Niepełnosprawny jedynak – oto jest wyzwanie

Autor: Emilia, mama Laury Data: październik 17, 2014 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 55

Wychowując jedynaczkę, w dodatku ciężko chorą, wokół której skupia się całe nasze życie, nie sposób uniknąć pewnych błędów. Właściwie, to chyba nie powinnam nazywać tego błędami, a raczej naturalną konsekwencją faktu, iż cały nasz świat niezmiennie kręci się wokół Laury. Każdy krok jest stawiany dla niej lub z myślą o niej, wszelkie nasze małe i duże decyzje podejmowane dla dobra córki. Nie powinny więc nas dziwić coraz bardziej zauważalne, egocentryczne zachowania Laury. No i nas nie dziwią, chociaż mocno niepokoją…

Ale to nie jej wina, że uważa się za pępek wszechświata. Laura jest przekonana, że tak po prostu musi być. Trudno mieć o to do niej pretensję, wszak ona nie zna innego życia – od urodzenia przecież wszyscy wokół niej skaczą, pomagają, leczą, uśmierzają ból, karmią, dbają, przytulają, obsypują prezentami i mówią, jak bardzo kochają… No i jeszcze matka jest zawsze obok, nieustannie gotowa do ratunku, dostępna dosłownie na każde pstryknięcie palca. Właśnie tak wygląda świat Laury – ona w samym jego centrum, a wokół wszyscy inni skupieni wyłącznie na niej. I nie jest to ani Laury, ani moja wina – to jedynie konsekwencja choroby, która wymaga bycia przy córce 24-godziny na dobę i nieustannego spełniania jej licznych potrzeb. Ten nadmiar dobrobytu ma dwie strony medalu – z jednej sprawił, że Laura przeżyła i dziś wspaniale się rozwija, ale z drugiej strony nie pozostaje on bez wpływu na kształtowanie się jej charakteru.

Gdy ja byłam dzieckiem, odkąd pamiętam miałam młodsze rodzeństwo, z którym trzeba się było dzielić nie tylko zabawkami, ale także uwagą rodziców. Z roku na rok rodzeństwa przybywało, więc dzielić się trzeba było wciąż więcej i więcej. Przybywało także obowiązków, nawet do tego stopnia, że w pewnym momencie już nie starczało czasu na zabawę. Fakt, wtedy nie byłam z takiego obrotu sprawy szczególnie zadowolona, ale dziś, z perspektywy czasu wiem, że tak naprawdę miałam szczęście. Bowiem posiadanie rodzeństwa to najlepszy sposób, aby się nauczyć, że tak samo ważne są własne potrzeby, jak i potrzeby drugiego człowieka.

Pod tym względem jedynaków wychowuje się znacznie trudniej, a już tych obciążonych przewlekłą chorobą, ekstremalnie trudno. Trzeba znaleźć kompromis między właściwym kształtowaniem charakteru młokosa, a intensywną uwagą, którą należy mu poświęcić. Trzeba się przy tym nieźle nagimnastykować, aby niepełnosprawnego jedynaka nie wychować na leniwego egoistę, bo warunki stworzone przez chorobę właśnie ku temu sprzyjają. Zresztą, nie jest to wyłącznie problem jedynaków, ale niepełnosprawnych dzieci w ogóle, nawet, jeśli posiadają rodzeństwo. Rodzice, dziadkowie czy opiekunowie często są w stosunku do takiego dziecka nadopiekuńczy, pozwalają mu na więcej, natomiast mniej od niego wymagają, próbując w ten sposób zrekompensować ciężką chorobę. Natomiast zdrowe rodzeństwo bardzo często jest poszkodowane, zaniedbane emocjonalnie i zepchnięte na drugi plan. A ten błąd może słono kosztować – na przykład tym, że zdrowe dziecko będzie wzrastać w poczuciu żalu, a z kolei z chorego wyrośnie dorosły bezczelnie prezentujący pogląd, że wszystko mu się tak po prostu za darmo należy.

