Jutro zaczyna się dziś

Autor: Emilia, mama Laury Data: marzec 5, 2015 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 31

Laura bardzo często przysłania mi świat, przez co wiele innych ważkich spraw notorycznie mi umyka. To w sumie jest zrozumiałe – w końcu jest moją jedyną córką, w dodatku wymagającą ponadprzeciętnej opieki, więc nie powinnam robić sobie wyrzutów, że zawsze stawiam ją na piedestale. Ale świat przysłania mi także coś zgoła innego, a mianowicie nieustanna gonitwa za własnymi pragnieniami – dążenie do perfekcjonizmu, potrzeba sukcesów zawodowych, rozwijanie pasji, a nawet chęć regularnego pisania tego bloga. Mówiąc o moim świecie, mam na myśli głównie otaczających mnie ludzi, bo to przecież oni go budują. Ludzi, których niestety zdarza mi się zaniedbać, pominąć, zapomnieć…

Kiedyś, na samym początku moich życiowych zawirowań, gdy urodziłam ciężko chore dziecko; gdy przechodząc przez piekło stąpałam bosymi stopami po rozżarzonych węglach; gdy każdego dnia musiałam patrzeć, jak krew i łzy mojej córki tworzą upiorny koktajl; gdy już nie miałam pieniędzy ani na nowy stanik, ani na chleb; gdy w drastycznych, niebezpiecznych okolicznościach uczyniono mnie samotną matką i gdy patrząc w przyszłość nie widziałam już niczego, z wyjątkiem lichej nadziei – wówczas obok mnie pojawili się oni. Ludzie, którzy tak po prostu postanowili mi pomóc, nie oczekując absolutnie niczego w zamian.

Było ich naprawdę wielu i każdy dał mi coś od siebie. Znaleźli się wśród sąsiadów, w gronie dawnych znajomych ze szkoły i kolegów z pracy, w szeregach rodziny, a nawet na ekranie mojego monitora. Objawili się zarówno w wielkich miastach, jak i w małych wioskach, tu w kraju, jak i w najdalszych zakątkach świata. Niektórzy znani mi z imienia i nazwiska, a inni całkowicie anonimowi.

Przyjaciele, których znałam lub nie, otoczyli mnie, a przede wszystkim Laurę ochronnym parasolem. Zaczęli realnie nam pomagać, nie pytając nawet, jak bardzo tej pomocy potrzebujemy. Była wśród nich pewna Kobieta, o istnieniu której nie miałabym pojęcia, gdyby nie fakt, że jej nazwisko pojawiało się regularnie na przelewach bankowych. Jak się później okazało, była to ciocia mojej przyjaciółki ze szkolnych lat. Ta Kobieta nie pisała do mnie e-maili, nie zabierała czasu, nie żądała uwagi, nie zabiegała o wdzięczność ani nie chciała być zauważona. Po prostu zwyczajnie pomagała – po cichu, acz skutecznie.

Minęły lata, a nasze życie wreszcie obrało inny, zdecydowanie lepszy kierunek. Ja mam teraz znacznie więcej powodów do szczęścia, niż do zmartwień i powoli wymazuję z pamięci wszystkie te sprawy, o których ostatecznie pragnę zapomnieć. Życie tej Kobiety również diametralnie się zmieniło – tylko że w jej przypadku obrało kierunek, od którego już nie ma odwrotu. Diagnoza: ciężka choroba, nieuleczalna, z dnia na dzień postępująca i prowadząca do przedwczesnej śmierci.

Dowiedziałam się o o jej chorobie jakiś czas temu i od razu poczułam potrzebę zrobienia czegokolwiek, byleby tylko ulżyć jej w cierpieniu. Szybko jednak zrozumiałam, że nie mogę zrobić absolutnie nic. Nikt nie mógł – ani rodzina, ani lekarze, bo to właśnie jedna z tych paskudnych chorób, która każdego dnia po trochu wysysa z człowieka życie i zamyka go w celi zrobionej z własnego, sparaliżowanego ciała.

