Dialogi, ciąg dalszy

Autor: Emilia, mama Laury Data: czerwiec 21, 2016 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 55

Skoro Polska dziś wygrała mecz, a cały naród z radości hasa w podskokach, to i mój wpis musi być adekwatny do panującego klimatu. Panie i Panowie, szykujcie się na humorystyczne dialogi…

***

Rozmowa w trakcie wizyty wujka Sebastiana, który wraz z żoną nas odwiedził.

Laura: Wujku, a co będziecie u nas z ciocią robić, jak znowu do nas przyjedziecie?

Wujek: (nieco skonsternowany, bo najbliższa wizyta była planowana pół roku później) No cóż… na pewno będziemy się nadal kochać.

Laura: No ale co będziecie robić przy mnie???

***

Kuba ubrany w czarny garnitur, wychodzi z domu… Laura żegna go słowami:

Udanego pogrzebu tatusiu!!!

***

Z cyklu rozmowy o przyszłości:

Laura: Jak dorosnę, to chcę zostać kosmitką!!!

Ja: Na pewno chcesz zostać kosmitką?

Laura: Tak, bardzo chcę. To moje największe marzenie!

Ja: Ale jesteś pewna, że akurat o kosmitkę Ci chodzi?

Laura: No przecież mówię, że zostanę kosmitką.

Ja: A czy przypadkiem nie masz na myśli kosmonautki?

Laura: No przecież mówię, że chcę zostać kosmonautką. Już trzeci raz Ci to mówię.

***

Córka, zafascynowana życiorysem Kopernika, postanowiła zrobić mu konkurencję i napisać książkę o Kosmosie. Po kilku godzinach pisania oraz kreślenia skomplikowanych układów planetarnych, odrzekła:

Mam nadzieję, że nie skończę jak Kopernik i że nie wrzucą mojej książki do indeksu ksiąg zakazanych.

***

Podczas porannej garderoby:

Laura: Mamo, dlaczego ubrałaś Kaję całą na czarno?

Ja: Bo czarny wyszczupla. (brutalny żarcik…)

Laura: Ona jest teraz taka okrągła i czarna, że wygląda jak jakaś czarna dziura!

***

Ciąg dalszy oczywiście nastąpi…

Płaczę, więc jestem

Całus

PS.

Staram się wrzucać na tego bloga najlepsze zdjęcia, jakie uda mi się zrobić, żeby raczyć Was przyjemnymi dla oka obrazami. Ale dla urozmaicenia wymyśliłam nową świecką tradycję – od czasu do czasu będę Wam pokazywać takie zwyczajne kadry zrobione telefonem. Bardzo niedoskonałe, zwykłe migawki z naszego życia, bez patrzenia na kompozycję, bez przejmowania się tłem, z obciętymi kończynami lub wyblakłymi kolorami. Chwile złapane na szybko i bez zastanowienia, wyłącznie po to, by ocalić je od zapomnienia. Chcecie?

Pierwsze zdjęcie zostało wykonane kilka minut po przyjściu Kai na świat. Zupełnie o nim zapomniałam i odnalazłam dopiero niedawno, robiąc porządki w telefonie…

01

01a

Mniej więcej w tym miejscu Kaja z nieogarniętego życiowo noworodka zaczęła zmieniać się w istotę rozumną, czyli zdolną do świadomego usmiechu 😉

04

05

03

02

06

Tutaj Laura i ja zrobiłyśmy sobie babski wieczór – wypad do kina, do fryzjera i na lody!

07

08

Zwykłe codzienne zabawy…

10

11

WP_20160411_12_10_34_Pro

Oczywiście nie mogło zabraknąć zdjęć z naszych ukochanych rowerowych wypadów.

12

13

14

15

A tak ostatnio spędzamy czas w weekendy, gdy pogoda dopisuje. Rodzice biegiem, Laura rowerem, a Kaja wózkiem 😉  Trochę zdrowia i mnóstwo frajdy – polecam każdemu!!!

