Bez podsumowań i bez postanowień

Autor: Emilia, mama Laury Data: styczeń 14, 2016 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 90

Większość ludzi ma już dawno za sobą podsumowanie starego roku oraz ambitne postanowienia na ten nowy. Ja natomiast nie wykonałam ani jednego, ani drugiego. Doszłam do wniosku, że w starym roku spotkało moją rodzinę tak wiele zmian, zawirowań, że i bez robienia podsumowania na zawsze pozostanie on w mojej pamięci… Zaś na 2016 nie mam zamiaru robić planów – po co, skoro życie corocznie pisze na tyle ekscytujący scenariusz, że o kolejne atrakcje możemy być raczej spokojni…

Chociaż… gdyby to zależało ode mnie, to wolałabym się jednak trochę ponudzić. Zacząć wreszcie żyć zwykłym życiem – z takimi normalnymi, codziennymi sprawami. Bez szpitali, bez palącego pod skórą uczucia niepokoju, bez łez i bez cierpienia. Kto wie? Może ten rok właśnie taki będzie?

Tymczasem najspokojniej w świecie minęły nam Święta oraz Sylwester z dwójką (z dwójką dzieci, ma się rozumieć). Bez zgiełku, bez gości, a nawet bez telewizora. Schowani przed światem w domowym zaciszu regenerowaliśmy siły po grudniowych przejściach, które nie będę ukrywać, wyeksploatowały nas do granic możliwości. Laura i Kuba w tym czasie zajmowali się głównie układaniem kosmicznych pojazdów z klocków Lego, ja natomiast „przerzucaniem” młodszej córki z lewej piersi do prawej – w każdym razie obie czynności pochłonęły tak wiele godzin, że nawet nie zauważyliśmy, jak błyskawicznie minął nam cały świąteczny czas.

A potem odwiedziła nas rodzina, w tym moi rodzice, brat oraz bratowa – tak bardzo przeze mnie oczekiwani. Zafundowali nam pełen wzruszeń rodzinny weekend, podczas którego wnuczki mogły do woli nacieszyć się dziadkami, czy też wziąć od wujka lekcję gry na gitarze czy od cioci lekcję śpiewu. Jak zawsze w takich sytuacjach, czas minął zbyt szybko uświadamiając nam, że mieszkamy zdecydowanie za daleko od siebie…

Reszta spraw też idzie ku dobremu. Laura od momentu powrotu ze szpitala ma wspaniały apetyt, świetne samopoczucie, dużo energii i sukcesywnie przybiera na wadze. Od 14 grudnia do tej pory przytyła ponad 2 kilogramy – co jak na jej warunki, jest wynikiem wręcz spektakularnym. Wygląda na to, że zalecone przez lekarzy zabiegi oraz lekarstwa przynoszą oczekiwany efekt. Młodsza siostra również nie pozostaje w tyle i w ciągu pierwszych trzech tygodni życia przybrała na wadze ponad kilogram. Rosną więc obie siostry i pięknieją z dnia na dzień – chociaż na tę urodę musicie wziąć poprawkę, gdyż subiektywna opinia matki zakochanej we własnych dzieciach może być dosyć myląca. 😉

Zakochana jest także Laura – w swojej wyczekanej, maleńkiej siostrzyczce. Szczerze mówiąc jesteśmy zaskoczeni tym, jak pozytywne uczucia Laura okazuje Kai. Spodziewaliśmy się raczej, że starsza latorośl, będąca do tej pory zawsze w centrum zainteresowania, uraczy siostrę uczuciem zazdrości i niezrozumieniem jej niemowlęcych potrzeb. Tymczasem Laura stała się największym Kai wielbicielem, od początku tuląc ją, całując, czule głaszcząc, pomagając w jej pielęgnacji czy denerwując się za każdym razem, gdy Kai dzieje się jakakolwiek „krzywda”. Gdy maleńka płacze z powodu kolek lub po prostu z powodu pazerności na matczyne mleko, to Laura skubie usta ze zdenerwowania… A kiedy zamontowany na pieluszce siostry monitorek oddechu przypadkowo uruchomi alarm, Laura spanikowana biegnie po pomoc. Ostatnio nawet sama z siebie zaczęła mówić Kai, jak bardzo ją kocha, co można odczytać jako kolejny milowy krok w dobrych, siostrzanych relacjach.

A ja?

No cóż, jeśli mam być szczera, to z tym podwójnym macierzyństwem bywa różnie… Są oczywiście przeważające momenty pełne wzruszeń i radości, ale zdarzają się także chwile pełne bólu i przemęczenia. O ironio! Byłam pewna, że po horrorze, który przetrwałam po urodzeniu ciężko chorego dziecka, w macierzyństwie już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. A jednak niespodziewanie się okazało, że mając zdrowe dziecko, również może być bardzo trudno…

W ciągu ostatniego miesiąca nie raz zdarzyło mi się płakać z wyczerpania po kolejnej nieprzespanej nocy czy też z bezsilności po nieefektywnej walce z niemowlęcymi kolkami. Zdarzyło mi się chodzić rozmemłana w szlafroku do samego południa, a nawet w środku nocy wybiec boso na mróz z pragnieniem, by jak najdalej uciec… Nieoczekiwanie też, po raz pierwszy w życiu wykazałam się wyrozumiałością w stosunku do tych wszystkich matek, które zrezygnowały z karmienia naturalnego – empatia włączyła mi się zwłaszcza podczas nawału pokarmu, kiedy to zagryzając zęby z bólu czułam, jak do piersi przystawiam piranię…

