Nasza podróż po wiedzę

Autor: Emilia, mama Laury Data: kwiecień 20, 2012 Kategoria: Historia Laury | komentarze 134

Moje wakacje od pisania właśnie się skończyły :). Ponieważ długo nic nie pisałam, to teraz zrobię to z nawiązką i zamieszczę chyba najdłuższy wpis na tym blogu. Proszę, nie przeraźcie się jego długością – naprawdę nie dało się krócej, ponieważ mam Wam do przekazania zbyt wiele ważnych informacji. I choć starałam się streścić wszystko maksymalnie, to suma summarum i tak wyszedł z tego wyjątkowo długi elaborat… Mam nadzieję, że się nie zanudzicie…

***

Wyjazd do Warszawy na Międzynarodową Konferencję CCHS był jedną z najlepszych decyzji, jakie podjęłam – zdobyłam tam mnóstwo bardzo ważnych informacji na temat choroby mojej córeczki, co zdecydowanie pomoże mi polepszyć jakość jej życia i walczyć z chorobą. Dowiedziałam się wielu szczegółów na temat przebiegu klątwy Ondyny (CCHS), choć muszę przyznać, że niektóre informacje były po prostu przerażające i zmroziły mi krew w żyłach…

Planując wyjazd spodziewałam się, że długa jazda samochodem z Laurą będzie niezwykle kłopotliwa. Konieczność zatrzymywania się co chwilę na przewijanie i pielęgnację odbytu, na karmienie i podawanie leków pozwalała przypuszczać, że cała podróż będzie dla wszystkich niezwykle męcząca i stresująca. Okazało się jednak, że Laura jak zawsze nas pozytywnie zaskoczyła – ku mojemu zdziwieniu wyszło na jaw, że córeczka jest wręcz stworzona do długich podróży! Przez całą drogę w obie strony Laura nie stwarzała najmniejszych nawet problemów – zazwyczaj była roześmiana i tańczyła w rytm dobiegającej z radia muzyki. Czasami wygodnie się układała w foteliku i słodko spała. Nawet jelita Laury nie sprawiały problemów i prawie przez całą drogę córeczka nie robiła kupek – siedzenie nieruchomo w foteliku spowodowało zwolnienie perystaltyki jelit i dzięki temu kupki pojawiły się dopiero wieczorem po naszym przyjeździe do Warszawy, co bardzo ułatwiło nam podróż.

Kuba i ja postanowiliśmy maksymalnie zabezpieczyć Laurę i zapewnić jej jak najbardziej komfortową podróż. Dlatego kupiliśmy przetwornik samochodowy, aby podczas drogi móc podłączyć do niego respirator. Zabraliśmy ogromną ilość bagaży, w tym sprzętu i akcesoriów medycznych, tak aby w razie potrzeby mieć przy sobie wszystkie rzeczy potrzebne do obsługi Laury. Spakowaliśmy respirator, ambu, kapnometr, pompę odsysającą, zasilacze i baterie do sprzętów medycznych, tony cewników, pieluch, środków odkażających i środków czystości, plastrów, igieł, strzykawek i wiele, wiele innych potrzebnych rzeczy. Spakowani jak na wojnę ruszyliśmy w podróż, która minęła nam wyjątkowo wesoło. W bardzo dobrych nastrojach dotarliśmy do hotelu Hyatt w Warszawie. Do udziału w konferencji zaprosiliśmy również Natalię, która miała opiekować się Laurą w czasie, kiedy Kuba i ja będziemy słuchać wykładów medycznych.  Dzięki temu organizacja wyjazdu przebiegła sprawnie i komfortowo dla nas wszystkich. W Warszawie pojawiła się również doktor anestezjolog na co dzień opiekująca się Laurą, która przyjechała tam z własnej inicjatywy.

Konferencja odbyła się w luksusowym hotelu Hyatt, gdzie nocowała większość zaproszonych gości z całego świata. Nam także zaproponowano rezerwację noclegu w hotelu, jednak nie zdecydowaliśmy się na to ze względu na ogromne koszty. Nocleg w tym miejscu przewyższał nasze możliwości finansowe, więc nawet nie braliśmy go pod uwagę i planowaliśmy raczej przespać się u znajomych w okolicach Warszawy. Ale tak się złożyło, że moja przyjaciółka Sylwia wzięła sprawy w swoje ręce i postanowiła stanąć na głowie, aby załatwić nam nocleg w tym samym miejscu, w którym odbywała się konferencja, tak aby maksymalnie ułatwić nam opiekę nad córeczką podczas konferencji. Sylwia skontaktowała się z dyrekcją hotelu Hyatt i poprosiła, aby hotel zapewnił nam nocleg bez żadnych kosztów. Ku mojemu zaskoczeniu, hotel Hyatt zgodził się nas przenocować zupełnie za darmo, dzięki czemu mieliśmy najlepsze z możliwych warunki do uczestniczenia w konferencji – przebywaliśmy tam od czwartku do niedzieli. Z całego serca dziękuję Sylwii za pomysłowe działania oraz dziękuję hotelowi Hyatt za wyjątkową gościnę…

Przez trzy dni odbywały się wykłady medyczne, warsztaty oraz spotkania z lekarzami i z rodzinami związanymi z chorobą CCHS. Te trzy dni stały się dla mnie niesamowitą skarbnicą wiedzy na temat choroby mojej córki – gdybym tam nie pojechała, nie dowiedziałabym się wielu rzeczy niezbędnych nie tylko do walki o zdrowie mojego dziecka, ale także do zabezpieczenia jej życia… Cała konferencja odbywała się wyłącznie w języku angielskim z dużą ilością zwrotów medycznych, co bardzo utrudniało rozumienie wykładów. Na szczęście wspólnymi siłami my i inni rodzice tłumaczyliśmy sobie angielski przekaz, więc większość rzeczy udało się nam zrozumieć.

Na konferencji poinformowano nas, że CCHS ma wiele różnych mutacji, a każda z nich ma inny przebieg (Laura ma mutację PROX2B 20/26). Niektóre mutacje powodują problemy z oddychaniem 24 godziny na dobę, niektóre mają skłonność do powstania groźnego nowotworu neuroblastomy, niektóre zaś powodują zaburzenia w pracy serca, wahania wagi, problemy ze wzrokiem, chorobę Hirschsprunga, zaburzenia termoregulacji i wiele wiele innych makabrycznych rzeczy… Z tych wszystkich wymienionych okropności niestety kilka dotyczy także naszej Laury. Pokazano nam również, jak zróżnicowana jest opieka medyczna nad pacjentami CCHS w poszczególnych krajach – od bardzo dobrej np. we Francji i Niemczech do kiepskiej np. w Argentynie. Polska pod tym względem jest niestety daleko od czołówki.

Od doświadczonych lekarzy i rodziców z różnych zakątków świata (najwięcej z USA, Niemiec, Francji, Szwecji i Włoch) dowiedziałam się mrożących krew w żyłach rzeczy… Między innymi poinformowano mnie, że mutacja Laury powoduje nie tylko problemy z oddychaniem i przewodem pokarmowym (choroba Hirschsprunga), ale także może spowodować zatrzymanie akcji serca, a w konsekwencji śmierć. U ludzi chorych na CCHS zdarza się zatrzymanie akcji serca na 3 do 7 sekund, a u niektórych niestety serce staje już na zawsze… Kilkoro dzieci z CCHS zmarło z powodu problemów z sercem. Doświadczeni lekarze i rodzice powiedzieli nam, że aby uchronić dziecko z CCHS przed tragedią, trzeba robić mu co pół roku 72-godzinne badania holterem. Badanie ma na celu wczesne wykrycie ewentualnych problemów z sercem i szybką reakcję lekarzy – u niektórych dzieci z takimi zaburzeniami trzeba było wszczepić rozrusznik serca, aby mogły one nadal żyć.  Z tego też względu musimy koniecznie zabezpieczyć Laurę poprzez regularne wykonywanie jej tego badania – niestety im córka będzie starsza, tym ryzyko zatrzymania akcji serca będzie większe. Ostatnio robiłam jej właśnie takie badanie, ale tylko 24-godzinne, gdyż szpital nie dysponował urządzeniem do wykonania 72-godzinnego zapisu. Na konferencji okazało się jednak, że w naszym wypadku 24-godzinne badanie jest bezużyteczne i powinno być powtórzone w rozszerzonej formie. Niestety, nie możemy w naszym rejonie znaleźć placówki, która w ramach NFZ wykonywałaby 72-godzinny zapis holtera. Mam nadzieję, że w końcu, przy pomocy lekarzy znajdziemy odpowiedni szpital – jeśli nie, to będziemy musieli przeprowadzać badania prywatnie. Bardzo jednak liczę na pomoc pomorskich lekarzy w tej sprawie.

Dowiedziałam się również innej strasznej rzeczy… Mianowicie tego, że u dzieci z CCHS zdarzają się przez całą dobę niekontrolowane spadki saturacji oraz wzrosty dwutlenku węgla we krwi (np. podczas jedzenia lub wysiłku fizycznego). Niestety, takie zaburzenia, powtarzające się przez długi okres czasu, powodują niedotlenienie mózgu i zakwaszanie krwi, a w konsekwencji uszkodzenie komórek mózgowych. Może to spowodować problemy z myśleniem, uczeniem się, mówieniem i ogólnie z całym rozwojem psychicznym. Każdy zdrowy człowiek po wysiłku fizycznym automatycznie głębiej i szybciej oddycha, ponieważ ma wtedy większe zapotrzebowanie na tlen. Ludzie z CCHS też mają wtedy większe zapotrzebowanie na tlen, ale z powodu choroby ich mózg tego „nie widzi”, dlatego tacy ludzie nie czują potrzeby zaczerpnięcia głębszych oddechów i wtedy dochodzi do niedotlenienia. Dla nas, rodziców, ta informacja oznacza, że po każdej zabawie w berka, czy po zrobieniu kilku podskoków na skakance, mózg naszej córki może się nie dotleniać…

Kiedy to usłyszałam, początkowo wpadłam w panikę, gdyż zrozumiałam, że moja śliczna i bystra córeczka za jakiś czas może być opóźniona w rozwoju umysłowym. Zlałam się zimnym potem ze strachu, ale na szczęście jakoś szybko się z tego otrząsnęłam. Po rozmowie z innymi rodzicami chorych dzieci Kuba i ja dowiedzieliśmy się, co zrobić, aby odpowiednio wcześniej zapobiec takim strasznym powikłaniom. Przede wszystkim musimy wyrobić w córce nawyk głębokiego oddychania po każdym wysiłku i podczas stanu zmęczenia organizmu – mózg Laury nie będzie potrafił automatycznie pogłębić oddechu w takich sytuacjach, więc my po prostu musimy ją tego nauczyć. Od pierwszego dnia, kiedy o tym usłyszeliśmy, zaczęliśmy trenować Laurę – mówiliśmy „oddychaj córeczko” i pokazywaliśmy jej, jak zaczerpnąć głęboki wdech. Na szczęście Laura jest niezwykle bystra i od razu załapała, o co nam chodzi. I tak na przykład już udało nam się nauczyć Laurę oddychać głęboko podczas jedzenia posiłków, gdyż wtedy także zdarzają się u niej spadki saturacji. Córeczka wie, że aby dostać następny kęs jedzenia, musi zaczerpnąć głęboki wdech, dzięki czemu nie ma już żadnych problemów oddechowych podczas jedzenia. Teraz jednak każdego dnia musimy ją trenować oddechowo tak, aby nauczyła się głębokiego oddychania po każdym wysiłku – dlatego wiele razy dziennie słychać w naszym domu słowa „oddychaj córeczko”…

Musimy także dużo baczniej kontrolować oddech Laury przez całą dobę i to nie tylko podczas snu, aby wyłapać u niej wszystkie momenty spadku saturacji i aby odpowiednio szybko nakazać Laurze oddychać. Niestety, nie może ona być całą dobę podłączona do pulsoksymetru, który mamy ze szpitala, ponieważ jest to ciężkie urządzenie na kablu, uniemożliwiające jej chodzenie. Dlatego do monitorowania oddechu używamy kapnometru (przenośne urządzenie do mierzenia dwutlenku węgla w wydychanym powietrzu), ale również Kuba i ja rozważamy zakup dodatkowego sprzętu monitorującego. Właśnie rozglądamy się za urządzeniem, które będzie mogło badać oddech Laury przez całą dobę, a jednocześnie będzie na tyle miniaturowe, że nie przeszkodzi dziecku w chodzeniu i normalnym funkcjonowaniu.

