOPAKI, BO I MĘŻCZYŹNI CZYTAJĄ BLOGA LAURUNI! MUSIMY POMÓC!!! REALNIE, NIE TYLKO DOBRYM SŁOWEM, KTÓRE TEŻ JEST JAK BALSAM NA OTARCIE ŁEZ, ALE TERAZ TO ZA MAŁO!!! POMÓŻMY EMILCE I LAURZE!!!

  218. Mimo wszystko Wszystkiego Najlepszego w Dniu Imienin (mam nadziej, że dziś je masz Emilio )

  219. Nie no poprostu nie mogę zrozumieć jego decyzji kochał, całowała uwielbial Laure widać bylo radość w jego oczach że jest a teraz co limit dobroci sie wyczerpał jak można byc tak bezdusznym jeszcze ten wyjazd hmm moze przynajmniej zarobek bedzie miał wiekszy tam i bedziesz mogła walczyć o wieksze alimenty trzymajie sie dziewczynki

  220. Emilio napisałam Ci wiadomość na FB. Pozdrawiam

  221. Przykre to co piszesz. Stalo sie i nie ma co ciagnac tematu…

    Juz czas Emilo zebys zaczela sama tworzyc swoje zycie
    i decydowac o nim a nie zdawala sie na laske tego co przyniescie los.
    Mozesz miec wszystko co zechcesz, wystarczy ze uwierzysz.
    Wiedzial o tym Albert Einstein i inni wielcy tego swiata.
    Poznaj tajniki „Sekretu” opisanego przez Rhondy Byrne,
    a wtedy dopiero w pelni zrozumiesz cytowane przez Ciebie slowa Alberta Einsteina.
    Polecam Ci ta ksiazke, jesli jestes gotowac przejac stery swojego zycia
    i jesli masz w sobie wiare.
    Przytulam i dziele sie z Toba moja wiara i radoscia,
    dzieki ktorej zyje jakby cudem bylo wszystko.

  222. Rozpisałam się i internet mi się zbuntował, to jeszcze raz skrótowo. Zgadzam się z Elizą i z Olą. Co prawda Emilko, pisałaś kiedyś, że nie zgodzisz się, żeby czytelnicy bloga finansowali Ci takie rzeczy jak opłaty czy raty. Znamy Twoje zdanie na ten temat, ale przecież nie damy Cię z Laurą skrzywdzic i wywalić z Waszego domu! Nie wiem czy to miała byc niespodzianka i czy mogę o tym napisac (jeśli nie to nie publikuj tego komentarza) ale Joasia potwierdziła mi, że dotarły już do niej Laurkowe koszulki. Zakładam, że niedługo pojawią się na aukcjach i bardzo na to liczę, że licytacje ruszą z kopyta, bo firma, która je robiła naprawdę się postarała. I jak zbierze się jakas sensowna kwota to osobiście uważam, że równie dobrze możesz z niej skorzystac opłacając np raty, bo przecież to TEŻ jest coś dla Laury, żeby mogła mieszkac w otoczeniu, które zna, kocha i które jest dla niej przystosowane. Emi, nie miej żadnych obiekcji. Wszystko będzie dobrze – Kochamy laurę, Kochamy Emilkę i już!

  223. Może znajdzie się jakaś osoba która będzie miała możliwość
    „przechowywania” Ciebie gdzieś w pobliżu szpitala bo na
    fotelu w szpitalu człowiek nie pociągnie tylu tygodni. A może się
    znajdzie jakiś bezrobotny anioł, który nieodpłatnie pomieszkałby
    teraz z Wami i powoli się uczył opieki nad Laurą i mógłby być przy Tobie
    gdy Laura będzie w szpitalu. Życzę dużo powodzenia i wytrwałości –
    na pewno dasz radę!

  224. Będzie dobrze. Wiem to i obiecuję Ci to. Najważniejsze, że Laurka żyje, ma się coraz lepiej a niedługo czeka ją operacja, która tylko poprawi jej stan i będzie największym krokiem do zdrowia i normalności! A Anioły też się znajdą, one zawsze przychodzą gdy są potrzebne. Wiem co mówię, też jestem samotną matką z przeszkodami, i wiem, że na facetów nie można liczyć na dłuższą mętę. Są za słabi, tchórzliwi i nieodpowiedzialni, i to się nigdy nie zmieni. To już taki „gatunek”. My jesteśmy jak mrówki, dźwigamy ciężary większe niż my same i dajemy zawsze radę! Jak Ty nie dasz rady to kto da??! Przesyłam najmocniejsze uściski jakie mogę sobie wyobrazić. Skup się na Kruszynce, wyobrażaj sobie ją jak biega, chodzi do szkoły, skacze na skakance i siedzi z Tobą na pięknej zielonej trawie podczas letniego pikniku. I tak właśnie będzie.