16

17

18

19

A oto świeżutkie zdjęcia z wczorajszego dnia, kiedy to Laura napisała swoją pierwszą książkę pod tytułem „Kosmos”!!! Powstrzymując się od wszelkich zachwytów nad dzieckiem, typowych dla każdej matki, muszę obiektywnie przyznać, że poszło jej całkiem nieźle! Zwłaszcza, że jeszcze nie chodzi do szkoły.

20

21

22

23

24

25

26

A skoro już mowa o Kosmosie, czy wiedzieliście o tym? Enjoy! 🙂

komentarzy 55

  1. Pani Emilio,Poznan trzyma kciuki za calą rodzine. !!!

  2. Figura jak milion dolarów! Podziwiam i zazdroszczę. Chyba mnie Pani zmotywowała aby zrobić kilka dywanówek. Mała śpi, do północy jeszcze czas 😉

    • You can!!! ???

  3. Emilio, od wielu miesięcy zaglądam na Twój blog i… jedno wielkie wow! Podziwiam Twoją siłę, determinację i energię, podziwiam to, że potrafisz dbać nie tylko o innych, ale i o siebie (ile świeżo upieczonych matek dwójki dzieci TAK wygląda?), i podziwiam to, że gdy patrzy się na Twoje zdjęcia, to widać piękną, szczęśliwą żonę, matkę i szefową firmy, otoczoną kochającą rodziną – a przecież mogło być tak, że zamiast tego byłby obraz załamanej po tylu strasznych przeżyciach osoby z chorym dzieckiem. Podziwiam to, że u Ciebie na pierwszym planie jest zawsze Laura, a nie jej choroba, i że Laura jest po pierwsze dzieckiem, a nie chorym dzieckiem. Ja sama kocham życie, jestem przeszczęśliwa, ale też na to szczęście i na to, żeby kochać swoje życie, bardzo ciężko pracuję, często padam ze zmęczenia, usypiam w autobusach, haruję po kilkanaście godzin na dobę. A sporo osób uważa, że na to szczęście nie da się zapracować, tylko że to magicznie samo przychodzi. U Ciebie jest wspaniale, ale… też stoi za tym ogrom ciężkiej pracy. Sama nie mam dzieci, obawiam się trochę tego etapu (jak chyba każda debiutantka!), ale jak obserwuję Ciebie, to widzę, że nie ma takich przeciwności, których nie da się pokonać, i coraz bardziej przekonuję się do tego, że i z tym dam radę. Podziwiam z całego serca 🙂

    • Na pewno dasz radę! Pojawienie się dzieci zmienia wszystko i wszystko przewartościowuje. Życie nagle staje się 100x cięższe, ale jednocześnie 1000000x szczęśliwe ? Kiedyś myślałem, że moim największym osiągnięciem będą jakieś zawodowe sukcesy. Dziś mam zupełnie inny pogląd – największym osiągnięciem są moje dzieci, z których jestem dumna i związek, który udało mi się stworzyć z dobrym i mądrym człowiekiem. Wszystko, co jest poza rodziną, jest tylko dodatkiem.

      A jeśli chodzi o bloga, to staram się, aby jego tematem była głównie Laura, nie jej choroba. Ale to też się zmieniło z czasem. Na początku choroba wypełniała tego bloga po brzegi, tak jak całe moje życie. Wraz z upływem czasu chorobę zaczęliśmy oswajać, a ja zrozumiałam, że nasze życie mimo trudów, ma jeszcze wiele innych pięknych odcieni, które warto pielęgnować. Zaczęłam się bardziej skupiać na tych rzeczach, zamiast na chorobie. Dlatego blog zaczął się zmieniać i będzie się zmieniał nadal. Nie chcę, by był on melodramatem, by ludzie traktowali go jak brazylijski serial. Nie chcę też nieustannie prosić ludzi o wsparcie. Wolę tak prowadzić bloga, by to on dawał wsparcie innym i motywował. Dlatego oprócz klątwy Ondyny i choroby Hirschsptunga jest tu jeszcze dwoje dzieci, miłość, radość, sport, nasz sklep i fotografia. Czyli wszystko, co przynosi mi satysfakcję. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe słowa!