I kto by pomyślał – przecież taki ze mnie niby heros, Robocop w spódnicy, podobno taki niezłomny charakter, a tu nagle objawiła się prawdziwie spektakularna wpadka. Jestem pewna, że dzięki temu wyznaniu, legendy o mojej silnej psychice raz na zawsze znikną z odmętów Internetu. 😉

Na szczęście zauważalny jest progres!!! W każdym razie teraz, gdy piszę te słowa, jest już zdecydowanie lepiej – niemała w tym zasługa bardzo wyrozumiałego Kuby, który skutecznie pomógł mi się odnaleźć w zupełnie nowej rzeczywistości. Mimo psychicznego kryzysu pozostałam przy naturalnym karmieniu, czuję się całkiem nieźle i wyglądam chyba też, gdyż miesiąc po porodzie już po mnie nie widać przebytej ciąży. Coraz lepiej ogarniam wszelkie codzienne sprawy, o czym świadczy choćby fakt, że wreszcie znalazłam czas na napisanie nowego postu. 😉

PS.

Jak co roku, jak zawsze, niezmiennie i od serca… prosimy. Jeśli w swoim otoczeniu nie macie jeszcze nikogo, komu chcielibyście przekazać 1 % podatku lub nie macie na to pomysłu, to będziemy wdzięczni, gdy przekażecie go naszej córce. Szczegóły tutaj: 1% podatku dla Laury. Za każdy procent bardzo, bardzo dziękujemy!!!

Święta 2015

Święta 2015

Wspólne kolędowanie

Dziadek Rockman!

Puzzle

Dziadkowie i wnuczki

Potret rodzinny

Moja mama i moja córka

Kaja

Babcia i wnuczka

komentarzy 90

  1. Czytając Twój opis siebie przypomniały mi się chwile kiedy to ja pierwszy raz zostałam mamą. Córka wisiała na piersi przez cały czas, a pupa mnie bolała od siedzenia i boki od leżenia z nią przy piersi. Po każdym odłożeniu jej następował krzyk jakby ktoś ją odzierał ze skóry. Chodziłam wymęczona fizycznie i bywały dni kiedy nie wyskakiwałam z piżamy. Obiad gotował mąż, kiedy wracał z pracy, a ja do tego momentu chodziłam głodna lub objadałam się suchym chlebem. Jednak najbardziej siadała mi psychika. Zderzenie rzeczywistości z moimi wyobrażeniami o macierzyństwie było druzgocące. Gdyby karano za myśli wobec mojej córeczki, z pewnością odsiadywałabym dożywocie. Ale to minęło. Zachodząc w ciążę z drugim dzieckiem myślałam, że nic już mnie nie złamie, że jestem przygotowana na wszystko… I nawet nie wiedziałam jak bardzo się myliłam, bo druga córka przyszła na świat z wadą wrodzoną. Po porodzie nas rozdzielono, małą wywieziono do innego szpitala i zaczęła się największa trauma mojego życia. Mała była hospitalizowana jakiś czas, przeszła operację, a przy okazji kilka groźnych zakażeń. Mała ma teraz dwa latka i rozwija się świetnie. Po tym wszystkim sobie obiecałam, że już nigdy nie będę się przejmować rzeczami błahymi, bo co może być ważniejszego od zdrowia. Dlatego starałam się nie przejmować niepowodzeniami ze znalezieniem pracy itp. Jednak pewnego dnia doszłam do wniosku, że trzeba, ale to trzeba dać upust emocjom, niezależnie od rangi w naszej hierarchii wartości. Trzeba, aby nie zwariować. Człowiek ma różne etapy w życiu i każdy z ich w danym momencie jest bardzo ważny i generuje różne emocje. Dlatego Ty też nie wyrzucaj sobie chwili słabości, bo jesteś tylko człowiekiem, nie Robocopem i masz na nie prawo. To prawda, że obecne problemy są malutkie w porównaniu do problemów po urodzeniu Laurki, ale one są tu i teraz i nie dają Ci żyć. Świetnie, że znalazłaś oparcie w Kubie (chapeau bax, Kubo!) i starszej córce, bo oni pomogą Ci stanąć szybko na nogi (jeśli już to się nie stało, bo post napisałaś jakiś czas temu). Życzę Wam w nowym roku beztroskiej nudy, takiej jakiej pragniecie. Niech Kaja i Laurka zdrowo się rozwijają i niech dostarczają Wam tylko pozytywnych emocji.

    Ja też nie robię planów, bo po co dawać losowi szansę, aby sobie z nich ponownie zadrwił … 😉

    • Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoją historią. Masz rację, od czasu do czasu trzeba dać upust emocjom, bez względu na ich rangę. Bo zawsze dla każdego z nas najwyższą rangę mają te problemy, które dzieją się tu i teraz.

      PS. Moja psychika wróciła już do normy, ale wciąż chodzę w szlafroku do południa, a późne śniadanie codziennie robi mi mąż. Bez niego zapewne umarłabym z głodu. Od czasu do czasu próbuję się odwdzięczyć przygotowaniem jakiegoś dobrego obiadu, jednak z niezadowalającym skutkiem. Dziś między karmieniem-przewijaniem-karmieniem-przytulaniem-karmieniem-przewijaniem-noszeniem-przytulaniem-karmieniem… – no gdzieś pomiędzy postanowiłam ugotować obiad. Tak dobrze mi szło, że zjedliśmy go dopiero o godzinie 19 😉 Pozdrowienia!

      • Obiad nie był na czas, za to obiadokolacja punktualnie. Fajnie, że lepiej u Ciebie!