  225. az mnie zoladek zabolal jak czytalam Twoja opowiesc, to okropne. szkoda ze Twoj maz nie wytrzymal… Faceci

  226. my kobiety (samotne matki ) jesteśmy silniejsze, my mamy serce, my kochamy bezwarunkowo swoje dzieci, damy radę, musimy. Emilko po każdej burzy wychodzi słońce, musi, k…a musi!! wiem coś o tym. Życzę wiele słońca nad waszymi głowami, uśmiechu i dużo łez – łez ze szczęścia. Tylko takich. Agnieszka

  227. Nie mogę po prostu uwierzyć w to, co teraz przeczytałam…….. po prostu nie mogę!!!!!! Jak można być tak okrutnym człowiekiem, żeby w tak ciężkiej sytuacji zostawić własną rodzinę!!! Brak mi słów………. Gdybym mogła Ci jakoś pomóc…………. Jesteśmy z Tobą!!!

  228. Tak strasznie mi przykro:(((Brak słów!
    Ufam,że znajdziesz w swojej okolicy osoby chętne do pomocy w czasie operacji Księżniczki.
    Przytulam wirtualnie.

  229. A MÓWIŁEŚ,ŻE WSZYSTKIE TWOJE MARZENIA ZWIĄZANE SĄ Z LAURĄ,ŻE NIE MASZ JUŻ ŻADNYCH INNYCH!!! OSZUKAŁEŚ NAS WSZYSTKICH???!!!!
    GDY TROCHĘ „ODPOCZNIESZ”, TO ZROZUMIESZ, ŻE CZEGOŚ CI BRAK!!! ALE ONE BĘDĄ JUŻ O KROK ZA DALEKO…ZASTANÓW SIĘ… CZY MY NAPRAWDĘ WSZYSCY KOCHAMY TWOJE DZIECKO BARDZIEJ NIŻ TY SAM??? NIE WIERZĘ W TO!!!

    Emilio,Lauro – jesteśmy z WAMI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  230. ZGADZAM SIĘ Z ELIZĄ JAK BĘDZIE POTRZEBNA POMOC FINANSOWA ZNAJDZIE SIE WIELU LUDZI DOBREJ WOLI KTÓRZY BĘDĄ CHCIELI POMÓC!!!!!!

  231. Emilko jest mi tak przykro! nie wiem czy mnie pamiętasz byłam z Zuzią w szpitalu Wojewódzkim na sali obok Was. Jeśli będę mogła Ci jakoś pomóc to daj znać. Co prawda nie mam z kim małej zostawić ale jeśli będzie trzeba przyjechać posprzątać, zrobić zakupy, cokolwiek co mogę z robić w obecności mojej małej daj proszę znać!!!

  232. A jednak 🙁 Od jakiegoś czasu to podejrzewałam i modliłam się tylko, żeby moje przeczucia okazały się tylko złym snem 🙁 Wielka szkoda i żal, że tatę Laury życie przerosło. Kiedyś sobie uświadomi, że uciekając od życia niczego nie osiągnie.
    Przytulam mocno i – może się jeszcze karta odwróci.

  233. Emilko mężczyźni nie wytrzymuja takiego napięcia jak my kobiety, dla Nich to za duży ciężar. Z pewnością twój mąż potrzebuje czasu i odpoczynku może jeszcze nie wszystko stracone.Wierzę, że jego serce nie pozwoli mu zapomnieć o Was.
    Ściskam Was mocno dziewczyny wierzę, że się wszystko ułoży i życzę Ci tego kochana Emilko z całego serca. Buźka dla gwiazdeczki.

  234. Emilko! najmniej potrzebujesz teraz litości , najbardziej potrzebne będzie ci nasze wsparcie i możliwości rozwiązania tego problemu dla Ciebie i Laurki. Tak sobie myślałam ,może by jeszcze uderzyć na fora regionalne ( chodzi o poszukiwania opiekunki) i może ktoś tam kogoś zna – tak na prawdę to ta opiekunka powinna już przychodzić od lipca – najpierw jako obserwator , potem przejść szkolenie a potem do pracy. Będę dzisiaj intensywnie myśleć i dzielić się z Tobą swoimi wnioskami. A problem zakupów i załatwiania jakiś podstawowych spraw masz rozwiązany?
    Tak bym chciała ,żebyś miała swoją firmę w domu i mogła przez to nadzorować opiekunkę.Oczywiście firmę , która pozwoliłaby spokojnie Wam żyć… ech….
    Emilko , proszę napisz jeszcze raz nazwę konta , które jest Twoje bez ingerencji fundacji itp.
    I główka do góry – jesteś bardzo dzielną kobietą i dasz ( damy ) radę a pierwszy komentarz cudny – chyba sobie przepiszę te słowa.Buziaki dla was i wielki taki buziaczek dla Laurki

  235. Ogromnie mi przykro, ze tak sie stało. Wiem, ze teraz i w najbliższym czasie będzie Ci bardzo ciężko. Ale zycie nie kończy się tu i teraz, przed Tobą i Twoja córką jeszcze wiele długich lat. Pokazałaś nam już, że potrafisz zdziałac cuda, wobec czego nie widzę innej mozliwości jak ta, że Laura za jakiś czas będzie zdrową, usmiechniętą i bardzo kochającą swoją mame dziewczynką, a Ty będziesz nadal piękną 🙂 radosną i otoczoną miłością kobietą. A Ci, którzy w to zwątpili (a raczej ten jeden…) będzie żył ze swoim sumieniem. nie mogę Ci pomóc tak jak bym chciała, ale mogę finansowo. I to robię.pozdrawiam:)

