Dzień Sprzeciwu

Autor: Emilia, mama Laury Data: kwiecień 30, 2015 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 37

Tak się składa, że 30 kwietnia został okrzykniętym Dniem Sprzeciwu Wobec Bicia Dzieci. Akcja niby pożyteczna, ale cóż znaczy ten jeden dzień sprzeciwu wobec 364 pozostałych? Wobec wciąż powszechnego przekonania, że klaps to nie bicie, a porządne przetrzepanie skóry to jedyna skuteczna metoda, aby dziecko w przyszłości wyszło na ludzi?

Myślę sobie, że Laura, mimo ciężkich chorób i piekielnie trudnego życiowego startu, tak naprawdę wygrała los na loterii. Ma rodziców kochających ją oraz siebie nawzajem, dach nad głową, ponad stan zaspokojone wszystkie potrzeby i w dodatku nawet nie wie, co to jest bicie. Jeszcze nikt jej nie uderzył, nawet nie szturchnął, nie wyzwał i nie poniżył. Nikt nie zostawił w jej psychice ran, które w przeciwieństwie do tych fizycznych, nigdy się nie zabliźniają…

Laura jeszcze nie poznała łez upokorzenia ani strachu przed własnymi rodzicami, ale za to doskonale zna beztroskę – rzecz, o której wiele dzieci z rozmaitych zakątków świata nie potrafi nawet marzyć. Dzięki buforowi bezpieczeństwa, który codziennie staramy się dla niej tworzyć, już prawie zapomniała o szpitalnym koszmarze, który przecież tak długo jej towarzyszył. O całym tym straszliwym bólu, miesiącami nie odstępującym jej na krok. Bo ból fizyczny, nawet jeśli bywa drastyczny, wydawałoby się, że nie do wytrzymania, to tak naprawdę zapomina się szybciej i łatwiej. A po jakimś czasie zapomina się całkowicie – o ile tylko w psychice nie zostaną rany, które skutecznie będą o nim przypominać…

Dzień Sprzeciwu Wobec Bicia Dzieci nie jest więc dla Laury niczym szczególnym, ponieważ w jej domu obchodzi się go nieustannie. Dla niej to po prostu kolejny dzień, w żaden sposób się niewyróżniający. Dzień, kiedy to można pouczyć się literek, postudiować wnikliwie mapę na południe od równika, pobawić w groźnego niedźwiedzia, dać się opanować badylomanii, pójść na spacer po plaży czy też próbować ożywić wyrzuconego przez morskie fale martwego ptaka. Dzień, jak co dzień – przykro mi tylko, że nie dla wszystkich dzieci na świecie…

PS.

Skoro o morskich falach mowa, to z radością w sercu informuję, iż w dniach od 18 do 26 lipca odbędą się na Bałtyku regaty SailBook Cup 2015, a wszystkie żaglówki popłyną dla dzieci zmagających się z klątwą Ondyny! SailBook Cup to najdłuższe regaty w kraju i drugie w akwenie morza Bałtyckiego, w których uczestnicy mają do pokonania ok. 600 NM. Trasa prowadzi z Sopotu dookoła wysp Gotlandii i Gotska Sandön, które trzeba okrążyć prawą burtą, z metą w Sopocie. Twarzą wydarzenia będzie kolega Laury Leo, który tak jak ona, zmaga się z CCHS. Jednak cały dochód z akcji zostanie przekazany na badania naukowe w celu wynalezienia lekarstwa na klątwę Ondyny!!! Do regat cały czas przyłączają się nowi żeglarze oraz rozmaite media. Jeśli też jesteś miłośnikiem żeglarstwa, to przyłącz się i Ty! http://sailbookcup.pl/pl/sailbook-cup/. A poniżej zdjęcia z naszego ostatniego weekendu w Rewie. 🙂

Rewa 1

Rewa 2

Rewa 3

Rewa 4

Rewa 5

Rewa 6

Rewa 7

Rewa 8

Rewa 9

Rewa 10

Rewa 11

Rewa 12

Rewa 13

Rewa 14

Rewa 15

Rewa 16

Rewa 17

Rewa 18

Rewa 19

Rewa 20

Rewa 21

komentarzy 37

  1. A ja klapsa ( i zaznaczam, klapsa, nie byłam skatowana) dostałam nie raz i twierdzę, że na dobre mi wyszło, wręcz przeciwnie, wiem, że byłam diabłem wcielonym i gdyby nie lanie to nie wiem co by ze mną dziś było. Jeśli mojemu dziecku nie pomoże proźba, nakaz i zakaz, stanowczość i słowne pouczanie to klapsa też dostanie.