Jedyne, co mogłam zrobić, to jej podziękować, za wszystko, co dla mnie i dla Laury uczyniła. Aby miała świadomość, jak wiele jej zawdzięczamy oraz że pieniądze, które regularnie przekazywała Laurze zamieniły się w skuteczną dla niej pomoc. W terapię, której spektakularne efekty szczęśliwa dziś córka dumnie nam wszystkim prezentuje. Że dokonywane przez Kobietę dobroczynne wybory, jej wyjątkowy sposób życia miał bezpośredni wpływ na zmianę naszego…

Postanowiłam napisać do niej list i w ten sposób wyrazić całą moją wdzięczność. Ale gdy siadłam przed kartką papieru, to nie potrafiłam ułożyć nawet jednego zdania, które byłoby pozbawione patosu lub banału. No bo co można napisać komuś, kto umiera w męczarniach? Czy istnieje sposób, aby powiedzieć w tej sytuacji cokolwiek sensownego?

Jutro napiszę… – pomyślałam.

Następnego dnia ponownie siadłam przed białą kartką, ale ponieważ i tym razem nie znalazłam odpowiednich słów, to zajęłam się bardziej przyziemnymi sprawami. Umawianiem wizyty pielęgniarskiej na kolejny tydzień, przekładaniem zajęć z rehabilitantką, załatwianiem papierów urzędowych…

Jutro napiszę… – pomyślałam.

Ale następnego dnia jakoś tak zwaliły mi się na głowę setki spraw niecierpiących zwłoki, zaś w sklepie cały tłum klientów do obsłużenia „na już”.

Za tydzień napiszę… – pomyślałam.

Mijał dzień za dniem, a ja jednak nie napisałam. W końcu dopadła mnie długotrwała infekcja, więc i sił nie miałam na myślenie o trudnych sprawach, na powrót do przeszłości oraz konfrontację z cudzą chorobą. Znów to, co tu i teraz, stało się ważniejsze, pilniejsze, potrzebniejsze. Kolejny już raz gonitwa dnia codziennego i własne problemy stały się dla mnie priorytetem. Tłumaczyłam sama sobie, że napiszę ten list, gdy już lepiej się poczuję.

Jutro napiszę… – pomyślałam.

Aż tu nagle dostałam wiadomość, przytłaczającą i nieoczekiwaną. Ta Kobieta, która kiedyś tak bardzo mi pomogła, właśnie znalazła się w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie.

Dzisiaj napiszę!!! – pomyślałam.

Pośpiesznie rzuciłam własne sprawy, zauważając przy okazji, że tak naprawdę wszystkie dadzą się rzucić, gdy rzeczywiście jest takowa potrzeba. Kuba zajął się Laurą, a ja usiadłam przed komputerem (na papierową kaligrafię nie było już czasu) i zaczęłam pisać. Teraz jakoś bez problemu wyłowiłam z odmętów mojej elokwencji odpowiednie słowa, których podobno wcześniej mi brakowało. Nawet przeszywający ból gardła i koszmarne samopoczucie jakoś zupełnie mi w tym nie przeszkadzały. Nie szukałam już wymówek, aby zmierzyć się z trudnym tematem i postawiona pod ścianą, napisałam wreszcie ten zaległy list. Wysłałam go e-mailem przyjaciółce, która obiecała jak najszybciej go dostarczyć.

Ale nie zdążyła. List nie dotarł, ponieważ następnego dnia Kobieta umarła.

Żałuję, że wczoraj nie napisałam… – pomyślałam i zapłakałam.

Teraz już wiem, że na jutro, to można przełożyć odkurzanie, zakupy czy nawet rozmowę kwalifikacyjną o wymarzoną pracę, ale nigdy rozmowę z drugim człowiekiem. Bo jutro, którego istnienie z pozoru wydaje się oczywiste, ma jedną wadę – może nie nadejść.

