Inny, nie znaczy gorszy

Autor: Emilia, mama Laury Data: czerwiec 18, 2014 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 14

Trzeci wolny weekend i trzecia z rzędu impreza – aż strach pomyśleć, co wyrośnie z dziecka, które w wieku lat czterech już tak mocno imprezuje. Tym razem była to Paraolimpiada Kaszubska, czyli sportowa zabawa dla niepełnosprawnych dzieci z naszego rejonu, w której Lura już po raz drugi wzięła udział (relację z zeszłorocznej Paraolimpiady można przeczytać tutaj).

Fantastyczna, pełna pozytywnych wibracji impreza odbyła się w kompleksie sportowym w Luzinie, a my przyjechaliśmy na miejsce jak zwykle spóźnieni, więc Laura musiała intensywnie nadrabiać zaległości w stosunku do pozostałych zawodników. Na szczęście tego dnia była w wyśmienitej formie, więc bez problemu przeszła większość konkurencji sportowych, a nawet wzięła udział w „maratonie” dla niepełnosprawnych dzieci. To wielki sukces, gdyż jeszcze do niedawna Laura w ogóle nie potrafiła biegać, no a teraz bez większych problemów przebiegła trasę od startu do mety. Udało jej się też przejechać motocyklem i to bez rodziców, którzy stojąc nieopodal widzieli już oczami swej bujnej wyobraźni córkę spadającą wprost na twardy beton… Na szczęście Laura z motoru nie spadła, dzięki czemu zabetonowane stresem umysły mamy i taty po jakimś czasie zdołały się odblokować.

W lokalnej Paraolimpiadzie wzięło udział bardzo dużo dzieci z najróżniejszymi rodzajami niepełnosprawności, które wspólnie udowodniły, że inny nie znaczy gorszy. Były tam zarówno maluchy bardzo ciężko chore, u których choroba po prostu rzucała się w oczy, jak i takie, po których z pozoru nie było widać jakichkolwiek dysfunkcji. Byli też obecni Czytelnicy tego bloga, którzy z daleka nas rozpoznawali i podchodzili, aby się z Laurą przywitać. Na sam koniec, przy dźwiękach muzyki i oklaskach wiwatującej publiczności, wręczono wszystkim Paraolimpijczykom puchary i medale. Nie było chyba ani jednego dziecka czy rodzica, który przy odbieraniu trofeów nie pękałby z dumy!

Impreza, jak co roku udała się wyśmienicie, za co należą się ogromne podziękowania dla organizatorów! Osobiście bardzo się cieszę, że córeczka co jakiś czas może przebywać wśród innych niepełnosprawnych, a tym samym dostrzec, jak wszyscy bardzo się od siebie różnimy. Chcę, aby wiedziała, że chociaż na ogół spotykamy dzieci zdrowe, to jednak na świecie istnieją również ciężko chore, wymagające jeszcze większej niż Laura pomocy. Przy całej uwadze i poświęceniu, jakimi każdego dnia obdarzamy córkę, bardzo nam zależy, aby nigdy nie uważała się ona za pępek świata. Żeby wiedziała, iż w jej otoczeniu są dzieci o wiele bardziej od niej potrzebujące, często skazane na ogromne cierpienie.

Poruszając dziś temat szeroko rozumianej niepełnosprawności, muszę się i przed sobą, i przed Wami do czegoś przyznać. Otóż z Paraolimpiady wróciłam do domu z mieszanymi uczuciami – zawsze mnie takowe dopadają, gdy przebywam nieco dłużej w otoczeniu osób ciężko chorych. Ironia losu jest tu niesamowita – nie potrafię bowiem spokojnie patrzeć na niepełnosprawność obcego dziecka, chociaż sama takie mam…

Od czterech lat piszę internetowy pamiętnik dla chorej córki, ale mimo to z jakiegoś powodu nie jestem w stanie czytać blogów innych niepełnosprawnych dzieci. Dlatego od dłuższego już czasu praktycznie żadnego nie odwiedzam.

Każdego dnia podłączam córkę do respiratora i jest to dla mnie najnormalniejsza w świecie czynność, ale mimo to, gdy widzę inne dziecko zależne od aparatury, to przyznaję, że odwracam wzrok… Coś mnie wtedy dusi w gardle, łzy nieoczekiwanie napływają do oczu, a to wszystko razem sprawia, że nie jestem w stanie ani chwili dłużej znieść takiego widoku.

Kilkakrotnie w ciągu dnia wsadzam cewnik do rurki tracheotomijnej córki, aby ją oczyścić z zalegającej wydzieliny, a czynność ta, mimo nieprzyjemnych doznań wizualnych, nie robi już na mnie żadnego wrażenia. Ale mimo to, gdy widzę takie samo oczyszczanie rurki tracheo u innego dziecka, to zazwyczaj miewam odruchy wymiotne…

Dziwne? Szokujące? A może po prostu nieuniknione?