Na konferencji dowiedziałam się również, że dzieci z CCHS mają problemy z oddychaniem podczas jazdy samochodem – niestety jest to prawda, ponieważ nasza Laura po włożeniu do fotelika samochodowego również ma spadki saturacji i dlatego podczas jazdy autem musi być zawsze podłączona do respiratora. Niektórzy pacjenci z CCHS mają problemy z oddychaniem w samochodzie tylko w dzieciństwie, inni także w dorosłym życiu. Pytaliśmy lekarzy i rodziców z całego świata o to dziwne zjawisko, ale niestety nikt nie był w stanie nam go wytłumaczyć. Nie znaleziono żadnych podstaw naukowych do rozwikłania tej samochodowej zagadki…

Rozmawiając z innymi rodzicami dowiedziałam się, że dzieci chore na CCHS nie mogą nurkować. Po zejściu pod wodę ich mózg nie czuje rosnącego dwutlenku węgla we krwi i nie daje im sygnału do tego, kiedy powinny się wynurzyć. Dlatego ludzie z CCHS nurkując mogą się po prostu utopić… Starsze dzieciaki z klątwą Ondyny radzą sobie z tym problemem w ten sposób, że nurkując liczą do pięciu i po każdej piątej sekundzie wynurzają się z powrotem na powierzchnię wody…

Na konferencji niestety potwierdziły się informacje, o których już wcześniej słyszałam, a mianowicie o zabójczym działaniu alkoholu. W kilku przypadkach zdarzyło się, że młodzi ludzie z CCHS po spożyciu alkoholu zmarli. Dlatego rodzice chorych dzieci bardzo boją się o swoje pociechy, kiedy wkraczają one w wiek dojrzewania – u nastolatków pokusa spróbowania alkoholu jest duża, co niestety dla dzieci takich jak Laura może skończyć się tragedią. Dlatego na nas rodzicach ciąży obowiązek wychowania pociech w taki sposób, aby stroniły one od alkoholu przez całe swoje życie.

Dowiedziałam się również o innej makabrycznej chorobie zwanej ROHHAD, bardzo podobnej do CCHS (ale dzięki Bogu Laura na to nie choruje). Choroba jest dziwna i niezwykle niebezpieczna, ponieważ ujawnia się dopiero około 7 roku życia. Dzieci z tą chorobą rodzą się zdrowe i żyją zupełnie normalnie aż do ukończenia kilku lat. Potem nagle w drastycznie szybkim tempie przybierają na wadze, robią się otyłe, a następnie przestają oddychać we śnie. Często takie dzieciaki umierają w środku nocy, zanim ich rodzice i lekarze zorientują się, co się tak naprawdę dzieje…

Poinformowano mnie również na konferencji, że wada wzroku mojej córeczki (zez, opadająca powieka i brak widzenia obuocznego) może zostać zlikwidowana jednym prostym zabiegiem operacyjnym (zajmuje się tym między innymi klinika w Paryżu). Dlatego ja już zaczynam zdobywać informacje na ten temat, aby w przyszłości naprawić oczy Laurki. Być może w Polsce istnieje ośrodek, który przeprowadza takie operacje? A jeśli nie istnieje, to będziemy szukać możliwości u naszych zachodnich sąsiadów.

Miałam też okazję skonsultować Laurę z niemieckim lekarzem specjalizującym się we wszczepianiu rozruszników przepony (to był główny powód, dla którego postanowiłam zabrać córkę na tą konferencje). W konsultacji uczestniczyła też nasza pani doktor anestezjolog, która na stałe opiekuje się Laurą. Lekarz z Niemiec polecał nam wszczepienie rozrusznika i uwolnienie Laury od respiratora, ale dopiero za kilka lat. Na razie jest na to według niego zdecydowanie za wcześnie. Lekarz powiedział nam o wszystkich plusach oraz minusach tego urządzenia – rozrusznik może bardzo ułatwić życie Laury, ale może też ją narazić na niebezpieczeństwo. Operacja wszczepienia rozrusznika niesie ze sobą ryzyko powikłań, np. porażenia nerwów przepony, przemieszczenia się rozrusznika lub zakażenia organizmu. Jeśli doszłoby do porażenia nerwów, to oddech Laury ustałby na zawsze i wtedy musiałaby być zależna od respiratora 24 godziny na dobę. I chociaż takie powikłania zdarzają się niezwykle rzadko, to i tak przeraża nas to okrutnie – nawet gigantyczne koszty operacji (około 400 000 zł za operację + koszty transportu medycznego i opłacenie pobytu w szpitalu podczas wielotygodniowej rekonwalescencji) nie przerażają nas tak bardzo, jak porażenie tych nerwów przepony. Dlatego z wszczepieniem rozrusznika poczekamy jeszcze kilka lat – może w tym czasie pojawi się jakiś magiczny lek na tą przeklętą chorobę…

Oczywiście zamiast rozrusznika możemy zdecydować się na specjalne maski twarzowe, dzięki którym Laura będzie wentylowana. Maski z powodzeniem mogą zastąpić tracheotomię. Niestety, podczas konferencji potwierdziły się moje obawy, że maski bardzo mocno deformują twarz – dochodzi do odkształceń, gdzie górna część twarzy jest cofnięta, a dolna wystająca. Oczywiście są różne rodzaje masek – jedne powodują większe odkształcenia, a inne mniejsze, natomiast wszystkie mają rozmaite skutki uboczne. Są też specjalne rurki do nosa służące do wentylacji, ale one też nie u wszystkich się sprawdzają. Dlatego z maskami na razie poczekamy – przynajmniej do czasu, aż kości czaszki u Laury zrobią się bardziej twarde. Na razie Laura jest malutka, a jej kości miękkie i podatne na odkształcenia, więc jeszcze trochę z tym tematem musimy poczekać. Jeśli kiedykolwiek zdecydujemy się na maski, to równocześnie zdecydujemy się na wykonanie specjalnego aparatu ortodontycznego, który zapobiega takim odkształceniom. Zawsze, kiedy zakładana jest maska nosowo-twarzowa, powinien być również założony ten chroniący czaszkę aparat. Widzieliśmy na konferencji taki aparat z powodzeniem stosowany u niemieckiego chłopca wentylowanego przy pomocy masek – mama tego dziecka obiecała nam przysłać namiary na niemiecką klinikę, która wykonała ten specjalny aparat ortodontyczny. Być może w przyszłości zdecydujemy się właśnie na takie rozwiązanie.

Jednak moim największym marzeniem jest, aby ani rozrusznik, ani maska, ani aparat nigdy nie były Laurze potrzebne. Marzy mi się, aby naukowcom wreszcie udało się wynaleźć lekarstwo na klątwę Ondyny. Ku naszej wielkiej radości na konferencji ogłoszono, że są naukowe podstawy do przypuszczania, iż możliwe jest farmakologiczne leczenie CCHS. Poinformowano nas, że hormon o nazwie progesteron ma być kluczową substancją opracowywanego lekarstwa. Badania trwają we Francji i w USA, ale niestety są dopiero w początkowej fazie. Przez najbliższe lata naukowcy będą toczyć wyścig o wynalezienie lekarstwa na CCHS – są już robione testy na zwierzętach i na ludziach (na razie tylko na kobietach). A ja mam ogromną nadzieję, że moje dziecko w przyszłości łyknie magiczną pigułkę i że od tej pory nie będzie już miało problemów z oddychaniem. Będę się o to modlić każdego dnia…

Na koniec konferencji dowiedziałam się jeszcze jednej nieprzyjemnej rzeczy, która mocno mnie zmartwiła, a mianowicie, że badania genetyczne, które sobie robiłam, są niekompletne. Po urodzeniu Laury sama przebadałam swoje geny aby sprawdzić, czy nie jestem nosicielką CCHS. Wyszło mi z tego badania, że jestem zdrowa jak ryba, a choroba Laury jest zwykłym przypadkiem. Jednak w Warszawie okazało się, że moje badania stwierdzają tylko, że ja sama nie mam CCHS, natomiast nie potwierdzają, czy przypadkiem nie jestem nosicielką tej choroby. Aby upewnić się, że nie jestem nosicielką, muszę powtórzyć badania w rozszerzonej formie w innym ośrodku na świecie (to są badania na tak zwaną mozaikę genetyczną – niestety bez możliwości refundacji). Ma to dla mnie ogromne znaczenie, choćby przy ewentualnej decyzji o urodzeniu kolejnego dziecka. Chociaż tak naprawdę w genetyce nie ma żadnych reguł i nigdy niczego nie można być pewnym – jest to z jednej strony fascynująca, a z drugiej  przerażająca dziedzina nauki, w której niemal wszystko jest możliwe. Na konferencji powiedziano nam między innymi o kobiecie chorej na CCHS ze zmutowanym genem PROX2B, która mimo choroby, nigdy nie miała żadnych problemów z oddychaniem i w dodatku urodziła zupełnie zdrowe dziecko – nikt z naukowców nie potrafił wyjaśnić tego fenomenu…

Za trzy lata odbędzie się następna konferencja CCHS, tym razem prawdopodobnie w Japonii, a ja zrobię wszystko, aby w niej uczestniczyć. Te konferencje to prawdziwa skarbnica wiedzy – niesamowita możliwość zdobycia informacji na temat rzadkiej i ryzykownej choroby mojej córki. Chociaż tak naprawdę okazało się, że choroba jest diagnozowana w różnych krajach z coraz większą częstotliwością, więc niedługo zapewne przestanie być nazywana rzadką. Do niedawna podawano, że tylko 300 osób na świecie jest chorych na CCHS – ale na konferencji opublikowane dane, z których wynikało, że jest już zarejestrowanych około 1000 osób na świecie, w tym około 300 w samej Europie.

Tak naprawdę po tej konferencji powinnam być załamana, ponieważ uświadomiłam sobie, jak wielkim ryzykiem obarczone jest życie mojej córki i na jak wielu płaszczyznach to zagrożenie może się objawić. Wiedziałam, że choroba Laury jest niebezpieczna, ale nie sadziłam, że aż tak bardzo. Powinnam być załamana informacjami, że serce mojej Laury może stanąć, że jej mózg może się nie dotlenić i spowodować upośledzenie, że może umrzeć nurkując lub dając się skusić na lampkę wina. Powinnam być zrozpaczona, ale szczerze mówiąc, nie jestem. Wręcz przeciwnie – jestem wdzięczna za te wszystkie informacje, które udało mi się zdobyć podczas międzynarodowej konferencji. Dzięki tej wiedzy jestem w stanie tak zabezpieczyć moją córkę i wychować ją w taki sposób, aby jej życie było całkowicie bezpieczne – to bardzo trudne zadanie ale wierzę, że mi się uda. W każdym razie zrobię wszystko, co w mojej mocy…

Optymizmu dodały mi rozmowy z innymi rodzicami dzieci chorych na CCHS – zarówno ze świata jak i z Polski. Wielu rodziców, mimo trudnego życia, po prostu promieniowało szczęściem. Pewna mama dorosłego chłopaka chorego na CCHS, która jest jednocześnie prezydentem amerykańskiego stowarzyszenia osób z tą chorobą powiedziała mi, że nasze dzieci mogą mieć naprawdę dobre życie – jeśli tylko o to zadbamy… Z kolei inni rodzice dorosłego chłopaka z Wielkiej Brytanii także zadziwili nas swoim optymizmem – uśmiech właściwie nie schodził z ich twarzy i tryskali humorem. Mimo choroby dziecka wyglądali na wyjątkowo szczęśliwych! Spotkałam też dorosłą kobietę z Włoch chorą na CCHS, która kiedyś miała wykonaną tracheotomię, a teraz żyje dzięki wczepionemu rozrusznikowi przepony (rozrusznik wszczepił jej ten sam lekarz, z którym my konsultowaliśmy Laurę). Rozmowy z tymi ludźmi dały mi bardzo dużo siły do dalszej walki z chorobą Laury. Zarazili mnie optymizmem i teraz wiem, że moja córka może bezpiecznie dorosnąć a nawet założyć własną rodzinę. Muszę tylko zrobić wszystko, co możliwe, aby zapewnić jej bezpieczeństwo zdrowotne. W każdym razie będę się bardzo starać…

Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że niektórzy dorośli ludzie z CCHS próbują się w dorosłości całkowicie usamodzielnić, chociaż ryzykują tym własne życie. Ludzie z tą chorobą szukają wszelkich sposobów na to, aby móc samodzielnie mieszkać i nie być przez cale życie zależnym od opieki rodziny. Pewni Francuzi i Włosi postanowili wspólnie opracować urządzenie, które komputerowo będzie monitorować stan pacjenta, a w razie potrzeby wybudzać pacjenta ze snu przy pomocy prądu, a także automatycznie powiadamiać lekarzy i mieszkającą gdzie indziej rodzinę o zagrożeniu życia takiej osoby. Urządzenie jest już opatentowane i zapewne po przeprowadzeniu fazy testów będzie można je kupić. Inni dorośli pacjenci z CCHS usamodzielniają się przy pomocy… psów. Specjalna rasa wyszkolonego psa kosztuje majątek, ale warta jest swojej ceny, ponieważ jest dla chorego najlepszym przyjacielem i buforem bezpieczeństwa. Psy potrafią wyczuć słaby oddech chorego podczas snu i wtedy szczekaniem wybudzają pacjenta lub alarmują inne osoby. Wiem na przykład o studencie z CCHS, który mieszka w akademiku i to właśnie pies pilnuje, aby w nocy nie odłączył się on od respiratora. Kuba i ja od razu pomyśleliśmy o takim psie dla Laury, ale niestety się okazało, że w Europie nie ma ośrodków szkolących takie psy. Ośrodki szkolące są w USA, a wytresowanie takiego psa wiąże się z przyjazdem do Stanów chorego dziecka i innych domowników z otoczenia pacjenta. Dlatego na tą chwilę te psy pozostają poza naszymi możliwościami. Swoją drogą, zwierzęta mają po prostu jakiś niesamowity instynkt. Sama znam osobę chorą na cukrzycę, która miała zwykłego kundelka. Piesek często podchodził do swojego pana i kładł głowę na jego kolanach. Po jakimś czasie cukrzyk odkrył, że pies kładł głowę na kolanach zawsze wtedy, kiedy miał on zbyt niski poziom cukru we krwi. Pies potrafił to wyczuć bezbłędnie i to bez żadnego specjalistycznego szkolenia…

Spotkałam również rodziny z Polski z całkiem dużymi dziećmi, o których istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia – niektóre z tych dzieciaków są już w wieku szkolnym i dobrze sobie radzą. Jedne mają jeszcze tracheotomię, inne już są na maskach. Nikt jednak nie ma wszczepionego rozrusznika przepony. Udało nam się wspólnie zebrać w jednym miejscu i doprowadzić do rzeczy, o której z kilkoma innymi rodzicami już od dawna marzyłam – a mianowicie do założenia Polskiego Stowarzyszenia CCHS. Zapędziliśmy się wszyscy z naszymi dziećmi do kawiarni, gdzie podjęliśmy decyzję o powołaniu stowarzyszenia i rozpoczęliśmy wszystkie potrzebne procedury. Jesteśmy właśnie na etapie załatwiania formalności i zakładania strony w internecie. Do założenia strony zobowiązał się Kuba – nie ma tam jeszcze wielu informacji, gdyż strona jest dopiero w budowie, ale z czasem na pewno zamieścimy tam wszystko, co wiemy o CCHS, aby pomóc innym chorym dzieciom z Polski. Adres strony to www.cchs.pl. Kuba także zrobił zamknięte forum dla chorych na CCHS i ich rodzin, dzięki czemu wszystkie polskie rodziny będą mogły być ze sobą w stałym kontakcie forum.cchs.pl – zapraszam serdecznie wszystkich rodziców dzieciaków dotkniętych klątwą Ondyny. Osobiście uważam powstanie naszego stowarzyszenia za największy sukces tej konferencji – w pojedynkę ciężko jest walczyć (zwłaszcza z NFZ-tem), ale razem możemy zdziałać o wiele więcej :).

Nie bez znaczenia dla polskich rodzin są także słowa dr Marka Migdała, który był odpowiedzialny za organizację tej konferencji. Jest to anestezjolog z Centrum Zdrowia Dziecka, który został polskim koordynatorem do spraw CCHS. Pan Migdał obiecał nam, że od tej pory będzie utrzymywał stały kontakt z zagranicznymi ośrodkami medycznymi w celu pogłębiania swojej wiedzy na temat CCHS. Zapewnił nas również, że zostaną wprowadzone europejskie standardy postępowania w przypadku CCHS, czyli mówiąc prościej standardy leczenia pacjentów z tą chorobą, których na chwilę obecną nie ma w naszym kraju. Doktor obiecał również, że zapewni nam dostęp do badań potrzebnych naszym dzieciom, które teraz w Polsce nie są wykonywane (na przykład polisonografia – potrzebna każdemu dziecku z CCHS). Wszyscy głęboko wierzymy, że słowa tego lekarza nie są tylko pustą obietnicą, ale realną zapowiedzią tego, co zostanie w najbliższym czasie zrobione dla naszych dzieci. My rodzice będziemy z utęsknieniem czekać na realizację pięknych obietnic, które usłyszeliśmy podczas warszawskiej konferencji…

Jadąc na konferencję byliśmy niezwykle podekscytowani i chcieliśmy wycisnąć z niej jak najwięcej soków, dlatego też wszyscy wykazywaliśmy się ogromnym zaangażowaniem. Kuba był bardzo aktywny podczas wykładów i warsztatów – zadawał lekarzom nurtujące nas pytania oraz rozmawiał z ludźmi z całego świata, którzy mieli ciekawe informacje na temat CCHS. Natalia z kolei wspaniale zajmowała się Laurą tak, aby umożliwić nam bezstresowe korzystanie z wykładów medycznych. A nasza pani doktor anestezjolog stworzyła plakat poświęcony Laurze z medycznym opisem jej przypadku – plakat został wywieszony podczas konferencji na specjalnie zorganizowanej wystawie. Wynieśliśmy z naszej podróży do Warszawy bardzo dużo – jestem niezwykle szczęśliwa, że mogłam tam być. A spotkanie dużych dzieci i dorosłych osób chorych na CCHS było dla mnie ogromnym emocjonalnym przeżyciem. Dziś już wiem, że z chorobą mojej córki można szczęśliwie dorosnąć – wierzę również w to, że można się z tą chorobą spokojnie zestarzeć :).

PS.

Wczoraj, po 9 długich miesiącach oczekiwania wreszcie odbyła się moja pierwsza rozprawa rozwodowa. Poszło wspaniale, więc jestem ogromnie zadowolona z jej przebiegu. Stawili się wszyscy świadkowie, którzy złożyli długie i wyczerpujące zeznania, co dla mnie i dla Laury miało bardzo wielkie znaczenie. Niestety, nie wszystko poszło po mojej myśli i na koniec rozprawy z rozgoryczenia zalałam się łzami. A to dlatego, że Sąd wczoraj rozpoczął moją rozprawę z półtoragodzinnym opóźnieniem i dlatego nie zdążył przesłuchać wszystkich powołanych świadków. W konsekwencji trzech świadków ma zostać przesłuchanych na następnej rozprawie, której termin Sąd wyznaczył dopiero na……………… 2 października 2012… Nie, to nie jest żart, to jest fakt niestety. Aby Sąd przesłuchał kolejnych świadków, ja muszę czekać kolejne pół roku. Przede mną jeszcze jakieś dwie – trzy rozprawy do zakończenia rozwodu, więc mogę zakładać, że  w takim tempie mój rozwód potrwa jeszcze ze dwa lata. A moje dziecko przez ten czas nie będzie miało uregulowanej sytuacji prawnej. I chociaż rozprawa przebiegła dla mnie wyjątkowo pomyślnie, to jednak perspektywa czekania kolejnych 6 miesięcy załamuje mnie nerwowo. Mam nadzieje, że przez to wszystko nie zwariuję… Boże drogi, jak bardzo chciałabym mieć już to za sobą!

Konferencja CCHS – nasza podróż po wiedzę!

komentarze 134

  1. Witam
    Nie znalazłam dokładnych danych dotyczących nieprawidłowości dotyczących narządu wzroku Laury, więc napiszę być może rzeczy dla Pani oczywiste.
    W sprawie zabiegu okulistycznego – powinien byc wykonany w specjalistycznej klinice dziecięcej, choćby ze względu na zabezpieczenie dziecka w czasie znieczulenia. Proponuję miejsce, gdzie takich zabiegów (zarówno korekcji zeza jaki i opadających powiek) wykonuje się chyba najwięcej w Polsce. Katowice, ul.Ceglana 5, Katedra i Oddział Okulistyki Dziecięcej (pod kierownictwem prof.Marii Formińskiej – Kapuścik, ord. dr Erita Filipek). Proponowałabym konsultację w tym ośrodku i to jak najszybciej – korekta ewentualnej wady refrakcji, korekta niedowidzenia, ćwiczenia!!, ewentualna kwalifikacja do zabiegu (być może dużo uda się zyskać ćwiczeniami i zabieg nie będzie taki pilny). Trzeba też sprawdzić w jaki sposób i czy wogóle przeszkadza w widzeniu opadająca powieka – czy można z tym czekać, czy też operować już.
    Laurka jest w wieku, kiedy wiele wad można skutecznie zniwelować bez zabiegu, ale żeby coś więcej powiedzieć, trzeba ją dokładnie zbadać.
    Pozdrawiam

  2. Emilio, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że na Laurkowym blogu piszemy o problemach naszych dzieci…
    Oczywiście umieram z ciekawości, co słychać u naszej małej bohaterki.
    Jednak zdaję sobie sprawę z braku Twojego czasu na kolejny wpis i cierpliwie czekam 😉

    • Oczywiście, że nie mam nic przeciwko 🙂 Cieszę się, że możecie się tu wymieniać informacjami na temat innych dzieciaczków. A nowy wpis postaram się zamieścić jeszcze w tym tygodniu.

    • Dziekuje , kochane , drogie – Isiu i Wiolu za serdecznosc , to takie wazne w zyciu. Na blogu Laurki, pomyslalyscie na przyklad o mnie 🙂 Gorace dzieki za rady i serce. Isiu, gdzies znajdziesz moja odpowiedz na Twoje pytanie. Wybaczcie, ze sie nie znam na technice 🙂
      Zycze Wam wszystkim tylko tego, co najlepsze .

    • Droga Isiu123 – znow wpisalam sie nie tam gdzie powinnam.. Nawet nie wiem czy przeczytasz. Jesli pojedziesz myszka w dol to mam nadzieje, ze znajdziesz moj wpis. Moj syn zostal zdiagnozowany gdy mial 7 lat.. Zycze Ci z calego , matczynego serca, aby Twoje dazenia ku szczesciu Twojego Syna daly owoce !
      Serdecznie pozdrawiam 🙂

  3. wg medycyny chińskiej dziewczynki dziedziczą geny po ojcu a chłopcy po mamie- tak a propos badań. A próbowałyście kiedyś bioenergoterapii ? znam jedną osobę, która naprawdę uzdrawia pawelpolonecki.com ale on przyjmuje w wawie – moze warto sprobowac znalezc kogos sprawdzonego blizej was ? polonecki to juz wiele dzieci z autyzmu uzdrowił.Sciskam Was mocno i duzo radosci i sily życzę 🙂

    • To bzdura! Jak można pisać, że ktoś uzdrowił dzieci z autyzmu? Proszę o przykłady z danymi pacjentów i ich dokładnym przebiegu choroby!
      No chyba, że sam pan bioenergoterapeuta wziął sie za reklamę swojej osoby. A służy to TYLKO solidnemu nabiciu własnej kieszeni. Nie chorym, niestety…
      „panibambi” warto zdać sobie sprawę z tego ile taka wypowiedź może uczynić szkody chorym i ile zabrać pieniedzy, które powinny być przeznaczone na właściwe leczenie.

      • dokladnie, co to za bzdury panibambi tutaj serwuje??

    • Ludzie, nie dajcie się nabrać na uzdrowienia tego typu fachowców.
      To zwykli naciągacze, żerujący na naiwności ludzkiej.
      Strona akurat tego pseudo uzdrowiciela to jedna wielka ściema:

      >> Pawel Polonecki’s office in Toronto will be open until 5th of May 2012
      >> Pawel Polonecki przyjmuje w Polsce od 10 Maja 2012

      Pan Paweł zamierza się cudownie rozdwoić czy teleportować?