  2. Rewa – najpiękniejsze miejsce na ziemi 🙂

    • O tak!!! 🙂

  3. Piekne zdjecia pani Emilko <3 Laurka jest cudownym, malym i wielkim CUDEM <3 Wy – jej Rodzice, takze, <3

  4. Zdjęcia bardzo ładne, ale… nie idź Emilko w stronę tak mocnego ich obrabiania, są „przesterowane”, a przez to sztuczne w niektórych miejscach, jak „wklejki” wyglądają. Szkoda tak psuć świetne ujęcia.
    Córki nigdy w życiu nie uderzyłam, chociaż mnie bito. Moje dziecko ma 14 lat i nigdy nawet przez myśl nie przeszedł mi pomysł by podnieść na nią rękę.
    Czy Ciebie Emilio rodzice bili?

    • a Ciebie bili? kolejna taktowna

  5. A ja niestaty bardzo często widzę potem takie bezstresowo wychowywane, nastoletnie dzieci w szkole. Zbyt leniwe żeby wykazać nawet odrobinę zainteresowania przedmiotem, już nie wspomnę o nauce czegokolwiek.
    Doskonale znają i potrafią egzekwować swoje prawa, ale jakoś nie pamiętają o obowiązkach. Nie mają za grosz szacunku do osób starszych, pyskują, a czasem wręcz grożą.
    Ale rodzice tego nie widzą, bo ich dziecko jest najwspanialsze na świecie!

    • Bezstresowe wychowanie a brak przemocy wobec dzieci to dwie zupełnie inne sprawy. Bezstresowe wychowanie to idiotyczny wymysł naszych czasów, który prowadzi do patologii wychowawczej. Ale nie trzeba bić dziecka, żeby je właściwie wychowywać.

    • Nie da się wychować dziecka bezstresowo bo poczynając od szczepionki w wieku kilku tygodni , chwilą rozłąki z mamą która musi iść do szpitala, kłótnia z rodzeństwem po niepowodzenia w przedszkolu czy szkole stres jest.
      Da się natomiast wychować dziecko wg założeń ” bezstresowych” na dziecko nieprzystosowane, które nie zna obowiązujących norm i przez to dopiero dozna stresu w dorosłym życiu hehe.
      Dziecku należy pokazywać co dobre a co złe, tłumaczyć, być stanowczym, zabraniać , karać nawet itd.
      Ale bicie dziecka, poniżanie a wymysł pt. bezstresowe wychowanie to zupełnie co innego i nie należy tego utożsamiać.

  6. http://wiadomosci.onet.pl/kraj/uwaga-tvn-dziadek-molestowal-4-latke-prokuratura-nie-odizolowala-go-od-dziecka/tmq62v to juz najwieksza krzywda, jaką mozna wyrządzić dziecku. Spłakałam się oglądajac ten reportaz……

  7. A ja się zastanawiam czy ktoś kiedyś poruszy temat rodziców bitych przez nastoletnie dzieci. Ja swojej córki, która ma 14 lat nie biłam i nie wyzywałam.Wychowuję ją od urodzenia praktycznie sama.Miała kłopoty zdrowotne więc pierwsze lata życia spędziłam z nią w szpitalu.Zawsze wydawało mi się, że miłość, którą jej daje jest gwarancją tego, że wyrośnie na dobrego człowieka. Jednak tak się nie stało ciągle słyszę, że inni mają więcej, lepiej, że zarabiam grosze,że ona nie ma swojego pokoju i.t.p. Przed sklepem potrafiła mnie uderzyć w twarz, że nie chce jej kupić tego co chciała. Wiele razy byłam skaleczona przez nią, bo rzuciła we mnie szklanką, albo czymś innym.Potrafiła mnie uderzyć w głowę pękiem kluczy,bo kazałam jej wziąć parasol ze sobą. Zaliczyłam policję, kuratora,sąd rodzinny,sztab psychologów których to wszystkich moja córka olewa i ma na nich” wyjeb…”Nikt nie potrafi ani jej ani mi pomóc. Nikt też nie traktuje mnie poważnie bo to przecież 14-latka mnie bije. Ona ma prawa, które świetnie zna i egzekwuje. Ja nie mam żadnych, nie mówiąc o tym , że potrafi mi dosłownie ostatnie pieniądze ukraść, śpię z portfelem,kartą pod poduszką a i to nie pomaga, bo czasem nie wiem kiedy potrafi mnie okraść.