Kuba i ja nie chcemy, aby Laura kiedyś taka była. Sami nie mamy roszczeniowej postawy i zrobimy wszystko, aby córka w przyszłości również jej nie wykazywała. Mimo, iż państwo polskie słabo nam pomaga i spycha nas na społeczny margines, to nie lamentujemy, tylko działamy we własnym zakresie lub też pazurami wydzieramy od tego państwa pomoc, która dziecku przysługuje. Chcemy w ten sposób nauczyć córkę, że sukces osiąga się ambicją, ciężką pracą a niekiedy ostrą walką, a nie jedynie wykorzystywaniem choroby czy wzbudzaniem litości. To przecież takie ważne, aby walcząc o siebie jednocześnie nie utracić empatii dla innych…

Czy nam się to uda, to oczywiście okaże się dopiero za wile lat. W każdym razie robimy, co możemy, balansując pomiędzy naszą rodzicielską świadomością i konsekwencją, a wymuszoną przez chorobę nadopiekuńczością. Na szczęście Kuba i ja trzymamy sztamę, jesteśmy stanowczy i przy Laurze zawsze mówimy jednym głosem. A to naprawdę pomaga, bo nie ma nic gorszego, niż rodzice wychowujący to samo dziecko na dwa różne sposoby…

Zawsze trzymamy się razem i Laura doskonale o tym wie. A to z kolei sprawia, że ona chętnie trzyma z nami i z uwagą słucha słów, które oboje do niej mówimy. A wygłaszamy płomienne mowy często i z zaangażowaniem, tak, aby nasze „kazania” wyraźnie wyryły się w jej pamięci. Żeby idąc przez życie zawsze mogła sobie przypomnieć paplaninę starych, którzy wszystko, co mówią, mówią wyłącznie z miłości…

Trzymamy się razem

Spacer z tatą

Tam jest coś ciekawego!

Chodź do nas mamo!

Rodzina słońcem malowana

komentarzy 55

  1. WAŻNA INFORMACJA!

    Kochani Czytelnicy, od jakiegoś czasu złośliwy krasnolud kradnie najnowsze posty z bloga Kochamy Laurę!!! Z tego powodu wielu ludzi wchodząc na naszą stronę nie widzi nowych wpisów na blogu, tylko stare. Być może Wy też jesteście w tym gronie i nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy. Dlatego mam do Was prośbę, która rozwiąże problem znikających postów:

    Co należy zrobić, aby zobaczyć nowe posty?

    1. W przeglądarce, której używacie do przeglądania Internetu należy odświeżyć naszą stronę naciskając jednocześnie „ctrl” oraz „F5” (w komputerach Apple „command” oraz „R”),
    2. Jeśli to nie zadziała, to wyczyścić historię swojej przeglądarki,
    2. Jeśli to nie pomoże, to wyczyścić pamięć cookis.

    Po tym zabiegu już wszystko powinno poprawnie działać już zawsze 🙂

  2. A jak Laura podchodzi do tematu rodzeństwa? Mówi ze chciałaby siostrzyczkę lub braciszka czy w ogóle o tym nie wspomina?

  3. Emilko nie będę oryginalna i powtórzę to co już inni mówili: to że dostrzegacie takie symptomy u Laury to już klucz do sukcesu bo najgorsze jest przymknięcie oka. Bardzi Was podziwiam i wiem że wychowacie Laurę na bardzo mądrą, wrażliwą i pewną siebie kobietę. Co do jej jedynactwa to u Was już tyle rzeczy niemożliwych stało się realnych że nie zdziwiłabym się gdyby Laura kiedyś miała rodzeństwo 🙂 oczywiście nie namawiam na dziecko i mam nadzieję że tak tego nie odebrałaś. Sama mam prawie 30 lat i nie mam jeszcze dziecka bo po prostu nie jestem na nie gotowa także musiałabym być hipokrytką żeby Was namawiać. Zresztą też nie lubię gdy ktoś wchodzi mi z butami w życie. Pamiętam tylko jak kiedyś pisalaś że żałujesz że Laura nie będzie miała rodzeństwa bo chciałaś mieć więcej niż jedno dziecko 🙂 oczywiście to musi być wasza wspólna decyzja i wiem że cokolwiek podejmiecie będzie to słuszne 🙂 pozdrawiam serdecznie całą Trójkę 🙂

  4. Pani Emilio, przepraszam, że nie na temat, głupio mi trochę,że tu pytam, ale nie mogę znaleźć wpisu z pewną informacją – chodzi mi o metodę terapii logopedycznej Laury, w nazwie tej metody jest chyba latynoskie nazwisko. Zdawało mi się, że kiedyś Pani o tej metodzie wspominała, ale nie mogę znaleźć, ww którym miejscu. Będę wdzięczna za odpowiedź.
    Pozdrawiam gorąco!