      Ps. Tak, szczęście rzadko kiedy spada z nieba. Zazwyczaj trzeba na nie długo i wytrwale pracować. Droga do szczęścia, czyli samozadowolenia i akceptacji własnego życia, to duża praca – głównie praca nad sobą.

      • Bardzo madrze napisane. Ja sie bardzo ciesze, w jakim kierunku ten blog ewaluowal. Zawsze warto pracowac nad tym, by uzyskac lepsza wersje samego siebie, a ten blog jest nieaprzeczalnie wielka motywacja dla wielu.

      • Jaka miła i szybka odpowiedź! Obserwowałam, jak blog ewoluował – obserwowałam i podziwiałam. I jest to wsparcie i motywacja – czasem jak ma się dość, myśli się „już nie dam rady”, można zatrzymać się na chwilę i przekonać się, że warto się nie poddawać, chociaż czasem ten trudny czas długo trwa. I zawsze uśmiecham się, jak czytam o Kubie, bo też miałam szczęście spotkać podobnego dobrego i mądrego człowieka, i też nie mogę się nacieszyć tym, jak może być dobrze – a też wcześniej nie miałam do tego szczęścia. Dziewczynki są urocze, zdjęcia świetne, a sam blog – bardzo dający wsparcie. Dziękuję 🙂

        • Ja również dziękuję 🙂

    • Ania, Emilia…. Milo poczytac madrych ludzi :))

  4. Piekne zdjecia a Laura jest mistrzynia powiedzonek. Kaja jako czarna dziura rulez.

    • No… Czarna dziura wymiata. Padłam, jak przeczytałam. Laurze definitywnie wszystko się z kosmosem kojarzy. Jak to prawdziwej kosmitce 😉

  5. Zdjecia super, zwlaszcza czarnej Kaji 🙂 🙂 🙂
    Radosnego lata życzę 🙂 🙂
    Wejść tu na blog, to ogromna dawka pozytywnej energii 🙂 🙂
    Dziekuje 🙂

  6. Emilko, Twoje zdjęcia nawet z telefonu są bardzo ładne. Widać, że masz duże pojęcie o fotografowaniu. A to co fotografujesz, Wasze życie codziennie, to motywacja dla nas, aby brać życie pełnymi garściami. I życzę sobie i przede wszystkim Wam tak pozytywnych postow. Ciesze się się, że u Was spokój w kwestii Laurkowego zdrowia. I przesyłam pozdrowienia z Jastrzębiej Góry, bo zwykle pisze z południa Polski 🙂

    • Również serdecznie pozdrawiamy! 🙂

  7. Jeszcze o Laurze świat usłyszy 🙂 ciekawe co odkryje! 🙂

  8. Piękne zdjęcia, a dialogi porywające. Patrząc na pikasiaki na rękach Laury przypomniało mi się, jak moja córka też malowała sobie tatuaże i ćwiczyła na moich rękach. Cudne gady, płazy, morskie stwory, potem było tyle innych spraw, że tak pomalowana poszłam do pracy. A w pracy gorąco, to ściągnęłam marynarkę….. Ależ mnie bycie mamą nauczyło mnie przeglądania się w lustrze przed wyjściem i to dokładnego, a nie tylko malowania ust☺ PS. Z namalowanymi wąsami, o zgrozo piaskiem, też już byłam w sklepie?

  9. Super! Naprawde jestem pod wrażeniem książki Laury… Mysle ze wy nako rodzice powinniscie ja wydac,tak tylko dla was! To bedzie wspaniala pamiatka!
    Mieszkacie tak blisko morza…ja to bym chyba caly wolny czas na plaży spedzala,a widze ze wy jakos zadko tam bywacie.