  2. Emilio, juz od jakiegos czasu wejscia na Twojego bloga uruchamaiaja u mnie alarm p/wirusowy. Zaczelo sie pare tygodni temu, potem przez jakis czas blog chyba nie dzialal, potem bylo dobrze przez jakies 2 tygodnie, a teraz weszlam i znowu to samo. Nie wiem, czy panujesz nad tym, ale wyglada na to, ze cos Ci sie rozsialo. Moj antywir usuwa (przynajmniej tak melduje) wirusa, ale nie mam gwarancji ze uwuwa wszystkie, moze sa jakies inne wirusy, ktorych moj antywir byc moze nie zna. No nie wiem, niefajnie to wyglada, obawiam sie o „zdrowie” mojego komputera.

    • Bardzo dziękuję za informację! Mieliśmy atak na stronę. Wprawdzie wirus został usunięty, ale może coś jeszcze zostało. Jeszcze dziś postaramy się to sprawdzić.

    • Niestety mieliśmy dwa włamania – oba na szczęście nie były groźne dla odwiedzających.
      Ostatnio dokonaliśmy wielu zmian na serwerze i od 17.01.2016 wygląda, że udało się usunąć skutki włamania.

      Czy mogę prosić Cię A. o nazwę programu z jakiego korzystasz?

      • Oczywiscie, prosze tylko o niepublikowanie jego nazwy.
        Uzywam…….. Czy pownnam sie czyms niepokoic? Jestem laikiem w tych sprawach.

        • Spokojnie, możesz bezpiecznie wchodzić na naszą stronę. Usterki zostały usunięte, strona została oczyszczona z wirusa 17 stycznia i teraz na bieżąco monitorujemy jej działanie 🙂

  3. Kochamy LAURE!!!! Co u Niej słychać? Jak się czuje? Pozdrawiamy serdecznie. 🙂

  4. Emilko cieszę się że pomimo trudności tyle dobrego się u Was dzieje 🙂 Dziękuję za post i zdjęcia z Kaja i Laura zwłaszcza że wiem że teraz z czasem krucho. Co do kolek to wiem coś na ten temat bo niestety chrzesnica mojego męża też niedawno przez to przechodziła i również widziałam niemoc jej mamy oraz łzy bezsilnosci… na szczęście z tego się wyrasta. A Laura jak zwykle stanęła na wysokosci zadania i zaskoczyła wszystkich swoim stosunkiem do siostry. Masz bardzo dojrzała emocjonalnie córkę 🙂 mała Kaja jest przepiękna i cieszę się że pokazałas ja czytelnikom 🙂 w końcu Kaja jest częścią Twojego/Waszego życia i nawet nie wyobrazalam sobie ze na tym blogu przepełnionym miłością mogloby jej zabraknąć (chociaż jeśli musiałabym to zrozumialabym te decyzje:. W poście widać że jesteś dumna z obu coreczek i masz ku temu powody 🙂 Czekam na zdjęcia Kai z otwartymi oczkami 😀 Życzę bardzo dużo cierpliwości 🙂 pozdrawiam!
    PS. Widzę po zdjęciach że nie tylko Ty Kuba i Laura jesteście zakochani w Kai ale widać że i dziadkom skradla serce. Takie już macie córeczki że wszystkim skradaja serca 😉

  5. Laureńko, trzymaj się dzielnie, jesteś wyjątkowa 🙂 ściskam Was serdecznie i wysyłam mnóstwo dobrej energii!

  6. A jak tam karmienie Laury maminym mlekiem? (bo z tego co pamiętam były takie plany 🙂 ) Smakuje jej?

    • Laurze mleko bardzo smakuje, jednak musiałam zaniechać jego podawania. Laktoza zawarta w moim pokarmie niepotrzebne obciążała przewód pokarmowy Laury.

  7. Przepiękne zdjęcia. Czysta miłość!
    Życzę Wam zwyczajnego, spokojnego i pełnego rodzinnych chwil Nowego Roku!

  8. Emilko raz jeszcze gratuluję pięknych córeczek. Cieszę się, że udało Wam się spędzić troszkę czasu z najbliższymi w tym świątecznym okresie.Życzę wszystkiego co najlepsze na ten nowy Rok:) Pozdrowienia od całej mojej rodzinki ( Gosia z Radzimowa)

  9. Z mojego doświadczenia z kolka u mojego smyka to byli tak ze niestety ale musiał z tego po prostu wyrosnąć a były one zupełnie niezależne od tego jakie kropelki , szumy itp stosowaliśmy

  10. Mój synek nie miał kolek-butelkowy a córka choć cyckowa, to miała takie, że przez 4 miesiące chodziliśmy z nią po ścianach i trwałoby to dłużej gdyby nie rozszerzenie diety. Żadne cuda nie pomagały, ani moja restrykcyjna dieta, ani kropelki, chusty, suszarki i inne magiczne środki. Po 4 tygodniu karmienie piersią w dzień, to była ostra jazda, oczywiście nikt nic mądrego nie potrafił doradzić, bo nie wyglądała na dziecko, które miałoby problemy z jedzeniem. Skończyła 4 miesiące to jadła co godzinę, nie można było nawet z domu wyjść, ani ja ani ona nie dawałyśmy już rady, ale oczywiście można przetrwać, moja koleżanka spędziła 8 miesięcy na kanapie- mała jadła przez godzinę i co godzinę:)

