Witaminy A+E – natura kontra laboratorium

Autor: Emilia, mama Laury Data: sierpień 27, 2013 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 12

Zgodnie z daną Wam obietnicą, razem z każdym nowym postem na blogu, będę jednocześnie zamieszczać osobne posty z informacjami propagującymi zdrowy styl życia, zdrową dietę oraz rozmaite ciekawostki tematyczne, które mogą Was zainteresować. Dziś pierwszy tego typu wpis – mam nadzieję, że Wam się spodoba :). Zachęcam do komentowania, dzielenia się z innymi Czytelnikami swoją wiedzą oraz poradami. Mam nadzieję, że te posty staną się okazją do wymiany cennych informacji o naszym zdrowiu! Każdy tego typu wpis będzie umieszczony w kategorii Dieta i zdrowie, którą możecie znaleźć w zakładkach – dzięki temu wszystkie tematyczne wpisy będą posegregowane w jednym miejscu. A więc do dzieła…

W miniony weekend wreszcie udało mi się znaleźć czas na wymianę moich sześcioletnich, niemodnych, kilkakrotnie klejonych i porysowanych okularów. Poszłam przy okazji do okulisty, aby przed zakupem nowych szkieł gruntownie przebadać swoje oczy. Przemiła i niezwykle kompetentna pani okulistka zbadała mój wzrok, a na koniec wizyty powiedziała mi coś, co bardzo mnie zdziwiło. Mianowicie kazała mi wyrzucić z domu wszelkie suplementy diety zawierające witaminę A i E oraz nigdy więcej ich nie kupować.

Zrobiłam oczy jak pięć złotych ze zdziwienia i zapytałam: Jak to mam wyrzucić suplementy? A co jest niby złego w witaminie A i E? Przecież są to witaminy bardzo potrzebne człowiekowi, zresztą od lat dodawane są między innymi do tranu, który pije na przykład moja córeczka oraz do suplementów dla kobiet, które mają korzystnie działać na włosy, cerę, paznokcie i ogólnie na zdrowie. Co jest złego w witaminie A + E? – powtórzyłam ponownie swoje pytanie.

Na to wiekowa już pani doktor odpowiedziała, że w witaminach A i E oczywiście nie ma nic złego, gdyż są bardzo potrzebne człowiekowi, ale w syntetycznych witaminach A i E już jak najbardziej tak! Według okulistki, przez długie lata dodawano te syntetycznie pozyskiwane witaminy do rozmaitych suplementów diety, robiąc ludziom na całym świecie wodę z mózgu na temat ich dobroczynnego wpływu. Jednak nikt nie zadał sobie trudu, aby przedtem przeprowadzić jakiekolwiek badania laboratoryjne nad syntetycznie pozyskiwanymi witaminami i ich wpływem na ludzki organizm. Teraz, po latach okazało się, że mamy wysyp rozmaitych wad wzroku i z jakiś przyczyn coraz więcej osób musi nosić okulary. Naukowcy zainteresowali się więc tym tematem i przeprowadzili badania. Według pani okulistki, wyniki badań jednoznacznie wykazały szkodliwość syntetycznej witaminy A i E. Z badań wynika, że witaminy te uszkadzają plamkę żółtą oka odpowiadającą za widzenie, będąc jedną z przyczyn powstawania licznych wad wzroku.

Pani doktor twierdzi, że dowiedziała się o tym jeżdżąc na zagraniczne sympozja medyczne, ale niestety w Polsce nikt jeszcze o tym nie mówi. Lekarka powiedziała, że wyniki badań są tak przekonujące, iż preparaty z syntetycznymi witaminami A i E są w niektórych krajach już zakazane, w innych zaś powoli wycofywane ze sprzedaży. Większość produkcji zostaje więc przerzucona do Polski i na rynek wschodni, bo tu bez problemu można sprzedać ludziom wszystko (dosłowny cytat okulistki). Lekarka uważa, że suplementy z syntetyczną witaminą A i E powinny być zakazane, a witaminy te należy przyjmować tylko w formie całkowicie naturalnej, pochodzącej z naturalnych produktów, gdyż takie nie są zagrożeniem ani dla wzroku, ani dla innych narządów.

Przyznam szczerze, że do tej pory nie miałam możliwości zweryfikować informacji usłyszanych w gabinecie okulistycznym, ale tak sobie myślę, że lekarka chyba nie miała żadnego powodu ani interesu, aby mnie okłamywać. Dlatego na wszelki wypadek od dziś nie będę podawać swojej córce witaminy A i E w tranie, a w zamian za to poszukam naturalnych jej źródeł. Martwi mnie fakt, że w Polsce, celem poprawienia walorów produktów, w witaminę A wzbogaca się między innymi margaryny i odżywki dla niemowląt… No i oczywiście apteczne półki uginają się pod rozmaitymi suplementami z dodatkiem A + E. Dlatego jak najbardziej jedzmy witaminy, jednak raczej tylko te stworzone przez naturę…

Witamina A jest rozpuszczalna w tłuszczach i występuje w produktach pochodzenia zwierzęcego, takich jak:

masło, jaja, produkty mleczarskie (np. ser podpuszczkowy), niektóre tłuste ryby, bogatym źródłem witaminy A jest też wątroba, jednak wątroba jest jednocześnie kubłem na odpadki, gdzie gromadzą się niebezpieczne dla zdrowia toksyny, dlatego moim zdaniem lepiej jej nie jeść.

