Człowiek w plastikowej masce

Autor: Emilia, mama Laury Data: styczeń 9, 2015 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 35

Wczorajszego popołudnia zapukała do naszego domu zaufana doktor anestezjolog. Już w drzwiach uśmiechnęła się intrygująco, ostentacyjnie pokazała wypchaną po brzegi torbę i powiedziała „mam dla Was prezent!”…

Ten prezent to nie żadne byle co, ale wyjątkowo przemyślany pakunek będący próbą wywarcia na nas uzasadnionej presji. To próba zmotywowania nas do zrobienia pierwszego kroku, postawienia nas przed faktem dokonanym, oswojenia lęków, skonfrontowania się z przyszłością, która przecież jest nieunikniona. Lekarka Laury od początku ma misję – czujemy to za każdym razem, gdy nas odwiedza. Misję zrobienia wszystkiego, co w jej mocy, aby życie Laury było jak najlepsze oraz możliwie najdłuższe. I choć ta misja czasami przeradza się w irytującą presję, to my świadomie, od czasu do czasu, pozwalamy na sobie tę presję wywierać. Bo tak, jak my każdego dnia kierujemy niełatwym życiem Laury, tak w tych trudniejszych momentach sami potrzebujemy, aby ktoś nami pokierował. I zdjął z nas choć odrobinę odpowiedzialności, o ile to w ogóle możliwe…

W tej wypchanej po brzegi torbie były maski dla Laury, służące do wentylacji nieinwazyjnej – te, których tak bardzo się obawiamy. Ponoć najlepsze na rynku, najnowocześniejsze i najmniej kłopotliwe. Lekarka zdobyła dla nas maski nowej generacji, małe, delikatne, z miękkich materiałów, które według producentów nie powodują zniekształcenia twarzy. Ale ponieważ nasza wiara w słowa producentów jest mniej więcej taka sama, jak wiara w Latającego Potwora Spaghetti, to postanowiliśmy raz jeszcze to przemyśleć.

Do testowania, z zaoferowanego nam pakietu, od razu odrzuciliśmy maski twarzowo-nosowe, a zamiast nich wybraliśmy maskę nosową najbardziej w naszym odczuciu dostosowaną anatomicznie. Jest ona wykonana z miękkiego i cienkiego silikonu oraz nakładana na cały obszar wokół nosa, więc nie powinna powodować większych ucisków ani na kości, ani na chrząstki nosa. Teraz pozostało najtrudniejsze – przekonać Laurę, aby jakimś cudem zaczęła tego wynalazku używać…

Wczoraj naprawdę długo rozmawialiśmy z Laurą na temat potrzeby i sensu usunięcia rurki tracheotomijnej. Tłumaczyliśmy jej zalety tej zmiany, ale też rozmawialiśmy o wadach – takich, jak konieczność dłuższego pobytu w szpitalu. Staraliśmy się przy tym tryskać entuzjazmem, gdyż doskonale zdajemy sobie sprawę, że to głównie od naszego nastawienia zależy reakcja i decyzja córki. Po tej rozmowie i prawdziwiej burzy w jej małym rozumku Laura oświadczyła, że całkiem fajnie byłoby nie mieć rurki, dając nam tym samym pierwsze zielone światło.

Później zaczęły się podchody w celu założenia maski na twarz dziecka. Bawiliśmy się w słonie, ponieważ człowiek z taką maską i dyndającą poniżej rurą wygląda niczym Słoń Trąbalski. Wielokrotnie stawał się nim Kuba, stawałam się i ja – zakładając sobie na twarz te medyczne wynalazki, a nawet rurę od odkurzacza. Laura uznała to za przednią zabawę, doskonały wręcz kabaret, ale niestety tylko do czasu, dopóki była na widowni. Sama już nie miała zamiaru być słoniem dłużej, niż jedną minutę…

Na tę chwilę córka nie chce nosić maski, jest w stosunku do niej nieufna, odczuwa dyskomfort i chyba po prostu bardzo się jej boi. Widzę to w jej oczach za każdym razem, gdy z wymuszonym do granic absurdu entuzjazmem proponuję jej zabawę w słonia. Córka pozwala założyć sobie maskę tylko na moment i wiem, że robi to wyłącznie po to, aby spełnić moje oczekiwania. Ale już po chwili w jej oczach zauważam panikę – strach o zachwianie porządku jej dotychczasowego świata, brutalny atak na jej dziecięce poczucie bezpieczeństwa. Wtedy odpuszczam i natychmiast zdejmuję maskę.