    • Taki młody wiek i taka agresja w kierunku matki – to straszne. Jej zachowania, to w jaki sposób się do Pani zwraca to może są zaburzenia psychiczne, używki. Niestety są też ludzie, którzy nie stosują się do żadnych norm społecznych (socjopaci) lub mają radość ze znęcania się, czynienia krzywdy (psychopaci). Nic nie piszesz o swojej córce jako kilkuletniej dziewczynce – czy miała przyjaciół, czy potrafiła już w tak młodym wieku sprawiać celowo przykrość lub zadawać ból. Takie rzeczy nie dzieją się nagle, pojawiają się etapami, a rodzice nie potrafią lub nie chcą tego wychwycić. A nawet jak wychwycą to często boją się prosić o pomoc.
      Mam nadzieję, że ułoży się Pani z córką
      Pozdrawiam

      • Nie moja córka nie stosuje używek, miała robione badania psychiatryczne. Lekarz stwierdził:”zaburzenia zachowania i emocji w okresie dojrzewania”.Dziecko do 6 klasy podstawówki miało piątki i szóstki, wzorowe zachowanie, udzielała się społecznie, była wolontariuszką w fundacji. Kiedy poszła do gimnazjum stopniowo przeistoczyła się w diabła, w ogóle nie chodzi do szkoły,nadal ma przyjaciół,ale z tego co się orientuje to są ludzie jej pokroju, bo te osoby z którymi kolegowała się w podstawówce to kujony i.t.p.

        • Skoro taka dramatyczna zmiana po zmianie szkoly, to jest mozliwosc, ze to za sprawa nowego, niezbyt przyzwoitego towarzystwa.

          A jak to wyglada, ze ona Cie bije? Czy jest wyzsza i masywniejsza od Ciebie? Nie jestes w stanie chwycic jej za rece by sie ustrzec przed razami?

        • Może się Pani zwrócić do dyrektora szkoły z prośbą o udzielenie córce pomocy psychologiczno-pedagogicznej z uwagi na zagrożenie niedostosowaniem społecznym. Szkoła musi na taką prośbę zareagować. Może jakieś zajęcia socjoterapeutyczne. Wyobrażam sobie jak musi Pani cierpieć. Życzę, by wróciły dobre czasy.

          • Ina, ja już byłam u dyrektorki szkoły, pedagoga szkolnego, zaliczyłam wielu psychologów z różnych poradni, ośrodka interwencji kryzysowej, MOPS, napisałam kilkadziesiąt e-maili do różnych instytucji zajmujących się dziećmi.Jeden wysyła mnie do drugiego i nic.W końcu zrozpaczona napisałam do Sądu Rodzinnego o kuratora.I mam go, a raczej ma moja córka.Po pierwszej wizycie byłam zachwycona.Kobieta stanowczo porozmawiała z córką, zagroziła jej ośrodkiem wychowawczym dla młodzieży, znalazła kolejne miejsce w którym miała się odbywać kolejna już z rzędu terapia rodzinna i indywidualna.Po czym …straciła zapał. Córka zobaczyła, że jej słowa były nic nie warte, więc znów zaczęła robić co chce.Przyszedł kolejny termin terapii, powiedziała mi :”idź sobie kur… sama, ja nie potrzebuje „psychowariatów”. Kiedy zapłakana poprosiłam kurator o pomoc usłyszałam, że ona mi dziecka za rękę nie weźmie i nigdzie nie zaprowadzi, a tak w ogóle to jej obowiązkiem jest raz w miesiącu przyjść do domu i raz w miesiącu skontaktować się ze szkołą. Napisałam skargę na tą kurator, ale po rozmowie z innymi rodzicami wiem, że niewiele osiągnę, bo tak w praktyce wygląda praca kuratora.Szkoła po tak długim czasie pewnie bojąc się, że będą mieli kłopoty że córka nie realizuje obowiązku szkolnego, w końcu zadzwoniła do przełożonej kurator i nakłoniła ją do złożenia wniosku o ośrodek. Być może to jest faktycznie jedyne wyjście, ale nie umiem się z tym pogodzić i dosłownie serce mi pęka z bólu.Przypomniałam też sobie taką sytuację gdy miałam wyznaczoną kolejną wizytę u psychiatry z córką, a ona powiedziała, że nie pójdzie.Pojechałam sama prosić o radę, a lekarka potraktowała mnie jak intruza.Poszła do kuchni zrobić sobie kawę i zostawiła mnie na kilkanaście minut.Potem powiedziała że nic tu nie zrobi jak nie ma pacjentki, a ja że dokąd mam się udać przecież córka jest nieletnia i ja mam władzę to czy córka tak sobie może nie przyjść? Powiedziała, że w teorii mam władzę rodzicielską, ale w praktyce jak ona się nie zgodzi to nikt jej na siłę nie weźmie. Ktoś zadał mi pytanie czy ja nie mogę powstrzymać córki przed uderzeniem, czy jest silniejsza ode mnie.Otóż ona działa impulsywnie i ja po prostu nie spodziewam się ciosu, więc nie mam szansy na obronę jest ona szczupłą dziewczyną, ale kiedy złość daje jej nadludzką siłę. Teraz już umiem czasem przewidzieć jej atak i zrobić unik, ale wciąż jest dużo sytuacji kiedy nie jestem w stanie tego zrobić.

