Strach ma wielkie oczy

Autor: Emilia, mama Laury Data: lipiec 31, 2013 Kategoria: Historia Laury | komentarzy 41

Laura niedawno wybudziła się z narkozy, a teraz znów zasypia, zmęczona badaniami, bólem i przeraźliwym stresem, który od wczoraj nieustannie jej towarzyszy. Patrzę na córeczkę, która mimo, iż jest piekielnie senna, to jednak co chwilę otwiera oczy, aby upewnić się, że mama jest obok niej. Gdy mnie zobaczy, wówczas na jej twarzy maluje się wyraz błogiego spokoju, a następnie jej powieki znów ciężko opadają, niczym zrobione z ołowiu. Dziecko ewidentnie chce spać, chce odpocząć, jednak potrzeba zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa jest silniejsza niż senność, dlatego Laura dzielnie walczy ze zmęczeniem, aby móc po raz kolejny popatrzeć na swoją mamę. W końcu, po kilkudziesięciu minutach, zmęczenie organizmu pokonuje emocje, a wycieńczona córeczka zasypia twardo jak kamień…

Do szpitala przyjęto nas wczoraj, a po przeprowadzeniu szczegółowego wywiadu z anestezjologiem w celu poddania Laurze narkozie, od razu rozpoczęto na niej serię bolesnych zabiegów, które miały na celu przygotować ją do kluczowych badań planowanych na następny dzień. Przemiłe panie pielęgniarki robiły, co tylko w ich mocy, aby zaoszczędzić Laurze stresu i sprawić jej jak najmniej bólu. Ale mimo to, dziecko musiało się naprawdę sporo nacierpieć… Trzeba było założyć wenflon, pobrać kilkakrotnie krew do badań oraz wykonywać lewatywy przez poraniony odbyt, aby oczyścić jelita. Laura po tym wszystkim była w tak wielkim stresie, że na widok białego fartucha po prostu wpadała w totalną histerię. Przez cały dzień była płaczliwa, zdenerwowana, rzucała zabawkami, próbowała wyrwać sobie wenflon, wszystko ją drażniło i trudno się było z nią porozumieć. Nie wolno też było jej karmić, a uczucie głodu jeszcze bardziej potęgowało u dziecka zdenerwowanie – trauma szpitalna stała się więc bezspornym faktem, z którym prawdopodobnie jeszcze długo po powrocie do domu będziemy się borykać. Laurka uspokoiła się dopiero pod sam wieczór, powoli oswoiła się z nowym miejscem i w końcu zasnęła.

Dziś, o szóstej rano, znów zbudziła Laurę bolesna lewatywa. Córka szarpała się, spinała ciało, uniemożliwiając wprowadzenie do jelit cewnika i histerycznie płakała. Dwie dorosłe osoby musiały ją na siłę przytrzymywać, aby wykonać ten zabieg…

Potem przyszły pielęgniarki, aby przewieźć dziecko na inne piętro w celu wykonania narkozy, a następnie dwóch badań: gastroskopii i badania jelita cienkiego przez odbyt. Gdy córeczka zorientowała się, że personel medyczny gdzieś ją wywozi, wówczas jej stres sięgnął zenitu i zaczęła płakać w tak żałosny sposób, że psychicznie trudno to było wytrzymać. Mimo, iż panie pielęgniarki były niezwykle miłe i bardzo łagodnie się z Laurą obchodziły, to niestety nie zrobiło to na niej zbyt wielkiego wrażenia. Córeczka ze stresu wciąż płakała i wyciągała rączki błagając, aby ją przytulić…  Kuba wszedł do sali zabiegowej razem z lekarzami, aby pomóc im w opanowaniu szarpiącej się córeczki i złagodzić u niej tą potworną traumę. Kiedy lekarz anestezjolog wpuszczał do rurki tracheotomijnej gaz usypiający, to Kuba mocno trzymał Laurę w swych ramionach, aby wiedziała, że bez względu na okoliczności, bez względu na ból i strach, my – rodzice, zawsze jesteśmy przy niej…