Czasu na decyzję dotyczącą likwidacji tracheo jest coraz mniej, a my mamy tego absolutną świadomość. Tracheotomia u dzieci takich, jak Laura, powinna być zlikwidowana przed wejściem w wiek szkolny, optymalnie w okresie 5-7 lat. Po pierwsze ze względów bezpieczeństwa, ponieważ dziecko z tracheo w kontakcie z rówieśnikami narażone jest na infekcje, mechaniczne uszkodzenia krtani, a nawet uduszenie. Kreatywność dzieci w tym zakresie może być naprawdę imponująca – włożenie przez kolegę czy koleżankę koralika do rurki tracheotomijnej lub nasypanie tam piasku to tylko promil możliwości. Zresztą, agresywną próbę wyrwania z tchawicy rurki tracheotomijnej Laura ma już za sobą – podczas przedszkolnego balu karnawałowego, rówieśnik Laury zupełnie nieoczekiwanie uznał rurkę tracheo za przedmiot idealnie nadający się do szarpania. Na szczęście, tym razem byłam wystarczająco blisko…

Ale jest jeszcze drugi powód, równie przytłaczający – to blokada psychiczna, polegająca na panicznym strachu przed usunięciem tracheotomii, która prędzej czy później może się u Laury pojawić. Im dziecko starsze, tym trudniej jest namówić je do pozbycia się rurki. Człowiek bowiem przyzwyczaja się do oddychania przez tracheotomię tak bardzo, że próba przestawienia go na inny tryb oddychania w wielu przypadkach wywołuje bardzo silną fobię, lęk przed uduszeniem. Na tyle trwałą, że dorastające osoby z tracheo, którym dziś medycyna daje możliwość usunięcia rurki i przejścia na wentylację nieinwazyjną, bardzo często nie pozwalają na wykonanie takiej zmiany. Fobia to jedna z najsilniejszych blokad psychicznych – czasami po prostu nie do pokonania.

Teoretycznie mamy czas do około 7 roku życia córki, ale praktycznie jest go znacznie mniej. Laura pod względem emocjonalnym rozwija się szybciej, niż wielu rówieśników, więc wpływ naszego rodzicielskiego autorytetu na jej sposób myślenia z dnia na dzień będzie topniał niczym lody w lipcowym słońcu. Obecnie Laura jest jeszcze na etapie, kiedy to rodzice są dla niej całym światem i wszystko, co powiedzą, uznaje za świętość. Ale ani się obejrzymy, gdy pewnego pięknego dnia przestaniemy być nieomylnymi guru, a kontrolę nad decyzjami córki przejmie jej własne „ja”.

To już naprawdę ostatni dzwonek na podjęcie decyzji o likwidacji inwazyjnej tracheotomii – Kuba i ja czujemy to mniej więcej w takim samym stopniu. Ale żeby doprowadzić do jakichkolwiek zmian, na przykład przejścia na nieinwazyjne maski, trzeba najpierw przekonać dziecko, a to już nie jest takie proste. Dlatego dziś znów weźmiemy te maski, rurę od odkurzacza i ponownie będziemy bawić się z Laurą w słonie. Dopóki, dopóty z jej oczu nie zniknie strach…

A teraz, gdy już to wszystko z siebie wyrzuciłam, poszukam pretekstu, aby nie myśleć o czekających nas trudnościach. Zajmę lepiej głowę łapaniem jakiegoś pozytywu w tym naszym pogmatwanym życiu. O mam, już, znalazłam – niech będzie nim rodzina, bo przecież całkiem fajnie jest mieć liczną rodzinę. Zdjęcia z kolacji wigilijnej mają aż tyle pozytywnej energii, że z pewnością przyćmią mierne efekty naszej zabawy w słonie…

Ps.

Fotografował w większości wujek Jacek, w niektórych środowiskach widywany jako tygrys (ten, bez którego Laura nie wyobraża sobie życia). A tygrysie fotki zrobiłam ja.