  5. Jestem pewna, że Wam się uda. Udało się już tak wiele…Laura będzie wspaniałą kobietą, bo kiedyś zrozumie, na czym naprawdę polega życie. I zrozumie to dzięki Wam. Pozdrawiam radośnie. Mira

  6. Życzę, żeby wasza rodzinka się kiedyś powiększyła 🙂 Ale może najpierw po bożemu jakiś ślub? Nie odbierajcie moich słów zbyt serio. Po pierwsze jestem mamą jedynaczki. A po drugie jestem niewierząca i niekoniecznie wierzę w moc obietnic spisanych na papierze 😉

  7. Śliczne fotki, nie przejmujcie się trollami, żyjcie dalej pięknie ze swoją cudną Laurką, ściskam mocno 🙂 i całuję 🙂

  8. Pewnie,że to jest bardzo trudne ale ja uważam,że dobrze wychowujecie Laurkę.
    A mniejsze czy większe błędy zawsze się zdarzają,Ważne aby je dostrzegać i poprawiać.Pozdrawiam 🙂

  9. szkoda ze uznalas muj kometaz za spam troche mnie to rozczarowalo bo chcialam ci pomuc bo raz jak sobie przypominam pisalas na Fb o tym jak wylaczyc opcie zaproszen do gier a ze mam cie w znajomych to widzalam twuj post i nawet 2 lata temu lauze ciuchy przyslalam z uk… jesli pamietasz szkoda ze uznajesz ludzi za spam zbyt pochopnie …

    • Nie uznaję za spam ludzi, tylko niektóre komentarze. Twój komentarz nie dotyczył Laury, ani bloga, tylko gier na facebooku, więc faktycznie wyglądał jak spam. A ponieważ inna Czytelniczka napisała ostrzeżenie, to go usunęłam. Nie jestem w stanie weryfikować wszystkich zamieszczanych przez ludzi linków tudzież analizowania stron internetowych, zwłaszcza anglojęzycznych. Dlatego obrażanie się na mnie za usunięcie tego komentarza uważam za trochę śmieszne. Naprawdę, nie przesadzajmy… Co do przesłanych ubranek, to za pomoc córce z całego serca dziękuję. Gdybym jednak wiedziała, że ta pomoc będzie później wypomina w komentarzach (i to tylko z powodu gier na facebooku), to z pewnością bym jej nie przyjęła.

      • Nie wymawiam niczego tylko chcialam przez to powiedzec ze nie jestem spamem nie musisz upubliczniac tego co pisze bo to zeczywiscie dzecka nie dotyczy a nie chce rozpetac wojny prawdziwych troli tu na blogu przepraszam za moje posty moze je pani wszystkie usunac nie to mialam na mysli …

        • W porządku. Po prostu uważam, że posty o grach na facebooku nie są powodem do prowokowania złej atmosfery w komentarzach. Pozdrawiam

    • oooo matko aż mnie oczy bolą!

    • Wiola, jest coś takiego jak „Ó”. Rozwalają mnie posty takich prostackich, wymagających i roszczących kobiecin. Masakreska.

    • Pani Wiolu.. to brak szacunku dla czytających ….. mnóstwo błędów ortograficznych

  10. Emilio, usuń to, to bzdury, spam, który wala się wszędzie… :/.

    • Ok, dzięki!

  11. Czy chcielibyscie by w przyszlosci Laura miala rodzenstwo czy raczej taka mozliwosc w ogole nie wchodzi w gre przy jej chorobie? Pozdrawiam i zycze duzo zdrowia i wytrwalosci

    • A Ty ania ile dzieci planujesz?