  11. Ach! Normalnie wzruszyłam się. Ten wpis przypomniał mi czasy, kiedy 5 lat temu ja również miałam wrażenie, że piersi zaraz mi eksplodują, a Mały Jamochłon przez pierwsze trzy miesiące swego życia nie chciał się od nich oderwać. Kolki też były i to koszmarne. I nie pomagały żadne delicole, espumisany, herbatki na kolkę itp. Życie ratowały mi wtedy jedynie czopki viburcol oraz mój Mąż, który całymi godzinami nosił Młodego na swoim ramieniu, aż ten nie sprodukował przynoszącej ulgę …kupy (polecam tą metodę!).
    A po trzech miesiącach wszystko się odmieniło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Piersi przestały boleć, kolki minęły a Dziecię odkryło, że poza matczynym bufetem świat oferuje mu inne bardzo ciekawe możliwości i zaczęło na nieco dłuższe chwile odrywać się od piersi. I od tej pory karmienie piersią stało się jednym z najcudowniejszych doznań, jakie spotkało jego matkę 🙂
    U Was też na pewno wszystko za jakiś czas wróci do normy i dalej będzie już tylko lepiej. A na ten moment życzę Pani wytrwałości i dużo siły! I gratuluję tak wspaniałych Córeczek:)

  12. Miło na Was patrzeć,aż serce rośnie.❤ Emilko, czy Twoja mała Laurka nie wydaje Ci się teraz ogromna, dorosła wręcz ☺Pamiętam takie właśnie odczucia po urodzeniu drugiej córci.Powodzenia w zwalczaniu kolek, oby minęły jak najszybciej.

  13. Jaka Miłość się wylewa z tych zdjęć! Jesteście wspaniałą rodziną i baaardzo Was ściskam i pozdrawiam! I trzymam kciuki! Bardzo się cieszę, że z Laurą wszystko schodzi na dobrą drogę. Oby tak było zawsze. Ma Pani prześliczne córeczki 🙂 buziaki dla całej rodziny! :* 🙂 No i pozdrowienia ze Zgorzelca 🙂

  14. Ja też w tym roku nie robiłam żadnych postanowień 🙂 Wytłumaczyłam sobie że postanowienia są dla słabeuszy a najważniejsze jest radzić sobie na bieżąco z tym co przynosi los i dodatkowo na bieżąco robić to co uznamy za potrzebne 🙂
    Każde tłumaczenie przecież jest dobre ? 😉
    A tak poważnie to straszliwie się cieszę że wychodzicie na prostą.
    Kaja jest już na świecie , jest zdrowa i pomimo że kolki czy częste karmienie wykańcza to jest to zmęczenie takie zwykłe, nie podszyte strachem.
    Laura natomiast jest moim mistrzem 🙂 Po raz kolejny wygrzebała się z sytuacji niemal beznadziejnej. Widać na zdjęciach że jeszcze chyba nie wróciła do poprzedniej wagi ale już wygląda lepiej niż na zdjęciach ze szpitala czy Mikołajek.
    Pozostaje mi więc życzyć aby dziewczynki teraz przybierały na wadze na wyścigi 😉

  15. Emilio, znowu rycze (tym razem z radości i wzruszenia)czytając Twój kolejny post 🙂
    Fantastycznie, że wszystko się układa, że u Laurki taka poprawa, a mała Kaja rośnie zdrowo na maminym mleczku 🙂
    Wszystkiego dobrego dla Was w nowym roku 🙂

  16. Bardzo mnie podniósł na duchu ten post. Czasami mam ochotę w ogóle nie wstawać z łóżka. Mam troje zdrowych dzieci, 22 lata i 16 letnie bliźniaki. Ale ich problemy wynikające z etapu życia, na którym się znajdują, są niekiedy przytłaczające. Mimo wszystko cieszę się że ich mam. Życie jest cudowne. Pozdrawiam gorąco.

  17. Czytałam już wczoraj, ale tyle ciepła i radości bije z tego posta, że dzisiaj tu jeszcze na chwilkę wróciłam aby podładować akumulatory 🙂
    Dziękuję, że wróciliście do świata online 🙂

  18. Dziekuje serdecznie.
    W poniedzialek wybieram sie do gastrologow i chcialam sie zorientowac o czym bedzie mowa:-)
    Laurka przytyla ale dalej bardzo chudziutka-trzymam kciuki za Nia!
    Dalej badzcie tak dzielni i jak zwykle zly czas minie.
    Zobaczycie:-)
    Pozdrawiam J

  19. 🙂
    Kaja to Twoja miniaturka 🙂

    wszystkiego dobrego 🙂

  20. Niełatwy czas za Wami, za Tobą! Choroba i szpital Laury, rozłąka, poród, pociążowa huśtawka hormonów, początek karmienia i opieki nad dwoma wymagającymi dziećmi.
    Trudna sprawa! Trzymam kciuki za to by szło Wam dobrze i z górki!

    Ogromnie cieszę się z żywienia Laury! Tak doceniam, że nie musi być odżywiania przez cewnik. Kibicuję bardzo by w sprawie jelit Laury wszystko szło jak najlepiej.

    Pozdrawiam! :))

  21. Kolki są okropne,przerabiałam to z każdym z moich trzech synów,najgorsze że tak na prawdę nie ma skutecznej metody,dziecko musi z tego wyrosnąć i tyle.Pozdrawiam.

  22. W sprawie kolek mi pomogła dieta, nie jakaś tam specjalna, tylko tak na wyczucie mało tłuszczu, mało kwaśne, rozwodnione zupy, natomiast na nawał pokarmu okłady z liści kapusty tłuczonej.

  23. Śliczną macie rodzinkę. Na kolki mogę wam podpowiedzieć układanie dziecka na swoim brzuchu ( brzuch do brzuszka ) nie pamiętam jak tłumaczyła nam to nasza pani pediatra ale ponoć poprawia to perystaltykę w jelitkach maluszka. U nas pomogło nie od razu ale po kilku takich sesjach na brzuchu mamy było o wiele lepiej, dlatego polecam.

