Niekochane dzieci

Autor: Emilia, mama Laury Data: listopad 14, 2010 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 18

Przez cztery miesiące pobytu w szpitalach napatrzyłam się na wiele ludzkiego cierpienia. Straszny był los nieuleczalnie chorych dzieci i ich rodzin, ponieważ tragedia chorego dziecka dotyka zawsze całą rodzinę. Ale najgorszy był los dzieci porzuconych i niekochanych. Niestety, w szpitalach spotkałam wiele maluchów, które zostały pozostawione przez swoich rodziców właśnie dlatego, że urodziły się chore.

Laura leżała w jednej sali razem z kilkumiesięczną Amandą. Dziewczynka cierpiała na dziecięce porażenie mózgowe, a także na chorobę sierocą, ponieważ od dnia narodzin ani razu nikt jej nie przytulił. Słuchałam ze zgrozą płaczu tego dziecka – płaczu, na który nikt nie reagował. Amanda wiła się jak wąż – często zdarzało się, że jej noga lub główka utknęła między szczebelkami łóżeczka, a wtedy pozostawała w tej niewygodnej pozycji przez długi czas. Dziecko krztusiło się i rozpaczliwie krzyczało, ale nikt nie zwracał na nie najmniejszej uwagi – pielęgniarki przychodziły tylko wtedy, kiedy naprawdę musiały… Amanda była wychowanką domu dziecka, ale nikt z tej instytucji jej nie odwiedzał ani nie interesował się jej losem. Dziewczynka od urodzenia miała tylko jedną przestrzeń życiową – małe i ciasne łóżeczko, nie była przytulana ani stymulowana żadnymi zewnętrznymi bodźcami. Z tego względu nie mogła się rozwijać i pozostała na etapie aktywności kilkumiesięcznego niemowlęcia mimo, że już dawno miała skończony roczek. Amanda nie umiała siedzieć – jedyne, co potrafiła to pełzać i płakać…

Próbowałam w myślach usprawiedliwiać rodziców, którzy porzucili to dziecko. Być może choroba córki ich przerosła. Może mieli trudną sytuację życiową lub sami byli ciężko chorzy. Wyliczałam w głowie wiele powodów, dla których można zostawić dziecko w szpitalu. Ale patrząc na Amandę w końcu zrozumiałam, że nic nie usprawiedliwia takiego czynu.

W innym gdańskim szpitalu poznałam historię dziecka z zespołem Downa. Rodzice porzucili je, ponieważ nie pasowało do ich otoczenia (do grupy ludzi wykształconych i dobrze sytuowanych). O chorobie dowiedzieli się już podczas badań prenatalnych, dlatego jeszcze przed porodem postanowili, że zrzekną się praw rodzicielskich. Rodzice zaplanowali wszystko z premedytacją, a rodzinie i przyjaciołom powiedzieli, że dziecko zmarło przy narodzinach. Oboje byli na tyle wyrachowani, że w bardzo przekonujący sposób udawali przed rodziną żal po rzekomej śmierci dziecka… Pech chciał, że przez przypadek sprawa wyszła na jaw i wszyscy dowiedzieli się o postępowaniu tych rodziców….

Zastanawiałam się, czy mam prawo od oceniania innych, skoro sama na pewno daleka jestem od ideału. Ale serce matki podpowiadało mi, że takie rzeczy, jak porzucanie dzieci, nie mają prawa się zdarzać. Pomyślałam, że ludzie nie powinni decydować się na dziecko, jeśli nie potrafią bezwarunkowo kochać. Dziecko trzeba obdarzać miłością zawsze, bez względu na to, jakie się urodziło.

DSCN4351

komentarzy 18

  1. jestem w 100 % za aborcja. Imie Amanda moze ladne ale dziecko nie powinno bylo sie urodzic Stop hipokryzji

    • A czy pani powinna się urodzić ? Znalazła się bogini życia i śmierci !