          • To okropnie przykre, że w tak trudnej sytuacji jest Pani całkiem sama. Nie dziwię się, że ma Pani obiekcje, co do ośrodka, bo na dwoje babka wróżyła. Mam nadzieję, że nastąpi moment, w którym córka wyhamuje. Kurcze jaki człowiek jest bezradny w tak trudnej sytuacji. Pozdrawiam ciepło i życzę dużo siły w walce o córkę.

          • Ina, bardzo dziękuję za te ciepłe słowa, zrozumienie i wsparcie. Jak to nigdy nie wiemy co się dobrego wydarzy. Emilia poruszyła temat ja pierwszy raz napisałam kierując się impulsem i niczego nie oczekując, a tu nagle pojawia się obca osoba, która potrafi wykazać się empatią i dać pokrzepienie. Jeszcze raz dziękuję.

          • I taka sytuacja jak Twoja, Anonimie jest ewidentnym przykladem na to, ze czasami jednak porzadne lanie by sie przydalo. Sa dzieci tak bardzo agresyne, zlosliwe, ba! sa mlodociani bandyci; niekiedy nie da sie za pomoca prosb dojsc do ladu. Jestem wierzaca; i- nawet w Pismie Swietym jest wyraznie napisane o rozdze karnosci. Nie wyobrazam sobie by pozwalac na takie zachowane u 14 letniego mlokosa. Z Twojego opisu wyglada, ze jestes samotna matka? Bo nigdzie w tej historii nie ma ojca. Jesli tak, to faktycznie masz b. trudna sytuacje.

          • A. no faktycznie, wiele osób z mojego otoczenia podziela Twoje zdanie i to nie osób które biją swoje dzieci, ale uważają, że tu może tylko lanie może by coś dało. Ja też jestem zmęczona osobami typu psycholodzy, pedagodzy, nauczyciele, którzy proszą grzecznie moją córkę, a ona ma to gdzieś. Raz byłyśmy na konsultacji u psychologa i wydawał się kompetentny i stanowczy, ale po kilkunastu minutach kazał wyjść mojej córce z gabinetu, a mi powiedział, że zapisze do kogoś innego, bo on nie ma czasu, ale jak stwierdził do osoby wyraźnie stawiającej granice, surowej. Kazał mi zadzwonić do recepcji na 2 dzień. Kiedy zadzwoniłam okazało się, że nic nie przekazał. W efekcie zapisano mnie do pierwszej, lepszej psycholog. Jak zobaczyłam jej nerwowy tik i proszący ton to wiedziałam, że dziecko długo tam nie pochodzi.I tak się stało. Po 3 spotkaniach powiedziała, że więcej nie pójdzie do tej idiotki, która siedzi tylko na przeciw niej, nic nie mówi i kiwa tylko głową i ma ten tik. Jestem samotną matką i wychowuję moją córkę prawie od urodzenia sama. Mój były mąż przebywa za granicą, nie kontaktuje się, nie płaci alimentów, nawet nie znam jego adresu.