    • Bardzo rzadko. Nie lubimy tłumów, a u nas wszystkie bliskie plaże przepełnione. Ale na pewno na którąś się w tym sezonie wybierzemy ?

      • Jestem często obecna na Waszym blogu, jednak raczej nie komentuję. Po prostu lubię Was!!! Jeśli chodzi o plaże… Ja z moją rodziną każdego roku spędzamy wakacje nad Bałtykiem i co roku we Władysławowie… Ciasnota straszna!!! Ale od jakiegoś czasu zabieramy z sobą rowery i uciekamy od tłumów. Poznajemy piękne „dzikie” miejsca. Od Władysławowa do Helu jest prosta ścieżka rowerowa, którą razem z dziećmi pokonujemy nawet 40 km. ( co prawda młodsze jedzie w foteliku z tatą). Moje dzieci uwielbiają wycieczki rowerowe. W taki sposób więcej widzą i bardziej świadomie zwiedzają. W ubiegłym roku gdy zatrzymaliśmy się na molo w Jastarni trzyletni wtedy synek, patrząc na Puck przez zatokę z zachwytem mówi „zobacz mamo, jaki tam jest koniec Polski!” Polecam rowery i polskie morze. My przyjeżdżalibyśmy częściej, ale jesteśmy z okolic Lublina i niestety mamy bardzo daleko… Pozdrawiam Was serdecznie!!!

        • My też uwielbiamy rowery!!! Dużo jeździliśmy z Laurą na przyczepce rowerowej. Teraz Laura już jeździ samodzielnie na rowerze, ale wycieczki na razie odpadają ze względu na Kaję. Czekamy, aż młodsza córka się spionizuje i dorośnie do przyczepki. Tymczasem biegamy za rozpędzoną Laurą, przy okazji popychając wózek z Kają 🙂

  10. Wow! Mam forms w wiekku Laury I musze przyznac, ze jestem pod wielkim wrazeniem!!!! Brawo dla Laury I dlaWas Rodzicow!!!!;)

  11. Czarna dziura zamiast leżącej Kai wymiata wszystkie żarty:) całuję Was mocno

  12. Emilka, ale jesteś szczupła! Pozdro 🙂

    • U nas cała rodzina to patyczaki. Z wyjątkiem Kai oczywiście ?

    • podziwiam idealną figurę po 2 ciazach. mega mega

      • Dziękuję, ale ja tam jeszcze idealnej nie widzę, dlatego zaraz idę ćwiczyć z Chodakowską ??? Dzieci już śpią, to mogę – do północy zdążę ?

        • Wow, podziwiam że cwiczysz z Chodakowską. Ja raz spróbowałam i od tej pory jestem pełna podziwu dla osób które z nią ćwiczą i jeszcze nie umarły z wyczerpania bo ja już byłam blisko tego 😉

          • Po pierwszym treningu też byłam bliska śmierci z wyczerpania. Początki zawsze są trudne. Ale teraz już jest zupełnie ok. ?

        • Emilia,a które treningi polecasz Ewy ?? bo kurcze tego tyle jest, że sie mozna zdezorientować … ja ćwicze z Mel B ( mega miłe zaskoczenie! ) oraz moim najulubieńszym duetem- Kasia Kępka i Szymon Gaś – czyli Gym Break ! ♥ spróbuj tego ostatniego, polecam :)))))

          • Ja ćwiczę od niedawna Skalpel z Chodakowską, a oprócz tego w weekendy biegam z moją gromadką, jeśli mam czas i siły ?