  24. Moja młodsza latorśl potrafiła płakać przez 6(!) godzin. Myślałam, że tego nie przetrwam… Wtedy kupiłam chustę i życie wróciło do „normy”. Polecam i pozdrawiam!

    • Chustę też już mamy 🙂 Pozdrawiam

  25. Emilko, u nas nawet sabsimplex nie pomagał. Sprawdzil się dopiero debridat i to przy całej naszej trojce. Po trzech dniach podawania kolki minęły jak ręka odjął.
    Dziewczyny cudowne, Kaja zapowiada sie na taką piękność jak siostra
    Trzymajcie sie zdrowo

  26. Kolki znikną jak Pani odstawi całkowicie nabiał i mleko ze swojej diety! Gwarantuję

    • Nabiał nie jest przyczyną kolek u każdego dziecka, w każdym razie nie u Kai. Odstawiłam nabiał w pierwszej kolejności, ale żadnej poprawy u dziecka nie było.

    • Mi pediatra tłumaczyła, że powodem kolek może być nietolerancja laktozy u dziecka ale nie ma sensu odstawiać nabiału i mleka ponieważ w mleku kobiecym laktoza też występuję. Pediatra poleciła delicol, to naturalny enzym pomagający trawić laktozę. Podaje się przed karmieniem kilka kropelek do buzi. U nas pomogło.

  27. Dla Pani Emilii wielkie gratulacje! Szczęśliwego macierzyństwa!
    A co do hormonów, bolących piersi i bólu po porodzie ( tak naturalnym, jak i po cesarce, brrr) – na „pociechę” powiem Wam, kobitki, że ja miałam jako pierwsze dzieci – bliźniaki:) w 2012 roku urodziłam dwóch temperamentnych synków:) Kolek na szczęście nie było. Ale jedli prawie na okrągło, jeden kończył, drugi zaczynał:) Ból po cesarce i ból rozciągniętego po bliźniaczej ciąży brzucha był mega!!! Chłopcy byli jak na bliźniakó duzi: 2,700 i 3,150 kg, uciśnięte miałam w środku wszystkie narządy, jelita, które dopiero po porodzie zaczęły wracać na swoje miejsce i to był ból porównywalny z bólem rany po cesarce! szok, ale tak było. Żołądek dokuczał mi jeszcze przez rok. W 2015 roku urodziłam trzeciego synka, odpukać, również zdrowy, ale w porównaniu z chłopakami- spokojny, wesoły, bezproblemowo do świata nastawiony:) Karmiony naturalnie, całkowicie happy od rana do wieczora:) A ja – prawie bez bólu, bez hormolanlnych atrakcji, karmienie – raz na 2-3 godziny TYLKO- wiecie, ile to czasu wolnego??? Ja wiem – w porównaniu z bliźniakami – masa!!!! Tak, więc na pociechę – jakby co, przypomnijcie sobie, mamy bliźniaków na pewno mają gorzej:))) Wiem, bo sprawdziłam:) Wszystkie matki – wariatki serdecznie pozdrawiam:)

  28. Śliczne Dziewczynki.
    Pani Emilio mam prośbę,mam rozmawiać z lekarzem na te,at doboru odzywki dla synka(problem z przybieraniem na wadze od kilku miesięcy).Pisała Pani ,że Laurce dosypywaliście odzywkę do jedzenia.Może mi Pani podać nazwy tych odzywek, bo gotowca(np Risourse) synek nie chce pić.
    W razie czego mogę odwdzieczyć się poradami „kolkowymi” z jednym synkiem sasiedzi policje chcieli wzywać z drugim powtórka już bez policji ale także ciężko.
    Pozdrawiam
    J. Mama dwóch urwisów

    • Witam serdecznie. Laurze podawaliśmy Peptamen, Nutridrink Nutrica, Colagen Nutrica oraz Infatrini Nutrica. Obecnie nie podajemy już żadnych odżywek.

  29. Po małej Kai i jej słodkich okrągłych policzkach widać, czemu mama tak szybko wróciła do figury 🙂 Fajne dziewczyny. A w Nowym Roku życzę zatem jak najwięcej nudy i spokoju 🙂
    Pozdrawiam

  30. Pani Emili,
    Wielkie gratulacje i wyrazy podziwu, jest Pani wspaniala mama. A chwile wybiegania boso na mroz… to tez czesc macierzynstwa. Ciesze sie, ze to tylko chwile.

  31. Śliczna maleńka, tak jak jej siostra 🙂

  32. Śliczna maleńka, taka jak jej siostra :))

  33. Przerabiałam kolki z synkiem. Wieczorami była tragedia!! Okazało się ze maly miał skaze bialkowa- tyle ze ja karmiłam sztucznie. Zmiana mleka na bebilon pepti rozwiązało sprawe. I kolki skończyły się jak ręką odjął.

  34. Bardzo, bardzo mnie cieszy ten wpis. Laurka wraca do zdrowia (a nie mówiłam, że choroba trafiła na siłaczkę i będzie musiała odpuścić? 😉 święta spędziliście razem, najbliżsi byli z Wami. Zdjęcia są piękne – tyle w nich radości i miłości <3
    Teraz tylko życzę, aby obu panienkom dopisywało zdrowie i wszystko niechaj się najlepiej układa! Aha – nawet Robocop miewa chwile słabości i zwątpienia – więc wszystko u Ciebie w normie 😀
    Gdy Jacek miął kolki włączałam suszarkę, ogrzewałam mu brzuszek (odpowiednio daleko, żeby lekko cieple powietrze docierało) i masowałam. Wtedy najlepiej zasypiał. Kolki miał tak do 6 mcy niestety 🙁

    Pozwodzenia, Kochani! <3 <3

  35. Śliczne masz córeczki,ja co roku przeznaczam 1% na Laure pozdrawiam.