          • „A. no faktycznie, wiele osób z mojego otoczenia podziela Twoje zdanie i to nie osób które biją swoje dzieci, ale ”

            ******
            ja rowniez, choc mam radykalne podejscie, nigdy nie uderzylam swojego dziecka (11 lat). Ale ja nie mam zadnych powaznych problemow wychowawczych. Ale naprawde, sa takie dzieci, ktorym do rozumu mozna przemowic tylko sila. Widzialam to juz nawet kiedy sama bylam dzieckiem. Wychowywalam sie blisko kuzyna, ktorego zachowanie bylo tak skandaliczne, ze ja sama wowczas- bedac dzieckiem- marzylam zeby ktos mu przylal w dupe i go spacyfikowal, bo ani prosby, ani grozby, ani przekupstwa, ani rozmowy nie dzialaly, a zatruwal zycie innym skutecznie.

            Wkladam (wkladamy z mezem) ogromny wysilek w wychowanie dziecka , wpajanie nalezytych norm, i odpowiednia komunikacje, wiec mam nadzieje, ze nie wystapia zadne drastyczne problemy w przyszlosci. Ale jedno zagrozenie jest realne- obecne wsrod mlodziezy narkotyki, alkohol i inne uzywki. Jesli kiedykolwiek np. przylapie syna na narkotykach, to nie bede sie patyczkowac, upraszac, tracic czas na psychologow i nieskuteczne negocjacje, o nie.

            Ty masz bardzo trudna sytuacje, ale moze masz kogos w rodzinie, brata , przyjaciela? A moze byloby pewnym rozwiazaniem gdybys znalazla corce „mentora”, czyli jakas starsza rozsadna kolezanke, kuzynke? Kogos na tyle starszego, zeby byl autorytetem w oczach corki, ale jednak na tyle mlodego, zeby corka nie utozsamiala jej z pokoleniem „starych”? NIe w celu pouczania, ale w nadziei, iz mentor(ka) swoim rozsadnym zachowaniem wplynie pozytywnie na corke? na zasadzie z kim przestajesz takim sie stajesz…?

    • Nikt nigdy nie poruszy tego tematu Droga Mamo ! Jestes sama ! Bez wzgledu na to , gdzie mieszkasz. Ja mieszkam w Szwecji. Mam syna z neuropsychiatrycznymi diagnozami. Czytam czesto np. w onecie , oraz na innych portalach – jakie to CUDA tutaj sa – pod kazdym wzgledem 🙂 Jaka wspaniala pomoc 24 godziny na dobe ! Jakie zrozumienie !!! Bylam / jestem bardzo kochajaca i zaangazowana matka. Nie uwazam – do dzisiaj ( po 30 -tu latach ) , ze dostalam adekwatna pomoc od szwedzkiej sluzby zdrowia.
      Pragne wspomniec, ze tak kocham mojego syna, ze w koncu skontaktowalam sie z pisarzem ksiazki po szwedzku o adhd :-))) I co ???? I nic !!! Pisarz przestal przyjmowac pacjentow…Nie wiem , Moze jestem caklowita idiotka , ale prosze pokazac mi rodzica, ktory nie tknal swego dziecka malym palcem ! Tu nie chodzi o bicie !!! Bron Boze !!!!!!!! Nigdy nie szarpnal, nigdy malego klapsa nie dal … HYPOKRYZJA i tyle.

      • Och, chyba się do końca nie zgadzam z tym. Owszem nie da się dziecka nauczyć życia na „jednym, słodkim tonie”, nie uważam też, że przemocą jest to, że matka z krzykiem biegnie za dzieckiem, które bez opamiętania pędzi w stronę ulicy i mocniejszym uściskiem je odciąga. Chodzi tu raczej o wyuczoną bezradność – łatwiej uderzyć za złe oceny, niż wytłumaczyć, łatwiej uderzyć niż konsekwentnie odmawiać. O to chodzi.
        Niezmiennie trudno jest natomiast wychować dzieci z zaburzeniami psychicznymi, zaburzeniami zachowania, gdyż ich reakcje są niewspółmierne do wydarzenia. Współczuję, bo wiem, że przeczekać w miejscu publicznym histerię dziecka z ADHD wymaga niemalże odwagi i heroizmu. Szkoda, że brak pomocy zasiał brak wiary w ludzi. My matki odbieramy wszystko osobiście: dobre dziecko – nasz sukces; dziecko z problemami – nasza porażka. Mało tego, z tego założenia wychodzi otoczenie. A to NIEPRAWDA, dziecko żyje wśród ludzi i stąd czerpie wzorce. Ja modlę się nie tylko o zdrowie mojego dziecka, ale tez o to, by spotykało na swej drodze dobrych ludzi, dobrych przyjaciół.