Stres, który obserwowaliśmy u córki przeszedł także na nas, więc siedząc przed gabinetem zabiegowym oboje byliśmy jednym wielkim kłębkiem nerwów. Na szczęście badanie trwało krótko i przebiegło bez jakichkolwiek zakłóceń, a lekarz anestezjolog tak idealnie dobrał Laurze dawkę leku znieczulającego, że po zakończeniu badania córeczka już miała otwarte oczy i była na powrót wszystkiego świadoma. Niestety, ponownie zaczęła płakać i wyciągać rączki błagając, aby ją przytulić…

Obserwowanie u własnego dziecka tak wielkiego stresu, to uczucie prawie nie do wytrzymania. Oboje z Kubą bardzo cierpimy widząc, jak nasza córka się boi, dlatego też jesteśmy przy niej non stop, aby zapewnić jej jako takie poczucie bezpieczeństwa. Umieszczając Laurę na własne życzenie w szpitalu, zafundowaliśmy jej traumatyczne przeżycia, ale nie żałujemy podjętej decyzji, bowiem przeprowadzenie szczegółowych badań to jedyny sposób, aby znaleźć przyczynę problemów jelitowych, z jakimi córka się boryka, a tym samym zaoszczędzić jej dalszego cierpienia.

Podczas pobytu w szpitalu Laura miała wykonane badania krwi, w tym badania na alergie IgE, a także pobrano jej wycinki z przewodu pokarmowego do badań laboratoryjnych. Wyniki tych badań będą za około dwa tygodnie, ale już dziś możemy cieszyć się z wyjątkowo dobrych informacji. Lekarze, którzy obejrzeli dzisiejszego ranka wnętrze przewodu pokarmowego Laury byli pod wrażeniem, w jakiej dobrej jest on kondycji, mimo choroby Hirschsprunga…

Ani w górnym, ani w dolnym odcinku przewodu pokarmowego nie stwierdzono żadnych patologicznych zmian ani żadnych oznak stanów zapalnych. Stan zapalny zauważono dopiero przy samym odbycie, czyli w okolicach tej sączącej się rany, która od tak dawna męczy nasze dziecko. Poza poranionym miejscem, w całym przewodzie pokarmowym nie dzieje się nic złego – przynajmniej tak wynika ze wstępnych oględzin, które mam nadzieje zostaną potwierdzone przez badania laboratoryjne. Ale najwspanialszą, niesamowitą wręcz informacją jest to, że organizm Laury doskonale przystosował się do ograniczeń wywołanych przez chorobę i dosłownie przekształcił końcową część jelita cienkiego w coś na kształt prawdziwej kiszki! Badania wykazały, że ostatnia część jelita cienkiego samoczynnie przeistoczyła się w taki sposób, że powoli zaczyna przypominać nieistniejące u Laury jelito grube, a tym samym też przejmować jego funkcje – lekarze byli pod prawdziwym wrażeniem tego przeobrażenia. Jest więc duża szansa, że przy takich umiejętnościach przystosowawczych organizmu Laury, za parę lat jej ciało wytworzy własną kiszkę, co da dziecku szansę na w miarę normalne jedzenie i wydalanie. Z naszej perspektywy – da Laurze szansę po prostu na normalne życie…