  36. Emi, bardzo sie ciesze z tego wpisu 🙂

    Dwie wazne sprawy:
    1 – dziewczynki sa przecudne i przesliczne!!! Chociaz moja opinia tez moze byc subiektywna, poniewaz was uwielbiam …
    2 – zadne legendy nie znikna 😉 Ja nadal jestem przekonana, ze jestes Terminatorem … przynajmniej w polowie!

  37. Zimowo tam u Was za oknem 😉
    Pozdrowienia dla rodzinki! 🙂

    • Święta niestety były zielone, ale teraz już mamy śnieg i to całkiem sporo ?

      • Chciałam kliknąć „lubię to” ale zniknął przycisk 😉
        W każdym razie trzymajcie się ciepło i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
        Ze zdjęć aż bije szczęście i niech tak zostanie. A ta kruszynka taka grzeczna przecież. Nie wiem co ta mama opowiada 😉

  38. Oj tam, oj tam – piękne obie córki, potwierdzam 🙂 nie moje, więc jestem wiarygodna, hihi.
    Ja właśnie przeżywam ciążę po raz czwarty, mój najstarszy synek jest w wieku Laury, drugi ma cztery lata, a córeczka dwa. Za każdym razem jest inaczej i zawsze coś nowego mnie zaskakiwało i doprowadzało do załamki 😉 choć przyznam, że wpis przeczytałam z jakąś ulgą – skoro mama Laury wymięka przy zdrowym noworodku, to znaczy że ja też miałam (i mam) prawo wymiękać przy swoich. Taki jakiś egoizm, przepraszam 🙂
    Życzę Wam z całego serca spokojnego nowego roku, nuuuudnego do cna :)) wypocznijcie i cieszcie się sobą! Pozdrawiam ciepło!

  39. Pani Emilio, te wybuchy płaczu to też powód hormonów w pani ciele. Laktacja się unormowała, hormony ciążowe znikają, stąd radzi pani sobie coraz lepiej. Wiem o czym pani pisze, bo to samo przeżywałam w sierpniu.
    Pierwsza córka była aniołkiem, więc podobnie jak pani myślałam, „ja nie dam sobie rady? Gadanie!”. Druga jest strasznie temperamentna a przez pierwsze 3 miesiące miała okropne kolki kilka razy dziennie. Objawy były tak silne, że były podejrzenia alergii lub nietolerancji laktozy, badania to wykluczyły a wszystkie problemy minęły jak młodsza skończyła 3 miesiące. Najgorsze jest to, że cierpiąc na kolki córeczka miała przepuklinę pępkową i zalecenie – jak najmniej płaczu (jak ja to miałam zrobić?!?). Też chciałam uciec i z bezsilności płakałam razem z córką.
    Szczerze? Nie mogę się doczekać kiedy wrócę do pracy!
    Nigdy nic nie powiem na matki, które zostały w domu opiekując się dziećmi, może poza tym, że ja bym się z nimi nie zamieniła!

  40. Jak zwykle z twoich zdjęć szczęście aż razi w oczy 🙂 Maleńka cudowna, szkoda, że na każdym zdjęciu ma zamknięte oczka.Laura oczywiście uśmiechnięta i radosna 🙂 Obie cudowne.

    • W kolejnym poście będą zdjęcia z otwartymi oczami ?

  41. Jesli Kaja to taki sam „beznadziejny kolkowy przypadek” jak moj Jasiu, na którego ani sab simplex ani suszarki ani podusie nie pomagały, to polecam maść na brzuszek. Tak, maść! 🙂 ziołowa maść Wind salbe. Mozna kupic przez internet, polecila mi ja moja pani pediatra. http://www.sabsimplex.info.pl/sklep/showProduct/7

  42. wspaniale zdjecia 🙂 Kuba na pewno musi byc dumny i szczesliwy :)Wszystko mija Emilko..Kolki i zmęczenie tez 😉 Wszystko sie ulozy..i wypracujecie nowy wspolny rytm 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂

  43. Witam, ja przy drugim dziecku myślałam, że jestem na wszystko przygotowana. Wiedziałam, że będą pobudki, rozrywający ból po cesarce, zmęczenie. Doskonale pamiętałam jakiego szoku doznałam po urodzeniu pierwszego dziecka, że macierzyństwo, przynajmniej na początku, nie jest takie różowe i cudowne jak to opisują w książkach i gazetach. Myślałam, że wiedząc to wszystko jakoś przeżyję ten pierwszy najtrudniejszy okres. Ale tuż po porodzie, kiedy pojawił się ból, przepełnione piersi, kiedy co półtorej godziny przez całą dobę musiałam wstawać do płaczącego dziecka zamiast leżeć i kurować się po operacji, łzy same płynęły mi do oczu. Płakałam jak bóbr zamiast cieszyć się z tego, że mam dwójkę wspaniałych zdrowych dzieci. Ale tak już widocznie musi być, hormony szaleją i nie za wiele się da z tym zrobić. Dla pocieszenia powiem, że ten smutny okres szybko mija, dziecko zaczyna dłużej spać, laktacja się normuje i jest cudownie. Pozdrawiam i gratuluję pięknych córek.