    • A co to w ogóle za pytanie: „czy taka możliwość w ogóle nie wchodzi w grę przy jej chorobie”? (mam na myśli ewentualne rodzeństwo Laury). Moi rodzice mieli to „szczęście w nieszczęściu”, jak sami twierdzą,że ja się urodziłam jako ich pierwsze, niepełnosprawne dziecko, bo mieli prawo wyboru, czy w takiej sytuacji decydować się na kolejne dzieci.Mojej Mamy rodzice też mieli pierwszego syna chorego-do dziś przykutego do wózka, nie mówi i nie chodzi, całkowicie zdany na pomoc innych, a mimo to dziadkowie świadomie zdecydowali się na 2 kolejnych dzieci.Ale co mają niby zrobić rodzice niepełnosprawnych dzieci, które nie urodziły się jako pierwsze i jedyne pociechy? Nie mają innego wyjścia, tylko muszą wychować swoje poprzednie dziecko/dzieci z tym kolejnym-niepełnosprawnym:)

      • Pewnie Ani chodziło o to czy nie boją się powtórzenia choroby u drugiego dziecka, gdyby się na nie zdecydowali. Klątwa Ondyny jest chorobą genetyczną, więc ryzyko jest. Tym samym pytanie o ew. rodzeństwo dla Laury jest zrozumiałe.

        • A jak myślisz brzydka Agnieszko, boją się czy się nie boją? To chyba oczywiste, że jak pierwsze dziecko ma wadę genetyczną to zawsze rodzic będzie o tym myslał i się tego bał przy planowaniu kolejnego dziecka.

          • Do Marta -Mokotów: jak widzę to Ty okazałaś się prostacką kobieciną. Współczuję Ci

          • Prostactwem to się wykazali wszyscy od góry do dołu od Anki pytającej o Emilii plany reprodukcyjne. Panie szanowne lubicie jak Wam się pod kołdrę zagląda? Bo ja nie bardzo.
            Szkoda, że żadna nie zauważyła, że milczenie autorki pod tymi komentarzami jest nadzwyczaj wymowne i powinno być najlepszym znakiem, że dyskusję warto przenieść na temat postu.
            Sorry Emilia, że adwokacę, ale szlag mnie trafia na powszechność braku taktu.

            Co zaś do samego postu – Laura ma po kim mieć wojowniczy charakterek. Cała trudność polega na tym, żeby dobrze tą siłę i energię w walce o swoje pokierować. O co jestem spokojna w Waszym przypadku 🙂 Buźki.

          • Uważaj Kamila, bo może się okazać, że jesteś adwokatem diabła 😉

            Od jakiegoś czasu stosuję nową taktykę dotyczącą komentarzy adresowanych bezpośrednio do mnie. Otóż pomijam milczeniem wszystkie te, przy odpowiadaniu na które miałabym ochotę siarczyście przeklnąć. Wyniki eksperymentu są zadowalające – zarówno ja, jak i Czytelnicy mamy znacznie mniej powodów do stresu i bezproduktywnych kłótni. Od tej pory będę też pomijać wymownym milczeniem komentarze wszystkich tych osób, które ostentacyjnie żegnają się z moim blogiem i sugerują, że już nigdy tu nie wrócą. Piszę to specjalnie, gdyż intuicja mi podpowiada, że te kilka osób, które się ostatnio pożegnały, na pewno ten komentarz przeczytają 😉

            Buźka Kamila!

          • „(…)tych osób, które ostentacyjnie żegnają się z moim blogiem i sugerują, że już nigdy tu nie wrócą. Piszę to specjalnie, gdyż intuicja mi podpowiada, że te kilka osób, które się ostatnio pożegnały, na pewno ten komentarz przeczytają 😉

            Buźka Kamila!