  4. dobrze Was było widzieć znowu!!! i dobrze „słyszeć”napawające wiarą i optymizmem słowa.
    jesteśmy z Wami, życzymy powodzenia!!!!
    ps. podczas oglądania filmiku gęba się sama śmiała! świetnie wszyscy razem wyglądacie!!
    buziaki dla skrzacika!!!

  5. Pani Emilio, nie umiem znaleźć słów, żeby wyrazić wszystko to, co czuję za każdym razem, gdy czytam kolejny wpis.

    A więc po prostu: jest pani fantastyczną kobietą, dzielną i twardą babką, najlepszą mamą. Trzymam za Laurę kciuki i często niej myślę. 🙂

    PS. Cudownie, że Kuba trafił do Waszego życia. Zasługuje Pani na szczęście!

    • Witam piekna ,madra kochajaca mamo – Emilko !
      Nie wiedzialam jak napisac osobny wpis, ja i technika i internet – nie jestesmy ” przyjaciolmi „, :-))) wiec wpisuje sie jako odpowiedz na wpis Goslawy, a z jej wpisem sie calkowicie zgadzam.
      Zycze Wam wszystkim szczescia !!! Aby Twoje starania Emilko przyniosly rezultat. Aby Twoja Coreczka byla szczesliwa…I gratuluje Kubie tak wspanialej Kobiety !!!!
      Bo zbyt czesto czytam jaki to Kuba jest wspanialy , bo jest z Toba i z Malutka. a zbyt rzadko czytam jaka cudowna dziewczyne spotkal Kuba !!!
      Moj syn ma teraz 23 lata, ma 3 diagnozy – ADHD, powracajace depresje i atypowy autyzm..
      Takze calkowicie zatracilam sie w szukaniu pomocy dla mojego syna.. Niewiele to pomoglo, Nasz syn nie czuje sie dobrze i moje starania byly na nic… I to chyba jest najgorsze… Ze tak sie staralam i na nic to wszystko bylo….I nie wiemy jak mu pomoc.. Mimo lekow przeciw depresjii i milosci rodzicielskiej..
      Zycze Wam Kochane Dziewczyny sily na kazdy dzien . I radosci !!! Jestescie wspaniale !!!!
      Buziaki ze Sztokholmu.

      • Witaj dzielna Mamo ze Sztokholmu.
        Mam pytanie: w jakim wieku zostało zdiagnozowane ADHD u Pani syna? Bo u mojego w wieku przedszkolnym i miałam nadzieję, że się z tego wyrasta…
        Teraz ma 11 lat i bywa naprawdę ciężko (mimo terapii i Medikinetu), ale aż boję się pomyśleć, co to się będzie działo i jaka jazda nas czeka, gdy wejdzie w wiek dojrzewania…
        Trzymaj się dzielna mamo, życzę Ci wreszcie spokoju a Twojemu synowi, aby te stany napięć, zagubienia i depresji poszły sobie wreszcie precz!!!
        PS. Aby napisać nowy komentarz trzeba zjechać na sam dół 😉

        • Serdeczne podziekowania – takie naprawde od serca – dla kochanych Pan – dziewczyn, ktore podbudowaly mnie psychicznie na blogu LAURKI ! :-))))
          .

        • Ta choroba jest bardzo męcząca zarówno dla pacjenta jak i otoczenia ;-(((
          ale dla pocieszenia tylko dodam, że ADHD, podobnie jak autyzm, jest chorobą geniuszy 😉
          ADHD jest naznaczone piętnem. Ludzie zazwyczaj skupiają się na negatywnej stronie tej choroby.
          Musimy jednak pamiętać, że w odpowiednich warunkach, ADHD może pomóc wyzwolić nieograniczony potencjał i kreatywność
          Oczywiście nie jest gwarancją geniuszu, ale stopień skupienia, jaki może powodować wzmaga rozwój kreatywności.
          Attention Deficyt/Hyperactivity Disorders >> zespół nadpobudliwości psychoruchowej dotyka około 5-7 proc. dzieci. Jest to zaburzenie uwarunkowane genetycznie, więc nie można mówić o błędach wychowawczych czy braku uwagi rodziców.
          Ludzie z ADHD są bardzo wrażliwi, zauważają wiele szczegółów, mają otwarty umysł i niestandardowe toki myślenia. Na ADHD cierpieli m.in. Ludwik van Beethoven, Leonardo da Vinci czy Albert Einstein i wielu, wielu innych…
          Wrodzona wrażliwość, ruchliwość i ciekawość świata mogą obrócić się w pozytywne cechy, dodające dzieciom z ADHD wyjątkowych zdolności.

          tak więc Mamo ze Sztokholmu, głowa do góry!!! 😉

      • Kochany Anonimie, nie mozesz mowic, ze Wasze starania byly na nic. To, ze walczycie z choroba syna jest juz duzym osiagnieciem – przeciez moglibyscie nie robic nic, zostawiajac go tym samym na pastwe choroby. Na pewno poprzez Wasze starania jego zycie jest o wiele lepsze.
        Musisz miec wiecej wiary. Nie mozesz sie poddawac bo dopoki walczysz to jest szansa na to by Twoj syn wiodl szczesliwe zycie w przyszlosci.
        Zycze Ci zatem duzo sily do dalszej walki i wiary w to, ze to co robisz ma sens. A ma na pewno!

        • Jeszcze raz dziekuje za slowa wsparcia, Isiu 123 i Wiolu. Odpowiedz dla Isi – ADHD zostalo zdiagnozowane u mojego syna gdy mial 7 lat, przeszedl kolejne badania jako 20-latek, ktore potwierdzily wczesniejsza diagnoze.
          A poniewaz jest to blog Emilki i Laurki wiec nie bede rozpisywac sie o moich problemach, bo przeciez tak wiele osob ma wlasne, z ktorymi boryka sie kazdego dnia.
          Wszystkim wspanialym Mamom zycze duzo sily, radosci i pieknej wiosny :- )
          Buziaki dla cudownej Laurki !

  6. Serdecznie witam po długiej przerwie na boisku w gronie kibiców DRUŻYNY LAURY.
    My wszyscy tylko kibicujemy kochanej Laurze, natomiast trenerka – mama Emilia jest z naszą kochana zawodniczką nonstop I POD JEJ KOCHAJĄCYM OKIEM LAURA ROŚNIE NA PRAWDZIWĄ GWIAZDĘ.. Dziecko to emanuje niesamowitą radością życia i pogodą ducha mimo tak cięzkiej choroby. Chyba najlepszym lekarstwem, które działa te wszystkie cuda jest PRAWDZIWA MIŁOŚĆI, która otacza tą małą istotkę.
    Wspaniały pomysł zrodził się z tym stowarzyszeniem, zastanów się Emilio czy twoje zaangażowanie w to dzieło nie mogłoby być jednocześnie twoją praca zawodową, z której miałabyś środki na utrzymanie i przy okazji mogłabyś bardzo dużo pomóc innym chorym ludziom. Szkoda Ciebie Emilio, abyś znowu marnowała swoje talenty dla zbijania kasy jakimś cfaniakom, jest to może właśnie twoje życiowe powołanie, nie ma w życiu przypadków.
    Życzę Wam zdrowia, pogody ducha, wiosny w sercu takiej jak w ogrodzie, a przede wszystkim CUDÓW, CUDÓW i jeszcze raz CUDÓW. Wasza Fanka od roku.
    Nasunął mi się teraz, w tej chwili, taki pomysł, że może warto wyprodukować stroje dla kibiców Laury, koszulki, czapki szaliki, inne gadżety, jak dla naszej narodowej reprezentacji. Można wykorzystać mecze Euro, zwłaszcza w Gdańsku, gdzie będzie tak ogromna rzeszę ludzi, na akcje zbiórki funduszy dla Laury – przemyślcie to, bo czasu jest bardzo mało. POZDRAWIAM !

  7. Dopiero teraz obejrzałam filmik. Mała gwiazdeczka Laurka ma ekstra torebeczkę :D. Mała dama! Tworzycie dobrany team – razem wszystko Wam się uda! 🙂

  8. Emilio Laura ma za luźno zapinane pasy w aucie. Zwracam na to uwagę bo jeszcze do niedawna też nie przykładałam do tego takiej wagi a jest to bardzo ważne. Pasy muszę być dociśnięte.
    Trzymam za Was nieustannie kciuki.

    • Dziękuję za info, nie zdawałam sobie sprawy, ze muszą być bardziej dociśniete. Od tej pory dopilnuję, aby tak było 🙂

      • właśnie, zwróciłam na to uwagę, mam taki sam fotelik, zdecydowanie za luźno, przy średniej prędkości tak przypięte dziecko w trakcie uderzenia wypada z fotelika.Przy prawidłowo zapetych pasach na wysokości piersi dziecka mogą ci wejść max dwa palce nie wiecej – na styk.

      • Ja mam fotelik w ktorym pokazuje sie kolor zielony gdy pasy sa wystarczajaco przyciagniete.Bylam zdziwiona ze trzeba je zapinac tak ciasno.Gdyby nie ten kolor wskazujacy kiedy jest ok,pewnie dawalabym luzniej

  9. Przez dwie ostatnie noce czytałam Pani wpisy. Laurka jest śliczną i mądrą dziewczynką, a Pani silną kobietą. Wiem co to znaczy drżeć o życie dziecka. Moja córka urodziła się w 29tc z wagą 1kg spędziłyśmy 4 miesiące w szpitalu, walcząc z infekcjami, problemami z żołądkiem i serduszkiem. Teraz moja córka ma 11 miesięcy urodzeniowych i 8 miesięcy wieku korygowanego. Czas upływa nam na rehabilitacji i bieganiu po lekarzach. Tak jak Laura Karolina jest uśmiechniętym i pogodnym dzieckiem i na przekór wszystkiemu co przeszła śmieje się prawie cały czas i tym uśmiechem dodaje mi sił. Dzieci to dar i cud nie ważne czy rodzą się zdrowe, czy chore, o czasie, czy przedwcześnie nam rodzicom daję siłę i motywację do działania.
    Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za dalsze postępy. Czekam również na anglojęzyczną wersję bloga. Opowiadałam znajomym z Izraela i z Moskwy o Was i bardzo chcą sami zapoznać się z Waszą historią.
    Kamila

  10. Czytam, obserwuję i podziwiam!! KOBIETO!! JESTEŚ DLA MNIE IDEAŁEM MATKI, KOBIETY PRACUJĄCEJ I ROBIĄCEJ WSZYSTKO BY DZIECIOM TAKIM JAK TWOJA, WASZA LAURA BYŁA ZIAGNOZOWANA I DĄŻĄCA DO ZDROWEGO TRYBU ŻYCIA!!
    oglądałam film , Laura jest pogodnym i cudownym dzieckiem i widząc ją tak roześmianą i szczęśliwą w samochodzie podczas wielogodzinnej podróży mimo warunków jestem godna podziwu!!
    Moja córka, 16 miesięczna Julka, która jest zdrowa jak rybka, tryskająca energią jak małe przedszkole w samochodzie nie usiedzi spokojnie 10 min!! A tu taka niespodzianka;) Masz piękną córkę, wsparcie jakiego można pozazdrościć.Życzę Wam by żyło się lepiej, przede wszystkim ZDROWIEJ!!

  11. Gwiazda!!! Super widzieć Ją taką szczęśliwą!

    Jagoda i Jej tata pozdrawiają :*

  12. Podziwiam Kubę. Odważny gość, lubię Go. Tak zaangażowanych chłopów to ze świecą szukać.
    Laurka jest śliczna. Śniło mi się że pojechaliście do Zakopanego. 😉 Życzę Wam tego.
    Emilio, dużo siły, jesteście super!

