Sesja jak marzenie

Autor: Emilia, mama Laury Data: listopad 15, 2012 Kategoria: Historia Laury | komentarze 193

Chwilowo mój pamiętnik z treściwego bloga, wypełnionego tekstem po brzegi, przekształcił się w fotobloga, a to za sprawą pewnej niesamowitej, kolorowej i energetycznej sesji zdjęciowej, w której Laura i ja niedawno wzięłyśmy udział :). Już od kilku miesięcy nosiłam się z myślą zorganizowania takiej profesjonalnej sesji, która miała być wykonana na potrzeby witryny internetowej mojej przyszłej firmy. Na stronę internetową wymarzonego biznesu potrzebowałam zaledwie kilku kolorowych i wesołych zdjęć z córeczką, no ale nasza pani fotograf miała tak dużą wenę twórczą, że nie zważając na żadne limity wykonała ponad trzydzieści fenomenalnych fotografii! Wszystkie zdjęcia wyszły przepięknie – są „żywe”, bajecznie kolorowe i przepełnione tak dużą ilością pozytywnej energii, że z czystą przyjemnością Wam je tutaj zaprezentuję!

Zdjęcia wykonała Czytelniczka mojego bloga, która zgłosiła się do tej pracy na ochotnika. Magda, czyli piękna i utalentowana pani fotograf już dawno temu zaproponowała wykonanie Laurze sesji zdjęciowej, ale jak do tej pory nie było ku temu okazji. Wreszcie, praca nad witryną internetową mojej firmy zmobilizowała mnie do zarezerwowania jednego dnia na wykonanie tych zdjęć. Na początku planowałam pojechać z Laurą do studnia fotograficznego do Gdańska, ale potem doszłyśmy z Magdą do wniosku, że najlepiej będzie przeprowadzić sesję u nas w domu. Ważne było dla nas przede wszystkim to, aby Laura nie czuła się zestresowana i oszołomiona, dlatego na miejsce sesji wybrałyśmy najbezpieczniejszy dla dziecka grunt, czyli własny dom. Magda pokonała kilkadziesiąt kilometrów, aby do nas dojechać wraz z całym potrzebnym sprzętem – z odpowiednim aparatem fotograficznym, z kilkumetrowym białym tłem oraz z lampami do fotografii bezcieniowej. Przy okazji Magda przywiozła nam dwa fajne bonusy – swojego męża i synka, którzy mieli za zadanie towarzyszyć nam i rozbawiać Laurę w momencie wykonywania zdjęć. Panowie spełnili swoje zadanie na piątkę z plusem – okazali się świetnymi kompanami, dzięki czemu cała sesja przebiegła w atmosferze ogólnej wesołości!

Synek Magdy to trzyletni chłopczyk, który od pierwszych minut znalazł z Laurą wspólny język. Dzieciaki lgnęły do siebie i dogadywały się bez problemu, mimo, że Laurka jeszcze nie potrafi mówić. Patrząc na zabawę dzieci doszłam do wniosku, że najwyraźniej w tym wieku maluchy rozumieją się bez żadnych słów. Ale muszę też z podziwem przyznać, że chłopczyk dogadywał się równie dobrze z osobami dorosłymi, a to dlatego, że ma on wyjątkowo bogaty zasób słów. Chłopiec tak świetnie mówi, że czasami miałam wrażenie, iż rozmawiam z osobą dorosłą, a nie z trzylatkiem – potrafi budować zdania wielokrotnie złożone i do tego zadawać nam bardzo inteligentne pytania. Naprawdę byłam pod wrażeniem i troszkę pozazdrościłam Magdzie, że ma w domu takiego małego gadułę – wiele bym dała, aby Laura również nauczyła się mówić w tak perfekcyjny sposób. Dzieciaki bawiły się w najlepsze, ale po zabawie nadszedł czas na trzy godzinną sesję zdjęciową, która była dla nas wszystkich bardzo dużym wyzwaniem…

Oczywiście w warunkach domowych nie miałyśmy do dyspozycji żadnego stylisty, makijażysty, czy też fryzjera, więc musiałyśmy zrobić się na bóstwa tylko własnymi siłami. Z Laurą było łatwo, bo ona jest tak piękna, że nic właściwie z nią nie trzeba robić. Wystarczyło uczesać ją w dwie kitki i kolorowo ubrać, aby powaliła wszystkich na kolana :). Ja natomiast czułam się zobowiązana zrobić ze sobą coś więcej, niż robię na co dzień – przynajmniej taki miałam plan. Jednakże nachalne próby upiększenia się oryginalnym makijażem przyniosły mi jedynie opłakany efekt, w wyniku czego wyglądałam sztucznie niczym odpustowa lalka. Z tego też względu w końcu zrezygnowałam z „szałowego” scenicznego makijażu i umalowałam się tak, jak to robię zwykle każdego dnia – bo w tym mam największą wprawę. Na koniec pozostał jeszcze problem „w co tu się i Laurę ubrać?” do tej sesji i nie ukrywam, że dość długo stałam przed szafą kontemplując całą jej zawartość… W końcu i tutaj skapitulowałam dochodząc do wniosku, że nie nadaję się na stylistę, bo kompletnie nie wiem, co jest teraz na topie. Dlatego też zarówno dla siebie jak i córki po prostu wybrałam z szafy ulubione ciuchy kierując się tylko jedną zasadą – oby były jak najbardziej kolorowe! Tak barwnie ubrane i przygotowane przeszłyśmy do salonu, w którym Magda wraz z mężem montowali akurat tło do naszych zdjęć. Tło było bardzo duże i trudno było je gdzieś w domu przyczepić. Wreszcie wpadliśmy na pomysł, aby przymocować je do karnisza przy pomocy zwykłej taśmy klejącej :).