Prawda jest taka, że trauma związana z ciężką chorobą córki już dawno minęła, a nasza nad wyraz trudna rzeczywistość skutecznie została oswojona. Codzienna rutyna, nieustanne obcowanie z chorobą sprawiło, że przyzwyczaiłam się do niej tak, jak do koloru mebli w salonie. Nie zauważam już tak bardzo inności Laury i nie potrafię obiektywnie spojrzeć na to, jak może być ona postrzegana przez postronnych ludzi. Nie razi już mnie respirator, tracheotomia, ani nawet krew między pośladkami mojego dziecka. Codzienna rutyna potrafi zabić każde uczucie – nawet gniew i straszliwy bunt matki…

Dopiero wtedy, gdy przypadkiem zobaczę na ulicy niepełnosprawne dziecko, dotknięte podobnymi jak Laura ograniczeniami, wówczas jej inność brutalnie do mnie dociera. Dopiero wtedy zauważam, jak tracheotomia i respirator potwornie wyróżniają człowieka z tłumu, jak bardzo nasza rodzina różni się od pozostałych. Właśnie dlatego, widząc ciężko chore dziecko, najczęściej odwracam wzrok – aby zagłuszyć własne myśli, których za nic w świecie nie chcę dopuścić do głosu.

Ludzie często mówią mi, zazwyczaj pełni dla mnie podziwu, że mam wyjątkową rodzinę, że każdy z nas jest szczególny, że pod wieloma względami bardzo się wyróżniamy. A ja, jak na ironię, oddałabym naprawdę wiele, aby choć przez jeden tydzień nie być nikim wyjątkowym i móc całkowicie wtopić się w tłum…

Nieustannie marzę, aby któregoś dnia rurka tracheotomijna i respirator bezpowrotnie zniknęły z życia Laury. I chociaż na ten moment choroby córki nikt na świecie nie potrafi uleczyć, to przecież marzyć też nikt nie może mi zabronić. A ja już się przekonałam, że niezłomna wiara ma ogromną moc sprawczą – czasem nawet większą, niż medycyna…

PS.

W naszym małym gronie osób dotkniętych Klątwą Ondyny pojawiła się niedawno dwójka nowych dzieci – Mateusz i Zuzia (listę większości opublikowałam tutaj). Co jakiś czas w Polsce ujawniają się nowi mali pacjenci z tą rzadką chorobą genetyczną. Jeśli czyta tego bloga jakiś anonimowy dla nas rodzic, którego dziecko też choruje na CCHS, to serdecznie zapraszam do kontaktu – mamy na Facebooku zamkniętą grupę, w której razem z innymi rodzicami wymieniamy się informacjami i nawzajem podnosimy na duchu (co czasami bywa nawet ważniejsze od samych informacji). Wszystkie sprawy poruszane na forum grupy są chronione przed dostępem niepożądanych osób, dlatego możecie być spokojni o ochronę swojej prywatności. Jeszcze raz zapraszam wszystkich „cchaesowców” do kontaktu – w imię zasady, że w kupie siła (nie mylić z „kupą kamieni” z najnowszej afery taśmowej 🙂 ).

Laura rywalizuje w konkurencji manualnej

Laura na motocyklu

Laura na motorze

Laura na VI Kaszubskiej Paraolimpiadzie

Paraolimpiada Kaszubska - Laura zdobywa medal i puchar

Krótki spot dotyczący Paraolimpiady Kaszubskiej można obejrzeć tutaj 

 

komentarzy 14

  1. Byłam świadkiem śmierci babci i ojca. Umarli w domu. Nie płakałam na pogrzebie. Mogę oglądać różna, paskudne programy medyczne w stylu „Sekrety chirurgii”, czy „Obcy wewnątrz nas”.

    Ale łzy cisną mi się do oczu, gdy widzę groby małych dzieci.

    • Doskonale Cię rozumiem. Wczoraj Kuba podesłał mi wzruszający filmik, na którym ojciec tańczył ze swoją sparaliżowaną i głęboko upośledzoną córką. Wyłączyłam po minucie – nie byłam w stanie obejrzeć nawet 1/3 filmu…

  2. Emilko jak ja się cieszę tym że tak fantastycznie się Tobie układa. Teraz już nie masz powodów do narzekań ( chociaż jak wiadomo one zawsze się znajdą szczególnie u perfekcjonistek 😉 ) Laura rozwija się fantastycznie i mam nadzieję że porównujesz ją do zdrowych dzieci nie z żalem a z ogromną satysfakcją i radością 🙂 jest piękna, bystra i widać że nie ma kompleksów związanych ze swoją chorobą co jest Waszą zasługą 😀 Pozdrawiam serdecznie 🙂

  3. Jak ja uwielbiam na Was patrzeć. 🙂

  4. Ja też się do czegoś przyznam :). Wprawdzie nie mam niepełnosprawnego dziecka, ale… hm… wiem, że nie mogę porównywać trudów mojego zwyczajnego macierzyństwa do Twoich, Emilio, ale… cóż, przejdę do sedna – myślę, że wielu rodziców to ma – dzieci w ogóle są „obrzydliwe” 😀 – nie spotykamy się na co dzień z wydzieliną z rurki tracheo, ale spotykamy się z obsranymi 😀 majtkami, glutami z nosa rozcieranymi ręką po buzi itd.. i szczerze mówiąc, gdy widzę jak koleżanki córeczka obsmarkała sobie buzię, a koleżanka, żeby zdążyć zapobiec wciągnięciu gluta z powrotem do noska, szybko łapie go palcami, a dopiero potem wyciera w chusteczkę, to też mam odruch wymiotny, mimo że swojemu dziecku robię to samo :D.