01 Wigilia 2014

Wigilia 2014

03 Wigilia 2014

04 Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

Wigilia 2014

 

komentarzy 35

  1. Na blog natrafiłam dziś przypadkiem. Za mną pare godzin czytania, słuchania, ogladania i niepowstrzymywania łezm bo trudno je ot tak po prostu powstrzymać, kiedy poznaje się Waszą historię… Emilio, jesteś piękną, inteligentną kobietą i masz serce pełne miłości do życia, które dałaś. Laura jest cudowna. Piękna w tym swoim wiecznym uśmiechu, radości, kolorach życia, które jej dajesz. Kuba – cudownie, że spotkałaś go na swojej drodze. Tworzycie wspólnie niepowtarzalną historię i budujecie Laurze magiczny świat. Przed Wami i przed nią już same dobre dni. Ja w to wierze, tego Wam życzę. I przy okazji pozdrawiam wujka Jacka, bo też jest fajny…

    • Pięknie dziękujemy za ciepłe słowa, całą rodzinką 🙂

  2. Do meg. Broń nas panie Boże od wyznawców tvn i gazety wyborczej. Jedyne wolne media to właśnie telewizja republika. Mój syn to tez wolontariatusz. A ja byłam wolontariatuszem szlachetnej paczki. Pomaganie mamy w genach

    • Broń nas panie Boże od wyznawców tvn i gazety wyborczej. Tak, zgadzam się, ale obawiam się, że TV Republika nie różni się wiele od GW, poza poglądami oczywiście, natomiast metody stosuje dokładnie te same. Do niedawna też czytałam Republikę, ale kilkakrotnie przyłapałam ją na tak obrzydliwych manipulacjach, także tych dotyczących sprawy Owsiaka, że obecnie uważam ją za taki sam chłam, ja TVN i GW – wszystkie te media stosują podobne metody robienia ludziom wody z mózgu. Doszłam ostatnio do smutnego wniosku, że prawicowe media kłamią tylko odrobinę mniej, niż lewicowe. Niestety.

      • A które nie kłamią Twoim zdaniem?

  3. Emilio czy w tym roku można przekazać dla was również 1%?Czy dane z zakładki są aktualne?

  4. Moja córa zebrała dla WOŚP-u ponad 1000 zł. Jestem z niej mega dumna!

    • Brawo!

      • Dzięki 🙂 Mam cudowną czternastolatkę.

    • Wspaniale 🙂 Fajnie, że działa charytatywnie.

  5. Emilko, w Nowym Roku życze Wam przede wszystkim siły i determinacji 🙂
    Trzymam kciuki za Was zawsze, z serca wysyłam życzenia wszystkiego pomyslnego i mam nadzieję, że proces przestawiania się na inny sposób oddychania bedzie przebiegał pozytywnie 🙂
    Trzymajcie się kochani, jesteście piekna rodzinką 🙂
    pozdraiwm ciepło
    Magda

    • Dziękujemy!

  6. A ja sobie myślę, że bardziej od Was pomogła by konsultacja z kimś, kto ma podobną sytuację. Ktoś, kto przez taką maskę oddycha i ma usuniętą tracheo. Żeby Laura mogła się przekonać, spytać, dotknąć. W tym wieku wyobraźnia nie ogarnia przyszłości jeszcze. Więc lepiej pozostać przy tym co się ma. Bezpieczniej. Zdolność do ryzyka będzie w wieku pokwitania 😛
    Co do zaprzestania bycia GURU, moje dwie dziewczyny dojrzewające również szybciej niż rówieśnicy, zaczęły kwestionować gurowatość rodzicielską około 11 roku życia, więc macie jeszcze trochę czasu. Bez względu na wszelkie względy POWODZENIA 🙂

  7. Emilko,
    A ja wiem, że Laura się przekona podobnie jak przekonała się do wymiany rurki tracheo i już nie wyrywa się. Trzeba czasu a Wy jeszcze trochę go macie 🙂 Może lekarka Was chciała w ten sposób zmobilizować bo wiedziała, że przekonanie dziecka jednak trochę zajmie czasu i jak już przekonacie to wówczas będzie ten wlaściwy czas na usunięcie rurki. Pokonaliście już dużo większe problemy więc wiem, że ten będzie tylko kolejnym krokiem do normalności czego Wam serdecznie życzę 🙂

  8. Droga Emilia. Mam ogromną prośbę abyś w tym roku pominela sprawę WOŚP w twoich wpisach
    Ogólnie sprawa WOŚP tak strasznie dzieli ludzi. Po co więc z twojego blogu robić pole bitwy. Pozdrawiam

    • to nie sprawa WOŚP dzieli ludzi, a rozdmuchiwanie jej przez portale internetowe.