            😉
            Pani Kamila tez sie kiedys ostentacyjnie zegnala 🙂 to chyba ona zapoczatkowala ten zwyczaj na tym blogu 😀 😀

          • Nie, to nie Pani Kamila zapoczątkowała pożegnania – zrobił to ktoś zupełnie inny. Pani Kamila owszem, pożegnała się także, ale w zupełnie innych okolicznościach. Jednak z Panią Kamilą wyjaśniłyśmy sobie problem w prywatnej korespondencji, już poza forum, a że jest to osoba, która potrafi nie tylko pisać, ale też słuchać, to problem szybko się rozwiązał. Pani Kamila miała na tyle dużo klasy, że potem na forum bloga przyznała, że poniosły ją emocje i że nadal pozostaje w gronie Czytelników bloga (nie ukrywała się za zmienionym nickiem, jak to robi wiele innych osób). Pani Kamila jest z nami do dziś, a ja zawsze czekam na jej komentarze oczekując jakiejś błyskotliwej ciętej riposty :).

          • Pani Kamilo, Emilio. Może część osób się wygłupiła. Ale nie powinniśmy nikogo nazywać brzydkim. To bolesne, sama tego doświadczyłam.

  12. Emilio , skoro jesteście świadomi tych ” zagrożeń ” wychowawczych w Waszej sytuacji to jest to już 50 % sukcesu!
    Jeżeli Laura potrafi wykorzystywać swoją chorobę i fakt że jesteście / musicie być na każde jej skinienie świadczy tylko i wyłącznie o jej inteligencji.
    Niewiele mogę powiedzieć bo nie znam Was osobiście ale pamiętam jeden filmik gdzie LAura mówila że chce obejrzeć Świnkę Pepę a Ty zwróciłaś jej uwagę że powinna powiedzieć ” proszę” a ona pięknie się poprawiła. Rozwydrzony jedynak zrobiłby awanturę a mamusia przepraszając włączyła by bajkę.
    Macie w sobie pewną piękną cechę- potraficie przewidywać skutki pewnych czynów i sytuacji- świadczy o tym właśnie ten wpis.
    Znacie zagrożenia i w porę reagujecie a nic tak nie wychowa dziecka jak dobry przykład w domu i tłumaczenie, tłumaczenie i tłumaczenie.
    Myślę że nie musicie się mocno martwić. Wiecie na co zwracać uwagę a Laura to bardzo mądra dziewczynka.

    • Dziękuję za ten komentarz! Staramy się wychowywać Laurę mądrze, chociaż na pewno po drodze popełniamy mnóstwo błędów. Wychowanie dziecka to na tyle skomplikowany proces, że wszystkich błędów nie da się uniknąć i wszyscy, dosłownie wszyscy rodzice je popełniają. W każdym razie za najlepszą metodę wychowawczą uważamy to, co już napisałaś, czyli tłumaczenie, tłumaczenie i jeszcze raz tłumaczenie. Sami także prezentujemy dobre wzorce, tak, aby Laura widziała, że nie tylko prawimy morały, ale i wdrażamy je w życie.

      Staramy się pewne rzeczy przewidywać i niektóre nawyki Laury odpowiednio wcześniej korygować. Oczywiście nie wszystko się da, dlatego z niektórymi sprawami po prostu musimy się pogodzić. Napomknę tylko, że paradoksalnie wychowanie Laury ułatwia to, że… rzadko widujemy się z rodziną. Z jednej strony bardzo tęsknimy za rodziną i zdajemy sobie sprawę ze zbyt słabych z nią relacji. Ale z drugiej strony nikt nam się nie wtrąca do wychowania dziecka, żadna babcia nie rozpieszcza w nadmiarze, żadna ciotka nie poucza zasłaniając się „konstruktywną krytyką” i tak dalej. Jedynie Czytelnicy bloga czasem pouczają i wchodzą z butami w wychowanie naszej córki. Ale o tym Laura jeszcze nie wie, a my to perfidnie przed nią zatajamy :).

      Jeszcze raz dziękuję Moniko za mobilizujący komentarz!