    • A ja mam odruch wymiotny jak czytam taki komentarz.
      Nie wszystkie osoby czytające bloga są matkami. Wydaje mi się, że powinna się Pani trochę powstrzymać i nie opisywać tak szczegółowo obrzydliwych zachowań swoich dzieci.

    • W pelni sie zgadzam.Juz dawno nasza wspaniala Satyryczka Magdalena Samozwaniec w rozdziale Dzieciorob opisywala tatuska ktory smierdzacymi /wowczas tetrowymi/ pieluchami suszacymi sie na piecu przecieral szklanki i dziwil sie ze goscie herbaty pic nie chca.Dziecko to maly czlek wydala smarcze je obrzydliwie.Zachwyt nad tymi czynnosciami jest nie na miejcu.Przewijanie dziecka na oczach innych z e zwyciesko wyniesiona pielucha o smrodliwej zawartosci to koszmar.Sama bylam swiadkiem w pewnej lodziarni gdzie mamuska polozyla swoje cudo na krzesle rozwinela waty ligniny i pampersy po czym chusteczka czyscila rdzawa maz ze sterczacych genitalii. Smrod odruch wymiotny chec na lody przeszla…….Ale rachunek trzeba zaplacic.Drogie Matki Polki ! to Apel macie dzieci moze to Wasz skarb.Ale gluty kupy dlubanie w nosie i inne czynnoisci zachwycaja jedynie Was a dla innych sa WSTRETNE.Ludzie kulturalni zachowuja pewna intymnosc bez wzgledu na wiek.

  5. Czytam Twojego bloga od dawna. I już dawno się przyzwyczaiłam, że Laura ma tracheotomię. Od dawna tego nie zauważam, kiedy widzę Laurę na zdjęciach. Widzę tylko śliczną dziewczynkę. Naprawdę nie zwracam uwagi na tracheotomię. Na zdjęciach mocowanie rurki tracheotomijnej wygląda całkiem estetycznie i jeśli chodzi o wygląd to nie ma się czym przejmować.

    Pozdrawiam

  6. Nie możesz spokojnie patrzeć na niepełnosprawność innych dzieci, choć sama takie masz, bo Ty po prostu kochasz Laurę i jesteś z nią emocjonalnie związana i Twoją matczyną powinnością jest opieka nad Laurą i wykonywanie nie zawsze przyjemnych dla oka czynności związanych z jej chorobą.Moja mama ma niepełnosprawnego brata na wózku,który mówi tylko swoim jezykiem,a nie jak zwykli ludzie, różni się też wyglądem od zdrowych ludzi,ale odkąd pamiętam zawsze był w naszej rodzinie,więc jego wygląd mi nie przeszkadza i potrafię się z nim nawet „dogadać”. Ale gdy widzę niepełnosprawnych na ulicy czy u wujka w domu opieki,to mnie coś ściska w dołku.Moja niepełnosprawność nie jest widoczna gołym okiem,ale jeśli np. teraz byłaby konieczność amputowania mi jakiejś kończyny czy piersi, nie wiem,czy zniosłabym widok własnego ciała:( Czy jeśli Laurze zostanie wszczepiony rozrusznik przepony, to nadal będzie musiała pamiętać o oddychaniu?.Pozdrawiam

  7. Większość rodziców, gdy pierwszy raz wypuszcza małe dziecię z ręki widzi je na betonie, itp 😉
    Ale trzeba dziecię wypuścić…
    Mam nadzieję, ze Laura będzie zdrowa.

  8. Dobrze,że takie olimpiady sportowe się odbywają i super że bywacie na takich imprezach.
    Dzieci chore nie są w niczym gorsze !!!
    Zaryzykuje stwierdzenie,że Ich sukcesy są o wiele większe bo wymagają o wiele więcej wysiłku,pracy samozaparcia….
    Laureczka wygląda fantastycznie!
    Pozdrawiam 🙂

  9. Fantastycznie spędzacie czas. Zyczę zdrowia. Jak najwięcej zdrowia dla wszystkich

  10. Świetnie, że macie możliwość chodzenia na imprezy, pokazywania Laurze świata, dawania radości. Śledzę Wasz blog już od kilu lat, widzę, jak długą drogę przeszliście i że efekty wszystkich Waszych działań są niewiarygodne!

  11. Ale świetne te zdjęcia wyszły 😉
    Pozdrowienia od całej rodziny ! 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/