    • Nie ma czego pomijać, wystarczy umieć czytać ze zrozumieniem i nie dać sie zmanipulować republikopodobnym szmatławym mediom.
      Mój 15-letni syn zebrał dzisiaj z kolegą 1325zł, jestem dumna z chłopaków :).

    • W usa w polskich sklepach tez dzisiaj zbierane byly pieniadze ;)) Oczywiscie cos tam wrzucilam i serduszka dostalismy oczywiscie.

  9. W liceum na PO przymierzyłam maskę przeciwgazową i do tej pory wzdryga mnie na samo wspomnienie.
    Wcale się nie dziwię że Laura się boi.
    To bardzo trudne wyzwanie , czeka Was na pewno dużo ciężkiej pracy i wytrwałości ale Wy nie dacie rady?
    Jak nie Wy to kto? 🙂
    Trzymam kciuki

  10. Pamiętam wpis, w którym lekarze roztaczali przed Panią okropne wizje przyszłości dla Laury – przykuta do łóżka, bez szans na normalne życie, hospicjum… A dziś nic z tych wizji się nie sprawdziło. Wierzę, że i tym razem przyszłość nie będzie taka straszna jak się wydaje. Mocno trzymam kciuki!

    • Dziękuję!!!

  11. Sytuacja jest bardzo trudna,niekomfortowa i dla Was i dla Laurki 🙁
    Wiem,że podejmiecie właściwą i dobrą dla Laurki decyzję.
    Trzymajcie się,pozdrawiam.

  12. Dobry wieczór Pani Emilio! W oparciu o moje doświadczenia muszę niestety potwierdzić, że jest całkowicie zrozumiałym, że Laura boi się usunięcia tracheotomii. Ona w oparciu o swoje dotychczasowe doświadczenie życiowe doskonale wie, że tracheotomia to oddychanie, a oddychanie to życie. Innymi słowy Laura czuje całą sobą, że tracheotomia jest immanentnie związana z jej życiem i dlatego tak się obawia wszelkich przy niej „manipulacji”. Podam przykład z mojego „podwórka”. Przeszedłem trzy operacje neurochirurgiczne na odcinku szyjnym kręgosłupa. Ciężkie operacje i dłuuugie leżenie w szpitalu. Jednak mimo to nie mam urazu do szpitali (i ich zapachu ;-)), widoku ran, krwi itp. nieprzyjemnych widoków i sytuacji. Ale z czasów szpitalnych pozostał mi jeden uraz, fobia, która jest tak silna, że nawet gdy widzę ten zabieg w telewizji, natychmiast zamykam oczy lub przełączam kanał. Nie wyobrażam sobie, bym musiał jeszcze kiedyś poddać się temu zabiegowi „na żywca”. Zabieg ten to nakłucie lędźwiowe (punkcja), czyli w moim przypadku wprowadzenie igły punkcyjnej do przestrzeni podpajęczynówkowej w odcinku lędźwiowym kręgosłupa w celu diagnostycznym. Niby nic aż tak wielkiego, ot bardziej bolesne ukłucie specjalną igłą w plecy. Ale fakt, że podczas pierwszej mojej punkcji w zwykłym, małym szpitaliku dziecięcym widać było, że lekarze i pielęgniarki wyjątkowo przejmują się tym badaniem, że było ono kilka razy odwoływane, co spotęgowało nastrój grozy, a i „podkręcający” atmosferę koledzy – pacjenci zrobili swoje – to wszystko spowodowało, że tak zaczęła się moja fobia. O dziwo samo to pierwsze badanie spowiła mgła niepamięci, nie było po prostu aż tak straszne i bolesne. Za to kolejne kilkanaście! punkcji, zwłaszcza po drugiej mojej operacji skutecznie spotęgowało i utrwaliło ten negatywny efekt psychiczny. Miałem tak serdecznie dość tych cowieczornych nakłuć, że za którymś razem zacząłem się już po prostu na tych wszystkich lekarzy wydzierać (a miałem wtedy 12 lat). Na myśl o kolejnym kłuciu i „gmeraniu” w okolicach mojego rdzenia i tkanki nerwowej dostawałem po prostu białej gorączki. Myślę, że podobny lęk odczuwają chorzy, którym przeprowadza się np. zabiegi (inwazyjne badania) na sercu, bez wyłączenia świadomości. Po prostu człowiek całym sobą, całym swoim – że tak powiem – jestestwem czuje, że przy tego typu zabiegach może mu się stać coś bardzo złego. I myślę, że niestety tak też czuje się Laura, na samą myśl i próby ingerencji w tracheotomię. Jest to z pewnością tak silny i egzystencjalnie uzasadniony lęk, że pokonanie go będzie niełatwe. Ale nie niemożliwe. Może na przykład maska pozwoli Laurze robić coś, co przez tracheotomię robić nie mogła i również tym sposobem próbować przekonać ją do jej używania… Niemniej jednak, cytując jedną z Pań komentujących wcześniej ten wpis – „Wierzę, że się uda. W Was się nie da nie wierzyć.” – ja nawet nie dość, że w Was wierzę, ja WIEM, że Wam się uda! Jako przykład proszę sobie chociażby przypomnieć wpis sprzed około roku „Słowo stało się ciałem”. Zatem i w kwestii maski będzie dobrze. Na pewno! I dlatego też ten wpis powinien mieć zamiast tytułu „Człowiek w plastikowej masce”, tytuł bardziej adekwatny – np. „Kolejny krok Laury na drodze do niezależności” 😀 Serdecznie pozdrawiam i tradycyjnie przepraszam za przydługi komentarz 😉