  13. Witajcie, jak fajnie znowu Was „widziec” i czytac 🙂
    strasznie wyczerpujacy i emocjonujący wpis. Widac napbralas nowych sil po tej konferencji Emilio – super 🙂 Laura wspaniala podrozniczka – slodka jest taka, ze hej 🙂
    Emilio, czy dobrze rozumiem, ze Laura byla najmlodsza osoba na koferencji chorujaca na CCHS? Czy w Polsce sa mlodsze dzieciaczki z ta przypadloscia, czy Laura poki co „zamyka” to grono?

    pozdrawiam Was

    • Nie Laura nie jest najmłodsza, są w Polsce dzieci młodsze od Laury z tą chorobą. Laura „przetarła szlaki” w CZD w Warszawie – po postawieniu diagnozy CCHS u Laury, niedługo potem zdiagnozowano chorobę u 2 następnych dzieci.

      • Dziekuje za odpowiedz, choc smutna ona, ale w calym tym nieszczesciu szczesciem jest to, ze nasza sliczna bohaterka Laura ma tak dociekliwa i oddana Mame, dzieki ktorej te dwa kolejne Maluszki pewnie mniej sie wycierpialy niz Laurka, zanim postawiono Jej diagnoze – Emilio, to chyba poniekad dowodzi temu, ze nic sie nie dzieje bez przyczyny i wszystko gdzies ma swoj ukryty sens, choc ciezko go czesto dostrzec przy calym tym okrucieństwu losu..

        pozdrawiam
        Iwona

        • Tak to prawda , myślę że los wybrał p. Emilię bo zaangażowanie i ogromna walka o każdą informację na temat choroby Laury jest ogromna. Nie każda mama miałaby tyle sił i samozaparcia by to wszystko ogarnąć i jeszcze zrobić wszystko aby każda mama mogła z tej wiedzy skorzystać (szczególnie mamy chorych maluszków). Pani Emilio jest pani WSPANIAŁA Laura ma dużo szczęścia ,że ma taką mamę.Mam nadzieję,że los Pani i malutkiej księżniczce kiedyś się odpłaci za dobro , troskę również o innych, mocno w to wierzę !! : )

  14. Droga Pani Emilio
    Dziś historię Laury znalazłam na yutubie. Nie wiem od czego zacząć ,ale chyba najlepiej od początku. Ja urodziłam się tak jak Laura 7 lipca tylko ,że 1975 roku : ). W swoje 35 urodziny czyli w dzień narodzin Laury straciłam dzieciątko ( to była wczesna ciąża,ale strata ogromna).
    Oprócz tego że jesteście WSPANIAŁE i WASZA historia urzeka chyba wszystkich to sama Pani rozumie , że Laura stała mi się bardzo bliska. Na pewno przeczytam historie malutkiej od początku i będę bacznie obserwować co u Was słychać. Wierzę ,że po tylu trudach wszystko musi być dobrze. Kiedyś znajdzie się lek lub możliwość normalnego życia dla Laury.Miłość rodzica do dziecka i dziecka do rodzica czyni prawdziwe cuda i Wy jesteście tego przykładem. Dla mnie też zdarzył się mój cud , 7 miesięcy temu urodziłam córeczkę jestem bardzo szczęśliwa podwójnie , bo jest cała i zdrowa i jest to dziewczynka, a po dwóch synkach urwisach… sama Pani rozumie jest Pani przecież mamą pięknej Księżniczki

    Mocno przytulam Was do serca i będę śledziła co Was słychać

  15. Film rewelacyjny,Laura jak prawdziwa gwiazdeczka;)Fajna rodzinkę tworzycie i myslę,ze pomimo tylu nowych informacji,nie wszystkich fajnych dacie sobie wspólnie radę.Tego bardzo Wam życzę;)I mnóstwa szczęścia;)Buziaki dla Laurki:)

  16. Bardzo miło jest mi widzieć uśmiechniętą Laurę, której oczy mówią o szczęściu. Jest taka radosna, a zauważyłam , że z pewnością jest zafascynowana Panem Kubą ( fascynacja wygląda na obopólną). Cieszy mnie to wszystko, a o tym co może się wydarzyć nie ma co się martwić na zapas, bo jak zwykle nie wiadomo co szykuje los, może same pozytywne niespodzianki, np. mające związek z progesteronem.

  17. 🙂 witajcie po przerwie! Miło znowu poczytać i zobaczyć jak się macie! Nieustannie trzymam za Was kciuki – oby wszystko układało się jak najlepiej! Emilio, a czy Twoje zdrowie wróciło już na właściwy tor? Buziaki dla Laurki!!!

  18. super filmik:)
    Skoro Laurka lubi podroze to moze uda Wam sie latem zorganizowac kilkudniowy urlop:) Przydalby sie Wam wszystkim odpoczynek i mala zmiana klimatu

  19. Droga Emilko!!
    Od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga i jest on dla mnie prawdziwą skarbnicą siły i wytrwania gdy w moim życiu pojawiają się trudne chwile.Bo czym jest przyziemny i powszedni problem wobec tego, z czym Ty się musiałaś zmagać w pierwszych tygodniach miesiącach życia Laurki.Wiem, że zmagania ciągle trwają ale przeżywasz swoje życie z taką ogromną energią że jestem przekonana, (i nawet to już tutaj kiedys pisałam) że Laurka urodziła się Tobie nie bez powodu!! Bóg wiedział, że masz mnóstwo siły i miłości by zaopiekować się tą kruszynką i tylko przy Tobie będzie szczęśliwa!!!
    Podziwiam Cie bardzo i modle się za Was dziewczyny-za wszystkich Twoich bliskich!!

  20. Emilio, gratuluję Wam tej wyprawy do Warszawy.
    Laurka to przesłodkie, pozytywnie nakręcone dziecko. Siedzi sobie w foteliku trochę zmęczona podróżą… i wystarczy jej jakkolwiek impuls (np. filmowanie przez Natalię) a ona już przesyła życzliwy uśmiech i swoje słodkie DA DA DA…
    Niejeden, zmęczony podróżą, maluch by się już dawno rozbeczał, a ona się śmieje ;-))))
    A ten lekki zezik wcale nie przeszkadza i nawet dodaje jej uroku. ..
    Fajnie by było gdyby udało się go kiedyś skorygować (o ile będzie to w ogóle konieczne) np. szczecińską metodą, o której pisze Ania. Wtedy udałoby się oszczędzić Laurce kolejnej operacji…

  21. http://www.trojmiasto.pl/Laguna-Medical-o14099.html a ja znalazłam jeszcze cos takiego i to w Gdyni jeszcze blizej:)

  22. http://www.visus.gdansk.pl/poradnia_okulistyczna_visus_gdansk.html Mi kolezanka poleciła ta stronke jej siostrzeniec też miał zeza a teraz ma juz zdrowe oczko trwało to chyba 8 msc jak wszystko dosżło do normy przeszedł dwie operacje i niema ani sladu zeby kiedys miał zeza:) i to w Gdansku jak sie przyda podałam link:)

    • Tylko tam nie operuja nie pytałam ja o to ale wiem ze operowany tez był w gdansku z tamtad go na to wysłali:)

  23. Wszyscy ludzie na świecie powinni się od Was uczyć tego optymizmu…i radości nawet z najmniejszych codziennych rzeczy 🙂

  24. Sprawdź Poradnię leczenia Zeza i Niedowidzenia dla dzieci w Gdańsku, przy ul. Wejhera. Wiem, ze wykonywane tam sa zabiegi u dzieci. Znakomici specjaliści (dr (prof.(?)Sildatke, dr Zapaśnik), dobre wyposażenie, profesjonalne podejście. Może się okazać, ze nie ma co szukać odpowiednich lekarzy i szpitala gdzieś w polsce, bo jest taki blisko. I najważniejsze – szpital i poradnia działają w ramach funduszu NFZ.

    • Moja córa miała udaną operację zeza (na gdańskiej Zaspie), poprzedzoną skuteczną korektą ćwiczeniami. Potwierdzam, że dr Sildatke to doskonały lekarz. Najlepiej dostać się do niej ze skierowaniem na konsultację przedzabiegową, bo normalnie zapisując się do przychodni czeka się długo (kilka miesięcy) i nie wiem czy wybiera się lekarza czy przydzielają losowo. O dr Zapaśnik też słyszałam wiele dobrego, właśnie do niej mieliśmy trafić z córką, ale w końcu trafiliśmy do dr Sildatke. Naszym pierwszym lekarzem, od którego dostaliśmy skierowanie na Wejhera była dr Żywicka-Beszczyńska która zajmuje się małymi dziećmi i przyjmuje prywatnie w Gdańsku http://www.okulista.gda.pl/ oraz na NFZ w Sopcoie Brodwino (Kolberga 7) http://www.visum.net.pl/

  25. Bardzo ciekawa ta konferencja była,aż trudno wszystkie te informacje przyswoić.
    Emilko co do oczek Laury,jeśli moge coś zasugerować.
    Sama kiedyś przebywałam na oddziale okulistycznym w Głogowie,leżał tam 14 letni chłopiec,nie wiem jaką miał wade wzroku,ale miał całkowicie opadniętą powieke.Po zabiegu wyglądał jak całkiem inne dziecko:) Ale z tego co wiem ten lekarz już nie żyje,ale pewnie i są inni którzy mogliby pomóc.
    Moje dziecko też miało operacje na oczka i też szukaliśmy fachowców.Z pewnych powodów nie mogliśmy tam akurat być ale polecano nam bardzo dobrą klinike okulistyczną w Szklarskiej Porębie,wpisze tu link Tobie,może warto sie skontaktować też

    http://www.rynekmedyczny.pl/Poradnia_okulistyczna,Szklarska_Por%C4%99ba,Jedno%C5%9Bci_Narodowej,ZOZ,1691088,3813349,3813355/kontakt

    • Kochani dziękuję za wszystkie informacje dotyczące zabiegow okulistycznych. Bardzo mi pomagacie pisząc o tych sprawach – będę miała ulatwioną drogę poszukiwań 🙂

  26. Nie napiszę nic nowego- LAURUNIA C U D O W N A!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Kocham ją bardzo, jak swoją córeczkę, bo są w podobnym wieku a poza tym, trudno jej nie pokochać. Słoneczko Nasze, NAJPIĘKNIEJSZE!
    Mądra i dzielna Dziewczynka. Tak trzymać!

  27. Jesteście wspaniali,wszyscy! Piękny filmik!!! I wesoły i wzruszający.Po przeczytaniu całego niezwykle wciagającego wpisu obejrzałam film,na którym kilka razy oczy zaszły mi łzami,gdy tylko pojawiała się Laurcia.Gdy pomyślę ile stresu musiała Cię kosztować cała ta wiedza,którą była przedstawiona na konferencji,to aż mnie ciarki przechodzą…Co Ty dziewczyno musisz przeżywać….Całe szczęście,nie jesteś sama,masz swojego mężczyznę,godnego Was!odpowiedzialną i oddaną Natalię i całe rzesze nas tutaj!!A ta trudna wiedza wyjdzie Wam tylko na dobre,głęboko w to wierzę!Ściskam Was,powodzenia!!!Buziaki dla Skarba:*
    Magdalena

  28. Witam Pani Emilio!

    Czytam Pani blog od dawna, ale nigdy nie pisałam a chciałam Panią zainteresować informacją w sprawie zeza Laurki. Istnieje też metoda leczenia zeza pryzmatami sama osobiście tą metodę stosowałam i wszystko się zkorygowało(a wszędzie w pozostałych miejscach proponowano operację). Wiodącym ośrodkiem był zawsze Szczecin. Nie wiem czy u Pani córeczki to by zdało akurat egzamin, ale chciałam Pani o takej możliwości napisać. Pozdrawiam was serdecznie!

  29. Emilio, gratuluję udanej inicjatywy. Niepowstrzymana mama, Jurek Owsiak w spódnicy 😉 Świetnie, że wiecie dużo więcej i że jesteście w stanie szybko reagować na sytuacje o których się dowiedzieliście. Kibicuję Wam jak zawsze i trzymam kciuki również za sprawy niezwiązane z chorobą.

  30. Takze zagladalam regularnie. Ciesze sie iz mimo wszystko zadowolenie z Waszych twarzy bije. Zycze spelnienia wszystkich mozliwych marzen!!!

  31. Jestem porażona! Po prostu porażona. Laura jest tak słodka, tak grzeczna, że wyrabia w tym normę chyba 200%. To cudowne dziecko, pełne radości, pełne miłości, którą Jej dajecie. Cudne. Koniec i kropka.