Prowitamina A (głównie β-karoten) to aktywny izomer witaminy A, który występuje w produktach pochodzenia roślinnego, takich jak:

właściwie wszystkie zielone części warzyw, marchew, brokuł, zielona sałata, szpinak, cykoria, dynia, kabaczki, pomidory, szpinak, świeża nać pietruszki, zielony koperek, szczypiorek, słodkie ziemniaki, jarmuż, kapusta warzywna pastewna, a z owoców: morele, brzoskwinie, awokado i oliwki.

Witamina E zaliczana jest do witamin rozpuszczalnych w tłuszczach i jest głównym antyoksydantem, który chroni komórki przed utleniaczami. Witamina E występuje powszechnie, dlatego naprawdę trudno nabawić się jej niedoboru. Występuje między innymi:

w migdałach i rozmaitych orzechach, w olejach roślinnych (np. sojowym, kukurydzianych, słonecznikowym, z orzechów), jajach, maśle i serach, marchewce, kukurydzy, mące pełnoziarnistej, zielonym groszku, brukselce i w wielu innych zielonolistnych warzywach. Smacznego!

marchew

Grafika: licencja w domenie publicznej, wolna od jakichkolwiek ograniczeń praw autorskich.

komentarzy 12

  1. Lekarka nie do końca miała rację…Polecam ten artykuł:
    http://www.akademiawitalnosci.pl/witamina-e-straznik-zdrowia-witalnosci-i-mlodosci/

  2. a ja zachęcona Twoimi śledztwami w temacie zdrowej żywności sięgnęłam po książkę Julity Bator, „Zamień chemię na jedzenie” ,która tak jak Ty pod lupę wzięła skład różnych produktów i oto w pigułce mam to o czym piszesz na swoim blogu w tematyce żywności

    • Pięknie Ci dziękuję za namiary na ten jakże wartościowy tytuł! Jutro zamawiam książkę i czytam od deski do deski. Nie miałam pojęcia, że coś takiego się ukazało 🙂

  3. Nie ma się czemu dziwić, wystarczy spojrzeć, że co raz więcej aptek ma formę supermarketu, gdzie różnego rodzaju suplementy są poustawiane na półkach jak w sklepie samoobsługowym…
    Często o tym jaki specyfik znajduje się na półkach „za farmaceutą” (pomijając oczywiście leki na receptę) decyduje jego cena a nie rodzaj… Niestety większa jest obawa, ze ktoś coś ukradnie niż to, że kupi coś co może zaszkodzić.

  4. Emilio w Polsce apteki to jakies jarmarki, polki uginaja sie od suplementow, syropkow, wspomagaczy samopoczucia….za granica tak nie jest! W aptece jest duzo miejsca i porzadku, bo nic tego rodzaju nie zasmieca polek. Jak wybralam sie raz do apteki po wapno i witaminy dla dziecka (przeziebienie) pani mnie wysmiala, okrzyczala i poradzila jedynie homeopatie. W Polsce moglabym wyjsc z apteki z siateczka pelna kolorowych opakowan nafaszerowanych rzekomymi witaminami i nikt niczego by mi nie zabronil, a wrecz jeszcze namowil i doradzil….od tamtej pory staram sie leczyc przeziebienie domwoymi sposobami.

    • I bardzo mądrze robisz!

  5. Odnośnie tranu- jest to naturalne źródło witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, tran dobrej jakości po prostu je zawiera. Są też na rynku preparaty „wzbogacone” o syntetyczne witaminy i tych rzeczywiście należałoby unikać. Przeczytaj więc dokładnie skład tranu Laurki, ja też sprawdzę u siebie w pracy które są ok

    • Dziękuję za info!

  6. U nas też już się o tym mówi, ale pod nieco innym kontem. Jestem farmaceutką. Na jednym z ostatnich szkoleń jakie odbyłam prowadzonym przez autorytety w dziedzinie żywienia i suplementacji, mówiono właśnie o witaminach A i E. U Polaków nie stwierdza się niedoborów tych witamin! Suplementacja jest więc bez sensu, a wręcz szkodliwa bo jako witaminy rozpuszczalne w tłuszczach nie są tak łatwo wydalane przez organizm.
    Podobno wiele naszych dzieci ma wręcz hiperwitaminozy z powodu nieopamiętanego wypijania popularnych i reklamowanych jako „samo zdrowie” soczków marchewkowych.
    Moim zdaniem najważniejszą zasadą w zdrowym żywieniu jest zdrowy rozsądek!

    • Popieram w całej rozciągłości!

      • Oczywiście miało być „kątem”, a nie „kontem”.

  7. 22 lata temu, kiedy wszystkim wmawiano, że margaryna jest lepsza od masła, moja przyjaciółka swojej córce dawała tylko masło- zapamiętałam, jak mówiła, że dzieciom nie wolno dawać margaryny. Jakoś tak wbiło mi się to w pamięć i jak się moje urodziły, to posłuchałam jej rady. Są alergikami, ale inna przyjaciółka, która była na szkoleniach związanych z żywieniem powiedziała, że masło 82% nie ma już większości uczulających składników i większość osób z alergią dobrze go toleruje- i tak u moich dzieci było. A tam jest i witamina A i E. No proszę, jaka ona mądra była…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/