  236. Emilko kochana jestem w totalnym szoku po przeczytaniu twojego wpisu a lzy same plyna mi do oczu zadaje sobie pytanie jak jedna osoba moze sobie tak z wszystkim poradzic i tez sama zadaje sobie to pytanie „dlaczego” przeciez was i tak juz tak ciezko los dotyka ze tak wiele musisz walczyc o lepsze jutro dla ciebie i Laurki, niema we mnie zadnych slow pocieszenia bo to i tak ani niepomoze ani nic niezmieni ale pamietaj ze oprocz swojej rodziny ktora napewno jest dla ciebie w jakis sposob oparciem masz tu jeszcze tysiace ludzi ktore sa z wami myslami i caly cas wierza w to ze wszystko sie jakos ulozy banajmniej ja w to wierze bardzo gleboko ja rowniez przechodze teraz ciezki okres nic nieidzie tak jak powinno ale wiezrze ze jutro moze byc lepiej bo przeciez co nas niezabije to nas wzmocni trzymaj sie kochaniutka i pamietaj ze masz nas.

  237. Strasznie mi przykro 🙁

  238. Kochane…trzymajcie się ciepło…pozdrawiam

  239. Kochane dziewczynki
    doprawdy nie wiem co napisac. Emilio musi sie znalezc rozwiazanie, no musi, bo ja juz przestane wierzyc, ze Bog jest laskawy.
    Ostatnio o Tobie myslalam i ten jeden rok byl dla Ciebie taki cierniowy, ze starczy na cale zycie. Widocznie jeszcze tego malo 🙁 Ale moze po tym pamietnym roku,w co mocno wierze, wyjrzy dla Was slonce juz na zawsze.
    Sciskam

  240. Mój Boże- tak mi przykro 🙁 nie wiem co mam jeszcze powiedzieć – dacie radę dziewczyny 🙂

  241. Przepraszam za to co teraz napiszę,ale faceci to TCHÓRZE!!!!!Dasz radę,masz piękną,kochaną córeczkę.Tulę Was z całych sił KOCHANE:)

  242. brak mi słów…

  243. Emilio, jestem z WAMI całym sercem. Dokładnie wiem co przeżywasz. Czasami sama się zastanawiam ile człowiek może znieść i normalnie funkcjonować. Ty jesteś przykładem dla mnie, że wiele. Dzieci to nasz bufor przed całym złem. Dla nich jesteśmy w stanie wiele znieść.
    To nie koniec pamiętaj – to początek czegoś nowego, lepszego. Ostatnio powtarzam sobie to wieczór, jak mantrę.
    Ściskam

  244. Bardzo mocno Was przytulam…

  245. Kochana, tu w Warszawie możesz w każdej chwili liczyć na nas. Ja juz powinnam byc po operacji i w miarę na chodzie. Ryś też podpisuje się pod tym rękami i nogami. Pamiętaj, że nas tu masz. Przytulam Cie cieplusio.

  246. Emilko kochana, pamiętaj, że nie ma dróg bez przeszkód. Na pewno masz wokół siebie mnóstwo aniołów, które pomogą Ci w opiece nad Laurą. Zresztą nie raz już już to udowodnili, więc teraz też nie zawiodą i wezmą Ciebie z Laurą pod swoje skrzydła, otoczą spokojem i pomogą zwalczyć kolejne potknięcia.

    Pamiętaj, że trzeba walczyć o swoje marzenia, ale trzeba też wiedzieć, które drogi są nie do przebycia i zachować siły na przejście innym ścieżkami.
    Będzie dobrze;):)

  247. Emilko, nie ma słów żeby skomentować zachowanie twojego męża.

    Ale trudno, teraz najważniejsze to iść do przodu. Walcz o alimenty, wiem że masz wkoło siebie wiele osób które będą ci pomagać i wspierać cię.
    Trzymam za was kciuki baaaardzo mocno, ogromne buziaki dla Laurki… :*

  248. oj Emilio 🙁
    mam nadzieję że już wyczerpałaś w życiu limit nieszczęść. Kurcze co tu napisać? Może to co kiedyś zasłyszałam „lepiej jak coś się stanie za wcześnie niż miałoby się stać za późno”. Jesteś babeczka z klasą, bo mimo wszystko potrafisz tą sytuację ubrać w słowa, nie opluwasz, nie rzucasz jadem. Laurka ma wspaniałą mamę!! Po stokroć kochaną!! A z przyziemnych rzeczy, to spieszę robić Wam jakiś przelew, bo dziś Matki Boskiej Pieniężnej! 🙂
    Pozdrawiam Was i pamiętam w modlitwie, codziennie!

  249. Emilko łzy cisną się do oczu…
    obowiązkiem rodziców nawet jeśli się rozstaną jest wspóln ewychowywanie dziecka!!! szczególnie wtakiej sytuacji jak WAsza (teraz już chyba tylko Twoja). Tato Laury wyrzuty sumienia nie pozwolą Ci uciec. Mała Laura będzie pamiętać.