      • Bardzo się cieszę że mój komentarz dodał Ci chociaż odrobinę otuchy 🙂
        A co do błędów to rzeczywiście każdy , nawet najmądrzejszy rodzic je popełnia.
        Jednak jeżeli umie się później do tego przyznać i przeprosić dziecko ( jeżeli sytuacja tego wymaga ) to jest to kolejna lekcja która może dziecko wiele nauczyć.
        Masz też wiele racji odnośnie braku codziennego uczestnictwa rodziny w wychowaniu dziecka.
        Czasami rodzina za ścianą ma wiele plusów bo wielopokoleniowość w domu wiele dobrego wnosi w życie dziecka, uczy pokory itd. Pomoc bliskich też często jest na wagę złota.
        Jednak często zdarza się tak że rodzina wprowadza swoje metody , pokarmy, zachowania bez porozumienia z rodzicami. Dziadkowie chcą dobrze ale za mocno rozpieszczają itd.
        Jednak każdy rodzic wychowuje swoje dziecko trochę pod że się tak wyrażę ” swój gust” 🙂
        Uważam że to bardzo dobrze.

    • Oj, nie tylko jedynak. Dzieci z wielodzietnych rodzin także strzelają fochy. I są kłótnie między rodzeństwem. Pięcioletnią córcia mojej koleżanki niezły foszek strzeliła. Aż młodszego braciszka (niemowlala) obudziła. Koleżanka miała wtedy 4 dzieci.

      Temat, który Pani poruszyła jest bardzo trudny i nie śmiem doradzać.
      Z jednej strony fajnie mieć więcej, niż jedno dziecko. Z drugiej – czasem warto poczekać. Odpowiedzieć sobie na pytania „Co by było gdyby…”.

      Pani Emilio. Każda matka popełnia błędy.

  13. Przestalam dzielic sie moimi spostrzezeniami. I zegnam ten blog. Laurce zycze wszystkiego co najlepsze . Zawsze . Piszac wlasne mysli nigdy nie mialam na mysli pouczac kogokolwiek , czy roscic sobie prawo do pouczania jak ma wychowywac swoje Dzieci. Ale tak to odebrano. Wiec nie wiem co i jak mam pisac. Buziaczki dla wspanialej Dziewczynki <3 <3 <3

    • Żegnamy więc.

      • „Żegnamy więc.”

        W czyim imieniu Jamoniko sie wypowiadasz? Widze, ze pelnisz honory gospodarza? Niezle, niezle.
        Ja lubie wpisy Edy i – jesli moge wyrazic swoje skromne zdanie- nie podoba mi sie, ze ktos ja tu popycha do wyjscia takim „zegnamy sie” o ile nie jest to wlascicielka bloga.

        • hehe , honorem jest uczestniczenie w mądrych dyskusjach wywołanych postami Emilii.
          Pewnie po części czytelnicy są częścią bloga bo funkcja komentowania jest ciągle aktywna a Eda żegna blog tak bardzo pokazowo ( zresztą już nie po raz pierwszy) .
          Pozdrawiam

    • Pani Eda znowu żegna blog… Który to juz raz? 😉 Takie obrażanie się na forum jest zwykłą dziecinadą.

      • Pani Eda NIGDY nie zegnala ani tego bloga , ani innego Anonimie. Jestes zle poinformowany.

      • A poza tym nie chodzi tutaj o obrazanie sie Anonimie . Nie jestesmy dziecmi w piaskownicy. Chodzi o to, ze coraz mi trudniej sprostac wymogom jesli chodzi o dostosowanie moich postow. Nic mniej i nic wiecej. A tak w ogole , to czy niektorzy nie maja o czym pisac ? Ci do ktorych pisze niech czuja sie trafieni. Bo wypowiedzi sa nie o Laurce czy blogu. tylko o nieznanym czlowieku – czyli o mnie 😉 Pozdrawiam.

        • Czyli jednak Pani Edo wcale nie odeszła Pani z bloga 😉 . Bardzo się cieszę 🙂 . Nie rozumiem tylko, po co w takim razie było to ostentacyjne pożegnanie…

          • Nie wiem co jest , bo wyslalam odpowiedz, ale sie nie ukazala. Jesli dotarla do pani, to ten post bedzie zbedny. Uwazam , ze nalezy sie pozegnac. I nie uwazam , ze robie to ostentacyjnie… Inne, nie znajace mnie osoby zrobily to za mnie… Ja napisalam JEDEN wpis… A tak w ogole, to czytam i…. szkoda mi ludzi… ktos chcial mnie nawet kopnac… Gratuluje zwierzchniczek…

    • O kolejna! Boże spuść nogę i kopnij…

      • Mialo byc – gratuluje sojuszniczek. Nie ma to jak dobre towarzystwo na poziomie … Dziekuje Wiola <3

    • Jeśli już nie życzysz sobie czytać tego bloga, ok, szanuję to.Ale po co o tym tak ostentacyjnie informujesz?!