        • Myślałam, że będziesz pracować nad tym, aby więcej się wysypiać, ale widzę, że wygląd zewnętrzny jest dla Ciebie ważniejszy… Gdybyś więcej spała to nie musiałabyś się też tyle malować, żeby ładnie wyglądać. Spokojnie mogłabyś wyglądać promiennie bez makijażu i byłoby Ci z tym dużo łatwiej. Jako mama dwójki dzieci nie wyobrażam sobie chodzić po domu z pomalowanymi ustami – moje dzieci byłyby całe od szminki. Nie wiem, czy Ty nie całujesz swoich dzieci? Wracając do tematu – zamiast Chodakowskiej w Twoim przypadku chyba sen byłby lepszy i dla zdrowia i dla urody, przeciez Twoja figura jest ok, a i tak dużo sie ruszasz. Uprzedzając krytykę – jestem zadbaną mamą, ale na szczęście moim priorytetem jest zdrowie (w tym bardzo ważny sen). Dzięki temu ładny wygląd łatwiej przychodzi. Pozdrawiam serdecznie!

          • Skoro zadbałaś już o swoje zdrowie, to proponuję, abyś teraz zadbała o swój stan umysłu. Umiejętność bycia milszą dla innych ludzi z pewnością dobrze wpłynie na Twoje życie.

            Ps. Nigdy nie mam mocnego makijażu. A usta owszem maluję, bo lubię i myślę, że Tobie nic do tego. Mogę sobie nawet chodzić z tatuażem na twarzy, jeśli przyjdzie mi na to ochota, bo to moja twarz i moja sprawa. A całujemy się w naszym domu bardzo często, jeśli już koniecznie chcesz wiedzieć ? Miłego dnia i pozytywnego nastawienia do siebie oraz do innych życzę!

          • Nie trafiłaś. Jestem osobą miłą i z pozytywnym nastawieniem do świata, ludzi, siebie i Ciebie również. Mój umysł jest dopieszczony, naprawdę. Malowanie ust w domu jest dla mnie dziwne i naprawdę chciałabym wiedzieć, jak z tym funkcjonować – ja nawet gdy pomaluje sie na wyjście z domu szminka znajduje się po chwili na włosach, policzkach, ustach członków mojej rodziny. Co w tym złego, że napisałam, że zamiast ćwiczyć swoje szczupłe juz przecież ciało po nocach z Chodakowską lepiej byłoby może ten czas przeznaczyć na sen? Albo że dziwię się, że po domu chodzisz z pomalowanymi ustami? Jeju… może to Twój umysł mimo wszystko wymaga troski? Ja nic złego nie miałam na myśli.

          • Wybacz, że opuszczę tę konwersację, ale naprawdę nie widzę powodu tłumaczyć się komuś z tego, że lubię malować usta. Ani też z tego, że chociaż nie muszę ćwiczyć, to ćwiczę, bo po prostu lubię! Ani też z tego, w jakim stanie jest mój umysł. Ani też z tego, ile śpię. Etap tłumaczenia się na tym blogu ze wszystkiego i próby zadowalania wszystkich niezadowolonych mam już zdecydowanie za sobą.

            Więc??? Miłego dnia!

          • Rozumiem. Sama ostatnio pisałaś jak bardzo brakuje wam snu, stąd wziął się mój komentarz, bo był to dla mnie lekki dysonans. Również życzę miłego dnia.

          • he he Magdo, mnie też ścisnęło z zazdrości jak zobaczyłam figurę Emilki. Biegam 4 razy w tygodniu ale po 2 dzieci nadal daleko mi do takiego wyglądu. Ale nie pomyślałam jak tu przyatakować (zwłaszcza szminką) tylko jak tu zrobic zeby osiagnac taki efekt:-)
            A tak na serio, rozumiem potrzebę ruchu, też mi brakuje snu, ale jak biegam to mam energię i daję rade ogarniać. Endorfiny ze sportu są równie ważne jak sen. Nie da się tu wybrać. To moje odczucie