    • Zgadzam się z przedmówczynią. Uśmiech Laury w pełni ukazuje, ze jest szczęśliwa. Bardzo się cieszę, że kochacie i jesteście kochane, zasługujecie na to! Emilko powinnaś być wzorem dla innych rodziców, którzy w pogoni za pienięźdzmi zaniedbują własne dzieci( w najbliższym otoczeniu znam takich kilku), miłość i troska rodziców jest najważniejsza !!
      Pozdrawiam, życzę dużo zdrówka dla Laury i wierzę, że malutka wyzdrowieje całkowicie:)

  32. Cudnie!!! Z szerokim uśmiechem na ustach obejrzałam ten filmik! Pięknie razem wyglądacie, Laurka ma wokół siebie to, co dziecku potrzeba do życia: wielką mi.,ość, czułość i najlepszą opiekę!
    Szkoda, że na tej konferencji nie było tłumaczy, może jeszcze więcej udałoby się dowiedzieć, zrozumieć – ale ciesze się, że tyle wiedzy i nadziei wniosła w Wasze – a pośrednio i nasze życie.

    Oby dr Migdał okazał się słownym człowiekiem – trzymam kciuki za lepszy dostęp do wszystkich niezbędnych badań oraz aby badania nad lekiem – dały wreszcie odpowiedź na pytanie „jak leczyć CCHS?”

    Pozdrawiam Was mocno:))
    cieszę się, że w tej walce z chorobą masz przy sobie tak wspaniałe osoby, jak Kuba i Natalia – dziękuję również Wam!

    PS. postępowanie sądu jest po prostu karygodne – czy w tym kraju tylko za kradzież batonika można kogoś szybko osądzić?! UUUGGGHHHH!!!!

  33. Gdy patrzę na Laurę, to wiem, że warto. Warto walczyć o Jej zdrowie i szczęście. Jest wspaniała. Laurko, życzę Ci powrotu do zdrowia, a to na pewno nadejdzie, bądź cierpliwa, uda się, Twoja Mama na pewno zrobi wszystko… . Życzę Ci byś już nigdy w życiu nie cierpiała.

  34. Pani Emilio w Prywatnym Szpitali św.Rafała w Krakowie (w którym pracuje) zatrudnieni są świetni specjaliści, którzy wykonują operacje/ zabiegi dzieciom z całej Polski:
    Operacja cysty spojówki
    Operacja brodawek powiek
    Operacja kępek żółtych
    Operacyjne leczenie zeza towarzyszącego
    Operacyjne leczenie zeza z zespołem A i V
    Operacyjne leczenie zeza porażennego oraz pourazowego powstałego wskutek złamania oczodołu typu blow-out lub w następstwie urazu mięśnia ocznego
    Reoperacja zeza jatrogennego
    Operacja zeza i dwojenia w oftalmopatii tarczycowej
    Operacyjne leczenie zeza akomodacyjnego
    Wrodzone zaburzenia ruchomości oczu
    Operacyjne leczenie oczopląsu
    Zaćma
    Operacja usunięcia gradówki
    Zabiegi wykonywane są również w ramach NFZ.

    • Pani Elu bardzo mocno dziękuję za ten pakiet informacji! Wszystko sobie zapisałam – na pewno zapoznam się szczegółowo z ofertą tego szpitala. Dziekuję!

      • Potwierdzam, moja 14 letnia chrześnica w tym szpitalu dwa lata temu przeszła operacje skorygowania zeza. A miała bardzo rozbieżnego. Dzis ma 16 lat a po zezie ani śladu, nie zasłania juz oczu włosami i częsciej ” wychodzi” do ludzi.

  35. Emilko – cudnie razem wyglądacie!! Po obejrzeniu filmu wzruszyłam się – bardzo się cieszę ,że jesteście taką wspaniałą , kochającą i pełną miłości rodzinką. Buziaczki dla całej wspaniałej trójki ups… dla Natalki też

  36. Kochane słoneczko z Laurki, uśmiech nie schodzi jej z buzi. Pozdrawiam

  37. Piękna szczęśliwa rodzina 🙂

  38. Witam Pani Emilio. Nurtuje mnie sprawa oczek Laurki. Napisała Pani, że oczka córeczki można naprawić prostym zabiegiem i wspomina Pani o Paryżu. W Polsce też operuje się zeza. No chyba, że potrzebny jest jakiś specjalny ośrodek z uwagi na chorobę Laurki. Ale nie wydaje mi się, żeby tak było. Moja córeczka ma zeza oka lewego spowodowanego wadą wzroku +1 nadwzroczność i +1 astygmatyzm(wadę wzroku ma też w prawym oczku). Na razie nosimy okularki z różnym skutkiem – Zosia bardzo często je zdejmuje (aparaciki słuchowe z resztą też). I nam lekarka powiedziała, że po roku noszenia okularków powinno się wszystko unormować. A jeżeli noszenie okularków i zaklejanie oczka (jeszcze tego nie robiłam) nic nie pomoże to mała będzie miała zabieg na tego zeza. My mieszkamy w Białymstoku i tutaj na miejscu wykonują takie zabiegi. W Warszawie są świetni specjaliści od zeza np prof Marek Prost,( inni dobrzy okuliści – dr Seroczyńska dr Hautz), w Krakowie też są (podobno ) świetni specjaliści od zeza.
    Pozdrawiam ewa

    • Też od razu pomyslałam, że w Polsce znajdą się specjaliści zdolni do przeprowadzenia takiej operacji. Napisaliśmy maila do francuskiej lekarki specjalizującej sie w operowaniu zeza, którą poznaliśmy na konferencji. Ona obiecała nam dać namiary na polskich specjalistów, którzy szkolili się u niej we Francji. Teraz czekamy na jej odpowiedź. Dziękuję Pani Ewo za nazwiska lekarzy – bardzo mi Pani pomogła w tej sprawie. Pozdrawiam serdecznie!

      • Pani Emilio, a pomyslałam jeszcze może w Trójmieście by poszukać, albo w Poznaniu (zawsze troszke bliżej niż Kraków :)) . Jak coś namierzę to dam od razu znać. Bardzo bym chciała Wam pomóc, ale na razie sytuacja finansowa mojej rodziny nie pozwala mi na to (sama mam niepełnosprawne dziecko, i jeszcze 3-miesięcznego zdrowego, urodzonego o czasie synka). Więc może w ten sposób choć trochę sie przydam. Pozdrawiam, całusy dla Laurki. ewa

  39. Emilko strasznie się cieszę, że się odezwałaś 🙂 powiem szczerze, że przez pewne opinie już nie napiszesz nic 🙁 ale jesteście całą czwóreczka (Ty, Kuba, Laura i oczywiście Natalka).

    Super , że ta konferencja tyle wniosła i takie nadzieję dała.

    A ten film jest cudny, pierwszy raz tak bardzo pczułam się zrzyta, a momen, gdy p. Kuba podłącza respirator ujął moje serce i mam nadzieję, że szybko usłyszy z ust Laurki słowa ”tatuś”

  40. Witam!!!
    Jestem pod ogromnym podziwem Pani trudu o uśmiech malutkiej…:) wierzę, że ten cudowny uśmiechnięty buziaczek wynagradza wszystkie wylane łzy i nieprzespane noce….i tak ogromnie bym chciała żeby moja córcia też potrafiła się do mnie tak bezgranicznie szczerze uśmiechnąć… Amelka ma bardzo rzadką wadę mózgu…ale walczymy…walczymy o każdy dzień…o każdy ruch rączką, nóżką, główką…a Pani blog daje mi jako matce siły, że nie można się poddawać… pozdrawiam serdecznie 🙂

  41. Witajcie znowu! Czekaliśmy! Ćwierkają wróbelki- rewelacyjna wersja piosenki w filmiku 🙂 Uśmiałam się do łez! Trzymam kciuki, myślami z Wami! Kochamy Laurę 🙂

  42. Droga Emilko!!!
    Od dłuższego czasu czytam Twój bloog.Laurka jest wspaniała.Jestem pełna podziwu dla Jej rozwoju psychicznego,motorycznego,fizycznego.Jestem mamą Gabrysi która we wrześniu skończy 3 latka.Gabrysia ma zespół Downa oraz złożoną wadę serca.Przeszła cztery operacje zaraz po urodzeniu na otwartym sercu w CZD,podczas czwartej doszło do niedotlenienia prawej półkuli mózgu za czym idzie niedowład lewych kończyn.Od urodzenia do swoich pierwszych urodzin Gabrysia leżała w szpitalu bez wyjścia do domu.Pół roku w CZD z którego odczucia mam bardzo negatywne niestety.Gabrysia przez 1 rok i 9 mcy miała założoną tracheostomię,przez rok zupełnie niepotrzebną jednak nikt nie chciał rurki wyjąć … nasza Polska!!!Na szczęście znalazła się wspaniała doktor laryngologii w Warszawie na ul. Litewskiej która nie boi się niepełnosprawnych dzieci i usunęła Jej to szkaradztwo.Od pół roku Gaba jest wolna od rurki:) Niestety nadal na sondzie dożołądkowej ponieważ straciła odruch ssania i połykania.Boi sie jedzenia choć już zaczyna intensywnie je lizac 🙂 Gaba nie chodzi,siedzenie sprawia jej trudność ale jest wspaniała.Nasze Córki to BOHATERKI!!!Uwielbiam czytać Twoje wpisy bo jesteś mądrą,oddaną matką.A tym którzy piszą tu negatywnie otwarcie piszę żeby pocałowali sie w dupę!!!Co oni mogą wiedzieć o chorym dziecku,o odczuciach matki,walką z NFZ,patrzenie na cierpinie dziecka … Okrutnie!
    Emilko na zakończenie napiszę Ci że mam piecio miesięcznego synka Bartusia.Zupełnie nieplanowany i ZUPEŁNIE ZDROWY!!!
    Trzymam za Was kciuki.Jestem z Wami całym sercem 🙂

    • Myślę, że zdrowie Bartusia jest najlepszą nagrodą dla Ciebie za Twoją walkę z przeciwnościami losu! Trzymam kciuki, aby calej Twojej rodzinie wiodło się jak najlepiej! Pozdrawiam Gabrysię i Bartusia 🙂

    • Pani Beato,
      wzruszył mnie Pani wpis, bardzo. Życzę Pani dużo siły i wiary i oczywiście powodzenia w walce o zdrowie Córeczki.
      Trzymam kciuki i pozdrawiam.

  43. Pani Emilio czytałam jeszcze raz i mam parę pytań (ze zwykłej oczywiście ciekawości:))). Wspominała Pani, że spotkała na konferencji rodziców dziecie z tą chorobą, co Laura w wieku szkolnym. Czy te dzieci uczęszczaję normalnym trybem, czy mają nauczanie w domu? Jak wygląda ich codzienność – wychodzą z rówieśnikami na dwór, czy muszą być pod stałą kontrolą rodziców?
    Pozdrawiam

    • Jedno z dzieci chodzi do szkoły specjalnej, a drugie do normalnej – jednak jednym i drugim rodzicom trudno było znaleźć szkołę, która zgodziła się na przyjęcie ich dzieci. Dzieci muszą być pod stałą kontrolą rodziców, opiekunów lub przeszkolonych nauczycieli. Oczywiście mogą wychodzić na dwór z rówieśnikami, ale niestety nie można spóścić z nich z oka. W każdej chwili coś sie może stać, choćby nagła potrzeba oczyszczenia rurki tracheotomijnej z zalegającego śluzu – wtedy przeszkolony pedagog szybko musi odessać wydzielinę z rurki. Niebezpieczenstwo sprawiają też wszelkie upadki czy uderzenia w głowę, o które w dzieciństwie nietrudno. Jesli dziecko z powodu upadku straci przytomność, to wtedy nie oddycha. Dlatego ja osobiście niegdy nie pozostawiłabym swojego dziecka bez nadzoru. Ale nie wiem, jak robią inni rodzice – niestety nie zdążyliśmy porozmawiac na wszystkie tematy.

      • Ja też mam pytanko.A te starsze dzieci czy dorosłe osoby nie mogą odsysać się same/To się mdleje w tym momencie czy dusi się?I jeszcze jedno pytanko.Laura zawsze musi spać na wznak?Jeżeli ma podłończony respirator to nie może przekręcać się na boczki jak inne dzieci?Tak też pytam z ciekawości.Przepraszam,jeżeli Pani Emilia nie chce,nie musi odpowiadać.Miłego dnia życzę.