  250. bardzo mi przykro…jak to jest, że mieszkając z kims pod jednym dachem tyle czasu nie jesteśmy w stanie kogos poznać do końca? co za facet zostawia kobietę z chorym dzieckiem? gdzie męska duma, honor, gdzie wsparcie o które przecież chodzi w tym życiu? każdy chciałby wieść proste, przyjemne życie, ale żeby stawić czoła takim przeciwnościom losu potrzeba prawdziwego mężczyzny z jajami, który jest w stanie zaopiekować się swoimi kobietami. To OGROMNY WSTYD, że w takiej sytuacji zostawia Pan swoją rodzinę, jestem pewna że wyrzuty sumienia w końcu Pana dopadną i kiedyś się Pan opamięta ale wtedy będzie za późno bo KOBIETY, które obdarzyły Pana zaufaniem, a które zostały oszukane, nauczą się radzić sobie same. Dziewczyny trzymajcie się mocno!!! wierzę że znajdzie się w Was ogromna siła i miłość do przezwyciężania przeciwności losu. Nie mogę w to wprost uwierzyć, jak mozna byc takim egoistą i myslec tylko o sobie? niech szanowny mąż zada sobie pytanie jakby sie poczuł gdyby to mama Laurki postanowiła kiedys odejsć, czy nie poczułby się oszukany, zawiedziony, zraniony, samotny, niekochany? a mała Laura co ma mysleć? że przez swoją chorobę rozbiła rodzinę? a na koniec dodam, że Pana ręce są niezdędne przy opiece nad Laurą bo dla jednej osoby to zbyt wiele do dźwignięcia…

  251. żadne słowa nie będa odpowiednie w tej chwili…przykro mi że tak się stało. przytulam i będę prosić Boga żeby przestał Cię już doświadczać. buziaki

  252. Kochana, dbaj o siebie, proszę…
    I jeszcze jedna prośba…wiem, ze cały czas jest problem finansowy, ale pisz wyraźnie, wprost, kiedy będzie źle, my tu zorganizujemy pospolite ruszenie, nie mylę się, prawda?
    Przytulam mocno…
    Emilko, mieszkam pod Gdańskiem, w okolicach Pruszcza Gdańskiego. Kiedy Laurka będzie w szpitalu, a będziesz potrzebowała odetchnąć chwilę, wziąc prysznic, przenocować, daj znać, jesli bedziesz miała ochotę skorzystać z mojej gościny. Zawsze to bliżej, niż jechac do swojego domu….
    Przytulam mocno….

  253. brak mi slow
    sama to przeszlam
    za rogiem czekal ktos kto pokochal
    czego i tobie zycze

  254. Przytulam Was mocno

  255. A ja myślałam że to tata Laury jest ciężko chory…Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam..
    Emilio, Lauro dacie radę. I po tej burzy wyjdzie słońce 🙂 Trzymam kciuki

  256. Czasami tak jest ze to co teraz wydaje nam się nie do zniesienia ,co nas doluje i przygnebia okazuje się pózniej punktem zwrotym w naszym życiu i okazuje się ze jego następstwem jest coś bardzo pozytywnego coś takiego czego nigdy byśmy się nie spodziewali i ja tego życzę Ci z całego mojego serca. Buziaki dla księżniczki

  257. Nie płacz
    w liście nie pisz
    że los ciebie dotknął
    nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
    kiedy Bóg drzwi zamyka
    to otwiera okno

    odetchnij
    popatrz
    spadają z obłoków
    małe-wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia

    a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
    i zapomnij że jesteś
    gdy mówisz że kochasz

    ks. Jan Twardowski

  258. TAK MI PRZYKRO EMI. TAKIEGO WPISU SIE NIE SPODZIEWALAM 🙁 NIE WIEM JAK CIE POCIESZYC, CHOC BARDZO BYM CHCIALA.
    CHCIALABYM PROSIC CZYTLNICZKI BY ZA BARDZO „NIE WIESZALY KOTOW” NA TACIE LAURKI – BO TO NIC NIE DA. NIE WIEM DLACZEGO MEZCZYZNOM TRUDNO JEST ZAAKCEPTOWAC CHORE DZIECKO, U MOJEGO MEZA DOPIERO PO 3 LATACH ZAUWAZYLAM DEPRESJE Z TEGO POWODU. DLATEGO UWAZAM IZ LUDZIE KTORZY MAJA CIEZKO CHORE DZIECI POWINNI BYC OTACZANI OPIEKA PSYCHOLOGOW.
    MI TEZ BYLO BARDZO TRUDNO NA POCZATKU. MNUSTWO STRESU, LEZ , ZAZDROSCI PATRZAC NA ZDROWE DZIECI WIEDZAC ZE MOJE NIGDY TAKIE NIE BEDZIE….
    ALE MAMY MUSZA UDZWIGNAC TEN CIEZAR, BO JAK NIE ONE TO KTO????

    TAKI JESZCZE POMYSL MI PRZYSZEDL DO GLOWY JAK POMOC EMILCE – A TY EMILKO OD RAZU SKOMENTUJ MOJA MYSL JESI UWAZASZ JA ZA NIEREALNA.
    MIMO IZ SAMA ZBIERAM PIENIAZKI NA REHABILITACJE SWOJEGO DZIECKA CHETNIE BYM WPLACILA COS NA PRYWATNE KATO EMILKI JEZELI BY ZECHCIALA JE PODAC.
    TE PIENIAZKI BY MOGLA WYDAC NA DOWOLNY CEL, NAWET NIE ZWIAZANY Z LAURKA.
    I CO O TYM SADZICIE CZYTELNICZKI, CZY TEZ BYSCIE WPLACALY PIENIAZKI NA TAKIE KATO?

