Boję się, tak bardzo się boję!
Badania nie wykazały zakażenia mojej córeczki ww. bakteriami, więc narodziły się nowe koncepcje chorób, tym razem cytomegalii lub mukowiscydozy. Moja Laurka została przewieziona do szpitala w Gdańsku na Oddział Intensywnej Terapii Noworodka. Mąż i ja coraz bardziej czuliśmy wszechogarniającą panikę – na własne żądanie wypisałam się ze szpitala i pojechaliśmy za dzieckiem do Gdańska.
Bardzo życzę wam wszystkiego najlepszego!!!
Obejrzałam dziś rano program o waszej rodzinnej tragedii z Laurką…cóż za wspaniała rodzina ile w was siły i miłości!!! Trwajcie tak do konca…:) Mama nadzieje ze wszystko bedzie dobrze i ze operacja waszej kruszynki uda sie!!! Mamo i tato maleństwa trzymajcie sie!!!! badzcie silni i wytrwali!!!! pozdrawiam serdecznie i ciepło i trzymam kciuki!!!!
Nie wiem czy pani lubi MJ twórczość. Ale te piosenki dają otuchy .
By walczyć.
Pani i pani mąż jesteście wielkimi ludzmi.Gdybym mogła jakoś pomuc…Nie stety mam zaledwie 15 lat ;(
Gdybym miała wystrczająco pieniędzy z pewnością bym pomogła by tylko Lurze pomuc ;(
Trzeba się modlić i trwać.
Dlaczego bóg każe takie małe niewinne istoty….;/ ;(
Historia małej Laurki doprowadza mnie do łez, ale wierze w szczesliwy koniec tej histori. Wierze, ze przeczytam blog i bede plakac, ale to juz beda łzy szczescia. Szczescia,ktorego Wam zycze z calgo serca.
Laurka ma piekne imie, wierzmy, ze jej zmagania beda dla czytelnikow odpowidnikiem jej imienia,beda jedna Wielka Laurka:)
Trzymaj sie malenstwo, mamo Emilko badz silna nadal, wiara czyni cuda…sciskam Was mocno.
Aga