Na ogół sesje zdjęciowe z małymi dziećmi są bardzo trudne, ponieważ maluchy szybko robią się niecierpliwe i nie zawsze chcą współpracować z fotografem. Czasami trzeba biegać z obiektywem za dzieckiem, aby upolować choć jeden jego uśmiech. Nastawiałyśmy się psychicznie właśnie na taką trudną sesję zdjęciową przeczuwając, że Laurze fotografia szybko może się znudzić. Cóż, nic bardziej mylnego – Laura jak zwykle zaskoczyła wszystkich i okazała się fenomenalną modelką z wyjątkowo profesjonalnym podejściem!

Córeczka przez bite trzy godziny pozowała do sesji jak zawodowa modelka, dzięki czemu udało się wykonać wiele świetnych ujęć. Była w doskonałym nastroju, pozwalała się rozśmieszać i robiła zabójcze miny do obiektywu :). Już podczas sesji było widać, że zdjęcia z Laurą wyjdą świetne i przede wszystkim, że będą bardzo pozytywne. Właśnie o to mi chodziło!

Laura w ciągu tych trzech godzin pozwoliła zmienić sobie dwa razy garderobę, pozwoliła sobie założyć czapkę na głowę, a nawet zgodziła się wejść do pudełka! Córeczka współpracowała wspaniale, aczkolwiek postawiła nam jeden warunek – kazała sobie co chwilę pokazywać na aparacie fotograficznym aktualnie wykonane zdjęcia. W rezultacie po każdym ujęciu Laura schodziła ze „sceny” i podchodziła do Magdy, aby skontrolować jakość wykonanych przez nią zdjęć – biedna Magda wciąż musiała przerywać swoją pracę, aby na wyświetlaczu aparatu zaprezentować Laurze najnowsze fotografie. Na szczęście córeczka nie miała zastrzeżeń co do fotek, więc po ich sprawdzeniu za każdym razem wracała dalej pozować :).

Cała sesja była po prostu jedną wielką zabawą – bawiły się zarówno dzieciaki, jak i my, dorośli. Magda, jej mąż i synek okazali się świetnymi kompanami do wspólnego spędzania czasu, a ich pozytywna energia udzieliła się nam wszystkim. Oczywiście nie obeszło się bez wpadek, ponieważ na sam koniec sesji okienny karnisz nie wytrzymał ciężaru zawieszonego na nim tła… Nasz uroczy karnisz z impetem zerwał się ze ściany ku przerażeniu Kuby, który musiał go potem od nowa montować. Ale poza tym wszystko poszło świetnie, a Magda na koniec powiedziała, że ze wszystkich dzieciaków, jakie miała okazję do tej pory fotografować, Laura jest najbardziej roześmianą modelką! Dziękujemy z całego serca Magdzie za profesjonalne wykonanie zdjęć – nie tylko przydadzą się one na witrynę internetową, ale przede wszystkim będą dla nas przepiękną pamiątką na całe życie!

PS. Zdjęcia są tak fantastyczne, że chciałabym Wam je w komplecie zaprezentować. Jednakże jest ich zbyt dużo, abym mogła je umieścić wszystkie naraz. Dlatego też będę z każdym moim nowym postem na blogu zamieszczać kolejne odsłony tej wyjątkowej sesji zdjęciowej. Podzieliłam fotografie na siedem kategorii tematycznych i przy następnych wpisach będę każdą kategorię po kolei pokazywać:

1. Sesja mama i ja część I

2. Sesja mama i ja część II

3. Sesja z misiem

4. Sesja z książką

5. Sesja w pudełku

6. Sesja z biedronką

7. Sesja z prezentami

A oto pierwsza odsłona zdjęć z obiektywu Magdy- na początek sesja „mama i ja część pierwsza”. Jedno z poniższych zdjęć zostanie umieszczone na stronie głównej mojej przyszłej firmy. Jednak przyznam szczerze, że kompletnie nie wiem, które z nich mam wybrać, ponieważ wszystkie równie mocno mi się podobają. A może Wy pomożecie mi dokonać wyboru? To jak, który numer zdjęcia najbardziej Wam się podoba?