  13. Ostatnio rozglądając się za maskami wpadłam na tą (link na dole). Niestety Laura pewnie by się bała, choć wydaje mi się że mogłaby nie odkształcać tak kości twarzoczaszki. Oceńcie, zobaczcie, pozdrawiam.
    http://www.novamed.pl/maska-cpap-pelnotwarzowa-philips-respironics-fitlife

  14. Cudowna Wigilia! 🙂 Szkoda, że nie mieszkacie wszyscy w jednym województwie, aby widzieć się częściej 🙂

    • Tu akurat wszyscy mieszkamy w jednym województwie! Podczas Wigilii nie było członków rodziny z mojej strony, bo oni mieszkają bardzo daleko. Wszystkie osoby na zdjęciach to członkowie rodziny od strony Kuby 🙂

  15. Aa czy po likwidacji tracho człowiek o razu oddycha ” normalnie?”
    Może głupie pytanie ale jestem kompletnym laikiem w tym temacie.

    • Nie, nie od razu. Nauka „normalnego” oddychania u dziecka, które od urodzenia ma tracheotomię, to żmudny i trudny proces. Musi się odbyć w szpitalu pod kontrolą lekarzy.

  16. Trzymam kciuki by słonik był tak samo radosny jak tygrys.
    To nic dziwnego, że Laura się boi. Moja Oli była przerażona zwykłym aparatem do inhalacji kiedy dopadło ją zapalenie płuc.
    A przecież jest starsza.

    Wierzę, że się uda. W Was się nie da nie wierzyć.

    • Dziękuję Łońska. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby się udało. A gdzie Twoje zdjęcie? Brakuje mi Twojego Avatara 🙂

      • No właśnie nie wiem. Gravatar się wykrzaczył jak pomagałam znajomej bloga założyć i straciłam twarz 😉

  17. Czy Laura musiałby nosić maskę przez cała dobę, czy jedynie w nocy oraz w czasie ewentualnego spadku sytuacji? Czy wentylacja przez taką maskę jest równie efektywna jak przez rurkę tracheo ?

    • Laura musiałby nosić maskę w nocy oraz w czasie ewentualnego spadku sytuacji. Wentylacja przez odpowiednio dopasowaną maskę jest równie efektywna, jak przez rurkę tracheo.

  18. Jest jedna rzecz, której Pani szczerzę zazdroszczę… Tej pięknej, kochającej się rodziny. U mnie święta były smutne, pod znakiem kłótni i wzajemnych pretensji. Jak co roku. Marzę o tak szczęśliwych, uśmiechniętych buziach jak u Pani na zdjęciach! 🙂

    Pozdrawiam serdecznie i życzę pokonania strachu Laury. Na pewno się uda!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/