      • A czy nie lepsza śmierć niż bycie porzuconym i samotnym w palcówkach, w których nikt nie przejmie się czy dziecko jest najedzone, ma sucho i przede wszystkim czy nie cierpi z samotności. Uważam, że porzucenie chorego dziecka jest dużo gorsze niż aborcja kilkunastotygodniowego płodu.

  2. Nikt nie ma prawa zostawić dziecka! I nie ma co bronić rodziców, którzy to robią Jakiś sposób zawsze się znajdzie a dziecko daje taką ogromna siłę. Nikt nie może wiedzieć jak będzie wyglądało życie z dzieckiem. Poddawanie się na samym wstępie jest tchórzostwem. Nie ma żadnych okoliczności łagodzących. Mam nadziejęm, że rodziców zostawiających dzieci spotka kara. To okrótne, ale w głowie mi się nie mieści takie postępowanie.

  3. Gosiu, oczywiście że każdy rodzic powinien kochać swoje dziecko – ale to nie jest pstryczek, niestety. To znaczy, że takiego zachowania nie da się wymusić – i wyłącznie to miałam na myśli pisząc odnośnie obowiązku. Obowiązkiem może być coś, co podlega nam absolutnie, czym jesteśmy w stanie w pełni sterować. Miłością nie jesteśmy w stanie sterować dowolnie. Przykre ale są udzie, którzy nie kochają własnych dzieci. Nie chcą bądź nie potrafią. Nigdzie nie napisałam, że jest to absolutnie normalne, to często kwestia bardzo skomplikowana, czasem oczywiście dot. złej natury człowieka, braku dobrej woli, egocentrycznego usposobienia ale czasem wynika ze zdarzeń, które tak człowieka wynaturzają iż nie jest on zdolny do zdrowej miłości.
    Ktoś spytał:to po co ktoś decyduje się na dziecko. Ano nie zawsze ktoś się na nie decyduje, czasem nowe życie powstaje z gwałtu, czasem jest to owoc „wpadki”.

  4. Czytam te komentarze i ciężko mi uwierzyć, że ktoś mówi, że można porzucić dziecko! Ania napisała: czy naprawde uwazasz, ze tym samym wszyscy maja obowiązek kochać własne dzieci? jak dla mnie TAK. KAŻDY RODZIĆ POWINIEN KOCHAĆ SWOJE DZIECKO BEZWARUNKOWO, a nie porzucać je. I nie ważne jakie kierują nim pobudki nie powinni tego robić. Jeśli dziecko jest chore czy nawet zdrowe a rodzice nie mają możliwość żeby o nie zadbać i wychować tak jakby chcieli niech chociaż zadbają o to aby znaleźć im inny, kochający dom. Ja nie rozumiem jak można żyć z myślą, że porzuciło się własne dziecko… Niektóre osoby tak długo starają się o dzieci a inne tak po prostu się ich „pozbywają”. I gdzie tu jest sprawiedliwość na tym świecie? Dobrze, że nie wszyscy tacy są, że Laura ma przy sobie mamę, która kocha ją i będzie kochać bez względu na to co się będzie działo. Życzę Tobie Emilko dużo wytrwałości (choć wiem, że masz jej naprawdę wiele), a Laurce dużo, dużo szczęścia – choć i tak je ma mając taka mamę!