  44. Ważne,ze Jesteście razem,że Jesteście szczęśliwi 🙂
    Wszelkie trudności dnia codziennego pokonacie!
    Uściski dla całej Waszej Czwóreczki 🙂
    Fotki fantastyczne,pozdrawiam 🙂

  45. Przepiękne zdjęcia!! Piękne, rodzinne, magiczne..
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!

    Emilio, przepłakałam tak samo jak Ty z bólu, ze zmęczenia, a i pewnie z wariacji hormonów, choć urodziłam wtedy wyczekaną, wywalczoną córeczkę, a w domu kochany mały trzylatek.. Ale z czasem i my się z Maleńką „dogadałyśmy” i przyszła ta cudowna idylla, choć w tle ze zwyczajnym zmęczeniem, niedospaniem, czasami brakiem cierpliwości – tak jest często, to wszystko wpisane jest w macierzyństwo, jesteśmy matkami na dobre i na złe i jakby nie było, nie zamieniłabym tego nigdy na nic innego 🙂 Córeńkę kocham nad życie, karmiłam piersią ponad rok i mimo różnych z tym przejść, było mi bardzo przykro i smutno, jak przyszedł czas, kiedy moje dziecko z piersi już zrezygnowało i Ty też kiedyś to poczujesz, a uwierz mi, że były u mnie też takie momenty, że chyba nie dam rady 🙂

  46. Kochana oj tez miałam ba mam zalamki podwójnego macierzyństwa ale patrząc na Zuze i Lili wszystko przechodzi
    Calujemy i jak co rok 1% od calej mojej rodzinki popłynie do Laury

  47. Piękne, wzruszające zdjęcia
    Pozdrawiam Was serdecznie!

  48. Emilko,w Dzień dobry tvn 12 stycznia,był zaproszony fizjoterapeuta Paweł Zawitkowski,który udzielał moim zdaniem super rad ”Jak uspokoić noworodka”. Odcinek dostępny na stronie tvn.Pan Paweł, jest bardzo ciepłym i fachowym człowiekiem.
    Sama nieraz miałam ochotę uciec, w momentach przytłoczenia macierzyństwem i wtedy bardzo mi pomagała piosenka Karpiel Bułecki Pójdę boso 😉
    ściskam serdecznie!

    • Uwielbiam tę piosenkę ?

  49. piękne zdjęcia, chciałabym umieć takie zrobić swojej córce!masz talent – i nie zmarnuj go;)pozdrawiam i gratuluje.

  50. Witaj Emilio,

    zawsze czytam Twojego bloga pełna podziwu, że znajdujesz czas na wszystko… ja kiedy zasypiam nad komputerem o 22 to przypominam sobie o Tobie i od razu szybciej się budzę 😉 Dziękuję, że napisałaś również o swoich ostatnich niemocach bo łatwiej jest Ci teraz dorównać 😉
    Gratuluję tego, że dziś dajesz piękne świadectwo miłości w rodzinie!
    Pozdrawiam serdecznie Iga (DSWE TWP) 🙂

  51. Łyżeczka kminku rano na czczo i po 4 dniach zapomnicie o kolkach, stary skuteczny sposób.

  52. W pierwszym wyczerpującym okresie po porodzie psychika reaguje różnie, a twojej niczego nie brakuje, mimo drobnych potknięć. A nawet jeśli przez chwilę czułaś się gorzej, to jedno jest niezmienne – twój talent pisarski. Każdy twój wpis czyta się jak rozdział doskonałej, wciągającej powieści.
    Dobrego roku ciebie i twojej rodziny.

  53. Zdjęcie Kuby z Kaja piękne,to przecież dla niego nowe,pierwsze chwile…gratulacje dla Was jeszcze raz.I dużo siły.

  54. 🙂

  55. Śliczna ta Wasza młodsza pocieszka, śliczny pysio! Jaka ona maleńka… 🙂 Niezmiennie zaskakuje mnie widok noworodków – niby wiem, że są maluśkie, a jednak zawsze jestem w szoku, jak mały może być człowiek… 🙂

    Dużo zdrowia i uśmiechu dla Was wszystkich, niech ten Nowy Rok będzie lepszy od poprzedniego 🙂

  56. Ja przy trzecim już nie miała czasu na doła psychicznego 😉 głowa do góry 🙂

  57. Gratulacje nowej członkini rodziny. Śliczne macie córeczki. Brawo za wytrwanie w karmieniu piersią, pierwsze tygodnie sa zawsze trudne i bolesne ale pózniej to jest bardzo piękna więź matki z jej dzieckiem i staje sie to bardzo łatwe, naturalne.