        • Dzieci, które były na konferencji (miały okolo 7-8 lat) nie odsysały się same – robili to rodzice. Nie wiem, jak jest u dorosłych ludzi. Dorośli z CCHS nie mają już tracheotomii, przechodzą na inne systemy wentylacji, dlatego sprawa odsysania dotyczy dzieci. Podczas oddychania się nie mdleje – pojawia się silny odruch wyksztuśmy, czasem wymiotny i może dojść do lekkiego podduszenia, dlatego po odsysaniu trzeba rozprężyć płuca przy pomocy worka ambu. Myślę, że jest to zbyt wielkie wyzwanie dla kilkuletniego dziecka, aby moglo zrobić to samodzielnie.

          Laura jak jest podłączona do respiratora może spać w dowolnej pozycji – nawet na brzuszku. Rury od respiratora są elastyczne i nie sprawiają jej problemów.

        • Dziękuję Pani Emilio za obszerną odpowiedz.W mojej wiosce dziewczyna dorosła ma rurkę.Nie oddycha inaczej.Może nie wie o innych możliwościach oddychania.Nie wiem,może kiedyś zdobędę się na odwagę i porozmawiam z nią.I jeśli mogę,polecę Jej Pani bloga,może dowie się więcej na temat tej aparatury i innych możliwościach walki z chorobą.Jeszcze raz dziękuję za odpowiedz.

      • chciałabym wypowiedzieć się w sprawie uczęszczania do szkoły a dokładniej – konieczności stałego monitorowania dziecka w szkole. Podaję informację z drugiej ręki ale uważam, że warto sprawdzić (potwierdzić taką możliwość). A więc: podobno istnieje instytucja „opiekuna-cienia”, „opiekuna-ducha” to osoba, która towarzyszy dziecku w szkole jak cień, pilnując i kontrolując dziecko. Podobno jest możliwość dofinansowania takiej opieki przez Państwo. Nie znam zbyt wielu szczegółów ale koleżanka od której to usłyszałam jest w trakcie próby załatwiania takiego opiekuna do swojego chorego dziecka. jego zadaniem ma być kontrola stanu dziecka i monitorowanie i reagowanie na objawy choroby. Postaram się napisać cos wiecej jak tylko dowiem się czegoś na ten temat

        • Słyszałam o opiekunie osoby niepełnosprawnej, ale o opiekunie-cieniu słyszę pierwszy raz. Będę wdzięczna za kazde informacje w tej sprawie. Pozdrawiam serdecznie!

        • Z tymi cieniami to prawda. Wiem, ze sa zatrudniani dla dzieci autystycznych na podstawie odpowiedniego zapisu w orzeczeniu o niepelnosprawnosci, ale w szczegolach sie nie orientuje, bo nie mieszkam w Polsce. Sadze, ze np u rzecznika osob niepelnosprawnych mozna uzyskac szczegolowe informacje z podstawami prawnymi.

        • To nie żaden cień, tylko pomoc nauczyciela, która przysługuje klasie (w przypadku autystów można tworzyć tzw. diady tj.klasy 2-osobowe) i na podstawie orzeczenia przysługuje opiekun, który jest z dziećmi w czasie pobytu w szkole.

  44. Podziwiam Cię Emilio od dawna i kibicuję Wam!
    Cieszę się ,że wyprawa do Warszawy się udała.Na pewno będzie wszystko ok i Laurcia będzie tylko zdrowiec:))
    Przekazałam Wam 1% .

    Pozdrawiam i trzymam kciuki!

  45. Jej uśmiech jest wart wszystkiego….

  46. Po obejrzeniu Waszego filmiku tak mi przyszło na myśl….jak wielkie głupstwo zrobił facet pozostawiając swoje dziecko..nie spsób, by teraz tego nie dostrzegł oglądając tak śliczną i wesołą Laurę, ale ma czego chciał i kto wie czy sobie na to nie zasłużył? A Wam…wszystkiego najlepszego…a szczególnie małej ślicznotce:)

  47. Rany, Laura cały czas się śmieje,jak ja bym chciała być tak pogodnym człowiekiem.

  48. Emilio to ja radzę przypominac sie co jakis czas dr Migdałowi, on wiele obiecuje.
    Nam na podobnej konferencji (poswięconej SMA) też obiecał pełna otwartość i pomoc, a tymczasem to właśnie on „blokuje” wentylację nieinwazyjną, pomimo że standardy światowe wychodzą z tracheotomii to u nas jest na odwrót.
    Powodzenia w walce o zdrowie Laury, kibicuję Wam bardzo:)

    • Wiem o tym niestety… Z tym lekarzem są różne doświadczenia… Dlatego też celowo napisałam na blogu o złożonych przez niego deklaracjach.

  49. Lura jest cudowna;) i jak slicznie mowi;D milo obejzec taki filmik po Waszych ”wakacjach” 😉 pozdrawiam goraco;*

  50. Laura jest przewspaniałą dziewczynką 🙂 Widac jak szybko się rozwija 😀

  51. Dziewczyny jestescie cudne 🙂 Patrzac na Laurke widac jak bardzo jest szczesliwa:) to niesamowite. Dobrze ze takie konferencje są organizowane, tyle informacji mozna uzyskać spotkac sie z innymi rodzicmi 🙂 trzymam kciuki za stowarzyszenie uwazam ze to rewelacyjny pomysl, zawsze wspolnymi silami mozna wiele wiecej zdzialac 🙂 powodzenia

  52. To jest niesamowite, widzać jak dzięki Wam Laurka tryska szczęściem! Ciągle uśmiechnięta, niewiarygodne!

  53. Laurka jest cudowna! Z całych sił trzymam kciuki, żeby udało się stworzyć lekarstwo!
    A rozprawa rozwodowa… brak słów 🙁

  54. Uff, faktycznie dlugi post wyszedl:) Ale tresciwy i doczytalam do konca:) Szkoda tylko, ze sad taki opieszaly.Jesli faktycznie wyrok uzaleznia sytuacje prawna Laury, ktora w koncu cierpi na chorobe zagrazajaca zyciu, to dobijalabym sie nie tylko do sadu, ale tez do wszystkich mozliwych rzecznikow (praw obywatelskich, dziecka, niepelnosprawnych…), zeby sad przyspieszyl procedury. Powodzenia! Usmiech Laury jest normalnie jak tecza po burzy:)

  55. Pani Emilio, oglądając film z podrózy na konferencję zalałam sie łzami. Jest Pani niesamowicie dzielna osobą! Widać, że Laurka pieknie rosnie…to zasługa Pani cięzkiej pracy-walki! Trzymam kciuki aby za parę lat lat Laurka mogła wstać rano łyknąc tabletke z progesteronem i mogła bawic się jak inne dzieci nie myslac o dodatkowych wdechach i całej reszcie niezbędnych zabiegów. Pozdrawiam serdecznie

  56. Witam Pani Emilio, na bloga o Laurce natrafiłam na stronie o wcześniakach (moja córeczka jest wcześniakiem, z problemami zdrowotnymi, ruchowo udało nam się ją wyciągnąć – obecnie chodzi i biega; ale nie wiadomo co przyniesie nam los; mamy niedosłuch obustronny i wadę wzroku). Jestem pełna podziwu dla Pani i dla Laurki, ta bezgraniczna miłość do drugiego człowieka – do swojego dziecka; ta walka o każdy „normalny” dzień życia – to coś niesamowitego. Mimo, że problemy zdrowotne mojej córeczki nie są aż tak wielkie jak Laurki, to dla mnie są najważniejsze, tak jak dla Pani zdrówko Laury. Ja wiem, że nadejdzie kiedyś taki dzień, kiedy te wszystkie problemy przestaną istnieć. Wierzę, że tak będzie i że dziewczynki kiedyś będą zdrowiutkie. I kiedyś powiedzą” Mamusiu dziekuję, że o mnie walczyłaś” (po porodzie Zosia dostała 0 pkt w skali apgar, była 10 min reanimowana, lekarze nie dawali żadnych szans na przeżycie córeczki, a gdyby nawet jej sie udało to na pewno będzie warzywkiem). Podziwiam Panią Pani Emilio, jest Pani dla mnie wzorem do naśladowania, pod każdym względem. Dziękuję za to, że mogę o Was czytać.

  57. Witam ponownie bardzo serdecznie!!! Fajnie, że znowu jesteście, tęskniliśmy za Wami… 🙂
    Bardzo się cieszę, że konferencja przebiegła pomyślnie, mimo iż przekazano Wam troszkę mniej dobre wieści to przynajmniej wiecie na czym stoicie i będzie Wam łatwiej to wszystko wdrożyć w życie a przynajmniej jesteście świadomi nowych rzeczy. Filmik rewelacyjny widać, że podróż minęła Wam wesoło i się nie nudziliście;-)
    Pozdrawiamy i buziaki dla maludy

  58. Można się w Was zakochać, można Was podziwiać, można Wam współczuć ale też i zazdrościć miłości, wiary i nadziei…jesteście wspaniali…naprawde!!!!!!!!!!

    • Zgadzam się w 1000000% 😀 wspaniali jesteście 🙂

      • tak to prawda 😉 tak bardzo chcialabym sie z wami spotkac…i poznac was osobiscie 😉 trzymajcie sie moje kochane….

  59. hotel pierwsza klasa. natomiast tak sobie myslę, ze gdyby drugie dziecko było w drodze, to by przyspieszyło sprawę rozwodowa, jak mniemam. trzeba by szybciej zrobić te badania i do roboty. sama przyjemność, a efekty również, jak widzę po Laurze, bardzo ladne będą.
    :)))

    • No niestety to tak nie działa. Gdybym teraz urodziła dziecko, nie mając jeszcze rozwodu, to automatycznie według prawa dostałoby ono nazwisko po prawie byłym mężu i dostałoby w akcie urodzenia jego „ojcostwo”. Musiałabym zakładać kolejną sprawę w sądzie rodzinnym o ustalenie prawdziwego ojcostwa i o zmianę nazwiska na nazwisko prawdziwego ojca. Niestety takie jest w Polsce prawo, więc urodzenie teraz kolejnego dziecka wcale by nie polepszyło sprawy, a jeszcze by pogorszyło.

      • Emilio, a nie chodzi czasem o jakąś określoną ilość dni ustania pożycia małżeńskiego (wyprowadzka jednej ze stron)? bo bez przesady, jeśli ktoś jest w separacji np. pięć lat i zachodzi w ciążę, ojciec jest znany i przyznaje się, to jakim cudem mąż ma mieć przypisane to dziecko?

        • Taką informację dostałam od prawnika – ja nie mam orzeczonej separacji, a jeśli urodziłabym dziecko nie mając rozwodu, to automatycznie miałoby ono w papierach ojcostwo prawie byłego męża. Nic wiecej nie wiem, bo szczegółowo nie interesowałam się tą sprawą i na razie nie mam potrzeby aż tak szczegółowo się nia interesować.

        • VI. Ustalenie ojcostwa i nadanie dziecku nazwiska ojca.
          Ustawa z dn. 25 lutego 1964 r. Kodeks rodzinny i opiekuńczy (Dz. U. z 1964 r., Nr 9, poz. 59 z późn. zm.)

          Istnieją trzy sposoby ustalania ojcostwa:

          domniemanie pochodzenia dziecka od męża matki – dotyczy dzieci urodzonych w małżeństwie,
          uznanie dziecka przez ojca,
          ustalenie ojcostwa przez sąd.
          W jakich okolicznościach przyjmuje się, że dziecko pochodzi od męża matki?
          Jeżeli dziecko urodziło się w czasie trwania małżeństwa lub przed upływem 300 dni od jego ustania lub unieważnienia, przyjmuje się, że ojcem dziecka jest mąż matki. Domniemania tego nie stosuje się, jeżeli dziecko urodziło się po upływie 300 dni od orzeczenia separacji. WYJĄTEK: Jeżeli przed upływem tych 300 dni matka ponownie wyszła za mąż, przyjmuje się, że ojcem dziecka jest drugi mąż. Jeżeli nie zachodzi domniemanie, że ojcem dziecka jest mąż jego matki, albo domniemanie to zostało obalone, ustalenie ojcostwa może nastąpić poprzez uznanie dziecka przez ojca albo na mocy sądowego ustalenia ojcostwa.

          Smutne ale prawdziwe.