Teraz musimy poczekać na szczegółowe wyniki badań. Jeśli one również okażą się dobre, to w następnym etapie wykonamy córce już na własną rękę  badania alergiczne (tak zwane testy płatkowe ze skóry i badania z krwi IgG), aby sprawdzić, czy nie boryka się ona z jakimś uczuleniem lub nietolerancją pokarmową. Również na własną rękę wykonamy bardzo dokładne badania treści jelitowej w laboratorium w USA (badanie biomedyczne) oraz prawdopodobnie zdecydujemy się również na elektroakupunkturę metodą Volla. Jeśli i te badania wyjdą dobrze, to cóż… wówczas przynajmniej będziemy mieli pewność, że poza chorobą Hirschsprunga, klątwą Ondyny, hipoglikemią oraz zaburzeniami rytmu serca już nic więcej naszemu dziecku nie dolega… Wtedy też będzie trzeba  się pogodzić z faktem, że utrzymująca się od dwóch lat rana na pupie oraz krwawienia z jelit to po prostu wynik choroby Hirschsprunga, z którą nic więcej nie da się zrobić ponad to, co już to tej pory zrobiliśmy. Będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość i poczekać kilka, a może nawet kilkanaście lat, aż jelita Laury samoczynnie zregenerują się do takiego stopnia, że odparzenia i krwawienia któregoś dnia wreszcie znikną. Będzie też trzeba przez ten czas wciąż prowadzić wzmożoną pielęgnację córeczki, stosować kosztowne maści, ścisłą dietę oraz niestety wciąż patrzeć na jej cierpienie. Oby jak najkrócej…

Poczekamy na ten radosny dzień – pozbawiony bólu i cierpienia – tak długo, jak tylko będzie trzeba. Wierzymy głęboko, że któregoś dnia parszywe choróbska Laury uda się całkowicie wyleczyć, albo przynajmniej skutecznie je oswoić. Wierzymy też w córkę, w jej wyjątkowo silną wolę oraz w niesamowite zdolności adaptacyjne jej młodego ciała, które przecież już niejednokrotnie pozytywnie nas zaskakiwało. A ona sama wierzy w naszą miłość i to jest tak naprawdę wszystko, co jest nam potrzebne, aby mieć siły do dalszej walki… Kilka dni temu stało się coś pięknego i wzruszającego – Laura po raz pierwszy w życiu powiedziała do nas „kocham”. Od tego momentu nie musimy już domyślać się jej miłości, teraz możemy to po prostu usłyszeć :).

SAMSUNG

SAMSUNG

komentarzy 41

  1. Dziś zobaczyłam na tvn24 to: http://www.tvn24.pl/polska-i-swiat,33,m/klatwa-czy-choroba,363294.html … echhhh… ile dzieciaki muszą się wycierpieć…

    Powodzenia Laurko 🙂

  2. Laurka jak zwykle śliczna i jak zwykle nie widać po niej jak wiele przeszła …
    Jak chyba każdy w swoim życiu zastanawiam się czasem jak to będzie w przyszłości. Zamykam oczy i wyobrażam sobie swoje siwe włosy, twarz męża z siateczką zmarszczek. Widzę jak mój synuś idzie do I klasy, jak pakuję jego walizkę na pierwszy obóz. Wzruszam się widząc jak synek przyprowadza pierwszą dziewczynę albo jak stoję zestresowana pod salą, gdzie synuś (już syn!) pisze maturę. I niezmiennie widzę też siebie jak wchodzę na Twojego bloga, ale już nie czytam o badaniach, lekarzach i bólu. Czytam o tym jaka Laura jest szczęśliwa, radosna i jak wiele osiągnęła, o jej planach i marzeniach, które jeszcze widnieją na liście do spełnienia. Wspominacie czasem gorsze chwile, ale te są już odległe i nie budzą takich emocji. Fotogaleria zapełniona jest zdjęciami Laury z najpiękniejszych zakątków,jest piękna, mądra i jak nikt potrafi docenić życie. Widzę też Ciebie i Kubę, zadowolonych, szczęśliwych i …spokojnych. Siedzicie na trawie i zastanawiacie się co zrobić z wolnym czasem 😉 Widzę to wszystko wyrażnie i wierzę gorąco, że tak właście będzie 
    Emilko nawet jak jest bardzo źle to pamiętaj, że czas działa na Waszą korzyść! Latamy w kosmos, telewizory zaczynają do nas mówić to i jacyś wielcy odkrywcy poradzą sobie z chorobą Laury 
    Nie piszę, żebyś w to uwierzyła –bo na pewno Twoja wiara w to jest silniejsza niż można to sobie wyobrazić 
    Pozdrawiamy serdecznie i trzymamy kciuki za pomyślne wyniki badań.