    EMI – ZYCZE CI DUZO SILY .

  259. Emila, mocno Cie przytulam..

  260. Czytam Twojego bloga Emilio od kilku miesięcy ale nigdy nie zdecydowałam się nic napisać. Do dziś. Jesteś silną kobietą i wierzę że dasz radę, że Obie dacie radę, przy pomocy Aniołów.
    Mocno Cię ściskam:*
    p.s. Laurka jest przepiękną królewną:)

  261. Witam 🙂 Co prawda To jest moj pierwszy wpis choc czytam Twojego bloga od samego początku -ale jakos nie moglam zdobyc sie na komentarz. Ale Po dzisiejszej notatce postanowiłam coś napisać…
    Nie mam słów do Twoje męża-nie wiem jakie były miedzy wami relacje ale to nie jest ważne , ważne jest to ze okazal sie echh nie uzyje slowa… Nie zrozumie dlaczego zrobil to Laurze – przeciez ona zyje dla WAS! to dzieki waszej milosci rozwija sie jak normalne dziecko:) a on postepuje jak gowniarz nie majacy zadnych obowiazkow- przepraszam juz wiecej nie pisze bo napisze za duzo…
    Pozdrawiam cie serdecznie:**** i caluje Laurke kochana

  262. to bardzo smutne ze maz opuscil was, nie wiem co powiedziec wiecej……
    teraz przed wami operacja musicie sie trzymac kobitki….
    pozdrawiamy was mocno…

  263. Hmmm….no coz…trzeba wziac sie w garsc i dalej walczyc..ja wierze ,ze matka natura wynagrodzi Ci jeszcze zyciem pelnym, pieknym a LAURKA bedzie dla Ciebie zawsze potwierdzeniem, ze postepujesz slusznie i szlachetnie.
    Co tam! nie warto rozdzierac ran! trzeba zyc a na pewno dasz rade! caluje Ciebie i Laurke.

  264. Oj dziewczyny. Nie potrafię dobrać słów… Nie chcę oceniać ani pisać złych słów o Tacie Laury. Pewnie miał powód, miał siłę, miał plany- rodzące się miesiącami… Tylko dlaczego teraz? Dlaczego nie za kilka lat, kiedy sam mógłby się przed Laurą wytłumaczyć? Aj, jakieś puste te życie… Trzymajcie się dzielnie kobietki, sercem jestem z Wami. I nie tylko ja!

  265. Emilio ja wierzę, że Bóg tak chciał. Może na tym rozstaniu wiele zyskasz, chociać jestem zdania że Laura potrzebuje tatusia bardziej niż jej rówieśniczki.
    Jestem pewna że tatę Laury ta cała sytuacja przerosła, że on nie jest tak silny jak TY.

    Wiem, że będzie Ci trudno, ale wiem też że masz blisko siebie wiele dobrych aniołów, którzy cię wspomogą.

    Wszystko się ułoży, musi się ułożyć bo już taką wielką drogę i walkę masz za sobą

  266. Emilko, Kochana sama nie wiem co napisać…. przeczytałam dwa razy Twojego posta, przeklinając pod nosem i zamazując klawiaturę komputera łzami…. tak trudno w to uwierzyć…
    chyba jeszcze gorzej się czułam niż czytając wcześniej o problemach zdrowotnych Laurki, bo wtedy wszyscy robili co w ich mocy żeby jej pomóc a w takiej sytuacji…..
    to nie Ciebie Laurka powinna pytać „dlaczego?” wiesz o tym prawda, ale pewnie to i tak nie wiele da;
    chciałabym mieszkać bliżej i Ci móc fizycznie pomóc, naprawdę;
    trzymaj się ciepło – wszystko się musi ułożyć dobrze, wierzę w to;

  267. A teraz nie patrzeć w przeszłość. Nie odwracać się. Nie stać w miejscu,nie cofać się. Po prostu brnąć do przodu w nieznane. Byleby tylko zajść jak najdalej, na sam szczyt.

  268. Oj przykro sie zrobiło….Ale nic, żyć trzeba dalej.Pamiętaj po każdej burzy wychodzi słońce…Trzymajcie się Kochane Dziewczyny….

  269. Pani Emilko – brak słów. Z całego serca życzę Pani dużo szczęścia i cierpliwości. Mam nadzieję, że taki obrót sprawy nie załamie Pani a wręcz przeciwnie jeszcze wzmocni. Na pewno niedługo wyjdzie dla Was słoneczko – jesteście cudownymi dziewczynami i wierzę że ktoś się o tym niedługo przekona i pokocha Was z całego serca.
    Przesyłam całuski dla małej księżniczki:)

  270. ehhhh co ci napisac emi sama niewiem:/ sciskam cie po prostu ooo tak:)

  271. Emilko, bardzo mi przykro. Pamiętaj tylko, ze nic się nie dzieje bez przyczyny. Przytulam wirtualnie, bo cóż więcej mogę… Całusy dla Laurki.