  14. Niestety w tej dziedzinie moje obserwacje są zupełnie odmienne. Uważam, że dzieci z rodzin wielodzietnych są bardziej drapieżne i roszczeniowe, bo często „wyszarpują” kawałek dla siebie pokoju, ubrania, uwagi rodzica. Często też w życiu dorosłym bardziej walczą o posadę, kobietę, mężczyznę, walczą o swoje czego i Pani jest przykładem. Bo wiele jest mam takich jak Pani, a o niewielu wiemy aż tyle 🙂
    Pozdrawiam

    • Też mam takie spostrzeżenie. Znam wielu jedynaków i daleko im do egoistów, wręcz przeciwnie. Problemem jedynaka może być jedynie to, że może się czuć samotny, zwłaszcza jako dziecko, które chciałoby mieć rodzeństwo, by dzielić się z nim chociażby zabawą.

  15. Wie Pani, to tak jest z jedynakami. Mam córkę, też Laurke i tez z 2010r. Córka też nie cieszy się ogólnie najlepszym zdrowiem, bo jest astmatykiem, z kłopotami neurologicznymi. Nie porównuje, prosze mnie źle nie zrozumiec. i tez jest ten kłopot że córka wsystko ma dla siebie a uwaga calego otoczenia skupia sie tylko na niej. Najgorzej jest oczywiscie z tesciowa, ktora choc jest z doskoku nie wytycza zadnych granic wiec wnuczka dosłownie wchodzi jej na głowe. Troszke sie poprawiło jak córka poszła do przedszkola, ale nie na tyle by uznac ze to jest sukces. Wiem, że u Państwa tego się pewnie nie da osiągnąc, a na pewno jest to przeogromna trudność. ale być może za kilka lat będzie taka techniczna możliwość, żeby Laura była choc troche samodzielniejsza a wówczas będzie mozna pomyslec np o powiekszeniu rodziny. Czas przeciez pokaze. a jesli nie,to jedynaki na świecie tez są i wcale nie są złymi ludzmi. Klopot dla tych dzieci sie zrobi kiedy rodzice na starosc zaniemogą, ale z tym też ludzie sobie radzą. a dobrym przykładem pokażecie Państwo córce właściwe wzorce. Ona jest coraz starsza i coraz wiecej rozumie. 🙂

  16. Emilko, nie martw się na zapas 🙂
    Dzieci do 7 roku życia są egocentrykami 🙂
    Pozdrawiam 😀

    • To jest bardzo pocieszające :). Mimo to obserwujemy u Laury zachowania, które nam się bardzo nie podobają. Ale spokojnie, tępimy w zarodku 🙂

  17. Sama jestem najstarszą z trójki rodzeństwa- niepełnosprawną siostrą.Między jedną z nich a mną jest rok i osiem miesięcy różnicy,a z najmłodszą dzieli nas aż 10 lat.Moi Rodzice zawsze wiedzieli,że nie chcą,abym była jedynaczką,żeby młodsze rodzeństwo mogło mi ewentualnie pomóc w przyszłości,a teraz wygląda to tak, że pomagamy sobie wzajemnie-każda na miarę swoich możliwości:) Rozmawiałam kiedyś z moimi siostrami i nigdy nie miały one poczucia,że rodzice poświęcają mi więcej uwagi czy dostaję więcej uczucia, bo Rodzice tak to sprytnie urządzili,żeby żadna nie czuła się gorsza.Odniosłam wrażenie, że niektórzy Czytelnicy bloga sugerują,że Laura już teraz powinna mieć rodzeństwo, co dla mnie byłoby kompletnym szaleństwem, bo wówczas Wy-Rodzice Laury musielibyście w ogóle zrezygnować ze snu!Z własnego, siostrzanego doświadczenia wiem,że taka dużą różnica wieku między rodzeństwem nie musi być przekleństwem.Ja np. mam lepszy kontakt z najmłodszą siostrą (10 lat różnicy). Myślę, że, kiedy Laura będzie już bardziej świadoma swojej choroby i troszkę samodzielna, z chęcią zaakceptuje siostrzyczkę czy braciszka, a wręcz będzie to korzystne dla jej rozwoju:)