Dlatego dziś, tu i teraz, dziękuję wszystkim tym ludziom, którzy kiedykolwiek, w jakikolwiek sposób mi pomogli. Bo jutro zaczyna się dziś.

IMG_0419

komentarzy 31

  1. Emilko.masz imię mojej córki .i przebogate wnętrze. Jak ona obie jesteście mi tak samo bliskie twój text wzruszyl mnie do łez.Jesteś kobietą o wielkim sercu i wierz mi ze ta Pani otoczył ciebie dalszą opieką tez po cichutku……pozdrawiam

  2. Piękne to i ważne słowa, ale życie pokaże, czy uda nam się znaleźć czas. Często jest niestety tak, że codzienność tak pędzi, ze aż się kurzy i gdy kurz opada nagle okazuje się, że nie zdążyliśmy właśnie na spotkanie z drugim człowiekiem.
    Szkoda, że ta Pani w taki smutny sposób doszła do kresu, w bólu i cierpieniu. Mam nadzieję, że Tam gdzie jest otrzyma swoją nagrodę.
    Pozdrawiam

  3. ano tak, ano tak…

  4. Emilko, dziękuję za postawienie mnie do pionu. Zamiast jutro, dziś zadzwonię do brata, do którego telefon odkładam już od tygodnia. Ściskam Was mocno i mam nadzieję, że macie tak piękną pogodę na weekend jak ja. 🙂

  5. Pięknie napisane. Płakać mi się chce…

  6. Pani Emilio ma pani rację- trzeba się cieszyć każdym dniem, bo nie wiemy czy jutro dla nas nadejdzie. Ja bardzo współczuję rodzinie tej zmarłej dobrej kobiety. Domyślam się, że to była choroba nowotworowa. Miałam okazję „przypatrzyć się ” z bliska cierpieniom takich ludzi, gdyż zostałam dawcą szpiku i leżałam na oddziale z takimi pacjentami miesiąc temu. Niekiedy można uratować życie chorych osób rejestrując się w DKMS, do czego wszystkich zachęcam. Oddawanie szpiku nie boli w ogóle. Za miesiąc mają do mnie zadzwonić z DKMS jak czuje się mój „genetyczny bliźniak”, którym jest pięcioletni chłopczyk z Polski. Proszę o modlitwę za jego zdrowie

    • To nie była choroba nowotworowa. Pozdrawiam serdecznie!

  7. Emilka chylę czoła,jesteś wielka.

  8. „Teraz już wiem, że na jutro, to można przełożyć odkurzanie, zakupy czy nawet rozmowę kwalifikacyjną o wymarzoną pracę, ale nigdy rozmowę z drugim człowiekiem. Bo jutro, którego istnienie z pozoru wydaje się oczywiste, ma jedną wadę – może nie nadejść”.

    Dwa proste zdania zwaliły mnie z nóg. Napisała je po prostu dziewczyna. Nie mędrzec z siwą brodą albo guru z telewizora lub inny popisywacz, który zjadł wszystkie rozumy świata.
    Wstaję od komputera i idę wziąć się za życie, bo nie wiem ile mam czasu.

  9. cudowne..

  10. Emilko, dziękuję za ten piękny post. Dzięki Tobie dziś odezwę się do dawnej przyjaciółki, do której już rok się nie odezwałam. A co do Ciebie, nie martw się. Na pewno ta kobieta wie jak bardzo jesteś jej wdzięczna.

  11. Wzruszyłam się do łez pani Emilio
    Jest pani pełnym miłości człowiekiem i ta kobieta o tym wie:)

    • Pani Emilo slicznie napisane. Laurka ma szczęście, ze ma tak cudowną mamę, która przeorganizowala cale swoje życie dla tego małego człowieka. Nie mam jeszcze swoich dzieci ale w przyszłości chciałabym być taką mamą jak Pani.
      Pozdrawiam cieplutko cala wasza rodzinke 🙂

  12. Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
    zostaną po nich buty i telefon głuchy
    tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
    najważniejsze tak prędkie ze nagle się staje
    potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
    jak uroczystość urodzona najprościej z rozpaczy
    kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

    Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
    zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
    przychodzi jednocześnie jak patos i humor
    jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
    tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
    jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
    żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
    chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
    kochamy wciąż za mało i stale za późno

    Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
    a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

    Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
    i co co nie odchodzą nie zawsze powrócą
    i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
    czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza

    Jan Twardowski

  13. Jak zawsze – tekst i przeslanie dajace do myslenia. Dla przypomnienia sobie i nam wszystkim : co jest w zyciu najwazniejsze. Ja takze dziekuje pani Emilko za przypomnienie, Przyda sie 🙂

    Przesylam madra ( wedlug mnie ) mysl i pozdrawiam .

    Arthur Schopenhauer
    Aby życie było mądre, najważniejsza jest dobrze pojęta troska, po części o naszą teraźniejszość, po części o naszą przyszłość, tak aby jedno nie było przeszkodą dla drugiego.

  14. Jak prawdziwe jest to co Pani napisała. DZIĘKUJĘ

  15. Pamięć i światełko dla tej Pani. Za jej chęć niesienia pomocy innym, za bezinteresowność i dobroć. Nie odpoczywa w pokoju.

  16. Piękne przesłanie! Jutro jest dziś!

  17. Piekne to co napisalas. Rzadko sie dzisoaj wzruszam, ale teraz dotarlo gleboko.

  18. genialne
    Teraz już wiem, że na jutro, to można przełożyć odkurzanie, zakupy czy nawet rozmowę kwalifikacyjną o wymarzoną pracę, ale nigdy rozmowę z drugim człowiekiem. Bo jutro, którego istnienie z pozoru wydaje się oczywiste, ma jedną wadę – może nie nadejść.

  19. Dziękuję za te słowa 🙂

    „Teraz już wiem, że na jutro, to można przełożyć odkurzanie, zakupy czy nawet rozmowę kwalifikacyjną o wymarzoną pracę, ale nigdy rozmowę z drugim człowiekiem. Bo jutro, którego istnienie z pozoru wydaje się oczywiste, ma jedną wadę – może nie nadejść”

  20. Przepiękny post szczególnie ujął mnie fragment „Teraz już wiem, że na jutro, to można przełożyć odkurzanie, zakupy czy nawet rozmowę kwalifikacyjną o wymarzoną pracę, ale nigdy rozmowę z drugim człowiekiem. Bo jutro, którego istnienie z pozoru wydaje się oczywiste, ma jedną wadę – może nie nadejść”

    Myśle że ta czesc powinna być jak najbardziej rozpowszechniona by ludzie pamiętali o ludziach ,o rozmowie ,przyjażni . Przestali gonic za marzeniami a przystaneli by spotkać przyjaciół .

  21. Doprawdy imponująca opowieść niosąca za sobą niezwykłe w swojej prostocie wnioski i nieopisane wręcz bogactwo..
    Mamy tylko dziś.
    Dziękuję! 🙂

  22. Rycze jak bóbr….

  23. Poruszająco napisałaś… i takie to jest prawdziwe… dziekuję..

  24. Emilko zachęcam cię do zamówienia intencji mszy świętej za tę kobietę to największa pomoc jaką możesz jej ofiarować.

  25. Emilko bardzo mnie poruszył Twój tekst. Trzeba ustawić priorytety w życiu z różnych powodów dokładamy rzeczy ważne na później. Moja 5letnia córeczka bardzo chciała nauczyć się szyć i szydełkowac. zawsze było coś ważniejszego. W najbliższym czasie nie ma szans żebym ja tego nauczyła. Zrozumiałam również Twoja walkę, samotność i strach z wcześniejszego okresu. Ściskam Cie mocno jak matka matkę.

  26. Pieknie to ujelas.

  27. Zawsze mozna sie pomodlic za ta kobite …

  28. Piekny post!

  29. Piękny tekst. Piękne słowa. Piękne przesłanie…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/