  272. brak mi słów, aby wyrazić to co pomyślałam o mężczyżnie, który zostawia ciężko chore dziecko i żonę w tak trudnej sytuacji… mam nadzieję, że może jednak otrząśnie się i dotrze do tego człowieka – ojca, że nie zostawia się właśnego dziecka ot tak sobie… w tej chwili jestem myślami z Wami, niestety mieszkam setki kilometrów od Was dziewczyny i nie mam możliwości wsparcia Was osobiście w tej trudnej sytuacji… TRZYMAJCIE SIĘ, są ludzie, którzy nadal będą Wam pomagać – w różny sposób, ale nie zostajecie same… Buziaki dla Kruszynki Wielkiej Duchem

  273. Nie przypuszczałam :(. Nie chcę nikogo osądzać, bo nie mam do tego najmniejszego prawa, ale tak bardzo trudno mi to pojąć, bo przecież najbardziej Laura potrzebuje … Tu już nie chodzi o małżeństwo, tu chodzi o coś dużo, dużo więcej. … Stop – nie mam prawa.
    Mam prawo jednak napisać tak jak mila, że czasem taka strata, to w późniejszej perspektywie zysk i wiem co mówię.
    Płaczę z tobą, bo pokochałam całą waszą trójkę w momencie, kiedy zaczęłam czytać waszą historię.
    Laurko dawaj swojej mamie mnóstwo powodów do radości, ona tego bardzo potrzebuje – ty to pewnie wiesz maleńka :).
    Emilio wierzę, że wszystko się ułoży, brzmi jak frazez, ale naprawdę wierzę.

  274. Wszystko będzie dobrze…ważne że macie siebie. Tam na górze na pewno zadbają o to by było wam jak najlepiej. Ściskam was mocno kochane 🙂

  275. Emilio, podziwiam Cię za wytrwałość i wierzę, że pomimo tych wszystkich przeciwności Twoja walka zakończy się sukcesem, dziś są Twoje imieniny, może juz za rok Laurka powie ” kochana mamusiu wszystkiego najlepszego. Emilko, na pewno Ci się uda a miłość Laury wynagrodzi Ci wszystkie cierpienia. Samotność w Twojej sytuacji to jak cios w plecy, ale wierzę, że Bóg da Ci jeszcze więcej siły. ” a ja wierzę, tak bardzo wierzę w Was, w Ciebie i w Laurę i ten zwariowany czas….”

  276. Po pierwsze – jak to miło otworzyć pocztę i zobaczyć newsletter zapraszający na bloga :D.
    Emilio, masz całkowitą rację – nasze dzieci są najwiekszym skarbem, o który musimy dbać, walczyć, troszczyć się. Wierz w to, co piszesz – taka jest prawda. To nie Wy jesteście niewarte kochania…..

  277. NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI DZIEWCZYNY!!! Nie dajcie sie !!! Powodzenia.

  278. Tylko facet potrafi zostawić swoje maleńkie dziecko i nie martwić się o jutro. Matka nigdy nawet by o tym nie pomyślała. Dlatego to kobiety rodzą dzieci i one poświęcają wszystko dla maluchów. Mam jednak nadzieję, że mimo takiego układu spraw, tatuś znajdzie poczucie obowiązku i odpowiedzialności za Laurkę i będzie przy niej w najtrudniejszych chwilach. Przecież rozwód to rozpad małżeństwa a nie ojcostwa. Wierzę w to, że Laurka mimo wszystko będzie miała dobry kontakt z tatą i to on będzie musiał odpowiedzieć na pytanie „dlaczego”.
    Bardzo mocno Was przytulam!

  279. usiadlam ze sniadaniem i kubkiem kawy zadowolona ze pojawil sie nowy wpis (niestety mimo zarejestrowania nie dostalam informacji o nim) ale nie wiedzialam ze bedzie on taki bolesny…Na ogol jestem wygadana a teraz troche brakuje mi slow…skora mi cierpnie,do oczu naplywaja lzy choc nawet cie nie znam.Wiem ze przyjscie na swiat dziecka,nawet bardzo oczekiwanego i zdrowego to duza zmiana w naszym zyciu i zwiazku.Ah Emilko nawet nie wiesz jak mi po prostu przykro z powodu tego co sie u ciebie stalo!Wiem ze jestes silna kobieta ale ile do cholery i za co czlowiek musi znosic tyle bolu??Kiedy w koncu wyjdzie to ciebie to jak najbardziej zasluzone slonce?Jestem w szoku,strasznie rozczarowana wiec nie za bardzo wiem jak moglbym pocieszyc cie slowami.Gdybym mogla to sama targalabym z toba te torbe w szpitalu.Poki co ciesz sie tym bezbronnym czlowieczkiem.Ja wiem ze cokolwiek by sie dzialo,wystarczy popatrzyc na takiego malucha by moc sie usmiechac w trudnych czasach.Kiedy jest mi smutno nic i nikt nie pomaga mi tak jak moje dziecko.Trzymaj sie,zycze ci duzo duzo sil.