          • „Endorfiny ze sportu są równie ważne jak sen” – Lili mam podobne uczucie co do biegania i sportu, które wcale nie zabierają mi snu, a wręcz przeciwnie, polepszają jego jakość. Odkąd urodziła się Kaja w ciągu dnia nie mam na nic czasu, dlatego intensywnie pracuję wieczorami i nadrabiam zaległości, jak dzieci zasną. Tempo wieczornej pracy przy komputerze sprawia, że jestem zestresowana, bardzo rozbudzona i mam poważne problemy z zasypianiem. Coraz częściej się zdarza, że mózg nie może się wyciszyć i potrafię przez całą noc nie zmrużyć oka, co objawia się fatalnym samopoczuciem następnego dnia. Wieczorne ćwiczenia rozładowują u mnie emocje, dają poczucie satysfakcji, poczucie dbałości o własne ciało, a zmęczenie fizyczne znacznie ułatwia zasypianie. Dlatego właśnie ćwiczę późnym wieczorem – wolę poświęcić pół godziny czasu na sport, ale dzięki temu lepiej spać, niż położyć się wcześniej do łóżka, a potem męczyć się całą noc i nie móc zasnąć.

            No i w końcu podzieliłam się powodami, dla których ćwiczę, zamiast spać 😛 . Ale żeby nie było, że się jednak ze wszystkiego tłumaczę, to powody malowania ust szminką zachowam wyłącznie dla siebie 😛 . I love ?

          • Bardzo proszę nie interpretować moich słów w niewłaściwy sposób. Sama chodzę na basen i ćwiczę s Chodakowską, więc o wpływie endorfin na samopoczucie coś wiem. Nie mam Emilii czego zazdrościć, naprawdę, moja figura po dwójce dzieci jest bez zarzutu, a ćwiczę, bo lubię. Niedawno Emilia narzekala na brak snu i w komentarzach pisała, że koniecznie musi nad tą kwestią popracować, bo zdaje sobie sprawę, że organizmu na dłuższą metę nie da się oszukać nawet sportem i zdrowym odżywianiem. Stąd wziął się mój komentarz i zupełnie nie wiem skąd te dziwne interpretacje. A o szmince napisałam przy okazji, bo już jakiś czas temu zwróciło to moją uwagę, więc przy okazji o tym wspomniałam. Matko co za atak. Dlaczego taka krytyka mojego komentarza, obrażanie mojej osoby i skąd pomysł o zazdrości… Przykre. Ok, ja też przestaję się już tłumaczyć, bo zupełnie nie mam z czego. Pozdrawiam Cię Emilio niezmiennie od wielu lat życząc Tobie i Twojej rodzinie samych dobrych rzeczy.

          • Magda, chyba nikt Cię tu nie krytykuje, ani tym bardziej nie obraża – serio, nie zauważyłam. Ty wyraziłaś swoją opinię na temat mojej osoby, bądź co bądź negatywną, albo przynajmniej o negatywnym zabarwieniu. Ktoś inny z kolei wyraził negatywną opinię o Twojej opinii. Ty nadinterpretowałaś (pozwoliłaś sobie na pochopną ocenę moich wieczornych ćwiczeń, mimo, że nie znałaś powodów i nie miałaś pełnego obrazu sytuacji), to ktoś inny z kolei nadinterpretował Twoją wypowiedź. Tak to już jest i w życiu i w sieci – zbieramy to, co zasiejemy. Jeśli zamieścisz komentarz o negatywnym zabarwieniu, to jest wysoce prawdopodobne, że otrzymasz odpowiedź o podobnym zabarwieniu. Również serdecznie pozdrawiam i apeluję o zaprzestanie sprzeczek. W życiu się z nikim nie pokłóciłam o szminkę i nie zamierzam 🙂

  13. Fajnie, że spisujesz te dialogi. Laura jako dorosła osoba będzie miała wspomnienia. Mnie do dziś babcia i ciocia opowiadają, gdy jako mały berbeć w wózku na spacerze powtórzyłam za przechodzącym obok facetem sposób jego bekania 🙂
    A fotki cudowne! Bardzo mi się podobają pućki Kai. Książka zaś na pewno warta czytania. Tylko kiedy się ukaże? 🙂