    • Pewnych kwestii sie chyba nie uniknie- konsekwencji, że w głowie mamy zakorzeniło się przekonanie, że nad dzieckiem- pisze o dziecku z powaznym problemem zdrowotnym- trzeba czuwać.
      Mój mlodszy synek urodził się z bardzo powazna wada krtani i serca, o czym dowiedzieliśmy sie kilka m-cy po porodzie, gdy kolejny raz wylądowalismy w szpitalu na oddziale reanimacyjnym, bo tracił oddech.
      Lata mineły, dzieć wyrósl, krtań i serducho doszły do normy, albo organizm nauczył się nie przejmowac i funkcjonuje „normalnie”. Ale tamte dwa lata walki i strachu, noce czuwania czy oddycha czy nie pozostawiły W MOJEJJ świadomości slad, z którego na codzień nie zdaję sobie sprawy, tylko czasem robi mi się głupio wobec starszego syna.
      Bo odkrywam, że wobec młodszego jestem bardziej miękka, tkliwa, więcej daje. Wyamagam duzo samodzielności ( jestem samotna mamą), ale gdzieś glegoko w sercu bardziej o młodszego drżę, cześciej o nim myślę, jakby.chyba bardziej sie troszczę. Od starszego wymagam bardziej stanowczo, mniej się przejmuję, a juz na pewno o niego mniej boję.
      Może dlatego starszy jest silniejszy, bardziej zahartowany, szybszy itp. Może dlatego własnie, że ja nad nim nie drżę, choć nad młodszym też już nie mam powodu.
      Ale może dlatego, ze tyle przeszłam strachu, dramatycznych jazd do szpitala , koszmaru dawek adrenaliny, które rozwalały mu i tak chore serduszko- pozostał ślad i to niestety rodzi konsekwencje, bo nie umiałam zapanowac nad strachem, że jemu cos sie może stac. Bo zdrowy starszy to chlopak na schwał i zawsze da radę…Emilko, robisz co możesz i jesteś świetna. Ale faktu, że Laura WYAMA twojego czuwania nie zmienisz pewnie jeszcze jakis czas. Być może Laura bedzie zawsze wymagała bycia w centrum troski, ale ona dostaje tak duzo z tym uwagi madrej miłości, że im będzie starsza tym łatwiej jej bedzie dawać innym troskę i miłość, bo tego ja uczycie. I egocentryzm wynikający z jej REALNEJ potrzeby nie przysłoni drugiego czlowieka 🙂

      • Mi się wydaję, że bardzo istotne jest to, że jesteście tego świadomi. Tego typu problemy najczęściej składają się z niuansów, które w codziennym a zwłaszcza w tak dynamicznym życiu jakie prowadzicie – mijają niezauważone. Tym bardziej, że nikt nigdy nie zdziwiłby się dlaczego Laura zachowuje sie w ten sposób. Nawet jakby była najbardziej rozwydrzonym dzieckiem, stawiającym wszystkich do pionu to i tak każdy powie, że nie ma się co dziwić – tyle przeżyła, ma prawo…
        Dlatego fajnie, że to widzicie i próbujecie zapobiec.

        Myśle ze właśnie ta świadomość uchroni Was przed tym cżego sie obawiacie. Niestety prawda jest taka, że niewielu rodziców potrafi spojrzeć obiektywnie na swoje dziecko. A już zwrot „przecież to takie dobre dziecko” jest chyba wręcz kultowy 😉 no ale to wynika z instynktu macierzyńskiego więc z dwojga złego lepiej w tą stronę 😉

        • 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/