  280. Wyobrażam sobie ile sił i zdrowia kosztował cię ten wpis Emiliio,najważniejsze że dałaś radę to z siebie wyrzucic…Straszne i przykre jest to,ze zawiodłaś się na osobie od której w takiej sytuacji potzrzebowałaś wsparcia.Dobrze,ze jesteś tak silną kobietą(ponoć co nas nie zabije to nas wzmocni).Szkoda,że mieszkamy w dwóch różych końcach Polski sama chętnie chociaż mam dwójke swoich dzieci pomogłabym ci w opiece nad Laurką:)
    Życie daje nam w kość,ciekawe tylko dlaczego zawsze kobiety musza mieć siłę udźwignąc ten ciężar.
    Dziewczynki trzymam za WAs kciuki i przytulam.

  281. nie wiem nawet, co napisać! Wierzę, że uda się Wam pokonac te trudne chwile, a później będzie już tylko lepiej.
    Trzymam za was kciuki z całej siły!

  282. Emilko, brak mi słów… To straszne, że ktoś, kto powinien być oparciem i pomocą – odwrócił się od Was. Nie rozumiem takich mężczyzn (na pewno można tak o nich powiedzieć…?) To odwód na to, jak są słabi i zapatrzeni w siebie, nie są w stanie bezwzględnie poświęcić się komuś, kto bardzo potrzebuje pomocy. Wiem, że bardzo jesteś teraz załamana – nam pozostaje tylko modlitwa i trzymanie kciuków. Jestem za daleko, aby Wam pomóc fizycznie, mam jednak nadzieję, że uda się znaleźć opiekę dla Laurki, abyś mogła wrócić do pracy. Martwi mnie tylko, jak dasz sobie radę w okresie operacji – sam w szpitalu tyle czasu nie dasz rady…

    Nie wiem, nie rozumiem, DLACZEGO tak jest ..”i tylko mama nadzieję, ze chyba wiesz, co robisz, Panie?”

    Przytulam ciepło – i nie poddawaj się, walcz!

  283. Bardzo mi przykro czytając te słowa. Przytulam mocno i wraz z Tobą głęboko wierzę, że wszystko ma swój sens!

  284. cóż można powiedzieć po przeczytaniu takiego tekstu…. słów brak…
    Wierzę jednak głęboko, że Ten Na Górze jakoś to jednak sprytnie zaplanował, że to wszystko nie jest bez sensu, że Wasz los w końcu się jednak odmieni, że Laura lada moment raz na zawsze pokona Hirschsprunga i że kiedyś (jak się już obie uporacie z tym co teraz boli) znajdzie się ktoś kto Was bezgranicznie pokocha bo OBIE JESTEŚCIE CUDOWNE.
    Ja ze swojej strony mogę Ci obiecać tylko codzienną modlitwę i jakieś marne wsparcie finansowe (no chyba że w totka wygram). Trzymajcie się dziewczyny!

  285. Emilio, czytam Twój blog od dawna.
    Nie mogę napisać CI nic innego, jak to, że jestem z Tobą. Dzięki Tobie, Twojej wierze i miłości do córki wiele się nauczyłam. Staram się być lepszą matką.
    Nie chce pisać o dzisiejszym poście, bo i wiem, że to Ci nie pomoże, a ja nie chcę dodawać Ci kolejnego bólu pisząc, że mi przykro, itd, bo wiem, że to nic nie da.

    Trzymaj się kochana! Jesteś niesamowitą kobietą.

    Pozdrawiamy serdecznie z Podkarpacia.

  286. Emi, tak mi przykro 🙁 Jesteście z Laurką warte kochania tak mocno jak to możliwe. Tata Laury nie dorósł do wyzwań stawianych przez życie – to podobno częste, statystyka jest bezlitosna. Ale Wam nie pozwolimy zginąc. Cholera, tak bym chciała wygrać w totka i spłacić Wam ten kredyt. Całuję, Dziewczyny

  287. ….co nas nie zabije,to nas wzmocni!
    Wierzę w to,bo sama mam nie lada problemy
    i trzymam się tego,jak ostatniej deski ratunku.
    Tymczasem (tylko a może aż) przytulam Was obie
    wirtualnie i moc uścisków przesyłam.
    A Laurka jest mądrym dzieckiem
    i nawet jak zapyta i jej nie odpowiesz,
    to zrozumie.
    Trzymaj się dzielnie,Emilko,
    bo masz cudowną Kruszynkę!

  288. Trzymaj się Emilia!!!!! Dacie radę!!!! „Facet z wozu, koniom lżej” 🙂 Pozdrawiam ciepło

  289. Będzie dobrze musi być!!! tak sobie ciągle powtarzam i Wy też silne babki musicie w to wierzyć.
    Zapamiętajcie sobie kochane te słowa:
    Nie ten godzien pamięci, kto gnębił, kto zdzierał,
    Nie ten, kto łzy wyciskał, lecz kto je ucierał. (Ignacy Krasicki)
    Myślę, że z takim podejściem do sprawy nie będzie pytania :DLACZEGO!!
    3-mam za Was mocno kciuki!!!
    Pozdrawiam i przesyłam buziaki dla najsilniejszej mamy na świecie i jej wspaniałej córeczki!!!:*

  290. Bardzo Ci współczuje. Myślę, że jesteś dobrym człowiekiem, a tyle złego Cię spotkało w życiu.
    Mam nadzieję, że Ci się ułoży. Faceci są słabi, ale nie chcę tłumaczyć Twojego męża. Tak to z nami jest udajemy twardzieli, a jesteśmy mięczakami. Ciągle gdzieś pędzimy, spieszymy się i zapominamy o innych ludziach. Jeżeli można Ci jakoś pomóc to daj znać : bilans3@wp.pl
    Pozdrawiam Tomek

  291. Pani Emilio tak bardzo mi przykro, sama nie wiem co Pani sensownego napisać, przytulam cieplutko i obiecuję modlitwę.