  5. Choć sama nie mam dzieci i niestety mieć nie będę , tzn. na pewno nie będę biologicznym rodzicem , tak jak Twoja córeczka jestem chora , moja choroba ma podłoże genetyczne , wprawdzie uaktywniła się dopiero przed moimi 18 urodzinami , ale też jest ciężka (Choroba Reklinghausena ) polega na namnażaniu się komórek nowotworowych , przeszłam już kilka operacji , bardzo ciężkich , miałam guzy w kręgosłupie (kilka w kanale kręgowym) który uzyskiwały rozmiar w cm , guza w głowie …. Więc doskonale wiem o czym piszesz , wiem jakie jest podejście lekarzy , czy pielęgniarek . Oczywiście są też wspaniali fachowcy , tylko niestety ciągły brak funduszy na sprzęt , leki , na badania nad nowymi metodami leczenia , odbija się na ich efektywności .
    Wracając do tematu dzieci porzuconych , jestem w stanie zrozumieć rodziców którzy nie podołali nad opieką nad chorym dzieckiem , nie każdy jest na tyle silny , nie każdy ma w sobie tyle zapału . Ale tych rodziców , o których wspomniałaś w tym wpisie nie jestem wstanie zrozumieć , przede wszystkim ich podejścia , nie oddali dziecka ponieważ nie byli wstanie poradzić sobie z jego chorobą , zrobili to bo było „wadliwe” , jak towar który nie spełnił ich oczekiwań i jeszcze mieli czelność okłamać wszystkich wkoło … Nie mieści mi się to w głowie . Mamy do cholery 21 wiek , skoro dani ludzie nie są gotowi na dziecko , to po cholerę się na nie decydują ? Jest antykoncepcja , ach pewnie to nie po Bożemu , bo po Bożemu jest oddać dziecko… Nie możemy mieć pretensji do innych że nie potrafią kochać ?! To po co decydują się na dzieci ?!
    Z drugiej też strony nie mogę pojąć dlaczego takie dzieci są pozostawione same sobie , dlaczego w Polsce aby komuś pomóc trzeba poruszyć niebo i ziemię , takie przypadki nie są nagłaśniane , wręcz przeciwnie w TV pokazują tylko jak to lekarze , pielęgniarki i pracownicy domów dziecka opiekują się takimi chorymi maluchami , które przebywają w szpitalach.
    Zdaję sobie sprawę że za taki stan rzeczy odpowiada wiele czynników , brak personelu , czyli brak środków , ale czasem wystarczy odrobina chęci i dobroć serca .
    Mam nadzieje że los się wreszcie uśmiechnie do Twojej rodziny , że będzie tylko coraz lepiej .
    Podziwiam Cię , jesteś wspaniałą kobietą i masz w sobie ogromną moc !
    Pozdrawiam

  6. nigdy nie zrozumiem dlaczego Bóg pozwala na takie tragedie.Dziecko to cud a to że dzieci chorują to największy błąd jaki Bóg popełnił tworząc świat.

  7. Emilio, podziwiam Cię i życzę dużo siły-bo wiem jak Ci dużo jej trzeba. Laura jest cudownym dzieckiem, życzę jej dużo zdrowia. Dzieci są niesamowite i naprawdę bardzo waleczne. Mój syneczek Bartuś żył na tym Świecie tylko 6 miesięcy i 3 dni (Pan Bóg zabrał Go do siebie w Wigilię), ale walczył do końca. On całkiem inaczej żył, był jak „roślinka” nigdy się nie uśmiechnął, nie płakał, nie ruszał się (tylko po porodzie słyszałam jak płacze i ruszał się tak cudownie-do końca życia tego nie zapomnę), był karmiony dojelitowo, ale był z nami w domku przy Nas dzięki Fundacji Warszawskie Hospicjum Dla Dzieci, każdy dzień wykorzystywałam na maksa, bo wiedziałam że długo z Nami Go nie będzie. Też miałam mały szpital w domu, ale to się nie liczyło-najważniejsze że był przy Nas. Tak mocno Go kochałam i nadal kocham najmocniej na Świecie. Pozdrawiam i dużo siły Wam życzę.

  8. Emilko (mogę? wcale nie złośliwie, wydaje mi się zwyczajnie łagodniejsze od „Emilio”).
    Twój blog, oczywiście. Wydawało mi się jedynie, że między wierszami wyczytałam chęć wymiany poglądów (a konkretnie w tym miejscu: „Zastanawiałam się, czy mam prawo od oceniania innych, skoro sama na pewno daleka jestem od ideału”) – widać źle odczytałam. W takim razie dostosowuję się do Twojej prośby.

