Odrobina słodyczy

Autor: Emilia, mama Laury Data: marzec 16, 2015 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 18

Na własnej piersi wychowałam slowfoodowego potwora. Indoktrynacja żywieniowa Laury, którą z powodu choroby Hirschsprunga sukcesywnie uprawiałam, nie tylko przyniosła pożądane efekty, ale pogalopowała w stronę prawdziwego fanatyzmu. Teraz, to nie ja pouczam Laurę, ale ona instruuje mnie, jak zdrowo się odżywiać i które artykuły spożywcze kupować…

Gdy idziemy razem na zakupy, a ja wkładam produkty do koszyka, córka patrzy na mnie wzrokiem małego obsesjonisty i zadaje dociekliwe pytania. „Mamo, czy to aby na pewno jest zdrowe? I czy nie będę miała po tym problemów” – pyta. Zdejmuje artykuły ze sklepowych półek, odwraca na drugą stronę i udaje, że czyta etykiety – jest w tym naprawdę przekonująca. A gdy już dotrze do stoiska z ulubionymi kozimi serami, podaje mi wybrany egzemplarz i dyktuje „mamo sprawdź, czy tu nie ma zbyt dużo chemii”.

Hmmm… Myślę, że nawet uwierzyłabym w ten jej żywieniowy ekstremizm oraz w siłę własnej agitacji, gdyby nie fakt…

Że gdy już dojdziemy do regałów z czekoladą lub do zamrażarek z lodami, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Laura zapomina o wszystkich rygorystycznych zasadach. Nagle, przestaje odczuwać potrzebę analizowania etykiet spożywczych, a także całkowicie przejmować się swoją chorobą. A kiedy wyjmuję z zamrażarki kubełek ulubionych lodów, nie znajduję już w jej oczach krytyki i nie słyszę żadnych pouczeń. Córka jedynie uśmiecha się znacząco, a na koniec podsumowuje „ja wiem, że lody są niezdrowe, ale przecież od czasu do czasu można zaszaleć”.

Otóż to! Raz na jakiś czas, odrobina szaleństwa potrzebna jest każdemu – jeśli nie dla zdrowia fizycznego, to z pewnością dla psychicznego. Dlatego po powrocie do domu ze smakiem zjadamy całe opakowanie lodów, zaprawiając je dodatkowo odrobiną czekolady. 😉

A konsekwencje w przewodzie pokarmowym Laury? Owszem, czasami się zdarzają – zwłaszcza po lodach. Jednak czym byłoby życie bez szczypty słodyczy? Jedynie smutną, gorzką potrawką…

Laura w sklepie

Laura na zakupach

Idziemy na zakupy

komentarzy 18

  1. Wspaniałe zdjęcia!

    • Dziękuję 🙂

  2. Dawno mnie u Was nie było(dwa lata),po prostu życie…od tego czasu pięknie rozkwitłyście:)))aż miło popatrzeć i poczytać…jak zawsze wspaniały blog i jej Autorki.
    Wszystkiego Najlepszego.

    • Dziękujemy! I prosimy, wpadaj do nas nieco częściej 😉

  3. Rezolutna dziewuszka rośnie i bardzo dobrze że świadoma tego, co się znajduje w jedzeniu i na co trzeba uważać. Nie dość, że będzie dbać o siebie, to w przyszłości o swoją rodzinę. Brawo dla rodziców 🙂

  4. Popieram pomysł własnych lodów, ale one nie zastapią frajdy jedzenia lodów kupionych latem na spacerze 😉
    Lody własnego wyrobu sa pycha i niewiele kosztują fakt 🙂
    Ale… nie ma to jak wypad na lody z mama i tata , co nie? 😉
    Moze w koncu uda się Laurce pokonac tego ohydnego pana H. i w końcu zapomni o dolegliwosciach.

  5. Dobre zakupy w „robalu” nigdy nie są złe!!! 😉

  6. to wydarzyło się naprawdę: pięcioletnia Dorotka znalazła w zupie muchę i oznajmiła o tym głośno mamie: Ja wiem, że muchy są pożywne, ale tej nie będę jadła!
    Mama była entuzjastką ekojedzonek. Czasem warto zaszaleć! pozdrawiam

  7. Rozumiem Laurę 🙂 Jestem na diecie, ale dziś pojawiła się czekolada. Odrobina słodyczy czasem musi być i już 🙂
    Pozdrawiam

  8. Jeżeli po lodach Laura nie ma sensacji żołądkowych, to należny uznać że jest wszystko juz ok. Akurat dzisiejsze lody to sama chemia ( znam się na tym zawodowo ) , sama mam po ich zjedzeniu problemy. Tak trzymać.

    • No właśnie po lodach ma sensacje. Ale mimo to od czasu do czasu pozwalam jej zjeść niedużą ich ilość.

      • Wiadomo, a spróbuj kupować te lody w dużych opakowaniach, niestety najdroższe. Nie chce reklamować ale te od Grycana sa dobre i nie mają aż tylu emulgatorów, przynajmniej mnie nie odbiją się chemią.

        • W naszej miejscowości nie ma sklepu, który sprzedawałby lody od Grycana. Musimy się zadowolić takimi sklepami i takimi lodami, jakie mamy w naszej wsi. Przynajmniej na co dzień 😉

          • Ale jak to określiła poprzedniczka „w robaku” są grycanowskie wyroby.

          • Jeśli macie gdzieś w pobliżu Lidl, polecam lody Noblissima (nikt mi nie płaci za reklamę :D) – zwłaszcza czekoladowe. Aż wstyd mi się przyznać do naszego „lodowego zubożenia”, ale od kiedy je odkryliśmy – cóż, jemy prawie wyłącznie te… :D. Chemii maja mniej więcej tyle co każde…

          • Niestety nie mamy Lidla. Mamy jedynie Biedronkę 😉

          • Jadłam Noblissimę czekoladową i wydaje mi się, że jest mączna… Tzn mnostwo zagęstników i oszczednosc na prawdziwej śmietance. Grycany są lepsze 🙂 Ja jestem pożeraczem czekoladowych w ogole.

      • Może wobec tego spróbować zrobić własne lody w domu.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/