        • Bardzo podoba mi sie pani punkt widzenia ina.. Pisze pani szczerze i od serca . Czlowiek jest sam , spoleczenstwo nie akceptuje tego, ze ktos moze myslec inaczej, pracowac wolniej , co nie znaczy , ze gorzej… Wszystko jest nastawione na konsumpcje, wiec mojemu -juz doroslemu synowi – trudno jest znalezc prace, ktorej moze sprostac.. A stara sie bardzo. W jego przypadku mowimy o adhd , problematyce autystycznej i depresji – ktora trwa 10 lat. I mimo leczenia farmaceutycznego nie odpuszcza… Ale nie o tym ma byc moj wpis. Czytam tutaj komentarze, ze nigdy , przenigdy , nie podnioslo sie reki na swoje dziecko. Zalezy co sie ma na mysli ! Jestem jak nikt przeciwko przemocy i biciu !!!! Nigdy , nigdy nie bilam i nie ponizalam mojego dziecka ! Ale klapsa czasem , pisze – czasem ! – dostal . Dzisiejszy swiat jest bardzo dziwny… Brak jest w nim zarowno milosci jak i zdrowego rozsadku…

        • Rozumiem co chcesz przekazac droga ino. Ale czy moglabys pokazac roznice w lekkim szarpnieciu dziecka, bo sie czlowiek o Nie boi a cytuje : ” matka z krzykiem biegnie za dzieckiem, które bez opamiętania pędzi w stronę ulicy i mocniejszym uściskiem je odciąga.”
          To chyba to samo , tylko ladniej napisane…

      • Niestety z rodziny mam tylko 76-letnią mamę, a wśród znajomych nie mam nikogo takiego.

    • Są różne ośrodki- MOS, MOW…różnią się stopniem rygoru, my w szkole mamy dobrą opinię o naszym Mosie, dzieci mają szanse zasłużyć na przepustki, tworzą swoistą rodzinę…czasem miłość wymaga także takich kroków, droga dzielna mamo.

      • Tak wiem, mam taki ośrodek cieszący się dobrą opinią na oku i dlatego prosiłam kuratorkę o pomoc aby konkretnie tam w najgorszym wypadku trafiła córka, ale niestety ona powiedziała mi , że córka trafi gdzieś w Polskę, gdyż to sąd kieruje tam, gdzie jest wolne miejsce i nie można sobie wybierać.

        • Moze szkola moglaby pomoc?ma kontakty w lokalnych ośrodkach.
          mnie sie wydaje,ze Twoja corka czuje,ze wszyscy terapeuci ja opuscili,toksycznie cieszy sie z opinii niereformowalnej. Kazdy psycholog zalamuje rece,jest niekonkretny-dla dziecka to odrzucenie..

  8. Moje dziecko dostało niedawno od babci płytę z piosenkami. Piosenki różne, krótkie długie, na podstawie znanych wierszy i napisane specjalnie, wszystkie całkiem nieźle zaśpiewane, małemu ogólnie bardzo się podoba. Jest też tam parę kołysanek. I jedna z nich ma słowa takie:
    Kto pójdzie pierwszy do łóżka dostanie z makiem placuszka.
    Kto pójdzie drugi do łóżka dostanie tylko okruszka.
    A co ten trzeci dostanie? Trzeci dostanie lanie.
    I moje 5,5 letnie dziecko zapytało: A co to jest lanie?
    Bo najzwyczajniej w świecie nie wiedział. Nigdy nie był ani laniem straszony, ani rzecz jasna rzeczonego lania nie dostał.
    Dla mnie byłaby to jedna z najgorszych porażek wychowawczych, jeśli straciłabym kontrolę aż tak, żeby uderzyć dziecko. Jakoś nikomu nie przychodzi na myśl, żeby dorosłego, którego zachowanie nam się nie podoba, przełożyć przez kolano i wlepić klapsa. Bo przecież jest dorosły i co? Nie wypada? Boimy się, że odda? Że jest silniejszy i nie damy rady? Czyli dziecko możemy bić, bo jesteśmy silniejsi?