  292. Obiecuję modlitwę, nie umiem pomóc inaczej…

  293. Często przegrana jest wygraną. Wierzę że tak będzie i w tym przypadku.
    Dobrze że Laurka ma mądrą kochającą mamę. Dasz radę bo musisz, bo jesteś matką, kobietą jesteśmy silne i mimo wielu przeszkód i potknięć brniemy na ślepo do celu.
    A każde potknięcie i przeszkoda wyzwala w nas ogromne pokłady siły.
    Teraz przed Wami trudny czas, oby jak najszybciej znalazła się odpowiednia pielęgniarka.

    A swoją drogą to d…..z Twojego męża. Nie rozumiem jak można zostawić chore dziecko i tak po prostu uciec. Może potrzebuje trochę czasu, może chce zarobić więcej pieniędzy żebyś Ty nie musiała wracać do pracy, może psychicznie nie dał rady……..ale kiedyś do niego dotrze co zrobił i będzie z tym żył do końca swoich dni.

  294. Ty nie płaczesz, a mi się chce i to mocno. Nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem jak można zostawić swoje dziecko. Nieważne czy jest chore czy zdrowe. Bardzo mi przykro, że Twój mąż nie dał rady udźwignąć tego ciężaru. Wiem, że jesteś silną kobietą i kolejny raz dasz radę. Na pewno będzie ciężko, ale wierzę, że Tobie i Laurce się uda!!! mila mądrze napisała. również przytulam i trzymajcie się cieplutko!!

  295. Emilio, bardzo mi przykro, bardzo…
    Może jeszcze Tata Laurki sie opamięta, może…
    Nie wiem dlaczego ale czułam, że coś jest nie tak, wiem, że to głupie i takie nieprawdopodobne ale tak było.
    Dacie sobie radę – kto inny jak nie Wy? Jesteście bardzo silne i po tym upadku podniesiecie się z dodatkową siłą – wierzę w to! Matka dla Dziecka jest w stanie zrobic wszystko i Ty jestes doskonałym tego przykładem.
    Ci będzie za kilka lat? Co będzie jak Laurka zapyta – dlaczego? Nie mysl teraz o tym, wszytsko za czasem się ułoży. Teraz najważniejsze jest tu i teraz i to aby Laurka jak najszybciej wróciła do domku po operacji.
    Emilio, jak Ci idzie szukanie opiekunki/opiekuna? Zgłaszają się jacys chętni? Tak sobie pomyślałam, że skoro sytuacja jest taka a nie inna to może jeżeli znalazłaby się jakaś opiekunka to ona mogłaby Cie zmieniac w szpitalu (oczywiście po przeszkoleniu). A czy w związku z trudną sytuacją nie nalezy się Wam opiekunka/pielęgniarka z NFZ chociaż na czas pobytu Laurki w szpitalu?
    Pozdraiwam Was ciepło Dziewczynki i życie Wam dużo zdrówka i siły:*:*:*

  296. Poprostu peklo mi serce. Sciskam mocno 🙂

  297. Brak mi slow pozostaje mi tylko wierzyc,ze wszystko dzieje sie w naszym zyciu z jakiegos powodu.Za to,ze jestes tak cudowna matka,ze nie stchorzylas za swoja milosc dostaniesz kiedys nagrode.A Laura niech pyta a Ty powiedz jej prawde.Sciskam i jestescie z Laura w moich myslach i modlitwach.

  298. a jednak… ;(
    Emilko, trzymaj się!!!
    Jesteś piękną, inteligentną, silną kobietą i niebawem na pewno nie będziecie same.
    Mam nadzieję, że czytelnicy bloga nie będą pochopnie oceniać taty Laury. To jest bardzo ważne, bo ONA będzie to przecież czytać…
    Jeśli chodzi o sprawę rozwodową…
    Może jeszcze nic straconego?
    Może jednak warto wybaczyć?
    Z drugiej jednak strony, skoro właśnie teraz zdecydowałaś się napisać otwarcie to, co wielu osobom przyszło na myśl po Twoim jednym, smutnym wpisie… wiele wskazuje na to, że na razie nie ma na to szans…

  299. czasem myślimy, że coś straciliśmy, a tak naprawdę wiele zyskujemy… Słwa, w które zawsze będę wierzyła… A tymczasem przutylam cieplutko. Dobranoc dziewczynki

Trackbacks/Pingbacks

  1. Listopad 2009 - Strona 3978 - [...] Listopad 2009 2011.06.30 | Kochamy Laurę mama Laury została samotna matka... mam ochote udusic [...]

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/