    • Cudnie to napisalaś wszystko co i Ja myślę,Pozdrawiam rodzinę Laury

  14. Dialogi super 😉
    Fotki są świetne – oby było ich sporo.
    Bardzo podobają mi się rysunki Laury 🙂
    Pozdrawiam 🙂

  15. Pani Emilio, podziwiam popularnonaukową twórczość Laury, ale także to, że jeździ na rowerze na dwóch kółkach. Ponieważ sama chcę uczyć tego córkę, byłabym wdzięczna, gdyby napisała Pani: czy Laura przesiadła się na taki rower od razu z biegowego, czy miała epizod jazdy na czterech kółkach?
    Pozdrawiam serdecznie

    • Laura od razu przesiadła się na 2 kółka z biegówki. Bardzo szybko złapała jazdę na normalnym rowerze. Myślę, że jak dziecko ćwiczy w pierwszej kolejności na rowerku biegowym, to ma już na tyle opanowaną równowagę, że podpieranie się bocznymi kółkami jest zbędne. Owocnej nauki życzę! ?

  16. Laura jest bezbłędna. Umie narysować prędkość światła, która my możemy jedynie nazwać! Wyobrazam sobie Wasze miny na te jej teksty 😀

    Zdjęcia cudne! Jednak jak ktoś ma talent, to gniotów strasznych nie robin

  17. Piękne zdjęcia, do których się wraca. Chcemy jaka najwięcej! Super dziewczyny. Bardzo podoba mi się zdjęcie ze szpitala, magiczne chwile…

  18. @”Chcecie?”

    chcemy!

  19. Słodkie rysunki ;))

  20. Super wpis, pewnie,że chcemy więcej zdjęć „niepozowanych” 😀 wszystkie są piękne ale te zrobione na szybko, powiedzmy telefonem mają coś w sobie 🙂 jak zwykle powiem, że siostrzyczki są przeslodkie, mają piękną mamę i zawsze chętnie tu zaglądam. Czytając wpisy i oglądając zdjęcia 🙂 pozdrowienia dla całej rodzinki!

    • Zdjęcia, które robię aparatem, też w większości przypadków nie są pozowane 🙂 No ale te z telefonu na pewno bardziej oddają codzienne życie 🙂

  21. Zdjęcia są urzekające, to w kinie jakoś tak mnie oczarowało najbardziej.
    Wiem, że o tym nie myślisz,ale czasem jak wpadam na twojego bloga myślę o tym, co pisałaś po narodzinach Laury, o tych wszystkich mrocznych wizjach roztaczanych przez lekarzy i myślę sobie, że jesteście świetnym przykładem dla rodziców będących na początku drogi życia z niepełnosprawnym dzieckiem. Poleciłam kiedyś twojego bloga znajomej, która ma bliźniaki z autyzmem, choć to zupełnie inne schorzenie to ona dostrzegła wiele podobieństw w twojej i jej historii i powiedziała, że bardzo dużo siły dało jej przeczytanie bloga.
    Było by cudownie, gdyby kiedyś twoje wspomnienia zostały wydane w formie książki.

    • Bardzo się cieszę, że ten blog daje komuś motywację i wsparcie. Chciałabym, aby to było jego główne zadanie 🙂

  22. Kajusia caly tatus. ? Laurka i Jej Kozmos to swietny duet.☺

  23. Cóż się dziwić sześcioletniej Laurze, jeżeli ja- studentka napisałam dzisiaj „ryzunki”, zamiast „rysunki” 😀 I jestem pewna, że tak ja i u mnie było to celowe 😀 Wasze zdjęcia, jak i książka Laurki świetne! Buziaki z Podlasia!

  24. świetne zdjęcia! 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/