    • „Jakoś nikomu nie przychodzi na myśl, żeby dorosłego, którego zachowanie nam się nie podoba, przełożyć przez kolano i wlepić klapsa”. Oj, mylisz się, przychodzi na myśl i to niejednemu! I nawet nie ma mowy o klapsie, a wielu ludzi wprost marzy, żeby spuścic porządny łomot pedofilom, mordercom, złodziejom, gwalcicielom. Z karą śmierci włącznie. Poczytaj fora.

    • Do mnie jakoś ten argument nie trafia. Bo dorośli jednak nie zachowują się tak, jak dziecko w histerii. Gdyby zachowanie przełożyć 1:1, gdyby kolega z pracy zaczął mnie kopać, gryźć, pluć, i nie przestałby upomniany 20 razy, to pewnie bym przeszła do rękoczynów.
      Jeszcze się nie zdarzyło, żeby dorosły zachował się w stosunku do mnie jak rozszalałe dziecko.

  9. Rany w psychice zostają bez dwóch zdań. Bicie dziecka to w gruncie rzeczy bezsilność dorosłych, którzy nie tłumaczą świata, nie pokazują jak poradzić sobie bez przemocy. Szkoda, że w głowie wielu Polaków dzieciństwo bez klapsa oznacza dzieci wychowywane absolutnie bezstresowo, bez norm i zasad. A jest dokładnie odwrotnie, dzieci, które doświadczają bicia w taki sam sposób rozwiązują swoje problemy – bijąc, szturchając, itp. Dzieci to także nie własność rodziców, to nasza przyszłość, bez nich nie mamy emerytur 🙂 Powinniśmy chuchać i dmuchać na wszystkie dzieci, ale potrafimy zwrócić uwagę, że dziecko nie ma czapki, że ma inny kolor skóry, o odwracamy wzrok, gdy dorośli szarpią i wyzywają swoje dzieci. Takie zachowanie, jakie przyzwolenie społeczne. Mam nadzieję, że to się zmieni
    Piękne zdjęcia. Pozdrawiam

  10. Bicie to nic innego jak bezsilność rodziców. Sama mam 6-cio letnią córkę która nigdy od nikogo nie dostała klapsa i nawet nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji w ktorej podnosze na nią ręke. Nie rozumiem jak można swojemu dziecku które się kocha ponad wszystko świadomie sprawić fizyczny ból. Przecież nie chodzi o to żeby nasze dziecko się nas bało tylko żeby nas szanowało. Dzieci nie zachowuja się źle dla „zasady”. One chcą nam w ten sposob coś przekazać, zwrócić na siebie uwagę. A my jako rodzicie powinniśmy przede wszystkim pomóc im uporać się z emocjami z którymi sobie nie radzą. Bijac dokładamy tylko kolejne- ból, żal i rozgoryczenie.

  11. Piękne zdjęcia, jak z przewodnika turystycznego 😉 A w oczach,postawie i całym zachowaniu Laury widać niczym niezmąconą, dziecięcą beztroskę. I bezwarunkową miłość jej rodziców, która pozwoliła jej na tak radosne przeżywanie dzieciństwa, mimo dramatycznego początku . Serdecznie pozdrawiam!

  12. Na sama myśl o biciu i poniżaniu dzieci nóż otwiera mi się w kieszeni.
    Dzieci bite w tzw. dobrych i bogatych domach, dzieci bite przez konkubentów, dzieci bite przez własne matki, dzieci pozostawione na pastwę oprawców w rodzinach z Niebieską Kartą.
    Nie toleruję!! Nie znajduję wytłumaczenia!! Zgłaszam na policję, do opieki i nie zostawiam tematu.
    Nikt mnie nie przekona że pierwszy raz, że dziecko sprowokowało, że niegrzeczne, że od klapsa nikt nie umarł itd.
    Usłyszałam nawet że teraz jeszcze mój syn jest mały więc się mądrze a jak podrośnie i zacznie pyskować to będę ” lała i patrzyła czy równo puchnie”.
    Nie!!

  13. Byliśmy tam w wakacje. I jak zwykle niebo pełne pozytywnie zakręconych 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/