    Życzę wszystkiego dobrego.

    Ania

  9. DO odrobina obiektywizmu….

    Aniu, ja uważam inaczej niż Ty: moim zdaniem brak miłości do własnego dziecka jest zbrodnią. Ale to jest tylko moje zdanie i mam prawo je mieć. To jest mój blog i mam prawo pisać to, co myślę. Nie przekonamy się nawzajem, gdyż każda ma inny punkt widzenia. Dlatego proponuję zakończyć dyskusję i proponuję, niech każda z nas pozostanie przy własnym zdaniu.

  10. To, ze nie popre Cie w namietnym uwielbianiu makaronu nie znaczy, ze go nie znosze i stoje po stronie ziemniakow, prawda?

  11. Pracowalam kilka lat w DMD, napatrzylam sie zarowno na nieszczescie dzieci jak i na podlosc rodzicow – ale to przeciez nie zmienia faktu, ze nie mamy prawa oceniac konkretnych rodzicow, ktorzy mogli dokonac takiego a nie innego wyboru z zupelnie nieznanych nam powodow. Teoretycznie mamy takie prawo ale w takiej sytuacji osoby oceniajace nasi uznajace nasze postepowanie za takie czy owakie – tez teoretycznie maja takie prawo. Bo dlaczego nie?
    I nie pisz prosze o obronie rodzicow. Ty swoja opinia nie obronisz dzieci a mozesz w bardzo brzydki sposob ocenic cos,o czym mozesz nie miec pojecia. Nie chodzi przeciez o to, by rzucac tu przykladami, bo moglabym ich wypisac troche.
    Chodzi przede wszystkim o to, ze brak milosci to nie zbrodnia, choc niewatpliwiewyrzadza dziecku ogromna krzywde – jednak nie musi byc celowym dzialaniem. Nie da sie nikogo zmusic do milosci, to tak nie dziala. Zbrodnia jest zabicie dziecka, bicie pasem, gwalt, plucie w twarz, glodzenie. Brak milosci moze brac sie z kilku zrodel. Po prostu nie mozna winic kogos za cos, nad czym mozliwie ze nie panowal (podkreslam: mozliwie; a skoro rodziny nie znasz to nie mozesz wiedziec, czy „mozliwie” istnieje, czy nie).
    Jesli chcesz to odbierz to jako ochrone rodzicow, Twoja wola. Zwrocilam tylko uwage na fakt Twojego oburzenia wzgledem ocen innych, ze jest nie na miejscu, jesli sama poddajesz ocenie postepowanie rodziny, ktorej nie znasz.

    Pozdrawiam,
    Ania

  12. DO odrobiny obiektywizmu

    Fajnie, że bronisz rodziców, ale kto w takim razie obroni dzieci?

    Może masz rację… może powinnam była się powstrzymać od dokonywania oceny. Jednak napisałam ten wpis pod wpływem bardzo dużych emocji – dlatego przybrał on taką formę. Ty bronisz rodziców i zarzucasz mi, że nie miałam okazji osobiście poznać motywów ich działania. Fakt, nie widziałam rodziców, ale miałam możliwość spojrzeć w oczy ich porzuconych dzieci…, a z kolei Ty tej możliwości nie miałaś. Ciesz się, że nie musiałaś patrzeć w ich smutne i przerażone oczy – może wtedy zmieniłabyś zdanie na temat pozostawiania chorych dzieci w szpitalach i domach dziecka.

    • O takich dzieciach myślę codziennie, przytulając swoje. Staram się pomagać wpłacając pieniądze na różne organizacje zajmujące się dziećmi chorymi i niechcianymi. Co można zrobić aby im pomóc. Decyzji rodziców nie zmienimy ale nie można pozostać obojętnym kiedy widzi się dziecko cierpiące i samotne.
      Pamiętam jak urodziłam pierwszego syna, który długo był w szpitalu i tam dwoje dzieci zostało porzuconych to jednak ukradkiem trzymałam te maleństwa za rękę, jak wsadziło nóżki w szczebelki poprawiłam. Czasem dostałam ochrzan za to, ale cóż, przynajmniej tyle…i niestety tylko tyle.