  3. Przytulamy Was mocno Kochani

  4. Trzeba przyznać, że Laurka to bardzo dzielna dziewczynka. Tyle ile musi przejść to dziecko to ja w ciągu całego życia nie przeszedłem. Podziwiam też Panią, patrzyć jak własne dziecko płacze, jak trzeba przytrzymywać ją podczas badań, jak ma dość wszystkiego. Wiem, że to dla jej dobra, ale Pani jest mamą, wspaniałą mamą i serce musi wtedy pękać… Życzę zdrowia. Jestem, pewien, że za parę lat choroba córeczkę będzie tylko złym wspomnieniem. Pozdrawiam.

  5. Biedactwo… tyle musi wycierpieć.
    Trzymam za Was kciuki i ślę dobre myśli.

  6. Witam,
    Jestem mamą małego alergika.
    Synek ma alergie głównie pokarmową, dlatego też zawsze musiałąm starannie układać jego menu często i tak z marnym skutkiem.
    Kupy były brzydkie, zielone, śluzowate…..
    Wtedy ktoś polecił mi żebym synkowi gotowała np. zupe z warzyw mrożonych i może to dziwne (wtedy też mi się tak wydawało) ale kupy naprawde były lepsze, nie było w nich kawałków niestrawionych warzyw, śluzu itd…
    Może to kipska rada, ale sama czasem mam tak dość objawów jego alergi że korzystam nawet z najbardziej „dziwolągowatych” rad
    Pozdawiamy Laurke i życzymy zdrówka!!!!!!!!!!!!!!

  7. Pani Emilio, wpadla mi ostatnio w rece ksiazka „Autyzm bez lez”. Wyczytalam w niej o diecie, ktora leczy jelita. Wiem, ze Laura nie ma autyzmu, ale moze taka dieta, jak ta proponowana tam, pomoze jej? Strona autorki ksiazki to http://www.autyzmbezlez.pl i jest tam tez o diecie, ale duzo wiecej jest w samej ksiazce.

    • W autyzmie najczęściej stosuje się dietę bezglutenową, a pani Emilia pisała już wielokrotnie, że ta dieta u Laury nie sprawdza się. 🙂

      • Nie jest to dieta bezglutenowa. Nie pisalabym po raz kolejny o czyms, co nie dziala. Po prostu uwazam, ze przedstawiona w ksiazce dieta moze okazac sie pomocna.

  8. Dzielna jest wasza mała księżniczka . I jestem pewna że wszystkie problemy zdrowotne Laury niedługo się skończą , muszą , muszą !!

  9. Może to już Pani stosowała bo ten niepozorny proszek jest znany od dawna DERMATOL goi odkaza wysusza może pomoże Laurce na pupke

  10. Cieszę sie ze wszystko poszło ok.Laura to dzielna dziewczynka:)wstyd sie przyznać ,ale troche zazdroszczę ,ze w końcu uslyszyliscie słowo :kocham….mam nadzieje ze i ja kiedyś je usłysze z ust mojej córki .jest w wieku Laurki ,ale niestety oprócz „ne” nic jeszcze nie mówi….

  11. Czy lekarze wykluczyli przetokę odbytniczą u Laury?

    • Kamera wpuszczona do odbytu podczas badania nie wykazała przetoki.

  12. Emilko mam pytanie czy Laura jak była mniejsza nie bała się kobiet ?? Moja córcia po przejsciach w szpitalu na widok kobiet wpada w płacz i póki nie straci Pani z oczu to krzyczy ile sił w płucach – zastanawiam się czy to trauma z szpitala czy cos zupelnie innego. Dodam ze Zuzia ma 8 mc, z czego 4 spedziła w szpitalu.

    • Tak, Laura przez bardzo długi czas bała się kobiet.