  58. Może kilka razy przez te wszystkie lata zostawiłam komentarz choć czytam Was od początku 🙂 Ale ku pokrzepieniu Ciebie i siebie postanowiłam dziś napisać o podwójnym macierzyństwie 😉 Moja córka jest w wieku Laury, synek ma 9 miesięcy. Myślałam , że nic mnie nie zaskoczy, a jednak bardzo się myliłam. Dziękuję Ci za te zdania o łzach i chęci ucieczki… bo jak człowiek zmęczony, zapłakany, wściekły i bezsilny to czasem zapomina, że nie jest sam z takimi „problemami”. A przecież Ty masz jeszcze walkę z chorobą Laury, strach o nią, ogromny stres- podziwiam! U mnie pierwsze macierzyństwo było wprost idealne- córcia chowała się cudownie, za to z malutkim już nie było tak wesoło, poznałam tak jak Ty znaczenie kolki i frustracji jaką ona niesie, poznałam jak to jest dzielić czas na dwoje a raczej często jednemu czegoś odmawiać kosztem drugiego. I mimo ogromu szczęścia to łzy pojawiały się bardzo często. Jak to wszystko się zmieniło, jak jest inaczej niż z jednym dzieckiem, jak nieodwracalnie czas ja+pierworodne, który był wyjątkowy i można to nazwać także etapem w życiu (etap życia z jednym dzieckiem) się skończył. Żal mi czasem tego czasu który tak zawzięcie poświęcałam córce, a teraz przy bardzo absorbującym dziecku muszę jej często czegoś odmawiać. Z drugiej strony nie zamieniłabym obecnego stanu na nic innego. Ale serce matki jest rozdarte, a kiedy to wszystko dzieje się na podłożu zmęczenia, braku czasu na cokolwiek… to po prostu czasem brak sił. Pokrzepiło mnie to, że nie jestem sama, przypomniałaś mi o tym, i Ty pamiętaj także w takich chwilach, nawet w nocy , że gdzieś jest ktoś (i to niejeden) kto w tym samym momencie pada na twarz bujając dziecko którąś godzinę 😉 Zdrówka dla Laury, spokojnych nocy dla Kai oraz wytrwałości dla Was!

    • Asiu no i oczywiscie Emilio!! To co napisała Asia jest DOKŁADNIE TYM co ja bym chciała Ci Emilio napisać!! U mnie było ( jest nadal ) tak samo. Mam 6 letniego syna któremu poświęciłam cały swój czas aż do chwili gdy urodził sie moj 2 syn ( 18 miesięcy ) i wtedy WSZYSTKO SIE ZMIENIŁO!! Choć tak jak pisze Asia nie zamieniła bym tych abocnych chwil na żadne inne tylko biorę wszystko na barki z pokora. Pozdrawiam Was dziewczyny obie bardzo goraco i życzę wytrwałości!!!

    • Też jestem podwójną mamą, tak jak inne komentujące dziewczyny też przeżyłam frustrację związaną z początkiem bycia mamą dwójki dzieci. Pierwszy rok po urodzeniu drugiego dziecka wolę wyrzucić z pamięci 😛 Zgadzam się ze wszystkim, co napisała Asia. Pięknie wszyscy wyglądacie, uwielbiam patrzeć na zdjęcia na Pani blogu. Samych pozytywnych zmian w tym roku życzę!

  59. Wspaniale 😀 to jednak dobre mam oko ,zauważyłam ze zdjęcia poprawę u Laury :* Emilko być matką nowego ludzia zawsze daje nowe doznania i za każdym razem są inne zaskoczenia itd 😉 Dalej jesteś dla mnie bohaterka heros żelazna Dama 🙂

  60. Cudowne wieści, oby było takich jak najwięcej 🙂 Nie znamy się, pomogłaś mojemu synkowi w tym momencie kiedy tej pomocy najbardziej potrzebował, a czytając za każdym razem wpis na blogu ciesze się z twoich radości i przeżywam każde niepowodzenie, trudne chwilę jakie przeżywacie z chorobą Laurki.
    Wszystkiego co najlepsze w tym Nowym Roku. :*

  61. mam łzy na końcu nosa 🙁 bardzo się cieszę że wszystko dobrze się u Was układa! oby tak dalej! Żeby obie dziewuchy były zdrowe i silne nic więcej na ten rok Wam nie życzę. A Tobie Emilko nie pozostaje czasem nic innego jak zagryzać zęby, też kilka miesięcy temu wyłam ze zmęczenia i bezsilności bo druga córka dała Nam ostro w kość z kolkami! (polecam sab simplex, air blox i poduszeczkę wypełnioną pestkami wiśni, o odkurzaczu i suszarce nie wspomnę). Pozdrawiam całą Waszą 4rkę 😉

    • Tak, sab simplex już mamy, szumiącego misia z odgłosami suszarki także 🙂

      • U Nas suszarka ma zbawienny wpływ nawet teraz – przy ząbkowaniu !! A jak sab simplex nie pomoże to polecam poduszeczkę z pestkami która nagrzewa się np w mikrofali i masując grzeje dodatkowo brzuszek 🙂

      • a macie rówmież maść sab simplex? u nas na kolki pomagała maść +krople + przyłożenie ciepłego termoforka z pestek wiśni 🙂

        • Tak mamy. Pozdrawiam.

    • Z suszarką to akurat bym bardzo uważała…znam przypadek w którym rodzice w ten sposób „pomagali”. Chłopak ma dziś 26lat i nie zasypia bez szumiącego dzwięku i wiem że nie jest to przypadek odosobniony. Pozdrawiam

  62. Piekne dziewczyny? bardzi mocno trzymałam kciuki za Laure i szczęśliwe narodziny dzidzi? oby ten rok był taki jak sobie marzysz podwójna mamo?

  63. aż ściska w dołku ze wzruszenia… tyle dobrych wiadomości i oby tak dalej! :))

  64. Przepiękne zdjęcia! Potrafiłaś na nich uchwycić niezwykłą więź emocjonalną łączącą członków Twojej rodziny…Wzruszenie ściska za gardło…Życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku. P.S. A to, że drugie dziecko zaskakuje, to norma:-) Ja też myślałam, że przy drugim synku będzie o niebo łatwiej, bo pierwsze koty za płoty…Hmm, łatwiej nie było, inaczej – na pewno:-)Widzę, że Kaja, jak każde dziecko – super grzeczna, jak są goście:-) Pewnie jak goście za próg, to ona w ryk, co:-)?

    • Tak jest, przy gościach cały czas spała 😉

  65. Gratuluję córek obie są piękne.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/