        • Emilka ma racje.Dziecko które urodzi sie w prawnie trwającym związku małżeńskim jest automatycznie uznane za dziecko małżonka.
          To nie był by dobry pomysł by urodziła teraz drugie maleństwo.

      • Ja urodziłam dziecko ze związku nieformalnego po 4 latach od rozwodu. W związku z tym, że nie zmieniłam nazwiska tylko mam po byłym mężu, maluch dostał, że tak powiem z automatu nazwisko mojego byłego męża. Dopiero po złożeniu zgodnych oświadczeń /ja i mój partner/ przed urzędnikiem Urzędu Stanu Cywilnego maluch dostał nazwisko swojego właściwego ojca i w akcie urodzenia ma wpisanego swojego ojca. Nie dopytywałam się co by było jakbyśmy nie złożyli tych oświadczeń.

    • troszke nie na temat ale pomysl dla mnie okropny po prostu.. dziecko to dziecko a nie narzedzie do uzyskania rozwodu… Jak mozna robic sobie dziecko zeby tym samym zdzialac cokolwiek?
      Ucieszylam sie z wiadomosci dzis przeczytanych, mimo przerazenia w niektorch momentach, wierze, ze bedzie dobrze ale powyzszy komentarz mnie normalnie zniesmaczyl..

  60. Dziękuję Pani Emilio… za to, że Pani z nami jest… te parę tygodni bez Was… dziwnie było włączyć komputer i nie wchodzić na Laurkowy Blog… uzależniłam się od Was…
    Kochani – nadal będę Wam kibicować! Wam i lekarzom, aby odkryli magiczną pigułkę, która da Laurze nadzieję i lepsze życie!
    Jak już Pani kiedyś napisała, nadzieja nie jest matką głupich! Ona powinna być matką każdego z nas! Bo nadzieja i miłość, to nasze największe skarby…
    Miło Was zobaczyć takich szczęśliwych i uśmiechniętych. Z Laurki to już duża panna 😉 Życzę Wam uśmiechu na każdy dzień!

  61. Witam po urlopie. Owocnie spędzony weekend w Warszawie cieszy mnie niesamowicie. Założenie Stowarzyszenia super sprawa – faktycznie na razie mało tam informacji. Po przeczytaniu postu podobnie jak i Ty Emilko jestem pełna optymizmu. Wierzę, że Laurka bezpiecznie wejdzie w dorosłe życie i świetnie da sobie radę. Ona jest tak radosnym dzieckiem, że aż nie chce się wierzyć jak okrutnie potraktował ją los. Gratuluję również związku z Kubą. Jak stare powiedzenie mówi ” Nie ten tata co zrobił tylko ten co wychował dziecko”. Trzymajcie się dziewczyny. Pozdrawiam wiosennie

    P.S. Zmienił mi się blog z kwiotka na mirabelkę to tak żebyś mnie rozpoznała

  62. Filmik cudowny,najlepsza końcówka 🙂 Lurka urocza.Cały wpis przeczytałam z ciekawością.Mam nadzieję,że Laurę ominą wszystkie przypadłości,które mogą towarzyszyć przy CCHS…We wpisie trochę za często wspominasz o Kubie (Kuba to,Kuba tamto itp)

    • Nie może udawać, że On nie istnieje, przecież wiadomo, że współdzieli ich życie, pomaga z całych sił. Eliza jest szczęśliwa, że Go ma..dlaczego nie może o Nim wspomnieć?? Coś, Ktoś musi dodawać jej sił… a On to robi i chwała mu za to… czepiasz się… czyżby Ci było żal, że Elizie się udaje??

      • Emilia a nie Eliza:)

    • oczywiście miałam na myśli Panią Emilię…przepraszam za pomyłkę..

    • No jest też w tekście sporo kropek, przecinków i parę razy myślnik. Myślę, że dziewczyny powinny się z tego wytłumaczyć… I to zdecydowanie…

      Uściski dla Małej. Da radę. Dorośnie i założy rodzinę, bo czemu nie? Przecież jest i to jest najważniejsze…:)

      • no tak zawsze znajdzie sie xxxx z dobrymi radami ,emilko nie przejmuj sie takim co napewno nie ma pojecia o prawdziwym zyciu ,kurcze jak ja sie wkurzam jak czytam takie komentarze .duzo ludzi boli ze masz dom, auto i dobrze wygladasz a nie mieszkasz w stodole i przeciez powinna chodzic w obtarganych ubraniach zeby sie nie czepiacli,nie nie i tak by sie do czegos przyczepili,no bo to ludzie musza sobie znalesc rozrywke …..zamiast zajac sie wlasnymi problemami.
        buzki dziewczyny 😉

      • bardzo dobrze że są kropki przecinki i myśliniki bo to świadczy tylko o tym że Emilka bardzo szanuje czytelnika 🙂
        Myśle Basia że napisałaś to w formie żartu bo aż się roześmiałam w głos:)
        Dzięki za poprawienie nastroju:)

    • A ja własnie ciesze sie ze pisze duzo KUBA:)widac ze szczescie jest miedzy wami i tak powinno byc wkoncu pan Kuba jest teraz w ich zyciu i trudno było by tego unikac 🙂 nie znam tego pana ale normalnie widac ze od niego bije dobroc:)

      • Tak,to prawda.Dobrze temu Panu z oczu patrzy he he.Pasujecie do siebie.Jesteście mili i dowcipni.I ta Pani z tyłu,domyślam się,że to Pani opiekunka,jest przesympatyczna.Jesteście tacy(Przepraszam za wyrażenie)Sami swoi.Jak trzeba to powaga a jak nie trzeba to głupoty w głowie.Uwielbiam takich ludzi na luzie he he.Miło znowu Was widzieć.Pozdrawiam.

        • he, he ten KUBA to fajnej muzyki słucha 🙂 już go lubię:-)

  63. Ja sie przeraziłam po tym wpisie, dobrze że TY nie, Emilio. Życzę Wam, żeby ta magiczna pigułka powstała, bez koniecznosci przeprowadzenia szeregu kosztownych operacji i wiążących się z nimi komplikacjami.
    Filmik obejrzę jak bedę już w dobrym zasiegu, tj. w Łodzi.

    PS: Emilio, post wcale nie jest az tak długi, ja może tak to odbieram z racji kierunku, który studiuję. Muszę jednak powiedzieć, że masz świenty styl. zdania chłonę 🙂 Zazdroszczę 🙂

  64. cudownie znów Was czytać!! A Laurka booooska!!!!

  65. Dobrze że wróciłyście do pisania:))
    Filmik jest świetny.
    A informacje chociaż nie optymistyczne to dobrze, że są. Łatwiej pokonać wroga jeśli dużo się o nim wie.
    Pozdrawiam serdecznie!

  66. Naprawdę wiele informacji udało się Wam uzyskać, bardzo cennych ot choćby o spadku saturacji. Lęk o Laurę pewnie będzie towarzyszył przez całe życie i cięzko będzie niektóre sprawy kontrolować, bo nie da się być na 100% czasu przy np. nastolatku. Życzę dużo optymizmu i takiej siły do walki jaką ma Pani do tej pory.
    Pozdrawiam

  67. Witam Was po długiej nieobecności!!!! Laurka przepięknie gada:) Cieszę się z owoców konferencji, wydaje mi się, że ta choroba jest na tyle interesująca z naukowego punktu widzenia, że nie ustaną w poszukiawaniach jak nad tą chorobą zapanować , czy jak ją wyleczyć.
    Laurka ma najlepszą opiekę więc nic jej nie grozi, żadne z tych strasznych dodatkowych skutków choroby… Trzymam za Was kciuki i przesyłam moc uścisków!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    ps. Może uda się że mój wpis będzie pierwszy:)

  68. Dobrze,że taka konferencja się odbyła.
    Sądzę,że założenie Stowarzyszenia to świetny pomysł,moje gratulacje.
    Film jest bardzo ładny 🙂
    Laurka pięknie się rozwija.
    Pozdrawiam:)

  69. Filmik normalnie ze łzami w oczach obejrzany:) jejku ile miłosci dajecie LAurze swoimi staraniami jak dobrze ze na swiecie sa tacy ludzie jak Pan Kuba i tak bardzo widac o was sie troszczy bije od niego normalnie sama dobroc:) Super że tyle sie dowiedzielisccie o chorobie naszej laleczki.. najlepsza jest koncóweczka filmu jak Laura sprawdza warunki holtelu:):) nie mogłam doczekac sie tego wpisu to nie dla tego że nie dałam odpocząc ale dla tego ze wasz blog stał sie dla mnie uzaleznieniem wchodze tu codziennie:) nawet obejrzec zdejcia jak nie było nowych wpisów:) pozdrawiam i całuje malutka ksiezniczke:)

  70. Pani Emilio, jestem stała czytelniczką i do dzis nie mogę wyjść z podziwu jak Pani to wszystko ogarnia;) podejrzewam, że posiadła Pani jakąś moagiczną moc wydłużania doby oraz patent by nigdy nie tracić nadzieji. Laura jest cudowna!!! Cieszę sie, że ma Pani obok siebie kochających ludzi, którzy służa wsparciem i pomocą! Pozdrawiam gorąco i życzę aby nadszedł kiedyś czas słodkiej beztroski. Anka

  71. Ciesze się że wyjazd był udany pod względem grganizacyjnym i merytorycznym. No i fajnie że jesteści z powrotem. Tęskniliśmy za Wami:)

  72. Emilko – cieszę się, że konferencja przebiegła tak pomyślnie i że tak dużo z niej dla siebie wynieśliście; ja też uważam, że lepiej, że wiecie o tych koszmarnych zagrożeniach bo będziecie mogli Laurkę chronić i na nie przygotowywać
    cieszę się też, że się odezwałaś i że coś się ruszyło w kwesti rozwodu – to już jakiś krok do przodu;
    całuję Was i spokojnego weekendu życzę
    K.

  73. Emilko, jesteś najdzielniejszą kobietą na świecie! Jesteście wspaniali, cudowi i piękni 🙂 Jak się Was ogląda, to widać, że nie ma rzeczy niemożliwych, po prostu nie ma!!!

    • Jeszcze coś mi przyszło na myśl – nie było żadnego tłumacza na konferencji? trzeba było dać znać, kogoś by się znalazło..:)

  74. Jestem pod wielkim wrażeniem .. mogę jedynie życzyć wytrwałości i jak najwięcej zdrowia dla Laury , Mamy Laury i dla tych wszystkich, którzy Was wspierają i pomagają. Powodzenia. Gorące pozdrowienia ze Szkocji

  75. Jak dla mnie bardzo pozytywny wpis.Świetnie, że konferencja się udała i ze mogliście dowiedzieć się nowych informacji o chorobie Laury (co okazuje się, jest bardzo ważne, bo wiecie na co zwracać uwagę np. podczas zabawy z Małą). To smutne, że w Polsce standardy leczenia są dalekie od tych w innych krajach, ale trzymam kciuki za to, aby pan doktor, który obiecał zrobić coś w tej sprawie dotrzymał słowa i aby wkrótce dzieciaki z klątwą mogły być tak samo leczone jak np. w niemczech. Trzymam także kciuki za szybkie rozwiązanie spraw sądowych (które zawsze się tyle ciagną, i przy okazji kosztują dużo stresu).

    Super filmik! Jak usłyszałam pierwsze nutki „Rivers flows in you” to aż mi serce radośnie skoczyło. 🙂 UWIELBIAM tą melodię (zresztą jak przyjadę na wakacje do Polski albo do cioci do Lipska to mam zamiar nauczyc sie jej grac). No i widok małego, kochanego i radosnego Aniołka. 🙂 Człowiek sam się do siebie uśmiecha widząc tak szeroki i szczery uśmiech.

    Pozdrawiam was serdecznie!

  76. Ciesze się,że już wróciłyście:)Wspaniale patrzeć jak jesteście szczęśliwi i Laura FANTASTYCZNA i już taka duża.
    Pozdrawiam serdecznie.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Publikując komentarz, jednocześnie wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Administratora Danych Osobowych bloga www.kochamylaure.pl moich następujących danych: podpis, e-mail, adres IP, w celu i w zakresie do tego niezbędnym. Przetwarzanie danych odbędzie się zgodnie z obowiązującym prawem, a w szczególności z przepisami Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. (zw. RODO) i polityką prywatności znajdującą się pod adresem www.kochamylaure.pl/polityka-prywatnosci/