  13. Trzymajcie się dzielnie. Ucałuj Laurkę biedne maleństwo;(

  14. Witam mam corke alergiczke ktora majac 1-2 lat czesto miala biegunke lekarze twierdzili ze to 3dniowki lecz po wizycje u dermatologa stwierdzil ze wysypki i biegunka to uczulenie na cos co je dziecko raz w tygodniu wprowadzalismy nowy skladnik i krok po kroku doszlismy ze powodem tego wszystkiego bylo min kukurydza jogurty maliny wszystko o smaku maliny. Wiec moze wlasnie i u was ma to podloze alergiczne skoro jelitko Laury ma sie dobrze. Pozdrawiam Was i calym sercem od ponad 2lat jestem z Wami. Buziaki dzielna rodzinko

  15. pomimo tych wszystkich kabli i rurek Laura wyglada tak slicznie,gratuluje Wam obojgu bo to tylko wasza zasluga w jak dobrym stanie jest Laura pomimo tych wszystkich chorob i wierze gleboko i wam zycze tego z calego serca ,ze kiedys Laura bedzie zdrowa i mogla sie cieszyc radoscia dlugiego zycia,pozdrawiam Was serdecznie i specjalne usciski dla Laury

  16. Dzielna mała księżniczko trzymam kciuki za Ciebie odkąd Cię pierwszy raz ujrzałam przez wielka szybę z sali w której była moja córeczka … Pozdrawiam Was cieplutko-mama Zuzi ze szpitala w Gdańsku…

  17. A my nadak jeszcze w Trójmieście na wczasach i myslami ciągle z Laurka. Trzymam mocno kciuki żeby wszystko szło ku dobremu i wierze że tak będzie. Uściski dla Laurki i jej rodziców.

  18. Ile ta malutka,dzielna Laureczka musi wycierpieć:(((
    Dobrze,że ma Was.
    Wiem,ze dla Was to też straszliwy stres:(
    Wierzę,że uda się pokonać wszystkie trudności i Laurka będzie miała życie bez codziennego bólu:(
    Pozdrawiam najdzielniejszą Dziewczynkę na Świecie i Jej Cudownych Rodziców!

  19. Laura na zdjęciach jest taka delikatna, krucha a tak na prawdę to silna baba 🙂
    Przeszła już więcej niż tuzin staruszków a zawsze ma siłę na zabawę, uśmiech i dokonuje rzeczy niemozliwych 🙂
    Cieszę się że jelita są w dobrym stanie i organizm Laury dokonał cudów a na ranę na pupci na pewno znajdziecie wreszcie rozwiązanie.
    Jesteście dzielni i wspaniali, widzę że poruszycie niebo i ziemię aby zaleczyć Laurkową pupkę i ulżyć jej w cierpieniu .
    Pozdrawiam Was

  20. Pozdrowienia dla bidulki i umęczonych rodziców. Oby wszystko szło ku dobremu.

  21. Wiem, żepróbowaliśie już praktycznie wszystkiego, aby wygoićranę Laury. Nie wiem , czy tego sposobu także, bo nie sledziłam wszystkich wpisów. My w domu hodujemy w donickach aloes i moja mama stosuje okłdy z tej rośliny na wszystkie rany. Wyleczyła ojcu pieknie rany pooperacyjne i wiele, wiele innych. Ja do tej pory nie stosowałam tego. W tym roku moja córka dostała ospę wietrzną i iła ogromny problem z jedną ranką, która ie chciałsie wygoic długo po prejśiu tej choroby. Byłam pewna, że zostanie po niej paskuda blizna kiedyś. Troche mnie to martiło,o ranka była na buzi. Moja mama oczywiście cały czas mnie namawiała na okłady aloesem, ale ja nie chciałam się zgodzic, bo lekarz mi mówił co innego. W końcu po miesiącu, amoże nawet i dłużej poddałam sięi pozwoliłam babci zrobić okład. Moja mama urwała liść nożykiem zdjęła z niego skórkę z jednej strony wycisnęła sok i najpierw posmarowała rankę samym sokiem, a póżniej na noć przykleiła lekko rozgniecioy listek plastrem do policzka Hanki. Jakież było moje zdiwienie, kiedy rano odlejony okład ukazał nam piekną bladą już rankę, która jeszcze dzień wcześniej przypominała lej po bombie i była podbiegnieta ropą i mocno zaczerwieniona. Takie okłądy robiłysmy chyba około 7 -10 dni. Dzisiaj po kilku miesiącach nie ma na buzi nawet najmniejszego śladu, chociż bylam pewna, że ślady pozostana do końca zycia.
    TRzymajcie się dzielnie, ja wierzę, że miłosc i wiara przenoszą nie tylko góry, ale potrafią wprowadzić nas w mocne pozytywne zaskoczenie, czego WAM bardzo zyczę