  13. Pytasz, czy masz prawo oceniac…. przeciez juz to robisz. Piszesz, ze rodzice oddali dziecko bo nie pasowalo do otoczenia… skad ta pewnosc? Poznalas rodzicow osobiscie?
    Nie chce, by zabrzmialo to zle… jestes wspaniala matka dla swojej corki i to nie podlega watpliwosci, jak i to, ze wspaniale jest to jak zaciekle walczylas i nadal walczysz o zycie i zdrowie Laurki – ale czy naprawde uwazasz, ze tym samym wszyscy maja obowiazek kochac wlasne dzieci? Niewatpliwie byloby wspaniale, instytucje takie jak DMD i DD nie istnialyby wale, dla dzieci osieroconych,bez bliskiej rodziny – wystarczyloby kilkadziesiat domow zastepczych.
    Nie znajac zadnej sytuacji z bezposredniego zrodla (wlasna obserwacja plus kontaky z rodzina) nie mozna wypowiadac sie w tak wyrachowany sposob, w jaki – w moim mniemaniu – opisalas sytuacje.
    Odwroc stuacje – oburzasz sie na glosy innych, ktorzy poepiaa swoja postawe a jednoczesnie sama w bardzo brtaly sposob oceniasz postepowanie rodzicow dziecka. Rodzicow, o ktorych wiesz z „zaslyszanych” opowiesci.
    Mamo Laury – jestes soba inteligentna, nie pozwol sobie wiecej na taka ocene, jesli nie masz absolutnej pewnosci tego, co jest powodem postepowania rodzicow. Jako kobieta po prejsciach na 100 procent doskonale sama zapewne wiesz jak krzywdzace moga byc nieprzemyslane slowa osob trzecich, ktore nie maja pelnej wiedzy na temat, o ktorym mowia czy pisza.

    Pozdrawiam bardzo, bardzo goraca. Zycze Wam, by w przyszlosci Laura mogla zyc bez respiratora, z wszczepionym sprzetem o ktorym pisalas – pod opieka dobrych anestezjologow. Zycze Wam, by strach o jeden oddech byl kiedys tylko wspomnieniem.

    Ania

    • A co może być powodem postępowania rodziców, którzy czekając na dziecko , zdrowe oczywiście, dostają chore i je zostawiają? Dziecka chorego nikt nie chce. Tylko jedni rodzice są w stanie przyjąć taki trudny dar, a inni kategorycznie chcą się go pozbyć. Moge zrozumieć samotna kobietę, z gromadka dzieci, albo nastolatkę wyrzucona przez rodziców , ze jest przerażona i bezradna,ale pare małżeńską, ktora kłamie? Dzieci z powietrza się nie robi. Jeśli ktoś nie kocha dzieci tak mocno, to nie powinien ich powoływać na świat. Dziecko ma prawo być kochane, a nie zabijane czy porzucane, i to jest ten problem, ze niedojrzałe pelmoletnie osoby bawią się seksem i bawią się w rodziców, a jak im cos nie pasuje to przechodzą do innej piaskownicy. Obowiązki nie, ale przywileje tak, bo nam się należy. Otóż sie nie należy, a za swoje czyny należy wziąć odpowiedzialność.

  14. Jesteś dzielną kobietą i oby było takich więcej. Wiem co przeżywasz bo sami walczyliśmy o życie dziecka mamy synka z zespołem Downa, ale z miłości do dziecka jesteśmy przenosić góry, jednak jednego nie jestem wstanie pojąć rodziców którzy zostawiają dzieci. Życzę wam wszystkiego dobrego samy dobrych wiadomości i pogodnych dni. Pozdrawiam.

Zostaw odpowiedź dla odrobina obiektywizmu.... Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/