    • Przepraszam za literówki ale moja klawiatura niestety na aloes nie działa i muszę kupić nową. BUziole

    • Mój tata chorował na raka otrzewnej plus przerzuty i w ostatniej fazie choroby miał podobną przypadłość co Laurka. Aloes łagodził ból. Stosował jakąś drogą maść a nie liście. Nazwę maści mogę sprawdzić, bo nie mam jej w domu.
      Zdrówka życzę dla ślicznej Laurki :*

  22. Jaka ona sliczna!

  23. Serce mi pęka, że Laura musi tak cierpieć. Tak bardzo ,z całego serca życzę wam by w końcu wasze problemy zdrowotne się skończyły, by Laura mogła się cieszyć życiem bez bólu.
    I jakie to cudowne że ona ma was, takich wspaniałych rodziców.

    Wiem jakie to piękne kiedy usłyszy się pierwszy raz to upragnione słowo „KOCHAM” od swojego dziecka 😉 Życzę wam jak najwięcej takich momentów.
    Laura już tyle w swoim krótkim życiu pokonała, że wiem że uda jej się ze wszystkim. Jej wola życia jest zdumiewająca.
    Wiele możemy się od niej nauczyć !!!

    pozdrawiam.

  24. Biedna Laurka 🙁
    Emilko,tak Ci zaproponuję,byś skontaktowała się z tą Panią,być może Ona jakoś ulży w cierpieniu Laurce,chodzi mi o ranę na pupci.Nie będę się rozpisywać,po prostu napisz do Niej,opisz pokrótce problem i dolegliwości i poproś o radę.Pomogła już wielu ludziom,może i Laurce pomoże.Próbuj wszystkiego co się da.Ja akurat mam od Mamy która korzysta z pomocy tej Pani,taką własną robioną maść z liści żywokostu,to wygląda jak smalec,goi rany,oparzenia,bolące zatoki,bóle reumatyczne m.inn.
    To ta strona

    http://www.stefaniakorzawska.pl/

  25. Jesteście dzielni! Oby ten czas w szpitalu szybciutko minął i Laurka jak najszybciej znalazła się w swoim domku!!! Przytulam gorąco!!!

  26. Biedna malutka…
    Ale też ma szczęscie, że ma was, a Wy macie ją…
    Wzruszyłam się ;(

  27. niech Was Bóg błogosławi i strzeze !!

  28. najpiękniejsze słowo na świecie… :’) wspaniale, że mogliście to usłyszeć…

  29. Bardzo się cieszę z tak cudownych wieści!!! Laura jest bardzo dzielna, a mając takich rodziców przy sobie ze wszystkim sobie poradzi! Cieszę się razem z Wami!

  30. Dobre wieści. Trzymam kciuki za pomyślne wycinki. Zdrowia i normalności życzę 🙂

  31. Laura nie mogła trafić na lepszych i bardziej kochających rodziców.

  32. Jaka dzialna mała Pacjentka!
    Wiem, jak bardzo boli serce, kiedy dziecko sie boi, zwłaszcza w szpitalu.
    Powodzenia.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/